Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

MistyDay,najpierw piszesz potem myślisz? jakie zaburzenie się Ciebie ima?z Twojego postu wyłazi tylko kpina i pogarda,zresztą to samo poczułam czytając Twoją wypowiedź.Nie dostrzegam patosu w swoich postach,natomiast jeśli rzuciło Ci się w oczy tylko zdanie odnośnie zachowań autodestrukcyjnych o znamionach seksualnych,to współczuję,bo nie sięgasz zrozumieniem zbyt wysoko.Tak...wiedziałaś,że prostytucja jest zakamuflowanym borderline,tylko jest to wersja hard core,bo w tym zaburzeniu rozgraniczna się wielopoziomowość i pobieranie opłaty wywołuje u nas tak spragnione samounicestwienie na bezdrożach...przepraszam-przydrożach życia? ;)

 

A jakie zaburzenie ima się Ciebie? Diagnozy, które sama sobie wystawiłaś, czy może coś jeszcze?

Ile moich wypowiedzi czytałaś, że oceniasz mnie jako kpiącą i pogardliwą?

Nie masz czego współczuć, ale dziękuję :)

Widzę, że jesteś specem od borderline. Może zamiast się babrać się sama ze sobą na forum idź do specjalisty, skoro tak źle się czujesz? I poluzuj trochę klapki na oczach, to może zaczniesz dostrzegać inne zdanie od Twojego i postarasz się zaakceptować, że nie każdy czuje i myśli dokładnie to co Ty.

Tak, właśnie to zdanie rzuciło mi się w oczy, tak samo jak "przydroża życia" - to niezłe, podoba mi się :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

odpłata pięknem za nadobne,kpina za kpinę :) rzekomo każdy ma prawo mieć własne zdanie,ale już wykazywanie zachowań autodestrukcyjnych,których Ty sama nie wykazujesz nie mieszczą Ci się w głowie? ciekawe:) nie czytałam tego co przechodzisz,choćby dlatego,że Ty sama nie czytasz wypowiedzi innych,tylko wyciągasz zdania z kontekstu,bo"rzuciły się w oczy".Czysty przejaw braku szacunku,więc czego się spodziewałaś w odpowiedzi? uniżenia głowy jako rodzaj autoagresji? :D Nie w tych okolicznościach.Chyba nie dziwisz się,że zalewa mnie gniew???Tak,jestem specjalistką od autodiagnozy i bardzo podoba mi się irytowanie tym zdiagnozowanych.Ciekawe jakbym poszła ze swoimi przeżyciami do lekarza co by powiedział...Bo chyba nie zgoniłby tego na wiek dojrzewania.Nigdzie nie stwierdziłam,że MAM borderline,a zachowania które na to wskazują i życie naznaczone piętnem depresji,tu już lekarza nie trzeba by po to potwierdził.W ogole zauważyłam na niejednym forum,ze osoby zdiagnozowane pod kątem bpd czują się "wyróżnione"i jeśli ktoś śmie się babrać na własną rękę jest wyśmiewany.A podobno u osób z borderline nie ma mowy o leczeniu,tak się wzbraniają,więc co tak "chętnie" Ciebie zaprowadziło po pomoc?Dzwine,jakoś nie potrafię powstrzymać złośliwości w Twoją stronę.

 

-- 18 mar 2014, 12:00 --

 

Ile moich wypowiedzi czytałaś, że oceniasz mnie jako kpiącą i pogardliwą?

 

wystarczyło przeczytać Twoj post,caly nacechowany kpiną,czego jesteś świadoma,bo przepraszałaś jeżeli ktoś poczuł się urażony.Tak samo Ty na podstawie tego"co rzuciło się w oczy"śmiesz oceniać kogoś:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja czytałam,że neurotycy tak,a borderline nie.Ludzie,co źródło to inna bajka,więc nie przywiązujcie aż tak wagi do artykulików niespełnionych dziennikarzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dialektyczna - nie chce mi się wchodzić z Tobą w polemikę, ani się tłumaczyć. Oczywiście Ty masz najgorzej, więc niech tak zostanie. Widać nie jest jednak tak źle, jak to opisujesz, skoro zamiast udać się po pomoc wolisz chrzanić na forum bądź wertować wikipedię w celu znalezienia odpowiedniej choroby psychicznej, która tłumaczyłaby wszystkie Twoje zachowania. Wiem, co to są działania autodestrukcyjne z autopsji i wybacz, ale brzydko jest porównywać np. okaleczanie się do dawania dupy na cztery strony świata. Nie piłam do nikogo konkretnego swoimi postami, jeśli stwierdziłaś, że odnoszę się akurat do Ciebie - cóż :) Szczekaj dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ogole zauważyłam na niejednym forum,ze osoby zdiagnozowane pod kątem bpd czują się "wyróżnione"i jeśli ktoś śmie się babrać na własną rękę jest wyśmiewany.A podobno u osób z borderline nie ma mowy o leczeniu,tak się wzbraniają
wydaje mi się, że to wymaga wyjaśnienia, bo spiny tego typu wracają na ten wątek co jakiś czas.

ja się z powyższym zupełnie nie zgadzam. po prostu często osoby niezdiagnozowane pojawiają się na wątku o bpd ze świętym objawieniem, że "to mają", a na poradę, żeby udały się do lekarza (co nie jest żadnym wywyższaniem się, tylko normalną logiczną reakcją... skoro ktoś podejrzewa u siebie borderline, to musi bardzo cierpieć przecież, niezależnie od tego, czy faktycznie zmaga się z akurat tym zaburzeniem?) reagują stwierdzeniem, że im lekarza nie trzeba, one po prostu wiedzą. trochę ciężko z tym dyskutować jak ktoś wszystkie rozumy pozjadał i czasem aż kusi, żeby być trochę złośliwym, zwłaszcza na borderowym wątku, gdzie łatwo ulegamy emocjom przecież :D

a co do drugiego zdania - tej tezie przeczy nawet zdrowy rozsądek. jeśli ktoś zmaga się przez całe życie z nawałem bardzo silnych emocji i jest autodestrukcyjny, musi w końcu trafić do specjalisty. czy to sam, czy to umieszczony na oddziale po próbie samobójczej, czy to zawleczony do lekarza przez bliskich, ale w końcu do tego dojdzie. żeby nie szukać daleko - strona internetowa Peron 7f, punkt 6., proszę: http://www.peron7f.pl/zaburzenia-osobowosci-2/krotko-o-zaburzeniach-osobowosci/

są, oczywiście, wyjątki.

 

a ja czytałam,że neurotycy tak,a borderline nie.Ludzie,co źródło to inna bajka,więc nie przywiązujcie aż tak wagi do artykulików niespełnionych dziennikarzy.
wydaje mi się, że źle zrozumiałaś to, co przeczytałaś. chodzi o to, że osoby na neurotycznym poziomie organizacji osobowości nie stawiają "oporu" w terapii, co odróżnia je od osób z poziomu borderline, które się opierają. Kernberg. chodzi tylko i wyłącznie o zachowanie pacjenta w psychoanalizie, nie ma tu mowy o udawanie się po pomoc.

a co do źródeł - faktycznie różnią się jeśli chodzi o etiologię czy sposób leczenia, ale nie jeśli chodzi o obraz kliniczny. przynajmniej tak ja to odbieram. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, co to są działania autodestrukcyjne z autopsji i wybacz, ale brzydko jest porównywać np. okaleczanie się do dawania dupy na cztery strony świata.
dopiero teraz to zauważyłam :shock:

dobra, ja rozumiem, że emocje i tak dalej, ale wtf?

 

 

AddictGirl21, zdradź mi, proszę, w jaki sposób udało Ci się namówić lekarza na clonazepam? ja też chcęęęę, może być lorafen, relanium, xanax, cokolwiek :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chalkwhite, Ojej, wiesz Chalkwhite, ze szczerego serca nie polecałabym Ci zaczynać zabawy z tymi lekami bo strasznie uzależniają a wyjść z tego to istny koszmar.................a jak namówiłam lekarza? - powiedziałam prawdę, że mam straszne lęki, napady paniki z którymi bez leków sobie nie radzę no i recepta gotowa... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, co to są działania autodestrukcyjne z autopsji i wybacz, ale brzydko jest porównywać np. okaleczanie się do dawania dupy na cztery strony świata.
dopiero teraz to zauważyłam :shock:

dobra, ja rozumiem, że emocje i tak dalej, ale wtf?

 

przecież nie napisałam, że któraś z Was daje, więc o co chodzi? Dla mnie zwyczajnie jedno różni się od drugiego. Rozumiem, że osoba zaburzona tego nie kontroluje i nie potępiam. Co innego gdy ktoś próbuje tłumaczyć swoją rozwiązłość chorobą, zaburzeniem, a nie ma zamiaru zwrócić się do kogoś o pomoc w samokontroli. Uprzedzę pytanie - nie, nie mam na myśli nikogo konkretnego z tego forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może sprostuję - mi nie o to chodziło ok, wiem, że nie tylko o mnie tutaj chodzi, ale zaczęłam temat), że naumyślnie siebie krzywdziłam poprzez kontakty seksualne z byle kim i byle gdzie. Jeśli tak zabrzmiało i wprowadziłam was w błąd, to wybaczcie. Raczej miałam na myśli to, że później okazywało się to dla mnie destrukcyjne (nie chce mi się rozpisywać teraz na ten temat, bo to bardziej skomplikowane), ale mimo wszystko brnęłam dalej. Nie znaczy to, że takich sytuacji było wiele... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może sprostuję - mi nie o to chodziło ok, wiem, że nie tylko o mnie tutaj chodzi, ale zaczęłam temat), że naumyślnie siebie krzywdziłam poprzez kontakty seksualne z byle kim i byle gdzie. Jeśli tak zabrzmiało i wprowadziłam was w błąd, to wybaczcie. Raczej miałam na myśli to, że później okazywało się to dla mnie destrukcyjne (nie chce mi się rozpisywać teraz na ten temat, bo to bardziej skomplikowane), ale mimo wszystko brnęłam dalej. Nie znaczy to, że takich sytuacji było wiele... ;)

 

Spoko, fajnie, że wytłumaczyłaś o co chodzi :)

Żeby było jasne ja też nigdy święta nie byłam, miałam może trochę więcej partnerów niż koleżanki w moim wieku, ale żyłam głownie w związkach - a że często toksycznych, to inna sprawa. Piszę to żebyście nie uznały mnie za świętą zaprzysiężoną dziewicę, która brzydzi się seksem - nie jest tak :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mistyday...

proszę,proszę jak zadyma.W sumie się nie dziwię,bo w życiu prywatnym też potrafię wywołać dym,kiedy ktos wystarczająco mnie podk...i. Tyle jadu i licytacji w tym kto ma gorzej dawno nie spotkałam.Podobnie jak kółka wzajemnej adoracji co pośród tutaj niektórych.Mistyday you make my day ;) Po pierwsze powiem,że nie wiem od czego zacząc,tyle wątków poruszyłyście,że cięzko wybrać najważniejszy. Krew mnie zalewa i staram się nie dać sprowokować,ale wszystko ma swoje granice niby.Jak śmiesz powoływać się na wszechwiedzącą? Pierwsza zaczęłaś wylewając swój jad na osoby,ktore przejawiąją zachowania autoagresyjne podobne do moich,nawet nie starając się zrozumieć co chciały powiedzieć i co przeżywają oddając się przeciwdziałaniom swojej osobie poprzez ten niefortunny seks bez zobowiązań.Gdybym np.ja czerpała radość z tego,co zdarzyło mi się robic,ok można byloby się zastanowić czy nie jest to kamuflarz dla rozwiązłości,ale przepraszam bardzo,a czy ja musiałam się tutaj zwierzać i spowiadać z tego komuś,czy ktoś mnie do tego przymusił,coś zarzucił,ze się tutaj"tłumaczę"?Nie.Gdybyś wczytała się i przejawiała choć trochę empatii dla drugiego człowieka miałabyś mgliste choćby rozeznanie w tym,na czym to polega.Widać jednak jest jakiś nieopsany ból skoro robię sobie coś,co mnie upadla.Nie odczuwam żadnej przyjemności w seksie,który zadaję sobie jako karę.Ostatnio robiąc to sobie w pewnym momencie się ropłakałam i chłopak kazał mi sp...ać,bo miało być"miło i przyjemnie"a nie płacz k...z niewiadomo jakiego powodu.Dalej nawiesz to puszczaniem się? Sorry,ale nie stoję przy drodze i nie czekam na okazję by sobie poużywać,choć zdarzają się i takie skrajne przypadki bpd.Uważasz,że cięcie się jest czyms lepszym od "dawania dupy na cztery strony świata"? A może to jakiś lekarz konował wystawił Ci diagnozę,bo idąc Twoim tokiem rozumowania nie spełniasz wszystkich kryteriów klasyfikacji DSM? Jednocześnie przyznajesz,ze nie jestes święta i miałaś wielu partnerów seksualnych.Jak dla mnie jesteś conajniej hipokrytką i to Tobie nie chce się dłuzej tłumaczyć więc Twoje wypowiedzi więcej mnie nie sprowokują i nie zatrują krwi.Choroba psychiczna czy zaburzenie to jeszcze nie cały czlowiek,a Ty najwidoczniej jesteś uboga w wahlarzu emocji i cech,ktore pretendowałyby Cię do osoby wrażlwej,co rzekomo cechuje osoby z borderline.Kumasz coś? Jak w ogole możesz kpić z tego czy ktoś ma faktyczne problemy ze sobą czy nie,na podstawie takiej czy byl u lekarza czy nie? Masa ludzi popełnia samobójstwa na tle psychicznym nigdy wcześniej nie będąc ze sobą u specjalisty.Czyżby rózny sposób chęci pomocy sobie? Może to z Tobą własnie nie jest tak źle skoro widzisz szansę dla siebie i z pomocą psychiatrii próbujesz poskladać siebie kawałek po kawałku,a inni nie widzą tego sensu i uważają,że i tak im nic już nie pomoże.W takim klimacie wypowiadają się nawet psychiatrzy,ale widać Ty wiesz najlepiej.Sama zaczęłaś tę spiralę nienawiści na forum,czego nie da się ukryć.Przeczytałam z grubsza kilka Twoich wypowiedzi,w ktorych rowniez masz siebie za wszechwiedzącą i kpisz ze zdań odmiennych od Twoich.I nie przeczytam opisów twoich przeżyć do końca nigdy bo na to nie zasługujeszs skoro to samo robisz w wypowiedziami innych osób.

Jak ktoś ciekawy-do lekarza można nie chcieć się udać z pobudek czysto ideologicznych i cierpieć w samotności,a ten ból widać w trybie życia i bagażu doświadczeń,które się dźwiga i które kładą się cieniem na całą przyszłość.

 

-- 19 mar 2014, 00:20 --

 

do immych jeszcze z tego forum-do lekarza probowali mnie zawlec bliscy i przyjaciele,nie udało im się,czyli ktoś coś zauważa,coś jest nie tak.a że jeszcze nie poszłam,a może pojde? w sumie to co tu się dzisiaj dzieje jest "normalne"-nie ma poparcia faktami i logiką,a są emocje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyno o co Ci chodzi? Jesteś przewrażliwiona na swoim punkcie, co w sumie nie jest dziwne, ale ile razy mam pisać, że nie chodzi mi o Ciebie, ani o nikogo innego? Chyba forum jest po to, żeby wyrazić własną opinię na dany temat. Ja już swoje myśli wyraziłam i ok, może przesadziłam momentami ze słownictwem, za co przepraszam, ale nazywanie mnie hipokrytką, a moich lekarzy konowałami naprawdę nie jest na miejscu. Nigdy jakoś nikt inny tutaj nie uważał mnie za wszechwiedzącą ani "jadowitą", więc nie wiem na jakiej podstawie wysnuwasz to z moich poprzednich postów. Może po prostu nie umiesz czytać ze zrozumieniem, skoro nie zauważyłaś zdania, że przeważnie byłam w związkach, a nie doświadczałam cały czas przygód na jedną noc. Nie jest to hipokryzja, bo nigdy nie napisałam, że krzywdziłam się w ten sposób jakkolwiek. Także może zamiast analizować w kółko moje posty, spójrz co mają Ci do powiedzenia inni, bo nie tylko ja jedna zaproponowałam Ci wizytę u lekarza :? Oczywiście jak bym do Ciebie nie pisała i jakich użyła słów oczywiście będzie źle i dalej będziesz na mnie naskakiwać - nie wiem, może ktoś inny powinien się obiektywnie wypowiedzieć w tej całej gadaninie. Ja przeprosiłam za ostre słowa i nie czuję się winna za to, że mówię to co myślę, chociaż nie wszystkim się to podoba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przecież nie napisałam, że któraś z Was daje, więc o co chodzi? Dla mnie zwyczajnie jedno różni się od drugiego. Rozumiem, że osoba zaburzona tego nie kontroluje i nie potępiam. Co innego gdy ktoś próbuje tłumaczyć swoją rozwiązłość chorobą, zaburzeniem, a nie ma zamiaru zwrócić się do kogoś o pomoc w samokontroli. Uprzedzę pytanie - nie, nie mam na myśli nikogo konkretnego z tego forum.
wiem, że nie napisałaś, dla mnie to po prostu zabrzmiało bardzo, bardzo obraźliwie. nie wiem, może mnie to zabolało, bo sama mam bardzo duże problemy z seksualnością, byłam molestowana w dzieciństwie, zdarzało mi się używanie seksu w niewłaściwych celach, między innymi w celu autoagresywnym właśnie. bywa też tak, że sama siebie za to obrażam w myślach, karzę się samookaleczeniami. blablabla, nieważne, nie chcę robić z siebie ofiary teraz. :roll: wydaje mi się, że sprawa jest wyjaśniona.

 

AddictGirl21,

ja doświadczenie z benzo mam, tylko w warunkach szpitalnych ;) a tak to wszyscy się boją zapisać po próbach s i nadużywaniu dragów i leków (mam problemy neurologiczne przez to). mimo wszystko chciałabym mieć w pogotowiu chociaż jedną tabletkę... żeby w chwilach kryzysu nie czuć się tak, jakbym była zdana wyłącznie na siebie i na to, co mi za chwilę do łba strzeli.

 

dialektyczna,

nie jestem pewna, czy coś z tego postu jest w moją stronę i czy wolno mi się wcinać, ale zatrzymaj się trochę, bo z boku to wygląda trochę tak, jakbyś była sama przeciwko całemu światu. nie widzę jakiegoś zmasowanego ataku na Ciebie, poprztykałyście się trochę z MistyDay i tyle. nie wydaje mi się, żebyśmy się tu licytowały kto ma gorzej. czemu ktokolwiek miałby się "szczycić" swoją diagnozą? znasz kogoś, kto cieszy się z tego, że choruje na raka? i czemu "kółko wzajemnej adoracji"?

Jak ktoś ciekawy-do lekarza można nie chcieć się udać z pobudek czysto ideologicznych i cierpieć w samotności,a ten ból widać w trybie życia i bagażu doświadczeń,które się dźwiga i które kładą się cieniem na całą przyszłość.
tutaj też chyba czegoś nie rozumiem. jesteś na forum psychologicznym i nie chcesz korzystać z pomocy psychologicznej i/lub psychiatrycznej z pobudek ideologicznych? możesz rozwinąć, co to dla Ciebie znaczy? wracając do analogii z rakiem - nie pomyślałabyś, że to dziwne, gdyby na forum onkologicznym pojawił się ktoś, kto mówi, że z pewnością go ma, ale ze względów ideologicznych nie pójdzie się leczyć mimo cierpienia, które odczuwa? nawet pacjenci, którzy nie mają już nadziei, korzystają z pomocy. z raka ich to nie wyleczy, ale żyje im się mimo wszystko łatwiej.

 

to wszystko bez żadnej ukrytej lub jawnej drwiny, pytam serio.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chalkwhite, Rozumiem, jeżeli masz już doświadczenia z benzo sprawa wygląda inaczej. Szczerze polecam Sedam < bromazepam> Możesz się zaopatrzyć w ten lek i w razie silnej potrzeby siup do buzi. Działa rewelacyjnie ale naprawdę trzeba się pilnować, żeby się nie uzależnić ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja doświadczenie z benzo mam, tylko w warunkach szpitalnych ;) a tak to wszyscy się boją zapisać po próbach s i nadużywaniu dragów i leków (mam problemy neurologiczne przez to). mimo wszystko chciałabym mieć w pogotowiu chociaż jedną tabletkę... żeby w chwilach kryzysu nie czuć się tak, jakbym była zdana wyłącznie na siebie i na to, co mi za chwilę do łba strzeli.

 

Ja biorę doraźnie od jakichś dwóch lat. Udało mi się obejść moment, w którym prawie byłam już uzależniona. Jakby co, mogę odpowiedzieć na jakieś pytania dot tych leków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AddictGirl21, dzięki. :*

 

Keji, jak wyglądał ten moment, gdy byłaś bliska uzależnieniu? w jakich sytuacjach głównie brałaś wtedy benzo i czy to się zdarzało często?

 

Czy Waszym zdaniem benzo jest w stanie opanować coś w rodzaju histerycznego napędu psychoruchowego, np. nieuzasadnioną potrzebę ucieczki? mam na myśli coś takiego wcale nie lękowego, raczej wynikającego z natłoku emocji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja czytałam,że neurotycy tak,a borderline nie.Ludzie,co źródło to inna bajka,więc nie przywiązujcie aż tak wagi do artykulików niespełnionych dziennikarzy.
wydaje mi się, że źle zrozumiałaś to, co przeczytałaś. chodzi o to, że osoby na neurotycznym poziomie organizacji osobowości nie stawiają "oporu" w terapii, co odróżnia je od osób z poziomu borderline, które się opierają. Kernberg. chodzi tylko i wyłącznie o zachowanie pacjenta w psychoanalizie, nie ma tu mowy o udawanie się po pomoc.

a co do źródeł - faktycznie różnią się jeśli chodzi o etiologię czy sposób leczenia, ale nie jeśli chodzi o obraz kliniczny. przynajmniej tak ja to odbieram. :)

 

racja,dziękuję za rzeczowe wyjaśnienie.

 

-- 20 mar 2014, 10:52 --

 

przecież nie napisałam, że któraś z Was daje, więc o co chodzi? Dla mnie zwyczajnie jedno różni się od drugiego. Rozumiem, że osoba zaburzona tego nie kontroluje i nie potępiam. Co innego gdy ktoś próbuje tłumaczyć swoją rozwiązłość chorobą, zaburzeniem, a nie ma zamiaru zwrócić się do kogoś o pomoc w samokontroli. Uprzedzę pytanie - nie, nie mam na myśli nikogo konkretnego z tego forum.
wiem, że nie napisałaś, dla mnie to po prostu zabrzmiało bardzo, bardzo obraźliwie. nie wiem, może mnie to zabolało, bo sama mam bardzo duże problemy z seksualnością, byłam molestowana w dzieciństwie, zdarzało mi się używanie seksu w niewłaściwych celach, między innymi w celu autoagresywnym właśnie. bywa też tak, że sama siebie za to obrażam w myślach, karzę się samookaleczeniami. blablabla, nieważne, nie chcę robić z siebie ofiary teraz. :roll: wydaje mi się, że sprawa jest wyjaśniona.

 

AddictGirl21,

ja doświadczenie z benzo mam, tylko w warunkach szpitalnych ;) a tak to wszyscy się boją zapisać po próbach s i nadużywaniu dragów i leków (mam problemy neurologiczne przez to). mimo wszystko chciałabym mieć w pogotowiu chociaż jedną tabletkę... żeby w chwilach kryzysu nie czuć się tak, jakbym była zdana wyłącznie na siebie i na to, co mi za chwilę do łba strzeli.

 

dialektyczna,

nie jestem pewna, czy coś z tego postu jest w moją stronę i czy wolno mi się wcinać, ale zatrzymaj się trochę, bo z boku to wygląda trochę tak, jakbyś była sama przeciwko całemu światu. nie widzę jakiegoś zmasowanego ataku na Ciebie, poprztykałyście się trochę z MistyDay i tyle. nie wydaje mi się, żebyśmy się tu licytowały kto ma gorzej. czemu ktokolwiek miałby się "szczycić" swoją diagnozą? znasz kogoś, kto cieszy się z tego, że choruje na raka? i czemu "kółko wzajemnej adoracji"?

 

 

moje słowa byly skierowane głownie do MistyDay.Ale tak,zauważyłam tutaj niestety tendencję do licytacji,już np.samo stwierdzenie,że skoro nie korzystam z pomocy lekarza,widać nie mam tak źle jak ci,ktorzy po tę pomoc sięgają...Błąd...Nie wiem czy można nazwać "poprztykaniem się wymianę postów między MistyDay a mną.Dziewczyna wyraźnie określiła ten rodzaj autodestrukcji"dawaniem dupy na cztery strony świata",zupełnie jakbyśmy tlumaczyły rozwiązłość,która defacto nią nie jest,poza tym te zachowania nie dają żadnej przyjemności.Jeśli chodzi o kółko wzajemnej adoracji to tak,widzę-osoby z postawioną diagnozą trzymają swoją stronę,osoby bez diagnozy uważane są za egzaltowane jedynie,a nie jako osoby z faktycznym problemem.

Sam temat raka ciężki,ale spotkałam się z takim sposobem myślenia u osób zyjących z depresją:"wolalbym mieć raka,niż problemy psychiczne,bo tych społeczeństwo nie rozumie".Powiem też,że ja również często miewam takie myśli,w momentach naprawdę kryzysowych"błagam boga"by zabrał raka od kogoś kto na tym świecie jest bardziej potrzebny,i dał go mnie.Uprzedzę-nie uważam by rak był czymś mniej poważnym od depresji np,ani że ktoś mialby się cieszyć z tego powodu.Zresztą nowotwór a choroba psychiczna są czymś zgoła tak odmiennym w swej naturze,że porównywanie ich ze sobą jest conajmniej bezcelowe i zwyczajnie nie trafione.

 

 

Jak ktoś ciekawy-do lekarza można nie chcieć się udać z pobudek czysto ideologicznych i cierpieć w samotności,a ten ból widać w trybie życia i bagażu doświadczeń,które się dźwiga i które kładą się cieniem na całą przyszłość.
tutaj też chyba czegoś nie rozumiem. jesteś na forum psychologicznym i nie chcesz korzystać z pomocy psychologicznej i/lub psychiatrycznej z pobudek ideologicznych? możesz rozwinąć, co to dla Ciebie znaczy? wracając do analogii z rakiem - nie pomyślałabyś, że to dziwne, gdyby na forum onkologicznym pojawił się ktoś, kto mówi, że z pewnością go ma, ale ze względów ideologicznych nie pójdzie się leczyć mimo cierpienia, które odczuwa? nawet pacjenci, którzy nie mają już nadziei, korzystają z pomocy. z raka ich to nie wyleczy, ale żyje im się mimo wszystko łatwiej.

 

to wszystko bez żadnej ukrytej lub jawnej drwiny, pytam serio.

 

 

Pobudki ideologiczne? Już wyjaśniam.Psychiatrię w pewnych jej punktach uważam za quasinaukę,za możliwość jej luźnej interpretacji.U jej źródeł Jung czy Freud to rozważania czysto szarlatańskie,a mimo tego wielu psychologów nadal z nich korzysta.Oczywiście nie stwierdzam,że jest ona jednym wielkim złem,ale wciąż są w niej ustępstwa na swobodne żonglowanie terminami i przypasowywanie ich do zachowań u ludzi,których problem ciężko wyjaśnić.Jest również przyzwolenie na używanie "zaburzenia mieszane",kiedy co poniektórym lekarzom nie chce się podjąć trudu w dochodzeniu,co tak naprawdę komuś dolega.Znam osoby,które pomimo regularnego przyjmowania leków i udziału w psychoterapii tkwią latami w swoich zaburzeniach,a o pomocy im wypowiadają się jednoznacznie-co lekarz to inna diagnoza,tego nie spotyka się zazwyczaj w medycynie konwencjonalnej.Jeszcze jedna sprawa-brak możliwości racjonalnego,popartego czysto klinicznym obrazem danego zaburzenia,pozwala na stawianie dowolnej diagnozy u każdego,u kogo się podoba.Robiono wiele doświadczeń,gdzie osoby z rzekomymi problemami na tle psychicznym"podstawiano"psychiatrom i ci z przekonaniem nadawali etykietkę konkretnym ludziom.Również obserwuje się dzisiaj tendencję do opisywania zaburzeniami zwykłych ludzkich zachowań,jak nadmierne nerwy,nieprzeciętna wrażliwość itp.Problem uważam zaczyna się jednak tam,gdzie czyjś bagaż doświadczeń uniemożliwia normalne funkcjonowanie "teraz "i "później".

 

-- 20 mar 2014, 10:56 --

 

przepraszam za balagan przy cytowaniu poszczegolnych wypowiedzi,to z pośpiechu,bo mam mało czasu do wyjścia z domu.

 

-- 20 mar 2014, 11:06 --

 

Dziewczyno o co Ci chodzi? Jesteś przewrażliwiona na swoim punkcie, co w sumie nie jest dziwne, ale ile razy mam pisać, że nie chodzi mi o Ciebie, ani o nikogo innego? Chyba forum jest po to, żeby wyrazić własną opinię na dany temat. Ja już swoje myśli wyraziłam i ok, może przesadziłam momentami ze słownictwem, za co przepraszam, ale nazywanie mnie hipokrytką, a moich lekarzy konowałami naprawdę nie jest na miejscu. Nigdy jakoś nikt inny tutaj nie uważał mnie za wszechwiedzącą ani "jadowitą", więc nie wiem na jakiej podstawie wysnuwasz to z moich poprzednich postów. Może po prostu nie umiesz czytać ze zrozumieniem, skoro nie zauważyłaś zdania, że przeważnie byłam w związkach, a nie doświadczałam cały czas przygód na jedną noc. Nie jest to hipokryzja, bo nigdy nie napisałam, że krzywdziłam się w ten sposób jakkolwiek. Także może zamiast analizować w kółko moje posty, spójrz co mają Ci do powiedzenia inni, bo nie tylko ja jedna zaproponowałam Ci wizytę u lekarza :? Oczywiście jak bym do Ciebie nie pisała i jakich użyła słów oczywiście będzie źle i dalej będziesz na mnie naskakiwać - nie wiem, może ktoś inny powinien się obiektywnie wypowiedzieć w tej całej gadaninie. Ja przeprosiłam za ostre słowa i nie czuję się winna za to, że mówię to co myślę, chociaż nie wszystkim się to podoba.

 

 

Przykro mi,ale uważam że się teraz tłumaczysz.Pomimo,że emocje mi opadly nadal jestem tego zdania.Nie chodzi o przesadę ze słownictwem,a o odbiór osób przejawiających takie zachowania jako puszczalskie.Dlaczego osoba jak Ty,zdiagnozowana na podstawie klasyfikacji DSM,dyskutuje z kryterium odnośnie niewłaściwych zachowań seksualnych.Zupełnie jakbyś poddawała w wątpliwość to,co ustaliły "mądre głowy psychiatrii"? Wiem,że termin "rozwiązłość"można rozumieć poprzez kazde zachowanie seksualne poza związkiem małżeńskim,ale to byloby chyba przesadą?Zresztą najbardziej chodzi o przyrownanie ich do cięcia się.Równie dobrze ja moglabym uznać,że cięcie się to nie pomoc sobie w bólu psychicznym,a szopka pt"patrzcie,jakie mam zajebiste sznyty,taka twarda jestem".Użylas takieg stwierdzenia,czy chodzi nam może o opinię latawic i to nas kręci.Otóż nie,njaprawdopodobniej tu u siebie nie mamy takiej opinii,jaka przytrafiła się nam tam,gdzie najmniej się jej spodziewałyśmy-na forum o borderline :)

 

-- 20 mar 2014, 11:28 --

 

przepraszam również za swoją odpowiedz,która w moim odczuciu jest mało wyczerpująca temat.Nie potrafię w pełni oddać swoich poglądów ze względu na natłok myśli i chaos w głowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pobudki ideologiczne? Już wyjaśniam.Psychiatrię w pewnych jej punktach uważam za quasinaukę(....)

 

Dlaczego osoba jak Ty,zdiagnozowana na podstawie klasyfikacji DSM,dyskutuje z kryterium odnośnie niewłaściwych zachowań seksualnych.Zupełnie jakbyś poddawała w wątpliwość to,co ustaliły "mądre głowy psychiatrii"?

 

no bo nie wytrzymię...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no bo nie wytrzymię...

Ej no, przynajmniej jest śmiesznie :D

 

racja,mamy tu doczynienia z pograniczem logiki :)

 

A poważnie,

zajrzałam tu aby zapytać was o pare spraw:

W karcie mam wpisany epizod depresyjny i obserwację pod kątem zaburzeń osobowości.

Nie wiem które mój lekarz u mnie podejrzewa ale ze względu na to jak buduję relację z bliskimi to chyba tu mi najbliżej niestety.

Tak naprawdę nie zależy mi na tej diagnozie bo nic ona nie zmienia, zapisałam się jednak na terapię by uporać się ze swoimi mrokami które czynią moje życie bolesnym nie do zniesienia. A właściwie to ja je takim czynię bo gdy tylko się układa, sabotuje je nie mogąc znieść napięcia i czekania aż coś się popsuje, tak więc mam pytania:

 

- na skierowaniu do psychologa z NFZ mam rozpoznanie depresji, jednak to nie z jej powodu muszę iść do terapeuty, tak naprawdę myślę, że wyleczyłam się już z depresji a do wizyty u psychologa pewnie będę już nawet szczęśliwym człowiekiem gdyż jest dopiero za miesiąc (hell jeah, NFZ) czy mogę się przyznać, że nie przyszłam tu z powodu depresji? Czy to nie unieważni mojego skierowania i nie zostanę "wyrzucona" ? wiecie, trochę się boję bo jestem zdesperowana, to ten etap w życiu w którym albo coś zmienię albo umrę.

 

- jeśli wyleczę się z depresji, zacznę odstawiać leki i tym samym skoncze leczenie u psychiatry co z "obserwacją" w kierunku zaburzeń osobowości?

 

- czy na terapii mogę się skupić na pozbyciu się toksycznych schematów myslenia i działania czy znów będę musiała w kółko opowiadać o swoich uczuciach i odczuciach blablabla?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×