Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nasz wspólny dzienniczek uczuć! ;-)


Gość Monar

Rekomendowane odpowiedzi

lęk, paniczny lęk mnie niszczy, wszędzie widzę zagrożenie - dlaczego opisałam w dziale PTSD... sama nie jestem w stanie wyjść z domu, boję się... boję się z pozoru niewinnego dźwięku domofonu...

 

jestem na etapie buntu, podważam wszystko -

 

z jakiej racji społeczeństwo narzuca mi że jako bezrobotna mam być zgorzkniała? a ja widzę także to, że teraz więcej czasu przebywam z moim narzeczonym... jutro idę na warsztaty krytycznego pisania w stowarzyszeniu kobiecym BABA... dlaczego gdy już jestem w tej pracy mam o niej myśleć cały dzień? nie umiałam na stażu się odciąć, ledwo do domu przyszłam, zjadłam obiad a tu trzeba szykować ciuchy właśnie do pracy dnia następnego...

 

z jakiej racji narzuca mi się że będąc otyłą mam myśleć o dietach by się przystosować do panującego ideału piękna? z jakiej racji spycha się mnie na margines? i cały przemysł medyczny (straszą wszelkimi możliwymi chorobami, okaleczanie - zmniejszanie żołądka), farmakologiczny (różne specyfiki, trucizny na odchudzanie), kosmetyczny (kosmetyki na rozstępy itp.), dietetyczny - wiadomo, kasa...

 

z jakiej racji mając diagnozę choroby psychicznej mam być zależną od lekarzy i rodziny? lekarze zresztą wszelkiej maści nie wiadomo dlaczego zakładają że w każdej rodzinie panuje sielanka i informują o stanie zdrowia nawet wbrew woli pacjenta...

a tu jeszcze czytałam na WP że Donek nam szykuje niespodziankę, że będzie można wsadzać do psychiatryka osoby które nie popełniły przestępstwa http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Powrot-psychuszek-zmiany-w-ustawie-o-ochronie-zdrowia-psychicznego,wid,15370845,wiadomosc.html ... zaj****te pole do nadużyć, niedługo wsadzą wszystkich co myślą inaczej, naprawdę kreatywne i wrażliwe jednostki, naszprycują jakimiś świństwami po których chodzi się jak zombie i niewygodnych ma się z głowy; osoby molestowane których cała rodzina stoi murem za oprawcą tam się znajdą i nigdy nie dojdą prawdy... i cóż z tego że z diagnozą myślenia psychotycznego obroniłam pracę magisterską, że działam w partii, że mam niewyparzoną gębę, mocną stronę która dopiero się ujawnia i wzrasta... cóż z tego że jestem oddana idei...

 

z jakiej racji wchłonęłam i wciąż jest wokół mnie świat który uznaje kobiecość za coś gorszego? wchłonęłam m.in że tam śmierdzę, wchłonęłam przekonanie pt szanuj się w znaczeniu jak cię ktoś dotknie to jesteś łatwa... mówi mi się, że mam być miłą, uległą kobietką, z wiecznie proszącym wyrazem oczu i przepraszającym za to że żyję... szlag mnie trafia gdy słyszę że ofiary przemocy same są sobie winne, o wtórnie wiktymizującym wymiarze sprawiedliwości - debilnych pytaniach na przesłuchaniach i w sądzie... na tych co mówią sama się prosiła rzygam, to totalne dno równe sprawcom... jeszcze powiedzą że prowokuję tym że lubię kolorowe kolczyki - piórka...

 

buntuję się nawet przeciw konieczności prysznica wieczorem - czasami padam na ryj i mam ochotę wykąpać się rano...

 

napotkałam kiedyś na artykuł w którym było pytanie co bym zrobiła, co bym chciała gdybym wyzdrowiała...

 

chciałabym być niezależną, pewną siebie kobietą, odważnie sięgającą swoich celów... coś się nie uda - dzielimy na kilka mniejszych etapów... chcę mieć niewyparzony ryj, wolę etykietkę bezczelnej i pyskatej niż zalęknionej... a jednocześnie będę kochającą partnerką/żoną (to już w przyszłym roku :great: ), matką broniącą dziecka jak lew... chciałabym nadal się uczyć, rbić coś podyplomowo, uczyć się języków... i chciałabym zmienić fryzurę, wbrew temu że mówią że krótkie są niekorzystne dla puszystych...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przypadkiem odkryłam, o co naprawdę chodzi z moim lękiem przed napaścią... chodzi tu o to, że rodzice, szczególnie ojciec mogliby się w sprawę wpieprzyc, wydobyc tu i ówdzie informacje na których ujawnienie nie godzę się; udawac greka przed wymiarem sprawiedliwości a mi na boku powiedziec coś typu " a po co tamtędy szłaś"; byc na sprawie w sądzie choc za Chiny ludowe nie chciałabym ich obecności na takiej sprawie; słowem robienia ze mnie niedojdy życiowej która niczego nie potrafi załatwic...

 

gdyby to się stało, poradziłabym sobie - mam narzeczonego który dużo by tulił, mam z kim porozmawiac...

 

w nowym miejscu dostanę chyba zawału przez kawałek źle oświetlonej bocznej uliczki większej ulicy... niby nic, 500 metrów albo mniej...

 

postanowienia z warsztatów krytycznego pisania:

-jedno zrealizowane, zrypałam kuzyna za to że przyczynił się kilka lat temu do uwłaczającej godności kobiet reklamy desek podłogowych

-uwierzyc że w sprawach publicznych mam zasrane prawo się wypowiadac

-pokonywac lęk przed krytyką seksistowskich publikacji/reklam itp.

-pierniczyc to, że mogą mnie wyśmiac, podważyc, opluc - bo w kobiecości jest siła!

 

jakbym miała w sobie odpaloną ulubioną petardę - kojarzycie pszczółki? fajny jest ten kop energetyczny, rozchodzący się jak te spiralki po mnie całej, mam ochotę użyc go jako broni, wysyłac w świat...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przypadkiem odkryłam, o co naprawdę chodzi z moim lękiem przed napaścią... chodzi tu o to, że rodzice, szczególnie ojciec mogliby się w sprawę wpieprzyc, wydobyc tu i ówdzie informacje na których ujawnienie nie godzę się; udawac greka przed wymiarem sprawiedliwości a mi na boku powiedziec coś typu " a po co tamtędy szłaś"; byc na sprawie w sądzie choc za Chiny ludowe nie chciałabym ich obecności na takiej sprawie; słowem robienia ze mnie niedojdy życiowej która niczego nie potrafi załatwic...

 

gdyby to się stało, poradziłabym sobie - mam narzeczonego który dużo by tulił, mam z kim porozmawiac...

 

w nowym miejscu dostanę chyba zawału przez kawałek źle oświetlonej bocznej uliczki większej ulicy... niby nic, 500 metrów albo mniej...

 

postanowienia z warsztatów krytycznego pisania:

-jedno zrealizowane, zrypałam kuzyna za to że przyczynił się kilka lat temu do uwłaczającej godności kobiet reklamy desek podłogowych

-uwierzyc że w sprawach publicznych mam zasrane prawo się wypowiadac

-pokonywac lęk przed krytyką seksistowskich publikacji/reklam itp.

-pierniczyc to, że mogą mnie wyśmiac, podważyc, opluc - bo w kobiecości jest siła!

 

jakbym miała w sobie odpaloną ulubioną petardę - kojarzycie pszczółki? fajny jest ten kop energetyczny, rozchodzący się jak te spiralki po mnie całej, mam ochotę użyc go jako broni, wysyłac w świat...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie! Jestem studentką 3 roku pedagogiki i jestem w trakcie pisania pracy licencjackiej na temat "Relacje interpersonalne Dorosłych Dzieci Alkoholików" Byłabym bardzo wdzięczna, jeśli ktoś z Państwa poświeci chwile czasu na wypełnienie tej ankiety, bardzo mi to pomoże w skończeniu mojej pracy. Oczywiście badanie jest w pełni anonimowe i posłuży mi jedynie do opracowań badawczych. Dziękuje.

 

Link do ankiety: http://moje-ankiety.pl/respond-39288.html

 

Bardzo proszę o pomoc i dziękuje!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie! Jestem studentką 3 roku pedagogiki i jestem w trakcie pisania pracy licencjackiej na temat "Relacje interpersonalne Dorosłych Dzieci Alkoholików" Byłabym bardzo wdzięczna, jeśli ktoś z Państwa poświeci chwile czasu na wypełnienie tej ankiety, bardzo mi to pomoże w skończeniu mojej pracy. Oczywiście badanie jest w pełni anonimowe i posłuży mi jedynie do opracowań badawczych. Dziękuje.

 

Link do ankiety: http://moje-ankiety.pl/respond-39288.html

 

Bardzo proszę o pomoc i dziękuje!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam to poem, u mnie wokół były nerwy, ale ja nie miałem prawa się denerwować. Ale złość, nerwowość to przecież normalne uczucia, emocje jak każde inne. Mamy prawo do nich :) Tylko sęk w tym, jak sobie z tymi uczuciami poradzić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam to poem, u mnie wokół były nerwy, ale ja nie miałem prawa się denerwować. Ale złość, nerwowość to przecież normalne uczucia, emocje jak każde inne. Mamy prawo do nich :) Tylko sęk w tym, jak sobie z tymi uczuciami poradzić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do złości, to ja ją odczuwam w wyniku jakiejś wkurzającej sytuacji tylko przez krótki czas (niewykluczone, że moi rodzice myślą, że nigdy jej nie odczuwałem) i nie muszę się długo męczyć z tłumieniem jej, bo po chwili już złości nie czuję, "znika".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do złości, to ja ją odczuwam w wyniku jakiejś wkurzającej sytuacji tylko przez krótki czas (niewykluczone, że moi rodzice myślą, że nigdy jej nie odczuwałem) i nie muszę się długo męczyć z tłumieniem jej, bo po chwili już złości nie czuję, "znika".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś się nie złościłam, przynajmniej nie tak jak teraz się to zdarza. Dlatego sama nie wiem jak sobie z tym radzić. A czasem złość daje mi impuls, by powiedzieć co myślę. Przez chwilę wiem o co chodzi. Ale wtedy nikt nie słucha. A potem te myśli znikają wraz z emocjami. U mnie tak w domu było z resztą zawsze, że się nie przepraszaliśmy. Po prostu na następny dzień było już "normalnie".

 

Jest różnica między byciem zdenerwowanym a byciem nerwowym, prawda? Myślę, że gdy ktoś mi mówi, że jestem nerwowa (możliwe, że tak jest) - tym samym ocenia mnie - w sytuacji, gdy mnie zdenerwował swoim zachowaniem jest nieadekwatne, bezcelowe...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś się nie złościłam, przynajmniej nie tak jak teraz się to zdarza. Dlatego sama nie wiem jak sobie z tym radzić. A czasem złość daje mi impuls, by powiedzieć co myślę. Przez chwilę wiem o co chodzi. Ale wtedy nikt nie słucha. A potem te myśli znikają wraz z emocjami. U mnie tak w domu było z resztą zawsze, że się nie przepraszaliśmy. Po prostu na następny dzień było już "normalnie".

 

Jest różnica między byciem zdenerwowanym a byciem nerwowym, prawda? Myślę, że gdy ktoś mi mówi, że jestem nerwowa (możliwe, że tak jest) - tym samym ocenia mnie - w sytuacji, gdy mnie zdenerwował swoim zachowaniem jest nieadekwatne, bezcelowe...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem bycie nerwowym to odczuwanie silnej złości z błahego powodu. A bycie zdenerwowanym mam moim zdaniem dwa znaczenia, pierwsze to odczuwanie lekkiej złości w danym momencie, a drugie to odczuwanie strachu, niepokoju, lęku w danym momencie.

 

Ja obecnie raczej jestem nerwowy, tyle że szybko to "znika". Ale w momencie, gdy odczuwam złość, to mam ochotę kogoś uderzyć (bez względu na to czy kobieta, czy mężczyzna). A inni w moim otoczeniu raczej myślą, że ja się w ogóle nie wkurzam, że ja zawsze taki spokojny, grzeczny. W dzieciństwie nie byłem nerwowy, prawie nigdy nie odczuwałem złości, uważałem, że rodzice zawsze mają rację.

 

Zdenerwowany (w tym drugim znaczeniu) bywam często.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem bycie nerwowym to odczuwanie silnej złości z błahego powodu. A bycie zdenerwowanym mam moim zdaniem dwa znaczenia, pierwsze to odczuwanie lekkiej złości w danym momencie, a drugie to odczuwanie strachu, niepokoju, lęku w danym momencie.

 

Ja obecnie raczej jestem nerwowy, tyle że szybko to "znika". Ale w momencie, gdy odczuwam złość, to mam ochotę kogoś uderzyć (bez względu na to czy kobieta, czy mężczyzna). A inni w moim otoczeniu raczej myślą, że ja się w ogóle nie wkurzam, że ja zawsze taki spokojny, grzeczny. W dzieciństwie nie byłem nerwowy, prawie nigdy nie odczuwałem złości, uważałem, że rodzice zawsze mają rację.

 

Zdenerwowany (w tym drugim znaczeniu) bywam często.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem bycie nerwowym to odczuwanie silnej złości z błahego powodu. A bycie zdenerwowanym mam moim zdaniem dwa znaczenia, pierwsze to odczuwanie lekkiej złości w danym momencie, a drugie to odczuwanie strachu, niepokoju, lęku w danym momencie.

 

Ja obecnie raczej jestem nerwowy, tyle że szybko to "znika". Ale w momencie, gdy odczuwam złość, to mam ochotę kogoś uderzyć (bez względu na to czy kobieta, czy mężczyzna). A inni w moim otoczeniu raczej myślą, że ja się w ogóle nie wkurzam, że ja zawsze taki spokojny, grzeczny. W dzieciństwie nie byłem nerwowy, prawie nigdy nie odczuwałem złości, uważałem, że rodzice zawsze mają rację.

 

Zdenerwowany (w tym drugim znaczeniu) bywam często.

 

Dobrze objaśniłeś tą różnice. Ja bym tak nie potrafiła, bo nie zawsze udaje mi się to wychwycić.

Powód dla kogoś może być błahy, a dla mnie niekoniecznie, bo tylko ja widzę co się dzieje we mnie. Ktoś nie rozumie, że ja na coś reaguję. Ale właściwie możliwe, że jestem właśnie nerwowa, tylko kwestia jak ocenia się to bycie nerwowym.

Dziś zaczęłam pisać dzienniczek uczuć, żeby nauczyć się wyłapywać to co i w jakich sytuacjach czuję.

 

-- 16 mar 2013, 18:40 --

 

Jeszcze dodam, że chciałabym spowodować w kimś jakieś długotrwałe emocje, przemyślenia, wnioski, sprowokować rozmowę, chciałabym nawet, by ktoś się na mnie pogniewał. Bo czuję się ignorowana :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem bycie nerwowym to odczuwanie silnej złości z błahego powodu. A bycie zdenerwowanym mam moim zdaniem dwa znaczenia, pierwsze to odczuwanie lekkiej złości w danym momencie, a drugie to odczuwanie strachu, niepokoju, lęku w danym momencie.

 

Ja obecnie raczej jestem nerwowy, tyle że szybko to "znika". Ale w momencie, gdy odczuwam złość, to mam ochotę kogoś uderzyć (bez względu na to czy kobieta, czy mężczyzna). A inni w moim otoczeniu raczej myślą, że ja się w ogóle nie wkurzam, że ja zawsze taki spokojny, grzeczny. W dzieciństwie nie byłem nerwowy, prawie nigdy nie odczuwałem złości, uważałem, że rodzice zawsze mają rację.

 

Zdenerwowany (w tym drugim znaczeniu) bywam często.

 

Dobrze objaśniłeś tą różnice. Ja bym tak nie potrafiła, bo nie zawsze udaje mi się to wychwycić.

Powód dla kogoś może być błahy, a dla mnie niekoniecznie, bo tylko ja widzę co się dzieje we mnie. Ktoś nie rozumie, że ja na coś reaguję. Ale właściwie możliwe, że jestem właśnie nerwowa, tylko kwestia jak ocenia się to bycie nerwowym.

Dziś zaczęłam pisać dzienniczek uczuć, żeby nauczyć się wyłapywać to co i w jakich sytuacjach czuję.

 

-- 16 mar 2013, 18:40 --

 

Jeszcze dodam, że chciałabym spowodować w kimś jakieś długotrwałe emocje, przemyślenia, wnioski, sprowokować rozmowę, chciałabym nawet, by ktoś się na mnie pogniewał. Bo czuję się ignorowana :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś nie zastanawiałem się nad nazywaniem swoich emocji, po prostu przeważnie czułem się albo dobrze, albo średnio, albo źle i tyle. Potem, gdy pewnego razu rzucił mi się w oczy jakiś tekst o emocjach, zacząłem się zastanawiać, które swoje odczucia potrafię nazwać i rozróżnić. Niedawno temu czytałem oficjalne definicje poszczególnych emocji, jakie istnieją i zastanawiałem się, które z nich potrafię odczuwać, a których nie.

Obecnie pod wpływem jakiejś znaczącej sytuacji przez pewien czas zazwyczaj wiem, co czuję, ale potem następuje to "zniknięcie" (dana emocja jakby znika sama z siebie z niewidomych powodów) i wtedy już nie mam pojęcia, co się z moimi emocjami dzieje. W sumie dobrze, że moje emocje "znikają", bo jakby tego nie robiły, to chyba nikt by ze mną nie wytrzymał.

 

Jeszcze dodam, że chciałabym spowodować w kimś jakieś długotrwałe emocje, przemyślenia, wnioski, sprowokować rozmowę, chciałabym nawet, by ktoś się na mnie pogniewał. Bo czuję się ignorowana :roll:

Ja nie lubię, gdy ktoś się na mnie złości i w ogóle w mojej obecności, bo czuję się wtedy zagrożony. Ignorowanym też nie lubię się czuć, ale w sytuacji, gdy są tylko dwie możliwości, to już wolę być zignorowany.

Z jednej strony często w swoich fantazjach myślowych chcę, żeby ludzie zwracali na mnie dużą uwagę, rozmawiali, podziwiali pozytywnie, ale z drugiej strony przy kontakcie z rzeczywistością chcę całkiem odwrotnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś nie zastanawiałem się nad nazywaniem swoich emocji, po prostu przeważnie czułem się albo dobrze, albo średnio, albo źle i tyle. Potem, gdy pewnego razu rzucił mi się w oczy jakiś tekst o emocjach, zacząłem się zastanawiać, które swoje odczucia potrafię nazwać i rozróżnić. Niedawno temu czytałem oficjalne definicje poszczególnych emocji, jakie istnieją i zastanawiałem się, które z nich potrafię odczuwać, a których nie.

Obecnie pod wpływem jakiejś znaczącej sytuacji przez pewien czas zazwyczaj wiem, co czuję, ale potem następuje to "zniknięcie" (dana emocja jakby znika sama z siebie z niewidomych powodów) i wtedy już nie mam pojęcia, co się z moimi emocjami dzieje. W sumie dobrze, że moje emocje "znikają", bo jakby tego nie robiły, to chyba nikt by ze mną nie wytrzymał.

 

Jeszcze dodam, że chciałabym spowodować w kimś jakieś długotrwałe emocje, przemyślenia, wnioski, sprowokować rozmowę, chciałabym nawet, by ktoś się na mnie pogniewał. Bo czuję się ignorowana :roll:

Ja nie lubię, gdy ktoś się na mnie złości i w ogóle w mojej obecności, bo czuję się wtedy zagrożony. Ignorowanym też nie lubię się czuć, ale w sytuacji, gdy są tylko dwie możliwości, to już wolę być zignorowany.

Z jednej strony często w swoich fantazjach myślowych chcę, żeby ludzie zwracali na mnie dużą uwagę, rozmawiali, podziwiali pozytywnie, ale z drugiej strony przy kontakcie z rzeczywistością chcę całkiem odwrotnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba z moimi emocjami dzieje się podobnie - znikają. Przede mną nauka uświadamiania sobie ich i nazywania.

 

-- 16 mar 2013, 22:39 --

 

W ogóle mało czuję, tak mi się wydaje to wszytko cholernie płaskie... Proste, ale gdzieś tam jednak skomplikowane.

 

-- 17 mar 2013, 09:36 --

 

Dziś rano wzięłam się za pisanie dzienniczka i wypisałam aż kilka uczuć, jakie zrodziły się w mojej głowie po przebudzeniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba z moimi emocjami dzieje się podobnie - znikają. Przede mną nauka uświadamiania sobie ich i nazywania.

 

-- 16 mar 2013, 22:39 --

 

W ogóle mało czuję, tak mi się wydaje to wszytko cholernie płaskie... Proste, ale gdzieś tam jednak skomplikowane.

 

-- 17 mar 2013, 09:36 --

 

Dziś rano wzięłam się za pisanie dzienniczka i wypisałam aż kilka uczuć, jakie zrodziły się w mojej głowie po przebudzeniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×