Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość unikająca (lękliwa)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Rozumiem Twoje rozgoryczenie.

Poniżej cytuję sama siebie z bodajże 19 listopada. Na moją wizytę "czaiłam się 40 lat" i wyszło jak poniżej.

 

 

Do wizyty nie doszło. Pan doktor bardzo niepoważny człowiek. Umawia się na pierwszą wizytę z pacjentem, który ma poważne problemy, aby wyjść z domu i stawić się na tej wizycie na godz. 20. Po czym pacjent przychodzi o 19:55, staje w świetle jupiterów i dowiaduje się, że przed nim jeszcze 5 osób. (jedna z nich oczekuje od 18:30 !!! ). Może takie obnażanie się (przesiadywanie na wspólnej ławce z innymi pacjentami) jest elementem terapii, ale na pewno nie za pierwszym razem. Być może po dostaniu się do gabinetu jest lepiej, ale to jest chyba kolejny level - już dla zdrowych. Wyszłam..

:why::why:

Jestem zła i załamana.

Bo tak mocno walczyłam, aby tam dotrzeć i nadal jestem z ręką w nocniku.

TO jest tragedia ! I pomyśleć, że to miała być prywatna wizyta.

 

-- 05 gru 2014, 23:00 --

 

Jadąc autem do domu, płakałam i mówiłam nieprzyzwoite słowa pod adresem doktora.

Wiedziałam, że już drugi raz nie nastąpi.

 

A jednak. W poniedziałek znów mam pierwszą wizytę (oczywiście nie muszę dodawać, że u innego psychiatry i nie muszę też dodawać, że do tego poprzedniego zadzwoniłam i powiedziałam mu co myślę o jego postępowaniu. I chyba jednocześnie nie muszę dodawać, że dzwoniąc do tego nowego od razu go uprzedziłam, że jesli tak wygląda przyjmowanie pacjentów w jego gabinecie, to żeby mi powiedział, bo szkoda mojego czasu i jego - zapewnił, że gdy przyjdę na 20:00 to będę sama na korytarzu. Mam nadzieję )

 

lony nie poddawaj się. Spróbuj jeszcze raz. Po to, żeby spróbować żyć jak inni.

pozdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedna krakowska pani DR, będąca jednocześnie psychiatrą i psychoterapeutą ( podobnie zresztą jak moja obecna, ale mimo wszystko "Ta dobra" mimo wszystkich wad, szukam trzeciej :pirate: ) powiedziała , że na 100 % mam zaburzenia osobowości, powiedziała też że niestety nie wie dokładnie jakie, że od tego jest psycholog kliniczny, że mając 30 lat, będąc wciąż nie usamodzielnionym i bez żadnego związku, na 100 % mam zo. Obecna: "To tamta lekarka sama miała zaburzenia". No dobre, ale ciekawe co powie 3 specjalista. I znów od początku mówienie prawie wszystkiego o sobie. I czasem mam wrażenie że problem faktycznie tkwi w odmienności seksualnej, a nie w z.o. Sam już nie wiem, ale unikająca też do mnie pasuje, unikałem np. latami dentysty, przez co miałem bliskie spotkanie z chirurgią szczękową 3 stopnia, i poważne problemy ze "zdrowymi" zębami w wieku 32 lat. I jeszcze coś mnie dziś dobiło...mam wspaniałą dentystkę, lekarstwo na bolącą siódemkę założone, życzenia świąteczne złożone, bo kolejny termin 6 stycznia, wracam do chałupy, jem grzankę - i buch - ułamany :pirate: kawałek górnej "zdrowej" piątki. Już sam nie wiem co robić, na fundusz nie da się leczyć, renta jest, rodzice mi pomagają. Ale ile można i jak długo doić kasę od rodziców? Czuję się jak ścierka, która w życiu niczego nie osiągnęła...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj ciężkie życie....

Masz rację monooso ciężko tu znaleźć jakies dobre rady na siebie i swoją egzystencję.

Ale widzę, ze zaglądasz :yeah:

Dziś byłes :D

Ja muszę wypracować jakiś sposób aby mniej interesować się cudzymi sprawami ( jak to mam w zwyczaju) a bardziej probowac pomoc sobie samej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co jeśli powiem, że jedynym sposobem na wygranie z AvPD jest nieunikanie ludzi, fizycznie jak i emocjonalnie?

że inni nie są tak wrażliwi jak my i nic złego (nam i im) się nie stanie jeśli nie będziemy starali się być dla nich tak jak trzeba/idealni itd.?

że życie to popełnianie błędów, naprawianie ich i radzenie sobie z ich konsekwencjami - jednym z niewielu błędów, których nie można popełniać w życiu - jest...

oj My już dobrze wiemy co :lol:

 

Red-Pill-Blue-Pill.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co jeśli powiem, że jedynym sposobem na wygranie z AvPD jest nieunikanie ludzi, fizycznie jak i emocjonalnie?

że inni nie są tak wrażliwi jak my i nic złego (nam i im) się nie stanie jeśli nie będziemy starali się być dla nich tak jak trzeba/idealni itd.?

że życie to popełnianie błędów, naprawianie ich i radzenie sobie z ich konsekwencjami - jednym z niewielu błędów, których nie można popełniać w życiu - jest...

oj My już dobrze wiemy co :lol:

Chyba każdy co tutaj w klawisze klepie o tym wie. Problem z pokonaniem lęku, przełamaniem barier, zniesieniem bólu i trudu. Ja nie potrafię opuścić tej przyjemnej skorupy status quo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co jeśli powiem, że jedynym sposobem na wygranie z AvPD jest nieunikanie ludzi, fizycznie jak i emocjonalnie?

że inni nie są tak wrażliwi jak my i nic złego (nam i im) się nie stanie jeśli nie będziemy starali się być dla nich tak jak trzeba/idealni itd.?

że życie to popełnianie błędów, naprawianie ich i radzenie sobie z ich konsekwencjami - jednym z niewielu błędów, których nie można popełniać w życiu - jest...

oj My już dobrze wiemy co :lol:

Bardzo mi jest ciężko dać sobie prawo do popełniania błędów. Ostatnio zauważam, że moja matka jak tylko coś zrobię źle, pomylę się, zapomnę, coś przekręcę itp. zawsze mnie krytykuje i traktuje to jak tragedię (nawiasem mówiąc jak ona się pomyli to zwykle się usprawiedliwia...). Bardzo to dla mnie bolesne, bo próbuję jej tłumaczyć, że po prostu się pomyliłam albo wyjaśnić okoliczności, ale i tak wychodzi, że jestem debilem po prostu. Ogólnie nie potrafię się bronić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Postanowiłem wczoraj odwiedzić oddział pewnego banku w celu dokonania wpłaty gotówki na konto. Już w czasie samej podróży się denerwowałem ale to do czego doszło później na miejscu przerosło moje najśmielsze oczekiwania. W banku nie byłem gdzieś z rok czasu, poza tym udałem się do całkowicie nowego miejsca, w którym jeszcze nie byłem. Zaznaczę, że przy poprzednich wizytach w banku zawsze się trochę denerwowałem ale na tym się kończyło. Dochodzi wieczór, na podwórku ściemnia się, wchodzę do środka, zastaję 3 konsultantów: 2 płci żeńskiej i 1 płci męskiej oraz kilka osób obsługiwanych i czekających w kolejce. Usiadłem na krzesełku obok pewnej pani i pewnego pana grzecznie czekając na swoją kolej. Siedziałem tak na tym krzesełku i zaczynało robić się coraz gorzej chociaż od samego początku już było ch*jowo. Byłem mega sztywny, tak sztywny jak robot, moje wszystkie zmysły były bardziej wyostrzone niż po jakichś mocnych stymulantach, twarz mi wykręcało w różne strony, nie wiedziałem gdzie mam się patrzyć i co robić, co chwile patrzyłem się w inny punkt i zmieniałem pozycję, byłem rozbity psychicznie. Co chwilę zastygałem w bezruchu i patrzyłem się w jeden punkt gdy już nie wiedziałem co mam robić. Ta naadaktywność wszystkich zmysłów i moje dziwne zachowanie spowodowały myśli o treści 'inni widzą, że coś ze mną nie tak'. Weszła jakaś pani do oddziału i pyta się mnie czy ja ostatni w kolejce, nie dałem rady odpowiedzieć, popatrzyłem się na nią, nic nie odpowiedziałem i szybkim ruchem odwróciłem głowę w drugą stronę. Musiał interweniować mężczyzna siedzący obok mnie, który to udzielił jej odpowiedzi za mnie. W końcu nadeszła moja kolej do konfrontacji z konsultantem. Wstałem i mechanicznym ruchem doczłapałem do wolnego stanowiska. Siedziałem tak czekając aż moje pieniądze zostaną wpłacone, denerwowałem się coraz mocniej, byłem tak spięty i naładowany, że aż mnie roznosiło. Po chwili moje ciało nie wytrzymało tego napięcia i postanowiło je rozładować w postaci drgawek. Całe ciało zaczęło drżeć jak galareta, a myśl, że osoby siedzące za mną w kolejce dokładnie to widzą tylko to chyba pogłębiało. Całe szczęście udało mi się powstrzymać to drżenie aby nie doszło do poziomu krytycznego jaki osiągnąłem kilka tygodni temu w kościele w czasie niedzielnego nabożeństwa (to historia na inny post) chociaż i tak było źle. Konsultant patrzył się na mnie jak na jakieś ufo, wcale mu się nie dziwię, musiałem wyglądać komicznie, z tym całym drżeniem wszystkiego (rąk, ciała, głosu), z mechanicznymi ruchami robota, z moją mimiką twarzy (wydawało mi się, że moja twarz przybrała wyraz mocno przerażonej, ciekawe jak to wyglądało z boku). Na koniec gdy już moje pieniądze zostały wpłacone i nic już nie było do roboty to zawiesiłem się na parę sekund, siedziałem w milczeniu, aż konsultant musiał mnie upomnieć, że to już koniec... aż tak odjechałem, że nie zdałem sobie sprawy, że to już koniec. Gdy mi to uświadomił to powiedziałem tak jakby do siebie na głos 'to wszystko', gwałtownie wstałem i wyszedłem z banku. Ale wstyd. Kur*a żebym nie mógł nawet wykonać tak banalnej czynności jak wizyta w banku bez tych wszystkich atrakcji? Przecież ja z takim zachowaniem wychodzę na jakiegoś psychola. Jeszcze przed wizytą w banku zastanawiałem się co zamówić, czy może jakieś nbome czy coś innego ale po tym co się stało nie miałem już wątpliwości, zamówiłem Etizolam, zobaczymy jak podziała na moje problemy. Efektami podzielę się tutaj lub w swoim temacie autorskim. A i dodam, że zauważyłem postępowanie mojej choroby ponieważ te drżenia ciała i inne atrakcje jeszcze kilka miesięcy temu nie miały miejsca, przynajmniej nie w takiej sytuacji jak wizyta w banku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychoanalepsja_SS, Tabsy po 1 mg jedna. Dokładnie 11 sztuk bo na więcej nie miałem kasy. Na mnie wszystko o wiele mocniej działa niż na przeciętną osobę więc mam nadzieję, że takie pół tableteczki czyli 0,5 mg wystarczająco dobrze na mnie podziała, wtedy będę miał 22 porcji. Oczywiście nie będę tego używał codziennie ponieważ mnie nie stać, a to co zamówiłem po początkowym przetestowaniu działania zamierzam schować na poważne sytuacje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychoanalepsja_SS, Tabsy po 1 mg jedna. Dokładnie 11 sztuk bo na więcej nie miałem kasy. Na mnie wszystko o wiele mocniej działa niż na przeciętną osobę więc mam nadzieję, że takie pół tableteczki czyli 0,5 mg wystarczająco dobrze na mnie podziała, wtedy będę miał 22 porcji. Oczywiście nie będę tego używał codziennie ponieważ mnie nie stać, a to co zamówiłem po początkowym przetestowaniu działania zamierzam schować na poważne sytuacje.

 

etizolam to typowe benzo, podobno najbardziej zblizone do estazolamu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja 1mg w ogóle nie czuję, miałem 3 tabletki, ale być może słaby sort. Natomiast w styczniu miałem proch, tak dobrze klepało, że się chciałem zabić :twisted: .

 

Z kolei ja słyszałem, że eti najbardziej zbliżony do alpry. No i strukturalnie typowe benzo to nie jest (tienodiazepina).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Etizolam jest obecnie u mnie w trakcie badań. Pierwsze efekty w leczeniu osobowości unikającej/fobii społecznej nie są powalające ale jest to być może kwestia dawki (jak na razie testowane pół tabletki czyli 0,5 mg). Pomaga na objawy tego zaburzenia, spycha je na dalszy plan, pozwala swobodnie i bez stresu poruszać się wśród ludzi, rozluźnia, poprawia humor itp. ale jednak dla mnie to wciąż za mało. Jest to stan bliższy normalności ale w dalszym ciągu nie jest to normalność, ten stan dalej jest skażony fobią. Testowałem działanie leku w sytuacjach dla mnie stresujących i widać wyraźne polepszenie. Nie wiem czy osoba zdrowa/normalna cokolwiek by poczuła poza rozluźnieniem ponieważ działanie jest prawie niewidoczne ale działa, trzeba tylko wejść w sytuacje dla nas stresujące aby zobaczyć różnicę. Pochwalę się i powiem, że pod wpływem tego leku załatwiłem jedną sprawę, do której zabierałem się od ponad roku czasu, po prostu wszedłem do budynku i to zrobiłem. Za pierwszym razem te pół tableteczki tak mnie zmuliło, że aż powieki mi same się zamykały ale później już nie odnotowałem takiego zachowania, być może było to spowodowane rozdziewiczeniem z lekiem z tej grupy substancji. Nie jest cukierkowo, na razie jest średnio, będę dalej testował. Przetestuję jeszcze 2x lub 3x po pół tabletki, a później wskoczę na całą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychoanalepsja_SS, Wizytę u magika przełożyłem na pod koniec stycznia 2015. Na razie testuję ten Etizolam, chcę dobrać sobie optymalną dawkę. Oczywiście to pomoc tylko doraźna od święta no ale muszę coś takiego mieć w razie czego. Co do Flubromazepamu to na razie nie planuje bo nie mam pieniędzy, zresztą nawet jak będę miał to będę musiał przecież wykupić ewentualnie leki od psychiatry. Etizolam działa na mnie około 6 h.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co jeśli powiem, że jedynym sposobem na wygranie z AvPD jest nieunikanie ludzi, fizycznie jak i emocjonalnie?

że inni nie są tak wrażliwi jak my i nic złego (nam i im) się nie stanie jeśli nie będziemy starali się być dla nich tak jak trzeba/idealni itd.?

że życie to popełnianie błędów, naprawianie ich i radzenie sobie z ich konsekwencjami - jednym z niewielu błędów, których nie można popełniać w życiu - jest...

oj My już dobrze wiemy co :lol:

Chyba każdy co tutaj w klawisze klepie o tym wie. Problem z pokonaniem lęku, przełamaniem barier, zniesieniem bólu i trudu. Ja nie potrafię opuścić tej przyjemnej skorupy status quo.

A mnie na razie w ogóle nie spieszy się do puszczenia "skorupy", gdy ją opuszczę, mój nieprzystosowany do "wyższych obrotów" układ limbiczny prawdopodobnie będzie się "przegrzewał", robiąc mi emocjonalne piekło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie no, jeszcze jeden pieprzony błąd i idę sobie podciąć żyły. Szkoda tylko, że nie ma śniegu. Krew na śniegu to piękny widok.

W pracy mają mnie już za totalnego czubka i debila, chyba już gorzej być nie może :mrgreen::mrgreen::mrgreen::mrgreen: (szkoda, że nie ma tu emotki wyrażającej krańcowe szaleństwo)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja lękliwość rozwijała się wraz ze mną już od najmłodszych lat. Jeszcze we wczesnym dzieciństwie i podstawówce nie byłem, aż taki lękliwy ale za to byłem dziwny, sztywny i jakiś inny od całej reszty. Z kolejnymi latami moje objawy zaczęły rosnąć, a ich apogeum przypadło na okres mojej edukacji w szkole średniej. Obecnie mój problem rozrósł się do takich patologicznych rozmiarów, że często mam problem ze zwykłym spacerem wśród ludzi. Całe życie unikam wszystkiego. Po zakończeniu edukacji moje życie zatrzymało się, a ja wraz z nim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×