Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Wystarczyło kilka dni w domu i znów myśli samobójcze mnie męczą :? .

Sił już nie mam żeby z tym walczyć. Za późno żeby cokolwiek zmienić w sobie, poza tym nawet nie wiem w jaki sposób. Przestaję powoli wierzyć w to że będzie lepiej. Samo nic się nie poprawi a nie mam możliwości zmiany czegokolwiek.

Zaczynam się obawiać, że to już nie jest kwestia czy to zrobię tylko kiedy i jak.

Na razie przy życiu trzyma mnie strach przed śmiercią, ale ile tak można wegetować. Całe życie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Depresja czy coś tam powróciło. Znów siedzę i marnuję dni, nie mam na nic siły, nie wierzę że cokolwiek się uda, a nawet jeśli to tylko fartem, nie mogę zasnąć, mogę przespać za to cały dzień. Moje radosne plany odkładane od lat, ostatnio w lepszym czasie odkurzone, znów stały się śmiesznym niedoścignionym marzeniem. Znów wegetuje, choć ostatnio było już tak dobrze. Może to wina leków, może pory roku, może jestem jednak nieudacznikiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie znajdę pracy.

 

Przeglądam oferty i czytam - "otwartość, komunikatywność"

 

Ja tego nie umiem, ja się peszę ludźmi, nie umiałabym ich obsłużyć...

Zadzwonić do urzędu coś załatwić? Nigdy w życiu!!!

 

Do niczego się nie nadaje

 

-- 26 lis 2013, 14:37 --

 

Depresja czy coś tam powróciło. Znów siedzę i marnuję dni, nie mam na nic siły, nie wierzę że cokolwiek się uda, a nawet jeśli to tylko fartem, nie mogę zasnąć, mogę przespać za to cały dzień. Moje radosne plany odkładane od lat, ostatnio w lepszym czasie odkurzone, znów stały się śmiesznym niedoścignionym marzeniem. Znów wegetuje, choć ostatnio było już tak dobrze. Może to wina leków, może pory roku, może jestem jednak nieudacznikiem.

 

Mam to samo.

Z tym, że dziś spałam 12h, żałuję,że się obudziłam. Sen mnie oddala od życia, wtedy nie muszę o niczym myśleć.

Nic mnie nie cieszy, a marzenia stają się ułudą...

 

Nic nie osiągnę, po prostu jestem nikim w tym świecie.

 

Jestem za dobra, nie umiem sobie radzić z emocjami, zapewne trafię po studiach za kasę, za najniższą krajową, a każde odburknięcie klienta będę przeżywać kilka dni, nie pojawiając się w pracy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Indifference1, Nie wiem jak to wyglada ,czy wszyscy mają taką samą próbną itp

U mnie mieli wypracowanie z Panem Tadeuszem i o Lalce. Ta 2 bardzo chętnie przeczytałam jednak 1 czytałam tylko fragmenty :P

Będzie dobrze. To tylko próbna ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewelka91, a koniecznie chcesz pracować bezpośrednio z klientem? Nie w każdej pracy trzeba i nie w każdej akurat te cechy są niezbędne. Poza tym z czasem do pewnego stopnie można się ich nauczyć. Piszę bo też mnie kiedyś to zrażało ale w sumie nikomu raczej nie chodzi o skrajną otwartość i komunikatywność bo co by to było :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc tak-w domu ciągłe awantury o nawet największą bzdurę,ciągłe teorie spiskowe na mój temat. Czuje się jak obcy,jak intruz. Kobieta przyjaciela poroniła przez narkotyki(prawdopodobnie,nie dopytywałem go bo mnie zaszokowało) a jej matka się rozpiła,brat znajomego powiesił się(też przez narkotyki). Najbliższa mi osoba-przyjaciółka-ma poważne problemy rodzinne. Znajomy nie mając pracy wyleciał do Anglii gdzie również nie ma pracy,powróciły moje problemy z sercem-przy stresie zaczyna mnie ,,boleć",nadchodzą duszności i ciężar na piersiach. Powoli nadciąga zima co też nie napawa mnie optymizmem. Jest co prawda klimatycznie(ta magia...) ale i depresyjnie po jakimś czasie. Mija mi dzień za dniem,żadnych zmian,no poza pogarszaniem się zdrowia psychicznego. Mam jakąś fobie społeczną. W mojej miejscowości jest sklep-nie byłem tam od ok trzech lat;) Do innych sklepów wchodzę ale też mam jakieś tam problemy(mówie niewyraźnie,jeszcze ciszej niż zwykle) O! Właśnie wrócił pijany ojciec. Jak przedwczoraj. Zaczynam też myśleć o maturze:( Eh... Będzie ciężko. Uciekam w seriale(aktualnie ,,Bez tajemnic") i w pisanie tekstów(jeden dodałem na tym forum-mój pierwszy post). To by było chyba na tyle. Jeśli ktokolwiek to przeczyta-dziękuje;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dopadł mnie jakiś marazm.

 

Ciągle śpię po 10-11-12h. I nie dlatego, że tyle potrzebuję, a dlatego, żeby przespać problemy.

Zastanawiam się, czy nie wrócić do psychiatry i poprosić o tabletki, takie lekkie, o których mi opowiadała pół roku temu, a ja ich nie chciałam.

Tylko czy to na dłuższą metę pomoże?

 

Mam w tym tygodniu wolne na uczelni i zamiast coś robić pożytecznego, to przesiaduje całe dnie i noce, "robiąc nic".

Komputer- tv- łóżko.

 

Do niczego nie dążę, nie mam celu, nie wiem po co żyję.

Wstaję i nie wiem co dalej, stoję w miejscu, nie rozwijam się.

 

To trudne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewelka91 czuję się bardzo podobnie, nie ma we mnie energii, życia, nic mnie nie cieszy. Mam myśli po co w ogóle żyje, ale po jakimś czasie sobie myślę, kurka mam męża i córkę, których kocham, nie mogłabym ich zostawić... Mąż stara się mnie wspierać, pomaga mi, bo cały czas jestem zmęczona, ale jak słyszę jak mówi do mnie: "Wszystko będzie dobrze", to irytuje mnie to. Jak nie widzę żadnej poprawy to nie mam nadziei...:(

Moje życie też stoi w miejscu, nie rozwijam się, nie mam ambicji ehh.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolekcjoner snów-dołuje brak poczucia sensu. Wstaję rano i czuje ciężar tego wszystkiego co mnie czeka w danym dniu. Tak naprawdę to szkoła stała się tym drugim-lepszym domem. Tam przynajmniej nikt się mnie nie czepia za byle co. A w domu? Mam wybór: A/B/C i którą opcję bym nie wybrał to i tak jest źle. Położę się spać po południu żeby nie myśleć-naćpany. Wyjde na spacer żeby nie myśleć-poszedł się naćpać. Nie chodze od wielu lat do tego sklepu bo od małego mi wmawiali że tam popijam. A po prostu siedziałem z przyjacielem na schodach przy Pepsi... Miałem tego tak dość że po prostu przestałem tam chodzić. I nawet nie wiem jak teraz w środku wygląda. Takie mini problemiki mnie dobijają bo to jest w setkach po prostu. A jeśli żyje się tak kilkanaście lat to naprawde można mieć dość. Awantury o zarost np. Chore... Wczoraj odezwała się dawna znajoma. Okazało się że za kilka lat straci słuch. A ma 18 lat. I takie miłe wiadomości dostaje regularnie. Już nie wiem gdzie szukać pozytywnych akcentów. O! W ,,Rodzince.pl". Tyle że ja TV nie oglądam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewela6 - ty masz męża i dziecko, wiem, że to głupie pocieszać Cię, mówiąc, że masz dla kogo żyć.

 

A ja nie chcę, nawet, bo wiem, że cały zły humor przekazuje partnerowi, a jeśli będę mieć dziecko (chociaż nie chciałabym), to pewnie by było tak samo depresyjne jak ja. No i boję się, że w razie porodu będę mieć depresję poporodową, bo mam takie skłonności...depresyjne.

 

Dziś próbowałam rozmawiać z mamą, dowiedziałam się, że życie jest piękne, ale ja jakoś tego nie widzę.

No i kazanie, że przesadza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewelka91 skąd ja to znam: "przesadzasz" czy "weź się w garść"; hmm żeby to było takie łatwe. Ja mam trochę wyrzuty sumienia, bo jestem płaczliwa, nie umiem się uspokoić i córka pyta co się dzieje... A co do depresji mnie pierwszy raz dopadła po porodzie, a teraz po kilku latach wróciła:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewela_6

Ja po prostu zdałam sobie sprawę, że życie w głównej mierze sprowadza się do pracowania. Pracujemy >> żeby mieć pieniądze >> mamy pieniądze, żeby móc jeść, zapłacić za mieszkanie, kupić ubrania >> żyjemy, żeby pracować.

Nie widzę tutaj wyższego celu, dlatego mnie to dołuje. Kilkanaście jak i nie kilkadziesiąt lat nauki, żeby pracować, żeby mieć pieniądze, tylko po to, żeby przejść na emeryturę i kiedyś umrzeć.

Nie chcę być "Supermenką", ale dla mnie życie to jest po to, żeby je przeżyć, bez ładu i składu, bez czegoś "wyższego"...

 

Tak widzę życie:

1. Urodzenie

2. Nauka

3. Praca

4. Śmierć

 

Tylko po co żyć, tylko po to, by mieć kasę? A z drugiej strony nie mając kasy, to nie ma po co żyć, i tak o.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewela 6

 

Nie pracuję, obecnie studiuję, ale szukam pracy, chociaż to dla mnie nei jest łatwe, bo nie lubię przebywać z ludźmi, a mało jest takich prac, gdzie nie ma się bezpośredniego kontaktu z ludźmi...

 

Od kiedy choruję? Nigdy nie zdiagnozowano u mnie depresji, chociaż chodziłam do psychologów, psychiatrów, potem się dowiedziałam, że nic mi nie jest, że wymyślam... wyobraź sobie, usłyszeć to od kilku psychiatrów i psychologów, że wymyślam? Ale mnie się nie chce żyć, i to jest prawda. Kiedyś proponowano mi tabletki, miałam się zastanowić, czy chcę je brać, ale miałam taki czas, że wszystko się układało, więc nie zdecydowałam się.

 

A taką pierwszą depresję albo mini depresję miałam w gimnazjum - nie chodziłam do szkoły, bo zdawało mi się, że mnie nikt nie lubi, że jestem kimś gorszym... do tej pory to pamiętam, a mam prawie 23 lata i do tej pory mam takie epizody, czasem siedzę na uczelni, a myślę, że zwariuję - za dużo ludzi, za mało przestrzeni...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewelka91

O kurka może trafiłaś na niewłaściwych specjalistów? Ja zostałam od razu zdiagnozowana, ale na razie poprawy brak mimo leczenia farmakologicznego i psychoterapii. Jutro idę znowu do psychiatry i zobaczymy co i jak. Mi mój stan na chwilę obecną uniemożliwia pracę , a brak mi jej:( No i pojawiają się jakieś dziwne lęki, których nigdy nie miałam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sił już nie mam żeby z tym walczyć. Za późno żeby cokolwiek zmienić w sobie, poza tym nawet nie wiem w jaki sposób. Przestaję powoli wierzyć w to że będzie lepiej. Samo nic się nie poprawi a nie mam możliwości zmiany czegokolwiek.

Zaczynam się obawiać, że to już nie jest kwestia czy to zrobię tylko kiedy i jak.

Na razie przy życiu trzyma mnie strach przed śmiercią, ale ile tak można wegetować. Całe życie?

 

Skąd ja to znam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dostałam dzisiaj chorej jazdy, wysypało mnie podczas okresu , che zrobic badania chormonalne, ale zaczelam sobie wkrecać ,ze wykryja mi raka jakiegos , masakre zaliczam , koszmarek dzisiaj, dodatkowo powyciskałm to sobie i wygladam źle i zawsze mam zal do siebie po takiej akcji ,ze wiecej tego nie zrobie ize robie sobie krzywde, ,dodatkowo boje sie igieł i tez mam juz jazde ze beda mi krew pobierać , jaks dostaje dziisaj załme, dawno nie miałam czegos takiego , ratunku.jakies sprawy bezproblemowe dla innych a ja mam dzień przerąbany dzisiaj :pirate::pirate::pirate::? .Bo mam jakies wkęty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×