Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lęk nie do pokonania


Hopeless75

Rekomendowane odpowiedzi

 no i można dzielić tabsy, przeważnie wchodzę po ćwiartce, jak przestaje czuć ubok który przy takim "drobieniu" jest ledwo wyczuwalny, to następnego dnia biorę o ćwiartkę więcej, stąd napisałam o 2 tygodniach, bo takie "drobienie" powoduje że tyle mniej więcej mi zajmuje czasu wejście na docelową dawkę. 

 

Tak depresyjnie piszesz że myślę, że leki mogą jednak trochę podnieść nastrój i nastawienie do wielu spraw. Może warto spróbować choć na parę miesięcy, zawsze można wrócić do lekarza i zmienić preparat, dawkę. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie. Wiele razy spotkałem się z opinią, że escitalopram jest najlepiej tolerowanym SSRI, jest również jednym z najnowszych i ma najmniejszą ilość skutków ubocznych. Jest to taki "czystszy", działający bardziej wybiórczo citalopram od którego zaczęła się moja przygoda z SSRI.

 

U mnie leczenie wyglądało tak: citalopram>paroksetyna (zimne stopy i dłonie)>fluwoksamina (jeden z najgorszych okresów w moim życiu)>duloksetyna>wenlafaksyna. Najmocniej zabolało dopiero nagłe odstawienie tego wszystkiego po 8 miesiącach prób i ciągłego żonglowania lekami, a byłem na dużych dawkach.

 

Nie chcę jednak straszyć, bo esitalopram to mimo wszystko trochę wyjątek wśród SSRI. Ma szerokie zastosowanie a ze skutków ubocznych mogą pojawić się co najwyżej bóle głowy, być może jakieś nudności, lekka senność, lub bezsenność. Mogą, ale nie muszą bo występują one mniej więcej u 10-20% pacjentów, a to niewiele.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.07.2023 o 21:52, Dryagan napisał(a):

w sumie jeśli uważasz, że po lekach będzie gorzej, to faktycznie nie ma sensu zaczynać 😄

mnie się wydawało, że chodzi o poprawę jakości życia a nie pogorszenie.

Tak mi się wydawało, kiedy namówiono mnie do walkę o swoje życie, ale rzeczywistość okazała się jeszcze gorsza od moich wyobrażeń, które i tak były straszne.

 

Wiem, że najłatwiej jest kogoś wyśmiać i wykpić, pojechać ironią, ale na mnie to już nie robi wrażenia. Całe życie słucham, że jestem bezwartościowym przegrywem, więc już się przyzwyczaiłem. Żałuję tylko, że uwierzyłem przez chwilę, że cokolwiek jednak da się zmienić, że jest dla mnie jakakolwiek nadzieja. Nie każde życie ma jakiekolwiek znaczenie, ja się muszę wreszcie pogodzić z tym, że mam je tylko przetrwać zapewniając najbliższym byt. Gdybym stracił tę możliwość, to już całkiem nie byłoby po co wstawać. A tak przynajmniej żyję, bo muszę.

 

Cognac, Fobic - dziękuję Wam za dobre słowo, naprawdę to doceniam! Jeśli kogoś pominąłem, to przepraszam!

 

 

Edytowane przez Hopeless75

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Hopeless75 napisał(a):

 

Wiem, że najłatwiej jest kogoś wyśmiać i wykpić, pojechać ironią, ale na mnie to już nie robi wrażenia. Całe życie słucham, że jestem bezwartościowym przegrywem, więc już się przyzwyczaiłem. Żałuję tylko, że uwierzyłem przez chwilę, że cokolwiek jednak da się zmienić, że jest dla mnie jakakolwiek nadzieja. Nie każde życie ma jakiekolwiek znaczenie, ja się muszę wreszcie pogodzić z tym, że mam je tylko przetrwać zapewniając najbliższym byt. Gdybym stracił tę możliwość, to już całkiem nie byłoby po co wstawać. A tak przynajmniej żyję, bo muszę.

 

Spokojnie, nikt nie wyśmiewa się z Ciebie, to są takie towarzyskie pstrykańce. My tu wszyscy jedziemy przecież na tym samym wozie 🙂 niejeden z ludzi na forum już taczkę tych leków zeżarł. Sporo tu ludzi z depresją, takimi myślami jak Twoje że nie ma sensu żyć, chyba większość z nas w którymś momencie życia czuła się właśnie tak. Na tym polegają te zaburzenia. Lękowe, depresyjne, zab. osobowości. I po to są leki. Niepokój się na nich wycisza, a percepcja rzeczywistości wygładza. A że jesteśmy lękowcami, to lubimy sobie czasem popanikować i popisać o ubokach ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Hopeless75 napisał(a):

Tak mi się wydawało, kiedy namówiono mnie do walkę o swoje życie, ale rzeczywistość okazała się jeszcze gorsza od moich wyobrażeń, które i tak były straszne.

 

Wiem, że najłatwiej jest kogoś wyśmiać i wykpić, pojechać ironią, ale na mnie to już nie robi wrażenia. Całe życie słucham, że jestem bezwartościowym przegrywem, więc już się przyzwyczaiłem. Żałuję tylko, że uwierzyłem przez chwilę, że cokolwiek jednak da się zmienić, że jest dla mnie jakakolwiek nadzieja. Nie każde życie ma jakiekolwiek znaczenie, ja się muszę wreszcie pogodzić z tym, że mam je tylko przetrwać zapewniając najbliższym byt. Gdybym stracił tę możliwość, to już całkiem nie byłoby po co wstawać. A tak przynajmniej żyję, bo muszę.

 

Nie było moim zamiarem wyśmiewanie - chciałem tylko zaznaczyć, że jeśli faktycznie uznajesz w swojej podświadomości, że leki to zło i tylko pogorszą Twoje samopoczucie, to faktycznie tak się stanie. Nie ma innego wyjścia, dlatego nie ma sensu zaczynać leczenia. Tak to działa niestety, że organizm sam sobie coś tam wmawia i tego się trzyma. Mówię o tym z własnego doświadczenia. Przez wiele lat wmawiałem sobie, że nie potrzebuję leków, bo przecież one nie wyleczą mnie z ChAD, a czuję się po nich źle. Co więcej - kiedyś oszukiwałem lekarza biorąc lit (brałem tylko 3 dni przed badaniem). Kombinowałem jak mogłem, kończyło się zwykle szpitalem i dłuższym w nim pobytem. I pewnie dalej bym tak kombinował, gdyby nie rodzina, którą założyłem. Nie mogę mieć epizodów chorobowych, bo to by mnie zniszczyło na całej linii. Więc biorę - i to porządne mózgojeby - clopixol, olanzapina - jakoś się przyzwyczaiłem. Pracuję umysłowo, nie przeszkadza mi to (może tylko zwiększone dawki przez moment trochę mnie przymuliły). Jakość życia mimo wszystko poprawiła mi się znacząco.

Co mogę Ci poradzić? Chyba jedynie psychoterapię, skoro nie leki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Dryagan napisał(a):

Co mogę Ci poradzić? Chyba jedynie psychoterapię, skoro nie leki.

Dostałem się na terapię indywidualną behawioralno-poznawczą, ale usłyszałem, że nie mam, po co chodzić na nią (to strata czasu), jeśli nie zacznę brać leków. To mnie dobiło i od tamtej pory próbowałem się zmotywować, ale jest tylko gorzej.

 

5 godzin temu, Cognac napisał(a):

Sporo tu ludzi z depresją, takimi myślami jak Twoje że nie ma sensu żyć, chyba większość z nas w którymś momencie życia czuła się właśnie tak.

Tak, wiem, że pewnie dużo osób czuło podobnie i pewnie było im też źle, ciężko. M.in. dlatego właśnie chciałem poczytać forum i historie innych. I za każde słowa bardzo dziękuję!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Dziewięćdziesiąt Cztery
2 godziny temu, Hopeless75 napisał(a):

Dostałem się na terapię indywidualną behawioralno-poznawczą, ale usłyszałem, że nie mam, po co chodzić na nią (to strata czasu), jeśli nie zacznę brać leków. To mnie dobiło i od tamtej pory próbowałem się zmotywować, ale jest tylko gorzej.

 

Spróbuj, przecież terapeuta nie może ci odmówić spotkań przez to, że nie bierzesz leków. Mi terapia nie pomogła zupełnie, ale może tobie akurat coś da.

 

4 godziny temu, Dryagan napisał(a):

Co więcej - kiedyś oszukiwałem lekarza biorąc lit (brałem tylko 3 dni przed badaniem). Kombinowałem jak mogłem, kończyło się zwykle szpitalem i dłuższym w nim pobytem.

 

To tak jak moja babcia, oszukiwała lekarza, że bierze insulinę i wpisywała sobie w karcie zaniżone pomiary i też skończyło się dłuższym pobytem w szpitalu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Dziewięćdziesiąt Cztery napisał(a):

 

Spróbuj, przecież terapeuta nie może ci odmówić spotkań przez to, że nie bierzesz leków. Mi terapia nie pomogła zupełnie, ale może tobie akurat coś da.

No właśnie odmówił. Byłem na 4 spotkaniach i ciągle mówiłem, że nie będę brał leków, bo się boję i po prostu mi podziękowano. Może niepotrzebnie od razu powiedziałem, że psychiatra naciskał na wzięcie leków. Mogłem nic nie mówić.

I to nie było jakoś wrednie czy coś, na spokojnie usłyszałem, że "nie chcę sobie pomóc" i mam wrócić, jak będę gotowy, bo na tę chwilę to nie ma sensu. To było kilka miesięcy temu. Musiałem zmienić psychiatrę, ale tutaj to samo: leki. Dlatego boję się zaczynać nową psychoterapię, chyba że ściemnię, że nikt mi nic nie przepisywał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Dziewięćdziesiąt Cztery
2 minuty temu, Hopeless75 napisał(a):

No właśnie odmówił. Byłem na 4 spotkaniach i ciągle mówiłem, że nie będę brał leków, bo się boję i po prostu mi podziękowano. Może niepotrzebnie od razu powiedziałem, że psychiatra naciskał na wzięcie leków. Mogłem nic nie mówić.

I to nie było jakoś wrednie czy coś, na spokojnie usłyszałem, że "nie chcę sobie pomóc" i mam wrócić, jak będę gotowy, bo na tę chwilę to nie ma sensu. To było kilka miesięcy temu. Musiałem zmienić psychiatrę, ale tutaj to samo: leki. Dlatego boję się zaczynać nową psychoterapię, chyba że ściemnię, że nikt mi nic nie przepisywał.

 

Dziwne, mi terapeuta powiedział wprost, że to nie ma sensu, bo tylko wydaję pieniądze na spotkania, a jego zdaniem to bardziej endogenne jest i że powinienem pójść z tym do lekarza, ale że to moja decyzja i że dopóki nie zagrażam sobie, to nie może mnie do niczego zmusić. No i to po prawie roku spotkań, a nie tak na wstępie "nie bierzesz leków to wypad" XD To dla mnie nieprofesjonalne strasznie jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ja wiem, może to kwestia NFZu? I psychiatra i psychoterapeuta mnie "pogonili". Dopiero po pół roku odzyskałem ciut sił, żeby wybrać się do kolejnego psychiatry, ale czytałem, że nie jestem osamotniony w tym. Ale strasznie boję się, że schemat się powtórzy, dlatego w ogóle zarejestrowałem się na forum, bo próbowałem się zmusić, żeby sprostać temu, czego ode mnie wymagają. Nie udało się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Dziewięćdziesiąt Cztery
31 minut temu, Hopeless75 napisał(a):

Czy ja wiem, może to kwestia NFZu? I psychiatra i psychoterapeuta mnie "pogonili". Dopiero po pół roku odzyskałem ciut sił, żeby wybrać się do kolejnego psychiatry, ale czytałem, że nie jestem osamotniony w tym. Ale strasznie boję się, że schemat się powtórzy, dlatego w ogóle zarejestrowałem się na forum, bo próbowałem się zmusić, żeby sprostać temu, czego ode mnie wymagają. Nie udało się.

 

Możliwe, jak masz pieniążki, to spróbuj prywatnie. Albo po prostu następnym razem nie mów tego, że cię poprzedni terapeuta wysyłał do psychiatry. Ale nie wiem czy na nfz te wszystkie zalecenia nie są widoczne w systemie (?)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Dziewięćdziesiąt Cztery napisał(a):

Spróbuj, przecież terapeuta nie może ci odmówić spotkań przez to, że nie bierzesz leków. Mi terapia nie pomogła zupełnie, ale może tobie akurat coś da.

Ależ oczywiście że może. Nie wiem skąd się biorą teorie pt. lekarz czy jakikolwiek specjalista nie może odmówić leczenia - może. Tak samo jak pacjent może zrezygnować z danego lekarza tak samo lekarz może zrezygnować z leczenia pacjenta i odesłać do kogoś innego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć! 🙂

 

Twój lęk jest jak najbardziej zrozumiały. Lęk przed farmakoterapią dotyczy nie tylko pacjentów psychiatrycznych. Np. wg mnie są gorsze leki np. na nowotwory. Sam biorę leki psychotropowe (dobrze dobrane po wielu próbach), których jedynym odczuwalnym skutkiem ubocznym są zaparcia. Ale radzę sobie z tym skutkiem ubocznym poprzez dietę bogatoresztkową i doraźne zażywanie leku Forlax. Biorę kwetiapinę i lamotryginę. No i jeszcze sporo leków na nadciśnienie. Ale wiem, że muszę je brać. Po prostu muszę.

 

Leki psychotropowe mają to do siebie, że bardzo, ale to bardzo różnie potrafią działać na każdego człowieka. Po prostu trzeba spróbować, by się przekonać jak dany lek na ciebie zadziała. Nawet nie ma co się zbytnio opierać na opiniach innych ludzi odnośnie danego leku. To jest kwestia bardzo indywidualna. Staraj się zaufać lekarzowi. Też jesteś dorosły, więc Twoja decyzja odnośnie brania leku jest tutaj ważna i jej konsekwencja spoczywa w dużej mierze na Tobie.

 

Życzę zdrowia! 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.07.2023 o 23:07, Hopeless75 napisał(a):

 

Witajcie, mam ogromny problem z lękiem przed rozpoczęciem farmakoterapii

 

Cześć , wg mnie to nikt nie ma prawa pomagać Ci się zmuszać do brania leków bo nikt nie weźmie odpowiedzialności za Twoje życie , każdy może napisać o swoim przypadku i jak mu jest albo było a decyzja jest w Twoich rękach . Wszędzie jest cała masa doradców ale ich rady dotyczą ich samych . Moim zdaniem to początek terapii zależy od nasilenia problemu , jak problem nie pozwala funkcjonować i żyć to warto się lekami wspomóc , jeśli możesz podjąć psychoterapię i czynnie w niej uczestniczyć to ja od tego bym zaczął , od nauczenia się siebie . 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Robinmario napisał(a):

Cześć , wg mnie to nikt nie ma prawa pomagać Ci się zmuszać do brania leków bo nikt nie weźmie odpowiedzialności za Twoje życie , każdy może napisać o swoim przypadku i jak mu jest albo było a decyzja jest w Twoich rękach . Wszędzie jest cała masa doradców ale ich rady dotyczą ich samych . Moim zdaniem to początek terapii zależy od nasilenia problemu , jak problem nie pozwala funkcjonować i żyć to warto się lekami wspomóc , jeśli możesz podjąć psychoterapię i czynnie w niej uczestniczyć to ja od tego bym zaczął , od nauczenia się siebie . 

Zgadzam się ogólnie, ale raczej jeśli ktoś udaje się do psychiatry to no raczej może spodziewać się, że psychiatra może chcieć dać leki. Jaki sens w takim razie kierować się do psychiatry? Diagnostykę może zrobić psycholog kliniczny, a od terapii jest psychoterapeuta. Tu akurat podział ról jest jasny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Dziewięćdziesiąt Cztery
15 minut temu, Robinmario napisał(a):

Cześć , wg mnie to nikt nie ma prawa pomagać Ci się zmuszać do brania leków bo nikt nie weźmie odpowiedzialności za Twoje życie , każdy może napisać o swoim przypadku i jak mu jest albo było a decyzja jest w Twoich rękach . Wszędzie jest cała masa doradców ale ich rady dotyczą ich samych . Moim zdaniem to początek terapii zależy od nasilenia problemu , jak problem nie pozwala funkcjonować i żyć to warto się lekami wspomóc , jeśli możesz podjąć psychoterapię i czynnie w niej uczestniczyć to ja od tego bym zaczął , od nauczenia się siebie . 

 

Nie/branie leków to każdego indywidualna decyzja, jak ktoś czuje się na siłach żyć na czysto to nie rozumiem, żeby zmuszać go do tego. 

Edytowane przez Dziewięćdziesiąt Cztery

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, acherontia styx napisał(a):

Zgadzam się ogólnie, ale raczej jeśli ktoś udaje się do psychiatry to no raczej może spodziewać się, że psychiatra może chcieć dać leki. Jaki sens w takim razie kierować się do psychiatry? Diagnostykę może zrobić psycholog kliniczny, a od terapii jest psychoterapeuta. Tu akurat podział ról jest jasny.

Do wszystkiego potrzebna jest świadomość której nabywa się z czasem , dla mnie było łatwo wziąć tabletkę , dużo trudniej mi było iść na psychoterapię , teraz wiem , że lepsze rezultaty dała psychoterapia niż leki 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Robinmario napisał(a):

Do wszystkiego potrzebna jest świadomość której nabywa się z czasem , dla mnie było łatwo wziąć tabletkę , dużo trudniej mi było iść na psychoterapię , teraz wiem , że lepsze rezultaty dała psychoterapia niż leki 

Tylko, że trzeba brać pod uwagę, że czasami pacjent nie da rady na pewnym etapie przejść psychoterapii bez pomocy farmakoterapii. Sama byłam takim przypadkiem, a jestem osobą, która totalnie nie uzależnia swojego samopoczucia od leków, bywały momenty, że zapominałam przez tydzień brać leki i orientowałam się dopiero wtedy jak się zaczynałam źle czuć, bo objawy odstawienne się odzywały, bo zeszłam z dnia na dzień z pełnej dawki do 0. Znam kilka osób, którym sam psychoterapeuta zasugerował wizytę u psychiatry, żeby tymczasowo się wspomógł lekami. Moja lekarka sama jest prawie, że psychofanką psychoterapii i u niej to jest podstawa leczenia, ale leki nie wykluczają skuteczności psychoterapii.
Tym bardziej, że autor tematu ma jakieś średniowieczne przekonania nt. leków i chyba przede wszystkim od tego należałoby zacząć.

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, acherontia styx napisał(a):

Tylko, że trzeba brać pod uwagę, że czasami pacjent nie da rady na pewnym etapie przejść psychoterapii bez pomocy farmakoterapii

Tak , zgadzam się , różni są ludzie i mają różne potrzeby , niby wszyscy jesteśmy do siebie podobni a jednak inni 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, to samo mi się rzuciło, po co iść do psychiatry skoro psychiatra jedyne co może to wypisać leki? On nie ma za bardzo innych metod, bo jakie? Psychiatra nie prowadzi terapii, on tylko daje leki. Na sen, na lęk, na depresję, na stabilizację nastroju i tak dalej. To tak jakby iść na basen i denerwować się, że tu się pływa w wodzie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 Witam Szanowne Grono, to mój debiut na forum. 

 Czytam od dawna, jako osoba która zaczynała jeszcze w 2002 roku leczenie depresji od amitryptyliny. 

 Później zoloft, mianserina, ostatnio wenlafaksyna. 

 Sporo benzo przez te 23 lata, jako wspomagacze🤪

  Uboki przy fakcie normalnego, jak na gościa z cyklotymią, są niczym. 

  Dzięki lekom żyję, funkcjonuję i słucham lekarzy. 

  Biorę też leki kardiologiczne ( skutki uboczne jednego z nich to 3/4 ulotki ), i wyniki mam super. 

  Nie wyobrażam sobie powiedzieć kardiologowi że nie będę brał, bo się boję. Jaki sens ma wtedy porada lekarska? 

 W latach 2011-2013 codziennie byłem na 0.5 mg Xanaxu, i nie miałem bladego pojęcia że uzależnia. Odstawiony z dnia na dzień, decyzją lekarza. 

 Zapisał jedno opakowanie, teraz wiem, że na wypadek skrętu. Którego nie miałem. 

 Lekarz zawsze dobiera lek , aby korzyści przewyższały efekty uboczne.

  Dziś też miałem wizytę u swojej terapeutki, ale terapia w przypadku osób piszących na tym forum, bez leczenia farmakologicznego nic nie da. 

 Pozdrawiam serdecznie, życzę zdrowia wszystkim, i weź te prochy w końcu 🥳

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Mozo napisał(a):

Witam Szanowne Grono, to mój debiut na forum.

Hej. Witam na forum, mam nadzieję że się rozgościsz tutaj 🙂

9 minut temu, Mozo napisał(a):

Dzięki lekom żyję, funkcjonuję i słucham lekarzy

To tak jak ja 😅

10 minut temu, Mozo napisał(a):

Lekarz zawsze dobiera lek , aby korzyści przewyższały efekty uboczne.

Czasami też się pomyli, nie możemy o tym zapomnieć. Ale każdy człowiek jest inny i inaczej może reagować na dany lek.

11 minut temu, Mozo napisał(a):

weź te prochy w końcu 🥳

Dobrze napisane 😅

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×