Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nasz wspólny dzienniczek uczuć! ;-)


Gość Monar

Rekomendowane odpowiedzi

Przestraszona na maksa... Nie wiem, czemu zrobiłam się po tym benzo tak rozhamowana, że równie dobrze mogłabym uprawiać seks na środku korytarza i nie wiem, czemu dałam zrobić komuś nie do zaufania zdjęcia mnie podczas momentów, które ma tylko on i równie dobrze mogęje zobaczyć na pierwszym lepszym portalu jutro... Będę miała racjonalny powód do samobójstwa.. Rzuciłam się w wir życia, aż się zachłysnęłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, każdy ma prawo popełnić błąd

 

25 listopad

16.00

Czuję taką wielką radosc, tak bardzo jestem z siebie dumna, jak nigdy! Zaliczona i to na maaaksa kosmetyka. :105:

 

18.00

Czuję się nic nie warta, niedoceniona, skrzywdzona. Wszystko dzięki ojcu. Zrobił mi jazdę, jak zwykle za mało zrobiłam... A tak dużo mnie kosztowała ta nauka do szkoły. Tak wiele nocy nieprzespanych, tak wiele nauki, by osiągnąc sukces... A nawet nie spytano, czy zaliczyłam. Przecież to jest nieważne. Ważne jest to, że zaniedbałam DOM. I nie pomagam w przeprowadzce. Ale przepraszam bardzo, nie mam żadnych sił nadprzyrodzonych, by umiec zając się 50 rzeczami naraz. Tym bardziej, że zawsze moja nauka szła opornie. I dostać 5, to naprawdę wieeeelki sukces.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

26 listopad

18.30

Czuję się źle, gdy tata na mnie się wyżywa. Zawsze na mnie wyładowuje emocje. Złe emocje. I skumulowane. Zawsze ja cierpię. Muszę nauczyc się ignorowac jego "napady", bo inaczej się wykończę psychicznie... Naprawdę czuję, że niedaleko mi do zwariowania.

 

27 listopad

04.00

Odprężona, czuję spokój, małą radosc. Właśnie uczę się, słuchając muzyki. Ponadto jest późno, więc wszyscy śpią, pewnie dlatego ogarnął mnie spokój. ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

29 listopad

05.00

Jestem zrozpaczona. Wciąż płaczę z tego samego powodu. Jak mogłam wcześniej nic nie zrobić z tym problemem w domu? Jaka ja byłam głupia. Mogłam to wszystko inaczej rozegrać. Wciąż w myślach: Co by było, gdyby... Wciąż się obwiniam. Nie potrafię inaczej. Czasem jestem zła na to, że nie miałam jeszcze gorzej. Bo zasłużyłam sobie, zasłużyłam na karę. Ponadto dziś już chyba ostatni dzień w starym mieszkaniu. Ja nie chcę...! ;-( Przeprowadzałam się wiele razy i za każdym razem przeprowadzka nie robiła na mnie żadnego wrażenia, teraz jednak strasznie to przeżywam. A ten stres zapoczątkowały moje myśli o bratu - swoją drogą jest z nim coraz gorzej - a później dołożył się ojciec, robiący awantury w związku z przeprowadzką. Jak tu się nie stresowac... Próbuję skupiać się na plusach, a nie na samych minusach, ale te minusy są tak silne, że nawet 100 plusów nie da mi spokoju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozwolicie, że też się dołączę?

 

Szukam odpowiedzi na pytanie kim jestem, co czuję. Pogubiłam się w rzeczywistości i swoich uczuciach. Rano rozpierała mnie energia, a teraz, gdy znowu myślę o swoim życiu, mam ochotę płakać i nie wstawać w ogóle z łóżka. Poza tym śniło mi się, że zdradziłam własnego chłopaka i to jeszcze bardziej mnie podłamało, chociaż nie miało nic wspólnego z moimi problemami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam dziś okropny dzień. Czułam silną złość. Na mojego męża i jego rodzinę, na mojego ojca i moją mamę, na cały świat. Potem dostałam ataku wściekłości. Potem zaczęłam ryczeć. Chyba nigdy nie ryczałam tak rozpaczliwie jak dziś. Moja dwuletnia córka przyszła mnie przytulać i całować. W końcu się uspokoiłam. Boże, ona też będzie musiała pisać na takich forach i chodzić na psychoterapię przez to, że ma takich rodziców. Niby chodzę na terapię, niby miałam do dupy dzieciństwo i do dupy małżeństwo, ale zaczęłam się bać, że może mi ta terapia nie pomoże. Może ja po prostu jestem psychicznie chora. Strasznie się boję...Tak bardzo chciałabym żyć normalnie dla mojej córki, ale nie potrafię zapanować nad tymi emocjami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(przed całym tym zdarzeniem przebiegł mi przez drogę czarny kot :shock::shock::shock:

wierzcie lub nie, ale ja już w czarnego kota wierzę! :shock: )

1 grudzień

22.00

Czuję się okropnie. Zła, winna, beznadziejna. Czemu? Jesteśmy dopiero 2 dzień w nowym mieszkaniu, a już zjawiła się Policja. To ja zadzwoniłam. Miałam już dosc. Chciałam ciszy... Nie chcę znów wstydzic się za matkę, usmiechac się do sąsiadów, a w głębi duszy zadawac sobie pytanie: "Ciekawe czy nie słyszeli, czy jednak udają...". Nie chcę wstydzic się, nie chcę... Czy to tak wiele? Dlaczego czuję się tak źle? Bo jestem zła. Jestem okropna. Jestem jej córką, najbliższą rodziną, a dzwonię po Policję... Winna? Męczy mnie sumienie. Gdybym ja nie zadzwoniła po tą Policję, to nie usłyszałabym kolejnych przykrych słów, a przynajmniej - nie aż tak przykrych. Całe szczęście przyjechało bardzo fajnych dwóch Policjantów, którzy po pierwsze - już w progu uwierzyli mi, że moja mama ma problem, a po drugie - rozmawiali ze mną nie jak z dzieckiem, a jak z osobą dorosłą. Tak, wiem, że jestem dorosła... Ale nie zawsze jestem tak traktowana przez rodziców. Jak byłam dzieckiem wymagano ode mnie dojrzałości, a teraz gdy jestem dorosła, robią ze mnie dziecko. Czuję się, jakbym nie miała tu żadnych praw. Jak ja popełnię błąd, to od razu jakaś afera, a jak oni - pusc w zapomnienie, co się przejmujesz. Bla bla bla bla! Wracając do sprawy - Panowie chcieli zabrac moją matkę, trochę szalała, oczywiście na początku udawała aniołeczka, ale całe szczęście "rozkręciła się" i przy nich. Może nie tak bardzo jak przy samej rodzince, ale... Dobre i to. Szkoda, że ojciec nie zgodził się na wytrzeźwialkę. Mówiłam, że może odciągnac pieniądze od tych moich, co im pożycyzłam... No, ale rozumiem - nie ma ich w rzeczywistości, do tego teraz ta przeprowadzka, potrzebny mały remont... Dobre i takie spotkanko z Policjantami. Przynajmniej została poinformowana, że jak jest nietrzeźwa, to ma ograniczone prawa i może pocałowac wszystkich w dupę, a i tak od nas (domowników jak i Policjantów) zależy co dalej z nią będzie. Fajnie. Fajne uczucie. Bo cały czas krzyczy, że "nikt nic jej nie zrobi!". Może i nie dojdzie do jej leczenia, ale... Na sprawę sądową w końcu dojsc musi. ;-) Upierała się, że siłą ją nie wezmą. Gówno prawda, może teraz zrozumiała...? Czuję się i źle i dobrze. Bo ta sytuacja jednak czuję, że miała miec w koncu miejsce - szkoda, że tak późno. Może gdyby wcześniej... No, ale "wcześniej" było i nie wróci, więc nie ma co gdybac. A źle, bo... "Nie jestem jej córką". Oczywiście wyśmiałam ją i powiedziałam, że już dawno jej mówiłam, że ja nie mam matki, ale te słowa "nie jesteś moją córką" bolą. Ale przecież tyle razy to słyszałam, poza tym taką mam matkę, że lepiej jest jej nie miec, a ja wielce przeżywam... Nie ma co. Szkoda nerwów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję się źle. Smutna, przestraszona, zła, zmęczona. Tak bardzo, bardzo chciałam z pewną osobą porozmawiać o ważnej, a jednocześnie niepokojącej mnie rzeczy. Stałam na przeciwko niej i nie umiałam, nie mogłam zacząć mówić :why: zupełnie nie wiem dlaczego. Ufam tej osobie jak mało komu, a pomimo to zmarnowałam szansę. Nie znam nikogo innego, komu mogłabym otwarcie i szczerze o tym powiedzieć, a coraz bardziej się boję :why:

z drugiej strony nie chciałabym jej obarczać swoimi problemami, jednak cały czas gdzieś w głowie słyszę jej słowa 'jeśli coś takiego się pojawi to przyjdź i powiedz. o tym trzeba mówić. '

Boję się... Nie wiem co mam zrobić... Przełamać się i pójść poprosić o rozmowę? Przeczekać? Dlaczego to musi być takie trudne :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4. grudnia 2012 - moje wewnętrzne dziecko ogarnia spazm płaczu, trzęsie nim od rana i dusi się nie mogąc w pracy ujawnic się, wróciłam do domu i ryczałam, ryczałam; wybudziło mnie znowu o 3ciej nad ranem; zadowolona bo skorzystałam z zasobów - tu zadzwoniłam, tu napisałam - w szukaniu terapeuty, mam obiecane namiary... nie umiem siedziec na dupie w oczekiwaniu na cud... poszły 2 tabletki hydroksyzyny, ale i tak najlepszym lekiem było tulenie i głaskanie po głowie przez skarbka

 

 

5. grudnia 2012 - zadowolona, bo pozałatwiałam wszystko jak chciałam, wyspana - wybudziłam się o 5.18 czyli 12 minut przed budzikiem; dzięki nowej książce zrozumiałam stan tuż po przebudzeniu, że nie mogę działac na pełnych obrotach bo działają jeszcze fale theta charakterystyczne dla snu; zdecydowałam że mój wewnętrzny krytyk musi przejśc dyscyplinę, np zamknąc papę gdy się czymś cieszę a mówił mi że powinnam myślec o pracy, ma zamknąc papę mówiąc że muszę się źle czuc będąc zarejestrowaną w urzędzie pracy (jestem na stażu), zamknąc papę gdy domaga się zawsze i wszędzie skuteczności; jestem zadowolona bo w pracy jestem sprawna; jestem zadowolona bo dziś wykradłam pół godziny - odnosiłam listę obecności stażysty do urzędu i wróciłam autobusem miejskim dzięki czemu mam pół godziny więcej na czytanie książek.

 

-- 17 gru 2012, 18:05 --

 

17 grudnia - naprzemiennie głupawka z gniewem...

Wkurzają mnie osoby które jak coś do mnie mają nie powiedzą mi tego w twarz... nie ja w pracy namieszałam, a jeszcze w x sprawie usłyszałam pogardliwą wypowiedź - czemu sekretarka nie miała całe pół roku cywilnej odwagi powiedziec mi w twarz że ma mnie w poważaniu? myslała że jak jesteśmy na open-space to nie usłyszę? :evil: mam ich już w nosie, jeszcze 3 dni... do tego atak paniki w pracy, z pewnym wysiłkiem starałam się by nikt nie widział...

 

czy już zawsze przed wizytą rodziców będę czuła się jak małe, zalęknione dziecko które najchętniej schowałoby się z misiem pod kocem?

 

znowu dopadły mnie myśli że jestem nikim, że śmierdzę (choc dbam o higienę), że jako zarejestrowana w pup jestem gorsza, że wyglądam odpychająco; mój wewnętrzny krytyk dowalał mi za pierdoły...

 

zasnąc chcę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 grudzień

03.20

Czuję się silna, inna, zmieniona, a raczej - taka, jak dawniej. Czuję, że ta terapia działa. :shock:

Od rodziny słyszę, że terapeuta mi "miesza w głowie", bo im tak niewygodnie.

Z przyjacielem rozmawiałam - powiedział, że dostrzega zmianę... I to na lepsze. Strasznie mnie to zdziwiło i ucieszyło.

Sama widzę, że... No kiedyś byłam strasznie wrażliwa, kochałam dzieci, nie mogłam patrzeć na ludzkie cierpienie, potem przyszedł okres "nie lubię być wrażliwa, nie lubię płakać, nie obchodzą mnie inni, mam w dupie dzieci", a... teraz znów powracam do bycia... sobą. Chyba. To zasługa terapii i pracą z małym.

 

PS. Co prawda nadal uważam, że wrażliwość to słabość, ale... Coraz bardziej odsłaniam prawdziwą twarz. Wrażliwość. Żebym tylko się nie rozbrykała za bardzo, bo zacznę ryczeć w każdej przykrej sytuacji, i co wtedy? :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×