Skocz do zawartości
Nerwica.com

boża krówka1526949808

Użytkownik
  • Postów

    106
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez boża krówka1526949808

  1. Teraz jeszcze wmawiasz mi, że się denerwuję? Kto tu faux pas popełnił?
  2. 1. Niczego nikomu nie wmawiam! 2. Użyłam cudzysłowu, którego funkcji osobie korzystającej ze słownika synonimów, chyba tłumaczyć nie muszę? 3. Skoro jesteśmy przy terminach, może warto przypomnieć sobie koncepcje metafor? 4. Ktokolwiek rozumie metaforę organizmu ludzkiego jako maszyny, nie powinien się chyba czuć urażony sformułowaniem "zepsuty" - raz jeszcze podkreślam - użytym w cudzysłowie. Nie zamierzam przepraszać za wmawianie mi, że cokolwiek wmawiam innym! Skomentowałam jedynie post.! Forum chyba nie jest do tego, by ograniczać wolność słowa? Nikogo personalnie nie obraziłam!
  3. I jeszcze jedno... Odnośnie pomagania nasuwa się analogia. Skoro depresja/nerwica jest chorobą, to raczej logiczne wydaje się, jak uważa Steviear, że forum bardziej służy wywaleniu emocji z siebie, a nie doradzaniu sobie. Chorując na nowotwór raczej też nie oczekujemy rady od drugiej chorej osoby, tylko do fachowca idziemy. Stąd zgodziłam się z postem Steviear!
  4. Nikt tu nie jest zepsuty, ani "zepsuty" - co wyście sobie ludzie wtłoczyli w głowy? Jak ktoś ma nadciśnienie, albo nowotwór to też jest zepsuty? Jakoś na ich forach nikt tak o sobie nie pisze. Rany... Nie rozumiem oburzenia? Czy depresja nie jest sklasyfikowana jako choroba, podobnie jak nowotwór czy choroby związane z nadciśnieniem? Skoro chorujesz, to organizm nie funkcjonuje normalnie - jest to zaburzenie, "zepsucie" - po co czepiać się słów? Tym bardziej gdy użyty jest "cudzysłów"?! Co w tym takiego dziwnego, że stan chorobowy traktuje się jak zepsucie? Wszystko zależy od tego, jak się postrzega własny organizm. Przecież znana jest w kulturze konceptualizacja organizmu ludzkiego jako maszyny. Czy maszyny są niezawodne? Nie psują się?
  5. Dobrze napisane! Jak tu innym pomagać i doradzać skoro sami jesteśmy "zepsuci"
  6. Kilka miesięcy temu depresja z powodu braku pracy, a teraz z powodu jej posiadania - w międzyczasie przez chwilę było dobrze. Znowu bóle głowy, szatkowany sen, ściśnięty żołądek i świadomość, że miałam fuksa, że w ogóle tą pracę dostałam i nie wolno mi się poddać, mimo że nie ogarniam już - bo bez pracy będę w czarnej d. A widoków na inną totalnie brak :/
  7. Orenda, może skonsultuj się z jakąś infolinią zaufania? Nie każdy żart jest śmieszny, może wywołać wiele szkód psychicznych takie "żartowanie", którego celem jest ośmieszenie, drwina...
  8. Prawie cały dzień spędzony w ogrodzie przy domu moich dziadków, pluskanie z dziećmi w baseniku, rżenie spotkanego na spacerze konia. Kocham upał
  9. No właśnie co z naszym spacerem Nosz, przegapiłam taką miłą propozycję?! Aktualna? Hehe. Chyba ten nasz spacer musiałby być wirtualny, ja zdaję się mieszkam w innym województwie Jeśli jednak "nasz spacer", to spacer Carlosbueno i Będzielepiej, to nie przeszkadzam
  10. Chętnie przeczytam :) Dasz znać jak się już ukaże?
  11. A nie ma w okolicy jakiejś organizacji charytatywnej, która pomogłaby Ci przetrwać do czasu aż znajdziesz pracę? Też szukam pracy, tyle że w Polandzie, i też mi się grunt pali pod nogami Brak pracy i kasy to najlepsza pożywka dla depresji, chyba lepsza niż samotność z kasą na zachcianki...
  12. No właśnie co z naszym spacerem Nosz, przegapiłam taką miłą propozycję?! Aktualna? Hehe. Chyba ten nasz spacer musiałby być wirtualny, ja zdaję się mieszkam w innym województwie
  13. Ależ trafnie ująłeś to, co i ja czuję... Podobnie staram sobie radzić z depresją i podobne są moje refleksje... Filozofia banału nie jest taka zła... Tak długo jak nie muszę z nią wychodzić do ludzi, którzy są wyznawcami filozofii sukcesu
  14. Bedzielepiej, może zamiast Cię zabijać, wyślę Cię na spacer? Co Ty na to?
  15. Grubmella, hipochondria nie jest mi obca, ciągle rodzą się w mojej głowie przerażające wizje tego, co się dzieje w moim ciele, zżerają mnie nerwy, z tych nerwów wszystko mnie boli, najbardziej brzuch. Boję się iść do lekarza, żeby nie wyjść na totalną wariatkę, lub usłyszeć, że może jednak naprawdę coś mi jest :/ A w sumie pewnie medycyna pracy za jakiś czas mnie czeka, może się trochę wtedy uspokoję? Oby. Ale u Ciebie hipochondria jest chyba uzasadniona, skoro chorujesz na hashimoto? Masz jakieś podstawy, by obawiać się innych chorób... Tak mi się wydaje. Nie znam się... Trzymaj się, dużo sił do walki z lękami życzę!
  16. Bardzo prozaicznie... Zjedzona przed chwilą bułka pszenna (taka jak dawniej, nie dmuchana ) z żółtym serem i pomidorem pachnącym latem! No niby proza, a jednak poezja :)
  17. Rodzice są po to, by dawać szansę nie raz czy dwa, ale zawsze! Z moimi studiami było podobnie. Pierwszy kierunek zaczęłam, chciałam rzucać, wzięłam dziekankę, wróciłam i ostatecznie rzuciłam, potem siedziałam w domu, chciałam sobie udowodnić, że zrobię ambitniejsze jeszcze studia (wtedy jeszcze się wstępne egzaminy zdawało ), dostałam się, nie wytrzymałam presji, którą sama sobie narzuciłam, kolejne zabieranie papierów z uczelni. Studiowałam w sumie 10 lat Mam w efekcie nic niewarty papier, na którym tak mi zależało... Pogadaj szczerze z rodzicami, nie rób żadnych głupot, proszę... Jak uważasz, że wyjazd Ci dobrze zrobi, to jedź. Jeśli chcesz uciekać, ucieknij, pod warunkiem, że dasz sobie radę. Tylko nie zostawiaj rodziców w niewiedzy, niech mają szansę Ci pomóc. Niech wiedzą gdzie jesteś. A w ogóle najlepiej by było jakbyś się podleczyła, to pomaga się przyjrzeć swoim problemom w innym świetle... Życie nie kończy się na studiach. Nie ten kierunek, to inny! Albo wcale! Głowa do góry! I nie przejmuj się kłamstwami, zostaną wybaczone, głęboko w to wierzę!
  18. Casablanca, a nie możesz po prostu rodzicom powiedzieć, jak się mają sprawy? Dać im szansę, żeby zrozumieli i pomogli? U mnie akceptacja przychodziła długo, ale ostatecznie to determinacja Mamy pozwoliła mi wrócić do równowagi psychicznej. Teraz, kiedy sama jestem mamą, mam nadzieję, że moje dzieci, będą mi mówić o swoich problemach. Rodzic jest w stanie zrobić dla swojego dziecka bardzo wiele, ale trzeba mu na to pozwolić... Może warto spróbować?
  19. Wieczorny spacer, jest mimo dość późnej pory upalnie i jasno - love it! - zaglądanie ludziom w okna, przed chwilą w jednym dojrzałam powieszony na ścianie plakat: "Laugh more, worry less" :)
  20. Fakt, że ubrałam się zaraz po wstaniu z łóżka i poszłam do sklepu, by móc przygotować pyszne śniadanko. Pewna Pani zafascynowana papierem i Japonią :)
  21. Zapomniałam dodać, że powyższe posty kieruję do Eddarda.
  22. Szczerze mówiąc nie wiem czy można skasować swoje stare posty, nie szukałam takiej opcji jak na razie. Odniosłam wrażenie, z tego, co pisałeś wcześniej, że bardzo Ci Dziewczyny brakuje, że nie chciałeś jej zmieniać, tylko pomóc, by mniej cierpiała, że Cię inspiruje i w ogóle jest najbardziej interesującą Osobą, jaką spotkałeś. A teraz piszesz, że już Ci nie zależy tak bardzo na zmianie obecnej sytuacji, tylko na tym, by nie być traktowanym jak powietrze. No to już nie bardzo rozumiem Chciałbyś jeszcze się zejść z Dziewczyną, czy po zanalizowaniu wszystkiego dochodzisz do wniosku, że to już nie jest możliwe? Mam na myśli Twoje nastawienie do tej kwestii, a nie Dziewczyny.
  23. Czy da się skasować post? Właśnie próbuję sprawdzić i mi to nie wychodzi, przynajmniej z telefonu
  24. Eddard, a Dziewczyna nie czyta tego forum? Wiadomo, że nie piszesz personalnie, ale parę szczegółów może być jasnych dla Osoby Zainteresowanej. To mogłoby pogłębiać uczucie osaczenia? Tak mi się wydaje... No i że najlepszym doradcą w tej chwili będzie czas. Może ten skok zainicjuje pozytywną zmianę?
×