Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość unikająca (lękliwa)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

carlosbueno, unikanie życia-dobrze powiedziane. Mi wszyscy wróżyli świetlaną przyszłość i karierę, a przez moje unikanie życie przecieka mi przez palce.

 

ladywind , też się wybieram na CBT, mój lekarz bardzo naciska na tę formę terapii :) Leki również pomagają mi wyjść do ludzi i chociaż unikanie nie jest moim największym problemem (mam większe obecnie) to i tak pokładam duże nadzieje w terapii- oby nie okazała się niewypałem jak psychodynamiczna...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

renee.madison, to trzymam kciuki za nas ,by pomogła nam na unikanie ale i inne problemy , z którymi przyszlo nam walczyć .

Też mam poczucie marnowanego czasu , ciężko jest mi racjonalnie wziasc życie w swoje ręce .

 

-- 05 sty 2014, 22:09 --

 

carlosbueno, Ty również powinieneś zacząć uczęszczać na cbt , marnujesz się przez swoje skrzywione postrzeganie siebie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, skoro masz tego świadomość , również powinieneś coś robić w tym kierunku ,gdyż z każdym rokiem czlowiek przyzwyczaja się do tego stanu i zaczyna wierzyć że tak ma być ,tak jest normalnie .

Tylko co wtedy ,gdy kiedyś rodziców braknie i trzeba będzie wziąsc życie w swoje ręce?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ladywind, mnie pociesza to, że wiadomo od początku ile będzie terapia trwać, a nie mielenie w nieskończoność jak w psychodynamicznej. Też zainwestuję jeśli ma pomóc, ale póki co muszę zebrać fundusze (tu na kasę chorych 150 zł za godzinkę, prywatnie 400-500 zł)..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, skoro masz tego świadomość , również powinieneś coś robić w tym kierunku ,gdyż z każdym rokiem czlowiek przyzwyczaja się do tego stanu i zaczyna wierzyć że tak ma być ,tak jest normalnie .

Tylko co wtedy ,gdy kiedyś rodziców braknie i trzeba będzie wziąsc życie w swoje ręce?

Mój obecny termin, by zacząć coś robić ze sobą to bliżej nieokreślona przyszłość.

Gdy rodziców zabraknie będę miał 50% szans na przeżycie, ale to akurat nie wynika z zaburzeń osobowości tylko z mojego lenistwa i tchórzostwa w skrajnych wersjach oraz braku umiejętności życiowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, widzę że Ty i Carlos macie mocno skrzywione patrzenie i myślicie jednotorowo . Od tego jest terapia aby zacząć się mieniac ,ale i tu trzeba pokonać swoje lenistwo by w ogole isc na sesję .

 

renee.madison, to tam gdzie jesteś strasznie drogo :/proboj na nfz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

renee.madison, to tam gdzie jesteś strasznie drogo :/proboj na nfz

 

jedną z opcji jest terapia online z Polski, ale nie jestem przekonana, czy to w ogóle skuteczne. Poza tym znaleźć kogoś z kwalifikacjami, prowadzącego terapią online w nurcie BP to prawie niewykonalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bree, jesteś na TBP?

Nie pytałam :P Ale z tego co mówi T. to jest to terapia schematu i domyslam się że chyba też TBP.

Jest troche o dzieciństwie, szczerze mówiąc zaskoczyliście mnie teraz, że możnaby to załatwić bez babrania się w dzieciństwie... Bo T. mowi że się nie da, a ja tego nie rozumiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak myślicie , czy dzieciństwo mogło mieć wpływ na to zaburzenie czy raczej dostaliśmy w spadku zestaw niekorzystnych genów , które zaowocowały tym zaburzeniem ?

 

-- 06 sty 2014, 17:02 --

 

Jak myślicie , czy dzieciństwo mogło mieć wpływ na to zaburzenie czy raczej dostaliśmy w spadku zestaw niekorzystnych genów , które zaowocowały wystąpieniem tego zaburzenia ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak myślicie , czy dzieciństwo mogło mieć wpływ na to zaburzenie czy raczej dostaliśmy w spadku zestaw niekorzystnych genów , które zaowocowały tym zaburzeniem ?

Myślę, że to zaburzenie może mieć pochodzenie zarówno wrodzone jak i ze złych doświadczeń z dzieciństwa. W przypadku osób niemających złych doświadczeń z dzieciństwa wiadomo, że to wrodzone zaburzenie; natomiast w przypadku osób mających złe doświadczenia z dzieciństwa to i jedna i druga opcja jest możliwa, ale chyba specjalista powinien być w stanie dojść, co u danej osoby jest przyczyną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bree, na terapii na pewno ważne jest zahaczenie o dzieciństwo-wtedy wszystkie nasze mechanizmy obronne się tworzą i najczęściej wpływ na naszą osobowość, nerwice itp mają pewne wydarzenia z dzieciństwa, rodzice, atmosfera panująca w domu-na terapii powinniśmy sobie pewne rzeczy uświadomić. Ale myślę, że mi i ladywind chodziło o to, że psychodynamiczna jest ciągłym babraniem się w dzieciństwie, mielenie po raz enty wydarzeń z okresu młodzieńczego, a CBT skupia się na teraźniejszości głównie- co nam sprawia teraz problemy i jak można je rozwiązać+wytworzenie nowych reakcji. Psychodynamiczna moim zdaniem polega na rozgrzebaniu i zostawieniu nas samych sobie-ok, wiem już co poszło nie tak kiedyś, ale czy mi lepiej z tą wiedzą? Nie.

 

ladywind, ja myślę, ze dzieciństwo, różne traumy, relacje rodzinne odpowiadają w 80% za ten typ osobowości, a geny, predyspozycje w 20%. Np. mój przypadek jest wyraźnie spowodowany relacją z rodzicami-moja mama też w jakimś stopniu jest typem unikającym, wiele jej zachowań przyswajałam jako normalne i oczywiste w danej sytuacji, nie zdając sobie sprawy, że taka reakcja nie jest reakcją normalnego człowieka. Dodatkowo przez całe życie ukrywała przede mną choroby, operacje-często odnajdywałam wyniki badań, karty wypisu ze szpitala (jasne, że dzieci chce się chronić przed złymi informacjami, ale u mnie było to ukrywanie wszystkiego)-z tym właśnie wiążę moją obecną nerwicę lękową i hipochondrię. Nigdy nie byłam do końca pewna, czy mnie nie okłamują-najpierw rodzice, później lekarze. A jak to u Was jest?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nadopiekuńczość też u mnie była. Ja byłem we wszystkim wyręczany przez matkę i babcię.

Poza tym jakiś zespół patologicznego przewrażliwienia (prawdopodobnie wrodzony) sprawił, że bardzo chłonąłem ze "wzmocnieniem" krytykę ze strony rodziców i potem w szkole przez rówieśników; pomimo że nie była ostra i nie było jej dużo; a złość rodziców odbierałem jak zagrożenie, pomimo że od drugiej połowy dzieciństwa nie było żadnych racjonalnych powodów, by tak obierać.

Chyba wszystko w połączeniu mogło doprowadzić u mnie do zaburzeń osobowości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wplatywanie mnie w ich gierki , bym stanęła po którejś stronie

 

o dokładnie to samo miało miejsce w moim domu.

 

carlosbueno, jesteś pewny, że to nadwrażliwość miała wpływ na osobowość, a nie nadopiekuńczy rodzice?

na 100 % pewny być nie mogę ale już jako dziecko w przedszkolu czy wczesnej podstawówce byłem nadwrażliwy, płakałem i zamartwiałem się z byle powodu i miałem myśli samobójcze od 7 roku życia bo rówieśnicy mnie gnębili a szkoła przytłaczała. Potrafiłem płakać bo 5 z minusem dostałem( a 6 tek wtedy nie było) a rodzice wcale ode mnie nie wymagali super ocen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli najważniejsze były dla ciebie wtedy "nagrody "od dorosłych.. - bo oceny szkolne takimi są...?

NA "nagrodach " od kumpli /"jesteś fajny", "masz fajna zabawkę", "lubię cię ". "ale szybko biegasz". "jesteś silny"/

nie zależało ci.. czy nie wiedziałeś jak je zdobyć..?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wplatywanie mnie w ich gierki , bym stanęła po którejś stronie

 

o dokładnie to samo miało miejsce w moim domu.

I u mnie też.

 

Poza tym pamiętam że zawsze bałam się że mnie zostawią, albo że coś się stanie za moimi plecami. Jak szłam z rodzicami do ich znajomych to nie chciałam się bawić w drugim pokoju z dziećmi, tylko z dorosłymi siedzieć przy stole, bo bałam się że jak będe w pokoju obok to oni mnie tam zostawią albo tam u dorosłych będzie działo się coś ciekawego a mnie to ominie. Pamiętam też histerie jakie urządzałam, gdy zostawiali mnie na wakacje u babci, rzucanie się ze schodów, żyganie itd. Nie wiem dlaczego tak robiłam...

Od zawsze czułam się samotna, marzyłam o rodzeństwie, miałam wyimaginowanych przyjaciół, a pierwszy dzień w przedszkolu był chyba jednym z najszczęśliwszych w moim życiu.

Na początku bałam się tylko dorosłych, ale gdy rówieśnicy coraz bardziej mnie wyśmiewali, zaczełam się bać tez ich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się nigdy nie chciałem bawić z dziećmi (ani z rodziny ani ze szkoły). Na wizytach u kogoś z rodziny siedziałem z dorosłymi, chyba że mi kazano iść do drugiego pokoju do rówieśnika/rówieśników, to wtedy szedłem. Ale u mnie powody tego, że nie chciałem były bardziej takie, że miałem bardzo wysokie wymagania odnośnie spokojnego zachowywania się, a rówieśnicy tych wymagań całkiem nie spełniali, nikt nie był aż tak spokojny jak ja. Rówieśników nie spełniających tych wymagań uważałem za nieumiejących się zachowywać normalnie. Drugi powód był taki, że balem się u nich ich zachowywania się na luzie w porównaniu do mnie i że będą mi dokuczać oraz tego, jak z nimi rozmawiać, gdy będę musiał. Bałem się też, że gdybym jednak spróbował wejść z nimi w jakąś relacje, to nie będą mnie chcieli. Kolejny powód był taki, że nie czułem potrzeby kontaktów z rówieśnikami.

 

Bałem się też zostawania bez rodziców (czego konkretnie się bałem w zostawaniu bez rodziców, tego nie wiem). Na początku zerówki, gdy mnie matka zaprowadzała i potem wychodziła to beczałem "na cały budynek", nikt inny takich scen nie urządzał. Gdy leżałem w szpitalu, a po odwiedzinach rodzice wychodzili, to też beczałem tak, że chyba cały szpital mnie słyszał, nikt inny tak nie robił.

 

Na początku bałam się tylko dorosłych, ale gdy rówieśnicy coraz bardziej mnie wyśmiewali, zaczełam się bać tez ich.

Ja rówieśników chyba bałem się od zawsze. Chyba dlatego, że wszyscy rówieśnicy zachowywali się niespokojnie, na luzie w porównaniu do mnie, a siedziało mi coś w głowie, że takie zachowanie może oznaczać jakieś zagrożenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×