Skocz do zawartości
Nerwica.com

WillCome

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia WillCome

  1. Totalnie chaotyczna i głupkowata zabawa z psem. Mimowolny banan na twarzy nie do zmazania pojawił się od razu. Uśmiech którego nie da się zatrzymać to zajebisty stan
  2. A co jeśli powiem, że jedynym sposobem na wygranie z AvPD jest nieunikanie ludzi, fizycznie jak i emocjonalnie? że inni nie są tak wrażliwi jak my i nic złego (nam i im) się nie stanie jeśli nie będziemy starali się być dla nich tak jak trzeba/idealni itd.? że życie to popełnianie błędów, naprawianie ich i radzenie sobie z ich konsekwencjami - jednym z niewielu błędów, których nie można popełniać w życiu - jest... oj My już dobrze wiemy co
  3. WillCome

    czółkiem!

    Ok, pierwszy post. Witam serdecznie wszystkich. Kamil jestem. Dlaczego się zarejestrowałem. Z chęci poprawy swojego obecnego stanu. Bo chciałbym zobaczyć, że się da, że są ludzie co czują lub czuli podobnie i że dobrą drogę znaleźli. Historia prosta. Mam jakieś tam życiowe cele, jak każdy. Parę lat temu miałem zdiagnozowaną depresję, jako tako, z ogromną pomocą najbliższych się wygrzebałem. Niestety depresja stała się moim asem w rękawie, którym się można tłumaczyć i liczyć na specjalne traktowanie. Tchórzliwe, wygodne, brrr. I tu jest właśnie sedno sprawy. Bo tak jak teraz to widzę, to powodem deprechy był lęk przed ludźmi, oceną i takie tam. Wcześniej też podobnie o tym się myślało ale razem z racjonalizacją, że taki już jestem, że tak już mam i jakoś to będzie. No i ostatnio w wyniku szeroko zakrojonego planu pracy nad swoim życiem (żartuję, po prostu tak się złożyło, że sam się musiałem zacząć utrzymywać), wyszło, że wreszcie wrócę do ludzi i odbuduję się "zewnętrznie". Znalazłem pierwszą pracę, drugą, po drodze zmieniłem mieszkanie, trzecią - związaną z wykształceniem (kształcenie niestety wciąż w trakcie) bardziej wymagającą i nastawioną na pracę z ludźmi. Potem może trochę towarzysko się rozkręcę, planowałem. I wtedy dobitnie, fizycznie, i nieuchronnie spotkałem się z powrotem z "demonem przeszłości", tylko, że bodziec był znacznie mocniejszy (wielu ludzi na raz), trwał dłużej (8-10h dziennie) i łączył się z odpowiedzialnością. No i wcześniejszy 'dyskomfort' związany z koniecznością przebywania z ludźmi zamienił się paniczny lęk i częściową utratę racjonalnego i logicznego myślenia. Czyli... (jeśli ktoś nie ma ochoty czytać o lękach - to następny akapit może pominąć) Wszyscy dookoła są źli, bezwzględnie walczą, nieuczciwie i na wyniszczenie (tak się złożyło, że było zwolnienie jedno w pracy, a praca wtedy zajmowała dużo mojego czasu). Stałem się wtedy n.erwowy, ludzie nie przepadają za podenerwowanymi i ich unikają, kilka razy zareagowałem też wtedy wrogością. To sprawiało, że zacząłem zastanawiać się co jest ze mną nie tak... przez co stawałem się jeszcze bardziej zdenerwowany (nie agresywny, zdenerwowany i zdekoncentrowany) sprzężenie zwrotne jakby i tydzień temu - paraliżujący atak paniki przed wyjściem do pracy, utrata ufności do kogokolwiek (domniemane przeze mnie wrogie nastawienie). Wiadomo, że to raczej sposób postrzegania, a nie rzeczywista sytuacja ale fizyczne objawy lęku sprawiały, że trudno było coś zmienić. Tego ranka poszedłem do lekarza (internisty) Dostałem receptę na proszki ułatwiające zasypianie (ze snem, też był problem) jutro rano umawiam wizytę u specjalisty. No. No i piszę tu z naturalnej, jak mi się wydaje, potrzeby znalezienia ludzi, którzy mają podobne "problemy", no... zresztą wiecie, w kupie raźniej
×