Skocz do zawartości
Nerwica.com

Odradzam branie wszelkich leków p/depresyjnych.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

A i jeszcze pozwolę sobie dodać, że wcale nie jestem zdrowy, bo odstawiłem leki. Chodzi mi o to, ze po początkach terapii zrozumiałem jak wiele te leki mi zabierają, jak robią ze mnie bezmózga, bez celu i pragnień. Teraz czuję się kiepsko, ale wiem, że tylko terapia może rozwiązać problem chorej duszy. Rozłoży nas na łopatki, aby potem poskładać. Leki to tylko pudrowanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo leki te mają za zadanie "przypudrować nosek" problemowi i jak ktoś w to wierzy, to choćby było mu z nimi gorzej to będzie je łykał, w dodatku będąc manipulowanymi przez lekarzy, którzy twierdzą, że leki by przecież pogorszenia nikomu nie zrobiły, w taki sposób to każdy może je sobie łykać do swoich ostatnich dni ale to już każdego sprawa, jak kto lubi. Lekarze są z kolei manipulowani przez koncerny farmaceuty i ich zainteresowanie farmaceutykiem, który przepisują człowiekowi, kończy się na prezentacji przez przedstawiciela farmaceutycznego, który jak ładnie ubierze coś w słówka i ponęci jakimś "gratisem" to i zanęci takiego medyka, który będzie bronił swoje przepisanego leku jak lew lub lwica to już zależy od płci ;) , i to mimo, że jakiś lek sprawił znaczne pogorszenie u pacjenta, mimo, to taki medyk przepisze na dokładkę kolejny farmaceutyk do tego poprzedniego tylko po to aby załagodzić skutki uboczne poprzedniego albo co gorsza zwiększy dawkę leku, który te skutki spowodował ale nigdy nie przyzna, że choćby w 1% ale winowajcą mogły być leki.

 

W związku z czym można powiedzieć, że większość łażących tam latami zabiera się za problem od dupy strony, bo tak łatwiej, szybciej, a lekarze, przecież bardzo przekonujący są z tymi swoimi receptami to można wziąć. Ciekawe czemu większość się nigdy nie zastanawia nad tym, że minęło tyle lat i dalej jest źle....... że może te leki jednak nie leczą i nie pomagają......... . Może one wręcz podtrzymują w pewnym sensie stan patologii i utrudniają rekonwalescencję........ .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaczarowana,

W pełni się z Tobą zgadzam,dodam jeszcze,że wielu pacjentom,którzy "weszli" w psychotropy bardzo ciężko jest się od nich uwolnić..nie każdy jest w stanie wytrzymać efekty odstawienia,które mogą trwać długie miesiące..więc po jakimś czasie wracają do psychiatry..z nadzieją wyszukują kolejne psychotropy i wpadają w błędne koło,bo nie czują po nich trwałej poprawy,a uwolnić się od nich też nie mogą..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaczarowana, chyba za duzo panaceum sie naoglądałaś :smile: poniekąd sie z Tobą zgadzam, jeżeli jednak masz takie doswiadczenie z psychiatrą to go zmien.

Leki w dużym stopniu mogą być placebo , a niektórym mogą okazać sie niezbędne- tego nie wiesz.

I nie chodzi o to, że jestem zwolenniczką takowych leków. Zawsze miałam wyrzuty do siebie jeżeli musiałam po nie znowu wracać. Udało mi sie je rzucic bez problemu, by po 2 latach znowu mnie sieknęlo. Teraz minął miesiąc od kiedy nie biorę nic.

Nigdy też nie wierzyłam w ich uzdrowiającą moc, ale były momenty, kiedy ból żołądka był tak silny że nie jadłam prawie nic. Nie było rady-sztuczne tłumienie lęku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to rozumiem zaczarowana, bo sam zle reagowalem na leki przez 5 lat. Ale ja bym jednak nie bagatelizował psychiatrii. Są doktorzy mądrzy ludzie, nie wszyscy są zmanipulowani przez koncerny. A słyszałas, ze różne leki w lepszym lub gorszym stopniu odbudowują hipokamp zniszczony przez stres? Przy okazji spytam. Odkładał ktoś anafranil? Pól tbl na 2 tygodnie jest wporządku?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depresyjny,

nikt tutaj nie neguje psychiatrii,leki psychotropowe trzeba brać w poważniejszych chorobach psychicznych,ale w nerwicach,czy zaburzeniach depresyjnych nie są one rozwiązaniem problemów a tylko

problemy te często maskują,dlatego,jeżeli już naprawdę jest taka potrzeba,to należy brać je z rozwagą i umiarem..

Pisałem Ci już kiedyś,że bardzo duże dawki psychotropów brałeś..i dobrze,że próbujesz się teraz stopniowo od tego uwalniać,

Żadna tabletka nie zastąpi pracy nad sobą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

warrior11, sadzę ze to bzdura. nerwica/ depresja to jednostki chorobowe i tak je rozpatruję. ludziom sie zdaje że to nieodłączna część ich osobowości, ale moim zdaniem wrażliwość moze być częścią osobowości natomiast nerwica i depresja to "zasłony dymne"- nie można dotrzec do swojego ja - bo jest się "zaczadzonym". to jak zachłysnąć się czadem- umierasz jesli nikt nie przyjdzie na czas i Cię nie wyniesie- prosto do szpitala,czyli do lekarza....Jak nie znajdziesz mądrych przewodników na czas to system immunologiczny sam się "zjada"- zjazd po linii w dół. A mądry przewodnik pokaze Ci drogę -do samego siebie -palcem , czasem słowem-ale nie odpowie na zadne pytanie. Umysł tez ma tendencję do samooszukiwania- ludzie chodzą latami do psychoterapetów, potem przestaja- wszystko wraca, potem znow chodzą i tak trwają w tym asymilowaniu czyichś sugestii- nie inaczej.

przekonanie ze ktos inny Ci pomoze dojść do ładu ze sobą to jak tracenie energii- i sprzeniewierzanie się samemu sobie- "trzeba miec w sobie chaos by dać poczatek tańczacej gwieździe" :-P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zima,

Co jest bzdurą dokładnie,bo nie bardzo rozumiem?

Mam wrażenie,że też mnie nie zrozumiałaś..przecież nie napisałem,że nerwica to nie choroba..

Jest to jak najbardziej choroba,tylko bardziej na poziomie emocjonalno-duchowym i tutaj chemiczna tabletka

nie jest po prostu rozwiązaniem problemu,w pewnych przypadkach chemia może załagodzić objawy,stłumić i wyciszyć emocje,ale problemów osobowości nie rozwiąże

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem jest tak że mózg choruje podobnie jak nerki,wątroba czy serce.Mózg jest bytem materialnym i może zawodzić i samo pozytywne myślenie (które czesto w depresji jest trudne do realizacji) nie wystarcza,trzeba zainterweniowac wtedy chemicznie.Nikt do końca nie wie jaki związek zachodzi między chemią mózgu a więc jego materialną bazą a myślami które ludzie zwykli uznawać za byty duchowe.W każdym bądź razie jedno jest pewne że taki związek zachodzi tzn.określone myślenie może modyfikować chemię mózgu w określonych proporcjach i na odwrót zmiana chemi mózgu za pomocą np.antydepresantów moze wyzwalać wystąpienie określonego stylu myślenia o zmianie w nastroju nie wspominając.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marek 1977,

Zgadzam się,że czasami mózg choruje,dlatego bardzo ważna jest właściwa diagnoza,

jeżeli choroba ma podłoże somatyczne,wówczas zastosowanie psychotropów może pomóc,

ale gdy problemy występują na poziomie emocjonalno-duchowym,wówczas chemiczna tabletka jest już mniej skuteczna,bo ona nie rozwiązuje problemów,może je jedynie maskować,a wielu ludzi wierząc ślepo w magiczną"pigułkę szczęścia" albo wpada w pułapkę lekomanii,albo uzależnia się od psychiatrów na lata,bo uwolnienie od psychotropów nie zawsze jest łatwe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Depresja jako taka nie jest zaburzeniem procesu myślenia tylko zaburzeniem afektywnym i w jej leczeniu antydepresanty mogą odgrywać i odgrywają ważną rolę.Nikt nie ustalił z całą pewnością jaki zachodzi związek między myśleniem a chemią mózgu tzn.czy myśli są epifenomenem.Doświadczenie pokazuje że zmiana chemii mózgu za pomocą np.leków przeciwdepresyjnych często pociąga za sobą zmianę stylu myślenia i na odwrót próba przestawienia myślenia z pesymistycznego na optymistyczny może indukować określone zmiany w chemii mózgu które będą tą założoną zmianę ugruntowywać.

Zatem jeśli choruje mózg np. na depresje to chemiczna ingerencja w chemie mózgu za pomocą np.leków przeciwdepresyjnych może w konsekwencji warunkować potok pozytywnych zmian w stylu myślenia chorej osoby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jest ale przecież psychiatria, we wszystko ładuje te same grupy leków, bo w tej dziedzinie nie ma alternatyw ;) I tak np. w nerwicy można skończyć z antydepresantami, a nawet i łykać neuroleptyki (co prawda stosunkowo mniejsze dawki ale jednak). Po drugie nerwica jest jak najbardziej zaburzeniem pod psychoterapię, a nie leki, w niektórych źródłach jest nawet ewidentnie napisane, że leki przy nerwicach stosuje się tylko wspomagająco (tj. mają za zadanie ułatwić kontakt z terapeutą - "otworzyć" pacjenta), a głównym leczeniem w takim przypadku jest psychoterapia. Po trzecie depresja spowodowana czynnikami egzogennymi również jest zaburzeniem pod leczenie psychoterapeutyczne, bo trzeba usunąć przyczynę przede wszystkim, a nie ją tłumić, jak usunięta zostanie przyczyna, to i w większości przypadków "chemia mózgu"* się zmienia i depresja przechodzi. Po czwarte głównym problemem jest depresja endogenna i tu w zasadzie antydepresanty są głównym leczeniem ale i tu stosuje się psychoterapię, chociaż ja osobiście w ten typ depresji tak do końca to nie wierzę, a dlaczego, wyjaśniam niżej (chociaż zdaję sobie sprawę, z tego, że moje podejście w tym przypadku jest dość kontrowersyjnie i można się z nim ewidentnie spierać ze wszystkich stron, dlatego też napisałam, że to tylko i wyłącznie mój pogląd na depresję endogenną). Po piąte ewidentnie pod leczenie farmakologicznie nadają się wszelkie zaburzenia z grupy psychoz ale i tu znowu stosuje się niekiedy psychoterapię, co prawda w Polsce rzadko, a szkoda, bo ułatwia tym pacjentom asymilację z otoczeniem

 

 

*nie wierzę, ponieważ, teoria dotycząca chemii mózgu jest kwestionowana, ostatnio wręcz coraz bardziej. Wiadomo tylko, że podawanie np. leków z grupy SSRI, SNRI i innych powoduje poprawę ale tak naprawdę to do dziś nie wiadomo, dlaczego tak naprawdę się dzieje. W związku z czym, może to tak naprawdę nie jest "chemia mózgu", a w rzeczywistości coś zupełnie, zupełnie innego. Nie wiadomo, nawet, czy osobniki ogólnie, uchodzące za zdrowe nie mają w niektórych przypadkach mniej serotoniny, niż ci z tzw. depresją endogenną..... . Wiadomo jedynie, że cięższe przypadki trzeba leczyć lekami (bo statystycznie jednak poprawę przynoszą), bo może się to skończyć np. samobójstwem ale w takich ekstremach też dużą rolę odgrywa jednak mimo wszystko psychoterapia, a same leki myśli samobójcze także wywołać mogą i doprowadzić, do takiego stanu, że popełnić się samobójstwo będzie chciało (vide u mnie po 7 miesiącach stosowania antydepresantów, w sporych dawkach, gdy nigdy wcześniej przez zażywaniem tych leków o samobójstwie nawet przez milisekundę nie myślałam).

 

 

Wiadomo natomiast, że zmiana podejścia, sposobu myślenia, dotycząca danego wydarzenia, czy życia ogółem i podejścia do niego może zdecydowanie zniwelować, a nawet całkowicie wyleczyć z zaburzenia, które dotknęło daną osobę. Powszechnie wiadomo również, że każdy człowiek w stosunku do siebie jest subiektywny, w związku z czym najczęściej bardzo trudno, a nawet niemożliwe może być aby zmienić swój sposób myślenia, szczególnie wtedy, gdy jest on głęboko ugruntowany i ma się to zrobić tylko na podstawie tego, co się wie, bo teoria, a wdrożenie praktyki szczególnie w swoje własne życie najczęściej nie idzie w parze ;) Zdaje się tutaj bardzo dobrze wpasowywać powiedzenie "szewc bez butów chodzi" i tak zazwyczaj faktycznie jest w realnym życiu. Przynajmniej w moim się sprawdza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to mnie zszokowalo

nikt tutaj nie neguje psychiatrii,leki psychotropowe trzeba brać w poważniejszych chorobach psychicznych,ale w nerwicach,czy zaburzeniach depresyjnych nie są one rozwiązaniem problemów a tylko

problemy te często maskują,dlatego,jeżeli już naprawdę jest taka potrzeba,to należy brać je z rozwagą i umiarem

 

a pod tym moge sie podpisac ale tylko połowicznie

Doświadczenie pokazuje że zmiana chemii mózgu za pomocą np.leków przeciwdepresyjnych często pociąga za sobą zmianę stylu myślenia i na odwrót próba przestawienia myślenia z pesymistycznego na optymistyczny może indukować określone zmiany w chemii mózgu które będą tą założoną zmianę ugruntowywać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*nie wierzę, ponieważ, teoria dotycząca chemii mózgu jest kwestionowana, ostatnio wręcz coraz bardziej

 

Eee... co jest kwestionowane? Kwestionowana jest co najwyżej hipoteza serotoninowa i katecholaminowa czyli stawiająca za głównego winowajcę depresji deficyty 5-HT i NE. Neuroprzekaźników jest co najmniej kilkadziesiąt, a rodzajów receptorów kilkaset. Nawet sama FDA(amerykańska Agencja Żywności i Leków, która w USA kontroluje żywność, leki, suplementy diety, kosmetyki itp.) wypowiedziała się kiedyś w kontekście złamania zasad etyki przez koncern farmaceutyczny(Pfizer), który w reklamie Zoloftu karmił ludzi właśnie takimi głodnymi kawałkami i bajkami o "braku równowagi chemicznej". Wypowiedź agencji rządowej była w stylu, że "takimi bajkami to można karmić co najwyżej ludzi na poziomie 6 klasy szkoły podstawowej". No i racja. Bo gdyby wgryźć się w cały patomechanizm depresji to jest on dużo bardziej skomplikowany i niejasny, całym mózg i układ nerwowy to jest jedna wielka "bioelektrochemia" i tego nie ma co kwestionować. Ale dla prostych, niewykształconych kierunkowo ludzi, którzy nie chcą w domowym zaciszu studiować biochemii, neurofizjologii i psychofarmakologii tylko poczuć się lepiej to takie wytłumaczenie o "niedoborze serotoniny" jest w zupełności wystarczające. Wystarczy, żeby zablokować dość silnie oba receptory jonotropowe dla glutaminianu (NMDA i AMPA), a jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmienisz się w bezmózgie, śliniące się warzywo- i nie pomoże Ci tu fakt posiadania duszy jakkolwiek ją zdefiniujemy, bycia religijnym, uczęszczania na psychoterapię, pracowania nad emocjami, wsparcia rodziny, posiadania przyjaciół, bycia w związku, posiadania hobby, [wstaw cokolwiek innego]- jesteś warzywem i kropka. Czym zatem jest człowiek jeśli nie spaghetti splątanych synaps(choć co po niektórzy nie chcą się z tym faktem pogodzić), które można zmiażdżyć w sekund pięć? To pytanie retoryczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Determinizm neurobiologiczny, kurwa !!! :P

 

http://macq680.wrzuta.pl/audio/95RSzpl5XhW/happysad_-_nie_ma_nieba

 

-- 07 kwi 2014, 22:14 --

 

Gdzie "Bóg" ? Gdzie "dusza" ? Gdzie "wolna wola" ? Gdzie "mistycyzm" ? Czy my jako "MY" w ogóle istniejemy ? - nienawidzę tej wręcz chorobliwie poszerzonej perspektywy :P Trzeba ją ku*wa jakoś zawęzić, "czymś" "skrystalizować" owy zdepersonalizowany "konstrukt osobowy", rozmyte "ego" ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×