Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Generalnie bycie samemu wiąże się z dużą dozą nudy. Ten ktoś obok wypełnia Ci niemal cały czas jaki posiadasz. Będąc samą zaczyna Ci doskwierać nadmiar czasu.

Dokladnie. Taki banał, nie?

 

chociaż brzmi to banalnie trzeba znaleźć sobie jakieś zajęcie, nie musi Ci to sprawiać przyjemności nawet. Ja przez długi czas chodziłam do znienawidzonej pracy z uśmiechem na ustach. Miałam po co wstać, w pracy pogadało się z różnymi ludźmi, powściekało, a później do domu sen, komputer, sen. Tak wpadłam w ten rytm, że w zasadzie pokochałam to całym sercem.

Tak miałam z pracą/nauką, gdy jeszcze czułam się dobrze. Dobrze mi było w tym kieracie, lubiłam to uczucie wyczerpania po iluś godzinach w bibliotece. Ale teraz, gdy depresja przycisnęła, nie mam sił na pracę. Chciałabym mieć cos, co pozwoliłoby mi jakoś zdrowo żyć. Ale najważniejsze są teraz studia, których rzucić nie mogę i które jednocześnie są cholernie trudne i wymagające. Wczoraj w przypływie szału i dobrego humoru uczyłam się do kolokwium 14 godzin ciągiem. Czulam się jak za starych dobrych czasów, gdy siedzialam ciągle w bibliotece, kułam i byłam ze wszystkiego najlepsza. Jednak dziś kolokwium oblałam. Czuję się do niczego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś samotna, bo takich dokonujesz wyborów.

Nie, nie jestem samotna bo takich dokonuje wyborów. Jestem samotna bo nie umiem nawiązywać relacji z ludźmi, jestem samotna bo nie miał i nie ma mnie kto tego nauczyć, jestem samotna bo skazali mnie na nią rodzice, jestem samotna bo nie wiem jak to jest nie być samotnym. Mam tylko jeden wybór pogodzić się z tym. A zresztą kogo to obchodzi, że jestem samotna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cherish, przepraszam za to, co napiszę, bo zdaję sobie sprawę, że to bolesny temat, ale skoro Chłopak pozwolił Ci odejść, to czy powinnaś czuć się taka winna? Nie zadręczaj się tak, jeśli potrafisz. Dla własnego dobra... Myślisz w ogóle o tym, że może pojawić się w Twoim życiu mężczyzna - inny, którego pokochasz tak, że pamięć o tamtym się zatrze?

na chwilę obecną nie czuję się gotowa na nikogo, bardzo kocham nadal jego, chociaż wiem, że nie powinnam i właśnie ten dysonans bardzo mnie męczy. z jednej strony człowiek wie jak jest, ale cholera, nie potrafi czuć inaczej...

a co do poczucia winy, jestem zdania, że leży po środku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cherish, przepraszam za to, co napiszę, bo zdaję sobie sprawę, że to bolesny temat, ale skoro Chłopak pozwolił Ci odejść, to czy powinnaś czuć się taka winna?....

Nic takiego nie napisała.

Co palisz? ;)

 

Zinterpretowałam wypowiedź? Czytam między wierszami?

 

Co palę? Jointa z wysuszonych marzeń ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na chwilę obecną nie czuję się gotowa na nikogo, bardzo kocham nadal jego, chociaż wiem, że nie powinnam i właśnie ten dysonans bardzo mnie męczy. z jednej strony człowiek wie jak jest, ale cholera, nie potrafi czuć inaczej...

a co do poczucia winy, jestem zdania, że leży po środku.

 

Ok, więc pewnie jeszcze musisz przepracować ten temat, dać sobie czas... Piszesz, że nadal go kochasz. A czy On też nadal kocha Ciebie? Spotykacie się nadal?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generalnie bycie samemu wiąże się z dużą dozą nudy. Ten ktoś obok wypełnia Ci niemal cały czas jaki posiadasz. Będąc samą zaczyna Ci doskwierać nadmiar czasu.

Ja miałam zawsze odwrotnie, tzn. bycie samej w niczym mi nie przeszkadzało, tak jak joaszy mogłam się uczyć wiele godz. przepisywać wykłady, rozw. zadania i to dawało mi szczęście ( nawet, jeśli złudne ). Niestety pieprzona depresja i lęki zabrała i tę beztroskę i teraz do wszystkiego muszę się zmuszać :? Ale nie żałuję ani godz. spędzonej nad książką :nono: Samotne spacery czy to nad morzem czy w lesie... żaden problem, samotne przejażdżki rowerowe ( kiedy to było :roll: ), gdzie chciałam, ile km chciałam, o której wyjazd, powrót, postoje... czułam się bardzo dobrze ze sobą i nikt nie był mi wtedy potrzebny, a przy okazji zaoszczędziłam sobie kupę rozczarowań, które bolą najbardziej,

a z którymi ciężko mi się pogodzić, że osoba, którą poznajesz i uważasz za życzliwą, nagle bez powodu Cię rani, no bo przecież ma prawo, a najprawdopodobniej w ogóle nie zdaje sobie sprawy, że może sprawić drugiej osobie przykrość :(

W zasadzie to dopiero przebywając na forum, zamarzyły mi się bliższe relacje z innymi, wartościowymi ludźmi, którzy mnie zrozumieją, których ja zrozumiem i w których towarzystwie czułabym się dobrze. Póki co wydaje się to takie niewykonalne, o ile kiedykolwiek będzie... i to nie dlatego, że mam blokady, ale zwyczajnie brak sił i motywacji

do czegokolwiek :bezradny:

 

Więc jak widzisz, wszystko można polubić, ale przede wszystkim trzeba polubić siebie.

Zgadzam się. Bez polubienia siebie, dostrzeżenia swojej wartości nie ma szans na stworzenie wartościowej relacji ;) Pamiętam swoje 3 tyg. samej nad morzem parę lat temu,

jak jeszcze nerwica nie pokazała ponownie swoich pazurów... było super :great: ( dobrze, że wspomnienia zostają i każdą chwilę jestem sobie w stanie w najdrobniejszych szczegółach przypomnieć :mhm: )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem to przede wszystkim relacje sam ze sobą są najważniejsze i to one, tak mi się wydaje, są wyznacznikiem szczęścia, między innymi. [...] Chcę powiedzieć że szczęście można przeżywać na różnoraki sposub, równolegle szczęście z jednych rzeczy i nieszczęście z innych rzeczy, no i jeszcze samotność która trapi wielu ludzi niekoniecznie samotnych i nie koniecznie muszę się czuć nieszczęśliwy z powodu niej.

Bardzo mądre słowa kazimierzu61 :great: Zgadzam się z nimi w 99,99% ( jakiś margines błędu trzeba sobie zawsze zostawić )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.... Zinterpretowałam wypowiedź? Czytam między wierszami?

Wygląda, że wcale nie czytasz - jeno wymyślasz.

 

Co palę? Jointa z wysuszonych marzeń ;)

No tak - wysuszone marzenia zwisające strąkami z rzęs - to wszystko tłumaczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.... Zinterpretowałam wypowiedź? Czytam między wierszami?

Wygląda, że wcale nie czytasz - jeno wymyślasz.

 

Co palę? Jointa z wysuszonych marzeń ;)

No tak - wysuszone marzenia zwisające strąkami z rzęs - to wszystko tłumaczy.

 

Ty na pewno nie potrafisz czytać między wierszami, za to sączenie jadu wychodzi Ci nieźle. Masz jakiś problem co do mojej osoby? Cherish, do której wypowiedź była skierowana, jakoś nie zarzucała mi nadinterpretacji, póki co.

Strąki zwisające z rzęs? Czyich? Chyba nie moich? Wiesz co to ironia? Bo mam wrażenie, że to pojęcie jest Ci obce?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

joaszy,

Pamiętaj,że bierzesz psychotropy a to bardzo utrudnia uczenie,więc nie wiń siebie,że

oblałaś kolokwium,ważniejsze jest,że się przełamałaś i wzięłaś się do nauki i to potraktuj

jako swój mały sukces.

Masz rację. Nie patrzyłam tak na to. Dzięki za dobre słowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem to przede wszystkim relacje sam ze sobą są najważniejsze i to one, tak mi się wydaje, są wyznacznikiem szczęścia, między innymi. [...] Chcę powiedzieć że szczęście można przeżywać na różnoraki sposub, równolegle szczęście z jednych rzeczy i nieszczęście z innych rzeczy, no i jeszcze samotność która trapi wielu ludzi niekoniecznie samotnych i nie koniecznie muszę się czuć nieszczęśliwy z powodu niej.

Bardzo mądre słowa kazimierzu61 :great: Zgadzam się z nimi w 99,99% ( jakiś margines błędu trzeba sobie zawsze zostawić )

 

Ja tez się zgadzam, ale nie mam pojęcia, jak to zrobić. Jakaś dobra książka? Poradnik jak żyć w zgodzie ze sobą? Terapia mi nie pomaga. Psycholozka ma czas dla mnie raz na 2-3tygodnie i ona ledwo pamięta nasze spotkania. Za każdym razem rozmawiamy o czymś innym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na chwilę obecną nie czuję się gotowa na nikogo, bardzo kocham nadal jego, chociaż wiem, że nie powinnam i właśnie ten dysonans bardzo mnie męczy. z jednej strony człowiek wie jak jest, ale cholera, nie potrafi czuć inaczej...

a co do poczucia winy, jestem zdania, że leży po środku.

 

Ok, więc pewnie jeszcze musisz przepracować ten temat, dać sobie czas... Piszesz, że nadal go kochasz. A czy On też nadal kocha Ciebie? Spotykacie się nadal?

on spotyka sie z moja przyjaciolka :) wiedzial, ze mam depresje, wiedzial jak bylo mi ciezko na poczatku brania lekow, ze wyje calymi dniami, pisalam do niego i dzownilam jak kretynka z wyznaniami, byly momenty, ze bylam krok od zrobienia sobie czegos... olal mnie totalnie, olal do tego stopnia, ze wesolo wrzucil zdjecie do sieci z nia, po czym, zapewne za jej namowa, bo widziano ich w tym czasie - usunal mnie ze znajomych jakbym nigdy nie istniala. to glupie i dziecinne, ale ona jest troche mlodsza, wiec takie zagrywki to na porzadku dziennym. 3 dni pozniej byl pogrzeb mojego szwagra, ktory przegral walke z nowotworem, poczatkowo chcial pojsc (swieta spedzalismy np. u szwagra, spotkania wspolne), pewnie rowniez zostal namowiony, zeby nie pojsc. przykre...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cherish, bardzo Ci współczuję! Wydaje mi się, że rozdział chłopak i "przyjaciółka" powinien zostać przez Ciebie odcięty grubą krechą. Wiem, że to trudne z dnia na dzień do wykonania, ale im szybciej się uda, tym lepiej. Mam nadzieję, że leki już wkrótce dadzą Ci siłę, by zostawić przeszłość za sobą i z uśmiechem spojrzeć w jutro. Mówią, że "co cię nie zabije, to cię wzmocni", tego Ci życzę - umocnienia! To pewnie banały, które już słyszałaś, ale niestety, albo stety życie czasem bywa tak banalne ;) Trzymaj się dzielnie i nie ustawaj w walce o siebie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem to przede wszystkim relacje sam ze sobą są najważniejsze i to one, tak mi się wydaje, są wyznacznikiem szczęścia, między innymi. [...] Chcę powiedzieć że szczęście można przeżywać na różnoraki sposub, równolegle szczęście z jednych rzeczy i nieszczęście z innych rzeczy, no i jeszcze samotność która trapi wielu ludzi niekoniecznie samotnych i nie koniecznie muszę się czuć nieszczęśliwy z powodu niej.

Bardzo mądre słowa kazimierzu61 :great: Zgadzam się z nimi w 99,99% ( jakiś margines błędu trzeba sobie zawsze zostawić )

 

Ja tez się zgadzam, ale nie mam pojęcia, jak to zrobić. Jakaś dobra książka? Poradnik jak żyć w zgodzie ze sobą? Terapia mi nie pomaga. Psycholozka ma czas dla mnie raz na 2-3tygodnie i ona ledwo pamięta nasze spotkania. Za każdym razem rozmawiamy o czymś innym.

Nie ma niestety chyba,to dla każdego z nas indywidualna droga,zajmująca mniej,lub więcej czasu..imho nie ma wytycznych

 

 

Cóż mogę dodać od siebie,fakt - najważniejszym jest nauczyć się żyć w zgodzie z samym sobą,to niezaprzeczalna prawda,także dobrze się oswoić z samotnością,dłuższą czy krótszą - znać oba stany,gdy są ludzie wokoło - godni zaufania i mówię ogólnie - znajomi,przyjaciele,partner/ka,whatever.

Często jednak to też prowadzi do aspołeczności,egoizmu i innych cech,które utrudnią powrót do społeczeństwa ( o ile będziemy chcieli wrócić),granica między jednym a drugim często jest bardzo cienka.

No i inna kwestia,jesteśmy ludźmi,istotami chciwymi z natury,zawsze będziemy chcieli więcej,lepiej,inaczej...w mojej opinii nie ma czegoś takiego jak 100% zadowolenie,zawsze chcąc jedno,musimy zrezygnować z drugiego,nieważne jak dobijające to może być,nie da się złapać wszystkich srok za ogon...

A ryzyka i konsekwencji z tym idących - nijak nie przewidzi,w niczym nie ma gwarancji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Terapia mi nie pomaga. Psycholozka ma czas dla mnie raz na 2-3tygodnie i ona ledwo pamięta nasze spotkania. Za każdym razem rozmawiamy o czymś innym.

Wiesz, ja w zasadzie z moim terapeutą też za każdym razem rozmawiam o czym innym, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby samemu zainicjować powrót do rozmowy sprzed tyg.- dwóch. Terapeuta ma iluś tam pacjentów i nie zawsze jest w stanie spamiętać dokładnie problemy każdej osoby, co nie znaczy, że ignoruje pacjenta. Inna sprawa, że psychoterapia to proces bardzo długoterminowy, zwł. jak się tych problemów trochę nazbierało i nie ma co się łudzić, że w kilka miesięcy nabędziemy nowych przekonań i zaczniemy według nich żyć.

Ja też jestem na początku tego procesu i... wie, ile mi to czasu zajmie :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cherish, bardzo Ci współczuję! Wydaje mi się, że rozdział chłopak i "przyjaciółka" powinien zostać przez Ciebie odcięty grubą krechą. Wiem, że to trudne z dnia na dzień do wykonania, ale im szybciej się uda, tym lepiej. Mam nadzieję, że leki już wkrótce dadzą Ci siłę, by zostawić przeszłość za sobą i z uśmiechem spojrzeć w jutro. Mówią, że "co cię nie zabije, to cię wzmocni", tego Ci życzę - umocnienia! To pewnie banały, które już słyszałaś, ale niestety, albo stety życie czasem bywa tak banalne ;) Trzymaj się dzielnie i nie ustawaj w walce o siebie!

nawet moj psychiatra mial ciekawa mine, jak mowilam, co mi sie przydarzylo, na drugiej wizycie nadal z niedowierzaniem dopytywala, patrzyla i tylko krecila glowa. ta dziewczyna dla mnie nie istnieje, nie ma slow, ktore bylyby w stanie opisac, co do niej czuje. probuje zyc, probuje jakos stanac na nogi. leki powoli dzialaja, nie wyje calymi dniami, ciezej poskladac mysli, co jest w tej sytuacji plusem. szkoda, ze nie ma leku, ktory powoduje wymazanie wspomnien. najgorzej, ze mieszkam w niewielkim miescie, gdzie wiele osob zna sie osobiscie, z widzenia, zreszta tyle lat razem, wspolni znajomi... spotykaja mnie na ulicy i czuje, jakby kondolencje mi skladali, cala ta sytuacja jest dla nich niewyobrazalna, a najwiekszym paradoksem jest to, ze to sa bardziej jego znajomi, anizeli moi, ale to chyba taka sytuacja, gdzie jedno, to byc znajomym, a drugie - byc po prostu czlowiekiem, z ludzkimi zasadami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cherish, dobrze, że tu trafiłaś... może będzie Ci trochę łatwiej, jak się wypiszesz, być może poczytasz także podobne historie do Twojej ( spore tego się przewija :? ).

Można wiedzieć, jakie leki zażywasz?

 

Oj tak, masz rację, największy problem to skasować uczucia, wspomnienia, totalny reset tego, co nas niepotrzebnie dołuje... żeby tak się dało :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×