Skocz do zawartości
Nerwica.com

pudding36

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

Osiągnięcia pudding36

  1. On nie ma zalu ze jej powiedzialam..on ma zal ze ona tak zareagowala a ja nie zrobilam z nia porzadku.Kurcze,ale to moja matka.I bardzo ciezka osoba.Jak on.. ..dobry jest czego.. sie spodziewał?nie masz wpływu na to jak mama zaareagowała i w sumie rozumiem ją tez ze miała tak prawo zaareagować..a co miałaś z nią niby zrobić?..bezsens
  2. Hej:)Daj spokój Mina nie bardzo rozumiem dlaczego Ty sie obwiniasz za zaistniałą sytuacje..i obawiasz fali krytyki..To ze powiedziałas mamie o jego dzieciach czy coś w tym jest niedorzecznego?przecież to prawda..lepsza najgorsza prawda niz piękne kłamstwo..nie rozumiem dlaczego on ma z tego powodu ma wyrzuty względem Ciebie to Twoja mama i masz prawo jej mówić o takich rzeczach.. a reakcja mamy na to druga sprawa...Niestety to typowy toksyczny związek,miej więcej szacunku do siebie,i wyrozumiałości..rozumiem ze go kochasz..ale kochaj i szanuj tez siebie..
  3. pudding36

    Samotność

    ..ciągle nie moge sie pozbierać po rozpadzie małżeństwa..to już prawie 9 miesięcy odkąd mnie zdradziła i odeszła do innego,ciągle to rozmyslam,rozbijam na części pierwsze,a dlaczego mi sie to przytrafiło,a jakie powody ku temu miała..a szkoda dzieci.. itd,itd.Smutno mi,samotnie,wszystko wykonuje z automatu(praca,dom,znajomi) z niczego nie czerpie przyjemności,na nic nie mam ochoty, brakuje mi rozmów z kims bliskim,w miedzy czasie spotkałem fajną kobiete i gdy już zaczynałem sie angazować ona sie wycofała i znowu dół..Boże jak mi brakuje miłości i kogoś kogo mógłbym pokochać..
  4. Hej ciągle jest obawa o przyszłość o samotność po oświadzczeniu żony że mnie juz nie kocha i chce rozwodu.Trwa to juz 5 tydzień, na sczczęscie z moim stanem zaczyna być lepiej bo podobno czas leczy rany,ale ciągle jest pieprzony żal i niedowierzanie że tak łatwo jej to przyszło po tylu latach,że mnie zdradziła już po 2 tygodniach odkąd mi powiedziała z facetem z pracy...kocham ją a jednocześnie nienawidze...rozpieprzyła wszystko wspolny, dom dwójka dzieci itd.jej wizerunek przez te 15 lat runął jak domek z kart prowadzi sie teraz fatalnie zachowuje sie jak zauroczona czternastolatka,która każdą wolną chwile spędza z nim a ja siedze w domu i musze to tolerować. Próbuje mi wmówić ze to moja wina bo ją nie doceniałem nie miałem czasu dla niej...a nie to że ma nowego faceta i sie bujneła.Nic mi sie nie chce i nie mam motywacji do niczego...chciałbym wyjśc i wrócić za pół roku..ale dam rade po każdej burzy wychodzi słońce..:)
  5. Hej witam wszystkich.Niecałe 3 miesiące temu zarejestrowałem sie na forum z problemem czerwienienia sie na twarzy w sytuacjach stresowych i podczas kontaktów z ludżmi(erytrofobia)Gdy jużfaktycznie wychodziłem na prostą i moje życie nabierało sensu,dostałem taki cios po którym leże i nie moge sie podnieść.Niecały miesiąc temu żona (9 lat poślubie a 15 razem)oświadczyła mi że mnie już nie kocha i chce rozwodu.Trafiło mnie to jak grom z nieba bo może nie byliśmy idealnym małżeństwem,ale nie było większych kryzysów,kłotni itp.rzeczy.Prosiłem o czas niech gdzieś wyjedzie do Polski(mieszkamy za granicą) do rodziny przemyśli to itp.Tym bardziej mie to dziwiło że mamy dwójke słodkich zdrowych dzieci, dom na kredyt,i nikogo do pomocy a ona podejmuje tak drastyczny krok.Dopiero po rozmowie z kolegą o świerzym umyśle pomsleliśmy że to nie możliwe,że musi mieć kogoś gdy ją pytałem kategorycznie zaprzeczała mówiąc żebym nie szukał drugiego dna jej decyzji.Zacząłem węszyć a że nie była ostrożna już po tygodniu przyłapałem ją jak w samochodzie swojego kolegi czule go przytula i całuje.Najgorsze było to że nie czuła zażenowania tą sytuacją tylko krzyczała ze to niczego nie zmieni że nie wróci do mnie i że mnie już nie kocha zero wstydu.Ale najgorsze dopiero przyszło po tym.Tak jakby uznała ze tamto wydarzenie pozwoliło jej zerwać łańcuchy jakiegokolwiek ukrywania się.Wracała po drugich zmianach o 2 lub 4 nad ranem,raz gdy miała pierwszą zmiane wróciła o 5 nad ranem i poszła prosto do pracy,gdy tylko miała chwilke ze dzieci były ze mną albo w szkole już była u niego.Zachowuje sie jak czternastolatka zauroczona zakochana wolne pioseneczki słuchawki mp3 itp.Mowie jej żeby wyprowadziła się...z chaty to ona mówi ze to tak samo jej chata jak i moja,teraz dopiero zaczyna czegoś szukać.Sytuacja jest beznadziejna bo ja ja wciąż kocham,choć po tym, wszystkim jednocześnie nienawidze,i musze ja oglądąć w domu z myślą ze ona nie długo do niego sobie pójdzie sie pobzykać(już dwa tygodnie po tym jak mi oświadczyła ze mnie nie kocha znalazłem u niej tabletki antykoncepcyjne)ze mną używała prezerwatyw:(Najgorsze jest to że ona twierdzi ze nic już nas nie łączy tylko slub na papierze i że ma prawo robić co chce co jest totalnym bezsensem bo nawet jeszcze pozwu nie złożyła.Powoli łapie depreche 24 na dobe o tym myśle nie moge spac max.2-3hr na dobe,zero motywacji do działania tylko dom praca dzieci i tak w kółko nic nie sprawia mi radości.Pomóżcie co robić jak to przetrwać i wyjść z tego mocniejszym, bo podobno po każdej burzy wychodzi słonće... Ps.aha jedyny plus tej sytuacji to to ze praktycznie znikł problem czerwienienia bo poprostu o tym nie myśle,bo msli sie teraz kręca wokól w/w sytuacji...
  6. Hej:)Nigdy w życiu tego nie robiłem,bo zawsze byłem krytyczny wobec swojej osoby,nie cieszyłem sie z moich sukcesów,bo wydawało mi sie że to normalna kolej rzeczy,za to porażki "celebrowałem" rozpamiętywałem co utwierdzało mnie jaki to jestem do dupy..:)(wersja mojej mamy i braciszka:()Ale właśnie dzisiaj to zrobie pochwale sie moimi małymi sukcesami w walce z moją nerwicą lękową(lęk przed czerwienieniem się).Wiem ze moze dla innych to żadna przypadłość ale mi odbierała chęć do życia,każde zaczerwienie szczególnie przed znajomymi doprowadzało u mnie frustracje,myśli jaki to jestem ciotowaty i co ludzie sobie teraz o mnie pomyślą.W koću po 3 latach męki,letargu w jakim żyłem zacząłem sukcesywnie z tym walczyć, byłem pare razy u psychologa,wszystko to wiąże ze sie z niską samoocena,z brakiem wiary w siebie i nie akceptowaniem swojej dolegliwości.Dużo czytam ksiązek,artykułów o NLP na ten temat,prowadze zapiski i odkąd wziąlem sie za siebie i swoje niskie poczucie wartości czyli od grudnia 2013 widze duży progress,nie buracze sie już przy kazdej rozmowie ze znajomym,nie uciekam wzrokiem i dobrze mi z tym.Fajnie jest porównywać konkretne sytuacje sprzed roku a teraz i widzieć w nich postęp.Pewnie że jescze dużo pracy przedemną bo zdarza się jeszcze strzelić buraka,ale jak to mówią coco jumbo i do przodu:)pozdrawiam wszystkich bo to też troche Wasza zasługa zakładając tu konto dużo sie dzięki Wam dowiedzialem.Powodzenia w osiąganiu sukcesów,bo każdy je osiąga tylko nie każdy sie potrafi z nich cieszyć:) ps.jak by ktoś chciał jakieś materiały ksiązki itp.służe pomocą.
  7. Hej wszystko zaczelo sie jakies z 3 lata temu, ale tak na poważnie to moze z 2 lata, powaznie tzn. czerwienilem sie nawet w rozmowach ze znajomymi z lęku ze mnie zle odbiorą, albo cos zlego o mnie pomyślą. Kuriozum tego jest takie ze tak bardzo chcialem dobrze wypasc przed nimi, tak bardzo chcialem być dobrze odebrany, ze z obawy przed tym ze moze tak sie nie stac czerwienilem sie powodujac wiadomy odbior w ich oczach.Jest to problem akceptacji siebie takiego jakim sie jest, niska samoocena i poczucie wartości stad szukanie akceptacji u innych niedopuszczanie krytyki wobe siebie i ciągłe rozmyslanie co inni o mnie pomyślą...pzdr ps.a z czym konkretnie Ty się zmagasz:)
  8. Hej choruje na napadowe czerwienienie twarzy i szyji w sytuacjach stresowych choć nie tylko...Zaczeło sie od ciepła na twarzy po gorącym posiłku a skonczyło na lęku przed byciem czerwonym podczas rozmowy np.ze znajomym lub przełożonym.Jest to fobia własnego ego które tak jak w moim przypadku nie jest w stanie zaakceptować tego ze się czerwienię,im bardziej nie chce sie zaczerwienić tym bardziej sie to staje.Całe życie liczyło sie tylko jak wypadne w oczach innych jak mnie odbiorą,dlatego tym bardziej nie moge zaaprobować tego ze strzelam buraka.Czy ktoś ma jakieś doświadczenia z tą fobią i wie jak z nią walczyć,proszę o pomoc,z góry dziękuje:)
  9. Hej niestety mam, zawsze opinia innych była kluczowa dla mnie
  10. Mam 36 lat.Długo sie zbierałem żeby w końcu cos napisać,do tej pory tylko wchodziłem na forum jako gośc i czytałem,teraz w końcu zdecydowałem sie w koncu cos o sobie i moim problemie z czerwona twarzą opowiedzieć.Wszystko zaczęło sie jakieś 3 lata temu,jak po goracym posiłku na stołówce w pracy spostrzegłem ze jestem czerwony na twarzy.Było to nie do zaakceptowania przez ze mnie,gdzie ja koleś który zawsze w szkole,czy w pózniejszym okresie chciał byc i był duszą towarzystwa,który zawsze miał na uwadze co inni o mnie pomyslą, nagle robi sie czerwony co mogło być odebrane jako oznaka mojej słabości albo choroby(wykluczona choroba serca lub nadciśnienie). Wszystko to doprowadza że coraz bardziej sie nakręcam pojawia sie lęk w kontaktach z ludżmi,ciagle myśle o tym żeby sie nie zaczerwienić,o tym jak mnie odbiorą co w konsekwencji doprowadza ze sie i tak czerwienie.Pół roku temu temu kiedy spostrzegłem że coraz bardziej mi to utrudnia życie postanowiłem coś z tym zrobić poszłem do psychologa 5 miesięcy(terapia poznawczo bechawioralna)zacząłem dużo czytać ksiązek na ten temat,oraz o poczuciu własnej wartośći.Teraz jestem w trakcie walki z tą francą erytrofobią,sa lepsze momenty i gorsze ale ogólnie widze progres szczególnie gdy spotkam kogoś na dworze(gorzej jest w pomieszceniach gdzie jest ciepło bo mam rozszerzone naczynka).Chętnie sie wymienie poglądami lub materiałami z osobami o podobnym problemie.Pozdrawiam serdecznie.Little By Little:)
×