witam.chcialabym ci powiedziec ze mamy bardzo podobna sytuacje.ja tak samo jak ty bardzo boje sie o swoja mame i o tate.wieczorem gdy klade sie spac wciaz mam te mysli ze gdy jutro wstane to oni juz nie beda zyli.jest mi bardzo ciezko z tym zyc,te mysli sa bardzo dla mnie uciazliwe.mysle o tym prawie codziennie.zaczelo sie to u mnie pol roku temu gdy zmarl moj dziadek,bardzo dotknela mnie jego smierc i wlasnie od tamtego czasu mam te mysli.a od dwoch miesiecy choruje na nerwice podejzewam ze to przez te straszne mysli nabawilam sie tego 'badziewia' wystarczy tylko ze pomysle o tym ze moi rodzice moga umrzec to od razu dostaje 'atak' zaczynam sie trzesc w srodku,ciezko mi sie oddycha.u mnie jest coraz gorzej czasmi nawet jak o tym nie mysle to dopada mnie 'atak'[ja tak na to mowie] dopadaja mnie dusznosci,zaczynam sie trzesc w srodku.kazdy 'atak' jest mocniejszy.czasami juz sama nie wiem co mam ze soba robic.bylam u psychiatry myslalam ze choc troche mi pomoze,wrecz przeciwnie.gdy opowiedzialam jej o tych zlych myslach ona na to mi odpowiedziala "przeciez i tak kiedys umra".oczekiwalam od niej pomocy a ona jeszcze bardziej mnie zdolowala.przepisala mi leki i na tym koniec,ani mnie nie podtrzymala na duchu ani nic.ci lekarze w tych czasach sa okropni.czlowiek idzie po pomoc a jej praktycznie nie dostaje.nie jestem w stanie ci pomoc bo sama nie moge sobie z tym poradzic pisze dlatego ze mamy podobne mysli. pozdrawiam i zycze dobrego samopoczucia. P/S tak prawde mowiac te tabletki ktore jem to pomagaja mi troszke,na godzine mijaja mi dusznosci,trzesiawki ale niestety mysli pozostaja.co zrobic? lekarze nam chyba nie pomoga bo traktuja nas jak rzeczy a nie ludzi z problemami.niestety jest to smutne jeszcze raz pozdrawiam i zycze powodzenia.trzymaj sie :)