Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

 

Sam jesteś zje**** a nie Stwórca, uczucia są cudownym mechanizmem dającym barwy życiu, do odczuwania całego spektrum istnienia, życie nie składa się tylko z cieszenia pały non stop.

 

Jesteś strasznym hipokrytą. Czy to nie Bóg Cię nauczył,żeby szanować KAŻDEGO człowieka,nawet grzesznika? Obrażajać mnie działasz wbrew temu,czego sam bronisz.

 

Topielico - cytujący przedstawiając owe zdanie musi się z nim zgadzać, skoro to na końcu zaakcentował pozytywnie miast negatywnie

 

W tym zdaniu chodziło o sam fakt, że czasem lepiej nie odczuwać...w żadnym wypadku nie chciałem obrażać Boga, ani rozpętać wojny przekonań. Jeśli poczułeś się tym urażony, to przepraszam w imieniu swoim i młodszej siostry. .

 

 

W ktorym momencie zycia Ci to pomoglo?

 

Może właśnie w takich sytuacjach o których pisałem.Przy śmierci bliskiej mi osoby. Nie mogę sobię wyobraźić, jakie to uczucie ,ale sądzac po reakcji innych straszne...

Ludzie tacy jak my umieraja w ogromnym cierpieniu i samotnosci, poniewaz okazuje sie, ze nic przez cale zycie nie stworzyli. Wyobraz sobie, ze jako stary osiemdziesieciopparoletni gosc bedziesz lezal na lozu smierci i spojrzysz na swoje zycie. I co zobaczysz? Wielka pustke i rzeczy i ludzi, ktorych zniszczyles. Nawet osobe bez uczuc musi przerazac taka perspektywa.

 

Nie mogę się nie zgodzić. Zresztą przyszedłem na to forum, bo chciałem pomocy. Chciałem być inny. Wolałbym być normalny. Jednak zawsze trzeba się doszukiwać także pozytywnych aspektów takiego stanu rzeczy. Jeden z nich wymieniłem w poprzednim poście, przez co o mało nie rozpętałem wojny... Reasumując : Chciałbym czuć, jednak czasem brak czucia też się przydaje...

 

Forza, czy jako dzieciak czules chociaz ekscytacje z powodu takich rzeczy?

 

Zdecydowanie tak. Na samą myśl o wyjeździe na wakacje gdzieś,nie mogłem spać w nocy...Teraz NIC nie jest mi wstanie zapewnić takich wrażeń...nic...

 

Jeszcze mala dygresja

Zalozmy, ze Bog istnieje tak jak i to cale pieklo, niebo itd. Na tym swiecie przezywamy tylko i wylacznie bol. Ale wedlug ogolnie przyjetych standardow jestesmy zlymi ludzmi (nie oszukujmy sie, religia opiera sie na emocjach, wiec jestesmy poza jej skala). Na co wiec mozemy liczyc po smierci? Trafimy prosto do piekla i nie dosc, ze cale zycie doczesne zylismy cierpiac, to jeszcze cala wiecznosc bedziemy sie smazyc w ogniach piekielnych? Czy Bog sie nad nami zlituje i wpusci nas do nieba i chociaz tam zaznamy spokoju?

 

Dosyć ciekawe spostrzeżenie. Nigdy nie zastanawiałem się głębiej nad religią, bo tak jak napisałeś, nie mając uczuć jesteśmy poza jej skalą... i to też jest ciekawe. Czy każdy bez uczuć tutaj to ateista?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie tacy jak my umieraja w ogromnym cierpieniu i samotnosci, poniewaz okazuje sie, ze nic przez cale zycie nie stworzyli. Wyobraz sobie, ze jako stary osiemdziesieciopparoletni gosc bedziesz lezal na lozu smierci i spojrzysz na swoje zycie. I co zobaczysz? Wielka pustke i rzeczy i ludzi, ktorych zniszczyles. Nawet osobe bez uczuc musi przerazac taka perspektywa.

 

Mnie jakos to nie przeraza, nigdy nie odczuwalem samotnosci, nie wiem jakie to jest uczucie. Nie czuje zbytniej potrzeby zeby cos stworzyc i zadnej zeby cos "osiagnac". Nie niszcze rzeczy ani ludzi, ale to wszystko pewnie zalezy od tego czy uda mi sie pracowac czy nie.

 

Ludzie rodza sie z roznymi chorobami, mutacje genetyczne prowadza czesto do przerazajacych rezultatow, nie czuje zebym cos marnowal bo niewiele dostalem. Cos napewno jest nie tak z funkcjonowaniem mojego mozgu ot rezultat ewoluci, przypadek przyrody i nic sie z tym zrobic nie da, nie ma tesz co szukac sensu w przypadkowych procesach ktore nie maja uczuc ani celu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak będziemy zganiać na mózg to tak jakbyśmy ine brali odpowiedzialnosci za siebie coś w tym jest jednak...dlatego tak trudno nam być sobą i człowiekiem zarazem dlatego tak trudno to sie zwalcza bo dr amen udowania ze to wina mózgu i trzeba to korygować...tylko czemu nasi lekarze ine podchodza tak kompleksowo i powaznie do problemu...gdyby i lekarz i twojej rodzinie powiedział na wizycie ze to wina mózgu a nie słabej woli grzechu czy słabosci to jednak miałbyś wytłumaczenie na takie stany w jakiś sposób a tak niby wszytsko od nas zalezy ale czy napewno??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba nie zrozumiałeś postu Forzy. TO nie On tak powiedział o Bogu tylko Jego siostra. My też uważamy, że uczucia są cudownym mechanizmem dającym barwy życiu, tylko, że my ich nie odczuwamy. Dlatego jesteśmy nieszczęśliwi. A właściwie nijacy.

U mnie nadal potworne zmęczenie po neurolpetykach. Nie daję rady, nie wyobrażacie sobie jaki to koszmar. Tego nikt, kto nie musi brać neuroleptyku na sen nie zrozumie.

Poza tym tyję. Miesiąc temu ważyłam 65 kg, a dziś 68,5.

Dodam, że moja idealna waga to jakieś 56-58. A im bardziej myślę o tym, że powinnam ograniczać jedzenie, tym bardziej chce mi się jeść.

 

-- 18 lut 2011, 19:07 --

 

Dodam, że ja wierzę w Boga. I mam nadzieję, że Bóg wie, że nie jesteśmy pozbawieni uczuć ze złej woli tylko, że to choroba i że nas tym łaskawiej potraktuje. Aczkolwiek myślę, że rozum i zdolność oceniania czynów mamy, nie jesteśmy więc zwolnieni z odpowiedzialności.

 

-- 18 lut 2011, 19:27 --

 

Jeszcze raz dodam, że pomysł, że jesteśmy skazani na piekło z powodu brfaku uczuć jest bez sensu. Choć przyznam, że ja też miewałam takie myśli, bo jest we mnie jakieś intelektualne poczucie winy za brak uczuć. Ale, jeśli naprawdę istnieje Bóg, w co ja wierzę, to jako Istota Doskonała nie może On nas karać za coś w co wpadliśmy bez własnej winy. Co innego jak ktoś odrzuca Boga - o takie osoby się naprawdę martwię. A myślenie, że i tak jesteśmy potępieni może właśnie zapędzić do bardzo złych skutków, gdy człowiek sam rezygnuje z Boga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja znów niewyspana i wykończona. Miałam nadzieję, że w sobotę odeśpię to straszne zmęczenie, tymczasem na 2,5 nmg olanzapiny i 15mg mirtazapiny spałam źle i krótko. Przez to jeszcze bardziej nic mi się nie chce i wszystko mnie denerwuje. Poza tym zwykła pustka. Nie bardzo wiem, co ze sobą zrobić bez uczuć. Coraz większy mam problem z robieniem rzeczy podstawowych jak sprzątanie - tak bardzo mi się nie chce. Wydaje mi się, że to takie specyficzne lenistwo, charakterystyczne dla zaburzeń schi- , o którym pisał Kępiński (on pisał o tym w kontekście schizofrenii, ale myślę, że w innych zaburzeniach z tego kręgu też występuje). Na przykład może nie uwierzycie, ale po raz pierwszy od 1,5 mca jak mieszkam w swoim mieszkaniu umyłam podłogę. Tak to tylko zamiatałam, albo zamiatał mój facet. Perspektywa mycia 35m2 podłogi ito na kolanach ( bo mopy zostawiają mnóstwo kurzu i włosów) dosłownie mnie przerażała. Tak bardzo N i e c h c e m i s i ę. Dodam, że ja przedtem nawet lubiałm myć , zamiatać, odkurzać, kosić trawę. Dawałam upust swoim pozytwynym emocjom, włączałam muzykę i sprząta lam. A teraz bez emocji to nic mi się nie chce. Czy też tak macie? Tu nie chodzi nawet o zmęczenie. Tu chodzi o nie chce mi się i wieczną prokrastynację. NA przykład mam do pomalowania mały korytarzyk, razem może ze 2-3 m2. Zaczęłam PÓŁ ROKU TEMU i nie mogę się zebrać, żeby to zrobić. O podobnej rzeczy pamiętam pisał Niemądry. Ale na swój plus dodam, że zaczęłam ostatnio trochę powracać do nauki angielskiego i robię parę dodatkowych robótek.Niestey nadal problemy z czytaniem. Męczy mnie to i nie wciąga jak dawniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć, nie wiem czy ciebie to pocieszy, ale dla mnie to co ty piszesz o sprzątaniu to jakieś kompletne science fiction. Mi nawet do głowy nie przyjdzie by sprzątać, od miesięcy mam burdel w pokoju. W ogóle nie ścielę łóżka, nic nie odkładam na półkę, nie piorę ubrań, nawet zęby myję raz na tydzień, nie mówiąc już o całym ciele. Jak coś jem, to nie robię posiłków tylko biorę kawał suche4go chleba i się nim opycham. Wszystkie dobrodziejstwa jakich doświadczam zapewniają mi rodzice, od siebie nie daję niczego. Nauczyłem się jedynie działać w kierunku studiów i szczytem mojej aktywności jest pójście na zajęcia, przeżycia tam kilku godzin wraz z udawaniem że u mnie wszystko w porządku i wracam do swojego marnego żywotu w domu. Gdybym mieszkał sam, to pewnie nie płaciłbym rachunków, pił wodę z kranu i raz na jakiś czas poszedł po chleb, żyłbym jak jakiś asceta. Ja po prostu nie ogarniam rzeczywistości i czynności jakie trzeba wykonywać by normalnie żyć, mi wiele myśli nawet do głowy nie przychodzi że mam coś zrobić, że trzeba coś zrobić. Dryfuję w jakiejś cholernej pustce i tylko czasem jakaś myśl mi się zmaterializuje w głowie.

Teraz wygląda na to, że dostałem zapalenia stawów, bo strasznie mnie wszystko boli. Nie mogę skręcać głową, kolana strasznie bolą przy chodzeniu, palce są zesztywniałe. Do tego mam hemoroidy od tego ciągłego siedzenia i nic nie robienia, załatwiony na amen kręgosłup, dużą nadwagę i zrytą psychikę, i to wszystko w wieku 23 lat. Nie chce mi się żyć i mam ku temu powody.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć, nie wiem czy ciebie to pocieszy, ale dla mnie to co ty piszesz o sprzątaniu to jakieś kompletne science fiction. Mi nawet do głowy nie przyjdzie by sprzątać, od miesięcy mam burdel w pokoju. W ogóle nie ścielę łóżka, nic nie odkładam na półkę, nie piorę ubrań, nawet zęby myję raz na tydzień, nie mówiąc już o całym ciele. Jak coś jem, to nie robię posiłków tylko biorę kawał suche4go chleba i się nim opycham. Wszystkie dobrodziejstwa jakich doświadczam zapewniają mi rodzice, od siebie nie daję niczego. Nauczyłem się jedynie działać w kierunku studiów i szczytem mojej aktywności jest pójście na zajęcia, przeżycia tam kilku godzin wraz z udawaniem że u mnie wszystko w porządku i wracam do swojego marnego żywotu w domu. Gdybym mieszkał sam, to pewnie nie płaciłbym rachunków, pił wodę z kranu i raz na jakiś czas poszedł po chleb, żyłbym jak jakiś asceta. Ja po prostu nie ogarniam rzeczywistości i czynności jakie trzeba wykonywać by normalnie żyć, mi wiele myśli nawet do głowy nie przychodzi że mam coś zrobić, że trzeba coś zrobić. Dryfuję w jakiejś cholernej pustce i tylko czasem jakaś myśl mi się zmaterializuje w głowie.

.

 

Kurde jakbym czytał o sobie. Kompletnie nic nie chce mi się robić. Szczyt mojej aktywności za dnia to pójście po kanapki do lodówki i tyle. Czasem wyjdę z domu,zakładając maskę - udaję ,że wszystko jest ok. I tak samo ,gdyby nie rodzice to bym pewnie siedział właśnie pod mostem pijąc tanią wódke. I tak pewnie moje życie się skończy ,o ile pierwszy sobie go nie odbiore...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja pół nocy płakałem dziś i było troche ulgi pojawiły sie wyrzuty sumienia...eh rzadko to mam lecz szkoda mi sie zrobiło rodziny...a szczególnie matki że urodziła takiego zjeba genetycznego...przykro mi z tego powodu jest i niemoc zmiany i bezsilnośc do mnie doszła ze nigdy nie pokaże matce że coś osiągne...czy to normalne??:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja pół nocy płakałem dziś i było troche ulgi pojawiły sie wyrzuty sumienia...eh rzadko to mam lecz szkoda mi sie zrobiło rodziny...a szczególnie matki że urodziła takiego zjeba genetycznego...przykro mi z tego powodu jest i niemoc zmiany i bezsilnośc do mnie doszła ze nigdy nie pokaże matce że coś osiągne...czy to normalne??:(

 

 

Co ja bym dał za wyrzuty sumiena...człowieku , gdybym tylko mógł poczuć żal,skruche, COKOLWIEK , od razu bym czuł się innym człowiekiem...ciesz się z tego.

 

 

@Korat

Powiedz,jak mobilizujesz się do nauki? Ja ostatnio z tego lenistwa nic nie mogę zrobić. Wiem,że muszę skończyć studia, ale nie chce mi się coraz bardziej chodzić na zajęcia i uczyć się...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jedyne szczęscie w nieszczęsciu to jest to że rodzenstwo jest w miare normalne i matka...

ojciec zmarł i ja zostałem jeszcze z tym dziadostwem na świecie...myśle o wasektomii albo najlepieij o śmierci....napewno nei chce mieć dzieci nawet za x lat jak sie zmienie choc wtedy neiwiaodmo jakie będe miał podejcie dlatego lpeij przeciac nasieniowód od razu i mieć gwarancje...

 

dlaczego jesteśmy przegrani na starcie??ta cholern agenetyka i predyspozycje dlaczego lekarze karzą nam walczyć z czymś niemożliwym wręcz...

 

ja bym chciał spotkac kogos wyleczonego po psychoterapii i zeby był terapeutą i pokazał mi pewne rzeczy,,,tak jak byli naromani lub alkocholicy pomagają swoim ta z znami powinno być a nie wiedza czysto medyczna a tak naprawde niedoswiadczenie tego od środka no mam racje??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Korat

Powiedz,jak mobilizujesz się do nauki? Ja ostatnio z tego lenistwa nic nie mogę zrobić. Wiem,że muszę skończyć studia, ale nie chce mi się coraz bardziej chodzić na zajęcia i uczyć się...

 

Po pierwsze, wychodzę z założenia że powinienem żyć tak by w razie gdybym wyzdrowiał, to żebym miał do czego wrócić. Dzięki temu traktuję siebie teraz w chorobie trochę jak narzędzie do pracy, skoro nic mi nie daje przyjemności, to chociaż pracą jakoś chcę wypełnić swoje istnienie. Do tego dochodzi ciśnienie, że jeśli nie będę pracować, to skończę pod mostem, będę totalnie zdegradowany społecznie i już wtedy nawet gdybym wyzdrowiał, to nie miałbym po co żyć na tym świecie, tak to chociaż mam odrobinę nadziei, że coś dobrego z tego wszystkiego wyniosę. Dochodzi jeszcze fakt, że mam idee odniesienia i wśród ludzi mam wrażenie, że widzą to że jestem psychiczny i że przez to będę napiętnowany i zdegradowany społecznie. Mam ciśnienie na to by udawać, by nie było po mnie widać słabości, by nikt nie mógł wykorzystać ich przeciwko mnie. I tak na przykład, chodzę na studia, bo jak je przerwę to zapisze się to w moim życiorysie, że przegrałem i każdy wykorzysta to przeciwko mnie, nie znajdę pracy i stanę się bezdomny i będę doświadczać katorgi i męki, będę mieć choroby i powoli w cierpieniu będę przez dziesiątki lat umierać. Chcę tego czarnego scenariusza uniknąć, to jest moją motywacją.

 

Magic, ja też nie chcę dzieci, nie chcę się z nikim wiązać, teraz to nawet nie mam na to potrzeby, ale gdyby się pojawiła a byłbym wciąż chory, to zdusiłbym ją w sobie. Jeśli ktoś ma cierpieć z powodu mojej choroby, to tylko ja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie bardzo wierzę w to, żeby psychoterapią można było wywołać uczucia u kogoś, kto ich całkowicie nie ma. Chociaż Ty Magic chyba coś czujesz, skoro czujesz wyrzuty sumienia i poczucie winy.

Ja znów się obudziłam potwornie wyczerpana. Zastanawiam się czy moje nieustanne potworne zmęczenie nie jest wynikiem tego, że nie przeżywam żadnych dobrych emocji. We worek idę do lekarki i na pewno będę ją prosić o solian lub sulpiryd jednak, bo na tyvh lekach miałam przynajmniej dużo energii ( niestety do przesady - w ogóle nie musiała, spać).

 

-- 20 lut 2011, 11:31 --

 

Korat, moim zdaniem dobrze robisz, że nie pokazujesz po sobie choroby. Ja niestety w pracy się przyznałam, w ogóle cyrk wyszedł i teraz tego bardzo żałuję. Moim zdaniem każda motywacja jest lepsza niż żadna. Oczywiście fajnie by było mieć z tego wszystkiego satysfakcję, ale skoro Jej nie ma, to lepiej robić przynajmniej coś, co jest w jakiś sposób ciekawe intelektualnie. Bo leżenie i gapienie się w ścianę na pewno ciekawe nie jest. Ja na przykład wczoraj wróciłam do mojego dawnego hobby turystycznego i wybraliśmy się z moim facetem na godzinny spacer po wąwozach pełnych chaszczy. Dodam, że u mnie jest wszędzie 5 cm śniegu, dnem wąwozu płynął zamarznięty strumyk i było naprawdę ciekawie. Niestety nie czułam przyjemności z tej wycieczki czyli nie było tak jak dawniej, ale pewną intelektualną satysfakcję mam. No i potem mogłam z czystym sumieniem najeść się, wiedząc, że trochę spaliłam i trochę rozruszalam moje ociężałe ciało. Bo niestety przez ostatni rok też głównie siedziałam. Ale mam plany od kwietnia jeżdziź rowerem do pracy, o ile tylko lekarka mi coś zaradzi na moje straszne zmęczenie. Poza tym uczę się trochę angielskiego. Nie do końca wiem po co, ale tak ogólnie żeby zadbać o swoją przyszłość. Jeśli lekarka postawi mnie jeszcze trochę na nogi i nie będę taka strasznie wykończona to będę namawiać mojego faceta do wyjazdu z tego nędznego kraju, który kocham, ale który jednak nie pozwala godnie żyć.A jak się nie uda wyjechać, to postaram się zapisać po raz trzeci na CAE. Może tym razem się uda zdać. Choć niestety uczy mi się bardzo ciężko, bo funkcje poznawcze jednak pogoroszone.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oczywisćie kochasz kraj intelektualnie rozumiem??bo nie czujesz...

ja np oglądam wywiad z ryszardem kuklinskim seryjnym mordercą na youtubie...cos mnei fascynuje w tym człowieku z lodu bez uczuć który mordował bez poczucia winy i światowej sławy psychiatra odwiedza go w więzieniu stwierdził psychopatie u niego i paranoiczną osobowośc a połączenie tych dwóch daje nam urodzonego morderce...eh przykre to w sumie ale takie są realia...żle ze mnie ciagnie do takich rzeczy do takich ludzi??do mrocznych tajemnic duszy... facet miał dobre geny po rodzicach,dostawął wpierdal od nich bez powodu jak twierdził lub jak zbroił cos drobnego nawet...znęcał sie and zwierzakami przed 15 rokiem zycia to objawy psychopatii jakby co :(

 

mnie zawsze kiedyś fascynowała wielkość,innośc,wyjątkowość...i chyba ze ja nie mogłem taki być miałem doła po poprostu i depresyjny charakter...

 

znowu sie izoluje niedobrze...cche zadzwonić do stowarzyszenia w koncu bo ciezki mi decyzje podejmywac niestety chce -neichce i tak w kółko ale jak sie przyznam przed soba że potrzebuje pomocy bezie łątwiej tylko jak wide ogrom problemów to mi sie odechciewa...i tak w kółko...:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oczywisćie kochasz kraj intelektualnie rozumiem??bo nie czujesz...

ja np oglądam wywiad z ryszardem kuklinskim seryjnym mordercą na youtubie...cos mnei fascynuje w tym człowieku z lodu bez uczuć który mordował bez poczucia winy i światowej sławy psychiatra odwiedza go w więzieniu stwierdził psychopatie u niego i paranoiczną osobowośc a połączenie tych dwóch daje nam urodzonego morderce...eh przykre to w sumie ale takie są realia...żle ze mnie ciagnie do takich rzeczy do takich ludzi??do mrocznych tajemnic duszy... facet miał dobre geny po rodzicach,dostawął wpierdal od nich bez powodu jak twierdził lub jak zbroił cos drobnego nawet...znęcał sie and zwierzakami przed 15 rokiem zycia to objawy psychopatii jakby co :(

 

 

Człowiek bez uczuć to idealny morderca. Nie będzie miał wyrzutów sumienia,żalu,skruchy.Nie zawacha się odebrać życia , przez brak empatii do drugiego człowieka. Nie zna czegoś takiego jak litość. Niestety prawdą jest,że w więszkości seryjnii mordercy to właśne tacy ludzie. Z wewnętrzną pustką, bez emocji,uczuć. Dużo się naczytałem o tym. Przewertowałem biografie tych najokrutniejszych. Niestety, znalazłem wiele części wspólnych z nimi. Mimo to , jest coś jeszce. Być może byłbym idealnym zabójcom, ale to ja decyduję kim chcę być.Zależy to od mojej moralności, poczucia co mogę , a co nie. Może i nie mam uczuć, ale posiadam instynkt który podpowiada mi , co jest dobre a co złe. Nie mogę pokochać nikogo, mimo to gdzies tam głęboko wiem,że niechciałbym ich skrzywdzić.Mówie tu o rodzinie. To dzięki niej , jeszcze jako-tako żyje i tak długo jak oni są, będę się starał nie przynieść im zawodu...

 

Btw. Też widziałem ten wywiad,ale wydaję mi się ,że ten koleś na siłę chciał zrobić z siebie potwora. Mówił,że żył bez skruchy,a potem opowiadał jak bardzo kochał swoją rodzine. Coś mi w nim nie pasowało. A trochę się na tym znam, w końcu sam jestem psychopatą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aż tak nie opowiadał że ich kochał neiwiem czy padło to słowo ale fakt ze miał rodzine i dzieci i prowadził podwójne życie dlatego miał niezły kamuflarz jakby był sam pewnie by tyle nie przetrwał na wolności...ale gnębił rodzine i chyba nawet bił ich tak jak rodzice jego...forza ty jesteś psychopata???po kim to masz po ojcu??bo musisz to mieć w genach...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To mi jest coś zupełnie innego. Od dziecka byłam wyjątkowo wrażliwa i emocjonalna, na pewno nigdy nie miałam nawet znamion psychopatii, ale w 28 roku życia coś mi się stało i przestałam odczuwać emocje. Nigdy mnie nie fascynowali żadni źli ludzie i zawsze starałam się postępować etycznie. Widać brak uczuć można mieć z róznych powodów. Ja jestem bardziej zbliżona do Topielicy przypadku. I tym razem chyba naprawdę zdecyduję się na solian/slupiryd. Także ze względu na zmęczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć każdy jest inny w tej porabanej naszej osobowosci o róznych twarzach...o solianie mówisz ale sie boisz...moze jednak nie??chociaż jak tani i ma pomóc spróbować można wszystkiego...jednym słowem ja cierpie a jak cierpie słucham mozarta requiem mo coś pięknego polecam lux aterna wydanie :(dobra na pogrzeb grali to w krakowie na pogrzebie prezydenckim :(

bardzo żałuje że nas to spotkało wiadomo ze jakby mnei to nie spotkało to bym sie nie rejestrował tutaj i nie wypowiadał i każdy dzien mnie uświadamia że renta sie nam należy przynajmniej częsciowa niezdolnosć do pracy...

ja jednego nei rozumiem ktoś nam zazdrosći zaburzen psychicznych wieloletniego brania leków i męczarni...wiadomo ze trzeba aktywizować takie osoby że podatne na stres że mamy rózne stany raz lepiej raz gorzej dlatego tak ciezko regularnie coś robić i jak taka komisja nie moze tego zrozumieć...oni pracują biorą łapówki zarabija kilka tysięcy złotych a nam żałują kilku stówek...niesprawiedliwosć w tej polsce ciekawe jak jest na zachodzie albo w stanach z czymś takim moze tak samo a może nie...dobre papiery zawsze pomogą dostac rente...

ja postanowiłem zadzwonić do stowarzyszenia pojechać z siostrą lub kimś pogadac powiedzieć swoje przyznac sie poraz setny ze mam zaburzenia psychiczne i nie nadaje sie z tym do życia co robic?blee....żygac mi sie chce...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brak uczuć, u mnie bez większych zmian ostatnio, tzn mam lepsze i gorsze dni, co już jest pewną zmianą, bo wcześniej cały czas wszystko utrzymywało się na poziomie zero, czyli obojętnym, a teraz czasem mam nadzieję, czasem dopadają mnie wątpliwości, czy ta terapia solianem coś mi daje ( to zazwyczaj jak mniej czuję). Ale ogólnie na plusie. Wierzę, że z tego wyjdę, chociażby częściowo. Ale nadal nie umiem jeszcze myśleć tak jak kiedyś i trzyma mnie stała derealizacja. Ponadto jakoś się zrobiłam bardziej aspołeczna, nie mam ochoty się widywać z ludźmi; / Ale to pewnie też rezultat zdrowienia, bo wcześniej było mi to dosyć obojętne, bo i tak leciałam na automacie. Niestety nie daję rady sama się zmobilizować, żeby wychodzić na spacery, więc to zarzuciłam. Ale staram się coś robić w dzień, próbuję nawet czytać materiały ze studiów, choć idzie mi to bardzo opornie; /. Podsumowując jest lepiej niż było, gdy nie brałam solianu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powiem .tak .... byłem w obudwu stanach. Zarówno tych opisanych przez Topie-lica, w pierwszym mialu jak i w tym gdzie czułem zbyt wiele - starach, ból, przygnebienie, bezilność czy odgłosy własnego sumienia.

Sam nie wiem który z tych dwóch stanów jest lepszy .... jeden mnie zmasakrował psychicznie powodująć że stałem sie kłębkiem nerwów a po lekach zimny nic nie czujacy drań ..ani strachu , ani bólu....ale tez niestety miłości.

Staram sie trzymać gdzieś w torze posrodku miedzy tymi dwoma stanami .... leki biore dopiero gdy emocje biora górę i wszystko zaczyna mnie przygnebiać. Tak że większość dni chodze bez proszków a jak trzeba to doraźnie biore przez kilka dni czy tygodni.

Ostatnio mam zniżke formy i łykam leki..nawet ostatnio dość długo. W takim stanie... nawet książki nie jestem w stanie przeczytać ze zrozumieniem.

Ale współczuje Topie-lica, bo nie wyobrażam sobie być przez dłuższy czas jak to ładnie ujęłaś komputerem w białkowej powłoce. (czy jakoś tak :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a psychiatrzy mają w dupie te stany...:)albo są beradni co ich obchodzi ze nei masz koncentracji,uczuć nie mozesz ksiazki co dopiero strony przeczytać funkcje poznawcze pogorszone jak cholera ale zdrowy do roboty!!!oni naprawde nie są w naszej skórze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi brak uczuć zaczął się gdy byłam na citabaxie i trwał także potem, gdy leków nie brałam, a nawet się pogłębiał. Czy myślisz Allahu, że leki mogły mi na stałe uszkodzić coś w mózgu, że nie odczuwam NIC? Mój kolega kiedyś po jednym neuroleptyku miał tak, że zanikły Mu myśli - nie przychodziła Mu ponoć ŻADNA myśl do głowy...więc możliwy jest chyba też zanik uczuć po lekach. Ale na zawsze? To byloby straszne.

Co do mnie to chodzę ciągfle zmęczona, wręcz wykończona jak niejednokrotnie opisywał to Niemądry i jestem prawie pewna, że to po olanzapinie, bo występuję głównie przed południem. Jest to zmęczenie straszne. Niemniej dziś jakoś dałam radę pójść na aerobik. Niestety coś, co dawniej bardzo lubiłam, obecnie nie sprawiło mi żadnej przyjemności. W ogóle NIC nie sprawia mi przyjemności.

W ogóle robię dość dużo rzeczy, ale na przymus albo z rozsądku,raczej nic nie robię dlatego, że MAM OCHOTĘ, bo jakoś nie odczuwam takiego stanu jak ochota na coś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten weekend to była tragedia. Chciałem już dzwonić do lekarki i dać się zamknąć w szpitalu, myślałem też o wzięciu urlopu dziekańskiego na studiach.

Mimo wszystko dzisiaj poszedłem na zajęcia, ale ojciec mnie zawiózł na uczelnię. Poradziłem sobie i po powrocie do domu odespałem ten wysiłek.

W ogóle jadąc w pociągu nie wiedziałem czy głosy, które słyszę były w mojej głowie czy to ludzie rozmawiali. Myślę, że to ludzie rozmawiali, bo ogólnie ludzie rozmawiają i jest harmider, ale skąd u mnie takie dylematy w ogóle?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×