Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gosia.

Użytkownik
  • Postów

    56
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Gosia.

  1. Dzięki... Tak zdaje sobie sprawę aż za dobrze ze mam problem..ale to nie niewiele się zdaje kiedy nakręca mi się w głowie mysl odnosnie jakiejś nowej choroby.... Leków nie biorę zadnych,brałam ale nie czułam się po nich na tyle dobrze aby warto się było nimi truć...nie mam na ogół stanow depresyjnych a na natrętne mysli nie bardzo pomagały.Teraz jak mam już naprawde slaby dzien biorę sobie doraznie afobam i tyle. Wiesz moze moj post zabrzmiał beznadiejnie dołująco...ale to nie tak ze siedze całymi dniami i płacze,staram się zyc w miarę normalnie,miewam naprawde fajne dni - na ogół jak się czyms porzadnie zajme i nie mam nadmiaru czasu na myslenie,ale po prostu nie potrafię uwierzyc zebym mogła pozbyc sie tego wszystkiego calkowicie,zebym czuła się komfortowo sama ze sobą w kazdej sytuacji,zebym sie nie bała takich dni jak przyszły weekend kiedy moj mąz wyjezdza ze napewno bedzie gorzej,ze będa mysli itp itd..w to jakos nie wierze na razie...ale moze..kto to wie........:) :) :) Optymizm niektórych z Was jest zarazliwy...i naprawde bardzo mi pomoglo odkad znalazłam to forum,przede wszystkim nie czuje się jakims dziwolagiem ktory w wieku 28 lat zamiast się bawic i cieszyc zyciem zamartwia sie chorobami,ma lęki itp..myslałam momentami ze tylko ja jedna tak mam.........swiadomosc ze jest inaczej dodaje nieco otuchy...... Pozdrawiam Was wszystkich i zycze miłej niedzieli !!!!!!!!
  2. Niestety nie wierzę....każdy dzień to w większym lub mniejszym stopniu walka aby natrętne mysli i strach mną nie zawładnęły całkowicie...raz jest lepiej raz okropnie....ale to nie jest normalny stan,nie budzę się z usmiechem na ustach tylko głową pełną lękow co dzis mnie bedzie bolało,czym dzis sie będę martwic,jeszcze dobrze sie nie obudze a te mysli już są..dlatego nie wierzę,po 7 latach juz nie............
  3. Jakbym siebie słyszała..dokładnie takie samo mam myślenie...
  4. Ja miewałam zgagę dość często,mam refluks przełyku. Stres dodatkowo pogarszał sytuacje i im bardziej się tym stresowałam - ze cos mi jest tym bardziej pieklo..i kółko się zamyka...to samo z oddychaniem...boje sie tego i są nerwy..a z nerwów nie mogę oddychac....paranoja..
  5. To własnie jest takie uczucie... Ja mam albo taki ucisk i do tego trudnośc w łapaniu pełnego oddechu,albo po prostu musze ziewac co chwilę i się nachylac zeby wziąść pełny oddech... Wydaje mi się ostatnio,ze jak spie na boku to jest gorzej a jak na wznak to w miarę znosnie...ale moze to zbieg okolicznosci... W kazdym razie Twoj objaw jest taki jak wielu z nas.... trzymaj sie..
  6. Przy przeziębieniu niestety to norma..dochodzi zatkany nos i klapa :/ Widzę ze nie tylko ja załapałam doła....
  7. hej.... Czy planujecie w najbliższym czasie jakieś spotkanie ? szczerze mówiąc nie wiem czy się odwaze ale...kto wie.... Pozdrawiam
  8. Dziękuje. Poszperałam trochę,na razie ceny mnie przeraziły za sesje indywidualną od 70-100 zł za spotkanie..... ..znalazłam jeden gabinet doslownie pod moim nosem,nawet nie wiedziałam ze takowy istnieje,ale ceny pewnie też będą podobne.I są to tylko gabinety psychoterapeutyczne nic nie wspominają o terapi odechowej... Jak już wcześniej pisałam , byłam tydzien temu u kardiologa..usłyszałam "jak zawsze wszystko w porządku"....mam brac afobam doraznie 0,5 tabletki jak mnie "bierze"... Dr mówiła o wykonaniu spirometrii bo wie ze mi badania poprawiają samopoczucie..(Boze jak to strasznie brzmi..ale to prawda ..) choć Ona nie widzi takiej potrzeby....... W zasadzie powinnam być szczęśliwa,serce zdrowe to przecież "tylko" nerwica....no wlasnie tylko.....przed chwila znowu doprowadziło mnie to do łez......czytam godzinami ten temat,niemal wszyscy mają ten sam objaw,a mimo to nie umiem sobie wytlumaczyc ze to siedzi tylko w mojej glowie,mam scisnięta przeponę,muszę nabierac te cholerne oddechy a im wiecej ich biore i są glebsze tym się gorzej czuje,kreci mi się w glowie,zaczyna bolec glowa,klatka piersiowa,czuje sie wypompowana fizycznie i psychicznie... Moja hipochondria siega zenitu,jutro mamy wyjechac z mezem i znajomymi w gory i zostac tam do Nowego Roku..i juz w mojej glowie sie zrodził pomysł ze moze warto jeszcze jutro przed wyjazdem zrobic badanie krwi,zeby "spokojnie" jechac..bo miesiac temu kiedy rowniez robiłam z podobnego powodu wyszedł mi hematokryt na dolnej granicy normy i mialam i mam do dzis z tym problem w mojej glupiej glowie ze zaczynam miec anemie...... Boze..pisze to i wiem jakie to glupie....gdyby pisał to ktos inny starałabym się mu logicznie to wytlumaczyc i uspokoic go,niemal slysze swoje argumenty w glowie,jednak do mnie nie docierają........ Tym "optymistycznym" akcentem koncze swoje wywody zeby nie psuc nikomu humoru jeszcze w swieta..zycze wszystkim dużo szczęścia i pozytywnych mysli w Nowym Roku...... Sciskam Was wszystkich mocno ! Gosia
  9. Dokładnie tak........ Znalazłam jakąś stronkę o terapii oddechowej we Wroclawiu,napisalam do nich i zobaczymy ....postaram się też znalezc psychoterapeutę z prawdziwego zdarzenia....może mi się uda.. Dzięki Pozdrawiam
  10. Na psychoterapie nigdy nie chodziłam..... A przyczyny..hm...moja nadwrażliwość,nadopiekunczosc rodzicow wobec mnie i wiele wiele rozmow o chorobach w domu,..tyle mi powiedziala psycholog.....
  11. Jovita to nie początek,trwa to z większym lub mniejszym natężeniem od ok 5-ciu lat........... Wiem,że mam nerwicę,zdaje sobie z tego sprawę,mam jednak problem z wytłumaczeniem sobie,że dany objaw jaki odczuwam to "tylko" objaw nerwicy a nie jakiejś choroby,których się boję potwornie..i tu jest cały problem,sama się nakręcam nerwami o mój stan zdrowia więc duszności itp sie nasilają,zamknięte koło.... Chodziłam do psychiatry, od razu leki,bez rozmowy,króre wyciszały,oglupialy ale myslenia mi nie wyłaczyły... Do psychologa chodziłam, przez pewnien czas prywatnie - (nerwicy to się dopiero można nabawic wydając tyle kasy ), jednak po tych spotkaniach byłam cholernie rozdygotana,miałam ataki paniki,których nie potrafiłam zrozumiec,bałam sie jechac samochodem po za miasto ze zaraz mi się cos stanie,az tak zle nigdy nie bylo..potem inny psycholog,juz na NFZ i rady typu.."skup sie na swojej nodze,napinaj,rozluznianj itd to przestaniesz myslec o chorobach....."..no coz...nie pomogło........... Kiedy wydaje mi sie ze jako tako nad tym panuje,to zaczynają się np te problemy z oddychaniem i się znowu nakrecam ze jestem ciazko chora,albo usłysze jakąs glupote w tv i juz doszukuje się w sobie wszelkich objawow.......... Nie potrafie sie niczym cieszyc tak jak kiedys,bo zaraz pojawia mi sie w glowie alarm "a z czego ty sie cieszysz jak moze jestes chora"......musialabym kazdego dnia rozpoczynac dzien od tomografu calego ciala to moze byc sie wyluzowala na pare godzin.....wiem jakie to zalosne...niestety to moja zalosna codziennosc.....
  12. Płytki oddech a raczej niemożnośc nabrania pełnego - jakbym była wcisnięta w ciasny gorset,do tego to ziewanie .....mam jednak jeszcze takie uczucie jakby mnie ściskało w szyji,z tyłu glowy w klatce piersiowej - makabra po prostu !! Zaraz sobie wmawiam ze się niedolteniam,ze stąd ten scisk Przychodzi to bez wyraznej przyczyny,po prostu pewnego dnia się budze i ciezko mi złapac oddech......serce zasuwa przy tym dosc szybko,tak ze czuje kazde jego uderzenie,cisnienie jak trup ekg super,morfologia też ok a ja dalej się zamartwiam...ide na kolejną wizytę do kardiologa choc wiem ze serce mam zdrowe,kilka miesiecy temu miałam usg,nawet wypadanie platka zastawki mitralnej które miałam latami nagle zniknelo - tym mozna bylo sobie chociaz wytlumaczyc część tych objawow...a teraz..nowe genialne pomysly rodza sie w mojen glowie...tarczyca zbadana,rezonans glowy zrobiony a ja siedze przerazona,bez checi do zycia ze cos mi jest........niewazne ze trwa to juz od kilku lat..wiec teoretycznie gdyby bylo to cos zlego to powinno się pogorszyc..niby to wiem ale nie dociera do mnie,potrafiłabym komus innego to wytlumaczyc sobie niestety nie...
  13. Wiesz co, zastanawiam się nad tym o czym piszesz setki razy,za każdym razem kiedy znowu "coś mi jest"....na początku oczywiście od razu lekarz,badanie i było fajnie na jakiś czas,do następnego razu...teraz po kilku już niestety latach takiego stanu zastanawiam się za każdym razem co robić i jestem w rozterce.....iśc do lekarza i się "uspokoić"..hm..perspektywa fajna z tym,ze juz nie zawsze sama wizyta mi wystarcza,sama się nakrecam na przerózne badania jakie uwazam powinno się w moim przypadku wykonac,na ogól to wszystko kosztuje bo jak chce sie szybko przebadac to pozostaje w gruncie rzeczy tylko prywatnie....z drugiej strony wlasnie przeczekac..czasami mi się udaje ale to jest takie zawieszenie....nie jestem całkiem spokojna,nie umiem sie cieszyc zyciem w pełni,planowac czegokolwiek............ Nie wiem czy można odpowiedziec na to pytanie,to pewnie zalezy od indywidulanego podejscie danego czlowieka,od tego na ile "jego choroba" ma na niego wplyw itd..u mnie jest tak ze wszystko kreci sie wokol tego co mi jest..gadam o tym non stop,w domu juz nie moga mnie sluchac jednak nie da się uciec od tego co siedzi w glowie...wiem ze Ci nie pomaglam tylko sie wyzalilam.....
  14. Dzięki :) Przez pierwszy tydzień mam brac pół a od jutra zaczynam całą. Troche te mdlosci mie przerazily,lekka zgaga no i faktycznie w głowie się troszke mi kręciło..ale po zmniejszeniu dawki jest juz lepiej.
  15. Napewno Twoja Mama mówiąc Ci to miała dobre intencje jednak nie da się wszystkiego w sobie tłumić i męczyć się z tym ,zresztą to bez sensu.Jest lżej jak się otworzysz przed kimś,niekoniecznie psychiatrą czy terapeuta ale nawet przed przyjacielem czy tu na forum,mi czasami pomaga to,że tu zajrze,poczytam,poczuje,że nie jestem z tym sama..to pomaga...a odnośnie osób które miałyby wyśmiać Twoje lęki to bez urazy ale nie są warte zachodu....można czegoś nie rozumiec ale nie wysmiac..Psychiatra do zaden wstyd choc takie przekonanie powszechnie panuje,a chodzacy tam ludzie to nie "czubki",to lekarz jak kazdy inny,a nerwica czy depresja to też choroba jak każda inna,moze nie jak kazda...ale wybitnie upierdliwa..
  16. Broń Boże nie usuwaj,dawno się tak nie uśmiałam jak mnie znowu najdzie na jakieś badanko to sobie to na bank przypomnę a2d2 już to kiedyś pisałam,ale powtórze że działasz na mnie wybitnie optymistycznie
  17. 28,a z nerwicą walczę od około 7. W takim razie życzę powodzenia i nie daj się
  18. Mam bardzo podobnie i też sama sobie starałam z tym radzić..niestety nie udało mi się..... Chodzę do neurologa która w zasadzie zastępuje mi psychiatre,przepisuje odpowiednie leki,a w tym tyogdniu zaczynam też terapie z psychologiem.Zrozumiałam,że sama z tego nie wyjdę,to choroba jak kazda inna i trzeba zwrocic się do specjalistow jak samemu się nie daje rady,a ja się niestety temu zupełnie poddaje..no a ileż można się badac jak mnie łapią lęki ze coś mi znowu dolega..i tak już w tym roku to zrobiłam wiecej badan niż kiedykolwiek a wcale to na dłuższa metę nie pomaga,trzeba dotrzec do zrodła problemu czyli do nerwicy i starac się ją wyleczyc.
  19. To nie głupie....to straszne i rozumiem Cię doskonale...mi ciagle cos "dolega" i się tym okropnie zamartwiam,jak jedno zbadam i się uspokoje to zaczynam się wsluchiwac co innego mi dolega i tak w kolko... Leczysz jakos nerwice ??
  20. No ja też pije magnez a policzek mi ściaga nie tyle drętwieje co sciaga,neurolog po raz setny mnie dzis zbadała i wszystko ok,zresztą po rezonansie juz nie mam watpliwosci - powod zostaje tylko jeden - nerwy nerwy i raz jeszcze nerwy...
  21. Jak najbardziej mogą to być objawy nerwicy,kłopoty z oddychaniem również mam Może Ci brakuje też magnezu,wtedy również występuje drętwienie.
  22. Również mam podobne objawy,nawet nie tyle drętwienia co takie dziwne uczucie,nadrwżliwosc skory na prawej nodze,dłoni,sciagający policzek...zamartwiałam się tym okropnie,zaczęłam wyszukiwać w necie takich objawow i od razu dopasowałam to do SM...miałam takie schizy na ten temat,tak się panicznie bałam,że w koncu w tą sobotę poszłam na rezonans glowy,choc byłam dwukrotnie badana przez neurologa,który całkowicie wykluczył jakiekolwiek zmiany neurologiczne..ale jak to bywa w znerwicowanej,pełnej leków głowie..ja wiedziałam swoje....o mało nie padłam ze strachu przed tym badaniem,tak sobie wmówiłam tą chorobę.. Okazało się ze wszystko jest super,żadnych najmniejszych zmian,poniewaz uprzedziłam lekarza przed rezonansem w czym "problem", i zrobiono mi jeszcze jakies dodatowe badanie wlasnie pod kątem SM i nic kompletnie nic ! Gdybym tego nie zrobiła zamartwiałabym sie dalej,a to nic innego jak jeden z objawow wstretnej nerwicy
×