Skocz do zawartości
Nerwica.com

[Koszalin]


beacia

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich bardzo serdecznie. Moim problemem jest nerwica lękowa. Meczę się z nią od kilku miesięcy. Szukam osób z zachodniopomorskiego ( Koszalin, okolice i nie tylko ) z którymi mogłabym porozmawiać tak ode serca na ten temat. Pozdrawiam

 

[ Dodano: Sro Paź 25, 2006 10:37 pm ]

Nikt? :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie było mnie w Polsce ponad pół roku, ale nie cierpiałam z samotności i nerwicy, bo miałam przy sobie płytkę z relaksem Jacobsona i treningiem autogennym Schultza z głosem Władysława Pitaka.

 

Chcesz konkretow co do skuteczności?

jednym z nich jest to,że napierasz pewności siebie, podwyższasz samoocenę i panujesz nad swoją fizjologią, a tym samym zmieniasz skład chemiczny organizmu do takiego, jak powinien być.

 

Mam wszystkie badania morfologiczne i jestem zaskoczona pełną równowagą i normą. Nie było to łatwe, bo wiadomo, jakie odżywianie jest za granica, ale spoko nerwy to równowaga w ciele.

Zachęcam do kupna takiej płytki, warto.

Pozdrawiam. Angela

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem z Koszalina i cierpię na nerwicę chyba od urodzenia. Nie raz dostawałam po dupsku od życia z tego powodu. Ludzie nie zawsze tolerują takich. Zerkając na forum widać,że nie jesteśmy sami. Jak sobie z tym wszystkim radzę? Postanowilam się nie poddawać i jakoś z tym żyć. Zauważalam,że im jestem starsza i doświadczona tym jest lepiej. Niska samoocena stopniowo znika i mam nadzieje że zniknie zupelnie. Nie biorę żadnych lekow. W podstawowce pilam pewien syrop. Nie pamiętam nazwy. Uspokajał ale chciało sie po nim tylko spać i nic ni moglam robić. Poza tym widzę że leki pomagają tylko temczasowo nie likwiduja depresji na stałe. Poza tym moje zdrowie poprawilo sie odkąd zaczęlam uprawiać sport. Najlepszym lekarstwem na napady nerwowe staly się rajdy rowerowe.

Jedyny problem to to,że wciąz placzę jak się zdenerwuję. Dlatego doskonale rozumie innych mających problem ze łzami. Chętnie wyslucham Waszych historii. Serdeczne pozdro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich Forumowiczów z Koszalina i okolic – dziś dołączam do Naszego Klubu…

Od ponad 10 lat żyję i funkcjonuję z nieustającym uciskiem głowy - tak jakby ktoś założył mi obręcz na głowę i nie za mocno ją ścisnął. Jest to objaw nieustający - budzę się z tym rano i kładę się spać wieczorem. Jest to na pewno irytujące i zakłócające normalne funkcjonowanie, ale... przyzwyczaiłem się i da się z tym w miarę poprawnie żyć.

Próbowałem zawalczyć z tym na początku: badanie EEG i tomografia głowy nic nie wykazały, w odruchu desperacji zgłosiłem się prywatnie do psychologa - stwierdził silną nerwicę chyba depresyjno-egzystencjalną czy jakoś tak, leczenie określił ‘jako możliwe poprzez wieloletnią terapię psychologiczną’ . Pogodziłem się z tym, że tak widocznie ‘było mi pisane’- z przeznaczeniem przecież nikt nie wygra, ale nie wierzę w skuteczność leczenia przez terapię psychologiczną a lekami nie zamierzam się truć / nigdy żadnych nie brałem /. Oprócz ciągłego bólu głowy / właściwie ucisku - tak to jest odpowiednie słowo / zdarzają się mi czasami symptomy nerwicy lękowej - uczucie nieuzasadnionego lęku i nieokreślonej obawy, rzadziej jakiś nerwowy tik, czasami w stresowych sytuacjach kołatanie serca - zdarzyło się, że przez kilka dni utrzymywało się niemiarowe bicie serca a dokładnie rzecz ujmując dodatkowy skurcz co kilkanaście sekund. Trochę się tym wystraszyłem no i poleciałem do kardiologa - badania USG serca ok. na EKG parę razy wyszły te dodatkowe uderzenia. Diagnoza: lekkie zaburzenia przewodzenia na tle nerwowym. Leczenie: żyć na luzie i nie stresować się.

Minęło już sporo lat - moje 'przygody' zaczęły się gdzieś w latach 1992-1993 nie pamiętam już dokładnie. Dziś mam 33 lata, rodzinę i wspaniałego synka, a także ciekawą pracę. Nerwicę też mam. I objawy jak opisałem powyżej również. Ale mam to głęboko 'gdzieś' - ignoruję tę chorobę nerwów i umysłu jak tylko mogę. Nie chodzę po lekarzach. Nie biorę żadnych leków. Jak mam słabszy dzień mówię 'zdarza się' i nie ulegam słabości. Może Ci, którzy uważają że pomoc lekarzy / psycholog, terapia grupowa, leki, itp./ jest w podobnych przypadkach konieczna pomyślą – popełniasz błąd – lecz się! , ale ja pozwolę sobie z tym się nie zgodzić – czytając liczne posty na tym forum ‘walczących’ Koleżanek i Kolegów wydaje mi się, że im bardziej przejmujemy się prześladującymi nas nerwicami oraz zagłębiamy się w świat leków i lekarzy, tym bardziej ta choroba nas ‘pożera’. Po prostu – coś co początkowo tylko częściowo uprzykrza normalne życie, w końcu staje się samym jego sensem - nieustającą analizą naszego stanu, zachowań, dolegliwości i pesymistycznych rozmyślań o wyjątkowo trudnej uleczalności choróbska oraz naszego ‘odmiennego’ wizerunku odbieranego przez ludzi z zewnątrz / tych ‘zdrowych?’ ludzi /. I wtedy moim zdaniem właśnie zwycięża choroba i wtedy dopiero zaczyna być ciężko. O mojej nerwicy, ucisku głowy, kołataniu serca – nie wie właściwie nikt – no bo i po co? Czy to mi pomoże że będą się martwić starsi już rodzice, żona z malutkim dzieckiem, daleko mieszkające rodzeństwo? – wątpię, nie pomoże to ani mi, ani im.

Jedyne czego mi czasami brakuje, ale tylko czasami, to porozmawiać z kimś kto przeżywa coś podobnego, dla kogo nie są to ‘historie nieprawdopodobne’ wyssane z palca, kogoś kto stara się żyć normalnie tak jak ja i nie narzeka na swój los, kogoś kto uważa że szkoda każdego dnia i każdej sekundy oddanej zachłannej chorobie, kogoś kto pozwoli mi umocnić wiarę w siebie i w to co robię – czego serdecznie życzę sobie i wszystkim zebranym tutaj Forumowiczom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zasadniczo zgadzam się z roobeekiem, jeśli chodzi o pogrążanie się w swojej sytuacji ciągłym myśleniem i maltretowaniem się tymi myślami. Permanentnej inercji... W stanach krytycznych człowiek często podatny jest na sugestie - szuka czegoś, co potwierdzi jego słowa. Ostatniej deski, brzytwy, etc. Jedna porażka zaczyna niwelować kilka sukcesów. Jeśli znajdzie świadectwo tego, że nie da się z tym wygrać, często podświadomie będzie to wcielal w życie, nie mówiąc o samym myśleniu. Samospełniająca się przepowiednia. Jeśli w coś bardzo się wierzy, często taka wiara okazuję się fatum.

 

Nie myśl o tym, że coś Ci dolega. Dolegliwości zwane myślami rozmnażają się w zastraszającym tempie.

 

Ja wierzę, że wygram. Jeśli przegram, zawsze będę móg sobie powiedzieć, że próbowałem.

 

Wierzę w to, że wygram. Jeśli nie będę wierzył nie zyskam nic, a być może stracę wszystko - samą wiarę.

 

A przecież każdy chce żyć, dlatego tu jesteśmy...

 

Sam nie wiem

 

:-)

 

Jakby co, jestem z zach-pom i chętnie popiszę... W zanadrzu posiadam pełen zestaw lęków i nie zawacham się ich użyć :-)))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Jestem z okolic Koszalina i z chęcią porozmawiam z kimś mniej więcej z tych samych stron i nie tylko z tych samych na temat nerwicy lękowej i nie tylko. Mam nadzieję że uda mi się poznać kilku fajnych ludzi z którymi można będzie wymienić informacje na ten temat i jakoś się wzajemnie wesprzeć na duchu. Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×