Skocz do zawartości
Nerwica.com

chory4

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez chory4

  1. Witam Całkowicie zgadzam się z Arnoldem. Poznanie siebie, to jedyna droga do wyleczenia. Sam siebie poznaje jakieś pół roku na psychoterapii i nie zamierzam zrezygnować. Nie łykam ani nie łykałem żadnych leków. Tak jak Ty Arnold, codziennie toczyłeś wojny, ja także walczę, ale mam zgoła inny problem. Nie ma sensu walczyć przeciw czemuś czego się nie zna. Najpierw poznać, następnie zniszczyć!! Pozdro
  2. chory4

    [Rzeszów]

    Hej witam. Także jestem z Rzeszowa i także polecam dr Kucharskiego, którego muszę pochwalić, za to, że skierował mnie do świetnego psychoterapeuty.
  3. Tak to znowu ja :) Chodzę dalej na terapię i jest ok. Czytając niektóre tematy na tym forum, można się ładnie załamać :/ Chciałbym, żeby każdy kto przeczyta ten post, zadał sobie pytanie, czy chce być zdrowy. Jeśli Ci wyjdzie że tak, to kolejne pytanie: co robisz żeby wyzdrowieć? I tu są 3 możliwości: nic, coś robię ale nie jestem przekonany(a) do tego, wiem co robię (leczę się). Tylko trzecia odpowiedź daję szansę na wyzdrowienie. W moim przypadku wyszło tak, że choroba jest moją tarczą, chroni mnie. Przed czym zapytacie? Do tego jeszcze nie doszedłem, ale napewno to są jakieś ukryte w podświadomości lęki, do których zamierzam się dostać i zrozumieć je. Więc zastanówcie się czytelnicy tego postu, czy czasem wasze objawy was przed czymś nie chronią !?!? PS Udało mi się wyeliminować pomniejsze dolegliwości typu częsty ból głowy, dziwne bóle w szyji, w gardle, w klatce piersiowej i inne wymyślane przeze mnie objawy :) . Pozostały już tylko 2 główne, które mam zamiar wykasować. Walczyć!! A nie użalać się nad sobą i czekać na cud!!! I więcej optymizmu, którego to na tym forum bardzo brakuje... !!!
  4. Mało prawdopodobne, żeby pierwsza wizyta mogła pomóc.. Potrzeba 3 do 5 wizyt na poznanie pacjenta, a później zaczyna się dopiero właściwa psychoterapia. Lek to ostateczność!!! Nie nadużywaj go.
  5. Witam! Stary, jak najszybciej do psychiatry, który przepisze Ci na początek jakieś słabsze leki i skieruje dalej. Nie lekceważ tego!!!! To się może przerodzić w naprawde przykrą rzecz! Wierz mi ... ja się męczę 8 lat już .... i tylko dlatego, że lekarze nie potrafili "wyczaić", że to jest choroba psychiczna...
  6. Nie ważne czy państwowy czy prywatny. Zależy od pacjenta i od lekarza. Prywaciarz może okazać się oszustem i robić wszystko, żeby pacjent leczył się u niego jak najdłużej. Co do państwowego, to takiemu może w ogóle nie zależeć. Zależy jak się trafi. Bo są lekarze, który mają do tego powołanie i dla nich liczy się tylko sukces w leczeniu pacjenta. Ja chodzę od prawie 3 miechów do prywatnego i uważam, że jest bardzo dobry. Nie gada takich głupot jak np. proszę przebywać na świeżym powietrzu, bo to jest śmieszne wg. mnie. W sumie to on dużo nie mówi, to ja cały czas mówię, ale jak on już coś powie, to potrafi mnie zagiąć na całej linii :> . Chodzi mi o to, że potrafi bardzo trafnie ocenić sytuację i wyciągnąć wnioski z tego co mówię. Z każdą wizytą czuję, że zmierzam coraz bardziej do mojego wyzdrowienia :) Podsumowując: co do wyboru, należy się przede wszystkim kierować opinią ludzi, którzy chodzą do lekarza do którego my chcielibyśmy chodzić. Ja chodzę do prywatnego, ponieważ państwowi są wolni dopiero od września, a ja do tego czasu mogę być już zdrowy :)
  7. Skoro Cię zostawił z tak błahego powodu, to znaczy, że mu wcale na Tobie nie zależało i tylko czekał aż popełnisz najdrobniejszy błąd. To nie jest chłopak dla Ciebie! Ale z drugiej strony, po pewnym czasie może zobaczyć jaki błąd popełnił i próbować go naprawiać. Skoro byliście przez 3 lata razem, on tego na pewno nie zapomni. Zapewniam Cię, że jeśli kochał Cię chociaż przez rok w tych 3 latach, to nie ważne z kim będzie i co będzie robił, w końcu zacznie myśleć o Tobie. I tutaj można rozgraniczyć: albo zda sobie sprawę z błędu jaki teraz popełnia odchodząc od Ciebie, albo uzna że zrobił dobrze. Taki długi okres czasu nie da się zapomnieć ot tak o sobie. To co mówię, jest z życia wzięte.. Wyobraź sobie, że ja zrobiłem podobnie jak Twój chłopak na minionych wakacjach. Potrafiłem o niej zapomnieć i być z inną przez jakieś 2 miechy. Po tych 2 miesiącach wszystko wróciło i męczę się do tej pory.. ona jest już z innym a ja ... sam z myślami.. Byłem z nią 4 lata.. Moja była dziewczyna znalazła sobie po prostu kogoś innego.. Więc Ty możesz zrobić tak samo, bo to może najszybciej wyleczyć zranione serce, zwłaszcza, że nie wiadomo czy on zda sobie sprawę z tego co robi.. Pozdro, trzymaj się! Do Gracji: Nie można od razu skreślać kogoś, tylko dlatego że popełnił błąd, którego jeszcze nie zrozumiał. Ona go kocha i może on robiąc to co robi zniszczy tą miłość, ale może dzięki temu się zmieni, będzie kim innym i zrobi wszystko żeby wrócić. Jeszcze do Autorki postu: Daj temu człowiekowi i sobie trochę czasu. Niech będąc z inną zobaczy, że Ty byłaś lepsza :) a wtedy to już od Ciebie będzie zależało, czy pozwolisz mu wrócić.
  8. Odkopuje temat! Od tamtej pory chodzę do psychoterapeuty. Narazie może takich super efektów nie ma, ale czuję, że do czegoś dochodzę :) . Mam zamiar kontynuować leczenie aż do skutku!!
  9. Witam ponownie, poszukuję psychoterapeuty w Rzeszowie, prywaciarza, bo w przychodni to mają świetne terminy: od września ......
  10. Opis objawów: Mam 22 lata. Zaczęło się w wieku około 15 lat, a mianowicie 2 sprawy: kłopoty z połykaniem oraz dziwne ataki głównie wśród ludzi. Może opiszę to pierwsze, jako że to jakby wczesniej się zaczynało, choć już ledwie pamiętam. Te kłopoty z połykaniem, że nie mogę połykać dużych kęsów ani pić dużych łyków co sprawia, że jem i piję wolno, a nawet bardzo wolno. Nigdy nie wypiłem szklanki czegokolwiek jak normalny człowiek . Teraz się to jakoś ustabilizowało, ale kiedyś były takie dni, że chodziłem głodny bo nic nie chciało mi przejść przez gardło. Teraz zauważyłem, że im bardziej jestem głodny tym szybciej zjem, a im bardziej się najadam tym coraz gorzej mi połykać. Pamiętam pewną kolonię, taką wycieczkę z zagranicą trwającą 2 tyg. W pierwszym tygodniu było super, jadłem i piłem prawie normalnie, a nagle z dnia na dzień, nie mogłem nic przełknąć. Ledwno zniosłem ten drugi tydzień, schudłem i w ogóle się źle czułem. Później to wyglądało cały czas jak sinusoida - raz dobrze raz źle. Teraz jakoś jest trochę lepiej bo już nie ma tak jak kiedyś że w ogóle prawie nie mogłem jeść . Co do drugiego problemy, to pierwszy atak mniej więcej pamiętam i potrafię go opisać. A więc zdarzyło się to pod koniec 1 klasy liceum (15 albo 16 lat miałem) w kościele. Siedziałem sobie na krześle jak zwykle, nagle, wydawało mi się że wszystko się rusza, jakby faluje, nie pamiętam dokładnie. Jakby atak lęku czy coś. Nie zemdlałem ani nic. Tylko się źle czułem już do końca. Coś z oddychaniem też miałem pamiętam. Później następny miałem w szkole aż się zwolniłem z lekcji. Na szczęście to już był koniec roku szkolnego i jakoś wytrzymałem do wakcji z tym. Tamte wakacje były straszne, pojawiły się problemy z oddychaniem, wydawało mi się że muszę cały czas kontrolować oddychanie bo jak nie będę to przestanę oddychać. Ciężko mi było zasypiać, po prostu to było straszne Całe wakacje się źle czułem, głównie wśród ludzi, nie chodziłem do kościoła bo się balem, że coś mi się stanie, że zemdleje. aha i jeszcze jedno, podczas tego ataku wtedy, czułem jakby mrowienie w karku, ręce się pociły(w sumie do tej pory się częśto pocą). W szkole było strasznie, większość lekcji była koszmarem. I tak się ciągło przez 3 pozostałem lata liceum. Następnie poszedłem na studia. Teraz już je prawie końcczę, jeszcze rok mi pozostał. Jakoś teraz jest lepiej, ale nie do końca. W kościele (jak do niego idę) stoję na samiutkim końcu. Unikam ludzi, tłoków itp. Stan na dziś: Proszę czytać mojego ostatniego posta na dole :)
×