Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kariera-rozwój-sukces zawodowy po 30-40-50 roku życia? Nie..


Asembler

Rekomendowane odpowiedzi

To ja zapodam religijny tekst, bodajże z hinduizmu, nie praktykuję, nie wiem nawet skąd (jaka księga) pochodzi, ale mi pasuje :D

jestem niczym, nie mam nic, bo nie potrzebuję nic

yyy nie wiem czy tak to szło, ale coś w ten deseń.

 

Mam wyjebane na karierę, drogie wakacje, luksusy itd. nie chodzi o to by oddać czy wyrzec sie wszystkiego i żyć razem ze szczurami w świątyni, organizuję sobie życie tak, by mieć to minimum i żeby niczego nie brakowało, co do samych "ludzi sukcesu" - są jak najbardziej potrzebni, tak by poganiali tych mniej zaradnych, wtedy cywilizacja się rozwija, mamy klasę bogaczy, średnią i biedaków którzy przymierają głodem - też mam wyjebane na tych ostatnich, nie warto się nimi przejmować :D

 

 

PS.

szukam i szukam na google - okazuje się, że nie ma takiego cytatu w hinduizmie, ani nigdzie indziej, możliwe też że coś przekrciłem o_0, no ale niech zostanie jak już jest lol

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiejskifilozof, w okolicy masz jakieś pewnie domy weselne. Idź popytaj czy nie potrzebują kogoś do pomocy. Niech Cię brat podwiezie, ale sprawę załatwiaj sam. Jakie warunki sobie dogadasz to takie będziesz miał. Wcześniej jednak zorientuj się jakie stawki są wypłace w Twojej okolicy. W ten sposób dorobisz sobie do renty. Działaj!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w sumie swoja "karierę" zacząłem robić po 30. Raz, że jestem tylko po LO i trudno było mi znaleźć sensowne zajęcie. Dwa, że w sumie nic konkretnego nie umiałem robić. Przez przypadek zainteresowałem się fotografią, zrobiłem zdjęcia na weselu brata, które były lepsze, niż fotografa, którego wynajął i odkryłem w tym swój talent. Dziś fotografia jest już nie tylko moją pasją. Więc warto szukać swoich ukrytych talentów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już dawno minęły dla mnie czasy kiedy myślałam o rozwoju osobistym. Dziś mam dobrze płatną pracę ale mało ambitną, kiedyś miałam ambitną ale marnie płatną. Z dwojga wybieram aktualną sytuację...żyje mi się znacznie wygodniej mniejszym nakładem pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiejskifilozof, w okolicy masz jakieś pewnie domy weselne. Idź popytaj czy nie potrzebują kogoś do pomocy. Niech Cię brat podwiezie, ale sprawę załatwiaj sam. Jakie warunki sobie dogadasz to takie będziesz miał. Wcześniej jednak zorientuj się jakie stawki są wypłace w Twojej okolicy. W ten sposób dorobisz sobie do renty. Działaj!
:shock:

 

ALE,NIE CHcę rezygnować na razie z ŚDS,ale marzę o takiej pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od paru lat kombinuję nad nadaniem swojemu życiu zawodowemu jakiegoś konkretnego kształtu, kierunku. Praktycznie do 30 w ogóle nie myślałem realistycznie o przyszłości, żyłem w jakimś swoim bezpiecznym "tu i teraz". No, może nie "bezpiecznym", chyba bardziej stabilnym. Nie planowałem przyszłości bo po prostu czułem cały czas, że przyszłości nie mam (od 2 klasy liceum zaczęły się u mnie najpierw myśli rezygnacyjne, potem samobójcze i autoagresja). Po co cokolwiek planować, wchodzić w bliskie relacje z ludźmi, funkcjonować w społeczeństwie jeżeli jestem skazany albo na smutny koniec pod mostem albo samodzielne wykończenie się alkoholem i hipotermią na jakiejś półce skalnej poza szlakiem w Tatrach...

Można powiedzieć, że parę lat temu po terapii obudziłem się z tego wyniesionego z domu rodzinnego letargu, niestety z ręką w nocniku.

Chciałbym spróbować swoich sił jako fotograf, od paru lat małymi kroczkami do tego dążę, ale jak pomyślę sobie ile jeszcze przede mną pracy i ile rzeczy muszę jeszcze opanować (włączając w to swój zryty beret) to opadam z sił. Ale poddawać się nie zamierzam. Staram się nie patrzeć na cel jak na jakiś ogromny, groźny monolit do zdobycia bo to tylko mnie demotywuje i dobija. Dzielę go w swojej głowie na małe kawałeczki i pracuję nad tym, na co mam siłę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilith, rynek raczej jest zapchany rękodziełem domowego wyrobu typu ozdoby świąteczne, biżuteria, ale z roku na rok rośnie zapotrzebowanie na produkty wyrabiane ręcznie - kwestia znalezienia odpowiedniej niszy.

 

Jakiś czas temu coś czytałem o kobiecie, który zajęła się bodajże rytownictwem, chyba w drzewie, a może w metalu..(?) Już nie wiem, ale wyszło, że to był strzał w 10-tkę i niezły biznes w obecnym czasie. Łączenie starego, dawnego z nowym to coś co przyciąga uwagę.

 

Inny przykład.

Kiedyś były tkane kilimy, które rozkładało się na łóżkach. Teraz takie kilimy wiesza się na ścianach. Czasy się zmieniają, ale sięgamy po to co było i adaptujemy do obecnych warunków życia.

 

Jesteś dobra w rękodziele, więc pomyśl co chętnie kupiłabyś sama, a nie ma tego na rynku, albo jest bardzo drogie. Być może pasja przemieni się u Ciebie kiedyś w zawód - łączenie przyjemnego z pożytecznym i tego szczerze Ci życzę.

Pomyśl. Działaj. Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×