Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

dream*, dostałaś na papierze? ja czułam, że nim jestem 4 lata wcześniej zanim mi to napisano. To tylko papier.

Selma, mnie jakby nie koniecznie ;) ale dobrze, że Tobie tak ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dream*, dostałaś na papierze? ja czułam, że nim jestem 4 lata wcześniej zanim mi to napisano. To tylko papier.

tak, w karcie pacjenta. Wiem, żetylko papier. A czy się czułam? nie. wypierałam wszystko bardzo pięknie. Za to nikogo komu mówię o tej diagnozie z moich bliskich to nie dziwi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JA SZUKAM KTOŚ MA MOŻE KSIĄŻKĘ Uratuj mnie. Opowieść o złym życiu i dobrym psychoterapeucie - Rachel Reiland w pdf i mógłby przesłać na maila? osz to by był bardzo duży plus tego dzisiejszego dnia :mhm:

 

ja wypożyczałam z biblioteki, poszukaj :)

 

Co u Was? Ja dzisiaj czuję się fatalnie, chociaż bywało gorzej. Strasznie męczy mnie fakt, że nawet kiedy czuję się dobrze zawsze gdzieś jest ten lęk i przekonanie - co z tego, i tak za godzinę/jutro/kilka dni będzie to samo :( Nie mogę dojść do ładu z lekami, nie umiem się skupić żeby zaobserwować co i w jaki sposób na mnie działa. Ostatnio dowiedziałam się na terapii, że nie odróżniam przeszłości od teraźniejszości, mam totalne pomieszanie w czasie. Stąd też biorą się awantury, krzyki, lęki, niepokój i bezradność, rozpacz. Kiedy przypomnę sobie o przeszłości męża, o tym że był kiedyś z kimś innym, zaczynam go wyzywać, płakać, bo wydaje mi się, jakby to wszystko działo się teraz. Trzęsę się, mam natłok myśli zupełnie jakby mnie zdradzał tu i teraz. To jest nie do wytrzymania, jednego dnia nic mnie to nie obchodzi, drugiego doprowadza do rozpaczy i potwornego lęku. Ostatnio miałam pierwszy atak psychozy. Jakaś błaha sytuacja sprawiła że zaczęłam wyć, szarpać się, wrzeszczeć, że one po mnie przyjdą, że zniszczą mi życie, że one wszystkie mnie znajdą. Prawie straciłam przytomność ze strachu :( Zupełnie nie wiedziałam co się dzieje, czułam się jak wyrwana z koszmaru, gdzie nakładają się na siebie sen i rzeczywistość, zanim całkowicie się wybudzisz. Drugiego dnia ta sama sytuacja nie robiła na mnie żadnego wrażenia. Najgorsze jest to, że nigdy nie wiem czego się po sobie spodziewać, boję się zostawać sama w domu, wtedy ogarnia mnie najgorszy niepokój. Często też nie umiem wyjaśnić co czuję, dlaczego chodzę wku*wiona, a pytania jeszcze bardziej działają mi na nerwy. Potrafię obudzić się wściekła. Wszystko wydaje mi się nudne i niewarte uwagi, nie mam co ze sobą zrobić, a z drugiej strony wkurza mnie siedzenie bezczynnie. Do tego nad głową wiszą mi prace zaliczeniowe, których nie chce mi się pisać, albo nie mogę się skupić. Do dupy z takim życiem :<

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niech ktoś mnie skrzywdzi. niech ktoś mnie skrzywdzi, mam ochotę doprowadzić do gwałtu albo pobicie, od dawna mi ten pomysł chodzi. dużo dobra mnie spotyka ostatnio, nie wiem czy zasługuję . pojebana jestem? może . myślcie co chcecie

 

trochę mi wstyd, tyle osób innych miało takie ciężkie przeżycia a ja nie, jak czytam, że niektórzy byli molestowani albo mają jakieś traumy czuję, że ja powinnam była to przeżyć, ja bym sobie poradziła a oni by się nie musieli męczyć. i nie wiem za bardzo po co teraz to właściwie piszę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaki rodzaj terapii jest wskazany w przypadku tego rodzaju zaburzenia? Grupowa czy indywidualna ? Zastanawiam się nad wyborem nurtu terapii - psychodynamiczna, gestalt, poznawczo-behawioralna?

 

Jakie leki Wam pomagają? Ja przyjmuję lamotryginę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaki rodzaj terapii jest wskazany w przypadku tego rodzaju zaburzenia? Grupowa czy indywidualna ? Zastanawiam się nad wyborem nurtu terapii - psychodynamiczna, gestalt, poznawczo-behawioralna?

 

Jakie leki Wam pomagają? Ja przyjmuję lamotryginę.

 

Terapia, według mnie-żadna nie pomoże.

Leki- ja biorę amisulpryd, mirtazepinę i sertralinę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szeretet, to nie chodzi o to żeby zastąpić schemat schematem. przynajmniej nie tak do końca. terapia raczej uczy wychodzić poza utarte schematy. pokazuje różne oblicza tych samych sytuacji czy rzeczy.

a co do poczucia pustki... niestety ono się wciąż czasem pojawia. dzięki terapii nauczyłam się jednak lokalizować gdzie ta pustka dokładnie jest a zatem również jak ją zapełnić. trudno to opisać. dla każdego człowieka terapia będzie inna, będzie poruszała inne wątki a praca pacjenta będzie przebiegała w inny sposób w związku z tym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja się zastanawiam czy moja terapia ma sens, kocham chyba moją terapeutkę i w sumie ostatnio pokazała, że ja też jestem dla niej ważna, znaczy w moim spaczonym odczuciu, ale nie wiem czy to cokolwiek ma sens. ja się staram ale nie wiem czy cokolwiek przyjdzie po moich staraniach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę już znieść tego ciągłego pieprzenia że sama muszę sobie radzić, że sama sobie radzę, że będę sama sobie radzić. Nie mam siły. Dlaczego nikt nigdy nie może znieść z moich ramion tego ciężaru, czemu ciągle JA muszę sobie radzić, czemu inni mogą korzystać z pomocy innych a ja MUSZĘ dbać sama o siebie od początku do końca. I dodatkowo słyszę ciągle te 'złote rady' ułóż sobie życie, my za Ciebie tego nie zarobimy. Czemu do chuja pana ja muszę robić wszystko SAMA!? Uszkodziłam sobie delikatnie naskórek na nogach i ręce, dobrze że nie wpadłam w szał i nie wyskoczyłam z okna. Zajebisty sukces którego nikt nie zauważy i nie zrozumie. Ju7tro znów będę radziła sobie sama myśląc co mnie czeka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szeretet, nie spróbujesz, to się nie dowiesz. ja z terapii wychodziłam z poczuciem że coś dała ale niewiele. najwięcej w mojej głowie zadziało się w ciągu roku od zakończenia terapii, kiedy musiałam sobie radzić sama ale miałam już "narzędzia" zdobyte na sesjach terapeutycznych. także głowa do góry. praca nad sobą z pewnością przyniesie efekty

 

Synsa, pewnie Cię to nie pocieszy... ale na tym polega życie, że człowiek radzi sobie sam ze wszystkim bo tak musi. nie tylko Ty tak masz.

a sukcesy w pracy nad sobą też lepiej odnosić dla siebie i nie oczekiwać że ktoś je zauważy, bo niestety nikt nie zauważy jeśli mu tego nie powiesz, a nawet jeśli powiesz to pewnie to nikogo wielce nie obejdzie. Nie dlatego że ludzie są podli albo coś z Tobą nie teges..., a dlatego że tak po prostu jest. Każdy człowiek ma swoje życie i nim żyje najmocniej.

Ze swojej strony gratuluję bo wiem że bywa ciężko się opanować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×