Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Na wstępie chciałbym przywitać wszystkich użytkowników. Chciałbym też przeprosić za ewentualny chaos w tekście, ale pisząc to jestem pod wpływem leku uspokajającego. Jeśli to zły temat, to uprzejmie proszę, by moderator przeniósł go do innego działu/wątku ;). Ale uznałem, że napiszę tu.

 

I przechodzę do sedna- Obecnie mam 21 lat- Już rok temu w wakacje pojawił się u mnie ogromny problem z motywacją do życia. Wyleciałem wtedy ze studiów i ogarnęła mnie pustka. Nie potrafiłem ruszyć z miejsca, a codzienność mnie przerastała. Sukcesem było wyrwanie się spod kołdry. Wtedy byłem już bliski rozpoczęcia jakiejś terapii u psychologa lub czegoś w tym stylu. Ostatecznie przez inne problemy zdrowotne (teraz to nieistotne), odnalazłem w sobie motywację, wziąłem się za dietę, udało mi się nieco ruszyć itp.

 

Teraz problem powraca. Po fatalnym roku 2014, w 2015 wszystko szło jak należy. Uprawiałem sport, widywałem się ze znajomymi, zacząłęm kurs na prawko, rozpocząłem szukanie pracy (niestety bez efektu). Myślałem że "demony" z ubiegłego lata mnie bezpowrotnie opuściły. Ostatnie 2 dni jednak kompletnie mnie rozbiły, znowu nie mam siły wstać z łóżka, dziś bałem się nawet pójść do sklepu :(, kompletnie mnie to przerasta. A w sumie nie stało się nic, co mogłoby wywołać takie objawy. Co prawda silnie przeżyłem masę porażek przy próbach jazdy samochodem ale po lekkim dołku w lipcu myślałem że wracam do formy. Próbowałem nawet myśleć o kolejnym podejściu do egzaminu praktycznego lub wykupieniu jazd doszkalających. Niestety, od soboty nie jestem sobą. Dziś przebyłem jeszcze ciężką kłótnię z rodziną, na której utrzymaniu jestem. Jest mi z tą sytuacją źle, a czuje sie niezrozumiany. Oni myślą chyba że mój problem nie jest aż tak duży za jaki ja go uważam, lub że spodobało mi się "leniwe życie" i brak obowiązków. A jest to nieprawda. Właśnie wieczorna kłótnia popchnęła mnie do napisania tej wypowiedzi. Poczułem się zupełnie niepotrzebny,niezrozumiany i bezwartościowy. Rodzice i siostra krzykiem chcieli wzbudzić we mnie motywacje, a rozbili mnie doszczętnie. Nie radzę sobie z tą sytuacją, nie umiem wystartować do życia.

Jutro chcę odebrać papiery ze szkoły policealnej, do której swego czasu chodziłem, bo potrzebne jest mi świadectwo ukończenia liceum, by zarejestrować się w urzędzie pracy, by mieć ubezpieczenie zdrowotne, w razie bym mógł rozpocząć terapie (lub coś w tym rodzaju) w państwowej służbie zdrowia, bo nie wiem czy na prywatną mnie stać. Ale nawet nie wiem czy jestem w stanie zrealizować to niby proste zadanie. Nie umiem ogarnąć co się ze mna dzieje :(, jeszcze w środe grałem w piłkę z kolegami, a w niedziele nie miałem siły wstać z łóżka. Czy macie jakieś porady?

 

Dziękuję z góry za przeczytanie moich wynurzeń. Myślę że zawarłem wszystko co najważniejsze. Jak jeszcze przypomną mi się jakieś istotne dla sprawy rzeczy to je wypiszę. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przygnębiające to trochę, od 1,5 roku czekam na lepsze jutro. Dzisiaj naszła mnie myśl, że może będę czekać do usranej śmierci?

 

 

Ja też czekam, czekam i czekam na lepsze jutro. Może się KIEDYŚ doczekam...

 

A co jeśli to lepsze to teraz, a później będzie coraz to gorzej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam 27 lat (jutro urodziny, dokładniej rzecz ujmując :P) , mam tylko licencjat, nie pracuję, w moim CV jest tylko jedna wielka dziura, jak z czarnej dupy, za przeproszeniem... Miałem tylko jedną dziewczynę, jak miałem 26 lat i to się fatalnie skończyło. O mnie akurat nie da się powiedzieć, że w tym wieku to skończone studia albo jakaś praca, jakieś śluby, czy coś.... Studia nieskończone, bo we mnie metro pierd**neło i leżałem w szpitalu z wyciętą kością z czaszki, heh. Takie mam życiowe osiągnięcie.

Nie chcę tu się licytować, narzekać na siebie, czy coś takiego. Po prostu chciałem przedstawić fakty z mojego życia, pokazać że wcale nie jest tak fatalnie... Są ludzie którzy mają jeszcze gorzej. Też np. ta moja była w zeszłym roku po maturze była, chciała iść na studia ale nie otworzyli jej kierunku, więc siedziała cały rok w domu i nie pracowała, w tym roku też nie idzie na studia, pracy też ciągle nie ma, heh...

Przed Tobą jeszcze tyle życia, że pewnie jeszcze zepniesz poślady i się poskładasz. :great:

Ja się na razie nie zamartwiam. Mam rekonwalescencję po permanentnej nerwicy.

 

 

Ja też czekam, czekam i czekam na lepsze jutro. Może się KIEDYŚ doczekam...

 

A co jeśli to lepsze to teraz, a później będzie coraz to gorzej?

Albo - co gorsza - będziecie tak siedzieć do śmierci i się zarzynać?

 

 

Przez joaszy rozsunęła mi się strona. :P

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przed Tobą jeszcze tyle życia, że pewnie jeszcze zepniesz poślady i się poskładasz. :great:

 

Staram się... :) Jeszcze zależy w jakim humorze aktualnie jestem

Śpiesz się, jest duże prawdopodobieństwo, że zachorujesz na raka albo pierdalnie cię samochód.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam 27 lat (jutro urodziny, dokładniej rzecz ujmując :P) , mam tylko licencjat, nie pracuję, w moim CV jest tylko jedna wielka dziura, jak z czarnej dupy, za przeproszeniem... Miałem tylko jedną dziewczynę, jak miałem 26 lat i to się fatalnie skończyło. O mnie akurat nie da się powiedzieć, że w tym wieku to skończone studia albo jakaś praca, jakieś śluby, czy coś.... Studia nieskończone, bo we mnie metro pierd**neło i leżałem w szpitalu z wyciętą kością z czaszki, heh. Takie mam życiowe osiągnięcie.

Nie chcę tu się licytować, narzekać na siebie, czy coś takiego. Po prostu chciałem przedstawić fakty z mojego życia, pokazać że wcale nie jest tak fatalnie... Są ludzie którzy mają jeszcze gorzej. Też np. ta moja była w zeszłym roku po maturze była, chciała iść na studia ale nie otworzyli jej kierunku, więc siedziała cały rok w domu i nie pracowała, w tym roku też nie idzie na studia, pracy też ciągle nie ma, heh...

Przed Tobą jeszcze tyle życia, że pewnie jeszcze zepniesz poślady i się poskładasz. :great:

Ja się na razie nie zamartwiam. Mam rekonwalescencję po permanentnej nerwicy.

 

 

Ja też czekam, czekam i czekam na lepsze jutro. Może się KIEDYŚ doczekam...

 

A co jeśli to lepsze to teraz, a później będzie coraz to gorzej?

Albo - co gorsza - będziecie tak siedzieć do śmierci i się zarzynać?

 

 

Przez joaszy rozsunęła mi się strona. :P

 

 

Ja wiem kiedy jest "lepsze" :) I na pewno nie jest to teraz.

Mi też rozsunęła się strona :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chcę wrócić do przeszłości, a nie mogę. teraźniejszość to beznadzieja , a przyszłość jeśli ma być taka jak teraźniejszość to nie chcę już dłużej żyć. moje życie aktualnie i tak jest już skończone. jestem żywym trupem,który nie chce już żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×