Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia dziala!Czekam na każdego posta z wasza opinia


maura

Rekomendowane odpowiedzi

Niby nie mozna mowic komus w nerwicy i depresji wez sie za siebie... ale ja kiedys sie wzialem... zaparłem i wiele osiagnalem.. np. to ze do tej pory nie mam uczucia lęku, ktory mnie paralizuje... chociaz mysli troche jeszcze zostaly. Ale i nad tym popracuje... niestety czasami tez osiadam na laurach :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BYŁAM DZIŚ PIERWSZY DZIEŃ NA TERAPII....

 

Jestem w SZOKU :shock:

zupełnie czegoś innego się spodziewałam, zupełnie.... Miałam złe doświadczenia stąd myślałam, że będzie to podobne przeżycie do tamtych kilku sprzed lat, a jednak bardzo się myliłam.... Ponieważ było to spotkanie "zapoznawcze", dopiero na kolejnym spotkaniu dowiem się, jak będzie ciezko, a ponoc ma byc mega cięzko, i dobrze... Zrobie wszystko żeby wyzdrowiec i wrócic do normalności, za każde ły i za każdą cenę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SZUKAMPOMOCY79 ja trochę patrzę jak na tworzenie czegoś na terapii, a jak to Kaczmarski śpiewał stworzenia akt wymaga ofiar :)

 

Dziwna sprawa, przychodzę tam taki fajny i pewny siebie, a wychodzę jakby nagi, z otwartą głową, oślepia mnie to co dostrzegać zaczynam, a to czego nie widziałem do tej pory, nie wiem czy to normalne, ale pojawiło się takie dziwne uczucie, że psycholog staje się tym samym jakąś nadistotą wiedzącą o mnie więcej niż wiem ja sam i zaczyna irytować, jak mi wmawia coś czego albo nie chcę zaakceptować, albo jest nieprawdą, ale obiecałem, że nie będę niebezpieczny, choć no nie wiem, piłem bieluń, a takim ludziom się nigdy do końca nie ufa jak to słusznie ktoś stwierdził :D

 

Natomiast jest inna gorsza trochę sprawa, o czymś się przez własną głupotę dowiedziałem i jest mi z tym bardzo źle, nie wiem nawet dlaczego, ale źle... ehhh

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówicie o tym, że psycholog wie o czym Wy mu mówicie. Wynika to chyba z dwóch faktów bo sam to zauważyłem. Po pierwsze nie wy jedni macie takie problemy i jest ograniczona ilość takich kłopotów a po drugie w stanie depresji i lęku bardzo często wierzymy we wszytko co inni mówię i widzą w nas. Myślę, że trzeba tutaj trochę uważać, bo również wierzymy psychologowi i sami zaczynamy doszukiwać się u siebie rzeczy, które nie zawsze są prawdziwe. To jest taki mechanizm naturalny chyba, że człowiek idąc do kogoś i prosząc o pomoc będzie bezkrytycznie przyjmował to co on nam mówi (czasem domniema) na nasz temat. Dzięki temu szybko się rajcujemy (ja tak miałem) że znaleźliśmy powód naszych problemów, który może być dla nas fikcyjny, ale liczy się dla nas sam fakt że został znaleziony 'jakiś' powód. Nie wiem czy rozumiecie o co mi chodzi? Psycholog jest super, tylko myślę, że należy obiektywnie patrzeć na obserwacje terapeuty, bo to też człowiek i do niedawna jeszcze nam obcy. Mimo że by chciał to nie może wszystkiego o nas wiedzieć. Myślę, też że warto jest omawiać z psychologiem mniej tematów a dokładniej, robić sobie notatki i w domu powtarzać sobie to czego się 'nauczyłeś'. W moim przypadku to było konieczne bo dołowało mnie nawet to, że kilka godzin po terapii już nic z niej nie pamiętałem. Teraz mam takie notatki zebrane i myśli i co jakiś czas do nich zaglądam i one mnie nakierowują na dobrą drogę.

 

To co chcę powiedzieć przez ten post, to, żeby nie wpaść w coś takiego jak ja na początku wpadłem. W pewnym momencie wystarczyło mi już samo to, że chodziłem do psychologa, przed kimś się otworzyłem, ktoś zauważał moje problemy i mogłem się wygadać. Przestało mieć dla mnie znaczenie to, po co tak naprawdę przyszedłem, żeby poznać i odzyskać prawdziwego SIEBIE :) Wydaje mi się, że to pierwsze zadowolenie, że się w końcu poszło i zdecydowało należy do pierwszego etapu, który nazwałem w moim ostatnim wpisie 'osiągnięciem higieny emocjonalnej' nas uspokaja, pozwala zauważyć, że mogę i przygotowuje do prawdziwego starcia ze samym sobą i swoimi problemami. Nie wiem czy zauważacie też to samo u siebie ale ja po rozmowie z psychologiem łatwiej otwierałem się przed innymi i mówiłem o swoich problemach? Wcześniej kryłem się bo uważałem, że wszyscy dookoła myślą, że jestem idealny (takie wrażenie chciałem sztucznie sprawiać w środku gotując się) i że jak się dowiedzą o moim problemie będą się śmiać, albo uznają że ich oszukiwałem, że nie mam problemów. Sądziłem, że jestem podziwiany i chciałem taki być, teraz wiem, że to bez sensu :)

 

Ok. Znów się rozpisałem trochę. Mam nadzieję, że wszyscy skorzystacie z psychoterapii, tak jak ja korzystam nadal. Pamiętajcie też że warto trafić na dobrego specjalistę. Lepiej nie oszczędzać kilku groszy i iść tam gdzie nie będziemy traktowani jak towar do przehandlowania. Zdobądźcie jakieś dobre referencje i nie bójcie się zmieniać specjalistów, bo jak wiadomo w każdej dziedzinie zdarzają się dobrzy i źli rzemieślnicy.

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówicie o tym, że psycholog wie o czym Wy mu mówicie. Wynika to chyba z dwóch faktów bo sam to zauważyłem. Po pierwsze nie wy jedni macie takie problemy i jest ograniczona ilość takich kłopotów a po drugie w stanie depresji i lęku bardzo często wierzymy we wszytko co inni mówię i widzą w nas. Myślę, że trzeba tutaj trochę uważać, bo również wierzymy psychologowi i sami zaczynamy doszukiwać się u siebie rzeczy, które nie zawsze są prawdziwe. To jest taki mechanizm naturalny chyba, że człowiek idąc do kogoś i prosząc o pomoc będzie bezkrytycznie przyjmował to co on nam mówi (czasem domniema) na nasz temat. Dzięki temu szybko się rajcujemy (ja tak miałem) że znaleźliśmy powód naszych problemów, który może być dla nas fikcyjny, ale liczy się dla nas sam fakt że został znaleziony 'jakiś' powód. Nie wiem czy rozumiecie o co mi chodzi? Psycholog jest super, tylko myślę, że należy obiektywnie patrzeć na obserwacje terapeuty, bo to też człowiek i do niedawna jeszcze nam obcy. Mimo że by chciał to nie może wszystkiego o nas wiedzieć. Myślę, też że warto jest omawiać z psychologiem mniej tematów a dokładniej, robić sobie notatki i w domu powtarzać sobie to czego się 'nauczyłeś'. W moim przypadku to było konieczne bo dołowało mnie nawet to, że kilka godzin po terapii już nic z niej nie pamiętałem. Teraz mam takie notatki zebrane i myśli i co jakiś czas do nich zaglądam i one mnie nakierowują na dobrą drogę...

 

DZIĘKI! JUŻ MI GORZEJ :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SZUKAMPOMOCY79 niech Ci nie będzie gorzej. Przecież jesteś na etapie osiągania swojej higieny, więc wszystko jest OK. Poznajesz Psychologa on Ciebie, dopiero zaczynasz :) bravo za odwagę, bo tak dużo osób jej nie ma:) mamy szczęście wyjść poza ten krąg! Mogę tylko zasugerować, żeby za jakiś czas być świadomy opisanych pułapek. Tak mi się wydaje. Ja wiem że i tak Ci się uda bo najtrudniejszy krok to decyzja i otwarte mówienie o problemach, wszystkich.

 

Venus i bardzo dobrze, że się nie zgadzasz, widać że jesteś na innym etapie. To, że nie dajesz sobie wmawiać, znaczy, że zauważasz siebie i słuchasz swoich myśli. Bravo, mi się też to czasem udaje, chociaż czasami daję się wypędzić w pole. Dobrze, że jesteśmy świadomi, że nie chodzimy tam po to, żeby usłyszeć to co chcemy usłyszeć, tylko, żeby nauczyć się prawdy, do której się zbliżamy :)

 

Tak swoją drogą to założyłem kiedyś posta o konsultacjach na skype, żeby tutaj nie pisać ciągle. Może jesteście chętne na rozmowy? Nie chodzi o terapię bo nie jestem specjalistą, ale można się spotkać w kilka osób i sobie za darmo powiedzieć co leży na duszy bez krempacji. Ja jestem otwarty!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Wojtala u mnie to zaburzenia osobowości leczą :)

 

Nie przyjmuję niczego bezkrytycznie, jeśli z czymś się nie zgadzam, to przedyskutowujemy problem i drążymy go na terapii, dlatego tak jak pisałem, czasem mnie irytuje to mówię o tym i dlaczego, ale bił nie będę :)

 

W zasadzie doszliśmy do tego, że jeśli nie jestem odurzony i depresji jako takiej nie ma, to umysł mój wszystko sobie analizuje i logicznie nad wszystkim pracuje, szuka przyczynowo skutkowych zależności, jedne odrzuca inne przyjmuje - boli to to co zostaje przyjęte, jeśli widzę sam, że to prawda i że nie potrafię już sam się okłamywać, że tak nie jest jak bym chciał być. W zasadzie to też się dowiedziałem, że mam wiele z filozofów,których tak nie lubię, bo do tej pory jak moje czyny kłóciły się z ogólnie przyjętymi normami, to sobie to tak potrafiłem sam wyjaśnić, że mi wolno, jestem uprawniony itd. To że pewne sprawy się powielają np. brak miłości rodzicielskiej - to może podawać mi na te problemy sprawdzone odpowiedzi, które statystycznie trafią w "dziesiątkę", inna rzecz, że statystyka to największe kłamstwo jeśli by brać pod uwagę prawa rządzące ekonomią i wkładać ją samą pod krzywą Gaussa :)

 

Pomysł z kartkami i zapisywaniem jest bardzo ciekawy, chyba zacznę tak robić, żeby wszystko pamiętać, co mi na myśl przyjdzie i móc do tego wrócić, o innej porze dnia i w innym stanie emocjonalnym.

 

Pozdrawiam, fajnie, że piszecie i że jesteście :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie czytam te Wasze pozytywne opinie o terapii i... zdecydowałam, że ponowie moją wizytę u terapeuty. Byłam w zeszłym roku na spotkaniu, po 5 minutach wyszłam. Pamiętam, że zadałam mu takiego pytanie "jaki sens jest opowiadania znowu tego samego kolejnej osobie?", a on z kolei odpowiedział mi, że dopóki nie powiem to się nie przekonam.

 

I wyszłam ^^

 

Jednak tak jak piszecie: jak w każdym zawodzie są dobrzy i źli rzemieślnicy (btw bardzo mądre słowa w tej kwestii, naprawdę dodające otuchy - nie pamiętam już kto to napisał).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest jeszcze kwestia dobrania odpowiedniego rodzaju terapii do swoich potrzeb. Zły rodzaj terapii to zmarnowany czas i zniechęcenie się. Ja na początku na taką chodziłem - miałem wrażenie że kobieta wmawia mi problemy których nie mam a kompletnie ignoruje te które mam. No i rok chodzenia nie dał mi kompletnie nic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja na początku na taką chodziłem - miałem wrażenie że kobieta wmawia mi problemy których nie mam a kompletnie ignoruje te które mam. No i rok chodzenia nie dał mi kompletnie nic.

Hmmm, ja miałem tak przez 1,5 roku. W końcu okazało się, że nie mam racji i zaczął się prawdziwy proces samo poznania. Automatycznie objawy zaczęły ode mnie odpadać.

 

Gdzieś wyczytałem, że psychoterapia składa się z etapów. Nie pamiętam dokładnie jak to szło. Wypiszę to co pamiętam i na podstawie własnych doświadczeń:

  • 1. Walka z psychoterapeutą - wmawianie mu swoich racji, usilne skupianie się na aktualnych problemach, twierdzenie: "ja wiem lepiej, a Ty mi kit wciskasz".
    2. Zawieszenie - ja już nic nie wiem, nic mi się nie chce, nic nie rozumiem, rozkoszuję się w swoim stanie nieróbstwa, lenistwa, nie podejmowania decyzji... ja nie chcę wyzdrowieć, bo mi dobrze !!
    3. Zagłębianie się w siebie - początek samo poznawania, szukanie drugiego dna, przyczyn lęków i ogólnie wszystkie w sobie, a nie na zewnątrz
    4. Rozbicie ego - kim ja byłem? Byłem swoją własną chorobą ....
    5. Budowanie nowego, lepszego JA - Jestem, który jestem - nowy, lepszy ja :D

 

Czasowo zajmuje to od kilku do kilkunastu lat, w zależności od intensywności choroby.

Psychoterapia działa !!!

 

Pozdrawiam 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja na początku na taką chodziłem - miałem wrażenie że kobieta wmawia mi problemy których nie mam a kompletnie ignoruje te które mam. No i rok chodzenia nie dał mi kompletnie nic.

Hmmm, ja miałem tak przez 1,5 roku. W końcu okazało się, że nie mam racji i zaczął się prawdziwy proces samo poznania. Automatycznie objawy zaczęły ode mnie odpadać.

 

Gdzieś wyczytałem, że psychoterapia składa się z etapów. Nie pamiętam dokładnie jak to szło. Wypiszę to co pamiętam i na podstawie własnych doświadczeń:

  • 1. Walka z psychoterapeutą - wmawianie mu swoich racji, usilne skupianie się na aktualnych problemach, twierdzenie: "ja wiem lepiej, a Ty mi kit wciskasz".
    2. Zawieszenie - ja już nic nie wiem, nic mi się nie chce, nic nie rozumiem, rozkoszuję się w swoim stanie nieróbstwa, lenistwa, nie podejmowania decyzji... ja nie chcę wyzdrowieć, bo mi dobrze !!
    3. Zagłębianie się w siebie - początek samo poznawania, szukanie drugiego dna, przyczyn lęków i ogólnie wszystkie w sobie, a nie na zewnątrz
    4. Rozbicie ego - kim ja byłem? Byłem swoją własną chorobą ....
    5. Budowanie nowego, lepszego JA - Jestem, który jestem - nowy, lepszy ja :D

 

Czasowo zajmuje to od kilku do kilkunastu lat, w zależności od intensywności choroby.

Psychoterapia działa !!!

 

Pozdrawiam 8)

Czyli jestem na dobrej drodze, bo właśnie skończyłam swoją walkę z terapeutą i jestem zawieszona i nic mi się nie chce i nie wierzę w wyzdrowienie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miałam iść na terapię, ale nie mogę się zebrać. Boję się, denerwuje mnie środowisko tych psychologów, nie potrafię im zaufać. Jestem po 2 różnych psychoterapiach, niestety obie psychoanalityczne, chciałam skorzystać z behawioralnej ale z tego co wiem jest płatna i nie wiem gdzie mogę znaleźć w moim mieście ( jest pod Wrocławiem)Tutaj byłam w poradni, trafiłam na denną panią diagnozującą i jeśli tak samo wygląda terapeuta to ja dziękuję. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłem na spotkaniu u jednego z lepszych psychoterapeutów w Polsce. Doktora psychitari i psychoterapeute.

Prowadzi nowa psychoterapie jak jeden z niewielu , mianowicie przed spotkaniem każe podać dosyć duża dawkę relanium które ma otworzyc człowieka.

 

No nie wiem, jakieś to kontrowersyjne. Relainum to zdaje się benzodiazepina, tak? Po tym to conajwyżej spać się chcę. Mam takie wrażenie, że bez własnej świadomej chęci człowiek się nie otworzy. To jest długi proces. Takie chodzenie na skróty wydaje mi się podejrzane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×