Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dyskusja ze specjalistami


Rekomendowane odpowiedzi

8 godzin temu, Lilith napisał:

@johnndyskusji na temat czego? 

Proponowałem różne tematy w tym dotyczące

  • Przeszłości  w szczególności oceny zachowania ojca, matki i najbliższej rodziny,
  • Proponowanych rozwiązań moich problemów,
  • Ustalenie istotnych faktów

Zwykle spotykam się z odmową wyrażoną nie wprost. 

Dużo analizuje z powodu niepewności w podejmowaniu decyzji lub dokonywaniu ocen. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Lilith napisał:

Psychoterapeuta/psycholog/psychiatra nie mają prawa oceniać czy to Ciebie czy kogokolwiek innego. Mogą jedynie Cię wysłuchać i Twoich wniosków, do jakich doszedłeś. Nie udzielają również rad a już na pewno nie podsuwają gotowych rozwiązań. Jak miałbyś się dzięki temu nauczyć samodzielnie rozwiązywać problemy. Uzależniłbyś się jedynie od specjalisty. 

Nie oczekuję rad ani rozwiązania moich problemów za mnie.

Bardzo często spotykam się z propozycją podjęcia pracy. Odmawiam z powodu wcześniejszych niepowodzeń oraz braku pewności siebie i niskiej samooceny.  Zwykle proponuje pracę nad poprawą tych elementów. NIKT się nie zgodził. Przedostatni  psycholog z innego miasta zamiast poprawy pewności siebie i niskiej samooceny zaproponował rozmowę o uczuciach. Obecnie korzystam z pomocy MOPS, drewno znoszę z lasu, mieszkam bardzo skromnie a brat ma zaburzenia depresyjne. Mimo to nikt nie podziela mojego zdania co do konieczności pracy nad tymi elementami. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Lilith napisał:

@johnna to jest akurat dziwne, ponieważ jeśli jasno określasz, że masz problem z samooceną i poczuciem własnej wartości, to powinno to być priorytetem w terapii. A pamiętasz może jak dokładnie sformułował psycholog pytanie o uczucia? Może chciał "złapać" punkt zaczepienia do dalszej pracy?

Psycholog zaproponowała rozmowę o uczuciach. Po tych słowach poprosiłem o doprecyzowanie. Psycholog wyjaśnił, że będziemy omawiać różne sytuacje z mojego życia a następnie będzie wyjaśniała/opisywała moje uczucia. Mogę być nieprecyzyjny. 

Pani psycholog nie powiedziała nic co mogłoby sugerować, że rozmowa o uczuciach jest jedynie wprowadzeniem lub stanowi początek  innych działań w czasie spotkań.  Rozmowa o uczuciach to był wspólny cel terapii. Moje cele (poprawę kontaktów z ludźmi, pewności siebie i niską samoocenę) odrzuciła a ja  przystałem na jej cel.  

Na pierwszych spotkaniach z nią powiedziałem wprost że oczekuje przygotowania do podjęcia pracy bo czuje się za słaby i niepewny. Moja propozycję nazwała moim pomysłem na terapię. Przyjęła ją z dystansem mimo to poczułem się odrzucony i niepewny. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Lilith napisał:

@johnnPo tym, co opisałeś nie rozumiem zachowania tych psychoterapeutów. Pacjent często przychodzi i nie ma określonego celu terapii, bo tak naprawdę sam nie wie, czego chce i oczekuje. Tutaj podałeś jasno i wyraźnie, co chcesz osiągnąć i w czym terapia ma Ci pomóc, więc odwaliłeś tak naprawdę kawał dobrej roboty. 

Ostatnia pani psycholog była zaskoczona że umiem dobrze definiować moje problemy oraz określić moje cele. Według niej to połowa sukcesu:)

20 godzin temu, Lilith napisał:

Terapeuci natomiast próbowali Cię wcisnąć w ramy tego jak Oni pracują, a nie Ci pomóc. 

Takie samo mam wrażenie.  To jest jednym z powodów propozycji  przedyskutowania ich metod rozwiązania moich problemów. Ale dyskusja nie jest mile widziana. Nie wiem co mam zrobić. Zmiana specjalistów nie pomaga. Kolejni specjaliści pracują podobnie. Jestem osamotniony w moich próbach podjęcia walki z moimi trudnościami. 

Na ostatnim spotkaniu z psychologiem wysunąłem zarzut nierzetelności wobec opinii sporządzonej przez byłą terapeutkę po zakończeniu terapii (więcej informacji we wpisie Zastanawiająca opinia terapeuty). Pani psycholog zapoznała się się dokumentem i zapytała mnie czy umawiałem się z była terapeutką na rzetelność. Byłem zmieszany. Ty też musisz wprost umawiać się na rzetelność i uczciwość ze specjalistą?  

20 godzin temu, Lilith napisał:

Może nie mieli wystarczających kompetencji, żeby Cię prowadzić? A może zaskoczyłeś ich konkretnością? Ciężko powiedzieć.

Nie widziałem zaskoczenia w oczach specjalistów klarownością i jasnością określonych przeze mnie trudności i celów.  Nie wiem czy nie mieli kompetencji. Tylko jeden psycholog odmówił mi współpracy z powodu braku kompetencji. Nie umiała określić jakich stąd wnoszę że był to jedynie pretekst do zakończenia współpracy.

Czuję się postawiony pod ścianą. Albo podążę wyznaczonym przez nich drogą lub zostanę pozostawiony sam sobie. To trwa latami:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Lilith napisał:

A powiedz mi czy Ci wszyscy specjaliści pracowali pod superwizją?

Nie wiem. Nie byłem o tym informowany.

Unikałem pytań dotyczących kompetencji gdyż mogłoby to zostać uznane za ich podważanie. A bałem się odmowy współpracy. Trzy razy mi odmówiono pomocy na pierwszym, drugim oraz piątym spotkaniu.

22 minuty temu, Lilith napisał:

Nie, ponieważ dla mnie to oczywiste. Przychodzi się do terapeuty, tworzy relację, która jest między innymi oparta na zaufaniu, szczerości, uczciwości i rzetelności. Nawet by mi przez myśl nie przeszło, żeby umawiać się z terapeutami czy psychiatrą w tej kwestii. Chodziłam przez prawie trzy lata na terapię i terapeutka na pierwszej sesji dała mi kontrakt do zapoznania się, podpisałam, ale to była tylko formalność określająca zasady, których trzeba przestrzegać akurat u Niej. Nie było tam mowy o rzetelności, uczciwości. W ogóle mam wrażenie, że terapeuci, z którymi miałeś kontakt powinni przejść jeszcze raz terapię własną, bo chyba coś nie wyszło.

 Ja również uważam podobnie. Dotyka mnie że muszę zabiegać o przestrzeganie podstawowych zasad. 

22 minuty temu, Lilith napisał:

Jak szukasz tych specjalistów? Na podstawie czego ich wybierasz? Czy w ogóle nie masz wyboru i to loteria z NFZ?

Mieszkam w ok 120 tys. mieście. Wyboru specjalistów dokonuje na podstawie czasu oczekiwania na pierwszą wizytę. Specjalistów wyszukuje w internecie. Potem umawiam się telefonicznie na wizytę.

Dysponuje skromnymi środkami. Korzystam z bezpłatnej służby zdrowia tj. na NFZ.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Lilith napisał:

Nie musiałeś być informowany - można to sprawdzić samemu. Google Ci wiele powie, poza tym - w rejestracji dziewczyny by wiedziały. Wierzę, że teraz się boisz i został Ci uraz, ale jeśli się zdecydujesz na kolejne podejście, to zanim zaczniesz spotkania sprawdź, z kim masz do czynienia. 

Staram się to robić. Ale nie zawsze opinie o specjaliście są dostępne w internecie. 

Godzinę temu, Lilith napisał:

Bo to jest nie do przyjęcia. 

Niestety takie zachowanie specjalistów ma swoje konsekwencje. Dziewczyna powiedziała mi że jej rodzina ma mnie za nieroba i lenia. Inni zapewne mają podobne oceny. Przy kolejnej  wizycie z powodu niepowodzeń we współpracy ze specjalistami będę miał ograniczone zaufanie do nich. A bez obopólnego zaufania leczenie będzie utrudnione. Znów moja wina.  

Obwiniam się za brak efektów terapii/konsultacji psychologicznych. Pracownik socjalny, który miał obowiązek współpracować z pierwszym terapeutką sugerował złożenie skargi słysząc moje uwagi. Nie wiem o żadnej jej interwencji ani rozmowie. Wszystko moja wina:(

Godzinę temu, Lilith napisał:

A może warto wyszukać kogoś nie na podstawie czasu oczekiwania, a na podstawie kompetencji i poczekać dłużej? Wiem, że terminy z NFZ są długie, ale zobacz, co się dzieje, kiedy wybór pada tak naprawdę na pierwszego lepszego, który Cię najwcześniej przyjmie. Patrząc przez pryzmat Twoich doświadczeń, to zwyczajnie straciłeś czas.

Straciłem czas:( To nie podnosi mojej pewności siebie ani niskiej samooceny. Obawiam się że ją obniża.

@Lilith dziękuje Ci za udział w dyskusji i poświęcony mi czas.

johnn 

Edytowane przez johnn

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.03.2019 o 16:56, Lilith napisał:

Nie przypisuj sobie win za całe zło tego świata. Zamiast się obwiniać spróbuj jeszcze raz. Wiadomo, że zaufanie rzecz krucha, ale z drugiej strony warto też mieć przynajmniej na początku ograniczone zaufanie, żeby sprawdzić, z kim ma się do czynienia. 

Wina za niepowodzenia w terapii/leczenie  jest przypisywana mnie przez  najbliższych i osoby trzecie. Z drugiej strony słyszę głosy potwierdzające moje  krytyczne uwagi wobec specjalistów. Pojawia  się dychotomia, która podsyca moją niepewność. 

Mam problemy z kontaktami z ludźmi. Trudność sprawia mi określenie jak dużo i co powiedzieć. To jeden z powodów dlaczego tak chętnie dziele się informacjami.  Ponadto lubię zasady/regulaminy stąd moje umiłowanie do ich pilnowania i przestrzegania. Zapewniają mi "bezpieczeństwo". 

W dniu 3.03.2019 o 16:56, Lilith napisał:

Nie o Twoją samoocenę tutaj chodzi, ale o kompetencje wybranych przez Ciebie ludzi. Próbowałeś, byłeś, nie udało się, więc trudno - idziesz dalej, ale się nie załamujesz i nie poddajesz. Moim zdaniem to świadczy o tym, że jest w Tobie upór i chcesz, żeby ktoś Ci pomógł. Trafiasz po prostu nie na tych, co trzeba. Miałam podobnie. Szukanie do skutku - to jedyne wyjście, jeśli nie chcesz zwarzywnieć, a widać, że nie chcesz.

Sądzę ze to jest niepotrzebne uproszczenie. Cenie swój czas i wysiłek. Jeżeli w w wyniku zaniedbań lub błędów ponoszę straty to czemu mam przejść z tym do porządku dziennego? Oddzielmy brak kompetencji lub niedopasowanie od celowych błędów. 

W dniu 3.03.2019 o 16:56, Lilith napisał:

Opis mojego obecnego psychologa. Co sądzisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.03.2019 o 10:59, Lilith napisał:

Zauważyłam po sposobie pisania. Poruszasz się tylko i wyłącznie w ustalonych ramach. 

Jak piszę? Jakie są twoje spostrzeżenia?

W dniu 5.03.2019 o 10:59, Lilith napisał:

Dlatego, że to niczego nie zmieni, a jedynie Cię przystopuje do dalszego poszukiwania pomocy. Po co rozpamiętywać? Tak naprawdę możesz do tego wrócić w każdej chwili, ale na ten moment, to warto skupić się na tym, żeby jednak znaleźć specjalistę, który będzie Ci w stanie pomóc. 

Mam odmienne zdanie.  Wiedząc, że muszę się podporządkować specjaliście (bez względu na to czy mam rację) lub zrezygnować ze współpracy  sprawia że czuje się bezsilny i niepewny. Ten stan jest trudny do zniesienia. W końcu się podam:(

Już pojawiają się głosy dochodzące od członków mojej rodziny i nie tylko mówiące że  moje trudności są przesadzone  oraz pytanie czemu spotkania nie przynoszą poprawy.  Jestem obwiniany za brak oczekiwanych rezultatów.  

Obawiam się  że po latach siłą moich argumentów będzie mniejsza oraz podważania będzie wiarygodność moich słów. Co jest bardziej prawdopodobne 1. Pacjent nie stosuje zaleceń kilku specjalistów i uparcie trwa przy swoich błędnym przekonaniu czy 2. Kilku specjalistów lekceważąco podchodziło do swoich obowiązków. Odpowiedź jest oczywista.

W dniu 5.03.2019 o 10:59, Lilith napisał:

I myślę, że na wstępie warto też zaznaczyć, że poruszasz się w ramach ustalonych zasad, ponieważ czujesz się w tym bezpiecznie. Nie wiem czy przy poprzednich wizytach o tym wspominałeś? 

O ile pamiętam  to informuje o tym oraz podaję przyczynę takiego stanu rzeczy według mnie.  

W dniu 5.03.2019 o 10:59, Lilith napisał:

Osobiście mnie ten opis nie przekonuje. Nie ma wzmianki o superwizji, a jedynie o kursach, konferencjach i szkoleniach. Nie ma wzmianki o tym, kiedy zakończyła swoją edukację, ile lat pracuje w zawodzie. Opis jest mętny. Ale to moja subiektywna opinia i mogę się mylić. 

Dziękuje za opinie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.03.2019 o 10:19, Lilith napisał:

Przeraża Cię oddanie kontroli i zaufanie innej osobie?

Tak. 

W dniu 15.03.2019 o 10:19, Lilith napisał:

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dla Nich może być przesadzone, ale dla Ciebie jest to kwestia istotna, ważna, ponieważ jest dla Ciebie problemem. Skoro szukasz pomocy, to znaczy, że coś jest nie tak i dobrze, jeśli najbliżsi wspierają. Bardzo często jednak tak nie jest, ponieważ nie potrafią zrozumieć jak istotne to jest dla Ciebie. Czasami więcej zrozumienia można znaleźć u zupełnie obcych ludzi niż u własnej rodziny. 

Pomoc brata i mamy jest ograniczona. Z resztą rodziny nie mam kontaktu. Mój brat ma zaburzenia depresyjne stwierdzone przez psychiatrę. Zażywa lek.

W dniu 15.03.2019 o 10:19, Lilith napisał:

A zakładałeś, że Twoje przekonania mogą być w pewnej materii błędne?

Tak. Ale nie mogąc rozstrzygnąć czego one dotyczą tkwię w uścisku niepewności. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Lilith napisał:

@johnnzatem podsumujmy - boisz się zaufać, boisz się stracić kontrolę i nie jesteś w stanie zdefiniować błędów w swoich przekonaniach. To stanowi potężny materiał do pracy nad sobą. I moim zdaniem najważniejsze, co trzeba poruszyć w rozmowie z terapeutą, żeby wiedział na czym stoi. Myślę też, że te trzy powyższe kwestie manifestują się w Twoim ścisłym trzymaniu się ram, wytycznych, Twoim konkretyzmie "do bólu".

Informuje o tych zachowaniach specjalistów. Zwykle sprowadza się do tego że mam zrobić jak oni mi proponują a gdy odmawiam to rozmawiamy co mnie spotkało od ostatniej wizyty czyli o wszystkim i o niczym. Bez wyraźnego kierunku.  

Mam ograniczone zaufanie. Ode mnie wymaga się zaufania nie dając nic w zamian. Zawsze można żądać więcej zaufania a kiedy odmówię robić mi z tego zarzut. W mojej ocenie dostrzegam dysproporcję. 

To samo mógłbym powiedzieć o specjalistach z tym wyjątkiem że oni są w stanie zdefiniować błędy w swoich przekonaniach ale tego nie robią :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Lilith napisał:

A zastanawiałeś się w takim razie na tym, co pozostaje, jeśli odmawiasz pracy w tak naprawdę podstawowych zakresach? 

Nie odmawiam zawsze. A gdy to robię to wskazuję na przyczynę. Na przykład:  Prawie zawsze proponowana jest mi podjęcie pracy. Ja odmawiam wskazując jako przyczynę  brak pewności siebie i niską samoocenę. NIKT nie zechciał ze mną na tym popracować. Drugi przykład:  Chciałbym porozmawiać o przeszłości. Kilkakrotnie mi odmówiono różnie to argumentując np. nie będziemy rozmawiać o wujku bo nie może się bronić lub (ten konkretny) psycholog zajmuję teraźniejszością a nie przeszłością. Poszedłem do psychologa z nurtu psychodynamicznego, który podobnież ma się zająć przeszłością. Pani psycholog również nie chciała rozmawiać o przeszłości. Na koniec jestem oskarżany o brak dobrej woli lub chęci podjęcia współpracy.

Nie tak dawno pisałem Ci że psycholog spytał mnie, omawiać dokumentacje od innego specjalisty, czy umawiałem się z nim na rzetelność.  Tak więc zadaj sobie pytanie kto komu odmawia współpracy w podstawowych zakresach które jak sądzę zawierają takie zasady jak rzetelność i uczciwość.

Godzinę temu, Lilith napisał:

Nikt nie jest w stanie ruszyć z miejsca bez zaufania. Relacja terapeutyczna opiera się na zaufaniu.

Czy dzielenie się moja trudną przeszłością nie świadczy o moim zaufaniu do specjalisty.  

Moim zdaniem zaufanie  powinno być obopólne. Ale na czym się opiera zaufanie ze strony terapeuty do mnie?  

Godzinę temu, Lilith napisał:

Jeśli nie ufasz - tak naprawdę sam sobie tej pomocy odmawiasz i to Ty nie wnosisz nic w pracę nad sobą.

Ufam w ograniczonym zakresie.  Dwukrotnie o tym wspomniałem. Skoro to mnie nie dotyczy to ta uwaga jest nie na miejscu, nie sądzisz? Co się dzieje gdy specjalista nie ufa mi? 

Godzinę temu, Lilith napisał:

I to nieprawda, że nie dostajesz nic w zamian. Dostajesz pomoc.

Przepraszam. Powinienem być bardziej precyzyjny.  Miałem na myśli że jest duża dysproporcja pomiędzy moim zaufaniem do specjalisty a jego zaufaniem do mnie. 

Odnosiłem się do kwestii zaufania. A ty odniosłaś się do całości współpracy jak sądzę.

Godzinę temu, Lilith napisał:

Wymagasz - a gdzie Twój wkład?

Podejmuje różne  działania.  Czy mam je wypisać?

Godzinę temu, Lilith napisał:

Suche fakty to za mało.

Zgadzam się. 

Godzinę temu, Lilith napisał:

Potrzebna jest świadomość, że czasami trzeba powalczyć z samym sobą i własnymi ograniczeniami. A przede wszystkim - terapia, to tak naprawdę nic innego jak zmiany - schematów, wzorców, sposobu postrzegania siebie, innych. Jeśli nie zdajesz sobie sprawy z tego, że trzeba będzie zacząć zmiany od siebie - to nic z tego nie wyjdzie. 

Walczę. Ale to nikogo nie obchodzi bo nie jest widoczne a dzieje się w mojej głowie. Dla przeciętnej osoby podjęcie pewnej decyzji to dłuższa chwila namysłu a dla mnie dziesiątki minut analiz, przemyśleń, pytań i odpowiedzi.  

Mam wrażenie że moje działania są deprecjonowane i nie doceniane. 

Przepraszam, że tak Cię męczę. Wiem że rozmowa że mną może być nieprzyjemna.  Jednocześnie dziękuje za wytrwałość i cenne spostrzeżenia:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.03.2019 o 16:11, Lilith napisał:

Ale jednak odmawiasz. Napisałeś, że odmówiłeś zaproponowanego przez terapeutów rozwiązania, ponieważ się z nim nie zgadzałeś. Jakie to były zmiany i czego dotyczyły?

Proponowano mi podjęcie pracy. Uznałem, że  nim podejmę pracy potrzebuje pracy nad poprawą pewności siebie i przygotowania. 

W dniu 16.03.2019 o 16:11, Lilith napisał:

Nikt na siłę nie będzie Cię przekonywał. To Ty decydujesz. I zadecydowałeś, że odmawiasz. Zatem w tym wypadku - odpowiedzialność leży po Twojej stronie. Jesteś odpowiedzialny za swoje decyzje w tym i za decyzję odmowy.

Czy prośba o podanie uzasadnienia i dyskusję to jest przekonywanie na siłę?

W dniu 16.03.2019 o 16:11, Lilith napisał:

Co rozumiesz, przez "nie chciała rozmawiać o przeszłości"?

 Różnie  to wyglądało u różnych specjalistów np.

  • u terapeuty pojawił się warunek nie rozmawiania o przeszłości jako jeden z warunków koniecznych kontynuacji dalszych spotkań,
  • psycholog odmówił mi rozmowy o wujku bo wujek nie może się bronić,
  • psycholog odmówił rozmowy o przeszłości bo zajmuje się teraźniejszością a nie przeszłością
  • psycholog nie chciał rozmawiać o przeszłości bo to przeszłość
W dniu 16.03.2019 o 16:11, Lilith napisał:

Jeśli możesz, to tak.

  • Udzielam korepetycji,
  • Mimo trudności jakie napotykam ze specjalistami staram się szukać pomocy
  • Prowadzę analizy swojego zachowania
  • Zbieram opinie oraz rady/sugestie dotyczące mojego zachowania w tym na tym forum
  • Dyskutuje i szukam wsparcia od najbliższych  w tym od mamy i dziewczyny
  • Zgodziłem się przyjmować lęki przepisane od psychiatry mimo że wcześniej dwukrotnie odmówiłem
  • Zgodziłem się podjąć pracę jako korepetytor w świetlicach środowiskowych mimo że kontakt z wieloma nowymi osobami naraz mnie przeraża. Z powodu strachu przed prowadzeniem zajęć ze studentami zrezygnowałem z doktoratu:(
W dniu 16.03.2019 o 16:11, Lilith napisał:

Znam to. Niemniej jednak - nie uważasz, że to te analizy między innymi Cię stopują, zapędzają w kozi róg? Te długie analizy, przemyślenia? Zamykają Cię w głowie i odcinają na długi czas od świata realnego? Kolejna kwestia do poruszenia na terapii. Wierz mi - wiem, co mówię. To można usprawnić. Wymaga to jednak zaufania do samego siebie i własnych decyzji.  

Długie i czasochłonne analizy utrudniają mi życie.  Ta kwestia jest poruszana w czasie terapii. Specjaliści radzą mi mniej analizować. Na moje pytanie czym mam zastąpić analizę  nie uzyskuje odpowiedzi. Zaufanie do samego siebie i własnych decyzji wynika z pewności siebie i wysokiej samooceny a specjaliści nie chcą na tym ze mną pracować.

W dniu 16.03.2019 o 16:11, Lilith napisał:

Uderza to w Twoją samoocenę, prawda? A ta samoocena i tak jest niska, więc bardzo ciężko znosisz uwagi na temat tego, że możesz zrobić więcej. Mam rację? Nie odbieraj tego jako czegoś raniącego i chcącego zrobić Ci krzywdę. Wręcz przeciwnie - chcę Ci pomóc. 

 Te uwagi dotyczą głównie podjęcie pracy. A o tym napisał już nie raz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.03.2019 o 10:42, Lilith napisał:

Jakbym czytała siebie sprzed lat. Miałam ogromny problem z podjęciem pracy. Byłam już w terapii i miałam wrażenie, że terapeutka nie chce mnie słuchać i pomija to, że mam niską samoocenę i boję się, że ludzie mnie zgnoją. Z czasem jednak do podjęcia pracy zmusiła mnie sytuacja.

Pierwszy staż podjąłem po studiach. Kolejny rok później. Pieniądze z obu staży były przeznaczone na co dzienne wydatki dla trzech osób. W obu miejscach miałem trudności w kontaktach z ludźmi. Byłem bierny i bałem się zabierać głos. To było przyczyną rozpoczęcia spotkań ze specjalistami.

W dniu 18.03.2019 o 10:42, Lilith napisał:

Mało tego - terapeutka w którymś momencie wjechała mi lekko na ambicje i stwierdziłam, że poszukam pracy w czymś, co wywołuje największy lęk - w pracy z klientem.

 Podjąłem dwie próby (staże). 

W dniu 18.03.2019 o 10:42, Lilith napisał:

Z czasem jednak się oswoiłam i było lżej. Dzięki temu moja samoocena się poprawiła. Może propozycja pracy ze strony terapeuty miała osiągnąć podobny efekt? 

A skąd mam wiedzieć? Nie podano mi uzasadnienia. 

Na obu stażach z biegiem czasu było gorzej. Potrafiłem siedzieć kilka godzin bez przydzielonego zadania a jednocześnie bałem się o tym wspomnieć.  Na drugim stażu każde dzień pracy rozpoczynał się od wspólnego śniadania. Dla mnie to była udręka. Nie odnajdywałem się w rozmowie o wszystkim i o niczym. Odpowiadałem pytany. Czułem się jak piąte koło u wozu:(

Nie mogłem zrezygnować z pracy bo to było jedyne źródło dochodu rodziny. Dotychczasowe wspomnienia z pracą na umowę kojarzą mi się z udręką. 

Nie boję się ludzi ale nie wiem jak się zachować lub co powiedzieć przez co wychodzę na niedorajdę. Nie dotyczy to oczywiście każdej sytuacji.

W dniu 18.03.2019 o 10:42, Lilith napisał:

Wiesz...przychodzisz do terapeuty po pomoc. Proponuje Ci pewną drogę  - Ty chcesz dyskutować i prosisz o uzasadnienie. Tylko, że uzasadnienie masz sam zrozumieć w trakcie. Masz sam wyciągnąć wnioski czy Ci to pomogło czy nie. Odmawiasz. A zatem jak dalej miałaby wyglądać terapia? 

Co jeżeli nie zrozumiem uzasadnienia w trakcie, nie wyciągnę wniosków i nie będę wiedział czy mi to pomogło?

Proponuje pracę nad pewnością siebie i niską samooceną. 

Mam złe skojarzenia z propozycją pracy. Gdy sytuacja ekonomiczna rodzinny (mama, brat i ja) znacząco się pogorszyła po odejściu taty rodzina "zachęca" mnie jedynie do podjęcia pracy. Brak było rozmowy o sytuacji w domu, pocieszenia lub wsparcia. A teraz ze strony specjalistów znów to spotykam. Czuję się osamotniony w mojej walce. Nikt nie zauważa mojego cierpienia podobnie jak nie robiła tego rodzina. Przypominane są mi tylko obowiązki.

W dniu 18.03.2019 o 10:42, Lilith napisał:

Już któryś raz o tym wspomniałeś. Co jest  tak mocno związanego z wujkiem, że tak bardzo zależy Ci na poruszeniu tej kwestii?

Pozostał obojętny na moje cierpienie i wykorzystał dobre serce i złe wychowanie mojej mamy.  Mając ponad  25 lat myślałem że wujek jest dobrą osobą. Nie zdawałem sobie sprawy jakie powinien mieć obowiązki wobec mnie jako członka rodziny.  Niczego od niego nie wymagałem bo nie wiedziałem że powinienem. 

W dniu 18.03.2019 o 10:42, Lilith napisał:

Czyli fobia społeczna. Ok, to w takim razie podjąłeś słuszną decyzję o włączeniu lekarstw, ponieważ objawy mogły mocno hamować Cię w psychoterapii.

Psychiatrze powiedziałem, że stosowanie  Ranofrenu (Olanzinu)  nie przyniosło poprawy. Lek przyjmowałem przez ok. 2 miesiące. Psychiatra przepisał mi go na kolejne 2 miesiące:( Diagnoza F60.

W dniu 18.03.2019 o 10:42, Lilith napisał:

Uwielbiam rady typu: jeśli za dużo analizujesz, to analizuj mniej :D Cyrk na kółkach. Powiem tak - jeśli stoisz przed jakimś wyborem, to wyłap pierwszą myśl, jaka przyjdzie Ci do głowy i niech to będzie Twoja decyzja. Od reszty spróbuj się odciąć. Jeśli Cię atakują alternatywne możliwości, to spróbuj je zignorować, zagłuszyć jakimś zajęciem. Na początku spróbuj od małych rzeczy, żebyś nauczył się na jakiej zasadzie to działa. Później przyjdzie czas na poważniejsze rzeczy. Tak się pracuje od podstaw i zmienia schematy. Zaczyna się od fundamentów np. czy zjeść kanapkę z dżemem czy płatki. Oczywiście to tylko przykład. Jest to ciężka praca, ale po czasie bardzo usprawnia podejmowanie decyzji i ogranicza analizę. Mówię z autopsji. Dodatkowo wspomaga własną samoocenę i zaufanie do siebie.

Nie wiem czy jestem w stanie wydobyć pierwszą myśl (decyzje), która przyjdzie mi do głowy.

Gdyby chodziło tylko o szybkie podejmowanie decyzji użyłbym monety. Ale sprawa jest bardziej skomplikowana.

Moja pewność siebie opieram na moich zasadach. Nie mogę jej oprzeć na najbliższych członkach rodziny, mojej wiedzy dotyczącej zachowań między ludzkich lub wierze we własne siły.

Kiedy nie mogę potwierdzić moich zasadach u specjalisty w czasie dyskusji to zaczynam wątpić i w nie. Wtedy nie mam czego się złapać.  Podobnie całe gałęzie matematyki opiera się na małej liczbie zasadach zwanych aksjomatami, które przyjmuje się za pewnik (nie dowodzi się ich).  

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.03.2019 o 11:54, Lilith napisał:

Moją pierwszą pracą był staż. I wierz mi, że staż to zupełnie inna bajka. Raz, że mniej płatny, a dwa - ludzie Cię inaczej traktują. Nie ma co porównywać stażu do pracy na pełny etat i na stałe. Bo rozumiem, że mowa o stażu z UP?

Nie. To był staż z uniwersytetu finansowany z UE w prywatnej firmie. Drugi staż odbyłem w Allegro. Na obu stanowiskach pracowałem jako programista.

W dniu 26.03.2019 o 11:54, Lilith napisał:

A sam się  nad tym nie zastanawiałeś? 

Zastanawiałem się. Nie znalazłem argumentu, który pozwolił by mi wysunąć  wniosek że kolejna praca przyniesie zmianę na lepsze. 

W dniu 26.03.2019 o 11:54, Lilith napisał:

Z tego, co opisujesz, to jednak boisz się ludzi. Świadczy o tym choćby zdanie, że siedziałeś bez wyznaczonego zadania i bałeś się o tym wspomnieć. Myślę, że w drugim miejscu te wspólne śniadania miały służyć integracji zespołu. Dla osoby, która nie czuje się pewnie w zespole i ogólnie wśród ludzi - jest to udręką. Łatwiej nawiązać kontakt z pojedynczą osobą niż z całym zespołem. W jakim charakterze był ten staż? Czym się zajmowałeś?

Młodszy programista.  Praca w kilka osób w jednym pokoju.

W dniu 26.03.2019 o 11:54, Lilith napisał:

Zacznijmy od tego, że niektórych rzeczy nawet nie trzeba zrozumieć. Zwyczajnie płynie się z prądem. Jeżeli się rozluźnisz i zwyczajnie spróbujesz zrobić to, co ktoś Ci podpowie, to może być tak, że po jakimś czasie uznasz, że dobrze zrobiłeś. Zakładanie z góry, że coś może pójść nie tak, to strzał w kolano. Wiem - łatwo powiedzieć, a gorzej zrobić ;) 

Skoro nie wiem kiedy powinienem "płynąć z prądem" a kiedy zastanowić się nad decyzją to muszę prawie zawsze podjęcie decyzji poprzedzić analizą.

Swoje obawy co do nowych wyzwań (np. podjęcie pracy) dotyczących kontaktów z ludźmi opieram na wielu latach doświadczeń (w tym studia i staże). Staram się oszacować prawdopodobieństwo wystąpienia zdarzenia niekorzystnego i się na nie przygotować.

Jeżeli w równaniu 

JA + DOŚWIADCZENIE + UMIEJĘTNOŚCI + CZAS = PRACA

nie wprowadza się zmian to naiwnością byłoby spodziewanie się innego wyniku niż ten który otrzymałem wcześniej. A niestety takie propozycję otrzymuję. Moje uwagi są lekceważone.  

W dniu 26.03.2019 o 11:54, Lilith napisał:

Ok. A w jaki sposób chcesz nad tym pracować? 

Nie wiem. 

W dniu 26.03.2019 o 11:54, Lilith napisał:

A próbowałeś rozmawiać o tym z rodziną? Mówiłeś, że jest Ci ciężko i chciałbyś porozmawiać, chciałbyś od Nich wsparcie?

To będzie dłuższa wypowiedź. Pozwoliłem sobie na to ze względu na dbałość o szczegóły i pełniejsze rozumienie mojej sytuacji.

Nie. Nawet mi to nie przyszło do głowy. A przypomnę że miałem 17 lat. W mojej ocenie jako 17 latek miałem mentalność 12 latka. W szkole radziłem sobie bardzo dobrze. Ale życiowo byłem 100 lat za murzynami!  Nikt nie rozwijał tych zdolności ani nie wymagał tego ode mnie. Zawsze miałem wzorowe zachowanie w szkole a kontakty towarzyskie były na niskim poziomie . Ani ojciec ani rodzina nie spędzała że mną czasu wolnego.A dodatkowo mama była nadopiekuńcza więc jej pozostawiałem większość decyzji. Mój kontakt z rówieśnikami ograniczał się do szkoły. Rodzina czyniła tylko uwagi : 1. Za długo trzymasz ich przy dupie lub 2. Wyślij ich do pracy. 

Rozmawiałem tylko z mamą i dotyczyło one głównie sytuacji finansowej i zachowania brata, który źle znosił odejście ojca. Moja wieź z ojcem była bardzo słaba i po jego odejściu nie zauważyłem różnicy. Nie skarżyłem się więc na coś co od dawna było dla mnie codziennością. O pieniądzach z nimi nie rozmawiałem bo tym zajmowała się mama. A wstyd było mi wspomnieć że chodzę na śmietniki bo brakuje pieniędzy. Rodzina zachowywała się jakby się nic nie stało pomijając problemy finansowe. W tym miejscu pozwolę sobie doprecyzować. Pamiętam trzy "rozmowy" z rodziną

  • Wujek wspomniał żebym nie był taki jak ojciec,
  • Przyszywana ciocia zachęcała mnie do skończenia studiów aby pokazać ojcu,
  • Przekonywałem siostrę mamy że ojciec niewłaściwie się zachowuje powołując się na artykuł w gazecie "Dziennik Polska" opisujący starania ojca w walce o prawa opieki nad dzieckiem po wywiezieniu go za granice przez matkę. Mój ojciec przebywał wówczas u swojej matki w odległości ok. 800 m w linii prostej i nas nie odwiedzał ani żaden z członków jego rodziny. 
W dniu 26.03.2019 o 11:54, Lilith napisał:

A możesz to rozwinąć? 

Moja mama wychowywała się u wujostwa. Po narodzinach mojego wujka jej sytuacja diametralnie się zmieniła. Była traktowana przez przybraną matkę gorzej. Uczono jej posłuszeństwa. Za odmienne zdanie była karcona. Nowi rodzice często kłócili się w jej obecności o nią. Kilka razy uciekała z domu. Bała się sprzeciwić bratu a jednocześnie  wspierała (była usłużna) go gdy potrzebował pomocy (np. alkoholizm). Ja przejąłem jej podejście. Mama nie mogła liczyć na proporcjonalną wzajemność. Aby nie być gołosłownym podam dwa przykłady:  Gdy tata spędzał dużo czasu u matki (gdy miałem kilkanaście lat) zaniedbując obowiązki rodzicielskie  mama poskarżyła się do wujka ale ten ją zbeształ. Mama straciła pewność siebie i przekonanie we własne słowa. Innym razem wujek przyprowadził do mieszkania rodziców kochankę bez zapowiedzi. Żadne nie powiedziało ani słowa. Terapeutka stwierdziła że mama nie umiała ustanowić swoich zasad więc inni zrobili to za nią. 

Nigdy z wujkiem o ojcu nie rozmawiałem (za wyjątkiem rozmowy  opisanej powyżej). Nigdy nie słyszałem aby źle się wyraził o nim (być może raz powiedział że źle że nie płaci alimentów). Mamie wielokrotnie zwracał uwagę. Nic z nim nie robiłem wspólnie (był jeden wyjątek: raz ciąłem drewno które kupił nam na zimę).

Na rozwodzie z winy ojca chciał zeznawać po stronie ojca. Nie powołaliśmy go na świadka. Sam zeznawałem na korzyść mamy. Z ojcem słowa nie zamieniłem w Sądzie.

Podejrzewam u mamy osobowość zależną.

W dniu 26.03.2019 o 11:54, Lilith napisał:

 Bez zmiany dawki? Bez czegokolwiek innego?

Tak. Za pierwszym razem psychiatra przepisał mi Olanzin w dawcę 0-0-1/2 Kupiłem tańszy zamiennik Ranofren. Drugi psychiatra przepisał Ranofren w tej samej dawce. Sprawdziłem receptę aby się upewnić. Drugi psychiatra chciał mnie skierować na psychoterapię ale kiedy usłyszał że mnie nie stać na prywatne leczenie. Poprzestaliśmy na narzekaniach na ograniczenia NFZ (wspomniałem, że chodzę na spotkania z psychologiem w tym samym ośrodku co miesiąc a od lipca mam rozpocząć terapię co dwa tygodnie). Zapoznał się z cała moja dokumentacją zanim przystąpił do rozmowy ze mną. 

W dniu 26.03.2019 o 11:54, Lilith napisał:

Nie chodzi o zaufanie losowi, ale próbę zaufania swoim wewnętrznym przeczuciom. To jest coś, co zwiększa zaufanie do własnej osoby i tym samym pewność siebie. Zaufanie sobie to podstawa. Nie analiza, nie rozkładanie wszystkiego na czynniki pierwsze. Czasami to nie jest potrzebne. Wsłuchaj się w siebie i spróbuj zaufać instynktowi. 

Niejednokrotnie podejmowałem próby dopasowania się do otoczenia w większości nieudane. W końcu straciłem wiarę we własne siły. Kolejne zachęty do podjęcia nowych prób bez pomocy odbieram z niechęcią. 

Nie umiem sobie zaufać skoro tyle razy się zawiodłem na sobie. 

W dniu 26.03.2019 o 11:54, Lilith napisał:

NA pewnym etapie Twojego życia sztywne trzymanie się zasad Ci pomogło. Teraz Cię blokuje. Zauważyłeś to?

Tak. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.03.2019 o 13:15, Lilith napisał:

I tu jest problem. Ten punkt przydałoby się przełamać. W płynięciu z prądem nie chodzi o to, kiedy powinieneś to robić, a kiedy nie. Zrobiłeś kiedyś coś spontanicznego? Kiedykolwiek?

Tak. Nie raz. 

W dniu 28.03.2019 o 13:15, Lilith napisał:

Do równania nie da się wprowadzić jednej rzeczy - czynników, na które nie masz wpływu, a które mogą wystąpić. Twój model ogranicza się do konkretnych zmiennych, ale nie jest w stanie uwzględnić wystąpienia innych zmiennych, które mogą wpłynąć na równanie i na które nie jesteś w stanie się przygotować - zwyczajnie dlatego, że nie bierzesz ich pod uwagę, ponieważ nie da się ich przewidzieć i wcześniej wprowadzić do równania. 

Zgadzam się.  Ale ta uwaga niewiele wnosi do meritum.

W dniu 28.03.2019 o 13:15, Lilith napisał:

Może czas to zmienić? Otwarcie zakomunikować o swoich potrzebach? Skoro inni komunikują wymagania względem Ciebie, to masz pełne prawo zrobić to samo. Po co to robić? Aby wiedzieć, że potrafisz to zrobić. To malutka kosteczka do pracy nad poczuciem własnej wartości. Komunikowanie o własnych potrzebach - nie skrywanie ich w sobie.

Po odejściu ojca moja mama spotkała się z psychologiem który doradził jej szukać pomocy u rodziny.  Posłuchała go. Odpowiedzi były różne w tym

  • Wujek stwierdził, że nie potrzebujemy ojca,
  • Przyszywana ciocia ze strony mamy stwierdziła że takich rodzin jest wiele,
  • Drugi wujek (mój chrzestny) odmówił przyjazdu z powodu wizyty w UP (nigdy nie przyjechał) Biologiczna siostra, która brała również udział w tej rozmowie zapytała po co mamie brat,
  • Mama rozmawiała z siostrą ale z rozmów nie wynikło żadne działanie (pomoc) (po odejściu taty nigdy jej nie odwiedziliśmy chodź jest majętną osobą), 
  • Z rodziną ze strony ojca nie utrzymywałem żadnego kontaktu od czasu Komunii Świętej (dodam, ze nikt nie był obecny na niej ze strony ojca),
  • Siostra ojca (była zakonnica i moja chrzestna) odmówiła kontaktu ze mną,
  • Pracownik socjalny  odesłał do psychologa lub do pracy.

Od lat z całą rodziną nie utrzymuje kontaktu poza mamą i bratem. Ale mama ma dość rozmów ze mną. Z bratem nigdy nie rozmawiałem o problemach. Z kim mam rozmawiać? Specjalistów informuje o moich oczekiwaniach.

W dniu 28.03.2019 o 13:15, Lilith napisał:

Czy masz do rodziny żal, że musiałeś to robić? Nadal odczuwasz wstyd, kiedy wspominasz tamte sytuacje? Czy opisałeś któremukolwiek z psychologów to, co napisałeś tutaj? Zdajesz sobie sprawę z tego, że ten wstyd, który czułeś wtedy prawdopodobnie został zduszony w Twoim wnętrzu i zamanifestował się w postaci lęku, zwłaszcza lęku przed innymi? 

Mam żal. 

Nadal czuje wstyd gdy wspominam tamte czasy. Po studiach ponownie musiałem to robić i nadal wykonuje czynności za które mogę się wstydzić. Kogo to obchodzi? (pytanie retoryczne) :( 

Wspomniałem o tym każdemu specjaliście z którym miałem co najmniej dwa spotkania. Najpopularniejsze odpowiedzi to : 1. To jest przeszłość i nie można jej zmienić. lub 2. Na pewno mama robiła co mogła. Dalsze nawiązywanie do tego tematu jest odbierane negatywnie. 

Według mnie lęk w kontaktach między ludzkich wynika z braku odpowiedniej relacji z rodzicami i rodziną. 

W dniu 28.03.2019 o 13:15, Lilith napisał:

A Ty nie chcąc powielać zachowania mamy uporczywie trzymasz się wyznaczonych przez siebie granic, reguł i nie pozwalasz w nie nikomu ingerować? Dlatego zasady, ustalenia, reguły są dla Ciebie tak ważne?

Uświadomiłem sobie, że mama nieradzi sobie życiowo i jest wykorzystywana przez rodzinę w trakcie lub pod koniec studiów. A moje problemy z ludźmi pojawiły się od czasów szkoły podstawowej. Zatem nie. Nigdy nie patrzyłem na to z tej strony. Według mnie  zasady są dla mnie ważne z powodu braku doświadczeń międzyludzkich. Zostałem pozostawiony sam a zasady pozwalały mi podjąć decyzję lub przybrać odpowiednią postawę. W moim dzieciństwie brak było rozmów rodziców z dzieckiem, pouczania, dawania rad i wskazówek lub stawiania wymagań stosownych do wieku. Odpowiedzią na to było uproszczenie zasad świata do tych które były zrozumiałe i proste. 

Chętnie podejmę dyskusji na temat moich zasad. Ale nie ma chętnych. 

W dniu 28.03.2019 o 13:15, Lilith napisał:

Nie przekonują mnie argumenty, że o wuju nie powinno się rozmawiać, ponieważ nie może się bronić. Ta relacja, podobnie jak Twoja sytuacja w domu, brak więzi z ojcem - wszystko to jest do przepracowania, ponieważ wszystko to miało wpływ na Twoje problemy. Twoja mama miała ciężkie życie, Ty miałeś ciężkie życie. Fakt - wiele z tego jest juz przeszłością, ale ta przeszłość wciąż odciska na Tobie ogromne piętno. Wywołuje całą gamę emocji, które są zwyczajnie stłumione. 

Nie mogę zmusić do rozmawiania o przeszłości. 

Pytałem na forum o przepracowanie przeszłości

W dniu 28.03.2019 o 13:15, Lilith napisał:

A zatem trzeba poszukać jeszcze innego psychiatry, który podejdzie do Twoich problemów profesjonalnie a nie na "odwal się".

Trudne jest poszukiwanie nowego specjalisty dla mnie. Wszystko ma swoje granice.

W dniu 28.03.2019 o 13:15, Lilith napisał:

To nie ma nic wspólnego z zawodem względem samego siebie. Sytuacja w domu zamknęła Cię we własnej skorupie. To nie kwestia "dopasowania się", a tego, że tłumiąc w sobie tyle rzeczy nie jesteś w stanie cieszyć się z obecności innych, z przebywania wśród nich, nie umiesz czerpać korzyści z kontaktu z ludźmi i zakładam, że z "dawaniem", okazywaniem przyjaznego podejścia względem innych tez może być ciężko. Jesteś zamknięty na innych, ponieważ kiedyś zostałeś zraniony, odtrącony, zepchnięty na "margines" i zawstydzony. Nie ufasz innym, wciąż odczuwasz lęk, że ktoś Cię w jakiś sposób zrani, zawiedzie. Przynajmniej ja w ten sposób to odbieram. Myślę, że masz w sobie dużo żalu do ludzi - w ogólnym tego słowa znaczeniu.

Mam problem z odmawianiem pomocy. Wydaje mi się że jestem wrażliwy na krzywdę innych.  

Mam dużo żalu i poczucia niezawinionej krzywdy. 

5 godzin temu, shira123 napisał:

ja tylko się wtrace na chwilke

Każdy ma prawo do udziału w dyskusji:)

5 godzin temu, shira123 napisał:

podoba mi się twój upor i konsekwencja w dazenia do pomocy sobie-to wielka zaleta

Mój upór powoli przeradza się w desperacje. Dziękuje.

5 godzin temu, shira123 napisał:

czy jako programista nie możesz pracować na razie zdalnie,z domu?

Po stażach nie pracowałem już jako programista. A opieka jaką sprawował opiekun stażu zostawia wiele do życzenia. Nauczyłem się mniej niż oczekiwałem. Obecnie brak mi doświadczenia i umiejętności aby podjąć pracę zdalnie. 

Edytowane przez johnn

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.03.2019 o 14:52, johnn napisał:

 

Na obu stażach z biegiem czasu było gorzej. Potrafiłem siedzieć kilka godzin bez przydzielonego zadania a jednocześnie bałem się o tym wspomnieć.  Na drugim stażu każde dzień pracy rozpoczynał się od wspólnego śniadania. Dla mnie to była udręka. Nie odnajdywałem się w rozmowie o wszystkim i o niczym. Odpowiadałem pytany. Czułem się jak piąte koło u wozu:(

 

 

W pełni cię rozumiem. Moim zdaniem im mniej ludzi będzie z tobą przebywać w pomieszczeniu, tym lepiej będziesz się czuł psychicznie. Im mniejsza firma, tym lepiej. Praca w korporacji i open space będą dla ciebie zbyt przytłaczające. Możesz też pomyśleć o pracy w mniejszym wymiarze czasu np. 3/4 etatu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.04.2019 o 09:20, Lilith napisał:

Co to było?

Im dłużej myślę o spontanicznym działaniu tym trudniej znaleźć mi takie zachowanie. Nie umiem podać przykładu. Trudność sprawia mi ustalenie co było odruchową (bądź emocjonalną) reakcją a co przemyślaną decyzją.

Przypomniałem sobie że pewnego razu mój brat został napadnięty przez domem. Po krótkim czasie pobiegłem razem z nim za sprawcami. Ale nie wiem czy była to przemyślana decyzją. Nie pamiętam.

W dniu 3.04.2019 o 09:20, Lilith napisał:

Wręcz przeciwnie. Zakładasz pewien model i zasady, które w danym modelu się poruszają. Jak zatem możesz uważać zasady za sztywne, skoro zgadzasz się z tym, że nie możesz przewidzieć pewnych rzeczy? Uważasz, że jesteś elastyczny na tyle, żeby modyfikować zasady, czy nie jesteś w stanie tego zrobić nawet, gdy pojawia się zmienna całkowicie zmieniająca równanie?

Nie wiem o czym rozmawiamy. 

Pozwól że przypomnę do czego pierwotnie odnosiła się moja wypowiedź. Opisałem w postaci równania istotne czynniki wpływające na przebieg pracy. Wskazałem, że żaden z nich nie uległ zmianie wobec tego najprawdopodobniej kolejna próba podjęcia pracy skończy się niepowodzeniem np. Skoro moja pewność siebie znajduje się na podobnym poziomie to należy się spodziewać że w sytuacjach jej wymagających  będę udzielał podobnych odpowiedzi jak poprzednio tj. nie będę umiał wyrazić swojego zdania lub podjąć jednoznacznej decyzji. 

W dniu 3.04.2019 o 09:20, Lilith napisał:

Z mamą i z bratem. To przecież do Nich masz obecnie żal odnośnie położenia, w jakim Cię stawiają/stawiali. Dlaczego nie porozmawiasz z Nimi szczerze jak się czujesz, jak to wszystko odczułeś?

Z mamą rozmawiam od lat. W ich trakcie wyraziłem swoje stanowisko. Brat przysłuchiwał się rozmowom z mamą.  Oboje też znają przebieg moich rozmów ze specjalistami oraz uwagi dotyczące ich pracy. Znane mi są też uwagi mojego brata do mamy. 

Początkowo rozmowy/kłótnie trwały nawet kilka godzin. Mama miała ich dość. To była jedna z przesłanek rozpoczęcia pierwszych spotkań za specjalistami.

W dniu 3.04.2019 o 09:20, Lilith napisał:

Właśnie rozmawiamy o Twoich zasadach ;) Zatem tak nie do końca nie ma chętnych. Wiem, że rozmowa przez Internet, to nie jest to samo, ale zawsze to już coś. 

Na więcej nie mogę liczyć. Tym bardziej to doceniam. Dziękuje.

W dniu 3.04.2019 o 09:20, Lilith napisał:

Zgadza się. Jest to droga przez mękę i zniechęcenie, rozczarowanie może być ogromne. Proponowałabym cały żal wyrzucić przy najbliższej rozmowie ze specjalistą, którego znajdziesz.

Nie jednemu specjaliście o tym powiedziałem w tym ostatniemu.  To nic nie daje. Specjaliści nie chętnie wypowiadają się o swoich kolegach.

Obecny psycholog na moje zarzuty wobec jednego z byłych terapeutów odpowiedział mi pytaniem: A umawialiście się na rzetelność? Inny odmówił rozmowy na ten temat. A pracownik socjalny zasugerował złożenie skargi co przez kilka osób z forum zostało negatywnie ocenione.

W dniu 3.04.2019 o 09:20, Lilith napisał:

Czyli ludzie Cię wykorzystują, ale Ty nic nie mówisz, ponieważ nie jesteś w stanie odmówić i zawalczyć o swoje? Co do żalu...podejrzewam, że musi być tego cała masa, która się w Tobie przez te wszystkie lata zebrała. Im dłużej z Tobą rozmawiam tym bardziej rozumiem Twoją sytuację. Ludzie Cię skrzywdzili - Ci najbliżsi również. Nie zapewnili Ci dzieciństwa, opieki, wsparcia, oparcia, pomocy - takiej, jakiej dziecko potrzebuje przy dorastaniu. Nie zapewnili Ci warunków do życia. Co czujesz, kiedy piszesz na Forum o przeszłości? Co się w Tobie dokładnie kłębi? Co czujesz? Żal i poczucie krzywdy, to  na pewno - i co jeszcze? Czy jest może coś dobrego związanego z przeszłością? Jakieś dobre wspomnienia?

W dzieciństwie mama walczyła o moje interesy.  Mi pozostało wykonanie końcowych postanowień (ustaleń). Stąd duża trudność sprawia mi odpowiedź na prośby lub zapytania dotyczące pomocy na rzecz innych. Weźmy konkretny przykład tj. pożyczanie pieniędzy. Zanim się tego dokona należy wziąć pod uwagę co najmniej kilka czynników w tym : 1. Jak dobrze znam osobę, której pożyczam pieniądze, 2. Czy jest uczciwa? 3. Kwota pożyczki 4. Termin oddania długu. Mój największy problem to przypisanie wszystkim czynnikom odpowiednich wag (poziomów istotności)(np. uczciwość jest dla mnie najważniejsza a termin spłaty jest na samym końcu) oraz ocena w jakim stopniu dany czynnik mi odpowiada (np. ile krótszy termin spłaty zadłużenia to lepiej ale czy miesięczny termin spłaty to za długo czy nie:( ). Brak mi doświadczenia aby  posłużyć się nim w analizie porównawczej. Zatem pozostają mi moje zasady, które są jednak zbyt ogólne aby to określić. Miotam się co zrobić. Koniec końców nie umiem odmówić pomocy bo nie potrafię jej wystarczająco uzasadnić. W sytuacjach gdy nie mogę wykonać prośby z oczywistego powodu umiem odmówić np. ktoś prosi mnie  o natychmiastową  pomoc gdy udzielam korepetycji lub w terminie w którym mam zaplanowane inne zajęcia. 

Najgorsze jest poczucie niezawinionej krzywdy oraz  straconych szans. W okresie dorastania nikt rozmawiał ze mną o dziewczynach, nie rozwijał moich zainteresowań oraz  nie stawiał wymagań/oczekiwań stosownych do wieku. Byłem pozostawiony sam sobie. To samo dotyczy studiów. Teraz kiedy słyszę gdy ludzie wspominają młode lata (np. spotkania z dziewczynami lub zdobycie prawo jazdy) to mnie szlak trafia. Mnie to wszystko ominęło. Dotyka mnie to podwójnie bo ja nie wiedziałem że tak można/trzeba:( A z drugiej strony odpowiedzialność za decyzję w młodości są cedowane na mnie. 

Często słucham Krzysztofa "Atora" Woźniaka na YouTube. W jednym z filmów wspomniał, że najlepszy okres w jego życiu to studia. W tym czasie spotykał się że znajomymi (nie ja), imprezował (nie ja), wyjeżdżał (nie ja), popijał ze znajomymi (nie ja) itd.  A ja na studiach tylko się uczyłem, siedziałem przez laptopem, chodziłem do biblioteki lub robiłem zakupy w sklepie.  Powinienem korzystać z życia póki młody ale nie wiedziałem jakie to istotne. Robiłem to czego mnie nauczono. Teraz jest za późno :(:(:( Ale skąd miałem to wiedzieć?? 

Dobre wspomnienia to zabawy na podwórku. Miałem różne i liczny osiągnięcia w nauce i sporcie. Ale gdy je wspominam to nie przywołują one pozytywnych uczuć. To jedynie jeden z wielu faktów z mojego życia np. po uroczystości zdobycia dyplomu licencjata wróciłem do domu i usiadłem przez laptopem. Nic wielkiego się nie stało. Z nikim nie świętowałem. Nikogo nie było z rodziny na uroczystości. Po prostu wziąłem dyplom i wróciłem do domu.  Inne zapewne cieszyli by się z nich ale nie ja. Myślę, że to przez to jak to było traktowane przez moich  rodziców. Nie przypominam sobie aby ojciec mnie pochwalił za czerwony pasek na świadectwie. Mama  potrafiła mnie pochwalić ale to wszystko na co mogłem liczyć. Za zdobycie stypendium Prezesa Rady Ministrów dla najlepszego ucznia w szkole dostałem pochwałę a drugiego dnia już o tym nie rozmawialiśmy. Było i nie ma. Oczywiście co miesięczne stypendium w całości oddawałem mamie. 

Jest mi bardzo smutno że muszę za to wszystko odpowiadać i tyle przyjemności mnie ominęło których nie byłem świadomy. Czuje się przegrany. Mam wrażenie że jakakolwiek rozmowa nie zmieni sytuacji. Konieczne jest działanie ale jedynie działanie wymaga się z mojej strony. Ja to odbieram jako karę/niesprawiedliwość.  W czasie największego kryzysu po odejściu ojca i przed tym korzystaliśmy z Opieki Społecznej. Mama mówiła im o naszej sytuacji. Ale im włos z głowy nie spadł. Nie chce już więcej pisać. Robię to tylko z bezsilności. Przepraszam  :(:(:(:( 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

john

 

smutno mi gdy cie czytam

i poniekąd ciebie rozumiem

ja tez mam zal/nawet nie wiem do kogo/o stracone lata,tez wszystko u mnie było nie tak jak u rowiesnikow.

ty dodatkowo nie masz wsparcia w rodzine.

ale wiesz co...pomyslalam sobie,ze żadna terapia mnie nie ''uratuje'' tylko sama musze przelamywac moje leki,czasem rzucic się na gleboka wode, ja tez się cholernie boje pracy i nowych doswiadczen ale powiedziałam sobie ze nie dam 

sobą rzadzic lekowi.wypowiadam mu wojne!

niestety to ch....trudne i wymaga mega sily woli,ale próbuj. nie mow ''nie uda mi sie'' tylko ''jestem w tym swietny'' zaryzykuj,podejmij jakas prace.

a nie myslales o lekach od psychiatry takich na lęki?czy bierzesz cos?

 

i jeszcze cos,nie obwiniaj mamy,taty,brata ani siebie.to bez sensu. jesteś jaki jesteś.

i teraz tylko OD CIEBIE zależy czy się zmienisz

ps.tez często czuje bezsilność.ale nie poddaje się.

z tego co wyczytałam jesteś inteligentny i wykształcony,uprzejmy,masz zasady.to naprawdę dużo. pomysl,miales trochę sukcesow w zyciu.staraj się o nich myslec,a nie o porażkach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.04.2019 o 10:19, Lilith napisał:

Innymi słowy - na ten moment nie ma przykładu. A co by było, gdybyś zrobił mały eksperyment z tymi spontanicznymi sytuacjami? Jest na tym etapie możliwe, żebyś zrobił coś bez długich przemyśleń? Coś pozornie niewiele znaczącego?

Nie sądzę. Istotnych decyzji nie podejmuje bez analizy. 

W dniu 11.04.2019 o 10:19, Lilith napisał:

I tu jest pies pogrzebany.

Nie sądzę.

W dniu 11.04.2019 o 10:19, Lilith napisał:

 Uważasz, że nic nie uległo zmianie. Nieprawda. 

Mylisz się. W mojej wypowiedzi odnosiłem się wyłącznie do czynników opisanych w moim modelu. To one nie uległy w istotny sposób zmianie. Ponadto żaden specjalista nie wyraził chęci pracy nad nimi!

W dniu 11.04.2019 o 10:19, Lilith napisał:

Zmianie uległoby otoczenie. Inni ludzie i inne środowisko, czyli to, czego nie jesteś w stanie przewidzieć, a co może znacząco wpłynąć na wynik.

Zgadza się. 

Ale myślę, że nie rozumiemy się. Skoro używamy modelu do przewidzenia wyniku przyszłych wydarzeń to uwagę koncentrujemy na zmiennych występujących w danym modelu. To nie wyklucza istnienia innych zmiennych mających wpływ na ostateczny wynik. Lecz ze względu brak kontroli nad nimi zazwyczaj nie uwzględnia się ich w modelu. 

Podobnie uczeń/student więcej pożytku wyniesie jeżeli dobrze przygotuje się do egzaminu (znajomością materiału do egzaminu to czynnik nad którym uczeń/student ma kontrole) niż porzuci to na rzecz szansy otrzymania łatwych zadań od wykładowcy (trudność zadań to czynnik nie przewidywalny chodź istotnie wpływający na wynik egzaminu). 

W dniu 11.04.2019 o 10:19, Lilith napisał:

Ale Jej podejście nie uległo zmianie?

 Jakie podejście? Doprecyzuj. Teraz rozmawiamy mniej. Moja mama przyznaje się do winy i jest jej bardzo przykro. Brak wychowawcze nadal trwają więc w tym zakresie nie mogę liczyć na jej pomoc. 

W dniu 11.04.2019 o 10:19, Lilith napisał:

A jak Ty to oceniasz? Złożenie skargi byłoby uzasadnione?

Nie wiem, waham się. 

Rozpatrzymy osobę mojej pierwszej terapeutki. Nasze spotkanie zakończyło się przedstawieniem mi ultimatum. Jeden z warunków stanowił że nie będziemy rozmawiać o przeszłości. Z drugiej strony z krótkiej wymiany zdań z Tobą wynika że powinienem przepracować przeszłość. Kto ma rację? Jak mam podjąć decyzję skoro otrzymuje sprzeczne sygnały a inni specjaliści odmawiają rozmowy na ten temat? To skłania mnie do jeszcze bardziej wytężonej analizy. Poza tym nadal nie wiem co to znaczy przepracować przeszłość:(

Terapeutka wspomniana powyżej pracowała dla MOPS. Pracownikowi socjalnemu współpracującemu z nią znane były moje uwagi dotyczące pracy terapeutki. Radził mi złożyć skargę jeżeli mam zastrzeżenia. A moje krytyczne uwagi tłumaczyła nie dogadaniem się stron:( 

Nikt nie chce się wiążąco wypowiedzieć . Podobnie jak mało kto sprawdzi co się stało z człowiekiem, który upadł na ziemię z obawy że przed możliwymi konsekwencjami lub zaoferowaniem pomocy za darmo. Lepiej udać że nic się nie widzi i przejść obok.

W dniu 11.04.2019 o 10:19, Lilith napisał:

Powiem Ci jak było u mnie. Nigdy nie imprezowałam, nigdy nie balowałam ze znajomymi. Moim światem były książki i szkoła. 

Dlaczego nie imprezowałaś lub nie balowałaś ze znajomymi?

W dniu 11.04.2019 o 10:19, Lilith napisał:

Nie żałuję, że mnie to wszystko ominęło. Nie ma czego żałować.

 Mam odmienne zdanie. 

W dniu 11.04.2019 o 10:19, Lilith napisał:

I to nieprawda, że w tej chwili nic nie jest w stanie tego "zrekompensować". Wszystko zależy od Ciebie. Sama się o tym przekonałam, więc to nie są tylko czcze słowa.

Nie wiem co to znaczy "zrekompensować". Zawsze mogę  obniżyć swoje wymagania do poziomu w którym uznam rekompensatę (cokolwiek nią będzie) za wystarczającą.  Wiele zależy od punktu odniesienia. Ja nie wiem jaki punkt odniesienia przyjąć dlatego kwestionuje wszystko. Co jest w niesmak specjalistom. Nie widzą mojego problemu a jedynie swoje trudności we współpracy ze mną. 

Wyjaśnij co masz na myśli.

W dniu 11.04.2019 o 10:19, Lilith napisał:

Myślę, że w chwili obecnej tracisz cenny czas na rozpamiętywanie tego, do czego już nie da się wrócić - okresu studiów.

 Ja nie rozpamiętuje. Przywołuje moje wspomnienia na cele naszej dyskusji.

Dlaczego uważasz że rozpamiętuje?

W dniu 11.04.2019 o 10:19, Lilith napisał:

Nie jesteś obecnie w stanie ani rozwijać swoich zainteresowań, ani wrócić na uczelnię, żeby uzyskać stopnia magistra, nie jesteś też w stanie w chwili obecnej nawiązać kontaktu w świecie realnym.

To wydaje się oczywiste zażywszy na moje wcześniejsze wypowiedzi. Warto byłoby się zastanowić jak to zmienić i kto ma to zrobić.  Przypomnę że na moje propozycję poprawy pewności siebie i samooceny oraz kontaktów z ludźmi żaden specjalista nie odpowiedział pozytywnie. Nad mienie, że na ostatnim spotkaniu z psychologiem po raz trzeci zostałem zapytany o moje cele, problemy i pomiar postępów. Jak staliśmy w miejscu tak stoimy. 

Obroniłem tytuł magistra nauk matematycznych:) 

Zwrócę uwagę mojemu obecnemu psychologowi jakie działania podejmie aby wykorzystać mój potencjał oraz na twoje słowa. Ale nie spodziewam się zmiany stanowiska. 

W dniu 11.04.2019 o 10:19, Lilith napisał:

A może spróbujesz tutaj? Może do kogoś zagadasz? Może spróbujesz się odnieść do cudzych problemów? Ja zaczynałam w ten sposób, bo fobia społeczna w pewnym okresie zmieszała się z agorafobią i nie byłam w stanie wyjść z domu, a jak już udało się po ciężkich bojach wyjść, to byłam odcięta od ludzi. Tutaj jednak zaczęłam się udzielać, zaczęłam odnosić się do problemów ludzi z chęcią pomocy. Takie posty nie wymagają specjalistycznej wiedzy - mają za zadanie wesprzeć i odnieść się do czyjegoś problemu w sposób, w jaki Ty go widzisz. Tak zaczęłam nawiązywać kontakty. Później wybrałam się na zlot i te kontakty przeszły w real. Może i Ty byś spróbował?

 Czasami odnoszę się do wpisów innych osób na tym forum. 

Odpowiadam na forum o programowaniu gier w języku Lua oraz luźno współpracuje z pewnym Amerykaninem nad projektem na Githubie. Przypomnę że udzielam korepetycji. 

Jestem Ci wdzięczny za wszelkie uwagi i sugestie ale czuję się jak klient firmy windykacyjnej która nęka mnie telefonami żądając spłaty przedawnionego długu. Wszelkie próby  wyjaśnienia nieporozumienia są ignorowane. A pomoc jest mi oferowana jedynie gdy przyznam się do długu:(

W dniu 8.04.2019 o 21:20, shira123 napisał:

ja tez mam zal/nawet nie wiem do kogo/o stracone lata,tez wszystko u mnie było nie tak jak u rowiesnikow.

Żal może być uzasadniony lub nie. 

W dniu 8.04.2019 o 21:20, shira123 napisał:

ty dodatkowo nie masz wsparcia w rodzine.

Mogę liczyć na pomoc brata i mamy. Ale to nie jest to czego bym oczekiwał. Z dalszą rodziną nie utrzymuje kontaktu.

W dniu 8.04.2019 o 21:20, shira123 napisał:

ale wiesz co...pomyslalam sobie,ze żadna terapia mnie nie ''uratuje'' tylko sama musze przelamywac moje leki,czasem rzucic się na gleboka wode, ja tez się cholernie boje pracy i nowych doswiadczen ale powiedziałam sobie ze nie dam 

Mogę tak postąpić jedynie gdybym nie miał wyboru. Implikację z tego wynikające są dla mnie nie do zniesienia. Wynika to ze sposobu myślenia i przyjętych przeze mnie zasad np. moja zasada to : być  uczciwy zawsze. Nie muszę się zastanawiać kiedy stosować tą zasadę. Niestety nie wszyscy respektują tą zasadę (zapewne większość) w tym specjaliści. Nie potrafię zrozumieć tych wszystkich wyjątków przez co miotam się. Trudno mi też jest podjąć decyzję skoro nie mam na czym się oprzeć (nie mam niezbędnego doświadczenia życiowego). Rady specjalistów (np. nie zawsze trzeba mówić prawdę) są nie praktyczne (o kant dupy). Co więcej specjaliści nie przekonują mnie do swoich racji/propozycji/sugestii ani nie mogą udowodnić że się mylę. Co jest źródłem nie kończących się rozterek:(

Postanowiłem egzekwować obowiązki innych wobec mnie. Gdy one okażą się nie wystarczające to skazany jestem na własne siły.

W dniu 8.04.2019 o 21:20, shira123 napisał:

niestety to ch....trudne i wymaga mega sily woli,ale próbuj. nie mow ''nie uda mi sie'' tylko ''jestem w tym swietny'' zaryzykuj,podejmij jakas prace.

Nie mówię że mi się nie uda. Nie wiem tego. Chce się przygotować. Ponadto nie chce kłamać.

W dniu 8.04.2019 o 21:20, shira123 napisał:

a nie myslales o lekach od psychiatry takich na lęki?czy bierzesz cos?

Szczerze mówiąc nie wiem na co przepisał mi lek psychiatra. Wywnioskowałem że w innym celu niż podany w ulotce. Psychiatra przepisał mi Olanzin ale zakupiłem tańszy odpowiednik tj. Ranofren. Bez zmian.

W dniu 8.04.2019 o 21:20, shira123 napisał:

i jeszcze cos,nie obwiniaj mamy,taty,brata ani siebie.to bez sensu. 

Nie obwiniam. Przedstawiam rzeczy jakimi są.

W dniu 8.04.2019 o 21:20, shira123 napisał:

jesteś jaki jesteś.

Nie wiem co chciałaś przez to powiedzieć. Równie dobrze mógłbym powiedzieć 2+2=4.

W dniu 8.04.2019 o 21:20, shira123 napisał:

i teraz tylko OD CIEBIE zależy czy się zmienisz

Mam wątpliwości. Potrafisz to udowodnić? Ponadto zmieniam się każdego dnia.

W dniu 8.04.2019 o 21:20, shira123 napisał:

ps.tez często czuje bezsilność.ale nie poddaje się.

 To dobrze. Powodzenia:)

W dniu 8.04.2019 o 21:20, shira123 napisał:

z tego co wyczytałam jesteś inteligentny i wykształcony,uprzejmy,masz zasady.to naprawdę dużo. pomysl,miales trochę sukcesow w zyciu.staraj się o nich myslec,a nie o porażkach.

Nie mam o sobie tak dużego mniemania. Z grzeczności podziękuje. Czasami sprawia mi trudność określić co jest sukcesem a co porażką nawet w odniesieniu do zdarzeń przeszłych co do których miałem wyrobione zdanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.04.2019 o 10:19, Lilith napisał:

Coś pozornie niewiele znaczącego?

 

W dniu 16.04.2019 o 10:06, Lilith napisał:

Nie mówię o istotnych decyzjach.

Mylisz się.

W dniu 16.04.2019 o 10:06, Lilith napisał:

Zacznij od małych rzeczy.

Nie rozumiem co czego zmierzasz? Mam w każdej mało istotnej sprawie podejmować decyzje spontanicznie? Jaki jest cel tego zabiegu?

W dniu 16.04.2019 o 10:06, Lilith napisał:

Dlatego nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jaki będzie koniec i czy model finalnie nie ulegnie zmianie. O tym mówię. Ty się nie zmieniłeś, Twój schemat postępowania się nie zmienił, ale może na niego wpłynąć przykładowo środowisko, w którym się znajdziesz, osoby, które poznasz i tak dalej. Zakładasz, że finał będzie taki sam jak wcześniej, ale tak naprawdę nie jesteś w stanie tego do końca przewidzieć właśnie przez wpływ tych zmiennych, które mogą wystąpić. Innymi słowy - jest nadzieja, że będzie inaczej. 

Skoryguje Cię. Przewiduje z dużym prawdopodobieństwem otrzymanie negatywnego wyniku tj. niepowodzenia. Z resztą się zgadzam.

Większe przywiązanie do zmiennych nieprzewidywalnych niż do zmiennych przewidywalnych jest według mnie irracjonalne. Takie podejście stosujesz? 

O czym my rozmawiamy? Moja teza brzmiała: Należy się skupić na zmiennych (z modelu) na które mamy wpływ.

W dniu 16.04.2019 o 10:06, Lilith napisał:

Chodziło mi o to, czy mama Cię wspiera, próbuje Ci jakoś pomóc, ale już znam odpowiedź.

Mama mnie wspierała zawsze. 

W dniu 16.04.2019 o 10:06, Lilith napisał:

Na podstawie tego, co czujesz, co jest Ci bliższe. 

Moje uczucia mogą być zawodne. Ja mojej oceny nie opieram na uczuciach ale na zasadach w tym prawie lub regulaminach. Bliższa jest mi prawda. Już się nią kieruje oraz zasadami. To nie przynosi rozstrzygnięcia. Czy skarga poparta uczuciami będzie wiarygodna? 

W dniu 16.04.2019 o 10:06, Lilith napisał:

Przepracowanie przeszłości polega na wyrzuceniu z siebie tego wszystkiego, co boli, wszystkich odczuć związanych z przeszłością, wydarzeń, które Twoim zdaniem miały wpływ na Twoje obecne problemy, wypowiedzeniem tego na głos i finalnie pogodzenie się z tym, co było, ułożenie tego w jedną całość, która już tak bardzo nie będzie przeszkadzać, nauczenie się z tym żyć, przyjęcie do wiadomości, że to, co wydarzyło się w przeszłości bardzo mocno na Ciebie wpłynęło i wytworzyło określone automatyczne schematy reagowania, które trzeba poznać, przyjrzeć się im i zmienić, ponieważ zazwyczaj przynoszą więcej szkody niż pożytku. Patrzenie na przeszłość bez wstydu, bez lęku, bez rozżalenia i złości - wtedy można powiedzieć, że się przepracowało przeszłość. To tak w skrócie.

  Czy przepracowanie przeszłości wyklucza dochodzenie swoich praw? Walkę o sprawiedliwość? Czy to jest wbrew/za zasadą: Każdy odpowiada tylko za swoje czyny?

W dniu 16.04.2019 o 10:06, Lilith napisał:

Chodzi o to, że Twoje życie trwa i możesz nim pokierować tak, żeby jeszcze coś przeżyć, żeby życie nie było wegetacją. Masz szansę na nowe doświadczenia. Może trochę inne niż miałbyś za młodu, co nie znaczy, że "gorsze". Nie jesteś stracony, nie jesteś bez szans. Jeszcze wiele możesz zdziałać, wiele osiągnąć, wiele przeżyć. 

Zgadzam się.  Ale po raz kolejny twoja wypowiedź nie jest pełna według mnie. 

Pan Tomasz komenda niesłusznie skazany na wiele lat pozbawienia wolności zdecydował walczyć o odszkodowanie. Podobnie potomkowie dekretu Bieruta zdecydowali walczyć o mienie niesłusznie odebrane im rodzicom, dziadkom. Czemu ja mam to odrzucić? 

Gdy ktoś Ci odbierze szanse na wykorzystanie życia jak chcesz aby nie było wegetacją to pozostaniesz bierna?

W dniu 16.04.2019 o 10:06, Lilith napisał:

Twoje wpisy o tym świadczą. Jest w nich dużo żalu, złości i wstydu, co świadczy o tym, że to Cię bardzo boli, jest nadal żywe i ma na Ciebie wpływ. 

Ta kwestia nie jest dla mnie zamknięta. 

W mojej głowie często przeprowadzałem eksperyment myślowy. Proponuje specjaliście oddanie mi znaczącej części swojego majątku. Niestety ani razu specjalista nie przystał na moją propozycję chodź wyraźnie podkreślałem że to kwestia zmiany perspektywy. Na koniec zadaje sobie pytanie : Czemu ja mam zmienić perspektywę która nie wynika z prawdy ani zdrowego rozsądku skoro specjalista na podobną propozycję odmawia? Oczywiście wyniki nie są do końca wiarygodne zważywszy że to twór mojego umysłu.  Niestety specjaliści nie godzą się na przedyskutowanie ich propozycji. A z wymiany poglądów nic nie wynika. Znów podeprze się przykładem. Jeżeli koleżanka poprosi Cię o coś co może wiązać się z przykrymi konsekwencjami lub wysiłkiem finansowym to nie zadasz sobie pytania czemu sama tego nie zrobi? Czy jeżeli zapytasz tą koleżankę czemu sama tego nie zrobi  a ona nie odpowie na twoje pytanie i znów ponowi swoją prośbę to uznasz ze wszystko jest w porządku i spełnisz jej prośbę? Mam prowadzić dalej mój wywód? Czy rozumiesz mój tok rozumowania?

W dniu 16.04.2019 o 10:06, Lilith napisał:

Tylko Ty sam możesz to zrobić...

Nie zgadzam się. Gdyby tak było nie musiałbym się spotykać ze specjalistami. 

Potrafisz to udowodnić?

W dniu 16.04.2019 o 10:06, Lilith napisał:

Gratuluję :) To naprawdę duże osiągnięcie. A jaką specjalność, jeśli mogę zapytać? Ja miałam iść na matematykę stosowaną, ale to było poza moim zasięgiem. W sumie nie żałuję, bo choć zawsze lubiłam matematykę, to finalnie jest ona dopiero, na którymś miejscu w kolejce. Na pierwszym od lat jest psychologia, ale to już inna para kaloszy.

Specjalność: Zastosowania matematyki. Dziękuje.

W dniu 16.04.2019 o 10:06, Lilith napisał:

Dlaczego w ten sposób to odbierasz? Zwyczajnie rozmawiamy. Nie chodzi mi o to, żebyś się do czegokolwiek przyznawał, ale żebyś wziął pod uwagę inne spojrzenie. To, co piszę w postach nie jest prawdą objawioną, którą masz obowiązek wcielić w życie. To tylko moje subiektywne spojrzenie, które możesz, ale nie musisz wziąć pod uwagę :) 

To były przemyślenia o charakterze ogólnym. Nie dotyczyły naszej rozmowy.

Spróbuje to krótko wyjaśnić.  Nie rozstrzyga się kto jest winny ale tylko mi proponuję się rozwiązania wymagające wysiłku, czasu i pracy.  Ja mogę te rozwiązania jedynie przyjąć lub odmówić. Nie mogę dyskutować na temat pomocy mi udzielanej. Podobnie firmy windykacyjne nie chcą dyskutować o zasadności długu lecz dopytują się  kiedy zostanie spłacony. Ponadto często nie składają spraw do Sądów  bo wiedzą że ich roszczenia nie mają podstaw prawnych chyba że ktoś przyzna się do długu. 

Doceniam twoje odmienne zdanie ale póki nie wiem czy to jest prawda jest dla mnie mało użyteczne! Co najwyżej moje je porównać z innym. Wskazać różnice i podobieństwa oraz stwierdzenia z którymi się zgadzam. To jest powodów dla którego tak gorąco i uparcie zabiegam o rozstrzygnięcie/dyskusje przy różnicy  zdań. Im więcej zdań odrębnych tym większą pracę muszę wykonać aby je zanalizować. Za dobrze radzę sobie w zmianie perspektywy i łatwo umiem odczytać intencję drugiej strony. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

john

uderza mnie twoje ogromne poczucie zalu i krzywdy,mam tez wrazenie ze trochę ''zżyjesz przeszloscia''

 

ja bedac na terapii grupowej tez miałam taki okres,zalu,krzywdy do siebie rodzicow,otoczenia. ale to minelo,wybaczylam,postanowilam zyc  teraz ,a nie przeszloscia.

dobrze Lilith napisala,po co nadmiernie skupiać się na przeszlosci,jej nie zmienisz,ale masz zycie,jestes młody,wszystko przed toba.

 

pozwol ze zadam Ci pytanie-co chcesz osiagnac? jakie masz marzenia? gdzie widzisz siebie za 5 lat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

shira123 -> ja mam podobnie,am mam ogromny żal do ludzi, że nie rozumieją moich problemów (głównie do specjalistów). Uważam, że oni nie potrafią pomagać bo u mnie problemem nie jest zaburzenie tylko sposób, w jaki interpretuję rzeczywistość plus moje osobiste oczekiwania co do tego, jak chciałbym żyć itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pablo,

studiuje psychologie.  to co robisz nazywa się fiksacja, zafiksowales się na pewnym zawodzie,ktorego nie możesz wykonywać/dobrze rozumiem?/

wiesz podam ci taki przyklad

facet sportowiec,futbolista,stracil noge w wypadku

marzyl o karierze sportowej

ma on 2 wyjscia

1.pograzyc się w rozpaczy,desperacji,i do końca zycia oplakiwac swój los nic nie robiac

2.rozpatrzyc inne możliwości.kariera sportowa już nie ale może cos innego go interesuje?co moglby realnie robic?

i jest wiele przykladow ludzi którzy nie poddali się w takiej sytuacji

wszysystko jest w twojej glowie.

ale jeżeli NIE CHCESZ nic zmienić to żaden specjalista nie pomoze

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×