Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

skoro Cię zdołowały moje słowa, to znaczy, że być może coś w nich jest.. Inaczej byś sie wściekła albo to olała.. Przekonaj sie sama - np powiedz chłopakowi, że pól roku bedzie bez sexu, no i sie okaże wtedy, co zrobi..

Poza tym piszesz że masz ochotę rzadko. A kto Ci powiedział, że to nienormalne? Ja bym predzej traktowała za zaburzenie kogoś kto ma ochote zbyt czesto. Poza tym jeśli podczas zbliżenia jest super, to wątpie byś miała jakieś zaburzenia hormonalne czy inne tego typu. Predzej szukałabym przyczyn psychologicznych.. Ale naprawde uważam, że to, że rzadko masz ochote, ale jednak czasami masz, jest calkowicie normalne.

Być może Twój chłopak Cie naprawde kocha, w takim razie w czym leży problem?? W miłość prawdziwej sex nie ma aż tak wielkiego znaczenia, są wieksze wartości.

 

P.S. nie chciałam Cie urazić, po prostu takie mam zdanie na ten temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie przejmuj się. Myślę, że po prostu masz gorszy okres, bardziej potrzebujesz czułości, przytulenia i dotyku niż samego sexu. A może przyczyna jest zupełnie błaha i nie ma nic wspólnego z naszymi problemami, nerwicą? Może po prostu nie macie odpowiednich warunków do zbliżeń, może podświadomie boisz sie ze ktos wam przeszkodzi-np. zadzwoni tel. , albo moment jest nie odpowiedni,bo gdzies wychodzicie i zamiast myślec o sexie chcesz sie przygotować? to strasznie wkurza i odbiera całkiem ochotę na cokolwiek, tym bardziej jesli potrzebujesz czułości i troski(a każda kobieta potrzebuje-tym bardziej nerwicowiec).

Pomyśl o tym, może wystarczy tylko odpowiednia chwila i trochę więcej czasu na miłóść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agucha, brak ochoty na sex to nic strasznego. Twój chłopak na pewno rozumie, że po prostu masz taki czas, że nie masz na to ochoty i już. A że próbuje Cię zachęcić- to normalne ;) Nie przejmuj się Twoją oziębłością. Zapewne jest chwilowa. Każda kobietka ma wahania co do seksu, czasem ma ochotę non stop, aż jej wstyd, a czasami długo chce tylko przytulania, całowania i patrzenia sobie w oczy. Wszystko się zmienia, bo my, kobiety ciągle się zmieniamy. I nie mówię tylko o hormonach. My ciągle tak jakby dojrzewamy do seksu, nawet, jak pierwszy raz jest dawno za nami. Co jakiś czas otwiera się jakby nowy etap związku, zaczynamy kochać naszego faceta w trochę inny sposób, zatem i podejście do fizycznej bliskości się zmienia.

 

Nie przejmuj się, tylko korzystajcie z tego, że znów możecie trochę porobić takie niby niewinne podchody jak na początku związku ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Długo mnie tu nie było, witajcie ponownie.

Mnie od kilku lat towarzyszą obawy czy go kocham czy nie. To dziwne, bo na początku związku się nad tym nie zastanawiałam, to przyszło wraz z innymi lękami i natręctwami, przyszło zupełnie niespodziewanie.

Mimo że wiem że to nerwica, często zastanawiam się czy pod przykrywką nerwicy nie ukrywam swoich prawdziwych uczuć. Tzn może nie kocham męża, ale nie umiem odejść i tłumaczę, że pojawiające się wątpliwości to nerwica. Bardzo mnie to trapi.

Jesteśmy razem już kilka lat, po ślubie 2 lata, a do mnie wciąż co jakiś czas wraca lęk i obawa czy dobrze zrobiłam wybierając tego człowieka. Na codzień wszystko jest OK, dobrze nam się układa, przyjaźnimy się, choć sporo się zmieniło od początku związku, nie jesteśmy o siebie tak zazdrośni, ja byłam kiedyś bardzo zaborcza itd.... Nie jest to już ta pierwsza miłość, zauroczenie, więcej w nas przyjaźni, zaufania, szacunku niż romantycznych uniesień. Ze sprawami intymnymi bywa różnie, w sumie żadne z nas nie ma dużego temperamentu więc chyba też jest w porządku. Lubię przebywać w towarzystwie męża, mamy wspólne plany na przyszłość, tylko te wątpliwości. Pojawiają się zwykle jak mamy podjąć jakąś ważną decyzję (ślub, dziecko, kredyt itd), lub ogólnie w chwilach stresu, a czasem też pod wpływem opowieści koleżanek ('ta się rozstaje z partnerem, to może i mnie się nie układa'). Strasznie mnie to męczy, bo tak naprawdę nigdy nie umiałam zdefiniować słowa miłość, bo chyba takiej definicji nie ma. Ale bardzo się boję że tą miłość pomylę z przyzwyczajeniem, z litością itd. Kiedyś w złości chciałam odejść, ale nie mogłam, było mi tak przykro, tak ciężko, myślalam też jaka będzie reakcja otoczenia, myślałam o przyszłości męża, czy kogoś będzie miał itd. Od tamtej pory często zastanawiam się z jakich pobudek zostałam, z miłości, czy ze strachu przed tym co ludzie powiedzą, czy z litości, z przyzwyczajenia (wiele nas łączy) czy jeszcze coś innego. Bardzo mi to ciąży, często do tego wracam. Chciałabym po prostu być pewna, że dobrze zrobiłam, że będę szczęśliwa. Wiem że nikt nie ma recepty na szczęście, nikt nie powie jak żyć, ale widząc ile osób zmaga się z podobnymi problemammi zastanawiam się czy też macie podobne dylematy: to nerwica czy rzeczywistość?

A czym jest miłość nie wiem. Kiedyś często używalam słowa KOCHAM, teraz go unikam, bo wciąż się boję że wypowiem je nie będąc go pewna. Nie mam natomiast absolutnie z przyznaniem że kocham rodziców, to ejst dla mnie po prostu oczywiste, i wogóle się nad tym nie zastanawiam. Natomiast nad miłością do męża owszem, a bardzo chciałabym tak jak w przypadku miłości do rodziców po prostu o tym nie myśleć, uznać że tak jest, uznać to za pewnik. Czy sam fakt tego że się nad tą miłością zastanawiam świadczy o mnie źle? że nie kocham męża? że ukrywam swoje prawdziwe uczucia? Bardzo to życie skomplikowane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie to przez to że Twoja milośc jest bardziej dojrzała. Okres zakochania już minął a my nerwicowcy odbieramy to jako koniec miłości. Poczytaj jak wiele tutaj przypadkow przypomina Twój. Ten lek i strach w określonych sytuacjach. Gdbyś nic nie czuła do męza to odeszła byś jak wiekszość osob robi a my z nn tylko sie zastanawiamy i myslimy lecz nie odchodzimy bo to nasza wyobraznia i odczycia fizyczne plataja nam figle tak wiec glowa do góry bo z Twoim uczuciem jest wszytsko okej:) Warto sie wybrac do lekarza specjalisty!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agucha chodzę do specjalisty, ale mam masę innych problemów i omawiamy wszystko po kolei. Niestety chyba moj obecny psycholog nie spełnia moich oczekiwań, pisałam o tym w dziale Nerwica lękowa, temat o pierwszej wizyty u psychologa/psychiatry. Po prostu czasem wychodzę jeszcze bardziej zagubiona.

Ostatnio właśnie poruszaliśmy temat moich życiowych decyzji (jestem osobą niedojrzałą w niektórych aspektach) i odczułam sugestię, że może moje decyzje były podyktowane innymi pobudkami niż szczerość, uczucie itd. Od razu zaczęłam się zastanawiać czemu wzięłam ślub, może głupio mi było odejść, może żal męża, może z lęku przed opuszczeniem wspólnego mieszkania, że może czułam presję rodziców, chciałam kogoś zadowolić.... itd. Znów zaczęłam się dręczyć, znów zaczęłam analizować przeszłość - tak jakby to miało teraz jakieś znaczenie. Wkurzyłam się strasznie, do tego stopnia, że nie wiem czy chcę kontynuować wizyty u psychologa. Nie chcę tak żyć, żeby wciąż się zastanawiać: kocham-nie kocham, zrobiłam dobrze czy źle. Mam tego dość, chcę iść dalej, a nie grzebać w tym co było i rozważać. Nie chcę już myśleć co jest prawdą, a co objawem NN. Już dość!

No i niestety moje posty są wynikiem ostatniej wizyty u psychologa, znów wróciła niepewność, lęki, obawy... :( A ja bym chciała po prostu wiedzieć, być pewna, nie roztrząsać wszystkiego na kawałeczki. Jestem już zmęczona.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Krwiopij - dziękuję. Jak do tej pory wszystko OK i oby tak zostało. Wciąż mam problemy z akceptacją tego stanu, ale powoli powoli idę do przodu. Właściwie znów jak pisałam wyżej, psycholog mi kiepsko w tym pomógł, sama zaczęłam sobie wyznaczać drobne cele, najpierw oglądałam wystawy sklepów dla dzieci, potem weszłam do środka, potem kupiłam jakiś drobiazg - ot takie małe kroczki w celu oswojenia. Są już nawet chwile kiedy z radością mogę o tym mówić - rzadko bo rzadko się to zdarza, ale się zdarza :)

 

Niestety jak widzisz dopadły mnie kolejne 'demony' przeszłości. Znów mi się kłębi w głowie. Jak nie urok to...... :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

amandia, Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę^^.Mam nadzieję,że i mnie Bozia pozwoli kiedys zostać Mamusią.Znacie już plec dzidziusia?

 

A co do tych demonów...sama zauważylas-i to znaczy bardzo wiele,że jestes jeszce nieodpępniona,przykleilas się do rodziców jak ukwialek do kamlota.Odpępnianie to proces bolesny,ale niunikniony,ja przyplacilam go ciężką depresją,choc wcale dobrych rodziców nie mialam.Nie wiem czy jednoirazowa wizyta u psychologa to byl dobry pomysl,lepiej byloby się zdecydować na całą terapię i nauczyc się takiej bezpiecznej,nieuzależniającej bliskości.

 

Jeszcze nie znamy, jeszcze trzeba poczekać ;)

 

kochana ja chodzę do psychologa raz na tydzień. Opisałam swoje doświadczenia w wyżej wspomnianym wątku - nie chcę się powtarzać. To nie jest jednorazowa wizyta tylko jak na razie cały cykl. Tyle, że jak do tej pory nie wniosły nic nowego, a wręcz ostatnia wizyta zasiała we mnie ziarno niepewności co znów zmusiło mnie do rozpoczęcia analiz nad moim dorosłym życiem, a przede wszystkim nad związkiem. Bo ja na codzień żyję normalnie, dopóki o tym nie myślę to jest w porządku, ale jak już się zacznie to analizuję wszystko wzdłuż i wszerz i nie wiem po co. Dochodzę do wniosku, że nawet jeśli ktoś (rodzice?) lub coś wpłyneło na moja decyzję o ślubie to przecież nie znaczy, że to była zła decyzja. Sama się juz gubię w tych uczuciach. A terapia nad oduzależnieniem się - chętnie, tylko jak i gdzie. na razie grzebię się na każdej wizycie w przeszłości, nie czuję abym szła naprzód, znów stoję w miejscu, a wręcz jak widać się cofam.

 

NAwet na włąsna rękę zaczęłam czytać i dochodzę do wniosku że mam w sobie dużo z opisu osobowości zależnej, tyle że nie jestem zależna od partnera a od rodziców, i może nie w tak wielkim stopniu (choć w dużym) jak piszą w opisie zaburzenia. Najbardziej mnie wkurza że wiem o tym, le nie wiem jak się przed tym bronić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WITAM SERDECZNIE !!!MOŻE MACIE TAKI PROBLEM JAK JA!!!OTÓŻ OKOŁO TRZECH MIESIĘCY MAM MYŚLI NATRETNE O SWOIM MĘŻU,A ZACZEŁO SIĘ TO PRZED ŚLUBEM.JAK JESTEM Z NIM PRZYGLĄDAM SIĘ JEMU I DZIWNIĘ SIĘ CZUJĘ JAKIŚ DZIWNY NIEPOKÓJ MNIE BIERZE ,TRUDNO OKREŚLIĆ!!!!!JESTEM Z NIM OKOŁO 5 LAT,JEST CZUŁY,OPIEKUŃCZY,KOCHA MNIE,NO IDEAŁ MĘŻA, I NIGDY TAKIEGO CZEGOŚ NIE MIAŁAM W STOSUNKU DO NIEGO.ANALIZUJE W GŁOWIE CZY ON MI SIĘ PODOBA WTEDY SIĘ MU PRZYGLĄDAM I MYSLI MI PŁYNĄ ZE JEST BRZYDKI ITD,JAK SIĘ PRZYTULAM CZY PRZEBYWAM Z NIM ODCZUWAM DZIWNE UCZUCIE PUSTKI,I ZNOWU SIĘ PRZYGLĄDAM ,MYŚL CZY GO KOCHAM , NIE WIEM ,I CIĄGLE MYSLI NAPIERAJĄ NA MOJĄ GŁOWE.NIE MOGĘ SPAĆ, MAM PROBLEMY Z ŻOŁĄDKIEM.PŁACZĘ BO ŻYJĘ JAKBY NA KRAWĘDZI ,JAKAŚ NIEPEWNOŚĆ UCZUĆ .CHOLERA JUŻ CIE MOGĘ WYTRZYMAĆ.JESZCZE JESTEM 6 MIESIĄCU CIĄŻY I NIE MOGĘ ŻADNYCH LEKÓW BRAĆ!!!!!!!!!!!!A BRAŁAM ROK TEMU FEVARIN.CZY TE MYSLI MOGĄ BYĆ PRZY NERWICY NATRĘSTW?BO NIBY LEKARZ STWIERDZIŁ ŻE TO NN.JUŻ SAMA NIE WIEM CO TO JEST CZY JA JUŻ NIE CHCE Z NIM BYĆ?ŻE PRZESTAŁ MI SIĘ PODOBAĆ?MĘCZĘ SIĘ STRASZNIE!!!BO ZAMIAST MYSLEĆ O DZIECKU ,MAM MYSLI CIĄGLE NATRĘTNE O MĘŻU,JAKAS OBSESJA.NAWET JAK JEST W PRACY POJAWIA MI SIĘ W MYŚLACH JEGO WYGLĄD I ZNÓW TE MYSLI!!!!I TAK WOKOŁO.CO TO ZA CHOLERSTWO.PISZCIE JAK MIELIŚCIE PODOBNE PROBLEMY!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anitka2610! Niej estem psychiatra ale każdy z Nas ma podobne myśli dotyczące swoich drugich połówek i kazdy z Nas ma również nn. To natrętne myśli obawa przed czymś co mogłoby być zrealizowane. Musisz sie zrelaksować szczególnie ze jestes w ciązy. Szczególnie na początkuy trudno nie analizowac ani sie skupić na czymś innym ale postaraj sie!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DZIĘKI agucha!!!DOBRZE ŻE NIE JESTEM SAMA,ALE JAK TU SIĘ RELAKSOWAĆ JAK W GŁOWIE NORMALNIE HORROR MAM, JAK COŚ ROBIĘ ,SPRZĄTAM ,LEŻĘ KOŁO MĘŻA ,NON STOP NA MNIE NAPŁYWAJĄ TE MYŚLI WRAZ Z NIEPOKOJEM WEWNĘTRZNYM ,MÓWIĘ CI TO TAKIE CHOLERSTWO, WALCZĘ Z TYMI MYŚLAMI ,DLATEGO WESZŁAM NA TEN PORTAL ŻĘBY SPRAWDZIĆ CZY KTOŚ MA PODOBNE OBJAWY,BO JUŻ ZACZEŁAM SOBIE MYSLEĆ ŻE FAKTYCZNIE PORZE MĄŻ PRZESTAŁ MI SIĘ PODOBAĆ!!!!!MA TAKĄ PUSTKĘ W GLOWIE,JESTEM NIE SOBA TO NAPRAWDE TRUDNE!!!WCZEŚNIEJ BYŁO TAK SUPER!!!!BYŁ DLA NIE IDEAŁEM MĘŻA!!!!!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AGA A JAK Z TYM WALCZYŁAŚ? PRZESZŁO CI?JA NIE MOGĘ NICZEGO BRAĆ ŻADNYCH LEKÓW BO JESTEM W CIĄŻY 6 MIESIĄCU. A NA PSYCHOTERAPIE MNIE NIE STAĆ.A NA KASE CHORYCH SIE CZEKA MIESIĄCAMI!!!!!CO TU ROBIĆ JESTEM TAKA PRZYMULONA, NIE DO ŻYCIA,OTĘPIONA TYMI MYSLAMI.A PAMIĘTAM TE CZASY JAK BYŁAM PEŁNA ENERGII,CIESZYŁAM SIĘ ŻE MAM TAKIEGO FAJNEGO CHŁOPAKA.A TU WIDZISZ JAK MNIE WZIEŁO,AKURAT W JEGO STRONĘ.WIESZ JAK JA SIĘ CZUJE?TU WYSZŁAM ZA MĄŻ I TERAZ CIĄGŁA NIEPEWNOŚC JAKAŚ PUSTKA W GŁOWIE TYLKO MYŚLI NA JEGO TEMAT.ALE WCZEŚNIEJ NIE MIAŁAM NIC DO JEGO WYGLĄDU ,PATRZYŁAM NA JEGO CHARAKTER,TAKI CZUŁY OPIEKUŃCZY DOBRY,CZEMU AKURAT WYGLĄD PRZEWAŻA?WIESZ SAMA TEGO NIE ROZUMIEM CZEMU AKURAT TO U MNIE JEST W MYSLACH.PATRZĘ NA NIEGO ,MYSLI MI PŁYNĄ I ODCZÓWAM TAKI JAKIS DZIWNY NIEPOKÓJ CIĘŻKO TO OKREŚLIĆ,NIEMOGĘ SIĘ SKUPIĆ NA CZYMŚ INNYM.TO STRASZNE.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dłuugo walczyłam bo prawie rok. Przede wszytskim brałam tabletki przez rok Asertin lecz myśle że to kwestia przywyczajenia. Orgaznizm sie przyzyczail ja uspokoiłam a myśli odeszly. Oczywiscie nie jestem do końca zdrowa bo miewam dni ze czasm myślę lecz staram sie nie analizować. Dokładnie pamiętam jak miałam taki okres jak wy ze czułam pustke i obojętność niby pisałam tu na forum ze kocham ale wydawalo mi sie ze tego nie czuje. Poprostu miłość staje sie dojrzała i nie czujemy juz jej w takim stopniu tylko nasze gesty do drugiej osoby świadcza o tym że kochamy np chęc bycia z drugą osobą. Musicie to przetrwać. Ja nie czekałąm tak dlugo na psychiarte ani psychologa po prostu idziesz i sie zapisujesz a tez choidzilam z nfz i nadal chodzę. To niewdzieczna choroba ktora ogłusza i oślepia nas.. kierujemy sie tylko uczuciami nn.. a to nie sa nasze uczucia bo to strach przed czyms zlym co mogloby sie wydarzyc a nie co jest!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej.chcialalbym opowiedziec wam swoja historie.poznalam chlopakak bylam z nim krotko bo tylko 3 miesiace ale zostawil mnie gdy bylam w nim mocno zauroczona i cierpialam z tego powodu.szukalam na sile kogos bo nie cierpie byc sama. i znalazlam naprawde fantastycznego chlopaka.idealnego kandydata na meza.i wogole nic mu nie mozna bylo zarzucic.przytsojny tak mi sie pzynajmiej wtedy wydawalo.na poczatku nam sie nie ukladalo bo ja myslallam o tym co mnie rzucil ale z czasem zakochalam sie w nim i wszystko bylo pienie ladnie 8 miesiecy trwala typowa sielanka, bylam bardzo zakochana i widzialam ze to jest to.niestety nie miaalam stalej pracy i fiksowalam z tego powodu czesto plaklami wogole nie dawalam rady.moim jedymyn marzenim bylo dostac prace i wiedzialam ze wszytsko bedzie cudownie. dostalam ta prace...jednak niestetyy. w moim zwiazku zaczely sie problemy z dnia na dzien. jednego dnia wiedzilaam ze go kocham a na drugi nie wiedzialam co czuje. niewiem jak moglam sie odkochac z dnia na dzien. kompletnie sie zalamalm bo niewiedzialam co mi jest...plaklam calymi dniami, nigdzie nie wchodzilam, i kazalam mojemu facetowi nie przyjezdzac do mnie.zaczelam widziec w nim same wady.zaczal przeszkadzac mi jeg glos wyglad, przypominialam sobie ze kiedys kumpela mi powiedziala ze on do mnie nie pasuje ze powinnam miec ladniejszego i zaczelam to rozkminiac w glowie to bylo straszne.patrzylam na niego jak gdyby nie swoimi oczami ale wydawalo mi jednak ze swoimi....widzialam w nim duzy nos i ciagle mu sie przygladalam nie widzialam w nim juz to przystojniaka co kiedys poprostu widzialam w nim brzydala ciagle go krytykowalam..oczywiscie nie wiedzialam co mi jest poszlam do psychiatry,zdiagnozwal depresje.leczylam sie pol roku. moje uczucia calkowicie se zamrozily nie czulam nic ani zadowolenia ani smutku. i ciagale zastanawilam sie czy go kocham raz mu mowilam ze tak innym razem ze nie.przerazlala mnie perspektywa slubumdzieci. nie widzialam nas razem dalej.nie wspomne juz o seksie.zero seksu. i takto trwalo pol roku. az nie wytrzymalam i rozstalismy sie to znaczy ja mu powiedzialam ze odchodze..i wyprwadzil sie odmenie. jest mi ciezko zwlaszcza wieczorami. niewiem czy dobrze zrobilam..ale dluzej nie moglam sie meczyc z ta mysla ze go przeciez nie kocham ze go oszukuje ze marnuje mu tylko czas.chcialalbym zeby sobie ulozyl zycie z kims kto bedzie jego wart......

nie wiem czy ja mam nerwice czy to sie kwalifikuje na cos innego. bardzo bym chala zey po jakims czasie sie okazlao ze jednak nie moge zyc bez niego. ale na dzien dzisiejszy tak nie jest...pomozcie....nie wiem czy mam isc do psychologa....czy ktosmial podobnie????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anq24 Twoja historia przypomina nasze. Tez to mialam "odkochanie sie" z dnia na dzien. To bzdura. Mysle ze postapiłas zle ze zerwalas no chyba że teraz cI lepiej i lzej. Moze jednak masz nn chociaz nie ja powinnam stawiac diagnozy. Wiem po sobie i nie tylko ( historie z forum) ze obrzydzanie sobie chlopaka ciagle analizowanie jego zachowac cech i wygladu, zastanawianie sie nad uczuciami to nerwica natrectw ktoraj ak sama nazwa wskazuje sie natretna i nas dręczy. Czujemy strachi niepokoj. Pomyśl jeszcze musisz to pokonac bo przy nastepnym partnerze moze byc to samo. Musisz podjac walke:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

więc właśnie boje sie ze to mi sie powtorzy jeszcze raz tym bardziej ze zapomnialam dodac ze z poprzednim partnerem bylam 2,5 roku i mialam to samo tylko ze w jeszcze bardziej nasilonym stopniu tylko ze wtedy nie wiedzialam ze to moze byc nn.i do dzisiaj jest on dla mnie obrzydliwy i nie moge patrzec na nasze zdjecia jak jestesmy objeci i sie calujemy obrzydza mnie to. mysle ze ze mna jest jednak cos nie tak.wieze musze isc do psychologa znam nawet jedna konkretna babke ale kazala mi [rzyjsc dopiero miesiac po odstawieniu antydeprsantow.a minal dopiero tydzien.ale to chyba bedzie moja ostania deska ratunku dodam jeszcze ze musze odoczac od zwiazkow,nie chche narazie zadnego faceta.zreszta w kazdym cs mi sie nieodoba. jak tylko ktos mi e spodoba to od azu wyszukuje sie w nim wad w wygladzie w glosie to chore

 

[Dodane po edycji:]

 

agucha- wlaśnie czytalam jedna z twoich wypowiedzi gdzie piszesz ze u nerwicowców jest tak ze jak mija okres zakochania to myslimy ze skonczyla sie milosc.skad to wiesz chodzisz na psychoterapie jakas????roumiem ze ty rowniez tkwisz w zwiazku gdzie codziennie masz watpliwosci.zazdroszcze ci ze potrafisz w tym trwac. bo ja sie poddalam. ale przynajmiej jest mi lzej i nie musze robic nic na sile .czasami sobie mysle ze to nie nn tylko poprostu moj zwiazek sie wypalil a ja sobie to tlumacze jakas nerwica...dobrze ze sa tacy ludzie jak ty :-)

 

[Dodane po edycji:]

 

jak tylko kogos lepiej poznam od razu uciekam,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WITAJ MIEDZY NAMI ANG24!!!!POWIEM CI COŚ!!!PRZED MOIM OBECNYM MĘŻEM TEŻ BYŁAM W ZWIĄZKU Z CHŁOPAKIE AŻ 5 LAT,ZOSTAWIŁ MNIE NAGLE DLA WYKSZTAŁCONEJ LALUNI!!!TEZ NIE MIAŁAM PRACY ,CIĘŻKO BYŁO MI JĄ ZNAJEŻĆ!!!DOŁOWAŁ MNIE NP. ŻE JESTEM LENIWA,ŻE ZEMNĄ NIC NIE ZYSKA,NIE DOROBI SIĘ W ŻYCIU.POPADŁAM W SILNĄ NERWICE,DEPRESJĘ!!!!I DZIĘKI BOGU TAK SIĘ STAŁO ŻE MNIE ZOSTAWIŁ!!!!TERAZ MAM FAJNEGO MĘŻA ,ZROBIŁAM PRAWKO,ZNALAZŁAM DOBRĄ PRACĘ,NAWET ZACZEŁAM NAUKĘ,JESTEM NA 2 ROKU LICEUM.!!!WSZYSTKO SIĘ POUKŁADAŁO!!!A TE MOJE MYŚLI MYŚLĘ ŻE MI PRZEJDĄ JAK URODZĘ!! BO DZIĘKI TEMU FORUM UŚWIADOMIŁAM SOBIE,ŻE TRZEBA WALCZYĆ!!!!DAM CI TERAZ DOBRA RADE!!!! ODPOCZNIJ SOBIE OD FACETÓW,IDZ DO PSYCHOLOGA,ZOBACZY CO W TOBIE TKWI!!!OGARNIESZ SIĘ ZOBACZYSZ!!!!MOŻE BOISZ SIĘ POWAŻNYCH ZWIĄZKÓW?TEŻ TO MIAŁAM,POCZĄTEK MYSLI PRZED MOIM ŚLUBEM !!!BARDZO SIĘ BAŁAM ŚLUBU!!!!I TO JEST MOŻE PROBLEM?POZDRAWIAM CIĘ,I TRZYMAJ SIĘ WSZYSTKO CI SIĘ UŁOŻY!!!I PISZ JAK BĘDZIESZ MIAŁA JAKIŚ PROBLEM!!!!TO POMAGA!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja lecze sie tylko i wylacznie u psychiatry. Wiesz to taka moja myśl i to jest moje zdanie a nie psychologa zreszta utrzymuje kontkt z osoba z forum ktora tez daje mi wiele rad i wskazowek. To przed tte doswiadczenie i czas w ktorym trawm w tej chorobie mnie nauczylo pewnego dystansu do nn. Po prostu najelpiej pomyslec co bylo przed choroba np pare dni przed choroba bylo bosko a pozniej wilekie bum i swiat sie zawalil wiec to nie jest normalne;) Wiesz mi do dzis sie odzywa nn szczegolnie jak widze jednego chlopaka to panikuje mam wrazenie ze sie zakochalam a z moim jestem tylko z litosci itp.. to przykre ale mam to gdzies :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzieki anitka za slowa otuchy.wlasnie mam takie postanowienie ze robie odpoczynek od wszystkich facetow...mam ich gdzies zreszta i tak zaden mi sie nie podoba bo nawet jak na chwile sie spodoba to potem doszukuje sie w nim wad.i stwierdzam ze jest brzydki itp. pojde do psychologa napewno tylko musze jeszcze odczekac 3 tygodnie bo bylam na antydepresantach i moje uczucia i odczucia byly zamrozone i i terapia w tym przypadku nie mialaby sensu.

najgorsze jest to ze to cos dopadlo mnie z dnia na dzien w niedziele kochalam a w pon. juz nie moglam na niego patrzec. przez pol roku walczylam tlumaczylam sobie ze nie mozna sie odkochac z dnia na dzien ale po pol roku wszystko sie zmienilo i niepotrafilam juz patrzec normalnie na mojego J.chcialam na sile cos w nim zmienic zachowanie wyglad ubior sposob wymowy to chore ale mysle ze nie w tym byl problem....szkoda ze przegralam walke ale naprawde jest mi lzej tylko nie wiem dlaczego jestmi lzej bo go nie kochalam i nie musze juz go oklamywac czy dlatego ze nie musze walczyc juz z ta mysla kocham nie kocham.

naprawde nie moge e doczeac kiedy pojde do psychologa......

 

[Dodane po edycji:]

 

anitka widze ze mamy podobny problem tez czepiasz sie wygladu ja tak samo....dopoki nie zaczelam analizowac tego ze kolezanka mi pow. ze jest brzydki( a wczesniej mi sie podobal) bylo wszystko oki

jak ty dajesz z tym rade????

podziwiam cie kobieto

 

[Dodane po edycji:]

 

wlasnie wrocilam od kolezankii musialm zajrzec na te stronke szybciutko:-) kolezanka mi powiedziala ze widocznie to nie bylo to skoro sie rozeszlam z J.Tylko ze ona nie wie co ja tak naprawde mam w glowie....

widzeze juz nikt tak czesto nie zaglada na te stronke a szkoda

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×