Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia dziala!Czekam na każdego posta z wasza opinia


maura

Rekomendowane odpowiedzi

każdy terapeuta powinien działać według jednakowej wiedzy , a to prowadzi do wniosku że bez różnicy do kogo trafimy powinien robić to samo..

Proszę Cię!

Bez różnicy do kogo trafimy?

Osobowość terapeuty jest jedną z wielu wytycznych, ważnych w całym procesie terapeutycznym.

 

Ciekawe dlaczego niektórzy uczniowie/studenci lubią niektórych nauczycieli, a niektórych nie?

Porównaj nauczyciela matematyka z jednej szkoły z nauczycielem matematyki z innej szkoły. Jeden i drugi ukończyli ten sam renomowany kierunek studiów, obydwoje mają doktorat. Dziwne, że jeden z nich może pochwalić się zasługami w pracy ze studentami, a drugi nie, prawda?

Nie chce przytaczać więcej przykładów bo to zabrzmi tak, że chcę Cię przekonać do psychoterapii. Absolutnie, nawet nie mam takiego zamiaru.

 

To tak, jakbyś wymagał od trenera lekkoatletyka, który stracił dwie nogi w wypadku samochodowym, żeby praktycznie uczył swoich zawodników w klubie biegania poprzez pokaz czynnego biegania.

Tu nie o to chodzi.

Ważna jest umiejętność przekazywania wiedzy w przypadku trenera. A w przypadku zawodnika chęć i zaangażowanie.

Zachowujesz się jak zawodnik, który widzi, że trener jest bez nóg, a mimo wszystko wymaga od niego, żeby pokazał jak się biega na bieżni.Oczekujesz rzeczy niemożliwych. Zrozum ,że bez zaangażowania strony zainteresowanej, którą nawet nie jesteś, terapia nie istnieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musze dodać, że terapeuci mają różne metody, zależnie od pacjentów.

Mamy różne osobowości, różne problemy, każdy jest inny, dlatego też terapeuta NIGDY nie może działać tak samo... A jeśli chodzi o ich wiedzę to różnie z tym jest, postawiłabym raczej na wyczucie i doświadczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To że terapie tak wyglądają nie oznacza że tak ma być i tak jest najlepiej . Kwestia lepiej /gorzej zawsze rodzi pytanie dla kogo? Dawno tak się nie uśmiałem czytając ,, na terapię idzie się z własnej woli '' . Popatrz a ja zawsze myślałem że z przymusu :mrgreen: . Chyba choroba zmusza do pójścia a nie kaprys. To jak terapia wygląda obecnie w większości gabinetów a nawet może we wszystkich nie oznacza że jest prowadzona właściwie . Więcej jak można prowadzić coś właściwie jesli to żadnego naukowego uzasadnienia nie ma ? Sami odpowiedzieliście sobie . Nauka jakakolwiek zawsze opiera się na jednakowych tezach , dowodach. W przypadku terapi sami piszecie że to kwestia wiary . Wiara z tego co wiem jedynie do zbawienia jest potrzebna a sama w sobie też nie wystarczy. Terapia jest związana z psychologią i jeśli psychologia też potrzebuje aby leczyć wiary to już domyślacie się jakie ma podstawy naukowe. :mrgreen:

 

-- 27 wrz 2011, 22:03 --

 

A co stało by się gdybym darzyl terapeutę bezgranicznym zaufaniem a on wskazał by wprost przyczynę i rozwiązanie . Ja bym tak zrobił jak zaleca terapeuta . Nie zadziałało by?

 

-- 27 wrz 2011, 22:28 --

 

Monika nauczyciel jest od przekazania wiedzy w sposób zrozumiały i szkoląc się w pedagogice zna ku temu metody . Psychoterapeuta tym bardziej powinien znać metody aby pacjent własciwie go odebrał gdyż w tym jest właśnie specjalistą , ale ani im to w głowie bo jak to , mają analizować i jednocześnie myśleć jak odbierze to pacjent kierować jego uwagę tam gdzie potrzeba a jednocześnie mieć komfort pracy bo to istotny warunek . No straszne ! Biedacy , ogarnąć tego nie sposób . Lenie i tyle niedouczeni w swoim fachu i bez wzgledu na efekty drący skórę z pacjentów. W moim przekonaniu dobry terapeuta spotyka się z pacjentem , ma na uwadze aby szybko znależć przyczynę oraz rozwiązanie ,wskazać pacjentowi drogi działania a gdy pacjent nie rozumie i oponuje zakończyć terapię i oddać kasę gdyż nie znalazł drogi dotarcia do pacjenta a powinien gdyż ma wiedzę jak na ludzi wpływać a jednak jej nie zastosował właściwie. Bajki typu pacjent opiera się , walczy, nie angażuje sie to tylko uciszanie własnego sumienia o ile je mają i wpędzanie w poczucie winy pacjentów. Chirurg takich dylematów nie ma i gdy pacjent może operacj nie przeżyć nie operuje . Terapeuta za to pier.... i mami że wszystko jest możliwe . DO CZASU przyjdzie dzień gdy prawda obroni się sama i co wówczas powiedzą terapeuci ? To że zacnie sobie żyli a że to nie mogło być prawdą że terapia działa cóż , skąd mieli wiedzieć . Może być jeszcze gorzej i zanegują dowody . Swoją drogą skąd monika wiesz czy Twoja terapeutka wierzy w to co robi . Może prowadzi terapię tylko w nadziei że jednak ma rację ? Dziwną pewność siebie masz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To że terapie tak wyglądają nie oznacza że tak ma być i tak jest najlepiej . Kwestia lepiej /gorzej zawsze rodzi pytanie dla kogo? Dawno tak się nie uśmiałem czytając ,, na terapię idzie się z własnej woli '' . Popatrz a ja zawsze myślałem że z przymusu :mrgreen: . Chyba choroba zmusza do pójścia a nie kaprys. To jak terapia wygląda obecnie w większości gabinetów a nawet może we wszystkich nie oznacza że jest prowadzona właściwie . Więcej jak można prowadzić coś właściwie jesli to żadnego naukowego uzasadnienia nie ma ? Sami odpowiedzieliście sobie . Nauka jakakolwiek zawsze opiera się na jednakowych tezach , dowodach. W przypadku terapi sami piszecie że to kwestia wiary . Wiara z tego co wiem jedynie do zbawienia jest potrzebna a sama w sobie też nie wystarczy. Terapia jest związana z psychologią i jeśli psychologia też potrzebuje aby leczyć wiary to już domyślacie się jakie ma podstawy naukowe. :mrgreen:

 

-- 27 wrz 2011, 22:03 --

 

A co stało by się gdybym darzyl terapeutę bezgranicznym zaufaniem a on wskazał by wprost przyczynę i rozwiązanie . Ja bym tak zrobił jak zaleca terapeuta . Nie zadziałało by?

 

Hahaha :) Chyba mnie nie zrozumiałeś TROSZECZKĘ . Na terapię idzie się z własnej woli- to oczywiste! Bo jeśli nie chcesz ( a moze byłeś takim przypadkiem skoro masz takie zdanie o terapii) to terapia gówno pomoże za przeproszeniem... Żeby były efekty muszą być chęci, a jeśli nie to życze powodzenia...wtedy zdecydowanie trzeba zacząc od leczenia farmakologicznego.

Co do wiary... chodziło o wiarę w siebie i w to, ze wyzdrowiejemy! a jeśli nie będziemy w to wierzyć i położymy na wszystko lache to marne szanse- według mnie.

A co z Twoim pytaniem... no cóż, nie rozbawiło mnie, a raczej zdziwiło.. Wydawało mi się, ze masz jakieś doświadczenie i chyba powinieneś wiedzieć, że terapeuta nie poda Ci nic na talerzu... może tylko delikatnie wskazać palcem co dobre, a co złe. My sami musimy zrozumieć, co jest dla nas najlepsze, ale w tym pomaga nam terapeuta. Blee w ogóle co ja tłumaczę :hide: osoba, która wskazuję drogę , a raczej nakazuje NIE JEST TERAPEUTĄ! Dlatego też nie rozumiem po co Twoje gdybanie i co ono miało na celu?

PS. Bardzo się cieszę, ze mogłam Cię rozbawić moim postem :)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kres nieskutecznym terapiom położyć może tylko jasne i precyzyjne kryteria kwalifikujące do terapi i to prowadzone nie przez terapeutę gdyż sędzią we własnej sprawie byc nie można i nie wypada a niestety tak obecnie jest . Wszelkie terapie prowadzone mimo niespełnienia ww kryteriów powinny być surowo karane . Tylko wówczas jest szansa aby położyc kres dyskusjom skuteczna czy nieskuteczna jest terapia . Na marginesie jeśli dwoje ludzi widzi to samo inaczej to albo jeden kłamie albo ma coś z głową.

 

-- 27 wrz 2011, 22:50 --

 

Jak to po co ? Dołożyć terapeutom i wskazać innym że gdy przyjdzie im do głowy terapia to będą wiedzieć czego wymagać od terapeuty aby było lżej a zwłaszcza po to aby darowali sobie terapie na wstępie.

 

-- 27 wrz 2011, 22:58 --

 

My sami musimy zrozumieć, co jest dla nas najlepsze, ale w tym pomaga nam terapeuta. Blee w ogóle co ja tłumaczę osoba, która wskazuję drogę , a raczej nakazuje NIE JEST TERAPEUTĄ!
Na terapię idzie się z własnej woli- to oczywiste!
Oczywiste dla Ciebie tylko. No to wiele wyjaśnia gdyby terapia leczyła to byli by lekarzami a skoro nimi nie są to dlatego są terapeutami. UŻYWAJ CZASEM argumentów mających jakąś wartość merytoryczną . Narazie prezentujesz własne przekonania , błędne mówiąc wprost. Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są psychoterapeuci i pseudo-psychoterapeuci. Tak jak pseudo-lekarze, pseudo-nauczyciele, pseudo-policjanci, pseudo-ochroniarze etc.

Nie wiem nad czym się tu tak rozwodzić.

Jeśli terapia komuś pomaga , to nie widzę żadnych przeciwwskazań, żeby z niej nie korzystać.

wuj dobra rada, świata nie zbawisz swoim światopoglądem na ten temat.

Twoje wywody czysto teoretyczne, z głowy wzięte na podstawie Twoich wyobrażeń nie obalą psychoterapii jako formy pomocy psychologicznej.

Rok temu weszło rozporządzenie na temat pomocy psychologiczno - pedagogicznej.

Gdybym opierała się na Twoich wywodach, musiałbym przyjść do pracy i powiedzieć moim nauczycielom, psychologowi klinicznemu, logopedzie i fizjoterapeucie, że mają nie prowadzić terapii z dziećmi i nie udzielać im pomocy bo to nie ma sensu. A oni-jako specjaliści są g....o warci.

Ale tego nie zrobię.

A wiesz dlaczego? Bo cieszę się z każdego małego postępu moich podopiecznych i sukcesów moich pracowników. Bo widzę w tym sens.

NIe mam na myśli tylko deficytów stricte natury jak Ty to określasz...biologicznej u dzieci. Bo są to dzieci z różnymi trudnościami, w tym emocjonalnymi, do pracy i terapii wraz z opiekunami prawnymi/rodzicami.

Zastanawiam się teraz nad jedną rzeczą... gdybyś był ojcem dziecka, które boryka się z jakąś trudnością...chciałabym zobaczyć Twoje zaangażowanie w taką terapię, jako rodzica.

Gdybyś mi serwował takie wywody , jakie tu serwujesz...wyprosiłabym Cię z gabinetu. Bo z takim przypadkiem, takiego nastawienia do osób, które niosą pomoc....szczerze powiedziawszy....jeszcze nigdy się nie spotkałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dobra dobra ale o co kaman ;) jednym pomaga innym nie...

pewnie ze jak sie wierzy to pomaga bardziej

a jak sie nie wierzy to wcale

ja np nie wierze ...

bo nie mam tematów do przerozmawiania

i nie sądze zeby dłubanie w dzieciństwie stanowio panaceum......

Monika1974, Moniś kochana :) podziwiam twoje zaangsażowanie w temat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wuj dobra rada, Twoje pytanie nie miało sensu, osoba, która coś na nas wymusza nie jest terapeutą- to proste i oczywiste.

Ciągle piszesz jakieś "mądre gadki" ale chwileczkę... zaczynając swoją wypowiedź w tym wątku, prosiłam osoby, które sa przeciw terapii, żeby podawały WŁASNE PRZYKŁADY I DOŚWIADCZENIA! To nie polega na czytaniu w necie :D

Piszesz, że gdyby to pomagało, to byliby lekarzami... Wiesz, są dwie opcje :P

1. można być psychoterapeutą

2. można być psychiatrą i terapeutą ... więc dlaczego psychiatrzy mają pokończone kursy terapeutyczne, szkolenia etc.? Same leki nie pomogą.

Bardzo Cię prosze... jeśli coś piszesz, odwołuj się do SWOICH doświadczeń z psychoterapeutami i terapią.

A co do moich argumentów.. nie są one zbyt wyszukane, TO SA MOJE WŁASNE DOŚWIADCZENIA.

Dala mnie "Twoje" argumenty nie mają wartości.

Z resztą myśle, ze narzucanie komuś swojego zdania jest parszywe, a często próbujesz to robić- z resztą to forum nie ma na celu przekonania do tego, że terapia jest zła i nie daje efektów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ona 22 pisałem na temat terapii tu nie raz.Trafiłem na nią po ponad rocznym leczeniu farmakologicznym,które jakoś nie przynosiło zamierzonych celów,nie mogłem normalnie funkcjonować,pracować..Zostałem skierowany na psychoterapie,nie wiedziałem co mnie czeka,ale czułem się tak beznadziejnie,że co mi szkodziło spróbować..Poszedłem na terapii miałem mieszane uczucia..było lepiej gorzej z czasem odstawiałem stopniowo leki o dziwo było mi lepiej..Psychoterapia 3 razy w miesiącu była prowadzona,współpraca między terapeutą,a mną była owocna.Było ciężko.Po dwóch latach leki były przepisywane tylko doraźnie..prowadziłem firme miałem swoje pasje..cieszyło mnie życie..Mój psychoterapeuta był jednocześnie psychiatrą.Obecnie też uczęszczam na terapię,inny nurt ale pomaga muszę pracować nad sobą co dnia,aby było dobrze.Leki biorę doraźnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....a ja bym chciał przeczytać jakie to CHOROBY psychiczne u Was zaleczyła/wyleczyła psychoterapia ?? ( poparte pisemną diagnozą F-ileśtam )

Tylko bez ściemnienia i dramatyzowania prosze...

Bo to, że u kogoż zmniejszyła się nieśmiałośc, czy jakieś inne dysfunkcje społeczne to jedno, a to że ktos wyszedł z CIĘŻKIEJ depresji ( z realnymi myślami "S" ) to juz zupełnie inna sprawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depresja nie jest traktowana jako choroba, nieważne w jakim stopniu jest nasilona. depresja jest traktowana jako zaburzenie. więc nie wlicza się do chorób.

 

Masz rację. Lecz nie o nazewnictwo tu chodzi. Kiedyś CHAD nazywano Psychozą Maniakalno -Depresyjną teraz są to " zaburzenia afektywne dwubiegunowe" - taka delikatna poprawność,hehehe

"zaburzenia" to można mieć trawienia.....moim zdaniem.

Depresja-ale ta "prawdziwa" to też CHOROBA o wiele gorsza i powodująca większe dysfunkcje niz inne oczywiste choroby typu angina, nadciśnienie itd...

Żałosne było by nazywanie anginy zaburzeniem błony śluzowej gardła a nadciśnienia zaburzeniem rozkurczowego i skurczowego ciśnienia krwi....

Wracając do sedna.

"Prawdziwa" depresja ( do nikogo tu nie piję ani nie zamierzam stopniować kto ma gorzej ) całkowicie paraliżuje jakąkolwiek aktywnośc zawodową , rodzinną i społeczną. Niemożnością jest mieć DEPRESJĘ i jednocześnie pracować na 3 zmiany , oraz prowadzić dom.

Takim czynnościom można podołać, oczywiście z wielkim trudem, tylko i wyłącznie mając nerwicę, czy też zaburzenia nastroju ( brzmi delikatnie , lecz zapewne takie nie jest ) I takie też zaburzenia można moim zdaniem złagodzić, wyeliminować za pomoca terapii

W depresji, CHAD itd terapia może mieć tylko znaczenie marginalne, uzupełniające. Pozwala przetrwać objawy choroby ale nie wyeliminuje przyczyn związanych ściśle ze zmianami biochemicznymi mózgu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....a ja bym chciał przeczytać jakie to CHOROBY psychiczne u Was zaleczyła/wyleczyła psychoterapia ?? ( poparte pisemną diagnozą F-ileśtam )

Tylko bez ściemnienia i dramatyzowania prosze...

Bo to, że u kogoż zmniejszyła się nieśmiałośc, czy jakieś inne dysfunkcje społeczne to jedno, a to że ktos wyszedł z CIĘŻKIEJ depresji ( z realnymi myślami "S" ) to juz zupełnie inna sprawa.

 

 

 

Ja przechodzilam ciezka depresje w wieku 18-19 lat gdzies w polowie tego okresu moj stan depresji sie tak pogorszyl ze nie bylam stanie funkcjonowac. Czulam sie jak w zamknietym ciemnym pudelku i zapomnialam co to znaczy sie smiac , taka emocja byla tak daleko odemnie jak planeta ktorej nie odkryli jeszcze. Potrafilam lezec na podlodze gapiac sie w sciany godzinami..plakac nocami, dniami, spac z nozem na wypadek gdy moze nabiore odwagi sie zabic..cielam sie lecz balam umrzec ale i tak czulam ze juz nie zyje.. Nie chcialam z nikim gadac, ani sie widziec, poprostu istnialam na tle wlasnego cienia. To nie do opisania uczucie..bolace uczucie...fizycznie bolace..jakby ciemnosc siedziala w duszy i bila od srodka.

Nie wychodzilam z domu tygodniami ale oczywiscie musialam sie zmuszac..zawalilam liceum troche bo nie bylam wstanie chodzic ale pozniej jakos sie odrobilo w domu. Do psychiatry mnie wyslano gdzie odrazu przepisal zoloft...bralam je 5 miesiecy chyba lecz jedynie czulam sie bez emocji i wpadlam w alkoholizm. PEwnie sie zapytasz jak wyszlam z depresji? jak zucilam proszki ktore czulam ze mnie niszcza...znalazlam chlopaka...I moge powiedziec szczerze ze jedyna rzecz jaka mnie wyprowadzila z depresji to byla milosc..wsparcie..w zyciu bym nie uwierzyla ze cos tak prostego naturalnego moze czlowieka wyniesc z wrot piekiel. Z dnia na dzien ta milosc pozwolila mi wyjsc z pudelka ...i alkoholu. Az wkoncu poszlam na studia. Do dzis nie moge uwierzyc ze umialam wyjsc...i teraz tylko lapie stany depresyjne czasem ktore sa niczym w poruwnaniu do tego co kiedys bylo.

 

Jest ogromna roznica miedzy ciezka depresja a stanami depresyjnymi ktore bywaja czasem i mozna sie z nich otrzepac jak z piasku po paru dniach. A czasami ludzie nie zdaja sobie sprawy co to znaczy depresja..bo te slowo stalo sie juz tak popularne. Czasami psychiatrzy wmawiaja depresje mlodym ludziom ktorzy maja prawo czuc smutek z jakiegos powodu..tylko poto by im proszki dac...bo oczywiscie wiele psychiatrow sa finansowani przez kompanie lekarstwowe. Kazdego czlowieka lapie smutek i dlatego trzeba sie zapoznac z roznica. Ja prochow nie tkne nigdy..po przeczytaniu wiele artykulow tez stwierdzam ze to dziala jak placebo i jedynie media dla kasy tak pieknie przedstawila te prochy. Dzis mam 31 lat i oczywiscie mam ptsd...i nerwice ale jestem z siebie dumna ze potrafilam ukonczyc 6 lat studiow majac to co mam. A depresja ..ten robak ktory truje organizm i dusze...da sie zdeptac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pięknie opisane/napisane

Zwłaszcza o spopularyzowaniu i spłyceniu wyrażenia jakim jest depresja...

Dziś nawet brak awansu w pracy wywołuje "depresję" z ktorą leci się do psychoterapeuty z radością zacierającego ręce z racji świadomości, że taką "depresję" tak czy siak wyleczy Dr Czas , a że przy okazji Dr Psychoterapeuta też zarobi....

I owszem takie sezonowe zaburzenia depresjopodobne zapewne poddadzą się psychoterapii. Natomiast, czysta, rozpaczliwa, odważe się napisać psychodeliczna depresja jest całkowicie terapioodporna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mysle tak sobie ze niektorzy psychoterapeuci przedluzaja czas leczenia specjialnie by zarobic. Widzialam taki dokument gdzie wywiady robili z wieloma psychiatrami i zadawali im pytania " czy pan/pani kiedy kolwiek wyleczyl swojego pacjenta?" i kazdy nie wiedzial co powiedziec..oczywiscie odpowiedziec konczaca byla" nie nigdy" i na tym to polega by do nich chodzic placic..brac proszki i wracac po wiecej. Niestety sama terapia nie jest wystarczajaca bo samemu trzeba walczyc z zacisnietymi zebami. Kazdy sie mi dziwi czemu na proszkach nie jestem..niektorzy to az widac zlosc ogarnia ze jak ja moge nie brac...Widocznie jestem na tyle silna ze walcze z kazdym atakiem paniki, obawami, myslami, wlasnym mieczem....i wiesz dodam cos jeszcze na co ostatnio wpadlam. Chodze na terapie i pomyslalam sobie ze dzieki temu ze mam te ataki paniki, i inne stany ktore czasem przerazaja to moge je wykorzystac jako moj navigator w terapi. Wlasnie przez te ataki i inne emocje moge zobaczyc na jakim etapie jestem...a przeciez proszki gdyby przyslonily te wszystkie objawy..to zostalabym ja tylko i terapia i moja niepewnosc wieksza. A tu czuje przewage..bo w ten sposob widze albo poprawe, albo zmiany pewne ktore mi cos mowia. Jestem wtedy bardziej swiadoma transformacji...ktora dzieje sie pomalu..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze opiszę na soim przykładzie , zdiagnozowano nerwice , skierowano do kliniki nerwic ipin , poszedłem pełen wiary i chęci rozwiązania problemów aby raz na zawsze miec to za sobą . Oczekując na miejsce stan się pogarszał dostałem lek i było dużo lepiej . Przyszedł dzień gdy zostałem przyjęty do oddziału całodobowego . Po ok 3 tyg odstawiono lek i zaczął się zjazd w dół - depresja byłem jak warzywo , terapia trwała w postaci indywidualnej , grupowej , psychodramy , muzykoterapi, psychorysunku , i choreoterapi mineło 10 tyg codziennej terapi i było 10 razy gorzej niż gdy poszedłem - to za sprawą odstawienia leku . Zle mnie zdiagnozowano to nie była nerwica to była zwykła ciężka depresja a co dzieje się gdy choremu odstawimy lek nikomu nie życzę [objawy odstawienne razem z depresją] nie jadłem , nie spałem , i miałem dość , gdy szedłem z odległośći 100m wyglądałem jak wiekowy kaleka . I co wszyscy terapeuci mieli to w du... a nawet gdyby nie mieli to i tak nie bylo by nad czym pracować bo problemów w życiu nie miałem a mając zdrowie nawet gdy były to były śmiesznie małe. Na koniec usłyszałem że gdybym co miesiąc dostawał srednią krajową ,miał pod domem nowe bmw oraz do pracy nie chodził to byłbym zdrowy i szczęśliwy . Zbyt słaby byłem by adekwatnie zareagować .A należało . Następna terapia szukanie konfliktowych dążeń i ta długo nie trwała gdyż przez terapeutyczne pierd..... a nie leczenie skuteczne wylądowałem w szpitalu tam rozpoznano depresję ale cóż z tego gdy karmiono mnie ssri , powrót do domu kilka dni i następny szpital i znów qrw...ssri znów bez poprawy , wreszcie leczenie ambulatoryjne i ciut lepiej a do tego terapia 2 LATA i gówno dała . Ja nie mam poczucia ze jestem jakoś niedostosowany . Będąc zdrowym znakomicie sobie radzę i nawet w bardzo trudnych chwilach traktuję przeciwności jako coś co należy rozwiązać . Dziwne że nagle tracę siły wiarę w siebie i własne możliwości . Człowiek z dnia na dzień się nie zmienia , a gdy tak się dzieje znaczy że jest chory i budowanie poczucia bezpieczeństwa , własnej wartości czy innych pierdół mija się z celem . Dlaczego? Bo człowiek jest dalej sobą tyle że depresja zaburza prawidłowy obraz samego siebie i może terapeuta na głowie stawać razem z nami a niczego to nie zmieni DO CZASU USTĄPIENIA DEPRESJI . Depresja to coś co zaniża naszą samoocenę przeciwnie jest w manii wówczas obraz siebie mamy nierealnie zawyżony . Terapia ma na to wpłynąć? :mrgreen: Monika to po jaką cholerę Ty piszesz ? Zachęcić do terapi to jest cacy? ale zniechęcić oooooo to już jest beee?.

 

-- 28 wrz 2011, 17:55 --

 

Chodze na terapie i pomyslalam sobie ze dzieki temu ze mam te ataki paniki, i inne stany ktore czasem przerazaja to moge je wykorzystac jako moj navigator w terapi. Wlasnie przez te ataki i inne emocje moge zobaczyc na jakim etapie jestem...a przeciez proszki gdyby przyslonily te wszystkie objawy..to zostalabym ja tylko i terapia i moja niepewnosc wieksza. A tu czuje przewage..bo w ten sposob widze albo poprawe, albo zmiany pewne ktore mi cos mowia. Jestem wtedy bardziej swiadoma transformacji...ktora dzieje sie pomalu..

 

Na tym polega pułapka nastawiana przez terapeutów , Tobie się wydaje że tak jest a prawda jest taka że miałaś i masz ataki a że czasem są rzadsze to normalna sprawa [czasem i kilka losowań w lotto nie ma 6 ] terapeuta tak skierował Twoje myślenie i patrzysz na to widząc to czego się spodziewasz. A że bedziesz może zdrowa ? Cóż katar leczony trwa 7 dni nieleczony tydzień . Czasem żal mi klientow terapeutów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×