Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Kurcze nauka zajmuje mi teraz tyle czasu że to jest śmieszne, jestem roztrzepana i często zapominam FUCKK!

 

Czy preparaty dostępne w aptekach pomogą ? ja mam w czerwcu egzaminy moje "być albo nie być" !!!

 

 

proponuje żeń-szeń z witaminami :) gości w moim domu , uzytkownicy widzą poprawę;p dostępny w każdych aptekach. koszt koło 10 zł :))

 

[Dodane po edycji:]

 

hej Wszystkim :)

w nocy zalioczyłam kolejne Drgania ciała , najbardziej rąk :)

zastanawia mnie czy to nie od tego,że pracuje w solarium i codzienne mycie 50 łóżek może dac takie efekty;p

a poza tym rano obudziłam się z szumem w uszach :P może ktoś też tak ma rano:>?nerwica czy nadciśnienie ;p? :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Dziewczynki! ja już jestem po wizycie. A więc żadna schizofrenia mnie nie dotknęła i mało tego lekarz powiedział jeszcze,że prawdopodobieństwo,że kiedykolwiek na nią zachoruje jest znikome ponieważ mój typ osobowości jest zupełni inny niż osób,które ta choroba dotyka. Opowiedziałam o swoich skłonnościach hipochondrycznych, lękach itp cieszę się że jednak się odważyłam bo mi nieco ulżyło. Chociaż wiem,że przedemną jeszcze bardzo daaaaaaalekaaaaaa droga bo nie czuje się wciąż tak jakbym chciała:( jednak chce wierzyć,że w ońcu będzie lepiej przecież kiedyś musi. Cieszę się,że jest to forum,że tyle osób, które ten problem rozumieją no i że jest Rudegirl,która mi niesamowicie pomaga. Dzięki... do usłyszenia:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majka, hurrrrra, hurrrra, hurrra!!!!!! :)) Jak ja się strasznie cieszę że byłaś u tego lekarza, już po tym co piszesz widać że Ci trochę chociaż ulżyło :)) A pomyśl,że chciałaś zrezygnować z wizyty, jak dobrze żeś tego nie zrobiła!!! :)) Oczywiście wiedziałam jaki będzie efekt tej wizyty ale strasznie się cieszę żeś się nie poddała, poszłaś i ktoś fachowo Ci wyjaśnił co i jak :)) Napisz coś więcej o wizycie jeśli możesz, czy padła np. diagnoza jakaś, w sensie "nerwica", "dystonia neurowegetatywna", "zaburzenia nastroju"? CZy jakieś leki dostałaś, jakieś wskazówki? Jeśli to nie kłopot to napisz :)) Ściskam Cię mocno :)) I cieszę się razem z Tobą :)) A swoje samopoczucie jak byś teraz opisała w stosunku do tego co było przed wizytą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wizyta trwała dosyć długo, lekarz stwierdził,że to wszystko jest na tle nerwowym ale jaka to dokładnie nerwica to kochana nie wiem, przyznam szczerze,że nie zapytałam;/ przepisał mi lek na wyciszenie lęków i podniesienie nastroju. Właśnie co do tych leków to wiem,że pewnie są mi teraz potrzebne ale nie jestem przekonana:(Rudegirl Ty coś brałaś?jeśli tak to przez jaki czas? wskazówek dostałam dużo przede wszystkim to zmiana własnego nastawienia do życia i większe uodpornienienie się na pewne rzeczy. Wiem,że jeżeli chce walczyć z tym to nie powinnam poprzestać na jednej wizycie.

 

[Dodane po edycji:]

 

a jeżeli chodzi o nastrój przed i po wizycie to myślę,że temat schizo mam już za sobą bynajmniej mam taką nadzieje. Ale co do reszty to niestety nie czuje się jeszcze uzdrowiona no ale nikt mi przecież nie obiecywał,że po jednej wizycie będzie już wspaniale i nagle przestanę wyszukiwać sobie choroby. Widzisz ja mam ten problem,że chciałabym wszystko już, natychmiast jestem mega niecierpliwa. A wiem,że to nie jest łatwe i małymi kroczkami ale mam nadzieję,że wyjdę na prostą. Uważam,że hipochondria to choroba bardzo narcystyczna człowiek jest tak zapatrzony w siebie, w sygnały które wysyła organizm ,że nie zauważa czasem innych o wiele ważniejszych rzeczy a życie niestety szybko płynie, czas nie stoi w miejscu ...nie chciałabym zaprzepaścić tego co mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majka, z uwagą śledzę twoje posty, bo mam podobny problem. Też od jakiegoś czasu wkręcam sobie schizofrenię, mimo, ze lekarze ( byłam u trzech psychiatrów) mówią mi ,ze mam nerwicę lekową. Jaki lek dostałaś i w jakiej dawce? ja biorę Chloprothixen na wyciszenie i na uspokojenie w dawce 60 mg na dobę. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi od jakiegos casu w zasadzie nic nie dolega poza schozofrenią...jade autem a tu nie wiem skąd straszliwy lęk że aż mi się skóra na głwoie jerzy, że mógłbym zaraz cos zrobić nieprzewidywalnego, wtedys ie spinam zebym nie zwariowac co w zasadzie nakreca spirale...masakra jakas...3 psychiatrów, 2 psychoterapeutów, róznorodne psychotesty i nic nie wykazało abym miał schizo...ale cholera pieprzony artykuł przeczytałem ze czasto poczatkiem schizo sa zaburzenia lekaowe i nie wiem moze mnie to teraz meczy...np teraz boje sie ze mogloby mi cos odbic i moglbym skoczyc z okna no niezla jazda.

 

Pozdrawiam

Nerwicowców

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

ja też odkąd sięgnę pamięcią miałam lęki hipochondryczne. Chodzę regularnie na terapię i moja terapeutka twierdzi, że źródłem takich lęków jest lęk przed śmiercią. Poszukałam głęboko w sobie i stwierdziłam, że to prawda - w moim przypadku. Myślę, że jeśli przestanę bać sie śmierci to wszystkie lęki hipochondryczne przestaną mieć jakikolwiek sens. Pojutrze mam sesję dotyczącą oswajania śmierci. Co Wy sądzicie o takim spojrzeniu na sprawę hipochondrii?

pozdrawiam wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

ja też odkąd sięgnę pamięcią miałam lęki hipochondryczne. Chodzę regularnie na terapię i moja terapeutka twierdzi, że źródłem takich lęków jest lęk przed śmiercią. Poszukałam głęboko w sobie i stwierdziłam, że to prawda - w moim przypadku. Myślę, że jeśli przestanę bać sie śmierci to wszystkie lęki hipochondryczne przestaną mieć jakikolwiek sens. Pojutrze mam sesję dotyczącą oswajania śmierci. Co Wy sądzicie o takim spojrzeniu na sprawę hipochondrii?

pozdrawiam wszystkich

 

 

hej :) i ja miałam kiedyś"leki przed śmiercią" ale oswoiłam się z nimi , kiedy któregoś dnia rozmawiałam z koleżanką, która podchodzi do zycia trochę inaczej, spokojniej...

powiedziała mi,że jak mam się tak całe życie przejmować śmiercią, to lepiej żebym położyła się na podłodze i umarła... powiedziała mi,że jak mam umrzeć to umrę. od tej pory spoglądam na to zupełnie inaczej... twierdzę,że jeżeli będę miała umrzeć to nie przeciwstawię się śmierci, bo ona jest nieunikniona...

lęki przeszły i ja poczułam się lepiej . terapia z oswajaniem się przed śmiercią uważam będzie znacząco wpływała na Twój obecny stan zdrowia :)

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majka, dawno temu coś tam brałam ale krótko i nazwy nie pamiętam. Chętnie bym brała, nawet ostatnio pani neurolog dała mi za darmo opakowanie Lafactin ale niestety piwko wtedy odpada, a to naprawdę dla mnie nie do przyjęcia :)) Więc pałuję się dalej ale leków nie używam :)) W każdym razie uważam że leki to dobre rozwiązanie (ale nie latami tylko w kryzysowych sytuacjach, np. przez kilka miesięcy) jeśli potrafisz sobie odmówić alkoholu :)

Karen, to że lęk przed chorobą = lęk przed śmiercią to jest jasne i geniuszem być nie trzeba żeby to stwierdzić ;) W końcu wszyscy tutaj boimy się chorób poważnych, śmiertelnych. Jest inna sprawa: skąd się bierze te nadmierny lęk przed śmiercią i chorobą. CZłowiek "normalny", czyt. takie który nie ma nerwicy np. ani innych zaburzeń o śmierci myśli w sytuacjach kiedy np. ktoś z rodziny umrze. Wtedy pojawiają się różne refleksje na ten temat. Nerwicowiec boi się śmierci codziennie, myśli o niej choć nie ma realnych powodów. I teraz przy pomocy terapeuty należałoby dojść do tego skąd te myśli i lęki się biorą. To może być poczucie braku bezpieczeństwa, które u wielu z nas ma miejsce ale większość nie wie skąd się bierze. Do źródeł trzeba dotrzeć :) Bo to że boimy się śmierci to jest jasne jak 2x2 :) Ale to tylko objaw czegoś co leży gdzies głębiej, trzeba się dokopać do tego czegoś :) Może jakaś trauma z przeszłości? :)Pozdrówki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie

jako nowa dołączę do tego tematu... Moim największym problemem jest - strach przed nowotworem. Przerabiam często nowotwory różnych narządów, płuc, jamy ustnej, czerniaka, itp Najgorszym jednak jest guz mózgu... To mnie opętało i zawładnęło moim umysłem,jak zapomnę tytułem wytłumaczenia stanu dobrymi wynikami, to za jakiś czas powraca znowu... To jest masakra... Parę lat temu coś mi wyszło w EEG, na cito zrobiłam prywatnie TK wszystko wyszło ok, wróciło z bólami głowy i skierowaniem przez neurloga do MRI, podstawą skierowania był rzekomy minimalny oczopląs, MRI w maju 2009 prywatnie oczywiście tez wynik dobry, w styczniu okulista na nowo uruchomił mój lęk stwierdzeniem ma Pani lekko powiększoną lewą źrenicę...No i mam jazdę na całego, ogladam te oczy tysiąc razy dziennie, w pracy, w samochodzie, w domu, w sklepie gdziekolwiek jestem szukam luster żeby przyjżeć się źrenicom... Faktycznie jest tak że czasami lewa jest większa od prawej, jest to minimalna róznica ale jest, nie zawsze ale często. W dodatku czym więcej się przygladam tym róznica się powiększa...Czym więcej myślę tym jest gorzej. Nie wiem czemu reaguje tylko jedna. Widze już najgorsze opcje, dr. google wskazuje mi co rusz nowe choroby a ja z dnia na dzień popadam w taki lęk, że nie umiem go opisać.

Do neurologa idę dopiero 12.05, na dobrego psychiatrę póki co mnie nie stać ponieważ leczę Chlamydię Trachomatis i Pneumoniea oraz Boreliozę taki pakiecik mam, leczenie kosztuje fortune bo leków mam całe pudełko...A na NFZ chyba nie ma co lczyć...

Czy ktoś z Was ma podobne doświadczenie do mojego????? Może jakies wsparcie słowne chociaz na jakiś czas uspokoi moją duszę....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też mam nierówne źrenice od 11 lat i żyję :) To się nazywa anizokoria i występuje czasem u młodych kobiet jako zespół jakiś tam (nie pamiętam nazwy). Ale u Ciebie może te źrenice mają związek z borelią, co? Przecie borelioza daje objawy neurologiczne często. NAjważniejsze żeby ją leczyć i będzie OK :) Rozumiem że sobie wkręcasz najgorsze, sama tak robię. Ale patrząc zdroworozsądkowo... :) Pozdrawiam :)

Majka, ściskam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

togolina,

 

Z tym google to wiem,ze jest porazka.Tam tylko same chorobska wyskakuja.Nieraz to przerabialam odnosnie chloniakow:)))Nic dziwnego,ze lekarze mowia aby nie wyczytywac na wlasna reke.

Z tymi zrenicami to nie mam pojecia,ale chyba kiedys tez cos podobnego mialam.Jesli po typu badaniach ejst OK to nie mysl!!!!Ciesz sie zyciem.Nie zwracaj uwagi na oczy!Napewno jest dobrze.

Ja tez ostatnio przechodzilam gehenne odnosnie wezlow chlonnych,ale wyniki mam OK wiec juz sobie to daruje.Zreszta co ma byc to bedzie.Mozna wpasc pod samochod na przyklad;/

Teraz sobie odpuscilam i minelo wszytsko.Bole stawow,miesni itd itp.

Mysle tylko teraz ,ze za 7 tyg lece do domku,a pozniej w nasze polskie Sudety!!!Slonce cieplutkie.polany,lasy,gory ahhhh....Obecne jedyne moje zmartwienie to wulkan:D Zeby nie ekspolodowal ponownie przed moim wyjazdem:)))Bo chyba popelnie se puku!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam dziewczyny za słowa wsparcia... Żeby było tak łatwo zachować zdrowy rozsądek... Mi sie wydaje że ja mam dwie połówki siebie, jedna stara się myśleć rozsądnie, nie panikować i przede wszystkim do wszystkiego podchodzić ze spokojem natomiast druga widzi wszystko w czarnych barwach...doszukuje, dopowiada, panikuje i rozsadku nie ma nawet krztyny....Niestety w ostatnim czasie zbyt często słucham tej drugiej.... I to mnie zjada....

W moim przypadku nie wiem czy miałam wcześniej cokolwiek ze źrenicami bo nie zwracałam na to uwagi, niefortunna uwaga okulistki doprowadziła mnie do tego że sieje zamet w mojej duszy...

Wcześniej przerabiałam wszystkie choroby jakie tylko google wskazał, nie wspominając że dziecko miało powiększone węzły chłonne - wykryto mononukleoza zakaźna a ja mu wmawiałam ziarnicę.... To jest straszne i wiem ze potrzebuję pomocy ale przy takich lekach jakie biore to nawet nie wiem czy mogłabym cokolwiek jeszcze włączyć...Wyleczę moje bakterie i pewnie udam się na psychoterapie bo to mnie wykończy.

Wyniki MRI robiłam rok temu - a kiedyś byłam u &*%^#& neurologa, który wmówił mi ten minimalny oczopląs przez którego ja też wmówiłam sobie guza co zaskutkowało wydatkiem i zrobieniem tego badania prywatnie, posżłam z wynikiem powiedział że jest wszystko ok ale zakończył ,, Wie Pani miałem pacjentke , która była u mnie z dobrym wynikiem MRI a po 2 miesiacach wróciła z guzem wielkości orzecha " ..... No i co Wy na to????? Brak słów....

I ja teraz patrze na te źrenice, ( które w tej chwili sa normalne ale sa chwile że są różne ) i przypomina mi sie to co mi powiedział ten lekarz $#@$!%#@....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej :) i ja miałam kiedyś"leki przed śmiercią" ale oswoiłam się z nimi , kiedy któregoś dnia rozmawiałam z koleżanką, która podchodzi do zycia trochę inaczej, spokojniej...

powiedziała mi,że jak mam się tak całe życie przejmować śmiercią, to lepiej żebym położyła się na podłodze i umarła... powiedziała mi,że jak mam umrzeć to umrę. od tej pory spoglądam na to zupełnie inaczej... twierdzę,że jeżeli będę miała umrzeć to nie przeciwstawię się śmierci, bo ona jest nieunikniona...

lęki przeszły i ja poczułam się lepiej . terapia z oswajaniem się przed śmiercią uważam będzie znacząco wpływała na Twój obecny stan zdrowia :)

 

pozdrawiam

 

no ja niby to wszystko wiem, ale ja się boję tego, co będzie po śmierci. boję się, że to będzie coś przerażającego :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Togolina, zawsze może się trafić lekarz kretyn, który postawi diagnozę na wyrost, nie przejmuj się :)Mi niedawno koleś powiedział,że mam węzły ogromne na szyi, trafiłam do hematologa i lekarka miała niezłą polewkę bo te rzekome węzły to były kości kręgosłupa :)) A co do dziecka to wiesz, trudno nie reagować jak węzły są wielkosci śliwek, tutaj każda normalna matka wpadłaby w panikę. Dobrze że to tylko mononukleoza była :) Trzymaj się :) Z tego co pamiętam to pisałas że idziesz do neurologa- i dobrze. uspokoisz się :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć jestem tu nowa i chciałabym się poradzić. Za dwa miesiące kończę studia medyczne i jestem przemęczona nauką. Do tej pory sądziłam, że jestem nerwowa, nadpobudliwa. Od jakiegoś czasu pojawiły się różne dolegliwości, które olewałam, jakoś tłumaczyłam i było oki. Ale od niedawna wkręcam sobie schizofrenie. Nie mam żadnych objawów wytwórczych niby wiem że jej nie ma, ale i tak o niej myślę. Odczuwam nie określony niepokój, zamęczam się, nawet niewielki hałas jest trudny do zniesienia. Do tego dochodzi stałe zmęczenie i złość o byle co. Pomocy!!! Poradźcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

togolina,

 

Dokladnie neiktorzy lekarze to kretyni.Przeciez to sa normalni ludzie,a jak wiadomo ludzie bywaja rozni,zlosliwi.Zaden normalny i rozsadny lekarz nie wmawialby choroby nie majac zadych podstaw do tego.

Tutaj owych podstaw nie ma.

Ja tez mam podwojna osobowosc.Dokaldnie jak Ty z jednej strony rozsadna,odpowiedzialna ,z drugiej poplatane z pomieszanym ,ze ja sama za soba trafic nie moge.Mam nerwice natrectw straszna,zle,negatywne myslenie o wszytskim rowniez co gorsza o sobie:( Chyba to,ze nie toleruje samej siebie,swojej osoby,pewnych zachowan doprowadza mnie do frustracji.Mam tylko nadzieje,ze inni tego nie widza co ja.Niewiem jakos trzeba zyc.Dlatego staram sie myslec pozytywnie.Choc codziennie jestem zniechecona zyciem taka psychicznie zmeczna nim.Szczegolnie rano.Popoludniu juz jakos zaczynam zupelnie inaczej rozumowac.Niemam pojecia co to.Od kiedy pamietam zawsze tak mialam.Najgorsze,ze im bardziej jestem starsza tym bardziej widze swoje zle zachowanie,ktorego zmienic nieraz sie nie da.Nie mam pojeciaczy zachowanie jest zle czy normalne,poprostu taki charakter,albo tak nardzo krytycznie na siebie patrze.Podobaja mi sie inne wzorce zachowan,ale niestety nie potrafie sie zmienic,nie moge tego doscignac.Takze cudownie nie jest,a to co zle chce przycmic czyms milym poprostu.Pozdrawiam Ciebie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Madziucha hej :) moim zdaniem nie masz sie co przejmowac:) bo na pewno nie masz tej choroby, poza tym kazdy wie jak bardzo wymagajacym kierunkiem jest medycyna , wiec masz prawo byc zmeczona. Niedlugo konczysz studia to odpocznij sobie troche,pojedz w jakies fajne miejsce:) bedzie dobrze :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

madziucha, pewnie masz to co wszyscy studenci medycyny, taki kryzys podobno wszyscy oni przechodzą :) W pewnym momencie zauważasz u siebie objawy wszystkich chorób o których się uczysz. Do tego jeszcze pewnie też nerwówa, przecie koniec studiów, pewnie mnóstwo nauki... Ja myślę że to co masz to jest objaw raczej jakiegoś zmęczenia psychicznego i fizycznego i już :) Poczytaj posty Majki, też miała wkręta na schizę ale psychiatra wybił Jej to z głowy :) Sama wiesz,że schiza się tak nie objawia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odp. Przez te wszystkie lata studiów było ok i teraz na sam koniec coś takiego mnie dopadło. W najmniej odpowiednim momencie. Oczywiście, że wiem, że nie mam schizy i wszystko sobie umiem racjonalnie wyjaśnić, ale co z tego. Ten cholerny niepokój i emocje robią swoje. Powinnam być szczęśliwa. Mam super męża,synka, kończę wymarzone studia a czuje się beznadziejnie. Odpocząć będę mogła dopiero w wakacje, wydaje mi się, że funkcjonuje jak maszyna :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Togolina, zawsze może się trafić lekarz kretyn, który postawi diagnozę na wyrost, nie przejmuj się :)Mi niedawno koleś powiedział,że mam węzły ogromne na szyi, trafiłam do hematologa i lekarka miała niezłą polewkę bo te rzekome węzły to były kości kręgosłupa :)) A co do dziecka to wiesz, trudno nie reagować jak węzły są wielkosci śliwek, tutaj każda normalna matka wpadłaby w panikę. Dobrze że to tylko mononukleoza była :) Trzymaj się :) Z tego co pamiętam to pisałas że idziesz do neurologa- i dobrze. uspokoisz się :)

 

 

Rudegirl - faktycznie trafiłas na kretyna, pomylić kręgosłup z węzłami.... :D Mój to mi tylko opowiedział przypadek pacjentki....Młody miał powiekszony jeden węzeł i nie był on duży, szyjny po jednej stronie widoczny na zewnątrz, morfologia krwi była tylko lekko zaburzona i w sumie niewiele wskazywało na mononukleozę, prawie 3 tygodnie jeździłam z nim do poradni zakźnej gdzie nikt nie iwedział co mu jest, każdy lekarz gadał cos innego, w koncu jeden lekarz dał mi skierowanie do szpitala i rozpoczęli diagnostykę.... Badania i wyniki - własnie wirus EBV i chlamydia . Ale co ja przeżyłam przez te 3 tygodnie to moje, sama biegałam prywatnie po hematologach i mimo że nie było według nich przesłanek do poważnych schorzeń ja swoje myślałam...W szpitalu te zbiegałam za lekarką sama prosząc o wykonanie poszczególnych badań, patrzyła jak na wariatkę.... Ale badania porobili wszerz i wzdłuż i chociaż przez moje chodzenie wiedziałam co mojemu dziecku było... Węzeł zniknął w końcu...A ja straciałm troche swojego zdrowia.

 

Ja jestem typową internetową hipochondryczką , mam objaw. wpisuję w google i jestem chora, teraz częśc objawów przekładam i tak na bakterie , które mam ale tych źrenic coś nie bardzo mogę i mam problem.Może jakbym miała więcej kasy poleciałabym prywatnie do nerologa i kolejny MRI ale te paskudztwa , które lecze ( też prywatnie ) są meeeega kosztowne.

Póki co próbuję wytrzymać do maja .... :-(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Togolina, jeśli chodzi o dziecko to absolutnie uważam,że postępowałaś jak najbardziej słusznie! Sory, to jest maluch, który sam o siebie nie zadba i my, mamusie musimy walczyć o swoje dzieci. MAm gdzieś że patrza na mnie jak na kretynkę! Jeśli węzły były wielkie to trzeba wszystko sprawdzić i już. każda normalna matka tak się by zachowała.

A u Ciebie te neurologiczne sprawy to raczej borelia, ona przecie atakuje w pierwszym rzędzie układ nerwowy. Weźmiesz leki i po sprawie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie to pewne są w sumie 2 chalmydie potwierdzone dwoma wynikami Igg i IgA ( bardzo wysokimi ) natomiast borelię mam tylko dość wysoka w Igg tego IgM nie zrobiłam bo sprawa dotyczyła starego kleszcza i powiedziano mi tylko o Igg a w sumie mogłam zrobić... A kleszcza miałam 9 lat temu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×