Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Chciałabym z kimś porozmawiać...

usiąść obok siebie na kanapie z kubkiem herbaty i porozmawiać o wszystkim i o niczym...

posłuchać głosu drugiego człowieka i jego opowieści...

powspominać i pomarzyć...

 

w zamian za to jest puste mieszkanie...

i cisza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytanie takie:

Czy od samotności może zacząć odbijać?

Czy od pragnienia związku z drugą osobą można zacząć sobie różne rzeczy wmawiać?

Lub odwrotnie czy w razie tego jak ktoś okazuje ci zainteresowanie można to interpretować jako wmawianie sobie niż realne fakty?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja mysle ze jak ktos umie se radzic z samotnościa to juz umie wszystko i jest niepokonany. o.

Zgadzam się. Dla mnie to jest najwyższy level.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytanie takie:

Czy od samotności może zacząć odbijać?

Czy od pragnienia związku z drugą osobą można zacząć sobie różne rzeczy wmawiać?

Lub odwrotnie czy w razie tego jak ktoś okazuje ci zainteresowanie można to interpretować jako wmawianie sobie niż realne fakty?

1. Zdecydowanie tak, choć znam tez ludzi, którzy (jeśli tylko byli z samotnością oswojeni), mieli świetnie poukładane w głowach. W zasadzie kilka osób, które podziwiam w życiu najbardziej, są samotne. Hm.

2. Zdecydowanie tak.

3. Hell yeah, zwłaszcza dziewczyny, choć może i faceci. To chyba nawet dość naturalny mechanizm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja właśnie krąże ostatnio między zjawiskami z pytania nr 2 i 3 choć wydaje mi się ze jest to bardziej 3

Jedna chyba na mnie leci a raz mi sie wydaje ze nie leci a raz ze tak a raz ze mi odbija....

Oczywiście jak zwykle wmawiam sobie ze jej na mnie nie zalezy bo juz sam nie wiem o co chodzi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość SmutnaTęcza
Do mnie przestała się odzywać po dwóch latach znajomości, a byłem gotowy zrobić dla niej wszystko i wiele zrobiłem, bardzo. Poem, przywiążesz się do kogoś, będziesz myśleć o tej osobie, może nawet chciała pomóc, a potem gdy sama będziesz pomocy potrzebowała zostaniesz olana bo "każdy" myśli tylko o sobie, interesuje się Tobą, gdy ma taką potrzebę, rozmowy z kimś, towarzystwa, a potem znika. Tak było u mnie. Nie życzę Ci tego, dobrze, że tak zostałaś potraktowana po krótkim okresie znajomości, a nie dłuższym - mam na myśli to nie odzywanie się.

Do mnie osoba, która sama zabiegała o znajomość ze mną i szukała mnie (bo wcześniej nie poznała mnie z imienia), przestała się odzywać po jakichś 2-3 miesiącach, bez powodu... Nie odpisywała na smsy (myślałam, że może po prostu jest zajęta), ani na facebooku. Po jakimś roku bez słowa mnie usunęła. Nie wiem, czemu tak z dnia na dzień osoba ta przestała się odzywać. To nie ja się prosiłam o tę znajomość, nie ja szukałam, nie ja zagadywałam pierwsza. A jak już polubiłam, to zostałam opuszczona bez słowa wyjaśnienia... jak zwykle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie daję sobie rady ze swoją samotnością, ostatnio nawet bardzo, dzieje się tak przeważnie wtedy kiedy jestem pokłucony z moją żoną jestem obrażony na wszystkich i nie odzywam się do nikogo, zostaję sam ze swoimi myślami i jest mi wtedy bardzo ciężko ponieważ nie potrafię pierwszy wyciągnąć ręki do zgody, jest to moją bolączką. Obrażam się na wszystkich bo nie odczuwam zrozumienia, a żona to już całkiem, nie mam od niej kompletnie żadnego wsparcia, chodzi mi o wsparcie w sensie zrozumienia, nic więcej nie potrzebuję, a tym czasem jest jak jest. Najgorsze jest to że w takich sytuacjach zaczynam tracić sens mojego życia, poprostu się załamuję i tak już mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Używając taniej metafory,relacje są jak fajerwerki,startują,czasem z większym,lub mniejszym impetem,eksplodują i czasem pozostają w wersji wspomnień,przyzwyczajenia,czasem się wypalają,czasem trwają dłużej,ale każda w końcu się skończy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do mnie przestała się odzywać po dwóch latach znajomości, a byłem gotowy zrobić dla niej wszystko i wiele zrobiłem, bardzo. Poem, przywiążesz się do kogoś, będziesz myśleć o tej osobie, może nawet chciała pomóc, a potem gdy sama będziesz pomocy potrzebowała zostaniesz olana bo "każdy" myśli tylko o sobie, interesuje się Tobą, gdy ma taką potrzebę, rozmowy z kimś, towarzystwa, a potem znika. Tak było u mnie. Nie życzę Ci tego, dobrze, że tak zostałaś potraktowana po krótkim okresie znajomości, a nie dłuższym - mam na myśli to nie odzywanie się.

Do mnie osoba, która sama zabiegała o znajomość ze mną i szukała mnie (bo wcześniej nie poznała mnie z imienia), przestała się odzywać po jakichś 2-3 miesiącach, bez powodu... Nie odpisywała na smsy (myślałam, że może po prostu jest zajęta), ani na facebooku. Po jakimś roku bez słowa mnie usunęła. Nie wiem, czemu tak z dnia na dzień osoba ta przestała się odzywać. To nie ja się prosiłam o tę znajomość, nie ja szukałam, nie ja zagadywałam pierwsza. A jak już polubiłam, to zostałam opuszczona bez słowa wyjaśnienia... jak zwykle.

Hej, pewnie czul sie zbywany przez Ciebie. Najgorsze w kobietach jest to ze tylko czekaja na akcje chlopcow, nic przy tym nie robiac. Ja mam podobnie, tzn gdy widze ze ja jestem dawca a ona biorca , wypalam sie i tak to wlasnie dziala. 2-3 miesiace to max. Potem dzieje sie wrecz przeciwnie, to Ona jak chce walczyc staje sie dawca a ja biorca, tylko ze tej iskry juz miedzy nami nie ma a mi przestaje totalnie zalezec. Dla mnie albo cos iskrzy albo nie i to czuc juz od samego poczatku, a miesieczne starania odpuszcze i zostawie dla bardziej wytrwalych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, pewnie czul sie zbywany przez Ciebie. Najgorsze w kobietach jest to ze tylko czekaja na akcje chlopcow, nic przy tym nie robiac. Ja mam podobnie, tzn gdy widze ze ja jestem dawca a ona biorca , wypalam sie i tak to wlasnie dziala. 2-3 miesiace to max. Potem dzieje sie wrecz przeciwnie, to Ona jak chce walczyc staje sie dawca a ja biorca, tylko ze tej iskry juz miedzy nami nie ma a mi przestaje totalnie zalezec. Dla mnie albo cos iskrzy albo nie i to czuc juz od samego poczatku, a miesieczne starania odpuszcze i zostawie dla bardziej wytrwalych.

Nie uogólniaj. Na pewno nie wszystkie kobiety postępują tak samo. A Ty sam łatwo odpuszczasz... nawet jak Ci zależy?

 

Oczywiście jak widać totalną ignorancję i brak zainteresowania, to nie ma się co pakować... chociaż ja uważam, że jak komuś na kimś zależy, to czasem warto poszukać głębiej motywów postępowania takiej osoby, czy mówi nie, bo nie, czy ma np. obawy przed wstąpieniem w bliższą relację. Pomijając już to, że taka sama sytuacja może zaistnieć także w drugą stronę :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kazimierz61, może warto się chociaż spróbować przemóc i zrobić choć raz ten pierwszy krok, wyciągnąć rękę do zgody... być może Twoja żona wcale Cię nie lekceważy, tylko zwyczajnie nie zdaje sobie sprawy z tego, co czujesz, bo nie jest w Twojej skórze... a osobie, która nie ma problemów z psychiką ciężko jest zrozumieć, co przeżywa osoba zmagająca się z jakimkolwiek zaburzeniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×