Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II


Naemo

Rekomendowane odpowiedzi

1 minutę temu, shira123 napisał:

Ja mam zalecenie isc na pol roku na leczenie zaburzen osobowosci w warszawie bronilam sie przed tym 2 lata ale to jest chyba najlepsze wyjscie

 

@shira123, spędziłam na tym oddziale pół roku i polecam. Z tego co wiem troszkę się tam pozmieniało, jest paru nowych terapeutów itd., ale na prawdę pobyt tam może pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, shira123 napisał:

Cloudy to jest jedno z najgorszych zaburzen...ja mam tak samo jak ty chcialabym zeby ktos mnie zabil po prostu bo ja sie sama boje.ale jest dla nas nadzieja...kobieta wyszla z tego uwaga po 4 latach terapii 3 razy w tygodniu.czytalas ksiazke ,,uratuj mnie,,? Ja mam zalecenie isc na pol roku na leczenie zaburzen osobowosci w warszawie bronilam sie przed tym 2 lata ale to jest chyba najlepsze wyjscie

 

Border powinien miecspokoj i stabilizacje a w moim otoczeniu jest chaos totalny i to mnie wykańcza

Shira wybacz jeśli już gdzieś pisałaś, ale ile masz lat i od kiedy cierpisz na to zaburzenie? Też dostałam skierowanie na terapię, ale w tamtym okresie akurat czułam się dobrze i zbagatelizowalam cała sprawę, doszłam do wniosku że nie potrzebuję terapii, przecież sobie radzę. U mnie jest dokładnie tak samo. Totalny chaos. Moje relacje, moje życie to jeden wielki bałagan. Aktualny stan rzeczy zależy od tego jak akurat zawieje wiatr. I chociaż też ciągle niby daze do stabilizacji, to jednak, kiedy zaczynam się uspokajac, znów szukam wrażeń. Czasem sama utrudniam sobie życie. Ot tak, z nudy. Chcę spokoju i jednocześnie nie umiem się w nim odnaleźć. 

Ciszę się że założyłam tu konto, czuję się mniej sama 🙂 kiedy zaczynasz terapię? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cloudy ja mam 37 lat i też mam borderline. Nie jest to najgorsza choroba na świecie, jest to zaburzenie, inny typ funkcjonowania o wiele gorsza jest schizofrenia w której nie masz absolutnie żadnej kontroli nad sobą. Poczytaj o schizofrenicznych sąsiadach.  Faktycznie mimo dużej rezerwy co do psychoterapii ( manipulacja) nie widzę innego wyjścia jak tylko takie leczenie. Uważaj na wdrożenie leczenia farmaceutycznego, ponieważ ja po 12 latach wyszłam z psychoterapii, ale nadal mimo chęci i w miarę ustabilizowanej sytuacji z moim nastrojem nie mogę się wykaraskać z leków, gdyż ich niebranie powoduje niesamowitą agresję. Ja bardzo uzależniłam się od terapeuty, a było to zamierzone przez terapeutkę działanie psychologiczne, aby móc wprowadzić zmianę, ale ja wątpiąc w bliskość między nami zaczęłam wówczas posuwać się do rzeczy o których nigdy wcześniej nie pomyślałam. Przez cały okres terapii miałam wzloty i bardzo, bardzo duże upadki. Z mojego osobistego doświadczenia jak najbardziej polecam grupową, terminową terapię. Ja utkwiłam w tym na 12 lat karmiąc się złudą, że to mi służy i w jakiś kwestiach służyło, ale mimo w miarę dobrego stanu psychicznego mam kłopoty po psychoterapii. Pewne decyzje zostały u mnie uwarunkowane przez psychoterapeutkę, a to przewróciło mi życie niekoniecznie w ten dobry sposób. Mimo, że dobrze się czuję, moja sytuacja np. materialna i zawodowa nie jest najlepsza. Nadal mam objawy, ale szukam kompromisów, próbuję czytać, uczyć się, panować nad sobą, choć i tak parę razy przekroczyłam jakieś tam granice. My mamy tę cząstkę świadomości, która sprawia, że jeżeli np. po złości kogoś zabijemy pójdziemy na dożywocie, schizofrenik nie, to o czymś świadczy, prawda. Straciłam 12 lat na to, aby się przekonać, że i tak to ja sama muszę nad sobą zapanować, nikt nawet mnie w tym nie wesprze, no już na pewno nie terapeuta, ale przyjaciel, mama lub ktokolwiek inny. Terapeuta jest dobry do podpowiedzenia trochę o istocie tego zaburzenia, skierowania na jakieś analizy i testy, po prostu zna się na tym, niestety często uzależniamy się od psychoterapeutów, a kiedy ktoś ma dużo dziur jest to nawet bardzo pożądany stan, aby wprowadzić zmiany, a bardziej aby skorzystać z podpowiedzi terapeuty, bo on i tak niczego za nas nie zrobi. Trudno zachować zupełną rezerwę wobec psychoterapeuty kiedy dotyka tak trudnych i intymnych dla nas spraw.

To są dopiero przykłady naprawdę nieodwracalnie chorych ludzi i nie ma na nich innego sposobu niż zakuć w pasy i podać silne psychotropy.

http://www.pomorska.pl/wiadomosci/torun/a/pozabijam-te-pierdne-bachory-konflikt-chorej-psychicznie-pani-beaty-z-sasiadami-wciaz-narasta,11519340/

http://natemat.pl/215645,sasiadka-chora-na-schizofrenie-gdy-po-dwoch-latach-weszli-do-domu-zobaczyli-straszny-widok

http://forum.pclab.pl/topic/550754-Obraza-s%C5%82owna-s%C4%85siadka/

http://www.superstacja.tv/wiadomosc/2016-11-12/sasiedzki-terror-chora-psychicznie-kobieta-terroryzuje-osiedle/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KCloudy to jest jedno z najgorszych zaburzen...ja mam tak samo jak ty chcialabym zeby ktos mnie zabil po prostu bo ja sie sama boje.ale jest dla nas nadzieja...kobieta wyszla z tego uwaga po 4 latach terapii 3 razy w tygodniu.czytalas ksiazke ,,uratuj mnie,,? Ja mam zalecenie isc na pol roku na leczenie zaburzen osobowosci w warszawie bronilam sie przed tym 2 lata ale to jest chyba najlepsze wyjscie

 

Border powinien miecspokoj i stabilizacje a w moim otoczeniu jest chaos totalny i to

Godzinę temu, karolink napisał:

Cloudy ja mam 37 lat i też mam borderline. Nie jest to najgorsza choroba na świecie, jest to zaburzenie, inny typ funkcjonowania o wiele gorsza jest schizofrenia w której nie masz absolutnie żadnej kontroli nad sobą. Poczytaj o schizofrenicznych sąsiadach.  Faktycznie mimo dużej rezerwy co do psychoterapii ( manipulacja) nie widzę innego wyjścia jak tylko takie leczenie. Uważaj na wdrożenie leczenia farmaceutycznego, ponieważ ja po 12 latach wyszłam z psychoterapii, ale nadal mimo chęci i w miarę ustabilizowanej sytuacji z moim nastrojem nie mogę się wykaraskać z leków, gdyż ich niebranie powoduje niesamowitą agresję. Ja bardzo uzależniłam się od terapeuty, a było to zamierzone przez terapeutkę działanie psychologiczne, aby móc wprowadzić zmianę, ale ja wątpiąc w bliskość między nami zaczęłam wówczas posuwać się do rzeczy o których nigdy wcześniej nie pomyślałam. Przez cały okres terapii miałam wzloty i bardzo, bardzo duże upadki. Z mojego osobistego doświadczenia jak najbardziej polecam grupową, terminową terapię. Ja utkwiłam w tym na 12 lat karmiąc się złudą, że to mi służy i w jakiś kwestiach służyło, ale mimo w miarę dobrego stanu psychicznego mam kłopoty po psychoterapii. Pewne decyzje zostały u mnie uwarunkowane przez psychoterapeutkę, a to przewróciło mi życie niekoniecznie w ten dobry sposób. Mimo, że dobrze się czuję, moja sytuacja np. materialna i zawodowa nie jest najlepsza. Nadal mam objawy, ale szukam kompromisów, próbuję czytać, uczyć się, panować nad sobą, choć i tak parę razy przekroczyłam jakieś tam granice. My mamy tę cząstkę świadomości, która sprawia, że jeżeli np. po złości kogoś zabijemy pójdziemy na dożywocie, schizofrenik nie, to o czymś świadczy, prawda. Straciłam 12 lat na to, aby się przekonać, że i tak to ja sama muszę nad sobą zapanować, nikt nawet mnie w tym nie wesprze, no już na pewno nie terapeuta, ale przyjaciel, mama lub ktokolwiek inny. Terapeuta jest dobry do podpowiedzenia trochę o istocie tego zaburzenia, skierowania na jakieś analizy i testy, po prostu zna się na tym, niestety często uzależniamy się od psychoterapeutów, a kiedy ktoś ma dużo dziur jest to nawet bardzo pożądany stan, aby wprowadzić zmiany, a bardziej aby skorzystać z podpowiedzi terapeuty, bo on i tak niczego za nas nie zrobi. Trudno zachować zupełną rezerwę wobec psychoterapeuty kiedy dotyka tak trudnych i intymnych dla nas spraw.

To są dopiero przykłady naprawdę nieodwracalnie chorych ludzi i nie ma na nich innego sposobu niż zakuć w pasy i podać silne psychotropy.

http://www.pomorska.pl/wiadomosci/torun/a/pozabijam-te-pierdne-bachory-konflikt-chorej-psychicznie-pani-beaty-z-sasiadami-wciaz-narasta,11519340/

http://natemat.pl/215645,sasiadka-chora-na-schizofrenie-gdy-po-dwoch-latach-weszli-do-domu-zobaczyli-straszny-widok

 

http://forum.pclab.pl/topic/550754-Obraza-s%C5%82owna-s%C4%85siadka/

 

http://www.superstacja.tv/wiadomosc/2016-11-12/sasiedzki-terror-chora-psychicznie-kobieta-terroryzuje-osiedle/

 

Karolink wybacz ale nie zniechecaj ludzi do lekow i terapii

Nie kazdy terapeuta jest zly

Ja trafilam akurat na wspaniale osoby ktore pomoglymi i to zupelnie za darmo na nfz

Cloudy

Nie jestes sama.sa nas tysiace pewnie.ja mam 37 lat i studiuje psychologie.

Lecze sie o d 2 lat leki i terapia i mam rozne okresy.ale terapia grupowa duzo mi dala zmienilam sie bardzo. Niestety to zaburzenie mam od lat cie;kie dziecinstwo molestowanie matka chlodna emocjonalnie noi jestem jaka jestem raz sie kocham raz nienawidze

Ale za to mam wsparcie kochane kolezanki ktore poznalam naterapii bardzo mnie wspieraja

Acherontia styx

Wiem warszawa ma dobre opinie.probuje traktowac to nie jako porazke ,,nie dalam rady sama,, tylko prace nad soba zeby zyc w spokoju i poczuciu bezpieczeństwa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shira jakbyś uważnie czytała ze zrozumieniem nie opowiadałabyś głupot, że zniechęcam do psychoterapii. Przykro mi, że jesteś w takim stanie, ale też nie można całego swojego życia skupiać się na zaburzeniu. Jak najbardziej namawiam Cloudy na terapię, ale zarazem ostrzegam o możliwych zagrożeniach i namawiam raczej na terminową terapię. Nie chciałabym też ugrzęznąć w lekach i terapii na całe życie i tylko tym żyć, a tak często to się kończy, jeżeli Cloudy tak chce to oczywiście tak postanowi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i prawdą jest, że to nie jest najgorsza choroba na świecie tylko zaburzenie osobowości, a co najważniejsze cokolwiek nie zrobimy sobie lub komuś póki jesteśmy borderlinami jesteśmy za to w pełni odpowiedzialni. Mówię z perspektywy doświadczenia. Ja też studiowałam psychologię, miałam z niej wykłady, ale też sama z zainteresowania zajęłam się studiami i też dużo przeszłam w dzieciństwie łącznie z molestowaniem, ale kiedyś trzeba w końcu z tego wyjść i próbować jakoś żyć, bo życie jest bardzo krótkie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, hankm napisał:

Wydaje mi sie ze mam tez ta chorobe psychiczna. Chce umrzec bo wiem ze tego sie nie da wyleczyc. Jestem glupkiem bez wyksztalcenia ktorego zadna normalna zadbana dziewczyna nigdy nie zechce.

A po czym tak wnioskujesz tzn. dopasowałeś się do kryteriów? Wiesz różnie może być, ja też uważam siebie za względnie głupią jak na swoje możliwości i jestem bardzo leniwa, samotna itp. Może jeżeli podejrzewasz u siebie chorobę lub zaburzenie udaj się np. do psychiatry, najlepiej kilku i zasięgnij ich opinii. Zawsze to będzie tylko subiektywna ocena, ponieważ w psychiatrii nie da się niczego dokładnie odmierzyć i zbadać, ale jednak pozwoli ci umiejscowić się jakoś jeżeli tego właśnie potrzebujesz.Jeżeli natomiast masz zaniżoną ocenę i po prostu szukasz miejsca w życiu udzielanie się na jakimś forum jest na początek dobrym pomysłem. Jeżeli myślisz o samobójstwie jest kilka telefonów zaufania czynnych 24 h, tak na szybko to niebieska linia 800 120 002, możesz tam zadzwonić i porozmawiać lub dopytać czy jeszcze jest jakiś inny telefon konkretnie zajmujący się kwestią myśli samobójczych, ale jestem pewna, że nikt Ciebie tam nie odtrąci.

https://www.telefonzaufania.org.pl/

https://www.bialystok.uw.gov.pl/Adresy+i+linki/Telefony+zaufania.htm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

karolink

skoro to nie jest takie powazne zaborzenie to powiedz mi prosze-dlaczego  chodzilas na terapie az 12 lat ???

ja chodze 2 lata-mysle ze jeszcze 2 i koniec, radze sobie sama.

a borderline JEST POWAZNE statystyki mowia ze ok 10-15 procent konczy samobojstwem, mnostwo wpada w alkoholizm, narkotyki, przygodny seks i jednym slowem-marnuje sobie zycie.nie mozna lekcewazyc tego zaburzenia,ale oczywiscie masz racje jestesmy za siebie odpowiedzialni-to nie schizofrenia.

ja mam zamiar powolutku wychodzic z lekow-na rzecz magnezu, tranu i ziol.

zobaczymy jak bedzie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego jest tak na tym cholernym świecie, że baby się wspierają i przechodzą przez te choroby razem. A facet facetowi nie pomoże nie poklepie go po ramieniu i powie "nie przejmuj się stary, dasz radę, a jak będziesz potrzebował pomocy to masz do mnie numer".

Karolink kiedyś zadzwoniłem na tel. Zaufania i niestety pani posłuchała co mam do powiedzenia, na tym się skończyło. Więc dla mnie to nie jest pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, hankm napisał:

Dlaczego jest tak na tym cholernym świecie, że baby się wspierają i przechodzą przez te choroby razem. A facet facetowi nie pomoże nie poklepie go po ramieniu i powie "nie przejmuj się stary, dasz radę, a jak będziesz potrzebował pomocy to masz do mnie numer".

Ale macie wsparcie od kobiet. Ja przynajmniej wspieram swojego faceta, pomimo, że sama borykam się z chorobami i zaburzeniami. A ja z kolei wiele od niego nie dostaję. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przed chwila moja kochana toksyczna siostrzyczka/osobowosc narcystyczna/ powiedziala mi ze tylko zwracam na siebie uwage, nic mi nie jest, nie mam depresji, i najlepiej jakbym wjechala w koncu rowerem pod jakis samochod.zebym sie zabila. to uslyszalam od siostry ktora opiekowalam sie w dziecinstwie jak druga mama, ktora pocieszalam jak byla w depresji i wspieralam zawsze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, hankm napisał:
3 godziny temu, shira123 napisał:

karolink

skoro to nie jest takie powazne zaborzenie to powiedz mi prosze-dlaczego  chodzilas na terapie az 12 lat ???

 

Chodziłam aż 12 lat, ponieważ zostałam zmanipulowana, byłam słaba i dałam się zmanipulować. To, że tak bardzo się wciągnęłam tylko świadczy o tym, że mam borderline, nikt normalny by w to tak głęboko nie wszedł, szczególnie, że cały czas miałam wątpliwości i z ich powodu tak dotkliwie się kaleczyłam. Widziałam coraz więcej niedorzeczności w mojej terapii, ale wciąż w niej tkwiłam, mimo, że otoczenie mówiło skończ z tym już wiele, wiele lat temu. Teraz mimo, że czasem o tym myślę nie posuwam się tak daleko, bo wiem, że jestem zdana na siebie i nikt tak naprawdę mi nie pomoże jeżeli po okaleczeniu się (kiedyś poszło zbyt głęboko )będę tego oczekiwać.. Tego się nauczyłam po 12 latach terapii, że jesteś zupełnie sama ze sobą i ewentualnie ludzie mogą ci współtowarzyszyć, ale bynajmniej terapeuta nie jest tutaj dobrym wyborem. Jest dobrym wyborem na jakiś krótki, określony czas. Nie neguję wszystkich psychoterapeutów, ale generalnie to zawód z milionem zagrożeń dla pacjenta. To pacjent ma milion obowiązków, psychoterapeuta tak naprawdę praktycznie żadnych. Ja też 10 lat temu myślałam, że będę bardzo empatycznym psychoterapeutą, ale to nie jest tak, oni się tego uczą, a w życiu są zwyczajnymi ludźmi, często w istocie mniej empatyczni od innych. Porozmawiaj z szanowną panią, ona ma w tym doświadczenie jak zdążyłam zauważyć. Nie mówię, że zaburzenia osobowości nie są poważne, mówię tylko, że są poważniejsze schorzenia, no ale wtedy już nie jesteś sobą, a w tych zaburzeniach jednak jesteś choćbyś się tego wypierała i nie czuła tego, odpowiadasz za siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, hankm napisał:

 

Karolink kiedyś zadzwoniłem na tel. Zaufania i niestety pani posłuchała co mam do powiedzenia, na tym się skończyło. Więc dla mnie to nie jest pomoc.

Przykro mi nie trafiłeś dobrze, ale taki telefon to jedyna instytucja w Polsce, która może ci podpowiedzieć gdzie masz się udać z takimi problemami itp. Mają szerszą wiedzę na ten temat niż np. policja. Nie ma doskonałego rozwiązania, chyba, że znajdziesz altruistę, który kosztem siebie poświęci ci bezgranicznie całą uwagę i troskę, non stop zamartwiając się o ciebie, ale trudno na takiego człowieka trafić. Możesz też się udać do psychoterapeuty, będziesz miał godzinę lub dwie w tygodniu na wypłakanie się, ale on tym bardziej nie poświęci prywatnego czasu na roztkliwianie się nad kimś. W telefonie zaufania bynajmniej czas jest nieograniczony i bardzo często bezpłatny. Na początek to chyba najlepsze rozwiązanie jeżeli potrzebujesz wsparcia drugiej osoby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak karolink

tu sie z toba zgadzam ze terapeuci sa bardzo rozni

jedni robia to z powolania

inni dla pieniedzy

jeszcze inni bo to modny zawod itp.

motywacje sa rozne

i trafic na prawdziwego terapeute z powolania, z dobrym sercem to jest los szczescia

dobry terapeuta powie ci-juz mozesz skonczyc terapie,poradzisz sobie

a ten zly-bedzie to ciagnal dla kasy latami...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, hankm napisał:

Dlaczego jest tak na tym cholernym świecie, że baby się wspierają i przechodzą przez te choroby razem. A facet facetowi nie pomoże nie poklepie go po ramieniu i powie "nie przejmuj się stary, dasz radę, a jak będziesz potrzebował pomocy to masz do mnie numer".

 

Ja tego nie widzę, być może na amerykańskich filmach, ale w rzeczywistości mało kto da telefon z perspektywą, aby dzwonić w razie awaryjnej sytuacji. Psychoterapeuci czasem tak robią w ramach terapii, ale to nie jest naturalny kontakt tzn. nie jest wzięte z życia tylko jest to terapia. Moi znajomi bynajmniej mieli duże pretensje gdy zadzwoniłam w kryzysie, kiedy za bardzo się pokaleczyłam i że jeszcze musieli to oglądać i wzywać karetkę. Z drugiej strony normalny człowiek nie chce też tego nadużywać, także i tak w końcu pracować nad sobą musisz sam. Nie wiem może ja żyję w innym świecie, ale tak to widzę. Znajomi mają rodziny na przykład i bez reszty poświęcają się potomstwu, pewnie że gadają o problemach, ale zawsze musi być przestrzeń dla drugiej osoby, a kiedy przytłaczasz ją sobą ona ucieka, no chyba, że jest altruistą, ale ja jeszcze takiej osoby nie znalazłam. Z drugiej strony myślę, że to sprawiedliwe oddawać komuś przestrzeń, więc jak widzę, że za dużo jej zajmuję, zwalniam ją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, shira123 napisał:

tak karolink

tu sie z toba zgadzam ze terapeuci sa bardzo rozni

jedni robia to z powolania

inni dla pieniedzy

jeszcze inni bo to modny zawod itp.

motywacje sa rozne

i trafic na prawdziwego terapeute z powolania, z dobrym sercem to jest los szczescia

dobry terapeuta powie ci-juz mozesz skonczyc terapie,poradzisz sobie

a ten zly-bedzie to ciagnal dla kasy latami...

No tak o to mi chodzi, cały czas się odnajduję w temacie. Najgorsze jest to, że ten zły nie jest do końca zły, a ten dobry taki zupełnie dobry. Generalnie psychoterapia nie jest normalnym stanem i nie da się nią  zastąpić normalnych kontaktów międzyludzkich, szczerej przyjaźni. Wierzę, że są dobrzy terapeuci z dobrym sercem, ale na palcach można ich policzyć. Psychoterapia sama z siebie wbrew pozorom daje bardzo mało pacjentowi, zbyt mało, dlatego moim zdaniem powinny powstać jakieś zorganizowane ośrodki coś na kształt świetlicy, gdzie np. kosztem jakiegoś % obecnego wynagrodzenia terapeuty pacjenta wspierałoby więcej ludzi zaangażowanych w sprawę niekoniecznie specjalistów w zakresie psychoterapii czy psychologii, ale też zwyczajnych, pozytywnych osób dających się przeszkolić, a psychoterapeuta byłby tylko tym głównym wspierającym. Otoczenie psychoterapeuty sprawiałoby, że byłby mniej skłonny do nadużyć, a jednocześnie sam by miał wsparcie w swojej pracy, z drugiej strony pacjent byłby też otoczony gronem ludzi życzących mu dobrze. W obecnym stanie wszystko jest rozchwiane i porozrzucane, są ośrodki, ale każdy sam sobie służy, a szkoda. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, shira123 napisał:

przed chwila moja kochana toksyczna siostrzyczka/osobowosc narcystyczna/ powiedziala mi ze tylko zwracam na siebie uwage, nic mi nie jest, nie mam depresji, i najlepiej jakbym wjechala w koncu rowerem pod jakis samochod.zebym sie zabila. to uslyszalam od siostry ktora opiekowalam sie w dziecinstwie jak druga mama, ktora pocieszalam jak byla w depresji i wspieralam zawsze...

Nie chciałabym mieć takiej siostry, aczkolwiek moja mama była dla mnie taka w dzieciństwie, a teraz mnie wspiera, nawet nie wiem czemu, po prostu zmieniła się o 180 stopni. Być może siostra ma jakieś problemy, dlatego tak mówi, a pewnie tak naprawdę nie myśli, może jest zdesperowana. Borderliny nie są łatwe do wytrzymania, komuś mogą puścić nerwy, to nie znaczy, że ją usprawiedliwiam. Najlepiej w takiej sytuacji się po prostu odsunąć chyba i zostawić samą ze sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, shira123 napisał:

Karolink

 

A co myslisz o grupach wsparcia? Uwazam ze to super sprawa w kazdymmiescie powinny byc. I powiem ci ze najlepszych przyjaciol poznalam na terapii grupowej.wspieramy sie bardzo znaja mnie taka jaka jestem to jest super.

Uważam, że są świetne i faktycznie powinno być ich więcej, a może nawet organizowane w jakiś lokalnych ośrodkach, świetlicach, gdzie można by nie tylko rozmawiać, ale i wspólnie pograć, spędzać czas, zawsze móc podjechać czy podejść w kryzysie. Obawiam się grup prowadzonych przez jednego psychoterapeutę, ja w takiej byłam, ale jak widzę było tam dużo osób racjonalnie myślących, ponieważ wycofały się w pewnym okresie, a ja wtedy byłam jeszcze w tą psychoterapeutkę zapatrzona. Została tylko jedna dziewczyna, która później właśnie zaprzyjaźniła się z tą psychoterapeutką i zaczęła bywać w jej domu, ale wtedy już nie było oczywiście grup tylko chodziła na indywidualną tak samo jak ja. Chciałabym osobiście, aby istniała jakaś grupa zróżnicowana tzn. osób z różnymi problemami, niekoniecznie tymi psychicznymi, ale także życiowymi. Z perspektywy sądzę, że im bardziej zróżnicowana grupa tym lepiej i tym więcej można się nauczyć i z niej wyciągnąć, nabrać różnych perspektyw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, karolink napisał:

. Chciałabym osobiście, aby istniała jakaś grupa zróżnicowana tzn. osób z różnymi problemami, niekoniecznie tymi psychicznymi, ale także życiowymi. Z perspektywy sądzę, że im bardziej zróżnicowana grupa tym lepiej i tym więcej można się nauczyć i z niej wyciągnąć, nabrać różnych perspektyw.

Mam wątpliwości czy ci wszyscy ludzie nawzajem by się zrozumieli. Zrozumieli, w sensie problemy innych osób. Niektórzy forumowicze opisywali tu sytuację, że poszli na terapię grupową i rezygnowali, bo nie czuli się zrozumiani przez resztę grupy lub sami nie rozumieli problemów innych osób. 

Co do grup wsparcia to się zgadzam, że jest ich mało i są niedoceniane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziewczyny u mnie lepiej)

nie ide do szpitala

wczoraj pozegnalam sie z moim psychologiem-jest ok ale nie pomaga mi to, to nie jest terapia prawdziwa

przepisuje sie do poradni przy szpitalu tam jest duzo terapeutow.jestem otwarta na zmiany))

teraz mam nastroj pozytywny.wszystko sie ulozylo.

ale wiem ze moj glowny problem to rozumowanie PORAZKA/PROBLEM=KATASTROFA

chce to zmienic

dzis mam dzien odpoczynku,malowanie,wyszywanie,cwiczenia

a jutro chce sie przelamac i sprobowac z Avonem-pochodze po osrodkach))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Shira to wspaniale, aby tak dalej tzn. dawać radę bez szpitala, bo to jednak pół roku wyrwane w jakiś sposób z życia, choć nie rzadko potrzebne jest takie oderwanie się, no ale potem trochę trudno się wraca. Wirginia zgadzam się, ale moim zdaniem nic nie daje lepszej szkoły życia i empatii jak choćby próba przyjrzenia się problemom, które jak się wydaje nas zupełnie nie dotyczą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Heledore napisał:

@shira123 trzymam kciuki. A jak tam leki? Zeszłaś już z nich? Dajesz sobie radę?

@karolink też mi się wydaje, jak @Wirginia Zachodnia, że ludzie po prostu z problemami życiowymi by nas nie zrozumieli. Bo ich problemy mają zewnętrzną przyczynę, gdy przyczyna naszych problemów tkwi w naszych głowach.

Tydzień urlopu za mną. Wciąż jest stabilnie i ponad kreską 😉 Chociaż daje mi się już spokój we znaki i chciałabym wrócić do domu 😛 generalnie zaczyna mnie nieco nosić i zaczynam tęsknić trochę za pracą 😛

 

 

I to jest właśnie największy problem, bo to tak jakby ludzie, którzy mają problemy w głowie mieli się izolować od problemów życiowych innych. Moim zdaniem to straszny błąd, który zamyka w chorobie i wręcz etykietuje takiego człowieka. Ja osobiście uważam, że przyczyna wcale nie musi tkwić w naszych głowach, a wręcz przeciwnie w tym, że nie mieliśmy szczęścia np. w dzieciństwie funkcjonować w miarę normalnym społeczeństwie, a to nie powód, aby czynić nas gorszymi. Ja wolę sobie powiedzieć nie jestem chora i mam zwyczajne problemy, moje zaburzenie nie identyfikuje mnie, jestem człowiekiem jak każdy inny i to co ludzkie nie jest mi obce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×