Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja a związki/miłość/rozstanie


Rekomendowane odpowiedzi

pyzia1 Dzięki za zainteresowanie, a chciałem pousuwać te posty, bo mi było głupio, że to roztrząsam publicznie. Co ma być to będzie.

No chyba żartujesz! To gdzie masz to rostrząsać publicznie, jak nie tu??

Super, że nie chcesz zranic tej dziewczyny, ale postaraj się, żeby ona też Cię juz nie raniła. Pomyśl trochę o sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba całym źródłem sukcesu w tym wszystkim jest stracić nadzieję na związek przy zachowaniu kontaktu, nawet takiego bliższego. Jak poczuję, że mi to nie wychodzi to sobie odpuszczę. Ona też ma dużo zajęć na głowie w ciągu dnia więc i tak nasz kontakt jest taki raczej ograniczony. Ale zapamiętam Twoją radę. Dzięki.

 

Na razie jestem na dobrej drodze chyba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzieki wielkie jovita za tak wnikliwa odpowiedz :)

 

. leczysz sie ? robisz cos w kierunku aby wyjsc z tego?

ciaxin od 3 tyg psychoterapia od 4tyg. jak na razie jest w kolko ta samo a moze nawet gorzej

nie masz swojego zdania lub go nie zauwazasz , teraz w twoim stanie to bardzo trudne

 

bo nie ma nic co mnie ineresuje i w czym jestem dobra-jestem dobra tylko w bezmyslnym kuciu .Brakuje mi kreatywnosci.

Decyzje czy byc ze swoim chlopakiem takze na razie odloz i nie zastanawiaj sie na razie nad tym , gdyz choroba moze cie do tego doprowadzac ze nie wiesz czego na prawde chcesz, czujemy wtedy ze zawazdzamy , ze nikogo nie kochamy itp , daj sobie czas , nie podejmuj zadnych decyzji na razie!

a kiedy mam je podejmowac??

 

Jovita, fajnie by bylo i latwo powiedziec: to choroba! Tylko :

a) czyli ta choroba trwa juz (conajmniej) 3 lata-przeciez od 3 lat boje sie wlasnego faceta nie wiem co z nim poczac, conajmniej 2 lata bo wtedy wlasnei wybieralam studia i wybralam takie ktore dadza kase i pewna prace

b) nawet jezeli to depresja to :co z tego????co to za wytlumaczenie?usprawiedliwienie??mam depresje wiec mam prawo non stop sie stresowac, isc na latwizne, rezygnowac ze zwiazku, nie odzywac sie prawie do nikogo,ryczec 10razy dziennie??

c) to choroba = mozna ja wyleczyc. Tylko cale"leczenie" sprowadza sie wlasnie do znienawidzonego przez nas ("chorych") WEZ SIE W GARSC wez zycie w swoje rece, odblokuj sie, zmien myslenie, polub siebie , uwierz w siebie,itd., wiec predzej czy pozniej i tak trzeba bedzie podejmowac decyzje i zaczac zyc.Ile ma trwac ten stan przejsciowy??terapia i leki nie naprawia mi tego, co teraz niszcze-bede musiala to sama naprawic-a im pozniej sie otrzasne, tym bedzie ciezej i tym mniej zostanie do uratowania...

 

Przepraszam jezeli kogos obrazilam ale po prostu juz nie mam sily myslec bo to nic nie daje i sie szarpie strasznie..i przepraszam za dlugosc posta

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:14 am ]

a co do wlasnego zdania to chyba nigdy go do konca nie mialam tylko zawsze ogladanie sie na innych ludzi, chorobliwa chec przypodobania :( itd

mam 20lat a psychike i inteligencje emocjonlna na poziomie 2 latka-zreszta analizowanie i logiczne myslenie tez :/

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:19 am ]

ups,cos nie wyszlo z cytowaniem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

b) nawet jezeli to depresja to :co z tego????co to za wytlumaczenie?usprawiedliwienie??mam depresje wiec mam prawo non stop sie stresowac, isc na latwizne, rezygnowac ze zwiazku, nie odzywac sie prawie do nikogo,ryczec 10razy dziennie?? [ /quote]

 

Owszem, to jest tłumaczenie i usprawiedliwienie i masz prawo do tego, wszystkiego, o czym napisałaś. Daj sobie takie prawo zamiast ciągle się obwiniać, a może poczujesz się lepiej.

 

c) to choroba = mozna ja wyleczyc. Tylko cale"leczenie" sprowadza sie wlasnie do znienawidzonego przez nas ("chorych") WEZ SIE W GARSC wez zycie w swoje rece, odblokuj sie, zmien myslenie, polub siebie , uwierz w siebie,itd[/quote

 

Nie tylko do tego sprowadza się leczenie, a już na pewno nie do "Weź się w garść"(jak ja tego nie nawidzę!). Daj sobie trochę czasu, zobaczysz, jeszcze będzie dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nawiązujac do tej wspaniałej sentencji chciałbym zauwazyć ze depresja nieraz trwa miesiacami a nawet latami i co wtedy...

 

to że to nie jest katar to chyba każdy głupi wie a jezeli ona nawraca jeżeli rujnuje człowiekowi zycie tracisz ukochaną osobe przez to dobrą prace ,szkołe...

 

to jak z tego wyjść acha cierpliwością i kiedyś będzie dobrze...

 

ale chyba nie w moim przypadku :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wielki, rozumie Twoją irytację sytuacją, ale nie uważasz, że swoją złość źle kierujesz? Jak sobie wmówisz, że będzie dupa to będzie - na Twoje własne życzenie. A spróbuj na odwrót.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zadna Kochana czyli praktycznie dopiero zaczynasz , a wiec musiosz uzbroic sie w cierpliowsc , moze byc tak ze lek moze akurat na ciebie dobrze nie zadzialac , a jesli chodzi o psychoetrapie to kochana psychoterapia moze trwac nawet rok czasu lub wiecej, to nie jest tak ze hop siup i juz!

 

 

bo nie ma nic co mnie ineresuje i w czym jestem dobra

 

tak jak juz ci napisalam choroba ci przyslania wszystko i dlatego nie zauwazasz nic, ale to normalne w tym stanie , a weic najpierw rozwiazuj swoje problemy po kolei a nie wszystkie naraz , na razie skup sie na tym aby przejsc dzielnie ten stan i aby z niego wyjsc , pamietaj teraz liczysz sie tylko ty.

 

Kochana nie nie nie , ty nie skupiasz sie na sobie tylko na innych , za malo poswiecasz sobie uwagi , na p[sychoterapie chodzisz dopiero 4 tyg wiec pamietaj nie przerywaj jej nawet wtedy gdy juz poczujesz sie lepiej , tylko wtedy gdy psychoterapeuta na to zezwoli, musisz wszystko poukladac sobie , pamietaj to czasem trwa bardzo dlugo.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:58 pm ]

Wielki ale ty dobrze wiesz ze w twoim wypadku to nie jest TYLKO depresja , u nas dluzsza i bardziej skomplikowana droga!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! Wiem, że pewnie odgrzewam wątek, ale... :) Jestem od paru miesięcy z osobą, która cierpi na depresję (niezdiagnozowaną, nieleczoną i chyba nawet nieuświadomioną) i szukam sposobów, żeby mu pomóc. Wiem, że tak na prawdę potrzebuje psychologa, ale na razie jest to niemożliwe :roll:

Ale do rzeczy: jest na etapie jak to nazywam 'tumiwisizmu' tzn. całkowitego zobojętnienia na wszystko, wzbudzenie w nim jakichkolwiek emocji to wyczyn na miarę zdobycia Mount Everest, a wzbudzenie czegoś pozytywnego... to jak wyprawa na Marsa. Rozumiem, że mam przy nim po prostu być, ale dla mnie pytanie brzmi raczej:jak "być"? Wiem, że mam go wyciągać w stronę życia, ale czy to ma być dosłownie "wyciąganie" czy też wręcz "kopanie" w stronę życia?? Mam być i delikatnie wskazywać: może zrobimy to, albo to; czy też raczej mówić oznajmującym tonem: robimy to; bo przecież On nie jest w stanie podjąć prawie żadnej decyzji. Co mam zrobić kiedy każda kolejna propozycja napotyka niewzruszalny mur: "nie wiem" lub "obojętne mi to"? Czy powinnam wskazywać powody, dla których coś obojętnym mu być nie powinno, czy raczej pozwolić, żeby sam o tym pomyślał???

Tak na prawdę w mojej głowie kłębi się miliard pytań i wątpliwości. Ale jedno wiem na pewno chcę z nim być, bo pomimo tej wstrętnej choroby to na prawdę wspaniały i wartościowy człowiek, chociaż on sam tego nie widzi.

 

Uff... przynajmniej sie wygadałam ;)

 

Pozdrawiam wszystkich borykających się z tą chorobą i tych szczęśliwców-optymistów jak ja.

No i czekam z nadzieją na jakieś pomysły.

 

Dzięki

:D

slunicko1.jpg.0c58bbf07c35f6a802f574ebd7d05dfe.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monty, osobę z depresją na prawdę trudno z dnia na dzień wyciągnąć. Na prawdę trzeba się postarać. I raczej trzeba wybrać politykę delikatnego kopania w stronę życia. A najlepiej nie to zabrać go do psychologa ;) Dlaczego jest to niemożliwe? To mogło by być pomocne na prawdę. Jak na razie staraj się nim opiekować i trzymać go zajętym. Ćwiczenia fizyczne spacery itp. to dobra sprawa. Nie wiem co więcej poradzić. Sam nie wyciągam osoby z depresją z depresji. Ja sam na nią cierpię. I to taka gó*niana odmiana dwubiegunowej. Ale mogę powiedzieć co nas denerwuje. Nadmierna natarczywość i mówienie "weź się w garść" ;) Unikaj tego :)

Pozdrawiam, trzymaj się :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciężko się żyje z osobą chorą na depresję. Patrzę na mojego męża i zastanawiam się czasem jak on ze mna wytrzymuje. Musi znosić moje płacze, rozdrażnienie o byle co i do tego ciągle się uśmiechać. Nie daj Boże, żeby tak miał gorszy dzień albo np nie chciało mu się akurat gadać. Zaraz wydaje mi się, że już mnie nie kocha, że go nudzę, że nie może wręcz na mnie patrzeć. Ogólnie jest to nawet śmieszne ale czasem to mam po prostu siebie dość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki bardzo za posty. To na prawdę pomaga jeśli wie się co kogoś denerwuje a co mu pomaga... Wiem, że depresja mojego chłopaka nie zniknie z dnia na dzień, tak jak z dnia na dzień się nie pojawiła. Ale wiem, że kiedyś zniknie i dlatego warto z nią walczyć. Bo życie na prawdę piękne jest :)

Co do niemożności pójścia do terapeuty.. no cóż ja jestem "tu" a on "tam" i dochodzi do tego bariera językowa. Więc póki nie wróci muszę radzić sobie sama (ups.. przepraszam, z Waszą pomocą :) ).

 

Dziś mam jeszcze małą prośbę: Moglibyście stworzyć listę powiedzmy 5 najbardziej denerwujących rzeczy, które Wasi partnerzy robią żeby walczyć z Waszą depresją? Rozumiem, że pierwsze miejsce zajmuje "weź się w garść" :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hm to raczej trudne będzie. % najbardziej denerwujących rzeczy. Btw. skąd Twój chłopak jest? Jaz UK ale się tu leczę hehe ;)

Hm więc tak.

1. Weź się w garść.

2. nie wiem w sumie, wiele rzeczy mnie denerwuje a jak przychodzi co do czego to nie mogę sobie przypomnieć ;). Ale jak coś to dam znać! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja oprócz ''weź się w garść'' nie znoszę jeszcze jak ktoś kto nie ma takich problemów i wszystko mu się układa mówi mi ''wszystko się ułoży'' lub ''będzie dobrze''.Wiem że na tym polega wsparcie ale jak nie widzę pozytywów a ktoś tak gada to mam ochotę go udusić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

osoba "zdrowa" i osoba "dotknięta" maja marne szanse porozumienia. Pewnie jakieś wyjątki istnieją na tym nędznym padole, ale ja osobiście o takim cudzie nie słyszałam Evil or Very Mad

Potwierdzam. Sprawdziłam :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam że ''we dwoje''.Samotność i bycie samemu potęguje jeszcze objawy.Wiem to po sobie...Niby ciężko ze mną wytrzmać,odrzucam pomoc ale w głębi duszy bardzo jej potrzebuje.Taki związek jest bardzo trudny ale nie niemożliwy...Poza tym depresję da się wyleczyć:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[Hej Rafi!

Opisywałeś swój ból po rozstaniu z dziewczyną jakiś czas temu - chciałam się dowiedzieć czy już dobrze?

Ja rozstałam się z ,wydawałoby się, Moją Najbliższą Osobą ponad miesiąc temu. I ból nie ustępuje, nawet troszeczkę. I zastanawiam się ile to będzie jeszcze trwać..

 

Byliśmy bardzo długo razem - studiowaliśmy wspolnie, każdą minutę spędzaliśmy razem - co mi troche przeszkadzalo, ale z czasem nawet to polubilam.

Byly wielkie plany - mieszkanie, zareczyny, rodzina.

Wiem, że to co opisuję wydaje się takie typowe - ale ja dalej nie moge uwierzyc w to wszystko. Dzien przed zerwaniem dostalam kwiaty, zapewnienia miłości, ten sam zakochany wzrok.. a dzien pozniej jego łzy i słowa 'zmienilem się w 1 dzien / wszystko zniknęło w ciągu 1 chwili'

A ja dostałam jakby tępym narzędziem w twarz. Doslownie.

 

I wiem, że oszukiwał mnie juz wcześniej, poza tym nie jest możliwa taka zmiana w ciągu paru chwil.

Dodam, że jestem bardzo spostrzegawczą osobą i ... i nic - nic nie zauważylam, kompletnie nic. A łatwiej byloby mi wtedy napewno.

Ten miesiac byl/jest najgorszym okresem w moim życiu - juz nie wiem co mam robic zeby sobie pomoc?

Staram się zamykać na wspomnienia bo one chyba bolą najbardziej..

Bombardują myśli, to kłucie od środka..

 

Nie rozumiem stwierdzenia typu ' takie doświadczenie powoduje ze czlowiek staje się silniejszy i madrzejszy'

 

Watpie zebym sie stala silniejsza dzieki temu przezyciu - raczej widze jaka jestem slaba i bardzo mnie to wkurza , bo myslalam ze jestem silniejsza psychicznie.

A mądrzejsza? Poza tym, że bede mniej wierzyc i ufac jakiejs osobie z ktora MOZE bede ( moze bo narazie nie wyobrazam sobie ze jeszcze kogos moglabym pokochac) - same negatywy , wiec dlaczego 'mądrzejsza'?

 

Jesli ktos ma za soba podobne przejscia to czekam na odpowiedzi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bethi co się stało?czyżby kryzys w związku?Twój facet nie rozumie?Ja jeszcze chce wierzyć że się da Embarassed

Mi się wiara już skończyła. Nie jest mi z tym dobrze, ale nie będę unieszczęśliwiać jego i siebie. Nie będę udawać, że go kocham.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

'wiara czyni cuda..' - nie zawsze.

 

ostatnio doszłam do wniosku że wszystko dzieje się na odwrót. Nie po naszej myśli. Czy chociaż raz nie mogłoby być inaczej?!eh..

jak długo można walczyć o osobę? Jak długo można czekać? Iluzja..

 

Mam nadzieje- ale głupia jestem, że ją mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×