Skocz do zawartości
Nerwica.com

CiastoZkremem

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia CiastoZkremem

  1. Dziękuję za pouczającą odpowiedź, dzięki niej coraz więcej rozumiem i wiem jaki obrać kierunek :))) Chłopak chodzi na terapię, ale twierdzi, że jest dosyć bolesna, gdyż lekarz wyciąga od niego traumatyczne fakty z przeszłości, które były przyczyną "powstania" nerwicy. On chciałby o tym zapomnieć, a lekarz magluje, dlatego terapia jest bolesna... Lekami nie chce się faszerować, gdyż z natury nie lubi farmaceutyków, dlatego woli terapię z dwojga złego. Twierdzi, że już jest lepiej, ale obawiam się, że robi dobrą minę do złej gry, że zwyczajnie sam sobie powtarza, iż jest lepiej, by się lepiej poczuć i mnie uspokoić..... Zdaję sobie sprawę, że to wymaga czasu.... Ja w każdym bądź razie nie poddaję się, choć dobrze się nie znamy, to chcę się z tym zmierzyć, bo uważam, że dobrze robię i że chłopak jest tego warty, by o niego zawalczyć :)))
  2. Bardzo dziękuję za wyczerpującą odpowiedź!!! Jak to dobrze, że są takie miejsca jak fora, gdzie ludzie życzliwie się informują nawzajem. Buszowałam w necie dużo na ten temat, ale nigdzie nikt nie powiedział jak nerwicowca traktować jak człowieka a nie pacjenta. Ja oczywiście kontakt odnowiłam i wyciągnęłam rękę .... 3majcie kciuki, mam nadzieję, że podołam, bo bardzo zależy mi na tym chłopaku!!!!!!! Aha, jeszcze jedna sprawa: co jest lepsze - otwarcie rozmawiać o nerwicy czy lepiej wmawiać komuś, że jest zdrowy i, że nerwica jest tylko w jego głowie????????????? Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :))))
  3. Witam wszystkich serdecznie! Pare miesięcy temu poznałam przez internet świetnego chłopaka Zaplanowaliśmy 2 spotkania, ale on oba odwołał.... z różnych przyczyn. Pomyślałam, że to nic takiego, każdemu może coś wypaść przecież.... Jest między nami silna więź i nadajemy na tych samych falach, wiele nas łączy. Ostatnio przyznał mi się, że rozpoczął leczenie nerwicy hipochondrycznej i dlatego się ze mną nie spotkał, choć bardzo tego chciał.... Objawia się to tym, iż boi się, że jest chory na różne choroby, odczuwa ból w różnych częściach ciała.... Napisał mi, że sam sobie z tym nie poradzi i dał do zrozumienia, że potrzebuje mojego "spokoju ducha". Wczoraj pod wpływem emocji zerwał ze mną kontakt... Znając go, myślę, że to w imię mojego dobra, gdyż on boi się odrzucenia.... Zależy mi na nim, ale nie wiem co mam zrobić, jak postąpić.... czy brnąć w tą znajomość? A co jeśli nie będę umiała mu pomóc i złamię mu serce?? Mam dużo silnej woli i siłę radzenia sobie w trudnych sytuacjach, ale czy zdołam go tym zarazić? Co będzie jeśli choroba będzie wpływała na jego zachowanie, a ja to błędnie odczytam? Co robić, błagam poradźcie w jakim stopniu osoby chore potrzebują czyjegoś ciepłego serduszka???????????????????? Pozdrawiam
×