Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

ALBINA, witam!

Zgodnie z tym co Rani wyżej napisała czy próbowałaś czegoś innego niż te leki???

Przede wszystkim długo już na to chorujesz?

Popatrz ilu z nas jest tutaj i tez umieramy niestety.....staraj się jak tylko jest to możliwe nie ulegać panice, bo mimo tego iż te objawy są straszne i nie dają żyć normalnie, boimy się że umrzemy, zemdlejemy itp to nic nam się złego nie stanie! będziemy się tylko męczyć.....ale też nie musimy, wiele zależy od nastawiena, które wiem bardzooo ciężko zmienić....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Choruje od 8 lat , ale ostatnio to się nasiliło , wstaje rano i zaraz biorę oxazepam , bo boje się skutków , wczoraj byłam u lekarza rodzinnego , bo dostałam kołatania serca i ciśnienia , dostałam tabletki , zaczęły mi się jakieś dziwne bóle lewej ręki i uczucie drętwienia nóg , i cały czas strach , że umieram , nie daje już rady ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich

Cierpię na nerwicę od wielu lat ale dowiedziałam sie o tym dopiero podczas pierwszego ataku choroby RZS. Mam takie same objawy jak wy wszyscy nie daje już rady, zawroty głowy doprowadzają mnie do szaleństwa. Szukam dobrego psychiatry z Poznania może ktoś może polecić mi jakiegos lekarza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!Chciałabym opisać moją historię i dowiedzieć się czy ktoś ma podobnie i jak sobie z tym radzi.Zaczęło się to jakieś 3 lata temu od zawrotów głowy.Potem nasilało się to z dnia na dzień,czułam się jak bym była chora.Zaczęłam więc chodzić od lekarza do lekarza myśląc,że to coś poważnego,ale dowiedziałam się,że to jest nerwica lękowa,no i się zaczęła moja walka.Jakoś to było dni leciały,a ja czułam się praktycznie codziennie zle,miałam obawy,żejak wyjdę z domu to zemdleję,były momenty,że mnie coś dusiło i ciężko mi się oddychało.Ale wszystko się zmieniło po zajściu w ciążę,czułam się jak nowo narodzona i jak urodził się mój synek powiedziałam sobie,że się nie poddam i będę z tym walczyć.Do 4 miesięcy było ok,ale ostatnio znowu zaczęłam mieć napady duszności no i od czasu do czasu robi mi się słabo,odczuwam coś takiego jakbym miała zaraz zemdleć.Próbuję z tym walczyć i powiem szczerze,że udaje mi się jak narazie,ale objawy nie ustępują.Czy jest na to jakaś rada?Czy psychoterapia pomaga?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam jestem tu nowy ma 34 lata i choruje od 3 lat natą piepszoną chorobe 2 lata zapiepszalem na seroxacie cudowne lekarstwo niepoweim mialem fobie natręctwa mysli samobójcze ale pomoglo ogólnie nic mi ostatnio w zyciu niewychodzi brak pewnosci siebie leki silne wszystko widze czarno typowe objawy dla tej choroby ostatnio sie zakochalem ale niewyszlo po dlugim pobycie sam i juz niewiem czy to ma wszystko sens sam sobie z tą chorobą nieporadzilem dodam ze prowadzilem burzliwe zycie wodka kobiety itp byly tez narkotyki teraz niemam nic praktycznie prawko zabrane dziewczyny niemam dzieci niemam znajmych zostala garstka mam pytanie czy ktos wyskoczyl z takiego gówna w jakim sie znajduje dziękuje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!Ja próbuję sobie z tym sama radzić i jakoś to idzie,kiedy mnie chwyta atak staram się tym nie przejmować i znajduję sobie zajęcia.Dodam,że ja ma tą chorobę już 3lata,a przez ostatni rok kiedy chodziłam w ciąży wszystko przeszło,już myślałam,że udało mi się ją pokonać,ale jakieś 2 miesiące temu wszystko wróciło,mam ataki duszności,wydaje mi się,że zaraz zemdleję,jestem ciągle zmęczona,jednak nie daję za wygraną i staram się żyć jak dawniej,chociaż nie jest to proste.Dasz radę tylko musisz tego chcieć,to siedzi w głowie i w myślach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!Jestem tu nową osobą.Potrzebuję pomocy a widzę że jest wiele osób z podobnymi problemami.Dopadło mnie to przed świętami.Chociaż takie objawy miałam już nie raz jednak nigdy nie trwały one tak długo.Nie mogę chodzić do sklepu bo robi mi się tam słabo mam uczucie że zaraz zemdleje.Rano kiedy się budzę czuje w środku straszny niepokój,chociaż nie mam do niego powodu.Czasami czuje mrowienie w rękach i nogach ciśnie mnie w głowie,mam zawroty głowy,to wszystko jest straszne.Jakiś czas temu wzywałam z tego powodu pogotowie.Stwierdzili,że to nerwica.Bałam się,że coś mi się dzieje w głowie zrobiłam tomografie głowy,eeg i wyszło że jest ok.Dziś mam wizytę u psychiatry już trzecią i pewnie przepisze mi jakieś leki a ja się będę bała je brać teraz miałam przepisany Afobam i miałam brać doraznie tylko wtedy jak nie będe mogła sobie już poradzić.Ale do tej pory nie wzięłam ich ani razu,chociaż nie raz miałam taką potrzebę.Jednak kiedy przeczytałam o skutkach ubocznych,nie byłam w stanie ich brać.Obawiam się,że z tymi które mi teraz przepisze będzie podobnie.Może ktoś mi podpowie jak sobie samemu z tym poradzić.Bez leków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może ktoś mi podpowie jak sobie samemu z tym poradzić.Bez leków

Ja mogę zasugerować psychoterapię. Dzięki lekom stłumisz objawy, co da Ci świetny start na terapii. Później to już tylko praca, praca, praca nad sobą. Sama sobie możesz nie poradzić, bo - może to dziwnie zabrzmi - sama jesteś swoją nerwicą i jakakolwiek próba samo kontroli, analizowania i rozmyślania o swoim problemie tylko Cię pogłębi.

To samo tyczy się agunia 120, desperado 75.

Mówię ze swojego doświadczenia. Wszystkie objawy typu: duszności, sercowe, mrowienia, sztywnienia, dziwaczne bóle dawno odeszły.

Powtórzę się, polecam psychoterapię.

 

Pozdrawiam 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiele piszecie o samych sobie, proszę podzielcie się ze mną własnymi doświadczeniami kontaktów z najbliższymi: rodzicami, rodzeństwem, swoimi drugimi połówkami.

Czy Wasze relacje z nimi są takie, jak zanim zaczęliście się zmagać z chorobą?

 

Jeżeli o mnie chodzi to pomaga mi ojciec. Matka mnie zupełnie nie rozumie ale już przyzwyczaiła się do tego, że nie wszystko jestem w stanie zrobić. Mój problem polega na tym, że boję się tego, że będę się ... bał a jeśli jestem mocno wystraszony to jestem w stanie się uspokoić tylko w domu. Dlatego panicznie boję się utknięcia w korku, zatrzaśnięcia w windzie (sporadycznie nimi jeżdżę - samej jazdy się nie bojąc tylko tego, że się nagle zatrzyma między piętrami) i matka właśnie tego nie rozumie. Wiele razy na mnie okropnie krzyczała kiedy mówiłem, że nie zawiozę jej do siostry (która akurat mieszka w takim miejscu że aby do niego dojechać popołudniu w dzień powszedni to trzeba odstać 20 minut w korkach - w jedną i drugą stronę). Siostra mnie rozumie od kilku miesięcy - sama miała ostatnio podobne problemy.

 

Myślę, że poradziłbym sobie z tymi lękami gdyby nie to, że przypomina mi o nich moje @#$@#% serce - im większy strach - tym większa szansa na to, że wystąpi skurcz dodatkowy. Jeśli mam spokojne dni to może mi serce walić bardzo szybko i mocno i nic się nie dzieje ale po ciężkim tygodniu próg wystąpienia tych dolegliwości może się znacznie obniżyć i miałem już taki dzień, że serce chodziło mi jak rozklekotany silnik. Na szczęście to jest nic groźnego (byłem już u 4 kardiologów, EKG, echa serca, USG - żadnych nieprawidłowości tylko skurcze dodatkowe na tle nerwowym) ale tak czy inaczej każde takie wybicie serca z rytmu to poza domem spora dawka stresu - jeśli wystąpi kilka w ciągu kilku minut to jestem w błędnym kole a z tego niełatwo jest uciec... Duży stres - większa arytmia... makabra...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich serdecznie!

Pare miesięcy temu poznałam przez internet świetnego chłopaka :D Zaplanowaliśmy 2 spotkania, ale on oba odwołał.... z różnych przyczyn. Pomyślałam, że to nic takiego, każdemu może coś wypaść przecież.... Jest między nami silna więź i nadajemy na tych samych falach, wiele nas łączy. Ostatnio przyznał mi się, że rozpoczął leczenie nerwicy hipochondrycznej i dlatego się ze mną nie spotkał, choć bardzo tego chciał.... Objawia się to tym, iż boi się, że jest chory na różne choroby, odczuwa ból w różnych częściach ciała.... Napisał mi, że sam sobie z tym nie poradzi i dał do zrozumienia, że potrzebuje mojego "spokoju ducha". Wczoraj pod wpływem emocji zerwał ze mną kontakt... Znając go, myślę, że to w imię mojego dobra, gdyż on boi się odrzucenia.... Zależy mi na nim, ale nie wiem co mam zrobić, jak postąpić.... czy brnąć w tą znajomość? A co jeśli nie będę umiała mu pomóc i złamię mu serce?? Mam dużo silnej woli i siłę radzenia sobie w trudnych sytuacjach, ale czy zdołam go tym zarazić? Co będzie jeśli choroba będzie wpływała na jego zachowanie, a ja to błędnie odczytam? Co robić, błagam poradźcie w jakim stopniu osoby chore potrzebują czyjegoś ciepłego serduszka????????????????????

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CiastkoZkremem, po pierwsze - dobrze, że tu piszesz :) po drugie - nerwica to nie choroba, tylko zaburzenie emocjonalne.

 

twój znajomy dobrze wytłumaczył ci, co się z nim dzieje, ale to trudniesjze niż myślisz. w zasadzie niewiele można pomóc tak fizycznie, materialnie osobie z nerwicą. tutaj najważniejsza jest pomoc duchowa. tak jak ci powiedział znajomy - jemu potrzebny jest twój wewnętrzny sposób, ale także zrozumienie, chęć wyciągnięcia do niego ręki, pokazania, że sie go nie boisz, że chcesz go wspierać. jemu na pewno ciężko jest sie przekonać, że jesteś pozytywnie nastawiona do niego, bo my newicowcy tak mamy. wolimy się odsunąć, niż uwierzyć, że ktoś nam pomoże.

 

faktycznie targają nim duże emocje, skoro zrezygniował ze znajomości. wytłumacz mu, że zależy ci na nim, na kontakcie z nim, że go szanujesz i chcesz pomóc.

 

powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję za wyczerpującą odpowiedź!!!

Jak to dobrze, że są takie miejsca jak fora, gdzie ludzie życzliwie się informują nawzajem. Buszowałam w necie dużo na ten temat, ale nigdzie nikt nie powiedział jak nerwicowca traktować jak człowieka a nie pacjenta. Ja oczywiście kontakt odnowiłam i wyciągnęłam rękę .... 3majcie kciuki, mam nadzieję, że podołam, bo bardzo zależy mi na tym chłopaku!!!!!!!

Aha, jeszcze jedna sprawa: co jest lepsze - otwarcie rozmawiać o nerwicy czy lepiej wmawiać komuś, że jest zdrowy i, że nerwica jest tylko w jego głowie?????????????

Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :))))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich! Jestem tu nowa, postanowiłam poszukać pomocy na forum bo już sama sobie nie radzę.. NIe wiem co robić, nie wiem czy mam depresje, czy nerwicę, czy w ogóle coś mi dolega. Opiszę więc swój stan. Od jakiegoś czasu nie mam w ogóle chęci do życia, nie chce mi się wstać z łóżka. Mimo, że mam rodzinę, wspaniałego chłopaka, znajomych, studiuję to co lubię to nie widzę sensu życia. Nie mam na nic siły, nie mam ochoty nic robić, wszystko robie na siłę "bo muszę", albo "bo tak trzeba". Czuję się samotna (chłopak studiuje w innym mieście i widujemy się co drugi, trzeci weekend) a mimo to izoluję się od ludzi. Odmawiam pójścia na spotkanie czy impreze, bo mi się nie chce. Wiecznie porównuję się do innych i czuję się zawsze gorsza od nich. Mam uczucie beznadziei, roztrzęsienia i rozpaczy, ogólnego dołka, raz się śmieje, za chwilę płaczę. Ciągle towarzyszy mi strach o wszystko, czy zaliczę kolokwium, które jest za dwa tygodnie, czy skończę studia, czy znajdę pracę, czy będę miała za co żyć i boję się i nie mogę przestać o tym myślec i się ogarnąć. Nie potrafię cieszyć się życiem tak jak kiedyś, gdy byłam wesołą, wiecznie uśmiechniętą dziewczyną. Ostatnio źle sypiam, budzę się w nocy i ciągle myśle i myśle i boje się, sama nie wiem czego :( Choć noc kiedy śpię daje mi odpocząć to rano wstaje zlana potem i wszystko zaczyna się od nowa..Do tego jestem jakaś agresywna. Jak coś idzie nie po mojej myśli od razu się denerwuje i robię awanturę, często z byle powodu i później jak przemyśle bardzo tego żałuje. Zrażam w ten sposób bliskich :( Opowiadałam o tym mamie, ale ona mówi że sobie wymyślam i żebym się ogarnęła, więc nie znajdę u niej i u nikogo innego pomocy.. Pomóżcie proszę Wy, bo nie mam siły tak dłużej żyć..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aha, jeszcze jedna sprawa: co jest lepsze - otwarcie rozmawiać o nerwicy czy lepiej wmawiać komuś, że jest zdrowy i, że nerwica jest tylko w jego głowie?????????????

Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :))))

Najgorsze jest właśnie mówienie że nic się nie dzieje itd. - bo już i tak bezsilność spowodowana świadomością, że nie potrafimy czasem zrobić najprostszych rzeczy, jest ogromna. Jak dla mnie to rozmawiaj z nim otwarcie, niech wie że ma w tobie wsparcie. To wbrew pozorom wstydliwe zaburzenie, m.in. dlatego że odsłania czyjąś słabość, problem z którym sobie nie radzi. Do tego dochodzi obraz silnego (normalnego?) faceta i poczucie, że nie można mu sprostać - przynajmniej w moim przypadku - dlatego np. dziewczynie długo nie mówiłem że mam jakieśtam swoje problemy. Bałem się odrzucenia. I też prawdę mówiąc były na początku znajomości chwile, że miałem ochotę skończyć tą znajomość i wyjść z tego jakoś z twarzą niż dalej się pogrążać, obciążać ją swoimi problemami i łapać doła z powodu tego, że czuję się przez te swoje nerwicowe problemy gorszy. Ale dużo lepiej jest teraz, jak dziewczyna wie o wszystkim a ja wiem że to rozumie, wtedy wiem że jak odwołam spotkanie bo się źle czuję to nie weźmie tego do siebie, nie będzie że ją olewam itd.

 

Bo czasami jest tak że człowiek ma ochotę zostać zupełnie sam, obecność innych tylko sprawia że jest gorzej, chociażby dlatego że wstydzi się tego - jeżeli tak kiedyś będzie to też nie bierz tego do siebie. A często jest wprost przeciwnie, bardzo potrzeba czyjejś bliskości, ona daje siłę do walki, mierzenia się z życiem, które czasami jest takie trudne. Czasami dla siebie już się nie chce, nie ma siły, ale tą siłę daje ktoś inny, np. dużo dziewczyn wyszło na prostą po urodzeniu dziecka, po prostu miały dla kogo iść na terapię i coś ze sobą zrobić.

 

Oprócz tego pomaga mi też spokój drugiej osoby. Koi mnie. Sama świadomość że ona w danej chwili jest spokojna i wszystko jest ok sprawia, że czuję się lepiej. Bardzo często jest tak że jedyne czego mi potrzeba to po prostu wtulenia się w nią.

 

Jedno co jest ważne to to, że musicie nauczyć się o tym rozmawiać, odróżniać objawy nerwicy od jego charakteru. Nerwicowiec często nie powie czegoś wprost bo będzie się wstydził albo bał, że go nie zrozumiesz. Co w sumie jest uzasadnione, bo niełatwo jest zrozumieć czasem pozornie nieracjonalne zachowania - jak chociażby bieganie na pogotowie mimo tego, że wyniki badań są idealne.

 

Co do mówienia że jest zdrowy - nerwicowcy są bardzo wrażliwi na takie słowa jak np. weź się w garść, przecież nie ma problemu - przynajmniej w przypadku nerwicy lękowej doskonale wiem że obiektywnie nie ma problemu. I gdyby to było takie proste jak to się mówi to w ogóle nie byłoby psychiatrów. Nie wiem jak to jest z hipochondryczną (bo sam mam "tylko" lękową z zespołem jelita drażliwego), może ktoś inny napisze więcej - ale z tego co zauważyłem po ludziach to jest taki moment, kiedy uświadamiają sobie, że to "tylko" nerwica (a nie np. zawał), ale mimo wszystko nie potrafią sobie tego jakoś zakodować i nadal biegają po pogotowiach żeby po raz kolejny dowiedzieć się, że wszystko jest z nimi w porządku. Może trudno to sobie wyobrazić komuś kto nigdy nie miał takich zaburzeń, ale psychika reaguje zupełnie nieadekwatnie do tego, co racjonalnie myślimy. Często jest tak że np. doskonale wiem, że nic się nie dzieje, nie ma żadnego problemu, zagrożenia, a jednak pojawia się atak, panika, gwałtowne reakcje organizmu - jakby ktoś ci pistolet do skroni przyłożył. I dorosły samodzielny człowiek w jednej chwili zmienia się w małe bezbronne dziecko z ogromnym poczuciem nienawiści do siebie za to, że nie potrafi zrobić normalnych rzeczy, które inni robią nawet tego nie zauważając.

 

Po jakimś czasie pojawia się też lęk przed lękiem - jeżeli znamy siebie na tyle dobrze, że wiemy, kiedy pojawi się lęk, to boimy się sytuacji które go wyzwalają - a to jeszcze bardziej nakręca lęk, my jeszcze bardziej świrujemy, on się jeszcze bardziej zwiększa i tak to jest.

 

Inna sprawa to to że nerwica to nie wyrok. Zgodnie z podejściem behawioralno-poznawczym to po prostu wyuczony odruch, jak u psów Pawłowa, nabyty z różnych powodów - wiadomo, życie różnie nas doświadcza, różni ludzie mają różne predyspozycje do przejmowania różnych rzeczy ze środowiska, jako małe dzieci dochodzą do różnych wniosków, które potem się kodują w głowie, itd. A skoro odruch jest wyuczony to znaczy że można się go oduczyć. Są skuteczne, chociaż długie i dosyć bolesne psychicznie sposoby (odpowiednio dobrana psychoterapia - odpowiednie dobranie jest bardzo ważne, inaczej to jest tylko strata czasu), są też łagodzące skutki leki, które wprawdzie nie leczą na stałe, ale umożliwiają bardziej lub mniej normalne życie. Ja bez nich w ogóle nie wyszedłbym z domu, a tak żyję, pracuję, spotykam się ze znajomymi, z dziewczyną, funkcjonuję w miarę normalnie - nadal są ataki ale w porównaniu z tym co było to niebo a ziemia. Tylko że leki też trzeba dobrze dobrać, ja długo szukałem odpowiedniego dla siebie.

 

Mówisz że on się leczy. W jaki sposób dokładnie? Jakieś leki czy psychoterapia? A jeżeli to drugie, to jaka?

 

Pytasz też czy brnąć w tą znajomość. To się w sumie mało różni od normalnej znajomości z kimś wrażliwym kto ma jakiś problem - jeżeli czujesz że dasz radę, to jasne że brnąć, tym bardziej że chłopak nie siedzi z założonymi rękami tylko walczy, leczy się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem nowy i mam pare pytań, bo już nie wiem co mam robić, od jakiegoś czasu miałem lęki np. stojąc w kolejce w sklepie że zaraz padne zemdleje czy coś, pewnej nocy obudziłem sie cały roztrzesiony, niedobrze mi było, kaszel....potem cały tydzien było mi nie dobrze , ale wogole nie wymiotowałem, mialem takie ataki ze jak z kims rozmawialem to wiedzialem ze rozmawiam ale wogole nie wiedzialem co sie dzieje wokół mnie, czesto tez wychodząc na dwór byłem bardzo zdezorientowany, jakby rzeczywistowac wokol mnie była inna dziwna, zrobilem pare badań przeswietlenie klatki piersiowej bo mialem kaszel nie wiadomo skad, badania krwi i moczu które dobrze wyszły, i nie wiem co dalej robić, dobrze sie czulem 3 dni , nie bylo mi niedobrze, dzis znowu od rana mi niedobrze , zjadlem cos to jeszcze bardziej, nie wiem czy to jest nerwica którą wlasnie powiedzial lekarz ze mam, czy to moze byc jakas choroba, jesli ktos mial cos podobnego to prosze o pomoc, pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lucid Manie ja nawet nie wiem jak i gdzie szukac pomocy. Jestem z małego miasteczka, w październiku wyjechałam na studia do dużego miasta, gdzie ciężko było mi się odnaleźć. Nie wiedziałam gdzie i jak się udać choćby do lekarza, teraz też nie wiem gdzie się zwrócić.. Czy za to się płaci? Jesli tak to niestety nie stać mnie, rodzice mi nie pomogą, bo uważają że to moje wymysły,a do pracy nie dam rady iść gdyż się uczę.. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Udaj się do poradni zdrowia psychicznego w mieście, w którym studiujesz. Tam zarejestruj się do psychologa/psychiatry. Nie płaci się za to, póki nie idziesz prywatnie. Spróbuj, porozglądaj się, na necie poszukaj, zobacz na tym forum w dziale miasta.

 

Pozdrawiam 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lucid ale czy to że na dworzu jak jestem to nie że kręci mi sie wglowie czy cos ale zupelnie jakas inna jest rzeczywistowac wokool mnie, jakas taka jasna strasznie, tego sie nie da wytlumaczyc słowami nawet, to nie jest zawsze ale czesto, ja jestem taki ze co chwila sobie wmawiam jakies choroby robie badania które dobrze wychodzą, a tera sobie wmawiam ze mam cos w glowie jakiegos raka czy cos, choc nawet bóli głowy nie mam i chodze zdołowany, niewiem sam co o tym myslec wszystkim;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kosteckis, powiem ci tylko, że ta odmienna rzeczywistosć, towarzyszy mi strasznie czesto, tak więc nie martw się tym i ne myśl, że to guz czy rak bo to nie tak, to lęki, a one kochają wkręcać. Nie dziwię ci się ,że nie wiesz co o tym myśleć, kiedy nie bardzo wiadomo co się dzieje tak naprawdę z nami, z naszym zdrowiem. Ale żeby samemu się nie zadręczać, bo to tak działa tak jak powiedział kolega, zapisz się do psychiatry i sam zobaczysz co ci on powie :) Szczególnie, że piszesz, iż wyniki badanka są dobre.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za pouczającą odpowiedź, dzięki niej coraz więcej rozumiem i wiem jaki obrać kierunek :)))

Chłopak chodzi na terapię, ale twierdzi, że jest dosyć bolesna, gdyż lekarz wyciąga od niego traumatyczne fakty z przeszłości, które były przyczyną "powstania" nerwicy. On chciałby o tym zapomnieć, a lekarz magluje, dlatego terapia jest bolesna... Lekami nie chce się faszerować, gdyż z natury nie lubi farmaceutyków, dlatego woli terapię z dwojga złego. Twierdzi, że już jest lepiej, ale obawiam się, że robi dobrą minę do złej gry, że zwyczajnie sam sobie powtarza, iż jest lepiej, by się lepiej poczuć i mnie uspokoić..... Zdaję sobie sprawę, że to wymaga czasu....

Ja w każdym bądź razie nie poddaję się, choć dobrze się nie znamy, to chcę się z tym zmierzyć, bo uważam, że dobrze robię i że chłopak jest tego warty, by o niego zawalczyć :)))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam. piszę tu chyba już poraz enty, ale nie mam za bardzo gdzie sie udać. uważam, że mój przypadek jest wyjątkowy. myślę, że to nie nerwica. ba! nawet jestem przekonany. przejdę do sedna ;)

zacznę od tego, że moja mama leczy się na nerwicę, więc wysnuły się podejrzenia w moim kierunku. lepiej - mam wiele objawów nerwicy, jednak moich objawów zdrowotnych nie utożsamiam z nerwicą. nie potrafię. opiszę wpierw co zostało mi zdiagnozowane. lata temu miałem skurcze mięśni, które nie dawały mi spokoju. oczywiście była maksymalna hipochondria - podejrzewałem sm. hipotezy mamy oczywiście skłaniały się ku nerwicy. prawda była po środku. wyszło, że to tężyczka. miałem badania, bla-bla-bla, zacząłem brać wapno, magnez i w miarę przeszło. potem kolejny epizod nerwicowo-podobny - bóle w klatce, duszności. znów podejrzenia nerwicy, ja oczywiście wymyślałem wady serca. wyszło nadciśnienie i wypadanie płatka z zastawki mitralnej. najświeższe objawy jakie pamiętam od tamtego czasu, to jakieś dwa miesiące temu biegunki i skoki pulsu do 120. pojechałem na pogotowie. ekg wyszło średnio dobrze - patrz wypadanie płatka. no, ale poza tym nie było się czego uczepić. miesiąc męczarni później pojawiły się bóle głowy, osłabienie, znacznie silniejsza tężyczka, zasłabnięcia (bez utraty przytomności), trudności z myśleniem, otępienie, trudności z oddychaniem... miałem również robione badania w kierunku tarczycy (w badaniu krwi wyszło za wysokie tsh), jednak ft 3 i 4 obaliły podejrzenia odnośnie nerwicy. no, to teraz myśleć. gdzie leży prawda. bo jak dla mnie, to jak zawsze po środku. czyli, nie umieram, ale też nie nerwica mnie zżera. czuję to. co może powodować bóle głowy, skoki pulsu, zasłabnięcia, trudności z myśleniem, otępienie, osłabienie, zimne kończyny, nasilenie tężyczki? moje problemy, to dla mnie jedna wielka sieć, z ktorej wyjścia nie widzę. dodam, że od lat coś mi spływa z zatok, mam też stany podgorączkowe. a poza tym, diagnostycznie, tak jak wspomniałem: tężyczka, wypadanie płatka z zastawki mitralnej, nadciśnienie tętnicze. wszystko bez przyczyny. miałem też robione eeg głowy, (nie rezonans, tylko eeg) wyszło dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×