Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość unikająca (lękliwa)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

to chyba jeszcze gorsze niż słynne borderline :(

Tego nie rozstrzygniemy :)

 

Ze swojej strony mogę tylko powiedzieć, że w sprawie leczenia trzeba się otoczyć odpowiednimi osobami. Lekarz, przy którym czuje się zaopiekowanym, regularna praca z dobrym i odpowiadającym pacjentowi psychoterapeutą i najlepiej jeszcze uczestniczenie na grupę terapeutyczną.

Szczególnie polecam ten ostatni sposób terapii. Osobiście miałam duży problem z postrzeganiem siebie jako części społeczeństwa, zawsze widziałam siebie jako takiego wyrzutka i to właśnie grupa pomaga mi zmieniać się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej jestem tu nowa. Hanails ty brałaś jakies leki? bo ja biorę nexpram i prefaxine i jest trochę lepiej:)

 

-- 21 lip 2014, 21:31 --

 

Ostatnio mam problemy ze spaniem od czasu do czasu biorę mirtagen bo mnie zwala z nóg i dobrze się po tym śpi. Choć nie wiem czy ten typ leku można brac okazyjnie. Nie chcę się ,,nawalać,, lekami bo mi już trochę prolaktyna o 7 jednostek poszla w góre.

 

-- 21 lip 2014, 21:34 --

 

Bo ja mam problemy z nastrojami depresyjnymi nerwica natrectw i lekiem społecznym i bezsennoscia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej jestem tu nowa. Hanails ty brałaś jakies leki? bo ja biorę nexpram i prefaxine i jest trochę lepiej:)

Leczę się rok, przechodziłam od Hydroksyzyny przez Pramolan do Mirtagenu połączonego z Aciprexem i Xanaxem i nic nie pomagało, a z czasem tylko się pogarszało. Muszę dodać, że na zaburzenie osobowości mam nałożoną depresję psychotyczną. Nexpram to to samo co Aciprex, także jeśli mam się wypowiedzieć to mi nie pomógł. Aż doszło do sytuacji kiedy wylądowałam w szpitalu, tam dobrali mi idealnie leki i dzisiaj biorę Venlectine (to to samo co Prefaxine) i Olanzapine. Myślę, że ta Olanzapina robi różnice, że dzisiaj czuję się po prostu dobrze. Także dobrze dobrane leki połączone z dobrą terapią indywidualną i grupową - polecam :) i jeśli już ktoś podejmuje wyzwanie uporania się tym cholernym zab. osobowości musi się liczyć z 2-3 letnią terapią. Przynajmniej przed moim przypadkiem specjaliści rozciągają taką perspektywe. Ale doszłam już do momentu, w którym się nie zrażam, że to będzie trwało tyle czasu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajnie że się leczysz ja tez się lecze od 17 roku życia pierwszy raz z powodu depresji przyszłam do psychiatry.Ja jako pierwszy lek dostałam rexetin ale dostałam uczulenia jakas wysypka i omdlenie jeszcze przetesowalam jeden lek której nazwy nie pamiętam ale tez na niego miałam uczulenie .U mnie problemy zaczely się kiedy dojrzewałam przebywałam wzbyt stresującym srodowisku.

 

-- 21 lip 2014, 21:43 --

 

Ja ide tez na terapie indywidualna zobaczymy jak bedzie

 

-- 21 lip 2014, 21:44 --

 

Olanzapina to chyba neuroleptyk nie? ja na razie przyjmuje antydepresanty boje się trochę neuroleptyków:)

 

-- 21 lip 2014, 21:46 --

 

A skąd jesteś jeśli można wiedzieć?

 

-- 21 lip 2014, 22:01 --

 

Ja już idę. Szkoda ,że nie możemy pogadać dłużej pierwszy raz jestem na forum i miło się rozmawia z osobą która ma podobne problemy. Czytałam kawałek twojego bloga nie byłam w szpitalu ale tez miałam próbę ,,s,, życze powrotu do zdrowia dobranoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajnie że się leczysz ja tez się lecze od 17 roku życia pierwszy raz z powodu depresji przyszłam do psychiatry.Ja jako pierwszy lek dostałam rexetin ale dostałam uczulenia jakas wysypka i omdlenie jeszcze przetesowalam jeden lek której nazwy nie pamiętam ale tez na niego miałam uczulenie .U mnie problemy zaczely się kiedy dojrzewałam przebywałam wzbyt stresującym srodowisku.

 

-- 21 lip 2014, 21:43 --

 

Ja ide tez na terapie indywidualna zobaczymy jak bedzie

 

-- 21 lip 2014, 21:44 --

 

Olanzapina to chyba neuroleptyk nie? ja na razie przyjmuje antydepresanty boje się trochę neuroleptyków:)

 

-- 21 lip 2014, 21:46 --

 

A skąd jesteś jeśli można wiedzieć?

 

-- 21 lip 2014, 22:01 --

 

Ja już idę. Szkoda ,że nie możemy pogadać dłużej pierwszy raz jestem na forum i miło się rozmawia z osobą która ma podobne problemy. Czytałam kawałek twojego bloga nie byłam w szpitalu ale tez miałam próbę ,,s,, życze powrotu do zdrowia dobranoc.

 

Nie wiem ile masz lat, ale w wielu przypadkach kiedy środowisko jest psychopatogenne specjaliści zalecają przede wszystkim zmianę tego środowiska, wyprowadzenie się od rodziców (bo domyślam się, że może o to chodzić). Moja psychiatra w szpitalu uparła się wręcz, że nie wypuści mnie ze szpitala kiedy nie wyprowadzę się od rodziców więc zamieszkałam u starszej siostry, a po skończeniu leczenia pójdę na swoje i nawet nie wiesz jak fajnie jest pełnić rolę gościa w domu rodzinnym.

 

Tak, olanzapina to neuroleptyk, ale nie ma się czego bać. Też się bałam zanim trafiłam do szpitala, bo w szpitalu to nie miałam wyboru, brałam co dawali. Jedynym skutkiem ubocznym były trzęsące się ręce, ale po miesiącu przeszło. I trochę przytyłam, ale w moim przypadku to pożądany skutek uboczny :)

 

Jestem z okolic Szczecina :)

Zawsze możemy porozmawiać na pw czy mailowo, jeśli chcesz to napisz do mnie na pw

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

 

Od blisko czterech lat biorę udział w różnego typu psychoterapiach, łykam antydepresanty. Miewam dłuższe i krótsze okresy względnego spokoju, ale jak tylko próbuję przestać brać leki to wszystko wraca. Miewacie tak, że mimo iż bardzo potrzebujecie ludzi wokół siebie, stajecie się wobec nich szalenie opryskliwi? Ja im gorzej czuję się sama ze sobą, tym bardziej kolczasta się staję, przez co mam jeszcze większe poczucie winy i bardziej się nienawidzę. Może macie jakieś sposoby na gorsze momenty, na zatrzymanie potoku negatywnych emocji? Jestem coraz starsza, a wciąż nie mogę wyeliminować niedojrzałych i irracjonalnych reakcji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miewacie tak, że mimo iż bardzo potrzebujecie ludzi wokół siebie, stajecie się wobec nich szalenie opryskliwi?

Myślę, że tak. Nawet zdrowi czasem mają takie mechanizmy.

 

W sumie ten opis osobowości unikającej mogłabym przypiąć do siebie, tak jak i wiele innych rzeczy, zastanawiam się na ile to etykietkowanie się może faktycznie pomóc..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raczej nie pomaga, daje dobre usprawiedliwienie na wszystko. Można przestać się starać.

Wszystko zależy od człowieka, są tacy którzy rzeczywiście stwierdzają "mam rozpoznanie, wolno mi się poddawać i całe zło tego świata zwalać na zaburzenie", ale są też i tacy, mówię po sobie, dla których diagnoza, przypięcie łatki, będzie kopem w dupsko, zasięgną opinii jakie są perspektywy leczenia i zaprą się zębami w tej nierównej walce, że wyzdrowieją, a przynajmniej zrobią wszystko aby zmniejszyć oddziaływanie objawów na życie codzienne. Dla niektórych etykietowanie jest motywacją, bo przecież nie ma się czym chwalić, że ma się "efkę", poza takimi miejscami jak to forum nie będzie to dobrze przyjęte.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem etykietowanie służy też jako uspokajacz, wytłumaczenie siebie. Uważam, że to też jest czasem dobre.

No nie wiem. Wyobraź sobie taką sytuację (autentyczna): stoisz w kolejce do sklepu na terenie szpitala psychiatrycznego, mężczyzna przed Tobą coś żarliwie tłumaczy sprzedawcy, w pewnym momencie pacjent podniesionym głosem mówi "proszę na mnie nie krzyczeć, ja mam depresję !". Mnie to rozśmieszyło, ale tylko dlatego, że jest strasznie, wręcz komicznie żenujące. Jak można się tłumaczyć tym, że ma się depresję ? Może to trochę przerysowana sytuacja, ale zamiast myśleć "jestem chory, niech wszyscy się mną zaopiekują" należy raczej zaopiekować się samym sobą.

 

-- 23 lip 2014, 15:14 --

 

Zastanawiam się jaką mogłabym mieć terapię skoro tyle opisów zaburzeń osobowości do mnie pasuje.

Wglądową - długa i ciężka, bo przerabia się WSZYSTKO od dzieciństwa, ale podobno skuteczna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No nie wiem. Wyobraź sobie taką sytuację (autentyczna): stoisz w kolejce do sklepu na terenie szpitala psychiatrycznego, mężczyzna przed Tobą coś żarliwie tłumaczy sprzedawcy, w pewnym momencie pacjent podniesionym głosem mówi "proszę na mnie nie krzyczeć, ja mam depresję !". Mnie to rozśmieszyło, ale tylko dlatego, że jest strasznie, wręcz komicznie żenujące. Jak można się tłumaczyć tym, że ma się depresję ? Może to trochę przerysowana sytuacja, ale zamiast myśleć "jestem chory, niech wszyscy się mną zaopiekują" należy raczej zaopiekować się samym sobą.

Bardziej miałem na myśli wytłumaczenie przed samym/samą sobą "dlaczego taki/taka jestem".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie cierpię tej swojej osobowości unikającej, to chyba jeszcze gorsze niż słynne borderline :(

Na jakiej podstawie tak sądzisz..?

Mój osąd jest czysto emocjonalny, nie poparty żadnymi racjonalnymi argumentami, wynika chyba z zazdrości :oops: ponieważ osoby z borderline są jakby bardziej widoczne i przez to coraz więcej osób (psychiatrów , psychologów) się nimi zajmuje, można poczytać więcej publikacji o tym zaburzeniu niż np. o osobowości unikającej, bo unikający często cierpią w milczeniu,co nie znaczy że mniej, ale to tylko moje zdanie.

 

-- Cz lip 24, 2014 9:26 am --

 

Czasem etykietowanie służy też jako uspokajacz, wytłumaczenie siebie. Uważam, że to też jest czasem dobre.

 

Mnie trochę uspokoiła diagnoza w tym sensie, ze mając fobie z atakami paniki techniki behawioralne nie pomagaly, a innym osobom tak, nie wiedziałam dlaczego, dopiero prawidłowa diagnoza troszkę rozjaśniła sytuację.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie cierpię tej swojej osobowości unikającej, to chyba jeszcze gorsze niż słynne borderline :(

Na jakiej podstawie tak sądzisz..?

Mój osąd jest czysto emocjonalny, nie poparty żadnymi racjonalnymi argumentami, wynika chyba z zazdrości :oops: ponieważ osoby z borderline są jakby bardziej widoczne i przez to coraz więcej osób (psychiatrów , psychologów) się nimi zajmuje, można poczytać więcej publikacji o tym zaburzeniu niż np. o osobowości unikającej, bo unikający często cierpią w milczeniu,co nie znaczy że mniej, ale to tylko moje zdanie.

Ok, masz oczywiście prawo do swojego zdania, ale uwierz... nie masz czego zazdrościć.

 

Obiektywnie rzecz ujmując borderline jest zaburzeniem o wiele głębszym, na pograniczu psychozy, zdarzają się niektórym z nas halucynacje, urojenia czy też poważne tracenie kontaktu z rzeczywistością jak w schizofrenii, totalna zmiana obrazu siebie co kilka godzin czy minut, próby s., pocięte ciała, a do tego cały pakiet zaburzeń lękowych, depresyjnych, odżywiania. Jakby wszystkie pozostałe zaburzenia na raz.. W związku z tym wielu z nas jest częstymi pacjentami oddziałów zamkniętych. Funkcjonowanie wśród ludzi z tym wszystkim jest bardzo utrudnione lub kompletnie niemożliwe. Ja nie jestem aktualnie w stanie pracować, studiować, ze względu na moją chwiejność i lęki trudno mi utrzymać się gdzieś na dłużej. O dłuższym związku czy małżeństwie nie wspomnę.

W związku z tym wszystkim wcale niekoniecznie terapeuci chętnie się podejmują leczenia, bo mają osobę skrajnie chwiejną, z tendencją do zrywania terapii x razy, mówiącą o samobójstwie, tnącą się, na przemian idealizującą terapeutę i nienawidzącą, manipulującą nawet nieświadomie. Sama doświadczyłam kilka razy odmowy podjęcia się terapii, a nawet zerwanie terapii ze strony lekarza, bo sobie nie radził. Znalezienie kompetentnej t. zajęło mi prawie dekadę... Poza tym terapia borderline trwa przeciętnie znacznie dłużej niż innych z.o., rzadko do 3 lat no i rokowania są mniej optymistyczne zazwyczaj. Takie są realia.

Taki krzyż noszę na codzień, zazdrościć nie ma czego jak widzisz ;):bezradny:

 

Ale ale.. ja myślę, że dla każdego jego cierpienie jest najgorsze w sensie tym, że jest JEGO. Ja przeżywam swoje, Ty swoje, a ktoś jeszcze co innego i w sumie co z tego, że inny ma (według nas, bo nie wiemy, co w głowie siedzi) lepiej czy gorzej. Trzeba się ze swoim własnym problemem uporać. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nastia, to chyba tak na prawdę zależy też od głębokości zaburzenia , a nie tylko od rodzaju. Ja np. jestem skrajnie unikająca i wykształciłam sobie z tego powodu wszelkie możliwe fobie i też o pracy nie ma mowy, a są osoby z tą samą osobowością, ktore całkiem dobrze funkcjonują. Terapia w zaburzeniu osobowości unikającej ma złe rokowania własnie dlatego, że unikający unikają na terapii trudnych emocji i tematów, a bez tego nie ma postępów

 

Ale ale.. ja myślę, że dla każdego jego cierpienie jest najgorsze w sensie tym, że jest JEGO. Ja przeżywam swoje, Ty swoje, a ktoś jeszcze co innego i w sumie co z tego, że inny ma (według nas, bo nie wiemy, co w głowie siedzi) lepiej czy gorzej. Trzeba się ze swoim własnym problemem uporać. :smile:

masz rację.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×