Skocz do zawartości
Nerwica.com

Draska

Użytkownik
  • Postów

    22
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Draska

  1. Mam totalny wstręt do gotowania. Moja mama gotować (jakoś) potrafi ale nie potrafi mnie nauczyć. Ona umie tylko nabijać się ze mnie. Gdy sama próbuję coś zrobić przy pomocy przepisów z internetu czy książek kucharskich nie wychodzi mi KOMPLETNIE ! To jest totalna tragedia, ja już nie wiem co mam zrobić ! Gdy myślę o gotowaniu to mi jest niedobrze i ogólnie mam bardzo złe skojarzenia z tym związane. Najgorsze jest to że dostałam ofertę pracy w której trzeba będzie m.in gotować... W sumie okazuje się że mam ze 3 tygodnie czasu żeby to ogarnąć i mam totalny problem jak ja mam to niby zrobić ? Ofertę bym przyjęła bo już jestem pod ścianą no ale to gotowanie...
  2. Od zawsze wiem, że coś ze mną jest nie tak i próbuję dojść co to takiego jest. Będę miała kłopot z ładnym i składnym pisaniem no ale spróbuję. Zaczynając od początku: moi rodzice zachowują się dziwnie: Ojciec pochodzi z patologicznej rodziny w której dziadek pił non stop tak, że wszyscy musieli uciekać z domu do lasu (blisko było jakieś 2 km). Sam nic nie opowiada o swoim dzieciństwie i młodości - wstydzi się. Chociaż nie ! Zawsze mnie straszył że jak będę się źle uczyła to będę krowy pasła ( w kontekście kary). Sama nie rozumiem do dziś - jaka to kara ? Już bym wolała to niż szkołę tak naprawdę. Miał dużo rodzeństwa (było ich 7-mioro) i prawie wszyscy wyszli na normalnych ludzi - oprócz niego i wujka. Jest dwulicowy w stosunku do obcych ludzi jest potulny jak baranek, boi się ich a w domu... Ordynarny, chamski i złośliwy. Gdy mu próbuję zwrócić uwagę na jego zachowanie to mnie wulgarnie przekrzykuje. Gdy raz go sama tak przekrzykałam to była masakra. Osobiście żałuję że nic się wtedy większego nie stało - wtedy by mi wszyscy uwierzyli jaki jest naprawdę. A i zrobił mi awanturę że pojechałam do wujka bez niego. Pił przez wiele lat - jako dziecko trzęsłam się z nerwów każdego dnia - jaki on przyjdzie dzisiaj z roboty ? Zachowywał się dziwnie, bredził głupoty, zaczepiał ludzi.Sąsiedzi się ze mnie śmiali jakiego ja mam ojca. Przestał po tym jak się bardzo poważnie rozchorował - teraz pije sporadycznie. Matka stoi po jego stronie we wszystkim - nawet tak samo mnie poniża jak on. Pamiętam zwłaszcza taką jedną sytuację jak byłam mała i matka próbowała mnie nauczyć rysować serduszka. Mówiła "rysuj ładnie". Ja rysowałam a ona że one są brzydkie i żebym rysowała ładniej. A ja rysowałam i rysowałam a ona dalej że paskudne ! Płakałam przy tym - przecież się starałam ! Ja ich nie rozumiem z jednej strony mnie poniżają i obrażają a z drugiej są tak natrętni i wścibscy że aż nie nawiązywałam głębszych przyjaźni bo się wstydzę rodziców. Jestem pełnoletnia ale co z tego skoro oni mnie tak zniszczyli że sama nie wiem jak mam z tego wyjść !
  3. Mnie też trafia od tej rodziny ! Nienawidzę ich po prostu, a gdybym nie chciała spędzić z nimi świąt to awantura gotowa !
  4. Czasami to nie takie proste znaleźć stomatologa, który będzie leczyć, zamiast się czepiać i po chamsku odnosić do pacjenta. Ja prawie całe życie szukałam kulturalnego stomatologa który jednocześnie umiałby leczyć zęby nie znalazłam. Jak leczyłam zęby to ciągle mnie bolały non - stop. Jak nie leczę to bolą od czasu do czasu ale rzadziej niż wtedy co leczyłam.
  5. 29.11. 2012 r Słaby dzień w walce z nałogiem kofeinowym. Po 5 dniach nie picia od razu 2 kawy. Ale nie poddam się !
  6. Dziękuję za odpowiedzi. Nie jestem jedynym dzieckiem ale wszyscy zostaliśmy potraktowani tak samo - też wrzaskiem. Nie będę pisać o rodzeństwie (nie napiszę nawet ile i w jakim wieku) bo czuję że za bardzo się ujawnie bo mam wrażenie że chyba nie ma osoby w moim otoczeniu które miałoby taką ukrytą patologię jak ja. Napisze tylko tyle że jak spełniali najbardziej wyśrubowane oczekiwania rodziców to i tak było źle. Mam dobry kontakt z nimi. Jeśli chodzi o promotora to wobec wszystkich seminarzystów taki był. Gdy próbuje mówić ludziom którzy mnie znają o mojej sytuacji w domu to reakcją jest zawsze wielkie zdziwienie i że tak miałam, całkowite bagatelizowanie sprawy: "Rodzice chcieli dla Ciebie dobrze. Może im nie wyszło ale chcieli" czy też postawa pełna oburzenia jak mogę takie coś mówić o własnych rodzicach. Terapia ? No byłam raz u pewnej pani psycholog wiek 40+ która znała moją mamę i nie chciała przyjąć do wiadomości że nadopiekuńczość jest zła. Poza tym była tak wielką optymistką że wszystko będzie dobrze ale mnie to nie przekonywało. Jeszcze fakt że zbyt dużo ludzi było do niej zapisanych i spotkania były co 3 miesiące co dla mnie było zbyt rzadko. Leczyłam i przerywałam kilka razy. Nie potrafiła mnie zrozumieć. Druga psycholog jakieś 10 lat starsza ode mnie to u niej było lepiej musiałam przerwać bo szłam na studia lecz teraz gdybym chciała wrócić to musiałabym iść prywatnie a na to nie mam pieniędzy. Na 1-ną wizytę by starczyło. Poza tym sytuacja ze wszystkimi psychologami jest taka że za darmo trzeba zbyt długo czekać a prywatnie no to trzeba kasy której nie ma. No ale... mam wrażenie że aby całkowicie z tego wyjść to na terapie musiałaby iść cała rodzina no ale oni w sobie błędu nie widzą. Drugim wyjściem byłaby wyprowadzka gdzieś daleko... No ale na to trzeba mieć dużo pieniędzy. Muszę znaleźć pracę a się wstydzę. Dziś spróbuję zrobić pierwszy krok
  7. Boję się zapomnieć o przeszłości ponieważ obawiam się że ona do mnie wróci w najmniej spodziewanym momencie np: ktoś mi o tym przypomni i znowu będę o niej obsesyjnie myśleć. Przeszłość miałam tragiczną ponieważ pochodzę z patologicznej rodziny: matka - nadopiekuńcza, ojciec były alkoholik teraz pracoholik również nadopiekuńczy. Gdy byłam mała to mama mi bardzo dużo rzeczy zabraniała - związanych z zabawą z innymi dziećmi - np: Nie możesz iść w miejsce X ponieważ tam może stać Ci się krzywda.Jednak wszyscy moi znajomi tam chodzili i nikomu nic się nie stało. Gdy chciałam iść za blok czy w inne miejsce to musiałam ją pytać o zdanie czy mogę. Żadne z dzieci tak nie miało tylko ja dlatego od małego czułam się wykluczana. Ogólnie z tego okresu mam odczucie takiego przerażającego smutku. Gdy byłam w przedszkolu i uczyła mnie czytać to robiła to tak że wrzeszczała i krzyczała na mnie jak wariatka. Później w przedszkolu okazało się że tylko ja umiem czytać płynnie. Pamiętam że wtedy pani z przedszkola zaczęła wrzeszczeć na inne dzieci że nie potrafią czytać tak jak ja.Mama tego nie zauważyła,inna sytuacja gdy nie umiałam założyć rajstop to przy sprzyjającej okazjii również zaczęła wrzeszczeć.Ludzie się ze mnie śmiali z tego i z innych powodów. Zaś ojciec pił i robił z siebie pośmiewisko. Chcieli żebym się wzorowo uczyła lecz ja tego nie chciałam (czułam że kochają mnie tylko na pokaz) z tego też były awantury. Zawsze szukali mi szkół jak najbliżej miejsca zamieszkania i kazali tam iść poprzez ciągłe gadania że sobie nie poradzę gdzie indziej traktowali mnie jak idiotkę po prostu. Matka ciągle szukała i nadal szuka czym można by się zdenerwować. Niestety ja też jestem uzależniona od bezustannych nerwów nawet bez powodu. Gdy poszłam na studia - tam gdzie chciałam pomimo tego że rodzice chcieli mi wybić ten pomysł z głowy ale na miałam pomóc osób trzecich których rodzice po wielu rozmowach posłuchali to kilka razy miałam takie kłopoty że o mało nie wyleciałam. Nawet promotora miałam takiego wrednego... no ale w tym roku jakoś udało mi się te studia skończyć lecz przez tą całą nerwówkę nie jestem w stanie szukać pracy bo się wstydzę siebie. Boję się też tego że kiedyś będę taka sama jak moi rodzice lub znajdę partnera który po jakimś czasie bycia z nim w związku będzie się zachowywał tak samo jak mój ojciec a tego bym nie zniosła.
  8. Miałam przyjaciela z którym bardzo fajnie mi się rozmawiało. Poznaliśmy się w szkole. Dogadywaliśmy się znakomicie zarówno w szkole jak i poza nią. Jednak bardzo rzadko się spotykaliśmy bo on był ciągle czymś zajęty. Mówiłam mu kilkakrotnie o tym że powinniśmy się częściej widywać. On na to że: "ok postaram się". Niestety to nie skutkowało. Później im częściej mu to mówiłam to on narzekał że: " Przecież wiesz że jestem bardzo zajęty i nie będę rzucał wszystkiego bo Ty masz taki kaprys" albo ignorował to zupełnie. Później w baaardzo idiotyczny sposób chciałam zwrócić na siebie jego uwagę na co on się obraził. Odwołałam i przeprosiłam go za to co zrobiłam. On że takich rzeczy się nie odwołuje i niby mi wybaczył ale ja kilka miesięcy później się na niego wkurzyłam bo dla nowo poznanych ludzi miał zawsze czas a dla mnie nigdy go nie miał. Żeby ze złości nie palnąć żadnej głupoty nie odzywałam się kilka dni (tzn mówiłam mu cześć ale twierdziłam że jestem potwornie zajęta i nie mogę za bardzo gadać- bo czekałam aż złość mi przejdzie) aż on pewnego któregoś dnia zaczął mnie wyzywać. Próbowałam załagodzić sytuację ale było coraz gorzej. W efekcie nie mamy ze sobą kontaktu już od paru miesięcy. Próbowałam odzyskać ten kontakt no ale niestety nie udało się. Co ja mam teraz zrobić ?
  9. Hej Clavia Za bardzo kojarzy Ci się ten zespół z tą nielubianą koleżanką. Masz 2 wyjścia: przestać go słuchać lub przestać go kojarzyć z tą koleżanką.
  10. Tak jak w temacie nie jestem w stanie ułożyć sobie życia tak jak bym chciała bo rozwalam i niszczę wszystko i wszystkich przez moje pesymistyczne myślenie: "jest dobrze ? nie jest źle bo..." Albo zamiast się wziąć do nauki to czekam na ostatni moment i zawalam egzaminy. A jeśli już coś dobrze idzie to doprowadzam do tego że nie jest już dobrze tylko jest źle. Zawsze szukam dziury w całym. Wiem powinnam iść do psychologa ale z nimi jest ten problem że: jak za darmo to trzeba długo czekać a jak płatnie no to nie mam kasy na leczenie poza tym chce poradzić sobie z tym sama.
  11. Hej Kurczę współczuję mam podobnie. Ile masz lat ? Masz możliwość się wyprowadzić do dalszych krewnych czy dobrych znajomych ? Masz w nich wsparcie ? Nie dręcz się tym że zrezygnowałaś z wypadu. Naprawdę nie dręcz się tym. Może powiedz znajomym że masz ciężką sytuację w domu. Wiem że trudno jest wyjaśnić zachowanie nienormalnych ludzi Pamiętaj żeby nie zrezygnować (pod wpływem trucia) ze swoich znajomych. O rety rzeczywiście jak bardzo mam podobnie.
  12. Jakoś nie do końca rozumiem. Jesteś chory psychicznie czy tylko oni Cię tak wyzywają ? Lekarze stwierdzili że jesteś chory czy nie ? A z tą rentą to na co konkretnie ją masz ? Jeśli rzeczywiście jesteś chory to idź na to leczenie ale nie ze względu na nich ale ze względu na siebie.
  13. Rozstań się z nią bo ona się nie zmieni. Ona Cię oszukuje i to nie jeden raz z tego co napisałeś to co najmniej 3 razy.
  14. Właśnie parę razy próbowałam z nimi o tym gadać ale to jak grochem o ścianę... Że nie wiedzą o co mi chodzi i jak mogę takie głupoty gadać... Ich miłość objawia się jeszcze tym że chcą za mnie decydować. Nawet zmusili zmanipulowali mnie do pójścia do szkół do których ja nie chciałam iść. Na moje propozycje wkurzali się i wmawiali że nie dam rady. Te studia na które poszłam to była moja decyzja w tym wsparła mnie dalsza rodzina. I tak boję się że mi się nie uda ich skończyć że aż wszystko zaprzepaszczam. Wiem że wtedy nie będę życia z nimi wcale.
  15. Tak mieszkam z nimi. A z tymi studiami to chodzi o to że mam takiego promotora swojej pracy dyplomowej z którym za Chiny nie mogę się dogadać.Zmienić też się nie da. A i jeszcze mu podpadłam swym lenistwem i głupotą. A wyprowadzić się to nie mam za bardzo dokąd. Koszty wynajęcia mieszkania w mojej okolicy są bardzo drogie.Jedyna nadzieja w mojej kuzynce która mieszka bardzo daleko ode mnie żeby mnie do siebie przygarnęła. Ale z nią mam bardzo słaby kontakt bo moi starzy ze wszystkimi krewnymi się pokłócili i ich nie odwiedzają. Poza tym chce pomóc pewnej osobie która zawsze mi pomaga w tarapatach ale sama też nie ma dobrze. Chcę z nią się wyprowadzić ale ona się nie zgadza. Obawiam się ją zostawić tu a sama wyjechać. Chce żeby mnie rodzice kochali a nie ciągle coś jest be.
  16. Nie wiem jak zacząć po prostu udaję kogoś kim nie jestem aby uzyskać poklask otoczenia. Mam wrażenie że jeżeli będę zachowywała się tak a nie inaczej to zdobędę akceptację. Rodzice wpoili mi że nauka jest najważniejsza więc udaje jak tylko mogę że mnie to interesuje. Jeśli chodzi o innych ludzi to zachowuję się tak jakbym pozjadała wszystkie rozumy. Nie utrzymuje z ludźmi kontaktu bo boję się że moi rodzice zaczną mnie przy nich poniżać. Rodzice wmówili mi że jak ludzie są niewykształceni i nie chcą się uczyć to osoby gorszej kategorii które można obmawiać bez wyrzutów sumienia za plecami. Poszłam na studia - niby mnie to interesuje ale jednak to nieprawda. Od tego momentu wszyscy myślą że jestem nie wiem jak mądra. Na tych studiach utrzymuje się tylko z powodu posiadanego szczęścia + fakt że to jest dosyć rzadki kierunek na którym jest mało osób. Kilka razy mieli mnie wywalić ale teraz jest to niestety bliższe niż kiedykolwiek. Rodzice mnie poniżają jak tylko mogą. Zwłaszcza ojciec na zasadzie: on ma pieniądze to ma też władze. Chcę się usamodzielnić niekoniecznie posiadając wyższe wykształcenie ale wiem że gdyby mi się noga ze studiami podwinęła to oni będą mnie poniżali do końca życia. PS: Ze stylistyką i interpunkcją jestem na bakier
  17. Ale ja właśnie nie chce się odzywać i w tym cały problem. Bo z jednej strony wnerwiał mnie jego brak czasu a z drugiej był fantastycznym człowiekiem na którego zawsze mogłam liczyć. Nie nie miał żony jeśli o to chodzi. Kontaktowaliśmy się wirtualnie no bo nie za bardzo było kiedy się spotkać. On nigdy nie miał na to czasu. Pomimo tego bardzo go lubiłam. Chodzi o to że ja czasem się wnerwiałam - nie odzywając się nic - o to że on nie ma czasu się ze mną spotkać. Ale nie mówiłam mu tego że się wnerwiam ponieważ wiem że każdy człowiek ma jakieś wady lecz niestety jego wady mnie przerastały i przerosły. Wtedy on wnerwił się na mnie że tak robię i nagadał mi sporo gorzkich słów.
  18. Tak a dobija mnie jeszcze kwestia tego że moi rodzice uważają że wszystko jest w porządku że są normalni. Tak samo nabrali otoczenie. A z tym DDA no to ojciec też jest bo z tego co się kiedyś wydarł na babci gdy był pijany - dziadek tak pił że wszyscy musieli uciekać z domu daleko w pole. Teraz ojciec pije rzadziej niż kiedyś no ale jak się upije to jego zachowanie mnie dobija totalnie. Mama udaje że ojciec nie miał i nie ma problemu z piciem - nie rozumiem tego kompletnie. Była nawet taka sytuacja że ojciec przyszedł pijany do domu i zaczął tulić psa. Tak go tulił że ten go ugryzł, oczywiście ten chciał go bić ale go powstrzymałam. Później ojciec taki był zdziwiony że pies na niego warczał. Niestety niedawno pies nam zdechł dosyć nagle no i ojciec oczywiście wmówił sobie że to sąsiedzi go otruli. Matka poprzez przebywanie z nim też zaczęła tak gadać. Z tego co wiem to ten pies był bardzo źle odżywiany a poza tym autentycznie mógł się rozchorować przez długi czas choroba mogła nie dawać żadnych objawów a tu nagle pies chory leczenie i nic to nie dało.
  19. Witam kilka lat temu miałam przyjaciela którego bardzo lubiłam. Poznałam go w szkole ale wtedy nie kumplowaliśmy się za bardzo dopiero kilka lat po zakończeniu szkoły zaczęliśmy się kontaktować i zostaliśmy przyjaciółmi. Jednak miał (i zapewne ma dalej) pewną wadę która od czasu do czasu wnerwiała mnie na maxa: otóż nigdy nie miał czasu żeby się spotkać i pogadać w 4-ry oczy.Zwykle kontaktowaliśmy się przez maile czaty czy gg. Gdy się tak wnerwiałam to przestałam się odzywać by nie powiedzieć mu czegoś wrednego z nerwów.No bo w sumie to ta wada w porównaniu z zaletami to nie jest aż taka uciążliwa tylko czasem mnie to wnerwiało .Bo ja tak naprawdę nigdy tego nie rozumiałam mimo tego że na początku mi tłumaczył długo i gęsto że on czasu nie ma. Miałam zerwać tą przyjaźń lecz nie miałam odwagi. W końcu po którymś moim fochu on się wkurzył i nagadał mi sporo ostrych słów co oczywiście pogorszyło sprawę. Zerwałam z nim wszelkie kontakty jednak dziś po paru latach tego żałuję. Tęsknię za nim jednocześnie nie mam ochoty z nim rozmawiać.
  20. Hej Dziękuję za odpowiedź Z terapią to ja się jeszcze wstrzymam. Jakoś tak odwagi nie mam by się do tego przyznać że mam takie problemy. Poza tym wiem że powinnam w pierwszej kolejności zająć się pisaniem tego licencjatu ale mam jakieś blokady. Oprócz okropnej - pod względem pisania- pogody i osoby promotora który jest taki że lepiej nie pisać... Ale z nim to akurat cała grupa ma problem lecz niestety ja z koleżanką mamy najwięcej zaległości... Moje studia nie są takie ciężkie tylko ja sobie nie radzę. Jeżeli chodzi o prowadzących zajęcia to jest tam jakieś 3 osoby które są barrrdzo wymagające w tym mój promotor. Lecz tylko on jest skłonny kogoś wywalać ze studiów.On nie jedną osobę wywalił. Ojciec był przeciwny moim studiom ale dzięki przekonywaniu mojego brata i dalszych krewnych ( z którymi zresztą się pokłócił z jeszcze innego powodu i do dziś się do nich nie odzywa) to udało mi się na nie iść. Wiem że cieszyłby się gdyby mnie wywalili bo on miałby rację że mi nie wyjdzie. No a z pracą to wygląda to tak że być może będę miała pracę z zawodzie niedaleko miejsca zamieszkania ale oczywiście muszę napisać ten licencjat. A mam taki strach jeszcze przed promotorem.
  21. Nigdy nie czułam się kochana i szczęśliwa. Moi rodzice zawsze byli i są ze mnie niezadowoleni. Chcieli bym miała wzorowe oceny ale mi się nie chciało czy też nie dawałam rady no sama nie wiem. Z rówieśnikami nigdy się nie dogadywałam bo obawiałam się żeby nie wkurzyć rodziców. Chciałam żeby rodzice mnie chociaż raz pochwalili za to że byłam grzeczna. Poza tym im nigdy nic nie pasowało i nie wiedziałam co mi wolno a co nie. Gdy byłam mała to matce zawsze musiałam meldować gdzie idę bo inaczej były krzyki nawoływanie do domu, siłą zaprowadzanie do niego, a nawet 2 razy dostałam od niej pięścią w głowę. Miałam absolutny zakaz chodzenia do koleżanek do domu. Sama do swojego mogłam zaprosić ale się wstydziłam bo żeby nie narobiła mi jakiegoś wstydu przy nich. Ojciec nigdy go nie było a jak był to pijany. Gdy był pijany to tak się wygłupiał że mi było wstyd wyjść z domu bo wszyscy się śmiali że mam takiego ojca. Przez jego zachowanie nie chce mieć faceta bo gdy on miałby zachowywać się tak samo jak ojciec to byłaby to dla mnie prawdziwa tragedia. Nawet gdy miałam okazję z kimś chodzić to zawsze je zaprzepaszczałam ze strachu. Z osobami z mojej miejscowości zerwałam kontakt nawet z tymi które były dla mnie miłe bo nie chce żeby mnie pamiętali jako tą wiecznie rozpłakaną i znerwicowaną. Poszłam na studia żeby się całkowicie usamodzielnić i nie do końca mi wyszło. Mam napisać prace lic. ale mi nie idzie. Gdybym ją napisała to zrobiłabym poważny krok ku samodzielności ale boję się.Boję się tego że będę taka sama jak moi rodzice. Jestem bardziej podobna do ojca z charakteru i czuję do siebie potworny wstręt. Myślę bez przerwy o tym co było w przeszłości i nie jestem w stanie iść dalej. Ponadto jestem uzależniona od leków i od kawy.
×