Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Lukasz, mam dokladnie to samo, tez jestem w Anglii i choc juz wyjezdzajac z kraju mialam d/d to bylo nic w porownianiu z tym co jest teraz. Po prostu masakra. Czasem trace juz nadzieje, ze to kiedys minie, ale poki co walcze dalej. Tez moglabym powiedziec, ze gdyby nie ta zasrana nerwica to bylabym cholernie szczesliwa.

Jedyne co moge ci poradzic to staraj sie zachowac spokoj, wiem z wlasnego doswiadczenia, ze wiekszosc naszych objawow powoduje niepotrzebne nakrecanie sie. Czy to nie jest tak, ze np. myslisz sobie "kurde, nie wiem gdzie jestem" i zaraz zaczyna sie jazda, maksymalny lek, panika i poczucie, ze rzeczywiscie nie wiesz co jest grane. A przeciez tak naprawde wiesz gdzie jestes i co robisz, to wszystko iluzja, to zmeczony ciaglym lekiem umysl plata ci takie figle. Trzymaj sie Lukasz i pomysl sobie, ze nie ty jeden w tym kraju jestes w takiej sytuacji. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak to na okraglo mam gazy i boli mnie brzuch :P

To też są objawy nerwicy? :shock:

 

Zaczęłam się zastanawiać, czy takie napady lęku w czasie budzenia się rano można uznać za ataki, czy nie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem tez, budze sie rano, zawsze przed szkola.... juz nawet w weekendy, weszlo mi to w krew...I dokladnie, z lekiem mogl bym zyc...ale zawsze lekom towarzyszy bol brzucha, ktory mnie najbardziej doluje :P Boje sie nawrotu tego co bylo kiedys ;p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chyba bym nie potrafił wyjechać za granice. Wogóle u nas w kraju jak wyjade do innego miasta na kilka dni to już czuje się źle. Jestem tam nerwowy, odczuwam strach, nie moge jeść, a wyjeżdzam zwykle do znajomych czyli teoretycznie nie mam tam nic do roboty poza miłym spędzeniem czasu. Ostatnio rezygnuje z takich wyjazdów bo nie daje sobie tam rady:( Nie wiem z czego to wynika. Może jestem za bardzo przywiązany do miejsca w którym mieszkam. Często sie przejść koło szkoły do której chodziłem, przejechać się w miejsca które mi przypominają jak to było fajnie kiedys:P Ciężko by mi było wyjechać gdzieś na jakiś dłuższy czas. Czy to o czym pisze jest troche nienormalne? Wielu ludzi wyjedża za granice na dlugi czas, przeprowadzają sie z miejsca do miejsca i wszystko jest ok. Czy wy też nie lubicie wyjazdów? Bo ja jak nawet tylko pomyśle że miał bym gdzieś siedzieć w jakimś nie znanym mi w ogóle miejscu to robi mi sie niedobrze:/ ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem we wloszech i wiem jak to jest z nerwica. Wyjazd jeszcze spotegowal ja. Strach przed utrata pracy strach ze cos zepsuje.Ciagle panika.Ale powiem ci jedno nie daj sie .Pomysl wygram iwygrasz.Miej ja w d...................................ja z nia walcze i powiem ci twarda z niej sztuka ale jak widze jak pomalutku zwyciezam jestem silniejszy. Przedwczoraj wyrzucilem afobam z portfela.Zyje dalej.Glowa do gory.A kuchnia wloska jest wspaniala.Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja nerwica, mój koszmar, moja codzienna walka. Boję się, panicznie się boję być sama. Powiecie "to da się załatwić". JAsne, tylko jakie to ma konsekwencje na codzień????? Co to znaczy tak naprawdę??

Nie mogę wyjśc na pustą ulice, nie mogę jeździć samochodem, o samotnym przebywaniu w domuy nie mam mowy. Włąsciwie nic nie mogę robić, bo ciągle muszę jakoś "organizować" swój dzień żeby nie być sama. Nawet po dziecko do przedszkola nie jestem w stanie iśc sama. Codzienna walka o to , żeby wyrównac oddech, żeby nie kręciło się w głowie, żeby pokonac kolejny atak paniki np. na pustej klatce schodowej i nie zemdleć. Jak z tym żyć??? Jak to pokonać żeby nie wracało?? Jak uratować moją rodzinę, mój mąż juz nie ma siły na to wszystko ???Jak iść z dzieckiem na spacer, do parku, do lasu????Milion pytań i żadnej odpowiedzi. Nikomu nie mogę powiedzieć o moich małych "sukcesach", np że udało mi sie przejść 100m ciemną , pustą ulicą bo to przecież żaden wyczyn. EEEEEEEHHHHHHHHH, czasem żyć sie nie chce :( Pozostaje wierzyć że bedzie kiedyś "normalnie" i walczyć codziennie o te właśnie małe, malutkie.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eloha dziewczyny!ja tez mam identycznie to wstrzymywanie oddechu jest okropne:)przeciez oddech to jest sprawa automatyczna, my nie powinnismy tego kontrolowac chyba ze tylko w przypadkach gdy chcemy go poglebic!ja czasami mam wrazenie (jak sie zaczne nad tym zastanawiac) ze wcale nie oddycham a przeciez to jest niemozliwe co za schiza:P

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 6:04 pm ]

wizyta u lekarza najlepiej psychiatry jest wskazana:)mi od momentu kiedy biore leki troszku sie polepszylo:)ale i tak nie jest jeszcze rewelacyjnie:) happy women mam zamiar zastosowac Twoja technike bo tez slyszalam ze powinno "oddychac sie brzuchem a nie piersiami:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Małgoniu,

 

ja mam coś przeciwnego - fobię społeczną, ale jestem w stanie sobie wyobrazić, co czujesz. Mogę cię też zapewnić, że przejście tych 100 m ciemną ulicą było dużym sukcesem! Ja cieszę się, kiedy uda mi się pokonać odcinek dzielący przystanek autobusowy i moją uczelnię, przejechać 5 stacji metrem, porozmawiać w miarę możliwości "na luzie" ze znajomymi, żartować, odganiać smutek. Walcz więc o te małe, malutkie dobre chwile dla siebie i swoich bliskich.

 

Wierzyłam, że sama poradzę sobie z chorobą. Próbowałam wielu rzeczy. Teraz wierzę w skuteczność psychoterapii. Dość długo trwa, ale daje trwałe efekty. Ty też możesz poprosić o pomoc. To żaden wstyd. Wszystko się ułoży.

 

Pozdrawiam cię ciepło. :smile:

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:13 pm ]

Dziś rano miałam atak. Przez moment myślałam, że się uduszę. To pewnie przez zmęczenie i długą przejażdżkę na stojąco w rozklekotanym Ikarusie. No i moja psycholożka jest chora, więc pewnie zobaczę się z nią dopiero za kilka tygodni. :( Teraz zastanawiam się, jak przetrwać ten 'dołek'. Przynajmniej mam Was. Odkąd jestem na tym forum, czuję się znów normalna. To trochę tak, jakbym odzyskała utraconą część swojego człowieczeństwa. Dziękuję, że jesteście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam po długiej przerwie.Postanowiłam napisać bo nie daje już sobie rady z moimi objawami.Od kwietnia zaczełam pracować i wszyscy znajomi powtarzali mi ,że praca wyzwoli mnie od problemów z gardłem .Ze bedzie dobrze bo nie będę miała czasu na myślenie i zapomnę ,a tu żadnej poprawy nie ma .Ciesze sie ,że mam prace że jestem wśród ludzi że w końcu zaczęłam żyć , tylko te objawy nie pozwalają mi dokońca się cieszyc.Co ja mam jeszcze zrobić ,aby pozbyć sie tych objawów.Przepraszam z góry za tego posta nie wiem czy go dobrze napisałam ,ale długą miałam przerwe w pisaniu i wyszłam z wprawy,wyrażania tego co czuje .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak to znowu ja :) Chodzę dalej na terapię i jest ok.

Czytając niektóre tematy na tym forum, można się ładnie załamać :/ Chciałbym, żeby każdy kto przeczyta ten post, zadał sobie pytanie, czy chce być zdrowy. Jeśli Ci wyjdzie że tak, to kolejne pytanie: co robisz żeby wyzdrowieć? I tu są 3 możliwości: nic, coś robię ale nie jestem przekonany(a) do tego, wiem co robię (leczę się). Tylko trzecia odpowiedź daję szansę na wyzdrowienie.

W moim przypadku wyszło tak, że choroba jest moją tarczą, chroni mnie. Przed czym zapytacie? Do tego jeszcze nie doszedłem, ale napewno to są jakieś ukryte w podświadomości lęki, do których zamierzam się dostać i zrozumieć je.

Więc zastanówcie się czytelnicy tego postu, czy czasem wasze objawy was przed czymś nie chronią !?!?

 

PS

Udało mi się wyeliminować pomniejsze dolegliwości typu częsty ból głowy, dziwne bóle w szyji, w gardle, w klatce piersiowej i inne wymyślane przeze mnie objawy :) . Pozostały już tylko 2 główne, które mam zamiar wykasować.

Walczyć!! A nie użalać się nad sobą i czekać na cud!!! I więcej optymizmu, którego to na tym forum bardzo brakuje... !!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chory4 twój post i podejście to miód na moje serce ;)

 

Ja rozgryzam przed czym mnie moje leki chronią i jak to zrobić żeby się tego nie bać, nie potrzebować tej osłonki, pretekstu do wycofania etc.

 

Też apeluję o wiarę i optymizm bo ostatnio na forum pesymizmem powiało strasznie a to okropnie może demotywować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W spoczynku brakuje nam powietrza ale ja podczas wysilku nawet najmniejszego brakuje mi go jeszcze bardziej i to wlasnie chyba przez brak tego glebokiego wdechu tak sie mecze ! Czy wy tez tak macie zdenerwowalem sie strasznie dzis a dzien tak dobrze wystartowal :( wlasnie sie dusze nie moge do konca zaciagnac sie powietrzem i boli mnie klatka i ciezka a serce mi badali i wiem ze nie mam miazdzycy i innej cholery a tu ciagle te menczarnie :( Meczycie sie bardziej podczas wysilku ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasne ,że tak !!! Nie mogę wziąść pożądnego oddechu jak się schylę !!

Mowie to oczywiscie o tych okresach kiedy "łapia" mnie te problemy oddechowe,bo tak to chodze na aerobik i jak uda mi się o tym nie myśleć to jest ok. Jak się na tym skupię,nie daj Boże jeszcze zacznę tym denerwować to męczy mnie wszystko,nie mogę zrobić zadnej czynności normalnie - a serce również mam przebadane i zdrowe....

Co gorsza..jak już pisałam w jakims temacie wczesniej,psychoterapia na której pomoc tak liczyłam rozregulowała mnie totalnie,po dwóch wizytach miałam takie ataki nerwicy..paniki...jakich w zyciu nie miałam...nie wiem co sie stało,na samą mysl o powrocie tam brały mnie nerwy....... :roll: dziwak ze mnie..co.. :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lepiej ale ciagle meczy fakt jak mysle o pierdolach to zapominam o tym i nie jest najgorzej ale jak popadne juz w ten bezdech to porazka :( sciska mnie w dolku a jak juz biore ten wdech to cala klatka sie unosi jak balon doslownie :( od sierpnia :( myslalem ze juz mam spokoj z tym to znow powrocilo dlaczego ?:( sapie jak emeryt nawet nie moge mowic bo tak czesto musze sie zaciagac tym powietrzem :( to chyba najgorsze z objawow somatycznych :( mialem opaski ,kaski glowe 1000kg chetnie wroce juz do tej glowy i atakow paniki tylko nie ten wdech :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od dwoch lat miewam napieciowe bole glowy, rozpoczynajace sie od napietych miesni karku. Do nich juz sie przyzwyczailam. Ale ostatnio czesto sie denerwuje (hustawki nastrojow), robi mi sie slabo, spada cisnienie, drze (ja to nazywam nieprzyjemnym gligotaniem od srodka), nie moge skoncentrowac sie na jednym punkcie... kiedy sie denerwuje to wychodzi mi zylka na skroni i zaczynam sie jeszcze bardziej denerwowac... ostatnio taki napad dopadl mnie w sklepie... czy to braki magnezu w organizmie czy juz nerwica i powinnam brac jakies leki?? Jak postepowac w takich sytuacjach?

 

Dzis mam taki dzien... chyba zwariuje... wmawiam sobie ze to chorobsko... na dworze pada...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdzie na forum nie znalazłam o bólu stawów dlatego piszę.

To koleja moja fobia. Było juz wszystko, SM, nowotwory, wrzody żołądka i in.- zrobione wszystkie badania. I nic. Nerwicę lękowo- hipochondryczną mam juz ponad 2 lata.

Kilka tygodni temu nie myślałam nawet o stawach, bo bolał mnie brzuch i tym sie zajmowałam . Któregoś jednak dnia zaboało mnie kolano, potem 2 dzien, i tak do dziś. Wogóle doszły jakieś niezlokalizowane, wędrujące bóle w dłoniach, stopach, skurcze, bolesne kłucia. Oczywisćie pierwsza moja reakcja to wpisanie na google "ból stawów". I sie zaczęło. Reumatoidalne zapalenie stawów, jakiś toczeń, i inne koszmarne diagnozy, dopasowywanie obajwów. Boli mnie już w biodrach, zaczyna drugie kolano...itd. To jakiś koszmar. Jeszcze na dodatek przeczytałam ze Reumatiodalne choroby stawów pojawiają sie od DŁUGTRWAŁEGO STRESU I NAPIĘCIA.

JUZ SIEBIE WIDZE JAKO KALEKĘ, CIĄGLE PŁACZE, NIC DO MNIE NIE DOCIERA, NICZYM SIE NIE CIESZE TYLKO PO PRZEBUDZENIU POJAWIA SIE PYTANIE: KIEDY ZACZNIE BOLEC I ZACZYNA...

Sama nie wiem czy to kolejny etap nerwicy czy naprawde poważna choroba. Jak mysle o kolejnych badaniach to słabo mi sie robi. Nie mam normalnego życia. Tylko pojawiające, nastepujące po sobie " choroby" ze wszytkimi obajwami. I PANICZNY LĘK

Niech ktoś napisze mi o stawach. Błagam. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam to pierwszy mój post więc pozdrawiam wszystkich.

 

Co do hiperwentylacji to jako zdrowy osobnik otrzymałem ją gratis w autobusie. Jeśli ktoś umierał to wedlug mnie to następowało własnie gdy pierwszy raz mnie odwiedziła. Pomyślałem - To koniec jest, coś mi nawet szczęka jakby zaczęła drętwieć no koszmar. Ledwo taxi dotarłem do domu. Później znany scenariusz: pogotowie , badania te sprawy oczywiście. Ile kosztował mnie dojazd na te badania to jeden Pan Bóg raczy wiedzieć. We wszystkim pomagała mi moja dziewczyna. Diagnoza - nic panu nie jest i po kilku wizytach w różnych gabinetach ktoś wymyślił ze mam nerwice.

Zaczęło sie wprost cudownie , codziennie duszności , sprawdzanie czy mogę złapać oddech, zacząłem nawet jadać osobno niż rodzina bo mnie denerwowało. Udałem sie do psychiatry i psychologa. Z tego drugiego szybko zrezygnowałem bo mnie denerwował. Z psychiatry również po czasie bo zamiast zająć się leczeniem ciągle pytała czy było pogotowie co mnie doprowadzilo kiedyś do szewskiej pasji. Leczenie Coaxil i Afobam. Afobam jadłem nagminnie wiec przestał dzialać. I tak ciagnie się to za mna 6 rok.

Duszności odczuwam codziennie, o środkach lokomocji juz nie wspomne bo moja noga tam za nic nie chce powstać. Duszności momentalne , kompletny kabaret jak ktoś patrzy z boku. Cudem dzieki pomocy mojej cudownej dziewczyny dokonczylem jakos studia prawie - musze napisac jeszcze magisterke. W zwiazku z tymi duchotami podróż na uczelnie to z 5 razy przesiadka itd , część trasy na nogach.

Oczywiście wynalazłem dogodną pozycje na podłodze leżąc plecami - przy duchotach pomaga bo oddycha sie przeponą własnie i łatwiej zagarnąć to powietrze do wnętrza ale jak tu leżeć w autobusach.

U mnie najpierw nie mogłem złapać całkiem powietrza , z czasem doszedłem do wniosku że nie dochodzi tylko do serca (o ludzie jaki człowiek jest durny) teraz brakuje go w dole brzucha plus nie mogę iść bo wydaje mi się że się udusze, ze nie złapie tchu. Ogólnie postanowilem walczyć z tym. Dziś złapał mnie kryzys w sklepie Biedronka przy kasie.

Doszedłem do wniosku ze sam jednak nie dam rady , zapisałem sie wiec ponownie na terapie psychologiczna - w poniedziałek startuje. I gdy wydawało mi sie ze mam już siłe, że będe walczył moja dziewczyna zdecydowała sie mnie opuscić po 6 latach. Nie wiem juz w tej chwili czy mam dla kogo więc walczyć. Maxymalnie juz jestem zmęczony tą chorobą , zabrała mi wszystko.

Przepraszam za długi list , moze ktos to odczyta moze nie ale musiałem odreagować.

Co do duszności to pomaga mi leżenie na plecach , faktycznie jakaś torebka itd a co do cwiczen oddechu to chyba trzeba specjalisty bo mozna sobie również zaszkodzić.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiatam was serdecznie ! pisze do tych którzy borykają się z ciągłym napięciem i lękim.Od dawna nie mam żadnych napadów lecz ciągły nieustający lęk oraz napięcie wewnętrzne.Moje lęki to zadręczanie się myślami o schizofreni i innych chorobach psychicznych doszukuje się ich objawów we wszystkich sferach zycia ,zadręczaniu sie nieustającymi rozmyślaniami czy to napewno nerwica a nie schizo.Mam też bardzo wyrazne dolegliwości cielesne takie jak: ból w plecach,ramionach,szumi mi w głowie a nawet czasem mam wrażenie że zaciska mi sie na głowie opaska i zgniecie mi głowe. Mam wrażenie ŻE PODCZAS TEGO NAPIĘCIA STANIE SIĘ COŚ ZŁEGO,dopadnie mnie schiza ale coś jeszcze innego. mam wrażenie jak bym balansował na krawędzi i ze kiedyś coś sie stanie z moją głową.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×