Skocz do zawartości
Nerwica.com

SERTRALINA (ApoSerta, Asentra, Asertin, Miravil, Sastium, Sertagen, Sertralina Krka, Sertranorm, Seraloft, Stimuloton, Zoloft, Zotral)


shadow_no

Czy sertralina pomogła Ci w Twoich zaburzeniach?  

104 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy sertralina pomogła Ci w Twoich zaburzeniach?

    • Tak
      60
    • Nie
      27
    • Zaszkodziła
      17


Rekomendowane odpowiedzi

cala w trawie, buspiron do asentry

Dziękuję,a jak to działa?

 

-- 03 lis 2012, 02:33 --

 

cala w trawie, buspiron do asentry

Dziękuję,a jak to działa?

czy dobrze wspolgra z asentra?

ciekawe czy lekarz mi go przepisze aaaa i czy mozna go stosowac dlugotrwale?

i co ten lek powoduje?co u mnie ulepszy?

Bardzo prosze o odpowiedzi,bo lada dzien wizyta a asentra nie dziala jak trzeba....tzn lęki atakują i mniej radosna jestem :(

ODPOWIEDZCIE bardzo prosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

capranera, nie rezygnuj tak łatwo z leku ! spróbuj zamiennika, np. setaloftu. dużo osób reaguje różnie na różne zamienniki mimo tej samej substancji czynnej. zapytaj lekarza, czy nie ma np. jakiegoś listka innego leku z sertraliną w zanadrzu [a nuż widelec kiedyś pacjent oddał bo mu nie pasował lek].

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brałam fluoksetynę (byłó super), citalopram (też ok), tylko ta sertralina wywołuje tak nasilony lęk, ze nie mogę funkcjonować.

Jest to tak ogromne cierpienie, że nie mam siły- budzę się około 5 rano i zaczyna się jazda- takiego lęku nigdy nie miałam, nawet bez leków.

 

Mam wytrzymać do poniedziałku i zmieniamy lek. To, co teraz przechodzę to gehenna- boję się Afobamu, ale muszę go brać- nie ma innego wyjścia. W piątek ide do pracy, też sobie tego nie wyobrażam.

Nie wiedziałam, że LĘK może być tak silny i odbierać możkiwość życia.

Tracę już nadzieję na cokolwiek. Wiem, że były tutaj przypadki, że ludzie musieli odstawić sertralinę z powodu tego lęku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tutaj to były przypadki wszelakie ..przecież w dziale leki udzielają się prawie sami lekomaniacy :) Powiem Ci, że sam odczułem silne działanie nasilające lęki na początku plus nerwowość. Ludzie dostają od doktora jakieś wspomagacze na początek kuracji , np. Afobam. ..zresztą lekarz najlepiej będzie wiedział czy to normalne skutki uboczne czy doświadczasz czegoś ekstra.

 

A na początu brania fluo czułaś się dobrze? Brałaś coś dodatkowego na początku kuracji fluo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na wszystkich lekach, jakie brałam miałam pozytywny zaskok po 1-2 dniach- zero lęku, czegokolwiek.

Fluo zawsze zaczynala działać najszybciej na plus- chęć do życia, robienia czegokolwiek, mniejsze natręctwa.

 

To, co mi się zdarzyło z zoloftem, to mój debiut lękowy - nigdy czegoś takiego nie przeżyłam.

 

Dzwoniłam dzisiaj do psychorenowatora- namawiał mnie, żebym jeszcze wytrzymywała- ale ja już naprawdę nie mogę- nie chcę skończyć w psychiatryku, bo mam rodzinę, absorbujące dziecko.

 

Dzisiaj nie spałam pół nocy od tego lęku.

 

Jutro mam wizytę z ostateczną decyzją o zmianie leku - lekarz ostrzegł, że z innymi lekami może być to samo - jest takie ryzyko,ale ja muszę je podjąć, bo odlatuję teraz. KIedyś byłam w miarę normalnym człowiekiem (nawet bez leków), teraz staczam się na dno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

cytat:

Lek – każda substancja, niezależnie od pochodzenia (naturalnego lub syntetycznego), nadająca się do bezpośredniego wprowadzana do organizmu w odpowiedniej postaci farmaceutycznej w celu osiągnięcia pożądanego efektu terapeutycznego, lub w celu zapobiegania chorobie, często podawana w ściśle określonej dawce.

 

Pytam się k.. gdzie tu sens i logika działania w taki sposob iż człowiek funkcjonuje lepiej na tzw "lekach". Na czym to polega? Przecież narkotyki np LSD ktore jest pochodną Sertraliny także sprawia iż człowiek ma wrażenie "lepszego funkcjonowania" ale pytanie po co?

Od ponad 5 lat zmieniam co jakis czas ten pioruński związek chemiczny na inny, znowu zamieniam, bo chyba jednak ma złe "efekty uboczne", lub nie działa jak trzeba.

 

Pytam się siebie teraz co to znaczy działać? Jak sobie zajaram czystej marihuany to owszem działa ona, koncentruję się na rzeczach istotnych dla mnie, czyli utożsamianie się z pięknem tego świata, obserwacja jego prawdziwego piękna. Czy nie na tym polega działanie tych wspaniałych chemicznych związków, na zarządzanie przekaźnikami neuronowymi w taki sposób by widzieć świat lepiej? Czym zarazem różni się od substancji uważanych za narkotykowe? Nie powoduje takiego spustoszenia w organizmie? A czymże jest uczenie organizmu funkcjonowania przy wsparciu tych substancji? Jest to zmiana działania systemu nerwowego.

 

Powiedzcie mi proszę jak wy to widzicie? Mi lek zawsze kojarzył się z czymś co leczy, jak powyższa definicja mówi. Czymś co ma leczyć chorobę a nie być jak Gripex łagodząc jej skutki - wiadomo że gripex itp to nie lek. Lekiem jest coś co powoduje że czlowiek zdrowieje. Najlepszym przykładem może tu być chemia stosowana przy leczeniu nowotworow która powoduje zabicie źrodła choroby! Spustasza przy tym organizm podobnie jak jakiś narkotyk ale LECZY!

 

Jak przy tym wygląda stanowisko farmakologii typu SSRI itp. wiecie jak to działa chociaż? Organizm dostaje substancje która steruje przekazem substancji serotoniny i tutaj takze dopaminy w przekaźnikach neuronowych odpowiedzialnych miedzy innymi za nasze postrzeganie świata (nie będę tutaj już rozwijał zagadnienia, patrz wikipedia).

 

W moim organizmie substancje te nie zmieniły nic poza doraźnym lepszym samopoczuciem? Hmm a wiec dowiedziałem się prawdy, o to tutaj chodzi!

Wszelkie terapie na jakie uczęszczałem, a w tej materii nie próżnowałem nauczyły mnie lepiej funkcjonować, czuć się lepiej, lepiej reagować! Postanowiłem z nich korzystać gdy czułem kompletną stagnację działania tzw. "leków".

 

W tej chwili nie biorę Sertraliny i zaczynam czuć siebie w pełni, w pełni czuję swoje lęki, swoją k..wicę, swoją swojość. Nie jestem otępiony i uspokojony, jestem sobą. Czy nie takie dano mi prawo wraz z narodzinami na tym pięknym świecie? Mam swoją depresję, i czemu nie miałbym jej odczuwać, czemu mam siebie samego oszukać?

Pisanie typu, po tym mi lepiej, po tym nie itd przyprawia mnie o wściekłość iż człowiek zaczyna wierzyć iż to mu pomaga? jak pomaga? nie rozumiem? czuje się lepiej?

 

I to nazwaną kuracją? Leczeniem? To jest Lek? Ja myślałem że lek jest do leczenia, a leczenie to działanie w kierunku unicestwienia choroby. Jest mi przykro że ludzkość idzie w tym kierunku, kierować naszymi reakcjami mają związki chemiczne! Co za zaszczyt, móc żyć w takich czasach! pieknie

 

Tego oczekujecie od leczenia waszej, depresji, lękowej depresji, nerwicy? Czy to wam wystarcza? Mi nie, ja chcę żyć pełnią życia i czuć jak ja sam czuję.

Chciałbym znać opinię innych na ten temat,

 

Pozdrawiam wszystkich serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

renegat nie wiem jakie leki brałeś, ale z reguły po lekach człowieka czuje się normalnie tzn. odczuwa te wszystkie stany (kurwica, lęki) adekwatnie do sytuacji. natomiast nie są one permanentne, patologiczne, trwające ciągle, 24h. inaczej rzecz ujmując leki powinny powodować, że człowiek czuje się normalnie, jak bez leków. to nie są sztuczne tabletki szczęścia.

 

-- 10 lis 2012, 18:57 --

 

Moi Drodzy,

Biorę Zoloft od poniedziałku.

 

Moim problemem jest to, że przy przejściu na 50mg zoloftu (po braniu dwa dni 25 mg, kiedy byłam mega spokojna) dostałam ataku strasznego lęku, który trwa non stop i jest nie do wytrzymania. Ciągle zalewają mnie fale gorąca i nie mogę funkcjonować.

 

Czy jest jakaś szansa, że ten okropny lęk przejdzie? Zoloft jest moją jedyną nadzieją (jeszcze ewentualnie citalopram wchodzi w grę przy ciąży).

 

Jestem w rozsypce- mam dość wszystkiego.

 

Czy ktoś miał podobne objawy okropnego lęku przy zolofcie? Nigdy nie miałam takiego lęku- nawet przy niebraniu leków w największej chorobie.

 

Tylko dlaczego ten zoloft robi takie rzeczy ze mną?>?>>

 

Naprawdę na sertralinie jest aż tak źle z jej wprowadzeniem i są aż tak okropne lęki. Ja po wizycie u psych jednak zmieniam fluoksetynie nie na escitalopram a właśnie sertralinę. Ale zaczynam mieć obawy. Zaczynam jutro od 50mg Setaloftu. Mam do tego Zomiren SR, ale czy finalnie sertralina działa też przeciwlękowo i uspokaja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na wszystkich lekach, jakie brałam miałam pozytywny zaskok po 1-2 dniach- zero lęku, czegokolwiek.

Fluo zawsze zaczynala działać najszybciej na plus- chęć do życia, robienia czegokolwiek, mniejsze natręctwa.

 

To, co mi się zdarzyło z zoloftem, to mój debiut lękowy - nigdy czegoś takiego nie przeżyłam.

 

Dzwoniłam dzisiaj do psychorenowatora- namawiał mnie, żebym jeszcze wytrzymywała- ale ja już naprawdę nie mogę- nie chcę skończyć w psychiatryku, bo mam rodzinę, absorbujące dziecko.

 

Dzisiaj nie spałam pół nocy od tego lęku.

 

Jutro mam wizytę z ostateczną decyzją o zmianie leku - lekarz ostrzegł, że z innymi lekami może być to samo - jest takie ryzyko,ale ja muszę je podjąć, bo odlatuję teraz. KIedyś byłam w miarę normalnym człowiekiem (nawet bez leków), teraz staczam się na dno.

 

Capranera, ja mogę Ci powiedzieć z własnego, subiektywnego doświadczenia.

Brałem zoloft przez mniej więcej pół roku, mogę opisać jak na mnie podziałał.

Nie znam tych skomplikowanych chemicznych mechanizmów i reakcji jakie zachodzą w organizmie pod jego wpływem, nie wnikam w to, szczerze mnie to nie interesuje, interesuje mnie to jak wpłynęło to na moje racjonalne odczucia.

Powiem Ci tak, przez pierwsze tygodnie miałem, że się tak wyrażę, dziwne jazdy, nie mogłem się przyzwyczaić, nie chodzi nawet o lęk, ale o to dziwne uczucie oderwania od rzeczywistości - tak miałem ja.

Lęki w tym czasie też miałem, i to potworne, uwierz mi, nasilały się głównie w miejscach publicznych, w kościołach, hipermarketach - tam gdzie tłoczno i anonimowo. Tam gdzie czujesz się kompletnie jak mrówka w mrowisku.

Po około dwóch miesiącach lęki zaczęły ustępować, miewałem już wtedy raczej ogólne rozbicie, drażliwość i myśli depresyjne związane z egzystencją - nic wspólnego z lękiem.

Drażniło mnie wszystko, miałem potworne huśtawki nastrojów z radości i euforii w gniew i furię, potrafiłem drzeć się na najbliższych za byle co, kiedyś prawie wdałem się w bójkę na ulicy.

Wiesz co sobie uświadomiłem? Że w większym stopniu to nie było wywołane działaniem leku, ale moją mentalną walką z nim. Biłem się z własnymi myślami. Z własnymi urojeniami i projekcjami.

Nie dochodziło do mnie, że jestem na prochach i że się leczę. To były raczej wyrzuty sumienia i poczucie winy, że jestem pod wpływem czegoś, na co nie mogę wpłynąć, a co.. PODKREŚLAM, wywołuje zmiany.

Od tamtego czasu stopniowo zacząłem sobie uświadamiać, że muszę się temu po prostu poddać, a głupie myśli odrzucać.

Wiem, że to brzmi banalnie, a na psychikę ludzką nie ma takich prostych sposobów.

Po prostu taka moja rada, jeśli Cię ona interesuje, osoby, która ponad 6 miesięcy ma wyrwane z życia, głównie przez własną głupotę i użalanie się - zaakceptuj to, zaakceptuj swoje położenie, przyjmij do wiadomości, że się leczysz, uświadom to sobie i przejdź do swoich normalnych codziennych zajęć. Jak rzucisz się w wir pracy, nauki, czegokolwiek, zapomnisz o tym, a lek będzie robił swoje. Im więcej się skupiasz na tym, im więcej samoobserwacji czynisz tym gorzej, to nie tak działa. Przestań myśleć o leku i jego działaniu, zajmij się sobą i swoim życiem. Snuj śmiałe plany na przyszłość. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×