Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

Droga Ingo, poczytaj sobie o różnicach między chorobami psychicznymi a zaburzeniami osobowości. Na z.o. się nie choruje.

 

Po 2: Nigdzie nie napisałem, że terapia psychodynamiczna się nie sprawdza ani że jest kompletnie nieskuteczna. Jest mało skuteczna w leczeniu z.o., nawet tych ciężkich, ponieważ są metody dające o wiele większą efektywność i nie mam tutaj na myśli tylko CBT (nie wiem dlaczego aż tak bardzo się tego uczepiłaś).

 

Po 3: Byłem przekonany, że masz BPD i miałem na myśli właśnie takie, ciężkie zaburzenia.

 

Po 4: Jeśli uważasz, że w CBT, ST czy DBT pacjent w ogóle nie omawia przeszłości to się mylisz. Odsyłam do poduczenia się. Nie polecam google.

 

Po 5: Do leczenia z.o. nadal (niestety) terapia psychodynamiczna jest terapią pierwszego rzutu, bo panuje przekonanie (wywodzące się z zeszłego stulecia), że aby nastąpiła poprawa trzeba wrócić się do przeszłości, dotrzeć do wypartych emocji/uczuć/zdarzeń i wtedy można cokolwiek robić. Jeśli już ktoś chce się w to bawić to lepiej sprawdza się tutaj modyfikacja psychoanalizy, czyli terapia skupiona na przeniesieniu (TFP), której efektywność opisał Otto Kernberg, profesor psychiatrii i psychoanalityk. Ponownie zachęcam do lektury. Tutaj google może pomóc.

 

Po 6: Badania, które przytoczyłaś nijak mają się do tematu. Terapia małżeńska, a terapia ciężkich zaburzeń osobowości to dwie różne sprawy.

 

Po 7: Na forum jestem, by oświecić takich jak Ty :D A tak serio, Ingo najdroższa, próbowałem zarówno terapii psychodynamicznej jak i integratywnej z naciskiem na CBT. Moje ciężkie zaburzenie osobowości nie reagowało na terapię psychodynamiczną. Owszem, w pewien sposób naświetliło kilka istotnych spraw za co jestem wdzięczny swojemu terapeucie, jednak dopiero zacząwszy drugi nurt zacząłem widzieć znaczącą poprawę.

 

Po 8: Jeszcze odnośnie oddziałów leczenia zaburzeń osobowości. Stosuje sie terapię psychodynamiczną, ponieważ jest to jedyna terapia refundowana przez NFZ. Poza tym, jak zapewne sama wiesz, na takich oddziałach nikt nie skupia się tylko na sesjach terapeutycznych. Na przykładzie 7F mogę napisać, że tam o wiele większą pracę wykonuje się na społecznościach i poprzez interakcje między pacjentami, a personelem.

 

Po 9: Gdybyś choć trochę poczytała o terapii schematów, wiedziałabyś, że została ona powołana do życia w celu leczenia głównie z.o. z klastry B. Co więcej, badania pokazały, że jest to jedyna metoda dająca nadzieje pacjentom z osobowością dyssocjalną, która jest bardzo ciężkim zaburzeniem osobowości. Najcięższym. Poczytaj sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I pewnie szpitale psychiatryczne wypełnione są pacjentami z zaburzeniem dyssocjalnym.

Ty nawet nie wiesz co to jest ciężkie zaburzenie.

A najcięższe to psychopatia bo w ogóle nie wyleczalne?

 

-- 12 cze 2014, 12:16 --

 

Na z.o. się nie choruje.

jeżeli sie nie choruje to sie i nie leczy.

To dlaczego się na to leczysz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DelRey25

Jak grochem o ścianę, jej nie wytłumaczysz tak jest zaślepiona

 

Ja jej pisze, żeby poszła do dobrego psychiatry albo na oddział dzienny, bo objawy o których pisze nie podobają mi się, żeby ktoś jeszcze to ktoś fachowym okiem spojrzał na nią to mur, odpowiedz wogóle nie dotycząca pytania

W dodatku dla niej masz albo zaburzenia osobowości albo nie i tylko jej terapia jest cacy a reszta jest kłamstwem i złudzeniem leczenia - nic nie wskurasz, taki typ człowieka - głową muru nie przebijesz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Błagam, dziewczyno, doucz się, poczytaj, kup parę książek, wejdź nawet na yt jeśli znasz angielski i posłuchaj wykładów znanych psychiatrów, wtedy rozmowa z Tobą będzie łatwiejsza. Dla Ciebie z.o. to choroby. Ty w ogóle wiesz co to są zaburzenia osobowości i co je odróżnia od chorób? Czytałaś coś na temat historii tych zaburzeń? Teraz jeszcze chcesz się licytować, które zaburzenie jest ciężkie, a które nie? Błagam Cię. Czytałem Twoje wypowiedzi w wątku o os. schizotypowej. Współczuję Ci tego co przeszłaś, ale współczuję też tego, że Ty żyjesz terapią i nie robisz nic więcej. 6 lat w psychoanalizie (nie terapii psychodynamicznej, której tak bronisz, a chyba nie zdajesz sobie sprawy, że są różnice) i nadal czujesz się źle. Może czas pomyśleć nad zmianą terapeuty? Ile lat jeszcze chcesz żyć terapią zamiast po prostu żyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj byłam u lekarza i mam przepisaną karbamazepinę na mój ciągły obniżony nastrój/zmiany nastroju. Sama nie wiem czy to dobry pomysł tak faszerować się lekami, wolałabym sama się uporać z tymi objawami, ale też często mam tak, że jestem w miarę stabilna i nagle bez powodu wpadam w depresję. Jeszcze czytałam opinie o tym leku, dużo jest negatywnych, (wypadanie włosów, podobno "ryje" wątrobę) słyszałam, że niby najlepszy stabilizator to lamotrygina, może już lepiej ten lek brać, mówiłam o tym lekarzowi, ale powiedział, że narazie spróbujemy karbamazepinę, sama już nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lewiatanxxx, warto, o ile oczywiście czujesz potrzebę. Jak sobie jakoś tam z tym wszystkim radzisz to nie ma sensu. Ja się czuję o niebo lepiej na stabilizatorach, te 'dołki' prawie nie zawracają mi głowy. Ale na samych lekach być nie chcę, uważam że bez jednoczesnej terapii to nie ma sensu.

 

-- 13 cze 2014, 01:16 --

 

Aha. No i ja jestem w poznawczo-behawioralnej. Na początku mi nie leżała ale po prawie roku widzę że stawiam pewne kroki ku pozytywnym zmianom. No i nie każdy terapeuta musi się trzymać sztywnych wytycznych (np. takich jakie wypisuje się w internecie ;p) a poruszać się w granicach całej swojej wiedzy i kompetencji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zakuta głowa, wąskie horyzonty, tępota, dyskusja metodą wywyższania się, dążenie do poniżenia dyskutanta, brak rzeczowych argumentów, nie odpowiadanie na pytania, przekonanie o własnej nieomylności, brak własnych ocen.

Ciągle wchodzę w dyskusję z takimi ludźmi, bo mi przypominają rodziców.

Konczę tę dyskusję bo mi kontakty z takimi ludźmi tylko szkodzą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inga_beta,nie obrażaj innych - wszyscy oprócz Ciebie podają racjonalne argument (z tym, że jedyny racjonalny argument dla Ciebie to zgodny z Twoją opinią)

forum jest do dyskusji

a swoją drogą pamiętaj, że sądy, na które nie reagują żadne argument mogą być urojeniami :-P

dla Ciebie każdy kto ma inne zdanie jest głupi, nikt się nie wywyższa tylko Ci radzi

i problem może nie jest w relacji z Twoimi rodzicami tylko z Tobą - może z Twoim zaburzeniem, może z Twoją chorobą

słuchaj Twoja sprawa, nie umiesz odpowiedzieć na proste pytania dotyczące Twojego leczenia i leczenia Twojego dziecka - jak myślisz czy świadczy to o ponad przeciętnej inteligencji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I wszystko na ten temat:

Irvin Yalom- Dar terapii

ROZDZIAŁ 76

Terapia poznawczo-behawioralna

wcale nie jest taka świetna...

czyli: nie bój się czarnego luda skuteczności

Pojęcie EVT (empirically validated therapy - terapii po¬twierdzonej empirycznie) ma ostatnio niebywały wpływ - jak dotychczas wyłącznie negatywny - na dziedzinę psy¬choterapii. Wiele instytucji świadczących usługi w dziedzi¬nie opieki zdrowotnej autoryzuje wyłącznie terapie, które uzy¬skały empiryczne potwierdzenie skuteczności, co w praktyce oznacza krótkoterminową terapię behawioralno-poznawczą. Szkoły wyższe, w których zdobywa się stopień magistra i dok¬tora w dziedzinie psychologii, zmodyfikowały swoje progra¬my tak, by się skoncentrować na nauczaniu terapii potwier¬dzonych empirycznie; egzaminy licencyjne obmyślono tak, by dawały gwarancję, że psychologom należycie wpojono wiedzę o wyższości terapii potwierdzonej empirycznie nad wszelkimi innymi jej formami; a najważniejsze federalne in¬stytucje finansujące badania w dziedzinie psychoterapii szcze¬gólnie przychylnym okiem patrzą na badania nad terapią potwierdzoną empirycznie.

Wszystkie te zmiany są dysonansem dla wielu wyspe¬cjalizowanych, doświadczonych klinicystów, którzy dzień w dzień mają do czynienia z administratorami służby zdro¬wia, nalegającymi na stosowanie terapii potwierdzonej em¬pirycznie. Szczególnie obawiają się oni naukowych „dowodów" na to, że ich własne podejście jest mniej skuteczne od metod, które oferują młodsi (i tańsi) terapeuci, stosujący zdumie¬wająco krótkotrwałą, podręcznikową terapię poznawczo-behawioralna. Stare wygi w głębi duszy wiedzą, że to pomył¬ka, podejrzewają jakieś sztuczki, nie mają jednak odpowiedzi opartej na dowodach, na ogół więc kładą uszy po sobie i robią swoje w nadziei, że koszmar przeminie.

Ostatnio niektóre metaanalityczne publikacje przywra¬cają pewną równowagę. (Opieram się tu głównie na znako¬mitym przeglądzie i analizie Westona i Morrison46). Przypo¬minam klinicystom, że terapia o niepotwierdzonej wartości nie jest terapią bezwartościowe. Badanie, jeśli chcemy zdobyć na nie fundusze, musi mieć czysty schemat - porównywalny ze schematem badań nad skutecznością leków. Trzeba mieć „czy¬stych" pacjentów (to znaczy takich, którzy mają tylko jedno zaburzenie i żadnych objawów jakiejkolwiek innej grupy dia¬gnostycznej - rodzaj rzadko spotykany w praktyce klinicz¬nej), zastosować krótkoterminową interwencję terapeutyczną oraz powtarzalną, najlepiej ujętą w formie podręcznikowej (to znaczy taką, którą można zredukować do pisemnej in¬strukcji, wyszczególniającej wszystkie kolejne kroki) proce¬durę leczenia. Tego rodzaju wzorzec zdecydowanie fawory¬zuje terapię poznawczo-behawioralna i wyklucza terapie bar¬dziej tradycyjne, oparte na bliskim (improwizowanym), wy¬magającym autentyczności i skoncentrowanym na „tu i te¬raz", spontanicznie się rozwijającym związku między pacjen¬tem a terapeutą.

W badaniach nad terapiami potwierdzonymi empirycz¬nie czyni się wiele fałszywych założeń: że długotrwałe proble¬my poddają się terapii krótkoterminowej; że pacjenci mają tylko jeden dający się określić objaw, który potrafią dokła¬dnie opisać na początku terapii; że elementy skutecznej tera¬pii można od siebie pooddzielać i że podręcznik zawierający systematycznie opisaną procedurę terapeutyczną pozwala osobom minimalnie wyszkolonym skutecznie stosować psy¬choterapię.

Analiza wyników terapii potwierdzonej empirycznie (Weston i Morrison) wskazuje, że efekty są znacznie mniej imponujące, niż się ogólnie sądzi. Rzadko się przeprowadza

badania uzupełniające po roku, a po dwóch latach - prawie nigdy. Wczesna pozytywna reakcja na terapie potwierdzone empirycznie (występująca po każdej niemal interwencji tera¬peutycznej) doprowadziła do powstania spaczonego obrazu skuteczności. Zdobycze nie utrzymują się długo, a procent pacjentów, którzy osiągnęli trwałą poprawę, jest zadziwiają¬co niski. Nie ma dowodu, że trzymanie się podręcznikowej instrukcji koreluje dodatnio z poprawą - w rzeczywistości są dowody na coś przeciwnego. Ogólnie rzecz biorąc, wnio¬ski z badań nad terapiami potwierdzonymi empirycznie wy¬chodzą daleko poza zebrane świadectwa naukowe.

Prowadzone „w naturze" badania nad praktyką kliniczną dowodzą, że terapia krótkoterminowa wcale nie jest taka krótko¬terminowa: klinicyści stosujący tę formę leczenia spotykają się z pacjentem znacznie więcej razy, niż podają raporty badaw¬cze. Z badań wynika (eo nikogo nie dziwi), że w ostrych zabu¬rzeniach można ulgę przynieść szybko, natomiast zaburze¬nia przewlekłe wymagają znacznie dłuższej terapii, najdłużej zaś się leczy zmiany charakterologiczne.

Nie mogę się powstrzymać od jeszcze jednej złośliwości: mam silne przeczucie (potwierdzone jedynie anegdotycznie), że gdy terapeuta stosujący terapię potwierdzoną empirycz¬nie sam potrzebuje terapii, nie szuka terapii poznawczo-be-hawioralnej, lecz się zwraca do bardzo dobrze wyszkolone¬go, doświadczonego, terapeuty psychodynamicznego, który nie stosuje podręcznika.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sama uważa się za chorą :-P jej zdaniem ona choruje na zaburzenie osobowości, ja jej diagnozy absolutnie nie stawiam

masz mur, którego nie przebijesz głową

ale w sumie jej sprawa, jej życie, jej zdrowie, ja tylko doradzam jej konsultację z psychiatrą/innym psychoterapeutą - uważam, że zawsze warto zaczerpnąć innej opinii od osoby która świeżo na to wszystko spojrzy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że tak. Tym bardziej, że po 6 latach terapii nie powinna aż tak ciężko 'chorować'. Uważam, że po tak długim czasie ma się już solidny wgląd i samoświadomość. Mechanizmy obronne są w znacznym stopniu osłabione i w takim wypadku zmiana nurtu na praktyczniejszy byłaby bardzo mądrym rozwiązaniem. A jeśli nie chce zmieniać nurtu to niech chociaż zasięgnie opinii innego terapeuty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lewiatanxxx, ja biorę karbamazepinę, bo na lamotryginę dostałam uczulenia. Nie mam żadnych skutków ubocznych, jedynie pojawiły mi się takie małe czerwone kropki na całym ciele. Niestety nie stabilizuje mi w ogóle nastroju. Jedyną poprawą jaką zauważyłam jest to, że jestem mniej agresywna, ataków mam tyle samo, ale są łagodniejsze i szybciej się uspokajam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a swoją drogą pamiętaj, że sądy, na które nie reagują żadne argument mogą być urojeniami :-P

to było podłe i żałosne

jakkolwiek adresatka to odebrała

 

nie jestem w temacie, ale, ktoś coś pisał o tym by nie rozgrzebywać nie przeżywać jeszcze raz przeszłości (bo po co?) żyć tym co jest teraz i zmieniać schematy i w ten sposób się pozbyć zaburzenia - nonsens roku

 

Nie wiem czy jest chora i wolę nie bawić się w przypuszczenia. Życzę jej powodzenia w terapii, a przede wszystkim otworzenia się na inne jej formy.

zwłaszcza te które Ty uważasz za słuszne, cnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ tu animozje...

Skąd ja to znam? :D Z własnego życia.

Cały czas się zastanawiam czy mam "tylko" borderlina czy jestem chora psychicznie. Lekarzom nie opowiadam o swoich rozterkach, bo traktuję ich jak maszynki do przepisywania lekow przeciwdepresyjnych. Doła mam ciągle jeśli ich nie biorę. U psychologa nigdy nie byłam.

A czy Wy, osoby ze zdiagnozowanym borderem macie nieraz urojenia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a swoją drogą pamiętaj, że sądy, na które nie reagują żadne argument mogą być urojeniami :-P

to było podłe i żałosne

jakkolwiek adresatka to odebrała

 

nie jestem w temacie, ale, ktoś coś pisał o tym by nie rozgrzebywać nie przeżywać jeszcze raz przeszłości (bo po co?) żyć tym co jest teraz i zmieniać schematy i w ten sposób się pozbyć zaburzenia - nonsens roku

 

tak, zwłaszcza że niedługo zacznie się rozgrzebywanie życia płodowego, jeśli przez 6 lat intensywnej psychoterapii nie znalazłeś tego czego szukasz to tego może nie ma, może problem jest gdzie indziej, szczerze jeśli koleżanka tak rozmawia z ludźmi jak z nami na forum, a także z rodzicami to nie dziwię się, że ma problemy - zwłaszcza po 6 latach terapii

 

to nie było podłe i żałosne - taka prawda o urojeniach, zwłaszcza jak masz zaburzenia schizo + rozszczep osobowości

 

tak samo wysłanie swojego dziecka na 2 różne terapie w tym samym czasie - nie zdziwię się jak będzie miało zrujnowaną psychikę

na pytanie czy psychoterapeuci wyrazili zgodę nie odpowiada, a jestem pewna, że gdyby wiedzieli nie zgodziliby się na coś takiego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ tu animozje...

Skąd ja to znam? :D Z własnego życia.

Cały czas się zastanawiam czy mam "tylko" borderlina czy jestem chora psychicznie. Lekarzom nie opowiadam o swoich rozterkach, bo traktuję ich jak maszynki do przepisywania lekow przeciwdepresyjnych. Doła mam ciągle jeśli ich nie biorę. U psychologa nigdy nie byłam.

A czy Wy, osoby ze zdiagnozowanym borderem macie nieraz urojenia?

 

szczerze, to Twoja sprawa jak traktujesz lekarzy i Twoje podejście świadczy o tym jak chcesz być leczona - to Twoja sprawa

 

masz bordera? czy bordera + depresję? ile miałaś epizodów depresji?

ogólnie jeśli ktoś miał 2-3 epizody depresji to jest skazany na branie leków p/depresyjnych bezterminowo/do końca życia

 

-- 14 cze 2014, 09:56 --

 

Imipramina,

Jak się ode mnie nie odczepisz to zgłoszę to do administracji

To podchodzi pod nękanie

 

to nie jest nękanie - źle interpretujesz rzeczywistość

to jest forum - mogę wyrazić swoją opinię

pragnę przypomnieć, że trochę wyżej to Ty mnie obrażałaś :-P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szeretet, jesteś kolejną osobą, która nie potrafi czytać ze zrozumieniem. Niech każdy leczy się jak chce, ale uważam, że trzeba być otwartym na przeróżne formy pomocy. Mamy 2014 rok, jest mnóstwo ludzi, na których działają różne rzeczy. Jedne skuteczniej, drugie mniej. Można zrobić research przed pójściem na terapię i sprawdzić co nam odpowiada, co uznaje się obecnie za skuteczne. Jeśli jedno nie zadziała, można spróbować czegoś innego. Piszesz, że nonsensem jest zmienianie schematów i zajmowanie się tym co teraz. W takim razie jak wytłumaczysz największą skuteczność DBT w leczeniu BPD? Nie jesteśmy skazani na jedną formę terapii. Na szczęście. Mnie przekonują statystyki i bezstronne analizy porównawcze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szczerze jeśli koleżanka tak rozmawia z ludźmi jak z nami na forum, a także z rodzicami to nie dziwię się, że ma problemy - zwłaszcza po 6 latach terapii

koleżanko, obiektywnie powiem tylko, że to także było bardzo nieprzyjemne i poniżej pasa, zrobisz z tym co zechcesz

 

DelRey25 też uważam, że trzeba dążyć do poprawy każdym możliwym sposobem. Absolutnie każdym i ja to robię w moim życiu i są poprawy. Nie wiem jakie są analizy i statystyki, ale to co pisałeś odniosłam do swojego życia i nie wiem jaki schemat miałabym w sobie niby zmienić. Schemat czucia, schemat tego, że jak się do kogoś zbliżam to zaczynam go dewaluować, podejrzewam o bzdury i ogólnie miliard problemów z bliskością, nie wspominając o notorycznym szkodzeniu sobie w przeróżnych sferach życia które robię najczęściej świadomie, ale te emocje są po prostu silniejsze, i mogę się jedynie na to zgodzić, obserwować co jakaś część mnie robi.

 

w sumie wtedy wyżej faktycznie napisałam tak uszczypliwie, bo jakoś czułam od Ciebie taki protekcjonalny ton, może niekoniecznie on tam był

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Schemat zachowania kiedy robisz sobie bagno w życiu, nas emocjami da się panować

Bo jeśli dojdziesz dlaczego masz np problem z zazdrością czy to zmieni Twoje zachowanie, Twoje uczucia czy raczej nowy schemat życia

Poznanie swoich emocji nawet z życia płodowego :D czasami nic nie zmieni, czasami trzeba nauczyć się nowego schematu, nowego skorygowanego

 

To co Ty nazywasz chwytem poniżej pasa, ja nazywam wnioskami - niedługo dojdziemy do miejca w którym nie będzie można napisać co się czuje i co się myśli i nie muszę być za wszelką cenę miła dla osób, które mnie obrażają, a moje inne zdanie na dany temat wiąże się z ubliżaniem mi, stawianiem mi żałosnych diagnoz zupełnie innych niż te postawione przez 2-3 różnych specjalistów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×