Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zakończenie terapii


L.E.

Rekomendowane odpowiedzi

Nie znalazłam wątku o tematyce, którą chcę poruszyć. Jeśli jest proszę o przeniesienie.

 

Chodzi mi tutaj o takie zakończenie terapii związane z wyzdrowieniem, a nie rezygnacją.

Zbliżam się powoli do tego etapu i zastanawiam się jak to wygląda.

Chodzi mi i o taką stronę techniczną i o uczucia z tym związane.

Ktoś się w tym temacie orientuje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odnalezienie przyczyn domniemanych czy prawdziwych jest istotne rozwiązanie problemow z tym związanych jeszcze ważniejsze i tak myślę że koncząc terapie warto pomyśleć czy nasze patrzenie na swiat [niezmienny prawie] jest własciwe .Choroba bardzo zmienia postrzeganie i bywa że błędnie widzimy rzeczywistość schematy poznawcze są zaburzone .Gdy to wszystko co opisałem jest wyregulowane to myślę że dalsza terapia na obecna chwilę jest zbyteczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żeby zakończyć terapię trzeba to czuć ale jest ale - terapeuta powinien się wypowiedzieć czy uważa że jestś gotowa bo można być w tzw "zwyżce" i nie zauważyć wszystkiego. Na grupowej to kazdy się wypowiada na teamat danej osoby czy widzi jej gotowośc czy nie. "Ten moment" powinno się czuć jakiś dłuższy czas. Końcową decyzję podejmujesz sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest kwestia tygodni, raczej miesięcy.

I chyba obie z terapeutką jesteśmy zgodne co do tego. W sumie to akurat wtedy, kiedy zaczęłam o tym myśleć, ona sama poruszyła ten temat.

I rzeczywiście tak czuję. Chociaż dziwne jest to, że nie rozwiązało się jeszcze wiele spraw, z którymi przyszłam na początku, ale wiele takich, o których nie miałam pojęcia. I na prawdę czuję się lepiej i dojrzalej. I ja sprzed powiedzmy trzech lat byłaby na pewno zaskoczona, że wszystko może wyglądać tak, jak teraz ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzi mi właśnie o to, czy to się czuje, że to już na 100% jest ten moment?

 

Saanna, właśnie do końca nie wiem, jak powinnam się czuć. Nie do końca wiem, co jest objawem, a co jest po prostu moją wadą i dlatego nie jestem pewna.

co znaczy -jak powinnas sie czuc? czyli do terapii podchodzisz zadaniowo? czy aby napewno jestes gotowa? czujesz sie lepiej? czy moze za bardzo sie kontrolujesz i patrysz na siebie - aha to objaw- aha to jest ok? jest tak? mysle, ze bardzo duzo jest w tobie kontroli. A jak myslisz o konczeniu to co czujesz?

 

PS> cos mi sie zdaje, ze jestes na analitycznej/psychodynamicznej, tak?

 

-- 21 paź 2012, 22:06 --

 

agonista, właśnie to jest tak, że prawie wszystko mam już poukładane w głowie, ale niektóre objawy nie ustępują.

i moga nie ustapić. czy własnie nie traktujesz terapii jako odfajkowanie czegos? typu - o juz tego i tego nie robie, to i tamto tez zalatwione? zawsze znajdzie sie cos. jak ja konczylam swoja pierwsza- to czulam sie silniejsza juz tak pol roku przed koncem, chcialam sie konfrontowac. emocje przychpdzily i odchodzily, zbudowano mnie na nowo . przed samym koncem i tak byl dolek, ale inaczej patrzylam na swiat typu - chce sie dzielic swoja miloscia z innymi, jestem ciekawa innych ludzi, nie boję się ryzykować, albo, ze chce coś zaryzykować. jak ktos mnie odrzuci to trudno. to bylo takie myslenie. i nawet to, ze koniec moze byc poczatkiem czegos fajnego i chec sprawdzenia sie ;). to był moj kniec. dru\gi koniec - drugiej terapii - no coz borykam sie po dzis dzien, bo moja terapia nie zostala skonczona prawidlowo, ale to juz sie rozpisywlam w wielu watkach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Saanna, psychodynamicznej. Po czym to widać?

Niezła jesteś muszę przyznać :D

Dużo tu nie napisałam, a Ty chyba trafiłaś w sedno.

 

A co do uczuć... Z jednej strony bardzo się cieszę, po tej sesji, na której o tym rozmawiałyśmy aż kupiłam szampana, żeby to uczcić. I poza odzyskaniem zdrowia psychicznego mam też inne powody do radości. Terapia pochłania mi jednak sporo czasu i pieniędzy, a ja mam kilka pomysłów, na co jedno i drugie wykorzystywać po jej zakończeniu ;)

Krótko jednak po tym zaczęłam się zastanawiać nad tym ile spraw jeszcze nie zostało rozwiązanych, które objawy mi zostały... A do tego wszystkiego zaczynam się zastanawiać, czy ja w ogóle będę szczęśliwa i z siebie zadowolona nawet jak będę wyleczona z zaburzeń...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

po czym widac? ;) otóż sama pracowałam terapeutycznie, stad moge wyczuć, dwa takie rozważania sa typowe dla osób po psychodynamicznej. osobiscie mam wstret do tego typu terapii, bo bylam na identycznej i "analiza" mi gie... dała. wczesniej bylam na systemowej i była taka ogólniejsza i nie rozkładała kupy na atomy ;). tamta skłądała człowieka w całość a nie rozwarstiwala, nie dawala pola a moze tak, a moze śmak itd. scalała. poza relacją z terapeutą jednak bardzo wazny jest nnurt, bo sie narzuca pewien sposób myślenia. ponadto widze w tobie pare rzeczy, ktore byly charakterystyczne i dla mnie stad tez "udało mi sie wczuć".

Inna sprawa to taka, że skoro masz plany, co zrobic z kasa, to mysle, ze juz jestes zmeczona terapią.

 

osobiscie samo zrozumienie przyczyn nie wiele daje. to, ze np. dda/ddd uswiadomi sobie, ze jest z patologicznego domu nie wiele wniesie do zycia. to trzeba przezyc, poczuc. a analityczna to tylko babranie sie w syfie jak dla mnie.

 

-- 21 paź 2012, 22:30 --

 

wg mnie jeszcze do konca sie nie scalilas jesli pojawiaja ci sie mysli typu, czy bedziesz szczesliwa i zadowolona z siebie - bo mam wrazenie, ze teraz nie jestes. Nie zrozum mnie zle, nie bierz tez moich słów do serca, ty sama musisz to poczuc, ja moge sie mylic. Zaufaj sobie! i nie zastanawiaj sie, a moze tak, a moze to jest inaczej. Ufaj sobie i rób co chesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Saanna, dziękuję ;)

Terapia dała mi na prawdę dużo, ale gdybym teraz miała wybierać jeszcze raz, nie wiem, czy nie podjęłabym jej w innym nurcie. Chociaż z drugiej strony od początku zależało mi na zrozumieniu siebie i wgłębieniu się w to, dlaczego jest tak jak jest, po to, żeby nie powtarzać tego co mnie zaburzyło w stosunku do innych osób. Może też zależało mi na tym dlatego, że nie jestem ani DDA ani DDD ani nie przeżyłam żadnej traumy i chciałam się dowiedzieć, dlaczego jest ze mną coś nie tak... I po części się dowiedziałam.

A to moje niezadowolenie i nieszczęście może wynikać z tego, że zawsze skupiałam się głównie na nerwicy, bo to było moje dominujące zaburzenie. A teraz jak się tego częściowo pozbyłam to depresja zaczyna wychodzić na wierzch...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwica i depresja lubi chodzic w parze. ja mam obecnie i to i to. tzn. nerwice mialam zawsze ;), ale o tym nie wiedziałam. mialam hipochondrie itd, ale wlasnie poradziłam sobie z nia nie znajac siebie - ze tak to ujme, po prostu zaufalam kiedys lekarzowi i przeszlo ;). Ale wierze ci, niestety jak ma sie nerwice, to kontrola jest ponad wszystko. Domyslam sie, ze tez bylas na indywidualnej. Dobrze, ze coś zauwazylas w sobie i udąło się coś przepracowac :), to chyba plus :). deprecha moze sie tez pojawiac na mysl o konczeniu. pogadaj z terapeutka na ten temat. moze to dochodzi wlasnie do ciebei, ze juz czas sie pozegnac. z jakiegos wzgledu to sie pojawilo u ciebie. zaufaj sobie, zaufaj tej swojej depresji, poczuj smutek, przyjmij go, a poczujesz tez radosc :). serio. jak kiedys sie szczerze rozplakalam, ale tak z mego wnetrza, przyjelam uczucie smutku, juz po pewnym czasie samoistnie pojawila sie energia i radosc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a niech idą gdzie chcą! nie bój sie swojej złosci! własnie o to chodzi. wiem, ze byłas przerażona ;), mam to samo, ale powiedz szczerze, ze było troche lżej ;). nie wnikajmy moze w to, ze moglo sie pojawic poczucie winy i mysl, co ktos pomysli, ale daj sie poniesc. Byle tylko nei bić ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

L.E., podjęłaś bardzo ważny temat, za co dzięki :smile: Ja już jestem jakiś czas w terapii i niedawno sama pojawiła się myśl o zakończeniu! A skoro się pojawiła to chyba znak, że powinnam to rozważyć, może jestem gotowa? Z drugiej strony- nie wyobrażam sobie tego i myślę, że takie rozstanie będzie dla mnie bardzo bolesne ! :(:(:( Muszę to wyrzucić na najbliższej sesji i przepracować. Ja mam taki problem, że bardzo szybko się przywiązuje do ludzi i zawsze tak cholernie ciężko jest mi się żegnać i w ogóle chyba jestem niepogodzona z tym, że rozstania są wpisane w nasze życie. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A skoro się pojawiła to chyba znak, że powinnam to rozważyć, może jestem gotowa?

Nieprawda. Ja myślę o tym cały czas, a zupełnie nie jestem gotowa. ;)

Z drugiej strony- nie wyobrażam sobie tego i myślę, że takie rozstanie będzie dla mnie bardzo bolesne !

czyli nie jesteś gotowa, bo masz tak jak ja...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziwie sie co to za pytania w ogóle .W normalnych relacjach pacjenta i terapeuty na samym początku określany jest cel terapii oraz jej długość .Więc nie bardzo rozumiem pytanie ; będziesz zupełnie zdrowa to znaczy że terapia odniosla skutek .Terapeuta tez po coś tam na sesjach jest i powinien to wyjasnic a jeśli nie masz odwagi poruszyć tej kwestii to o jakim końcu można mowić ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzi mi właśnie o to, czy to się czuje, że to już na 100% jest ten moment?

Mysle, ze mozna byc zmeczonym terapia ale nie czuc ze to juz teraz jest ten 100% moment. Ile dala terapia dowiemy sie kiedy sami bedziemy musieli radzic sobie ze soba bez wsparcia terapeuty. Ona tak naprawde dalej trwa. U mnie najwieksze zmiany nastapily gdzies dwa lata po zakonczeniu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, ile czasu trwała Twoja terapia?

mnie to przeraża, ja chodzę 5 miesięcy i tak naprawdę w moim życiu nic się nie zmieniło, tylko trochę moje zachowanie i podejście do tego wszystkiego, ale to i tak tylko trochę... no w każdym bądź razie przeraża mnie to, że niektórzy chodzą połowę swojego życia! :roll: masakra...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie tylko rok... tyle przyslugiwalo mi indywidualnej na NFZ. Wcale nie czulam sie gotowa na koniec ale bylo juz w miare stabilnie. Okazalo sie , ze potrafie pracowac sama nad soba majac w pamieci to co zyskalam na terapii. Niezauwazalnie na poczatku nastepowaly we mnie zmiany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×