Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

INTEL 1, zgadzam się w stu procentach! :smile:

 

-- 10 lip 2014, 19:21 --

 

trochę zaczyna mnie nosić i wszystko jest taaaaakie kolorowe, że szok. plany zaczynają mi zapieprzać w głowie. buuuu.

ale jaram się, jaram się wszystkim co się dzieje w moim życiu.

jutro mam praktyki w operze :D :D tym też się jaram. zaczęłam ćwiczyć i stwierdzam, że jestem ładna.

:yeah::yeah::yeah:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam !!! u mnie jakoś cały czas lęki się utrzymują najgorzej jest wieczorami .I ta bezsenność ta cholerna bezsenność pomimo tego że chodzę normalnie do pracy (chociaż czy robienie ankiet jest wielką pracą?) praca to duże słowo wole raczej określenie zajęcie .Już mam dość tych huśtawek nastroju (choć stan hipomanii jest przyjemny) ale cały czas czuje się inny od reszty świata jakiś niezdrowo pobudzony lub niezdrowo pesymistyczny .Do tego jeszcze alkoholizm na który muszę uważać żeby nie popaść w kolejny ciąg.Już na prawdę nie wiem jak żyć z tym gównem .I te lęki pier......e lęki już nie wiem jak sobie z nimi radzić (ostatnio psychiatra wysyłał mnie na oddział dzienny ) ale ludzi z uzależnieniami traktuje się jak ludzi 2 kategorii którzy tylko kombinują jak się napić. Więc ani terapia nie wchodzi w grę ani specjalnie farmakologia też nie pomaga eh przesrane życie.Pozdrawiam was wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL 1, zgadzam się w stu procentach! :smile:

 

-- 10 lip 2014, 19:21 --

 

trochę zaczyna mnie nosić i wszystko jest taaaaakie kolorowe, że szok. plany zaczynają mi zapieprzać w głowie. buuuu.

ale jaram się, jaram się wszystkim co się dzieje w moim życiu.

jutro mam praktyki w operze :D :D tym też się jaram. zaczęłam ćwiczyć i stwierdzam, że jestem ładna.

:yeah::yeah::yeah:

 

...i teraz wykaż się doświadczeniem i sztuką profesjonalnego chadowca.

Pielęgnuj jak najdłużej ten stan, ale nie odleć.

Wydaje się to proste, ale wtajemniczeni wiedzą że to sztuka najwyższych lotów...

Lecz nagroda jaką jest kontrolowana hipo po okresie poważnej depresji jest wspaniała i warta wysiłku.

Trzymaj się i lataj nie za wysoko :D

 

jaki fajny ten post, serio. :D:D:D:D:D

czuję się podjarana na maksa :great::great::great:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

#@$@#$@#$@#$@#^&I*(O)

 

dzisiaj "miałem" wizytę u dr, szkoda tylko, że bez ostrzeżenia zmieniono godziny przyjęć

gdy wchodziłem do gabinetu, akurat dr wychodził, nie chciał mi już wypisać recepty

tak więc zostałem na weekend z jedną tabletką lamo 25 mg :evil:

w poniedziałek idę do rodzinnego, może on mnie poratuje

miałem nadzieję, że od dzisiaj wejdę już na 75 mg i może zacznę choć minimalnie czuć działanie lamo w przyszłych tygodniach, a tu klops

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL 1, zgadzam się w stu procentach! :smile:

 

trochę zaczyna mnie nosić i wszystko jest taaaaakie kolorowe, że szok. plany zaczynają mi zapieprzać w głowie. buuuu.

ale jaram się, jaram się wszystkim co się dzieje w moim życiu.

jutro mam praktyki w operze :D :D tym też się jaram. zaczęłam ćwiczyć i stwierdzam, że jestem ładna.

:yeah::yeah::yeah:

 

...i teraz wykaż się doświadczeniem i sztuką profesjonalnego chadowca.

Pielęgnuj jak najdłużej ten stan, ale nie odleć.

Wydaje się to proste, ale wtajemniczeni wiedzą że to sztuka najwyższych lotów...

Lecz nagroda jaką jest kontrolowana hipo po okresie poważnej depresji jest wspaniała i warta wysiłku.

Trzymaj się i lataj nie za wysoko :D

 

jaki fajny ten post, serio. :D:D:D:D:D

czuję się podjarana na maksa :great::great::great:

A ja mam wprost przeciwne zdanie.

"Pielęgnuj jak najdłużej ten stan, ale nie odleć."

To se ne da :)

To jak: jedz kebaba na miescie i sie nie uswin ;)

Nawet jak nie odlecisz i nie narobisz glupot to czym dluzej trwa stan podwyzszonego nastroju tym wieksza szansa

na brutalna depresje.

Postaraj sie wyciszyc. Nie mowie aby wyciac sie kompletnie z aktywnosci ale postaraj

sie nie naciagac tej hipomaniakalnej gumy, ktora predzej czy pozniej peknie.

Wiele razy bylo juz o tym pisane tutaj wiec nie bede sie powtarzal.

Warto zawsze pamietac chad to dwa nierozdzielne bieguny

Nie ma hipomanii w oderwaniu od depresji.

Nie wiem dlaczego jak ktos tutaj ma gorke to wiekszosc cieszy sie i gratuluje :/

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe czy macieyawwa ci ekwadorscy specjaliści wyleczyli. Ja też kiedyś chodziłem do bioenergoterapeuty. Niestety strasznie się zawiodłem i wiem ,że tylko psychiatra może to wyleczyć oj sorry zaleczyć. Teraz u mnie delikatna poprawa. Nie mam takich luk w głowie i takiej zmuły jak wcześniej, ale nie ma jeszcze pełnej remisji. Funkcjonuje na 65%. Dobre i to jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Dalej te kurwy z zespołu biegłych sądowych nie przysłali mi decyzji odnośnie zdolności do pracy. W poniedziałek mija ostateczny termin 60 dni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam u mnie lęki lęki i jeszcze raz lęki .Po jutrze wizyta u lekarza .Zobaczymy jak będzie zastanawiam się nad wprowadzeniem Tianeptyny na te cholerne lęki .Tego jeszcze nie próbowałem bo juz nie wyrabiam z tymi lękami.Jak żyć pytam kiedy człowiek boi się wszytkiego ma jakieś chore czarne myśli.Do tego jeszcze te huśtawki nastrojów z jedenj skrajności w drugą jak mówi moja mama.Mam co prawda w domu Depakine Chrono 300 ale nie biorę jej bo mnie wypierała całkowicie z uczuć.Ale chyba mimo wszystko powinienem brać jakiś stabilizator.Nie wiem już jak wyjść z tego imapsu.

 

-- 12 lip 2014, 22:44 --

 

Witam!!! u mnie kolejny dzień z lękami tak bardzo się nasiliły że musiałem się wspomóc Rudotelem .Póki co jutro wybieram się do lekarza

zobaczymy co za leczenie mi ustawi.Pomimo lekkich obaw zastanawiam się nad włączeniem pierwszego od kilku lat leku SSRI SNRI lub SSRE

.Wiem że w zasadzie jestem skazany na leki SSRI bo żaden psychiatra mi nie przepisze Benzo na długi czas.A poza tym nie chce się uzależnić

jak od alkoholu .Czy uważacie że waro poprosić o stabilizator pro forma żeby nie wywoływać manii????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biednemu to zawsze wiatr w oczy i hu.j w dupe! Dostałem dziś 100zł bo złapali mnie na suszarkę za prędkość. Mało tego popsuły mi sie moje dwa jedyne telefony i mam pożyczony. Nie mam kasy na nowy a nie chce brać na raty bo niedługo będę nie wypłacalny i nie wiem skąd wyczarować sobie telefon. Chyba nie będę miał wogóle. Zresztą i tak nigdzie nie dzwonię a do mnie dzwoni matka jak coś chce jak pracuje i czasami brat. A tak to nikt to po co mi? Pewnie bym był postrzegany jako kosmita gdybym nie miał telefonu. Raz usłyszałem ze jak to można nie mieć facebooka. A no można nie mieć. Ucisk w kręgosłupie powoli osiąga apogeum. Strasznie boli mnie noga gdy siadam wstaje chodzę. Najlepiej jest gdy leże. Ledwo juz daje radę w pracy. Do pracy biorę tramal żeby dać radę. Jak mam wolne to nie biorę żeby sie nie uzależnić i sie mecze i wyje z bólu. Operacja jesienią. Skończy sie to tak ze przestanę pracować a później nie będę mógł chodzić i trafie wcześniej do szpitala. Jest coraz gorzej i gorzej.

 

Byłem u znajomej dwa dni w innym mieście. Czuje sie dobrze. Byliśmy na starówce. Nad wisła i zjeść w restauracji. Tego mi bylo trzeba. Odetchnąłem pełną piersią. Coś jakby zwiększenie venli powoli zaskakiwało. Oby mnie nie wyniosło na górkę bo sie wkurze. Ma być stabilnie i przyjemnie. Tak jak wczoraj sie czułem mógłbym zawsze. Święci sie lampion nadziei. Trochę juz biorę ta venle więc musi być lepiej. I będzie. Do następnej awarii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wróciłam właśnie z rejsu na żaglach przez Bałtyk do Szwecji. Od kilku miesięcy bujam się z depresją i nawrotem natręctw, więc miałam duże obawy i myślałam, żeby zrezygnować. Tylko szkoda mi było kasy i nie chciałam kolejnego zmarnowanego urlopu. Obawy okazały się do pewnego stopnia słuszne, bo były momenty kiedy miałam mocne zjazdy i ataki paniki, największy chyba w pociągu do Gdyni. Potem też ze dwa razy żałowałam, że w ogóle popłynęłam. Laomotrygina nie ułatwia, już nie chodzi nawet o obsługę jachtu, ale zawieszałam się nawet na pytaniu "Chcesz kawy?". Jak czułam się już bardzo źle, to zawsze wychodziłam na pokład i pomagało. Ale były też świetne momenty, dla których warto było płynąć, na przykład sunięcie w nocy po falach w stronę księżyca w pełni i wiele innych. Depresja przechodziła na rzecz "yeah, warto było". I taka myśl "skoro potrafię w kilka godzin opanować natręctwa i dołek (bo musiałam), to może po powrocie też mi się uda?" Kiedy wysiadłam znowu w Gdyni, dopadło mnie takie poczucie mocy "zrobiłam to, więc mogę wszystko". To banalne co napiszę, ale trzeba spełniać swoje marzenia, żeby coś nas trzymało przy życiu. Choć po powrocie nie jest nadal różowo, ale walka trwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren,

Właśnie o to chodzi,żeby mieć marzenia i je realizować,to jest Twoje zwycięstwo,że się nie wycofałaś,teraz już wiesz,że mimo wszystko wiele możesz uczynić,że możesz pokonywać różne granice,więc nie rezygnuj z dalszych marzeń i zajmij głowę następnymi celami do osiągnięcia a wtedy natręctwa i depresje przejdą na dalszy plan ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam wprost przeciwne zdanie.

"Pielęgnuj jak najdłużej ten stan, ale nie odleć."

To se ne da :)

To jak: jedz kebaba na miescie i sie nie uswin

Nawet jak nie odlecisz i nie narobisz glupot to czym dluzej trwa stan podwyzszonego nastroju tym wieksza szansa

na brutalna depresje.

Postaraj sie wyciszyc. Nie mowie aby wyciac sie kompletnie z aktywnosci ale postaraj

sie nie naciagac tej hipomaniakalnej gumy, ktora predzej czy pozniej peknie.

Wiele razy bylo juz o tym pisane tutaj wiec nie bede sie powtarzal.

Warto zawsze pamietac chad to dwa nierozdzielne bieguny

Nie ma hipomanii w oderwaniu od depresji.

Nie wiem dlaczego jak ktos tutaj ma gorke to wiekszosc cieszy sie i gratuluje :/

Nie zgadzam się z ani jednym stwierdzeniem.

Co znaczy nie naciągać gumy? Seks bez zabezpieczeń;)?

Jedynym sposobem na zbicie górki są lekarstwa - nic więcej. Neurolepytyki, benzodiazepiny i normotymiki. Inne sposoby to jak branie się w garść w depresji.

Osobiście, jak wielu innych mam odmienne zdanie.

Hipo pod kontrolą się należy nam jak psu buda. Po miesiącach - latach zdychania jest nagrodą. Kto twierdzi inaczej nie zna  choroby i nie zaznał najgorszego, bo inaczej by śpiewał.

Dwa nierozerwalnie bieguny? - Również przesycone wyuczonymi formułkami mędzenie.

Może warto liznąć tego:

http://www.tacyjakja.pl/cgblog/108/Czy-model-sinusoidy-nie-utrudnia-rozumienia-przebiegu-choroby-dwubiegunowej.html

Pokutuje pogląd - góra - dół i nieuchronnoś konsekwencji hipomanii a tak nie jest- uproszczenie i wyświechtane bzdety.

Intel ma świętą rację: pielęgnować to, nacieszyć się, kontrolować (mając wiedzę, doświadczenie- nie odlecieć jak przygłup)

No można do lekarza po ciężką artylerię i zwis śliny z kąta ust ku podłodze - a depresja i tak nieuchronna.

Wole być szczęśliwie upierdolonym kebabem niż logicznie zdychającym zerem. 70% mojego życia ( wg wyników naukowych badań) będzie depresją. Wbijam głęboko w równie naukowe pierdy, jak: normalnie funkcjonowanie, skuteczne leczenie, CBT, HGW, itp, itd.

Trust me - trust me.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika tak dokładnie to nie zrozumiałem neuro chirurga bo wiadomo że na wizytach nfz jest tele expres a z moimi problemami z koncentracja i uważnym słuchaniem z takiej wizyty wynosi sie: nic. Ale usłyszałem coś na temat ucisku kręgów w lędźwiu, przepuklina, i wypadniety dysk. Pierwsze większe bóle mam ponad rok ale okresowe były. Od pewnego czasu schodzi ból na prawa nogę a w tej chwili sprawa jest juz daleko posuniętą i boli cały czas i nic nie pomaga. Jedynie blokady w kręgosłup troszkę pomagają i tramal. Mecze sie niesamowicie a operacja październik lub listopad. A jest coraz gorzej i gorzej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z chorobą da się żyć, ale tylko w stanie remisji. Dzisiaj moje 65% spadło do jakiś 20%. Znowu zmuła, problemy z koncentracją, nie mam siły się ruszyć z domu. Coś mam dziwne przeczucie ,że prędzej czy później lekarz zmieni mi diagnozę na CHAD II. Przypominam sobie początki leczenia i jak leki po tygodniu mi pomogły,to tak naprawdę nie był stan remisji ,ale hipomanii. Jestem na 90% tego pewien. Przeżyłem taką fazę dwukrotnie w swojej karierze, ale po prostu interpretowałem to jako dobre działanie leków. Była mocna energia do życia, optymizm, wszystko mi się chciało robić.

Asmo, też znam ten ból. Mam drugą chorobę w pakiecie, 10 przebytych operacji i grupę inwalidzką ze względu na niesprawność nerwu strzałkowego w stopie. Nie mogę ruszać palcami ani stopą do góry. Wcześniej jak mi spierdolili tą operacje na kolano to w ogóle nie miałem czucia w stopie. Teraz to w miarę jakoś doprowadzili do ładu. Takie życie. Bóg rzadko odwiedza chorych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika tak dokładnie to nie zrozumiałem neuro chirurga bo wiadomo że na wizytach nfz jest tele expres a z moimi problemami z koncentracja i uważnym słuchaniem z takiej wizyty wynosi sie: nic. Ale usłyszałem coś na temat ucisku kręgów w lędźwiu, przepuklina, i wypadniety dysk. Pierwsze większe bóle mam ponad rok ale okresowe były. Od pewnego czasu schodzi ból na prawa nogę a w tej chwili sprawa jest juz daleko posuniętą i boli cały czas i nic nie pomaga. Jedynie blokady w kręgosłup troszkę pomagają i tramal. Mecze sie niesamowicie a operacja październik lub listopad. A jest coraz gorzej i gorzej...

Oj... niedobrze...

Operacja jest ostatecznością.

A próbowałeś terapii manualnej? Czy przy Twoim stanie zabieg jest już nieodzowny?

Te blokady to tylko środek doraźny, nie jest to leczenie przyczynowe...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam was wszystkich! u mnie jak to u mnie lęki się ciut wyciszyły .Byłem dziś u lekarki zaproponowała dalsze kontynuowanie leczenia Perazyną

.Przez najbliższy czas mam schodzić z Amitryptylyliny 75mg na Trittico 75mg .Zobaczymy jak Trittico poradzi sobie z moimi lękami itp.Jak na razie wiąże nadzieje na przyszłość.Mam też nadzieje że mój sen się poprawi .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika ależ wiem ze blokada jest doraźna. A rehabilitacji przechodziłem kilka niestety nie wiele mi to dawało. Na podstawie rezonansu i neurolog i neuro chirurg nie proponowali dalszych rehab tylko operacje. Jak mnie tak lędźwie boli i noga ze za chwilę będę musiał zrezygnować z pracy. Bóg mnie kocha bo mieszkam z rodzicami więc jeść dostanę i spac też gdzie mam poprostu będzie cienko bo nie będę sie dokładal ani nic miał dla siebie jeszcze będą mieć na głowie moj kredyt na samochód co mnie dobija. Później sie odbije. L4 nie mam bo tyram na zlecenie więc tylko out. No cóż pogodze sie z tym bo na to jak i na zrytą psychę nie mam wpływu. Musi tak być i tyle. Nie mogę sie wkur na rzeczy na które nie mam wpływu. Jak to pięknie brzmi lecz nie zawsze w praktyce tak to wygląda. Jak zamknę sie w bunkrze i nie będę wychodził do pracy która jest moim jedynym kontaktem ze światem wewnętrznym to będzie sprzyjać eskalacji choroby. Będę musiał to przetrwać. Nie dość ze łeb chory to jeszcze kręgosłup. To tak jakbyś sie wywrócił złamał nogę nie mógł wstać i jeszcze by ktoś podbiegł kopnąć cię w nerki albo wątrobę. Będę mógł tylko leżeć i kwikać. Chociaż dobrze ze ostatnie dni czuje sie nawet dobrze. Potrafię sie pośmiać i głowa spokojna bez nerwów i leków. Venla działa. Jeśli to sie utrzyma będzie łatwiej mi przejść te problemy i brak pracy operacje dochodzenie do siebie i szukanie nowej. Bo jeśli na głowie będzie zle to amen. Chyba wrócę do pisania bloga bo ostanio mam wene. Troszkę wracam do siebie. Do pozornego zdrowia i oczekiwania na następna katastrofę. Żebym nie przechwalił bo to dopiero kilka dni a jedna jaskółka wiosny nie czyni. Pozatym i tak wciąż jestem chory i samotny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich,jestem nowy. Gdy czytam posty robert666 sprzed paru lat i doby obecnej odczuwam paskudne deja vu... nie jestem pewien czy to cos w mojej glowie to chad czy inna cholera, bylem trzy razy u czubkow, ale oni sie tam tak znaja na swojej robocie jak ja na szydzelkowaniu. Dotychczas myslalem ze to borderline, zawsze swietnie sie z borderami dogadywalem_teraz sam juz nie wiem, przeboje ostatniej manii jako zywo przypominaja chad. Ad rem_ w mlodosci przerabialem depresyjne wieloletnie osobiste piekielko, cztery ostatnie lata spedzilem jako zywy baklazan w lozku, u czubkow albo na ulicy. Na przelomie 2013/14 w magiczny sposob zaczelo mi sie poprawiac, czlowiek czul sie z tygodnia na tydzien coraz bardziej jak mlody bog. Wprawdzie non-stop napiecie, male zasoby gotowki, problem na problemie, ale... kurde-to piekne uczucie mocy, ba z czasem nawet wszechmocy i jak to pisal swego czasu robert-nikt mi nie podskoczy... i te efekty specjalne, blyskotliwy slowotok, wyrazy zainteresowania ze strony plci przeciwnej, a im dalej-tym wiecej grzybow-czlowiek niby wybraniec powolany przez Boga do szczegolnej misji, widzial rzeczy ktorych nie widza inni, rozmawial z Bogiem i Szatanem, zapomnial ze istnieje strach... pieknie-ale kazdy film ma napisy koncowe, epizod zwany mania-tez... paskudne zjawisko, ze gdy nagle czlowiek z przezartego przez depresje wraka zmienia sie w super-bohatera (z pieknymi wizjami na kacu co dzien) na koniec musi przyjsc zimny kubel na leb... Takie zycie, przynajmniej teraz na spokojnie lapie sie za glowe jakie hocki-klocki wyczynialem. Jedzmy-nikt nas nie wola i nie pocieszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co znaczy nie naciągać gumy?

To moze sprezyny?

Cytat z podanego przec Ciebie linka:

"„(…) Będąc w miarę normalnym nastoju zaczynam dążyć (jako idealistka, perfekcjonistka - jak zwał, tak zwał) do coraz wyższych celów. Nakręcam się coraz bardziej (właśnie jak sprężyna), wchodzę w hipomanię, jakiś czas jest super, ale w końcu sprężyna nie wytrzymuje i wtedy najmniejsze niepowodzenie powoduje błyskawiczne jej odkręcenie i bolesny spadek w dół, z którego znów trzeba się wydźwignąć(...)”

To, ze w pelni rozwinieta hipo/manie mozna spacyfikowac prawie wylacznie lekami to wiadomo.

Ale miec swiadomosc, ze w poczatkowym stadium mozna nie nakrecac sprezyny to drugie.

Ty z Intelem sadzicie, ze mozna pozwolic sobie na podkrecenie sprezyny i w pelni zapanowanie nad tym aby sie gwaltownie nie odkrecila. Ja radze aby tego nie robic poniewaz w wiekszosc przypadkow juz przy jej lekkim napieciu tracimy kontrole.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To, ze w pelni rozwinieta hipo/manie mozna spacyfikowac prawie wylacznie lekami to wiadomo.

 

I - jak mi już wiadomo- alkohol to jednak marny lek. Śmieszne, że na etapie największej jazdy ma się poczucie całkowitej realności tego co się odczuwa i przerabia.

 

Siema Poleszuk

Gratuluję wytrwałości w czytaniu postów sprzed lat. Ja musze się przyznać, że gdy zainteresuje mnie jakiś wątek, to czytam raczej kilka ostatnich stron, gdyż w przeciwnym razie mylą mi sie główni bohaterowie :D

 

Witaj, ja okazałem większą wytrwałość w temacie nie bez powodu. Zainteresował mnie ten doskonale mi niestety znany schemat, że człowiek ni z tego ni z owego czuje się podejrzanie wyśmienicie, przesadnie doskonale, tryska energią, by potem pisać, że ledwie zmusza się do podstawowych czynności. Podstępne bydle nie odpuszcza, a dając energetycznego kopa jakby celowo skłania do robienia głupich gaf, które prędko i boleśnie sprowadzą do poprzedniego stanu.

 

Cężko im zarzucić złą wolę, ale stosują ( w dobrej wierze) utarte schematy sprzed lat, które wyrządzają więcej złego niż dobrego.

 

Z dobrą wolą u nich rozmaicie, ja osobiście najczęściej spotykałem się ze zwykłą ignorancją bądź syndromem- czy się stoi czy się leży... Nikt nie weryfikuje w końcu ich dokonań, a skoro na wypisie jest nagryzmolone, że terapia ''prochowa'' przyniosła cuda- to czegóż chcieć więcej? Zadanie wykonane i można napichcić prochy dla kolejnego delikwenta.

 

Klienci po jakimś czasie, chcąc już iść do domu twierdzą na każdym obchodzie że czują się coraz zajebiściej, tak więc osiągają swój cel, ktory jednocześnie jest potwierdzeniem "skuteczności" tychże zestawów.

 

Częstokroć powielana postawa. Psychiatryk odbębniony, człowiek ma dość krat, buractwa personelu, uśmiechania się na siłę i niekoniecznie miłego towarzystwa, więc oczywiście- ''powoli do przodu, panie doktorze'', ''z dnia na dzień idzie ku lepszego'' itd. itp. A pieniądze lecą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×