Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica a alkohol


Picasso

Rekomendowane odpowiedzi

Ja tak z ciekawoci chciałem się zapytać...Jak czujecie sie po alkoholu? Lepiej, gorzej? U mnie przechodzi niepokój, moge z każdym gadać i czuć się dobrze...Moge robić rzeczy o których na trzewo można tylko pomarzyć...:D Oczywicie nie polecam nikomu terapii alkoholowej, pytam z ciekawoci...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przez pierwszy rok nerwicy alkohol był dla mnie najlepszym

 

lekarstwem,pomagał nie myslec i pozornie dobrze sie czuc,natomiast w tej chwili musze unikac alkoholu bo na kaca mam takie

 

jazdy jak bym była na ciezkim zjeżdzie a do tego dochodzi uczucie umierania poprostu horror

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TO JA WAM TERAZ COS POWIEM O ALKOCHOLU...

Moja mama też

 

miała nerwice lękową.Bała sie sama siedzieć w domu bała sie wychodzić i wogóle.Radziła sobie z tym tak że piła.No i tak piła

 

piła i było tylko gorzej.Uwierzcie że nie chcielibyście widzieć jej umierającej w szpitalu przez wódke.Ja ją taką mam

 

codziennie przed oczami i dlatego JUŻ NIGDY NIE TKNE TEGO ŚWIŃSTWA.Uwierzcie że ja też lubiłam wypić.Bardzo wcześnie zaczęłam

 

swoje imprezowanie.Każdy kto pije powinien zobaczyć jak potem cierpi taka osoba i jak cierpi jego cała rodzina.Przez śmierć

 

mamy na mnie spadła nerwica...i teraz wiem co to znaczy.Nigdy nie myślałam ze aż tak sie zmienie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja nerwica swoje zrodlo rowniez prawdopodobnie moglo miec

 

wlasnei w alkoholu (ja nigdy nie pilem - moze pare lykow piwa, pojedyncze degustacje wina itp. ale doslownie moze 2-3 x w

 

roku) jednak systuacj, ktora sie wydarzyla pewnego razu zlamala mnie... na poczatku wszystko bylo niby ok, wydawalo mi sie,

 

ze jestem twardy i dam sobie rade.. ale chyba sam sobie to wmawialem kiedy prawda byla zupelnie inna.

Dałem 100% ignora na

 

ok. rok jakiemu kolwiek alkoholowi, teraz poniekad wrocilem do luznego podejscia w tej kwestii jednak przy maksymalnej

 

samokontroli siebi jak i moich znajomych - staram się mówić stop kiedy należy. Dlaczego? Ktoś może rzec, ze uległem... nie

 

prawda, po prostu alkohol w min. ilosciach w ogole nie jest szkodliwy - wrecz odwrotnie, nawet zaleca sie jego spozywanie -

 

zwlaszcza np. kieliszek czerwonego wina raz dziennie - poprawia nstrój, krążenie a przez to samopoczucie. Alkohol tak ale

 

tylko w umiarze (jak niemal wszystko...).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z kolei ja się panicznie boję pić!!! jak miałam atak to piłam

 

piwo i ono mnie uspokajało i odpręzało. kładłam sie spać. Ale jak się dowiedziałam że mam bardzo niskie cisnie nie i ono

 

powoduje u mnie objawy " zimno, kołatanie serca, trzęsienie się ciała--drżączka" to całkowicie mnie odrzuciło od alkoholu.

 

bałam sie napić się piwa bo pierwsze obniża ciśnienie. dopiero drugie je podnosi ale ja tak się boję napić że nawet cukierków

 

z alkoholem nie jadam. Ale nie przeczę --piwko mi się marzy!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm a mi sie zaczelo po alkoholu... wogole moja nerwica ( o

 

ile to jest nerwica) objawia sie uczuciem jakbym byl pijany.. dokladnie tak samo sie czuje.. wczoraj przyszedlem po ciezkim

 

dniu do domu i pamietam to jak przez mgle.. ciezko mi sie bylo skoncentrowac, mnostwo mysli na raz, jak wylaczylem muzyke to

 

czulem sie jakbym bym wsrod tlumu na imprezie. Nigdy nie lubialem byc pijany i nigdy nie pilem zeby sie spic. Poprostu nie

 

bylo gorszej formy jaka mogla u mnie przyprac nerwica.

 

Zazwyczja pije malo... sporadycznie i tylko jedno, gora dwa

 

piwa. Mam 21 lat i piwo to cos z czym spotykam sie bardzo czesto. Ostatnio jednak byl tydzien gdzie mialem okazje pic piwo

 

codziennie... jedno, gora dwa ale przez ponad tydzien. Od tego mi sie zaczelo. Alkohol strasznie wyniszcza uklad nerwowy,

 

niektorzy sa na niego bardziej, niektorzy mniej podatni ( i nie chodzi to u to "jaka kto ma glowe do picia"). Jazdy

 

zazwyczaj mam jak wypije jedno piwo. Straszni to pobudza moja psyche i za duzo mysle. Nie moge sie skupic, mam problem z

 

krotkotrwala pamiecia, za duzo mysli na raz a za malo "krotkotrwalej pamieci", zeby je jakos logicznie poskladac,

 

przeanalizowac, powiedziec. Sam ten fakt pobudza mnie jeszcze bardziej i sam wkrecam sobie "korbe" ze cos jest nie tak. Rano

 

jak sie budze zas nie mam jazd, ale za to prblem z doprowadzeniem sie "do stanu uzytecznosci", czuje jakbym wykorzystywal

 

polowe swojego mozgu. Jestem "za wolny", za malo kojarze i nie moge sie dobudzic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam podobnie jak Patiz.

Na początku jak jeszcze żaden

 

lekarz nie wiedział, że mam nerwicę - ja tym bardziej nie wiedziałem co mi dolega - trochę mnie zastanowiło, że na imprezach

 

po kilku drinkach "norlmalnięję". Było to zastanawiające, ale nie dawało jednoznacznej odpowiedzi. Kac i związane z nim jazdy

 

jednak były gorsze niż kiedyś więc wiedziałem, że w ten sposób nie mogę się leczyć. Teraz całkowicię stronię od alkoholu -

 

chyba nawet przesadzam, ale wiem, że to tylko dla mojego dobra. Niestety nie potrafię wypić tylko jednego lub dwa drinki więc

 

lepiej w ogóle nie zaczynać. :roll::roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma nic lepszego niż po miesiącu życia w abstyencji przez

 

świadomość swojej choroby na jakiejś spokojowej imprezce wypić piwko ze znajomymi. Jednak przestrzegam tych, kltórzy nie piją

 

a chcą spróbować, żeby nie przesadzali. Przed wczoraj poszedłem na mprezę wypijając 5 piw. Impreza super ale co działo się

 

następnego dnia... horror. Budzę się rano niby ok, kaca nie ma prawie żadnego, ale co działo sie potem... Wystąpił u mnie

 

lęk, którego siła była gdzieś tak 5 krotnie większa niż standardowego. Cały dzień się męczyłem, oxazepam jakby słabiej

 

działał, tragedia, dzień wyciąty z życiorysu. Dlatego przestrzegam - bez przesadyzmu.

 

Ile piw wypijesz to tyle

 

krotnie silniejszy lęk cię zaatakuje następnego dnia !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tak z ciekawości

 

chciałem się zapytać...Jak czujecie sie po alkoholu? Lepiej, gorzej? U mnie przechodzi niepokój, moge z każdym gadać i czuć

 

się dobrze...Moge robić rzeczy o których na trzeźwo można tylko pomarzyć...:D Oczywiście nie polecam nikomu terapii

 

alkoholowej, pytam z ciekawości...

 

Ja niestety biorę leki i pić nie mogę, ale jak nie brałęm leków

 

to oczywiście alkohol pomagał...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

odpowiem tak- wszelkie somatyczne objawy nerwicy, to tylko

 

manifestacja naszych wewnetrznych nierozwiązanych konfliktów i nagromadzonych negatywnych emocji. Nie wydaje mi sie zeby

 

palenie trawki czy picie doprowadziło do nerwicy, ale uwazam, ze jest to odpowiedni moment do tego by zaczeły wystepowac

 

objawy nerwicy, oczywiscie jesli ktos ja ma!!!!! Bo jeżeli jej nie ma........to choćbys chlał tydzien to od tego nerwicy nie

 

dostaniesz! Nerwicy nie dostaje sie z dnia na dzien.......to jest bardzo długotrwały, nieswiadomy proces, który dopiero po

 

długim czasie daje znac o sobie w postaci objawów somatycznych. Co innego jezeli na kacu masz podwyższone tentno, albo

 

czujesz niepokoj- to sa objawy spozycia alkoholu, a nie nerwicy i wystepuja w zasadzie u kazdego .....na kacu!

Chyba ze

 

jestes alkoholikiem..........to juz moze byc inna sprawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co, juz po wysłaniu tego posta zaczełam miec

 

wątpliwości.......... mysle ze mozana by tu rozgraniczyc dwie sytuacje- inaczej to wyglada jak ktos wyjezdza na tydzien

 

wakacji pije codzien, sie bawi sie i co ranek ma kaca, a kiedy ktos jest alkoholikiem to juz inna sprawa- wtedy to

 

faktycznie problem- zarówno pijacego jak i jego rodziny:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja mam tak: po alkoholu czuję się dobrze, gdy walnę se go na codzienne nerwowe poranki. kielon czy dwa i już jestem spokojna. natomiast alkohol w większych ilściach wpływa na mnie bardzo negatywnie. raz, że nie powinnam go pić ze wzglądu na wrzody, dwa, że upijam się na smutno i się tnę, czego później nie pamiętam i/lub chcę skakać przez okna, trzy, dostaję ataków hiperwentylacji.

niemniej piję dużo i często.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alkohol jest dobry jak sie jest zdrowym...u mnie najgorsze są kace...Od alkoholu miałem 3 dniowy atak paniki...Wypiłem z 5 piw...Extra sie czułem...poszedłem spać aż o 5 rano mnie obudził taki lęk że mało co się nie przekreciłem...A teraz to jak wypije nawet 1 piwo to nastepnego dnia rano łapie mnie ostra deprecha...wiec odstawiam alko dopoki mi sie nie polepszy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja po alkoholu,na drugi dzień mam takie kace moralne,że prawie umieram. Cierpię takie katusze,czuję się skompromitowana,czuję,że zrobiłam coś strasznego i to do tego stopnia,że nie ma już dla mnie miejsca na ziemi (szopa co?)a najlepsze jest,ze jak pytam znajomych"czy zrobiłam wczoraj coś złego? (chociaż dobrze wiem,że nie bo nie upijam się na maxa) to mówią: co ty,siedziałaś i się uśmiechałaś,byłaś bardzo miła. A ja mam takie samopoczucie jakbym kogoś okradła,zgwałciła i zabiła :roll: masakras

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja po alkoholu rok temu w sylwesta zrobiłem "marną" opcje jak dla mnie...Byłem troche samotny itd... ostro się upilem i zaświrowałem z jedną panną...wszyscy za nami biegali ,żebyśmy sie tylko gdzieś w łazience "nie stukneli" itp.Do niczego nie doszło(sexu w ogolnym rozumieniu tego słowa)Bawiliśmy się swoimi ciałami ale nie doszło do "zbliżenia" bo nie miałem "zabezpieczenia...W tych rzeczach jestem wyjatkowo ostrożny bo znam wielu co przez "wpadke" zniszczyli sobie zycie bo nie byli na to gotowi... po tamtym sylwestrze miałem "najwieksze" wyrzuty sumienia w swoim żcyiu...Mozliwe ze i to było przyczyną nerwicy...Gdy widziałem tych ludzi co byli na tym sylwestrze to czerwieniłem sie pozniej jak cegła...Mało co mi oczy z orbit nie wyszły ze wstydu i z wysokiego cisnienia...Ja w tych sprawach potrzebuje intymności a nie publiki,teraz wiem że juz nigdy nie zrobie takiego numeru ...Do dzisiaj mnie przesladują myśli,że żle zrobiłem...Alkohol może pomóc w nieśmiałości ale mozna też się za bardzo "wyluzowac" po nim i póżniej tego ostro żałować...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym tylko napisać że bardzo lubię się napić troszkę (1 piwko albo setkę) i zawsze mam po tym bardzo pozytywne wrażenia i z kontaktów z ludźmi powstałych w ten sposób jestem bardzo zadowolony. Nigdy sobie tego nie odmawiam jak jest okazja i naszczęście jeszcze nie czuję żadnych negatywnych skutków i traktuję to jako "lek" w terapii skojarzonej bo nie chcę brać żadnych innych leków - nie lubię wiadomych efektów ubocznych. Nie polecam tego nikomu bo nie każdy może reagować tak jak ja więc uważajcie przedewszystkim na ilość! Moja psychoterapia (czy psychoanaliza sam nie wiem) trwa już prawie 2 lata efekty są ale słabe chyba jestem w jakimś kolejnym etapie oporu. Wiem co jest ważne ale nie chcę o tym mowić i odwlekam z sesji na sesję. Ratuje mnie tylko to że to tyle kosztuje i nie mogę jak idiota tracić kasy zamiast nad sobą trochę popracować więc życzcie mi szczęścia. Pozdrawiam wszystkich nerwicowców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja z alkoholem mam kompletnie inaczej niż wy!!

większość z was jest hapi jak sobie napije, a dla mnie alkohol to napój sztana. wpływa na mnie cholernie destrukcyjnie. wystarcza mi 2 piwa + 2 kielonki, a mam gwarantowany atak. tak jak wczoraj. jedno piwo i mam słonia na płucach, dwa, zaczynają się duszności. bo moja nerwica taka jest, że na trzeźwo nie mam klasycznych ataków paniki, zresztą dawniej nigdy nie miałam ataków, a choruję ok. 6-7 lat. ataki zaczęły mi się jakies 2 miesiące temu. wczoraj np. na imprezie tak mnie zaczęło hiperwentylować, że kumpel chciał po karetkę dzwonić, na szczęście go powstrzymałam. w ten sposób dowiedział się, ze mam nerwicę :( a ja chciałam od niego tylko worek i nawet nie mogłam mu tego przekazać bo się dusiłam. o dziwo się tym razem nie pociełam, ale tylko dlatego, że nie było czym. moje ataki są coraz częstsze i coraz intensywniejsze. boję się, że ze schizuję i boję się, że prędzej czy później wszyscy dowiedzą się, ze jestem chora :( człowiek nie może się już spokojnie piwka na imprezie napić. wszyscy się bawią, a ty umierasz :( psycholog mówi, że jak się ma atak, to on musi być wywołany czymś konkretnym. kazał mi zapamiętywać co wywołuje u mnie ataki. ale jak tu cokolwiek zapamiętać jak człowiek pijanym jest.

i co? myślicie, że sama psychoterapia załatwi sprawę? bo ja naprawdę w to nie wierzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×