Skocz do zawartości
Nerwica.com

bezsilna85

Użytkownik
  • Postów

    21
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia bezsilna85

  1. a co jesli otrzezwienie emocjonalne nie przychodzi? ja nie jestem w stanie sie podniesc, cierpie juz 4 miesiace. tesknie jak glupia placze snuje sie nie mam co ze soba zrobic. ile jezcze? nie wierze,ze jeszcze sie zakocham i ze ktos mnie pokocha. to jest jakis stan beznadziei, kazdy moj dzien wyglada tak samo. nie chce sie juz wiecej bac nie chce sie denerwowac. nie umiem sie pogodzic z tym co sie stalo. pomozcie:((((
  2. po pierwsze. kobiety nie ida na latwizne jesli sa naprawde zaangazowane. po drugie. nothing. ja wiem ze ci ciezko. wszystko wiem. ale musisz choc troche sobie pomoc. malymi kroczkami. na poczatek proponuje skasowac WSZYSTKIE smsy. zeby nie czytac,nawet przypadkowo. po prostu zmus sie do tego zeby oproznic cala skrzynke. wierz mi, bez tych smsow mozesz zyc choc teraz w to nie wierzysz. zdjecia schowaj do piwnicy, wszystkie drobiazgi ktore ci ja przypominaja tez. i, co najtrudniejsze, najlepiej zebys skasowal swoj profil z naszej klasy. po co ci on? zeby patrzec czy ma nowe zdjecia albo ktora jej kolezanka wrzucila zdjecia z nia? to nie sprawi ze ona do ciebie wroci. wiem co myslisz o tym wszystkim, bo ja tak samo myslalam.ale z czasem dochodzisz do wniosku ze ci ktorzy ci radza nie sa debilami i wcale nie jest tak ze oni chca zle dla ciebie. oni chca dobrze. bardzo dobrze. ja nigdy nie sluchalam sie innych ale teraz stwierdzilam ze jednak sie poslucham. ze moze ktos inny ma racje bo wiecej przeszedl niz ja. dla ciebie pewnie jestem dzieckiem, bo mam 23 lata ale wierz mi - to nie jest wazne ile masz lat, bo uczucia sa zawsze takie same. lzy i smutek sa potrzebne, ale nie za dlugo. szkoda zycia dla kogos, kto ma to w nosie. nie mysl teraz o nowej dziewczynie. teraz masz sie bawic i robic to co tobie sie chce. jestes panem swojego czasu,mozesz rozrzucac skarpetki po pokoju i nikt ci nic nie powie:) takie rozczarowania sa najgorsze na swiecie, ale z tego co widze po ludziach wokol, to im dluzej sie zameczaja myslami i im dluzej sa w stanie apatii, tym trudniej im pozniej wrocic do normalnego zycia. dlatego trzeba jak najszybciej probowac cos zrobic. cokolwiek!!! trzymam kciuki!:)
  3. ehh chlopaki jak tak was czytam to mi strasznie przykro i pomyslalam sobie ze bardzo bym chciala znalezc kogos kto bedzie mnie kochal tak mocno jak wy kochacie tamte dziewczyny:(((
  4. podlosc to slyszec przez kilka miesiecy ' ja nie wiem czy cie kocham', jakies klotnie dziwne sytuacje....az w koncu uslyszec po wspolnych wakacjach ' nie no sluchaj nie pasujemy do siebie to sie wypalilo ja chce byc sam'....serce peka na miliard drobnych kawalkow. dzisiaj znowu mialam jakies dziwne sny,obudzilam se zdenerwowana i od razu zaczelam plakac;(
  5. hmm sebastian....jak chcesz to napisz do mnie na maila swoj nr gg to pogadamy:)silaqui ty tez jak masz ochote!:)
  6. silaqui ehhh strasznie mi przykro. domyslam sie co przezywasz bo przeciez ja mam podobnie. postaram sie nie mowic ze go kocham tylko jakos inaczej, sprobowac nie zaszkodzi:) co do kogos nowego to ja tez watpie- po prostu ja przyciagam jakichs dupkow....a na dodatek sama jeszcze ich wybieram:/ chyba cierpimy podobnie dlugo bo ja od grudnia:/ najsmutniejsze ze on sie fajnie bawi, niczym sie nie przejmuje, w koncu uwolnil sie od takiego mazgaja jak ja... odrzucenie mnie zabija bo ja tak bardzo potrzebuje milosci...;(
  7. ja wiem ze psycholog to nie czarodziej ktory sprawi ze sie odkocham i znowu bedzie fajnie. a tak naprawde to nie wiem czy psycholog bedzie w stanie mi pomoc, ja wiem ze rozmowa duzo daje,ale ja juz nie chce pocieszania ani rad w stylu' znajdz sobie jakies zajecie'. to nic nie daje. ja sie pograzam, ciagle placze i mysle o nim, przypominaja mi sie rozne sytuacje. chcialabym zeby wrocil, bo bardzo mi go brakuje. moze to jest najgorsze, ale czasem mysle ze jak nie bede sie do niego odzywac to moze on w koncu zrozumie ze mnie stracil i sie obudzi...i jak mysle w ten sposob to jest to moja jedyna motywacja do tego zeby sie nie odzywac do niego:/ a przeciez wlasnie to nieodzywanie sie ma byc terapia dla mnie zebym sie wyleczyla. czuje ze wpadlam w bledne kolo swoich mysli i jak tak dalej pojdzie to bede w tym siedziec z 10 lat bo jestem na najlepszej drodze:/ pomocy:((( czy on wroci...?((((
  8. tez o tym slyszalam i sie tego boje bo wydaje mi sie ze mnie to wlasnie dotknelo:/ pytanie tylko co zrobic zeby w koncu zaczelo sie ukladac? zapisalam sie do psychologa bo nie radze sobie z cala sytuacja, moze on pomoze mi jakos wyjsc z tego:/
  9. najlatwiej jest sie wpieprzyc w nowy zwiazek jak sie samemu cos zakonczylo. my jako ci zostawieni mamy z tym klopot,przynajmniej ja:/ moja milosc sie nie wypalila:(((((
  10. silaqui....masz racje,ze mamy sile. ale dlaczego jest tak ciezko. chcialabym przestac juz go kochac... sebastian-ja nie chce myslec nad tym co go spotka chociaz tez wierze ze jak zrobisz komus krzywde to do ciebie to wroci. ale teraz najwazniejsze jest moje szczescie, tylko ze jakos bardzo mocno wierze w to ze tym szczesciem jest on i tylko z nim moze mi sie ulozyc...strasznie tesknie;(
  11. silaqui.....ty przynajmniej mozesz swoje uczucie zmieniac w nienawisc po tym wszystkim co ci zrobil. a ja nie. nigdy nie uslyszalam zadnego wyzwiska, nic. on po prostu stwierdzil ze chce byc sam, ze to juz sie wypalilo ale ze chce zebysmy byli przyjaciolmi. on uwaza ze juz by sie nie ulozylo bo on nie czuje potrzeby bycia z kimkolwiek. teraz znowu usiadlam i sie rozplakalam. tak po prostu. dlaczego on mnie wyrzucil ze swojego zycia,ze swojego serca i zostawil sama jak palec z tym wszystkim?dlaczego on moze normalnie zyc a ja musze walczyc o kazda chwile w ktorej jest mi choc troche lepiej? przeciez ja nic nie zrobilam.chcialam tylko milosci i poczucia bezpieczenstwa. najgorsze, ze rozsadek mowi jedno a serce drugie. jestem bardzo rozdarta, nadal go kocham. ja zawsze lubilam sie smiac, cieszylam sie z najmniejszych rzeczy,wszystko bylo takie cudowne. a teraz czuje ze przeciez wszystko jest takie samo, sa ci sami znajomi, te same miejsca....tylko ja nie moge sie pozbierac bo caly czas mysle o nim, o tym co bylo, jak razem sie smialismy, wyjezdzalismy na wakacje.ja chcialam tylko odrobiny szczescia.wszyscy mi napewno powiedza, ze to przeciez mija. ja to wiem ale ile czasu potrzeba? bo nie zapowiada sie na razie zeby moglo byc lepiej. ja po prostu jestem,zyje, ale wraz z tym co odeszlo odeszla czastka mnie, a pozostala w tym miejscu gleboka rana. nie chce juz plakac, chce znowu smiac sie, wychodzic z ludzmi, poznawac swiat....a juz nie umiem...((
  12. silaqui...bardzo ci wspolczuje.ile byliscie razem?macie dzieci?moze napisz troszke wiecej. chyba najgorsze co moze byc to juz nawet nie sam fakt rozstania ale jego forma i to co dzieje sie pozniej.domyslam sie co sie z toba dzieje i mam nadzieje ze jakos sobie radzisz. moze sprobuj zrobic cos co pozwoli ci jakos wyjsc na prosta. ja bym sie zastanawiala nad tym jak teraz zniszczyc jego, jak mu dac popalic,zeby w koncu dal ci swiety spokoj. wiem ze to moze glupi pomysl dzialac na zasadzie 'jak kuba Bogu tak Bog kubie' ale uwazam ze powinnas sprobowac bo z jakiej racji ten czlowiek ma ci niszczyc zycie??? walcz o to co ci sie nalezy i co jest twoje. i nie poddawaj sie, my kobiety mamy podobno w sobie bardzo duzo sily tylko o tym nie wiemy:)pozdrawiam cie cieplutko!
  13. kazdego dobija. mnie tez. ale chociaz sprobuj sobie wytlumaczyc. rozmawiaj sam ze soba, zacznij prowadzic jakis dziennik. to pomaga. musisz sprobowac nabrac dystansu. pamietaj,ze milosc nie trwa cale zycie, to po prostu przyzwyczajenie:) zastanow sie czy naprawde bylo ci z nia az tak cudownie? nic w zyciu nie dzieje sie przypadkiem. wszystko sie zacznie ukladac jesli sam bedziesz chcial zmienic swoje nastawienie.tak naprawde nikt ci nie pomoze tylko ty sam...
  14. ty masz walczyc ale nie o nia ale o siebie w tym momencie. skoro ona nie chce, skoro ona sobie ulozyla zycie to dlaczego ty masz je sobie zmarnowac? w imie czego? milosc jest piekna ale jest ODWZAJEMNIONA.minelo strasznie duzo czasu, nie mozesz caly czas zyc fikcja. mysle ze w twoim przypadku to juz nawet nie jest milosc tylko jakies chore przyzwyczajenie, cos co sobie nakladles do glowy i w to uwierzyles ze tylko ona i nikt inny. tracisz swoje najlepsze lata na myslenie o kim? o kims kto cie nie chce. po prostu. i kto na dodatek juz dawno ulozyl swoje zycie. pomysl co bedzie za 10 lat, obudzisz sie i powiesz wtedy : o rany, co ja najlepszego narobilem. zycie jest za krotkie zeby sie zameczac. trzeba probowac odnalezc swoje szczescie bo rzadko jest tak ze ono samo do ciebie przychodzi.
  15. ehhh.ja cie rozumiem. ale sprobuj chociaz, bo NIC innego ci nie zostalo. nie zakladaj ze bedziesz sam do smierci. teraz jestes sam i kropka, nie mysl co bedzie dalej, zajmij sie soba i swoim zyciem. jesli sam ze soba sie nie pogodzisz i nie nauczysz zyc to nie bedziesz w stanie byc z kimkolwiek w zwiazku...
×