Skocz do zawartości
Nerwica.com

damaged

Użytkownik
  • Postów

    20
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez damaged

  1. damaged

    Witam

    3 tygodnie to mało dla niektórych leków. Daj sobie jeszcze z 2, 3 tygodnie. Wiem co czujesz. Również czekam..
  2. damaged

    Witam

    Dziękuję za słowa pocieszenia. Choć pozytywne nastawienie stoi w sprzeczności z depresją i nerwicą (w sumie nerwica rodzaj depresji). Nadzieja, że leki (asentra i mirzaten) zaczną działać daje pewne pocieszenie. Lata temu, przy pierwszych tańcach z nerwicą, również leczono mnie paroksetyną (paxtin). Nie powiem, przyniosło to spodziewany skutek. Pamiętam jeszcze słowa pani psychiatry: "Tylko niech Pan nie zapracuje się na śmierć". Lek jednak stopniowo wyjaławiał mnie z uczuć. Straciłem zupełnie empatię. Nic mnie nie ruszało. Cudze niepowodzenia, tragedie.I nie bawiło, rozluźniało. Byłem nijaki. Efekt był opłakany - rozpadło się moje małżeństwo. Moja była miała swoje "za uszami". Nie chciałem , nie czułem potrzeby walki o związek..Nie ruszało mnie to. Będzie jak będzie. Spróbowałem zatem bez prochów i lęki wróciły. Tak źle i tak nie dobrze. Z tego równania wolę jednak brak lęków. Upośledzają mnie tak bardzo, że życie przestaje istnieć. Jestem tylko ja i moje dolegliwości. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nikt ale absolutnie nikt nie doświadczając wcześniej ataków nie będzie w stanie nas zrozumieć. Stąd moje skrobanie tutaj... Odnośnie nerwicy w dzieciństwie. Właśnie. Mam córkę. Bardzo bym nie chciał by przesiąknęła moją przypadłością. Staram się więc w ostatnich tygodniach trochę ograniczyć kontakt. Mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczy, zrozumie. Trudne to wszystko jak cholera. Mocy przybywaj !
  3. damaged

    Witam

    Cześć, w zasadzie witam się po raz drugi. Po 10 latach nerwica do mnie wróciła. Zaczynam mieć wrażenie, że jest jak alkoholizm. Można ją zaleczyć ale jej więźniem będzie się już zawsze.. Niewykluczone, że sam zawdzięczam sobie ponowne nękanie. Brałem przez dwa lata Paxtin. Wyszedłem na prostą. Pojawiło się dziecko, nowe zobowiązania a ja obwiniałem lek za uczucie wyjałowienia, marazm. Sam stopniowo odstawiłem. Czułem się silny. Po roku pojawiły się kłopoty w małżeństwie i w pracy. Rozwód i bezrobocie. Dałem radę. Byłem twardy. Do czasu. Stopniowo lęki zaczęły powracać. Przyszła, co tydzień, dokładając nowe objawy. Nie będę ich wymieniał, znacie je doskonale. Tym razem zostałem sam. W pustym mieszkaniu. Po raz kolejny odbyłem wycieczkę po lekarzach. Znaleźli niedomykalność zastawki aortalnej. Łagodną, nie wymagającą, poza lekami typu betaloc i kontroli, żadnych drastyczniejszych zabiegów. Psychiatra zaordynował Mirzaten i Asentę. Od tygodnia znowu jestem na "prochach" i tak się zastanawiam czy tak będzie już zawsze.. Czekam na efekty leczenia starając się bagatelizować skutki uboczne leku. Jestem tylko już tym wszystkim zmęczony. Bardzo zmęczony..
  4. damaged

    [Koszalin]

    Przepraszam, że nie odpowiedziałem. Mam za sobą ciężkie tygodnie. Potworny nawrót nerwicy. Po raz drugi w życiu trafiłem do psychiatry. Od tygodnia biorę Asentrę i czekam na efekty. Jak na razie prawdziwa huśtawka - raz lepiej raz gorzej. Przy obecnej pogodzie (leje, grzmi) nie jest łatwo walczyć.. Jeśli są chętni do pisana - zapraszam.
  5. damaged

    [Koszalin]

    Is anybody out there?
  6. damaged

    odstawiam leki...

    Zgadzam się z Tobą antychemikal. Postanowiłem rozprawić się z benzo również ze względu na rodzinę. Nie chciałem staczać się na ich oczach. Wyszedłem z założenia, że im wcześniej tym lepiej. Niestety, w wielu przypadkach (również i moim) uzależnienie od leków to wynik nieudolności i partactwa niedouczonych lekarzy Ci z naiwnych, którzy zawierzają swoje zdrowie tak psychiczne jak i fizyczne przypadkowo napotkanemu medykowi (pożal się Boże) igrają z ogniem. Są w o tyle trudnej sytuacji, że za wszelką cenę chcą uśmierzyć cierpienie , toteż przyjmują każdy zaordynowany lek. Jeśli działa to dlateczego nie brać? Proste. Dorazna korzyść przesłania tragiczne konsekwencje. Trzeba sobie w końcu uświadomić, że dobry lekarz to nie automat, który po 3 minutach rozmowy wypluwa z siebie receptę.
  7. damaged

    odstawiam leki...

    Czyżbyś miał jakieś doświadczenie z odstawianiem benzo
  8. damaged

    odstawiam leki...

    Postanowiłem odstawić benzodiazepinę (pół tabletki neurolu 0,25 codziennie od ok. roku). Trzymam się już od tygodnia. Psychitra zaordynował Depakine 300 na stabilizację. Wspomagam się melisą i validolem. Przez pierwsze trzy dni było w miare ok.(bóle i zawroty głowy). Teraz abstynencja serwuje mi mój największy lęk: kłucie w sercu, bóle lewego ramienia. Na razie daję radę. Powziołem silne postanowienie, że nigdy więcej benzodiazepin. Lek przepisał mi lekarz rodzinny, nie ostrzegając o konsekwencjach i wypisywał recepty "na telefon". Mea magnum culpa - nie doczytałem ulotki do końca Szkoda gadać....Zajmę się nim (prawnie) kiedy z tego wyjdę...
  9. Byłem u kardiologa. Okazało się, że mam arytmię. Przepisał mi leki. Zobaczymy...
  10. Dziękuję za Wasze odpowiedzi. Wczoraj przeżyłem jeden z najgorszych ataków w moim życiu. Myślałem, że już będzie po mnie. Dolegliwości uderzyły we mnie podczas burzy z ulewą. Byłęm kompletnie bezradny. Łykałem aspirynę, aspargin, neurol. Nic nie pomagało. Były momenty, że chciałem już dzwonić po pogotowie. Koszmar...
  11. CZy ktokolwiek z Was miał tego typu objawy związane z pogodą? - w chwili nadciągnięcia czarnych chmur deszczowo-burzowych cierpną mi ręce i nogi - spłyca mi się oddech - serce zaczyna łomotać jak oszalałe (puls i ciśnienie kosmiczne: 120, 100/160) - zawroty głowy - miękkie nogi - białe plamy na skórze - ból lewego barku - zaburzenia ostrości widzenia, - sztywnienie mięśni Odpiszcie proszę. Czytałem, że podobne objawy może mieć choroba wieńcowa ale jestem chyba trochę za młody (32 lata). Zastanawiam się czy nie czas się wybrać do specjalisty. Tylko do jakiego: kardiologa czy psychiatry? Podzielcie się proszę swoimi doświadczeniami.
  12. Mam dokładnie to samo. Kac urasta do monstrualnych rozmiarów. Tętno przyśpiesz do 120 a nawet więcej. Zawroty głowy, drętwienie kończyn. Zacząłem połykać aspargin (potas+magnez) trochę łagodzi objawy. Nadal jednak są dni gdy po większej imprezie zastanawiam się czy dzwonić po pogotowie
  13. N porządku dziennym, u większości ludzi, są bóle głowy senność. W moim przypadku, nadchodzący front atmosferyczny, objawia się natychmiastowo. Rośnie mi ciśnienie, skacze puls. Przy dużych i gwałtownych wahaniach ciśnienia powodują zawroty głowy, bóle w klatce piersiowej. Z obawą oglądam prognozy pogody. Doszło do tego, że z premedytacją wyłączam tv by się nie sugerować zapowiedziami. Nie skutkuje: jestem żywym barometrem. Staje się to nie do zniesienia. Jakie są Wasze spostrzeżenia? Czy również macie podobne problemy?
  14. Sztywnienie mięśni, szara skóra i białe plamki niedokrwienia na rękach (zawsze myślę, że zapowiada to niechybnie zawał). W zasadzie cały dzień przewegetowałem. Dwa dni urlopu by odpocząć od pracy. Najwyrażniej dwa dni by zmagać się z sobą. Żona wyszła z koleżankami do pubu. Lęk przed atakiem sparaliżował mnie już na dobre parę godzin przed jej wyjściem. Jak sobie poradzę z małą córeczką, kiedy mnie dopadnie? Złotko pogrążone jest już w głębokim śnie... a ja poczułem się już lepiej. Ot, przekora umysłu.
  15. damaged

    [Koszalin]

    Nie mogę sobie już czasami dać rady z moimi objawami (kołatanie serca, bóle w klatce piersiowej, duszności, zawroty głowy etc). Muszę pójść do jakiegoś dobrego specjalisty. Proszę polećcie kogoś jeśli macie takie doświadczenia.
  16. damaged

    [Koszalin]

    ja również Próbowałem już chyba wszystkiego... Choć może tak mi się tylko wydaje
×