Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość unikająca (lękliwa)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Chodzi mi również po głowie pomysł aby nagrać rozmowę u psychiatry na dyktafon i później może wrzucić tutaj na forum, tylko nie wiem czy to legalne.

Nielegalne. Ale wątpliwe, żeby psychiatra to odkrył, na dodatek nie trzeba psychiatry nazwiskiem podpisywać.

 

To ja tak się czuję. Czuję się tak jakbym za młodu był mądrzejszy od innych, np. w podstawówce ale zatrzymałem się na tamtym poziomie. Inni rozwijali się z każdym rokiem, a ja stałem w miejscu.

Ja mam podobnie. W przedszkolu już np. wiedziałem, o co chodziło z Maratonem, że to była bitwa, inne dzieci znały tylko popularny program "Maraton uśmiechu", w zerówce wiedziałem, kto kandyduje na prezydenta Stanów Zjednoczonych, znałem też w okresie przedszkolnym stolice wielu państw. Powoli różnica między mną a innymi topniała. Po prostu - w przedszkolu nawet z kiepską koncentracją mogłem się "wybić" wiedzą, bo inni tym jej zdobywaniem nie byli raczej zainteresowani, potem wielu z nich z lepszą koncentracją zaczęło się interesować, czytać, ja wciąż byłem zainteresowany, nawet jeszcze bardziej, ale koncentracja stała w miejscu i stać mnie było (jest...) na śmierdzące, polne końskie caco.

 

No kur*a ale dlaczego zawsze ja?

Może jej się spodobałeś?

Ha-ha-ha

 

Jak się dziś rano czuję: Wczoraj o 7 poszedłem spać, obudziłem się też o 7. A ja sen odczuwam jako stratę czasu i kiedy tylko możliwe, skracam go. Więc można się domyślić, jaki miałem nastrój.

 

"ciekawe co sobie pomyślała"

Przez to zazwyczaj nie mówię tego, co chciałbym powiedzieć, nie robię tego, co chciałbym zrobić. Czasami dorabiam się przez to "mininatręctw", np. częste wycieranie ręką nosa, sprawdzając, czy, ekhm, po wysmarkaniu się nie zostały jakieś "śmieci" na twarzy, czy również częste sprawdzanie rozporka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siedząca obok mnie dziewczyna z roku powiedziała mi, że znów (nawiązując do sytuacji sprzed tygodnia) się nie przywitałem, i żebym to zrobił, bo nie będę miał znajomych.

Ja się bardzo rzadko z kimś witałem. Mnie przywitanie się stresowało jeszcze bardziej, niż gdy musiałem normalnie coś powiedzieć. I w ogóle denerwowało mnie, jak mi ktoś zwrócił uwagę, że się nie przywitałem, bo ja w ogóle nie przepadam za zwyczajem przywitania się/pożegnania się, ten zwyczaj to tylko taka grzeczność, która się utarła, ale ogólnie to jest on ludziom niepotrzebny.

 

Ja mam podobnie. W przedszkolu już np. wiedziałem, o co chodziło z Maratonem, że to była bitwa, inne dzieci znały tylko popularny program "Maraton uśmiechu", w zerówce wiedziałem, kto kandyduje na prezydenta Stanów Zjednoczonych, znałem też w okresie przedszkolnym stolice wielu państw.

Ja w porównaniu z rówieśnikami naddojrzały byłem tylko pod kątem ogólnego zachowania się, a pod kątem innych aspektów byłem albo przeciętny albo w tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osoby patrzą się na mnie i jeśli się uśmiechają to myślę że coś z moim wyglądem nie jest tak i że śmieją się ze mnie.

Dokładnie, mam tak samo.

 

A z drugiej strony, żeby, jeśli ten ktoś ma takie odczucia jak ja, to nie wprowadzać go w takie zakłopotanie jak inni wprowadzają mnie gapiąc się na mnie.

Dokładnie. Ja bardziej skupiam się na komforcie psychicznym drugiej osoby niż na swoim, to chore.

 

A mam 40 lat !!

40 lat i jeszcze z tym się nie uporałaś? Ja bym tyle nawet nie dożył, nawet bym nie chciał z taką dolegliwością.

 

Może jej się spodobałeś?

Ha-ha-ha

Oszalałeś? JA?! Ja nigdy nikomu się nie spodobałem, ludzie ode mnie uciekają, dziwią się mną, wyśmiewają mnie.

 

Czasami dorabiam się przez to "mininatręctw", np. częste wycieranie ręką nosa, sprawdzając, czy, ekhm, po wysmarkaniu się nie zostały jakieś "śmieci" na twarzy, czy również częste sprawdzanie rozporka.

Akurat takie natręctwa są w miarę proste do usunięcia, przynajmniej dla mnie. Pozbyłem się już większości.

 

Ja się bardzo rzadko z kimś witałem. Mnie przywitanie się stresowało jeszcze bardziej, niż gdy musiałem normalnie coś powiedzieć. I w ogóle denerwowało mnie, jak mi ktoś zwrócił uwagę, że się nie przywitałem, bo ja w ogóle nie przepadam za zwyczajem przywitania się/pożegnania się, ten zwyczaj to tylko taka grzeczność, która się utarła, ale ogólnie to jest on ludziom niepotrzebny.

Ja się zawsze witałem z każdym podając rękę ale wiem, że niektóre osoby się nie witały ale nie z powodu, że nie chciały tylko wiedziały, że nikt im nie poda ręki.

 

Ahhhhh od paru dni czuję się bardzo dobrze. Jest miodzio! :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Opis z pierwszego posta pasuje do mnie w 100%, a przez ten punkt "ciągłą samokontrolą i przesadnym analizowaniem własnego zachowania się;" jestem strasznie niezdecydowany

 

Jak sie z tym uporać, to jest naprawde stasznie męczące i dużo rpzez to trace. Przez ostatnio rok, kiedy nie zdałem matury z matmy i czekalem rok na poprawke, praktycznie w ogole nie wychodzilem z domu, odilozowalem sie od spoleczenstwa bo wstyd mi bylo o tym gada i głupio mi bylo isc gdzies do pracy na budowe, podczas gdy inni rowiesnicy studiują. A teraz sobie mysle, ze to głupota, moglem przynajmniej robic jakieś kursy

 

Mozna sobie poradzic z tą psychozą, bez pomocy psychologa? Bo i do niego głupio by mi było isc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

A mam 40 lat !!

40 lat i jeszcze z tym się nie uporałaś? Ja bym tyle nawet nie dożył, nawet bym nie chciał z taką dolegliwością.

 

 

Uporać się ? Przepraszam wszystkich tu obecnych i nieobecnych, ale z tym nie można się uporać (to moje zdanie).

To ewoluuje, ale nie znika. Czasami wydaje mi się, że jest lepiej, ale tak naprawdę to stale staram się przechytrzyć samą siebie.

A potem odbija się podwójną czkawką i jest jeszcze gorzej.

Nie ufam ludziom i coraz bardziej się na nich zamykam. Coraz dłużej rozpatruje każdą krzywdę ( i tę prawdziwą i tę którą nadmucham w mojej wyobraźni do potężnych rozmiarów ). Wydaje mi się że nawet wśród znajomych jestem przygłupia, mam najmniej do powiedzenia...... A po takim spotkaniu to dopiero mam przemyśleń: co powiedziałam, co ktoś odpowiedział, czy powiedział to celowo. Rzygać się chce.

Oprócz pracy, prawie już nie wychodzę z domu. A i tę chciałabym zmienić, bo czuję, że nie jestem lubiana.

Zawsze nieobecna, wyprasowana, sztywna...

Żeby cos nie powiedzieć, żeby nie sprawić komuś przykrości.

I najgorsze, NAJGORSZE jest to, że wszystko co robię to robię przez wzgląd na innych. Myśleć jak ich nie urazić, jak to jak tamto.

Ze mną nikt tak czule się nie obchodzi i to jest smutne :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uporać się ? Przepraszam wszystkich tu obecnych i nieobecnych, ale z tym nie można się uporać (to moje zdanie).

A co robiłaś aby to zmienić? Brałaś jakieś pigułki od psychiatry? Przełamywałaś się?

Co do tego, że nie można się z tym uporać to bym nie przesadzał ponieważ czytałem odmienne opinie w różnych zakamarkach Internetu. Jeżeli jedni się uporali to dlaczego niby drudzy nie mogą? Życie ciągle z tym całym g*wnem to byłaby istna droga krzyżowa, to byłoby piekło. Zero radości z życia, zero wszystkiego, ciągły stres, ciągła męka. Wolałbym już nawet w jakieś dragi się wpieprzyć aby móc swobodniej funkcjonować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

live, Myślę, że kokaina zrobi z nas ekstrawertyków.

 

Aha i jeżeli oficjalna medycyna nie jest w stanie pomóc dla osób z takim zaburzeniem to później niech się w mediach nie dziwią skąd tylu alkoholików i narkomanów. Może ktoś w takiej sytuacji woli żyć na wiecznej bombie jeżeli nie ma żadnej inne alternatywy bo z taką osobowością życie to jakaś pomyłka, żart losu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A znajdzie sie cos legalnego nie trudno dostępnego co uwolni endorfiny?

Nie wiem czy to uwalnia endorfiny ale może kodeina? Jak dzisiaj sobie przyje*ałem zbyt dużo to nie dałem rady wstać z przystanku autobusowego tak mnie rozluźniło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uporać się ? Przepraszam wszystkich tu obecnych i nieobecnych, ale z tym nie można się uporać (to moje zdanie).

Częściowo można się z tym uporać - w wielu sytuacjach nie odczuwam już lęku, ani ich nie unikam, ale zdecydowanie wciąż 'mam problem' i wątpię, czy mógłbym się go kiedykolwiek pozbyć. Poza tym trochę mało tej motywacji potrzebnej do walki.

 

live, Myślę, że kokaina zrobi z nas ekstrawertyków.

Droga i krótko trzyma, a potem zjazd.

Wczoraj byłem na uczelni pod wpływem malutkiej dawki MXE, a na miejscu dorzuciłem również małą dawkę etylofenidatu. Z jednej strony bardzo małe odrealnienie, udziwnienie, z drugiej większa koncentracja. Jednakże przede wszystkim zniesione opory i lęki. Czułem się po prostu swobodnie. Brak stresu, a w sytuacjach, w których i tak czuję się swobodnie, jeszcze większy luz.

 

A znajdzie sie cos legalnego nie trudno dostępnego co uwolni endorfiny?

Nie wiem, ale to jest bardziej skomplikowane niż 'uwalnianie endorfin'...

 

Ta, kodeina wiąże się z receptorami opioidowymi, tymi samymi co endorfina (kodeina zamienia się w wątrobie w morfinę, endorfina to taka wewnętrzna (endo) morfina). Wiąże się też z uzależnieniem, zarówno psychicznym jak i fizycznym.

 

O właśnie dragi to dobry pomysł, jakie polecasz?

Jeśli masz brać 'na łapu capu', bez rozeznania, to absolutnie nie jest to dobry pomysł. Chyba że masz raka i 3 miesiące życie, to można poszaleć, czemu nie.

Psychiatra może przepisać benzodiazepiny, które działają na podobnej zasadzie do alkoholu i dobrze zmniejszają/likwidują lęk społeczny. Ale jeżeli nie leczyłeś się jeszcze farmakologicznie, to może inne, nieuzależniające, bezpieczniejsze leki pomogą, może psychoterapia.

 

Przeciez to jest na kaszel

No i co? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj byłem na uczelni pod wpływem malutkiej dawki MXE, a na miejscu dorzuciłem również małą dawkę etylofenidatu. Z jednej strony bardzo małe odrealnienie, udziwnienie, z drugiej większa koncentracja. Jednakże przede wszystkim zniesione opory i lęki. Czułem się po prostu swobodnie. Brak stresu, a w sytuacjach, w których i tak czuję się swobodnie, jeszcze większy luz.

Hahahahaha coś mi przypomniałeś. Pamiętam, że kiedyś w szkole ja fobik społeczny, który przeważnie siedzi cicho, nie wyróżnia się, bazgrze coś w zeszycie z opuszczoną głową, nawpieprzałem się na przerwie w szkolnym kiblu pentedronu bo mnie nauczycielka wcześniej zdenerwowała. Mieliśmy z nią dwie lekcje pod rząd, na drugiej lekcji jak siedziałem to całą lekcję patrzyłem się jej non stop w oczy z takim wyrazem twarzy jakbym miał ją zabić. Zrobiłem wyraz twarzy jakiegoś psychopaty, jakbym był na nią mega wkur*iony, ani na sekundę nie spuściłem z niej wzroku, całe bite 45 minut się na nią gapiłem prosto w oczy. Nie odczuwałem wtedy żadnego wstydu, żadnego lęku bo normalnie to nie wytrzymałbym, spaliłbym się ze wstydu i w ogóle. Zerkała na mnie co jakiś czas, aż ją wprawiłem w zakłopotanie, unikała kontaktu wzrokowego ze mną, do tego ani razu mnie nie zapytała na lekcji, jakoś omijała moją osobę co nigdy wcześniej nie miało miejsca. I całe szczęście, że omijała bo gdyby mnie wtedy coś zapytała to jeszcze bym ją zwyzywał, czułem do jej mega nienawiść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

skąd wy bierzecie te wynalazki. Czyli podsumowując jakie prochy polecacie i czy można je kupić w aptece, bez recepty?

 

-- 15 paź 2014, 15:33 --

 

Dlaczego zawsze strasznie ciężko mi zadzwonić do kogos w jakiejs "słuzbowej" sprawie. Przykładowo od przedwczoraj mam zadzwonic do jakiegos kierownika działu na studiach zeby siw wypytac o pewnien kierunek, ale jakos mi ciężko cały czs przekladam na za chwile, a potem sie budze po 15 kiedy jest juz za pozno. To chyba rpzez to, ze nie wiem jak mam z nim rozmawiac, ale nie wiem czy to wina mojej psychiki, czy moze jestem jakis ograniczony umysłowo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

skąd wy bierzecie te wynalazki. Czyli podsumowując jakie prochy polecacie i czy można je kupić w aptece, bez recepty?

Możesz kupić w Tesco w dziale monopolowym :D.

 

 

Dlaczego zawsze strasznie ciężko mi zadzwonić do kogos w jakiejs "słuzbowej" sprawie. Przykładowo od przedwczoraj mam zadzwonic do jakiegos kierownika działu na studiach zeby siw wypytac o pewnien kierunek, ale jakos mi ciężko cały czs przekladam na za chwile, a potem sie budze po 15 kiedy jest juz za pozno. To chyba rpzez to, ze nie wiem jak mam z nim rozmawiac, ale nie wiem czy to wina mojej psychiki, czy moze jestem jakis ograniczony umysłowo

Coś mi się spsuło w laptopie i od roku słucham muzyki na wbudowanych głośnikach, nagrywam na wbudowanym mikrofonie, zewnętrzne urządzenia dźwiękowe podłączone nie działają. Nie mogę się zebrać do serwisu... Musiałbym się zastanowić - w końcu na dzień co najmniej z laptopa korzystać nie będę mógł, pójdzie coś kasy, a jak nie naprawią, a jak mi dysk twardy wyczyszczą, a jak cokolwiek, inne warunki jakiekolwiek...

To jest paraliżujące i przez to zaniedbuję, zawalam wiele spraw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@monooso

 

mamy podobną historię, czytając ciebie wpadłem w kurwicę mimo znieczulenia prochami,

bo powróciły wspomnienia z nękania mnie i przypomniałeś mi to wszystko,

mamy wiele wspólnego, ehh.

 

noszę w sobie taką nienawiść, że to nigdy się nie wypali, ponieważ by pokryć

taką hańbę i pogwałcenie emocjonalne musiałbym nie wiem co zrobić,

chbj z tego że wybaczyłem swoim oprawcom, skoro często w głowie

odnawiają się obsesyjne myśli o zemście, których nie mogę powstrzymać

bo mnie podniecają.

 

co za syf.

czytając Was, zaczęło we mnie ostro bulgotać, bo jesteśmy podobni a miejscami

identyczni, no i współczuję Wam tak samo jak i sobie.

 

moim chorym marzeniem jest założenie "grupy zemsty", która zrzesza takich ludzi jak

my, których misją jest ukaranie wszystkich, którzy najdotkliwiej nas skrzydzili,

taka wspólna miłość we wspólnej nienawiści do wroga.

czasem mam wrażenie, że to by mnie uzdrowiło, choć to nieprawda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moim chorym marzeniem jest założenie "grupy zemsty", która zrzesza takich ludzi jak my, których misją jest ukaranie wszystkich, którzy najdotkliwiej nas skrzydzili,

taka wspólna miłość we wspólnej nienawiści do wroga.

czasem mam wrażenie, że to by mnie uzdrowiło, choć to nieprawda.

Ja już gdy nie będę miał kompletnie nic do stracenia, gdy będę chciał popełnić samobójstwo to wtedy przed tym załatwię jeszcze parę osób. Na dniach sporządzę listę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze w szkole miewałem myśli o zemście, jak to sobie pokonuję w walce cwaniaczków, jakimi tekstami im docinam, itd. Teraz już nie wspominam tych wszystkich kpin i wyżywek, które mnie spotkały, nie myślę o jakimkolwiek 'spóźnionym' odwecie. Prędzej wyrzucam sobie to, ile czasu zmarnowałem, ile mogłem zrobić, a nie zrobiłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×