Skocz do zawartości
Nerwica.com

SERTRALINA (ApoSerta, Asentra, Asertin, Miravil, Sastium, Sertagen, Sertralina Krka, Sertranorm, Seraloft, Stimuloton, Zoloft, Zotral)


shadow_no

Czy sertralina pomogła Ci w Twoich zaburzeniach?  

104 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy sertralina pomogła Ci w Twoich zaburzeniach?

    • Tak
      60
    • Nie
      27
    • Zaszkodziła
      17


Rekomendowane odpowiedzi

Sorry, że się wtrącę, ale brałem jakiś czas Sertrę. Jeśli jesteście zaprawieni w lekach tzn. tolerancja na SSRI to nie pieprzcie się w powolne zwiększanie dawek,

tylko próbujcie coś w tym stylu: 3 pierwsze dni na 25mg, następne 7 dni 50mg, a potem docelowo 100mg i czekanie 2-3 tygodnie max na docelowy efekt.

Zaoszczędzicie sporo czasu, a skutki uboczne będą niemal takie same, głównie zaburzenia ze strony ukł. pokarmowego i pobudzenie ze strony OUN ale na wystarczy nawet Hydroxyzyna albo mikrodawka benzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Łatwiej Wam się zmierzyć z depresją jeśli macie sprzymierzeńca w postaci leku, który daję świadomość, że zadziała i będzie lepiej? Może już sama taka świadomość dużo daje w takiej terapii, a sam lek to tylko na granicy placebo. Zmiany w naszym postrzeganiu zachodzą w czasie. Może lek dodaję tylko nam takiej pseudo - pewności, że to wszystko się zmieni. Jak to jest?

 

możliwe calkiem nawet bardzo , co do leków , ale nie ważne jak , ważne by było lepiej ;>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorry, że się wtrącę, ale brałem jakiś czas Sertrę. Jeśli jesteście zaprawieni w lekach tzn. tolerancja na SSRI to nie pieprzcie się w powolne zwiększanie dawek,

tylko próbujcie coś w tym stylu: 3 pierwsze dni na 25mg, następne 7 dni 50mg, a potem docelowo 100mg i czekanie 2-3 tygodnie max na docelowy efekt.

Zaoszczędzicie sporo czasu, a skutki uboczne będą niemal takie same, głównie zaburzenia ze strony ukł. pokarmowego i pobudzenie ze strony OUN ale na wystarczy nawet Hydroxyzyna albo mikrodawka benzo.

Zgadzam się z tobą. Ja do tej pory żałuję, że się męczyłam na 50 mg 3 tyg, a jakąkolwiek poprawę zauważyłam dopiero przy 75 mg. Dużą poprawę za to dopiero na 125 mg.

 

Ok. tydzień na 150 mg jest okej. Poprawiona motywacja. W końcu zaczęłam mieć ochotę na gotowanie, bo wcześniej w ogóle nie miałam do tego głowy i gdyby nie mąż to bym pewnie kupowała tylko herbatniki i wodę :P a tak jechaliśmy na gotowcach i kanapkach... Mam drobną nadzieję, że może będzie jeszcze lepiej i dostanę kopa powera, ale nawet jak nie to i tak jest znośnie... W porównaniu do tego co było na pewno ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dr. Psycho Trepens

próbujcie coś w tym stylu: 3 pierwsze dni na 25mg, następne 7 dni 50mg, a potem docelowo 100mg i czekanie 2-3 tygodnie max na docelowy efekt.

 

 

Ja właśnie wchodząc na dawkę 100 mg podobnie zwiększałam dawkę, tj. 3 pierwsze dni na 25mg, następne 14 dni 50mg, a potem docelowo 100mg. Z tym ,że na efekt czekałam nieco dłużej, chyba z miesiąc. Tylko ,że sytuacja rodzinna spowodowała, że postanowiłam , po 8 miesiącach brania leku , zwiększyć jednak do 125 . Biorę już tę dawkę 3 tygodnie i jest gorzej niż było na 100-tce. Jeszcze się chyba nie wkręciła, mam jeszcze uboki, a lekarz nie chce żebym zwiększała dalej, że ta dawka zadziała. Jakie masz doświadczenia w tym temacie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyjmowałem kilka lat temu sertraline w dawce 250 mg/db. Blokuje skutecznie odczuwanie negatywnych emocji i daje kopa do działania. Początki jednak są bardzo ciężkie. W pierwszym miesiącu lęki potęgują się znacząco. Do tego dochodzi bezsenność.

Polecam, ale na początku w połączeniu np. z trazodonem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyjmowałem kilka lat temu sertraline w dawce 250 mg/db. Blokuje skutecznie odczuwanie negatywnych emocji i daje kopa do działania. Początki jednak są bardzo ciężkie. W pierwszym miesiącu lęki potęgują się znacząco. Do tego dochodzi bezsenność.

Polecam, ale na początku w połączeniu np. z trazodonem.

 

Też brałem 250mg na przełomie 2010/2011, jednak u mnie na takiej dawce występowało jedynie silne działanie serotoninowe, brak pobudzenia, do tego skutki uboczne powyżej 150mg były naprawdę uciążliwe i nie mijały.

 

Sertralina to cholernie dziwny SSRI, który moim zdaniem/moim odczuciu na każdej dawce daje takie samo działanie na dopaminę, a im większa dawka tym blokada serotoniny między synapsami przewyższa wszystko i mamy klasyczne uwalenie/zmulenie serotoniną a ociupina dopaminy nie dochodzi do głosu, jest wypierana. ALE TO TYLKO MOJA HIPOTEZA, być może jest nieco inaczej.

 

-- 26 lip 2017, 22:23 --

 

Ja właśnie wchodząc na dawkę 100 mg podobnie zwiększałam dawkę, tj. 3 pierwsze dni na 25mg, następne 14 dni 50mg, a potem docelowo 100mg. Z tym ,że na efekt czekałam nieco dłużej, chyba z miesiąc. Tylko ,że sytuacja rodzinna spowodowała, że postanowiłam , po 8 miesiącach brania leku , zwiększyć jednak do 125 . Biorę już tę dawkę 3 tygodnie i jest gorzej niż było na 100-tce. Jeszcze się chyba nie wkręciła, mam jeszcze uboki, a lekarz nie chce żebym zwiększała dalej, że ta dawka zadziała. Jakie masz doświadczenia w tym temacie.

 

Dziwna sprawa, bardzo. Powinnaś jedynie poczuć trochę dyskomfortu ze strony żołądka i jelit. Ale samopoczucie powinno być już nieco lepsze, tzn. silniejsze uspokojenie/obojętność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jarek89, przy jakiej dawce dało kopa do działania?

Z tego co pamiętam, od 150-175 mg/db. Większe dawkowanie nie miało sensu, bo nie potęgowało efektu. Dlatego szybko zszedłem z 250 do 175 mg.

 

Do sertraliny miałem 3 podejścia.

Za pierwszym razem (2-3 miechy brania) miałem wrażenie, że nie przynosi skutku. Przeszedłem na wysokie dawki wenlafaksyny - dawała ona duże pobudzenie, ale takie mocno sztuczne, musiałem non stop coś robić, mimo zmęczenia. Do tego doszły "niezwykłe sny", które po kilkunastu tygodniach były mało fajne.

Wróciłem do sertraliny i przyjmowałem ją przez trochę ponad rok. W tym czasie znalazłem sobie pracę, zawarłem sporo znajomości. Krótko mówiąc zacząłem skutecznie ogarniać swoje życie.

 

Los sprawił, że po 3 latach od odstawienia sertraliny dopadł mnie rodzaj lęku dotychczas mało mi znany, czyli zaburzenie paniczne. W bardzo krótkim czasie się rozkręciło z pełną agorafobią. Przestałem prawie wychodzić z domu i w ogóle była masakra. Czułem się jak kaleka.

Wtedy chciałem wrócić do sertraliny. Niestety, przy początkowym nasileniu i tak rozkręconych na maxa napadów paniki i lęku uogólnionego, nie wytrzymałem i musiałem odstawić.

 

Przestawiłem się na trazodon (zacząłem go brać na bezsenność, ataki paniki miałem też w nocy). Zwiększałem dawkowanie do 250 mg i stopniowo wychodziłem z nerwicy lękowej. Choć to było związane też z ciężką walką z objawami, które mnie opanowały w 100%. Po 5 miesiącach nie miałem już prawie żadnych objawów. I pozbyłem się choroby w 99% ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przykro mi to słyszeć inez :/ U mnie też gorzej, męczą mnie sny, pojawił się znowu lęk poranny. Akurat miałam wczoraj wizytę i lekarz powiedział, że to wszystko przez stres związany z powrotem do pracy. Ze względu na upały w przyszłym tyg. wyprosiłam jeszcze tydz. zwolnienia (słabo mi się robi w szczególności w zatłoczonych środkach komunikacji), ale mocno mi ten powrót chodzi po piętach... Cóż zrobić, sertra wszystkich problemów nie rozwiąże :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przykro mi to słyszeć inez :/ U mnie też gorzej, męczą mnie sny, pojawił się znowu lęk poranny. Akurat miałam wczoraj wizytę i lekarz powiedział, że to wszystko przez stres związany z powrotem do pracy. Ze względu na upały w przyszłym tyg. wyprosiłam jeszcze tydz. zwolnienia (słabo mi się robi w szczególności w zatłoczonych środkach komunikacji), ale mocno mi ten powrót chodzi po piętach... Cóż zrobić, sertra wszystkich problemów nie rozwiąże :/

Ja do pracy mam wrócić w przyszły piątek i teraz też nie wiem jak to będzie. Jeszcze lekarz mi nie odpisuje czy tak może być jeszcze w 3 tyg po zwiększeniu dawki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny nie martwcie się będzie dobrze. Na razie jeszcze odczuwacie niekorzystne działanie leku, bo organizm jeszcze nie nasycił się lekiem. Ja zawsze gdy podwyższałam dawkę czułam przypływ energii, lepsze samopoczucie , ale tylko przez pare dni, potem wszystko siadało i pojawiały się właśnie niekorzystne objawy. Ale na poprawę przy wejściu na wyższą dawkę zwykle trzeba trochę poczekać. Lekarz powiedział, że organizm musi nasycić się lekiem, wtedy zostaną wyparte te wszystkie niekorzystne objawy. Czasami jak za długo one trwają to może być za mała dawka ( serotonina szaleje wszędzie w organizmie , tylko nie w głowie). U mnie 29 dzień na dawce 125 , a też nie jest ciekawie. Wieczory znośne , zwłaszcza jak wezmę lerivon , ale poranki są b. trudne, nie mogę się ogarnąć, jestem jakaś skołowana, ale już tak miałam przy wejściu na 100 mg. Poprawa następowała powoli ( po ok. 2 m-cach). Więc czekam cierpliwie i tym razem na poprawę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biorę Asertin 150 mg już pół roku.Zaczynałam od 100mg od razu po odstawieniu wenlafaksyny 150mg,którą brałam przez 5lat. W styczniu trafiłam do psychiatry z bardzo silnymi lękami i napadami paniki.Dostałam 30 dni zwolnienia,potem jeszcze miałam 2 tygodnie ferii /pracuję w szkole/. Całe prawie 6 tygodni prawie nie ruszałam się z domu bo się nie dało.Bardzo ciężko znosiłam poranne lęki,które nijak nie chciały minąć.Miewałam w ciągu dnia lepsze momenty ale i tak każda nawet najdrobniejsza czynność urastała do rangi wyczynu.Bardzo się bałam powrotu do pracy a o jeździe autem bałam się nawet myśleć.Działanie asertinu było u mnie bardzo powolne choć starałam się wierzyć,że jest coraz lepiej.Lekarka chciała mi przedłużyć zwolnienie ale odmówiłam.Bałam się,że dalszy pobyt w domu spowoduje,że już się nie podźwignę.Zaczęłam pracować,jeździć autem i jakoś funkcjonować w codziennym życiu.Do formy jednak wracam do dziś.Nie ma napadów lęku czy paniki ale nie ma też we mnie radości z życia.Niemal fizycznie czuję wewnętrzną blokadę.Nie wiem czy potrafiłabym zapłakać lub bardzo się z czegoś ucieszyć.Moje emocje są płaskie.Nie było ani razu "kopa" czy "powera".Nie ma też dołów.Są za to niepokoje lub nastrój przygnębienia.Nie było tak ze mną gdy brałam wenlafaksynę. Wtedy żyłam,teraz wegetuję.Jadę wkrótce do swojej doktorki powiedzieć jej o tym.Miało być lepiej z nadejściem wiosny i lata ale nie jest.Może powinnam zwiększyć dawkę do 175 mg lub 200? Ciężko mi jakoś uwierzyć,że ten antydepresant pozwoli mi normalnie żyć.Gdybym miała nadać barwę temu lekowi byłaby niewątpliwie szara bo tak wygląda teraz moje życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biorę Asertin 150 mg już pół roku.Zaczynałam od 100mg od razu po odstawieniu wenlafaksyny 150mg,którą brałam przez 5lat. W styczniu trafiłam do psychiatry z bardzo silnymi lękami i napadami paniki.Dostałam 30 dni zwolnienia,potem jeszcze miałam 2 tygodnie ferii /pracuję w szkole/. Całe prawie 6 tygodni prawie nie ruszałam się z domu bo się nie dało.Bardzo ciężko znosiłam poranne lęki,które nijak nie chciały minąć.Miewałam w ciągu dnia lepsze momenty ale i tak każda nawet najdrobniejsza czynność urastała do rangi wyczynu.Bardzo się bałam powrotu do pracy a o jeździe autem bałam się nawet myśleć.Działanie asertinu było u mnie bardzo powolne choć starałam się wierzyć,że jest coraz lepiej.Lekarka chciała mi przedłużyć zwolnienie ale odmówiłam.Bałam się,że dalszy pobyt w domu spowoduje,że już się nie podźwignę.Zaczęłam pracować,jeździć autem i jakoś funkcjonować w codziennym życiu.Do formy jednak wracam do dziś.Nie ma napadów lęku czy paniki ale nie ma też we mnie radości z życia.Niemal fizycznie czuję wewnętrzną blokadę.Nie wiem czy potrafiłabym zapłakać lub bardzo się z czegoś ucieszyć.Moje emocje są płaskie.Nie było ani razu "kopa" czy "powera".Nie ma też dołów.Są za to niepokoje lub nastrój przygnębienia.Nie było tak ze mną gdy brałam wenlafaksynę. Wtedy żyłam,teraz wegetuję.Jadę wkrótce do swojej doktorki powiedzieć jej o tym.Miało być lepiej z nadejściem wiosny i lata ale nie jest.Może powinnam zwiększyć dawkę do 175 mg lub 200? Ciężko mi jakoś uwierzyć,że ten antydepresant pozwoli mi normalnie żyć.Gdybym miała nadać barwę temu lekowi byłaby niewątpliwie szara bo tak wygląda teraz moje życie.

 

Do tej pory dostałaś leki które bardziej aktywizują ale słabiej podnoszą nastrój. Może poproś swojego psychiatrę o przypisanie czegoś typowo uspokajającego w sensie antydepresyjnym, np. Escitalopram który ma najmniej skutków ubocznych albo pewną Paroksetynę i wtedy próbuj. Te leki nie dodadzą Ci kopa, ale poprawią znacznie nastrój a przez to może będzie Ci się lepiej podejmować jakichkolwiek działań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, że warto spróbować w takim wypadku od razu zmienić lek. Sertralina zazwyczaj wykazuje beznadziejne działanie, trudno trafić z dawką no i rozkręca się nie wiadomo ile, a w międzyczasie można ześwirować. Tak jak kolega wyżej napisał paroksetyna, escitaplopram, może też jakiś TLPD. Możesz też wspomóc się jakąś dawką aktywizującą bendodiazepiny, ale jaka na Ciebie tak działa nie wiem. U mnie większa dawka alprazolamu tak działa, mała dawka klonazepamu (usuwa depresję, podnosi nastrój) , mała dawka diazepamu (uspokaja, nastraja), więszka dawka oksazepamu (pobudza myślenie, nadaje lekkości umysłowi). Możesz też zainteresować się CBD, daję też dobre skutki w takich stanach zdołowania i braku emocjonalności.

Pregabalina ma też początkowe działanie pobudzające, przeciwlękowe, ale to dość specyficzny lek. Stosujesz jakieś stabilizatory nastroju do tej sertraliny?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biorę sulpiryd 100mg rano.Miałam zapas w domu i kiedy powiedziałam lekarce o obniżonym nastroju zaleciła mi ponowne branie.Coś tam działa bo jak mi się skończył i zrobiłam przerwę to gorzej się czułam.Mam doraźnie brać alprazolam 0,5 mg.Tak też go biorę dzieląc jeszcze na pół.Trochę obawiałam się uzależnienia stąd taka ostrożność.Dawno temu brałam xanax SR chyba 1mg i pamiętam,że bardzo dobrze się wtedy czułam.Teraz łykam alprazolam jak pojawia się niepokój.Może sr byłby dla mnie lepszy skoro stany niepokoju dopadają mnie w różnych porach dnia?

Gdy zaczęłam brać sertralinę moja doktor dorzuciła mi lerivon na noc i ketrel 3 razy dziennie.Po lerivonie wręcz puchłam /już raz w przeszłości tak było/ więc go odstawiłam a ketrel kompletnie mnie rozwalał i po kilku dniach też musiałam go odstawić.Wszystko oczywiście konsultowałam z psychiatrą.Powiedziała,że jestem lekooporna i wtedy dopiero przepisała mi alprazolam .Kiedy po ponad miesiącu nadal miałam uporczywe lęki zaproponowała perazynę25mg rano i w południe.Zadziałała na mnie fatalnie.Popadłam w taki dół,że aż miałam myśli samobójcze.Sama siebie podziwiam,że po 6 tygodniach mordęgi i nieudanych eksperymentów z lekami wróciłam do pracy.Pisałam już tutaj jak dwa dni przed powrotem niemal uczyłam się od nowa jazdy samochodem.Jestem dość zdyscyplinowanym pacjentem i dbam o właściwy tryb życia.Nie oczekuję od leków by działały jak pigułki szczęścia.Depresję leczę od lat i poznałam działanie różnych leków.Teraz odczuwam największy dyskomfort.Mam wrażenie,że sertralina ciągnie mnie w dół.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sertralina swoją drogą, ale z tych "eksperymentów" widzę, że dowalała Ci neuroleptyki. To leki o bardzo szerokim spektrum działania ale niestety nie dla każdego są dobre. Szczególnie, że najczęściej powodują sedację i obniżony nastrój.

W przypadku sulpirydu jest trochę inaczej, w dawce którą brałaś powinien zarazem nieco uspokajać a nieco aktywizować. Ten lek jest dość dobry i nie czuć jego mocnego wjazdu jak na przykład przy kwetiapinie czy perazynie.

Lekarka trochę się z Tobą bawi w kotka i myszkę, stwierdzenie, że jesteś lekooporna bo źle reagujesz na leki zapisane przez nią też jest śmieszne. Po prostu nie umie Ci dobrać leków i dawek. Tylko z tym sulpirydem się jej udało. A takie leki jak kwetiapina nie są lekami pierwszego rzutu w leczeniu depresji. A dawanie alprazolamu na sam koniec to też trywialne.

Spróbuj się coś więcej dowiedzieć od niej o stabilizatorach typu karbamizepina czy lamotrygina. I o wymienionych wyżej lekach, może też o klomipraminie choć tutaj bym się dłużej zastanowił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz sporo racji ernest.Zaczęłam mieć wątpliwości co do kompetencji mojej psychiatry właśnie wtedy gdy zarzuciła mnie tamtymi lekami i spowodowała,że przez półtora miesiąca żyłam jak jakieś zombie.Do pracy wróciłam mimo ,że sugerowała dalsze zwolnienie.Zaserwowałam sobie magnez,witaminę D3 i postarałam się bardzo dbać o zdrowy styl życia.Teraz na wakacjach maksymalnie wystawiam się na słońce i zażywam dużo ruchu."Obiecała" mi,że lato będzie przełomem i wróci dobre samopoczucie.Ale to nie jest to.Jest opór,blokada a potem działanie na zasadzie zdrowego rozsądku.Chcę już poczuć luz i normalność.O stabilizatory popytam bo sporo o nich czytałam i kto wie czy to nie będzie to.Dzięki ernest

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

btw. W ogóle Ci lekarze to jacyś jebnięci moim zdaniem, atypowe antydepresanty takie jak sertralina czy wenlafaksyna to się powinno podawać dopiero po wypróbowaniu pewnych, sedatywnych antydepów.

sertralina i wenla mają swoje skutki uboczne i osoby które wcześniej nie brały w ogóle SSRI mogą mieć spory problem z oswojeniem się na nich.

 

dla tych co dopiero leczą się od niedawna, drobna porada, ziele dziurwca - napar pity w odpowiednich ilościach działa również antydepresyjnie a na dodatek jest świetnie tolerowany, polecam to wypróbować, udowodnione naukowo - pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

btw. W ogóle Ci lekarze to jacyś jebnięci moim zdaniem, atypowe antydepresanty takie jak sertralina czy wenlafaksyna to się powinno podawać dopiero po wypróbowaniu pewnych, sedatywnych antydepów..

 

Sertralina jest atypowym SSRI? Pierwsze słyszę :) Że minimalnie blokuje transporter DAT czyni ją atypowym? Przecież każdy z SSRI ma jakiś swój dodatkowy mechanizm.

W ogóle takie gadanie, że jakiś SSRI jest beznadziejny a inny lepszy to tylko subiektywna ocena ludzi z forum - każdy potrzebuje co innego.

Tak wychwalana przez wszystkich paroksetyna to był mój pierwszy SSRI który działał na mnie fatalnie we wszystkich aspektach: bezsenność, nerwowość, zwarzywienie, brak ochoty na kontakty z ludźmi itp. Po zmianie na sertralinie zupełnie inna bajka. Depresja i nerwica znikły w 2 tygodnie i miałem remisję na długie miesiące.

Tak więc na każdego co innego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie gorszy nastrój jest spowodowany czynnikami zewnętrznymi, a nie samym lekiem. Lekarz z którym niedawno rozmawiałam powiedział, że często przychodzą do niego ludzie i mówią "ma mi pan dać leki, które mają mnie uzdrowić", a goście mają po 60 pare lat i ciężkie życie za sobą. I co? Sertra ani żaden lek to nie jest studnia życzeń, one mają nas wzmocnić, ale nie pójdą za nas do pracy, nie ożywią zmarłych ani nie spłacą naszych długów.

 

Przeżywam teraz ciężkie chwile (choroba w rodzinie) i mąż powiedział, że widzi we mnie regres tj robię te rzeczy, które "wyleczyła" sertra na nowo... Ale to nie jest wina leku, to wina zasranego życia. Gdy życie odpuści, wróci spokój. Lekarz też mnie o tym ostrzegał, że mogę czuć pogorszenie i to jest normalne.

 

Co do nastroju często czytam, że ludzie na SSRI są smutni, zdołowani, puści, szarzy... Też to w mniejszym lub większym stopniu odczuwam. Myślę, że szczególnie dołuje to osoby, które są z natury radosne. Ja "z natury" byłam zawzięta, wycofana, nerwowa, nadwrażliwa, choleryczna... Sertra odkryła moją lepszą stronę, pozwoliła się wyciszyć, od nowa uczę się, że można przyjemnie spędzać czas z innymi ludźmi. Może dlatego, nie odczuwam tego spłycenia uczuć zbyt dotkliwie, bo moje uczucia dawniej działały na moją niekorzyść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Tobą w pełni Heather. Na problemy życiowe pigułki szczęścia nie ma.Od lat zmagam się z depresją przez co stałam się uważnym obserwatorem siebie samej.Jestem osobą o spokojnym usposobieniu a moja choroba nigdy nie miała postaci dwubiegunowej.Życiowe problemy spowodowały,że jestem niezwykle ostrożna jeśli chodzi o optymizm.Dużo pracy wkładam jednak w to by nie kręcić "czarnych scenariuszy" i każdy niemal dzień starannie planuję by nie fundować sobie huśtawek nastroju.Po zimowym nawrocie depresji kiedy to psychiatra włączyła do mojego leczenia sertralinę z ufnością i nadzieją poddałam się terapii.Cierpliwie znosiłam kolejne tygodnie niewielkiej poprawy i skutki działania wspomagających leków,które mój organizm odrzucał.Po 6 tygodniach wróciłam jednak do pracy pomimo bardzo słabej kondycji psychicznej.Uznałam,że siedzenie w domu nie sprzyja powrotowi do formy.Jestem nauczycielem więc dużo wysiłku musiałam wkładać w to by każdego dnia stanąć z uśmiechem przed młodzieżą i w dodatku przekazać im stosowną wiedzę.Nie było lekko bo bardzo często dopadały mnie spadki nastroju przybierając nierzadko postać anhedonii.Ustąpiły jednak lęki i napady paniki co jest dla mnie niezwykle istotne.Nie szarpią mną zmienne nastroje ale czuję się jakbym była w skorupie.Są dni kiedy tli się we mnie bezzasadny niepokój i nie umiem sobie z tym stanem poradzić.Może i masz rację Heather,że to po prostu życie.Nie jestem młodą osobą.Za dwa lata stuknie mi 40-letni jubileusz pracy w szkole.Życie prywatne też więcej ma trosk niż radości więc ma to niewątpliwy wpływ na moją psychikę.Biorę to wszystko pod uwagę i nie jest tak,że liczę na to,że leki rozwiążą za mnie problemy.Brakuje mi jednak chwil gdzie odczułabym coś więcej niż wyciszenie i sztuczny spokój.5 lat brałam wenlafaksynę ale się "wypaliła".Inaczej na niej funkcjonowałam.Cóż,póki co żyję z pewnym dyskomfortem wprawdzie ale może tak ma być...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Jestem tutaj nowy i mam pytanie do osób wtajemniczonych - czy Zoloft pomoże w sytuacji, gdy mam obsesję na punkcie hałasów powodowanych przez sąsiadów? Tak naprawdę wiem, że to jest obsesja, nasłuchuję każdego kroku, każdego dźwięku i dostaję szału. Oprócz tego mam nerwicę natręctw. Pytanie czy Zoloft również złagodzi objawy tej obsesji na sąsiadów?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×