Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Tunia! nie martw się! ja również mam arytmie,tyle że troche gorszą odmiane-migotanie przedsionków,również miałam robionego holtera.Pare razy miałam take ataki,że lądowałam w szpitalu...wiem że arytmia jest bardzo nieprzyjemna,zdaje się że serce się potyka,raz wolniej ,raz szybciej...mnie wiele razy wydawało się że umieram...ale jeszcze żyje ;-) hehe...Co do skurczy nadkomorowych,to również często je mam,cóż to za okropne uczucie...wpadam wtedy w okropną panike...Ja również brałam propranolol,nie do końca mi pomagał i też nie za dobrze się po nim czułam...obecioe biore biosotal 40,ale nadal odczówam dodatkowe skurcze..czasem mam wrażenie że serce za raz przestanie mi bic,a innym razem znów ze wyskoczy mi z piersi...najgorsze jest to że zdarza mi sie to wszędzie,w szkole też i jest to takie niespodziewane,że czasami nie wiem czy będe w stanie złapac oddech...Wiem że jest Ci ciężko i naprawde Cię rozumiem...Ale wydaje mi się że jeśli to tylko skurcze dodatkowe,nie jest to niebezpieczne,gorzej z moim migotaniem przedsionków...Ale bądź pod stałą opieką doktora,a skoro propranolol niewiele Ci pomaga,a wręcz źle sie po nim czujesz,zapytaj lekaża o jakiś inny lek.Każdy jest inny i potrzebuje innego leku,musisz wspólnie z lekarzem znaleźc taki który pomoże właśnie Tobie...Trzymaj się cieplutko!!! ps.ale się rozpisałam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurcze, ale jestem na siebie zła... niby już od jakiegos czasu czuje się lepiej, potrafie zapanować nad większością rodzących się we mnie lęków.. a dzisiaj sie poddałam..na całej linii...

miałam o 17 iśc na spotkanie z klientem.. dostac od niego teksty do korekty do jego katalogu..i co?? i nie poszłam.. kurcze jaka jestem wściekła... ywinełam sie zręcznym kłamstewkiem..już 5 raz.. coś czuje że ten klient już ze mnie zrezygnuje..

i siedze teraz i zła jestem na siebie strasznie... a czemu nie poszłam?? bo nie znosze tego wszechogarniającego mnie lęku w kontaktach z innymi... zawsze jest tak samo... przed spotkaniem myśle o tym przez 2-3 godziny i się nakręcam...potem idę (w wersji pozytywnej) serce wali jak oszalałe.. siadam przy stole klienta, pocą mi sie dłonie, jest mi słabo, chce uciekać, dużo gadam, żeby wyciszyć lęk, staje sie coraz bardziej chaotycxzna w tym co mówię... i w końcu nadchodzi kulminacja napięcia - i albo uciekam, bredząc coś o tym, że gazu nie wyłączyłam chyba pod zupą, albo biore na przeczekanie i myśląc że zaraz zemdleję siedze...i przechodzi.. a wtedy mogłabym tam siedzieć tak bez końca....

i wiem

wiem

wiem

że zawsze jest tak samo

że jak przeczemak to minie

że nie zemdleje, najwyżej dostane rozwolnienia

że po spotkaniu będę z siebie megadumna i może nawet wyborę się do jakiegoś supermarketu, żeby tak rzutem na taśmę, zaliczyc jeszcze jedno przerażające mnie miejsce...

że będę miała super wieczór i może nawet ochote na sex

że zrobie krok na przód

że w konfrontacji ja-lęk bedzię 2:43 (licząc od lutego'06)

i kurde nie ide... nie zafunduje sobie super wieczoru, totalnego odpłynięcia lęku,uznania w oczach mojego faceta, chwalenia sie na terpii postepami...

będę tak siedzieć w domu sama, wkurzać sie na siebie, żałować że już 18 i dawno po ptakach, bo klient już w drodze do domu na kolację...i pisać na jedynym forum na którym ktoś bywa równie beznadziejnie decyzyjny jak ja...

 

idę, odgrzeje sobie pierogi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anielko, Przeżywałam dokładnie to samo. Te okropne wyrzuty sumienia i obwinianie się za każdą "dezercję", och jakże dobrze yto znam, jak też poczucie dumy, że udało się pokonać samą siebie. Męczyłam się tak samo jak Ty. Najpierw to myslenie, potem walka z nerwami, potem albo mówienie sobie "jesteś nikim, znów byłaś cała w nerwach" albo chwalenie się. Podobnie jak Ty, jak tylko mi się coś udało wówczas na zasadzie romachu biegłam zrobić coś jeszcze wśród ludzi, bo to przerażało mnie najbardziej. Po ostatniej dezercji z Urzędu Pracy, gdy miałam już siebie całkiem za nic zaczęłam sie leczyć. Czy bierzesz też lekarstwa? Sama biorę Effectin, on ucisza tę cholerną fobię społeczną. Najważniejsze, abyś się nie obwiniała. To są rzeczy silniejsze od nas, to zdenerwowanie to jak głód czy parcie na mocz, w zasadzie nie wierzę , że można to pokonać siłą woli, więc bądź dla siebie łaskawsza. Pozdrówki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

właśnie teraz zerwałam sie sie ze snu .wybudziły mnie duszności i właśnie zatkany nos takie zupełne uczucie suchości.to wystarczyło bym sie zaczęła trzęść jak galareta.wszystkie wyniki mam ok.robiłam całkiem niedawno.więc to właśnie jeden z dziwnych objawów nerwicy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja np w miare zazylosci znajomosci z innymi ludzmi rozmawiam o mojej chorobie... ale z tego co zauwazylam to naprawde ktos kto tego nie przezywa nie jest w stanie tego absolutnie zrozumiec... czesto slysze stwierdzenia w stylu" nie mozesz sie przejmowac", " trzeba myslec pozytywnie a nie za duzo analizowac"... wiec dochodze do wniosku ze czasem nie warto tlumaczyc innym tej choroby.... bo co poniektorym wydaje sie ze to jakis tam wymysl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Irenko

doskonale, że stosujesz metode SILVY (skończyłas kurs w tym kierunku ? )

Do tego proponowałabym Ci jeszcze troszke wyciszenia , może medytacje ? troszke afrmacji Poza tym proponuje Ci abys zrobiła sobie badania tarczycowe, ponieważ czesko kolatania serca skoki cisnienia oraz pozostałe rzeczy ktore opisujesz wyżej mogą świadczyc o nadczynności tarczycy a co ciekawe duzo psychiatrów przepisuje przy takich objawach chemie nie zbadając wcześniej naszych hormonów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DZIĘKI DZASTI

Dzis jest nowy dzień i mam bardzo dobry humor.ciesze się bo cały wczorajszy dzień minął bardzo wesoło bez żadnych ataków.jutro ide do kina na fim Jan Paweł II naładuje się energia na cały tydzień .Myślę bardzo pozytywnie i usmiecham się sama do siebie to pomaga.Niemoge ciągle myślec że moze zaraz zaboli mnie klatka piersiowa i bedę znowu bała sie o swoje serduszko .Myslenie o tych atakach jeszcze bardziej wprowadza nas w mocniejsze lęki i po co obiecuje bede bardzo sie starała o tym nie myslec bede pisała do Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że może, tyle tylko że musisz znaleźć lek odpowiedni dla siebie. Jeśli chemia nie pomaga to spróbuj czegoś naturalnego. W moim przypadku dobrze sprawdza się następująca terapia:

1) regularny ruch na świerzym powietrzu

2) wyciszanie się kilka razy dziennie za pomocą technik relaksacyjnych

3) dużo snu

4) witaminy + magnez

 

czasami pod ręką miałem tabletki uspokajające ziołowe (w aptece bez recepty), które aplikowałem sobie w podbramkowych sytuacjach. Własciwie to ich dzialanie ma charakter placebo, no ale co za roznica.. wazne ze dzialaja.

 

Po ok. 2 tygodniach od wprowadzenia tego systemu i utrzymania go czujesz się o niebo lepiej, ustępuje napięcie i można normalnie funkcjonować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam... szukam pomocy... zle ze mna ostatnio. chodzilem do psychologa, nawet do bioenergoterapeutki. mam 18 lat. bralem coaxil.

zamieszczam teksty (przepraszam za błędy) ktore napisalem do mojej pani psycholog... przybliza wam to co mnie zadręcza...

mial ktos podobne objawy? czy jest to nerwica wg was? co mam z tym robic bo juz nie wiem... jestescie jedna z ostatnich moich desk ratunku...

czekam na pomoc i szybka odpowiedz...

dzieki z gory...

 

TEKST # 1 (napisany ok miesiac temu)

 

"chcialbym przestac przejmowac sie glupotami... zasmiecac sobie glowe jakimis glupimi mylsami.

 

to jest takie uczucie ktorego chce sie pozbyc, z ktorym nie moge juz wytrzymac (jak mowilem czasem ustepuje bez koknretnego powodu, a pozniej wraca.. tez bez powodu)

 

TEN STAN:

serce mi wtedy wali jak mlot... czesto robi mi sie goraco... nie mam konkretnych mysli w glowie... jakbym sie czegos bal poprostu...

nawet glupi ruch reka musze kontrolowac.

 

jak mowilem w momencie keidy juz nic dla mnie nie ma sensu... nie mysle o niczym... tlyko mam ten stan czesto bola mnie stopy (jak mowilem w stawie skokowym... jest to dosc dziwne... to nie jest taki normalny bol... poprostu jakis objaw tego "stanu")

nawet chodzenie sprawia mi trudnosc... zauwazylem (w takich sytuacjach totalnie negatywnych) ze np schodzac z kraweznika na chodnik towarzyszy mi takie dziwne uczucie... jakby serce mi szybciej walilo (i robie wtedy gleboki wdech automatycznie)... ciezko mi to opisac

 

jedzac nie czuje smaku...

 

czasem nawet drży mi glos...

 

czuje sie niekomfortowo...

 

nie zastanawiam sie nad NICZYM INNYM!! NAD NICZYM. w tych najgorszych dniach ... nie jestem szczesliwy ani w 1 procencie... obwiniam sie za cos nie dokonca wiedzac za co...

 

proboje cos robic, ale to jest takie "wymuszanie"

 

NIE UMIEM ZYC CHWILA... tak jak kiedys.. jak jestem "normalny" (jak juz keidys wspominalem) jestem dusza towarzystwa... czuje sie wspaniale...

nie jestem tak wyluzowany jak zawsze...a przede wszystkim nie jestem taki POBUDZONY... tak mi tego brakuje... nawet ciarki mi przestaly przechodzic...

 

jakbym mial jakas blokade w mozgu.. porpsotu sam sie pograzam "w tym" wszystkim

 

ja rozumiem, ze jestem wrazliwy... ale ze az tak?? to ma jakis zwiazek napewno...

 

ZA BARDZO PATRZE NA INNYCH LUDZI... i "wkrecam" cos sobie...

(co zauwazylem nie tylko ja)

 

nie moge usiedziec w miejscu... czy nawet ustac. ciagle musze chodzic ciagle jestem w jakims stresie...

 

czasem boje sie wtedy nawet ludzi...

A PRZECIEZ NIKT MI KRZYWDY NIGDY NIE ZROBIL... znajomi zastanawiaja sie co sie ze mna dzieje.. jestem (chociaz tym razem moze nie zupelnie, ale jednak) INNY od siebie normalnego... tesknie za soba kazdego dnia coraz bardziej...

 

i tu jeszcze taka jedna rzecz... mam w klasie bardzo dobrych kumpli... za bardzo sie wszystkim przejmuje... jakis tydzien przed feriami jak mialem dobry stan zdazyla sie jakas tam mala "docinka" (jak to bywa czesto cos w stylu ...)

 

mojego najlepszego kumpla z klasy, z innym kolega... i wtedy szczerze sie usmiechnalem i pomyslalem... "no widzisz... jak sie dobrze czujesz wszystko jest w porzadku.." nic nie bylo dla mnie problemem

(to jest smieszne... ale ja sie wszystkim przejmuje, jak mam ten gorszy stan...! straszny bezsens)

 

co jest przeciez normalnie nie tylko wsrod mlodziezy... ze czasem ktos (nie chodzi mi o wysmianie) ale zasmieje sie z kogos... w zartach, czasem pieszczotliwie wrecz.

, a teraz kazda "docinka" w moja strone czy nawet w kogo kolwiek innego powoduje ze zaczynam sie pograzac... ZA BARDZO DRAMATYZUJE... przeciez normalnie niczym takim bym sie nie przejmowal... jak normalny czlowiek...

tlumacze sobie, ze przeciez cos takiego jest normalne... czasem ktos sie z kogos zasmieje...

 

i najgorsze jest to, ze wszyscy mysleli ze ja zawsze mam dobry humor... oczywiscie nikt nie chcial mi tego humoru zespuc.. (a ja w ciagu poprzedniego roku jakos, kiedy miewalem zle stany... udawalem, ze sie dobrze czuje... dusilem to w sobie... czesto sie smialismy z ludzmi z klasy z roznych rzeczy... wtedy tez do konca nie bylem soba...)

 

NIE CZUJE SIE WOLNY... w najgorszych stanach czuje sie jakby ktos kontrolowal moje zycie... ingerowal w nie...

 

taka ciekawostka.. nawet jak kolega zartuje z innego kolegi - ja to przezywam... to jest CHORE!! w glowie mi sie strasznie poprzestawialo... i coraz trudniej to naprawic...

 

PORPOSTU ZA BARDZO SIE TYM WSZYSKTM ZADRECZAM, nie mam konkretnych mysli (tzn. nie chodzi o to, ze czuje sie jakis niedowartowsciowany) tylko towarzyszy mi ten glupi stan.. przez ktory nie moge nic ZROBIC NORMLANIE... NIC! nie chce swojego zycia zaprzepascic...

 

pamietam jak mialem "stan" normlany tak chwile sie zastanowilem... jak ludzie maja pieknie jesli tak sie czuja caly czas... ja tez sie czulem wspaniale... niczym sie nie zamartwialem... w te lepsze dni... i wczesniej w zyciu... niczym sie nie zadreczalem... tylko wtedy nie potrafilem tego docenic... a teraz kazdy dzien normlanego samopoczucia traktuje jako cudowny... wyrazam taka chec do zycia... jestem tak wesoly, ze az trudno to opisac...

 

wydaje mi sie, ze tylko ja mam takie stany psychiczne, bo to nie jest normalne napewno... w tej chwili nie moge NIC robic, wszystko sprawia mi trudnosc, nie moge odnalesc spokoju ducha, uspokoic sie. nie mowiac juz o... uczeniu, skupieniu sie w czasie meczu w tv...skupieniu sie na rozmowie, czy nawet krojeniu chleba....

 

glupie pisanie na klawiaturze sprawia mi trudnosc (rece jakby mi sie trzasly... odmawiaja posluszenstwa...czesto sie myle.. nie mysle o tym co pisze)

 

brakuje mi relaxu... odprezenia..

___________

 

ciezko mi teraz skupic sie i zebrac mysli... ty razem juz od ponad tygodnia mam ten stan... chociaz powiem ze tym razem jest troche jednak inny... jakby jestem bardziej jakby stonowany(nie jestem tak pobudzony jak zawsze). ale dalej nic mi nie daje przyjemnosci... nie moge skupic sie na rozmowie.. najchetniej (tak jak mowilem) siedzialbym ciagle w domu i spal... zanika mi swiadomosc

tym razem boje sie ze nie ustapi tak szybko jak te wczesniejsze...

 

a zaznaczam... ze jako normlany czlowiek nie przejmuje sie niczym i nikim... wszystkich wtedy uwazam za przyjaciol, patrze na swiat bardzo optymistycznie... od dziecka bylem taki... kochalem zycie i nie zasntawialems ie glupotami... spelnialem sie... rzadko czegos zalowalem

 

zaczynam bac sie wszystkiego...

 

NIKOMU TEGO NIE ZYCZE... TO JEST MASAKRA... o co w ogole w tym wszystkim chodiz....

 

JA NIE MOGE TAK ZYC...

____

 

przepraszam za takie niepoukladane mysli... za wszelkie bledy logiczne... i niestarannosc...

 

porpostu usiadlme przed chwila... probowalem to z siebie wyrzucic, ale wiem ze nie udalo mi sie do konca...

 

ja nie chce tak dalej sie pograzac... juz nie moge... CHCE WROCIC DO SIEBIE! DO NORMLANOSCI!!! przez ostatni rok przezylem cos strasznego (w psychice)"

 

[ Dodano: Sob Mar 25, 2006 3:37 pm ]

TEKST # 2 (napisany dzis rano...)

 

"proboje to sprecyzowa cALE TO BEDZIE CIEZKA RPOBA>...

WSZYSTKO OCZYWISCIE PISZE W MOMENTACH JAK SIE CZUJE TAK "ZLE"

WSTYSTKO PISZE BARDZO NIEGRAMATYCZNIE, NIESKLADNIOWO I W OGOLE ZLE...MOZE KTOS COS Z TEGO PROBOJE OCZYTACw

RADZILBYM PRZECZYTAC WOLNO I SPROBOWAC SOBIE TOW SZYSTKO USWIADOMIC... I ZROZUMIEC PRZEDE WSZYSTKIM.. BO WIEM, ZE BEDZIE CIEZKO.

NIE MOGE SIE SKUPIC, MOZG MI NIE PRACUJE NORMLANIE DLATEGO TE WSZYSTKIE BLEDY..

 

(znowu zaczyna byc ZLE OD 3 dni, A BYLO NA MAXA DOBRZE - ZRESZTA RODZICE MOWILI ZE CHODZILEM CIAGLE BARDZO NAKRECONY

 

 

PRZYJMENOSCI MI NIE DAJE NIC!!!!!!!

PRZYJMENOSCI MI NIE DAJE NIC!!!!!!!

 

WSZYSTKO MI BRZYDNIE NWAET ZNAJOMI NWAET WLASNY DOM, MOJ POKOJ I TO JEST STRASZNE!

PRZYJMENOSCI MI NIE DAJE NIC!!!!!!! NAWET SPAC JUZ NIE MOGE. BUDZE SIE KOLO 5.00 - 6.00 I NIE SPIE DALEJ (NORMLANIE ZAWSZE SPALEM DO POZNA) BUDZE SIE - STRAWSZNIE WALI MI SERCE, CZUJE SIE NA MAXA ZLE... NIE MOGE ZNALESC SOBEI MIEJSCA... NIE WIEM CO ZORBIC Z REKOMA... JAK SIE ULOZYC (ALE TO JESST NIC) NAJGORZEJ MI SIE W GLOWIE WTEDY DZIEJE.

ZAZWYCZAJ BUDZILEM SIE ZRELAKSOWANY.. NO JAK NOIRMLANY CLZOWIEK.

 

JA NAWET PRZESTAJE MYSLEC CZY MI SIE CHCE SPAC< CZY CHCE MI SEI JESC, CZY MUSZE SPELNIC CZYNNOSC FIZJOLOGICZNA.. NIE WEIM!

 

 

WSZSYSTKO ROBIE JAK NIE JA, NIENAWIDZE TYHC ST ANOW PORPOSTU JUZ NIE MOGE WYTRZMAC TEGO..> ZAPRZEPASICLEM SOBIE RPZEZ TO SPORY KAWALE OSTATNIEGO ZYCIA. - WIEM ZE NORMLANIE BBYM BYL ZUPOELNIE INNY!!!

 

2-3 TYG TEMU (PODCZAS TEGO ZLEGO STANU) NAWET PRZESTALEM JESC. NIE MOGLEM..

 

NIBY NIE MOGLEM SIE DOCZEKAC JEDZENIA..Z EBY TYLKO COS SIE "DZIALO" ALE KIEDY PRZYCHODZILO DO JEDZANIA NIE MOGLEM NIC PRZEGRYZSC POLKNAC..BARDZO DZIWNE TO BYLO. CIEZOK MI TO OPISAC. TAK SAMO JAK MI CEIZKO OPISAC WSZYZSTKO.

 

MIALEM REMONT POKOJU (OK 2 TYG TEMU) AKURAT MIALEM NRLMANE SMOPOCZUCIE.. BARDZO MI SIE PODOBAL... NORAMLNE BRAK SLOW... ALE OD TYCH KILKU DNI NAWET NIE CHCE W NIM SPEDZAC CZASU.. BO SIE BOJE ZE MI ZBRZYDNIE... NIE WIEM CEIEZKO MI TO OPISAC.

ALE MI CIEZKO IDZIE TO PISANIE.....

 

(zaczne od tego ze CIEZKO JEST Z MOIM MYSLENIEM)

 

NIE ZAWRACAM UWAGI NA OGOL TYLKO NA SZCZEGOLY.. JAK PROBOJE ODCZYTAC CZYJES INTENCJE (NAWET RODZICOW) TO ZAWSZE ODCZYTUJE JAKO NEGATYWNE BARDZO. NIE MOGE ZNAELCS MIEJSCA SOBIE

 

KAZDA CHWILA W TYCH ZLYCH STANACH< KAZDA SEKUNDA JEST DLA MNIE STRASZNA.!!

 

NWAET NIE MOGE SIE ZASTANWOIC NAD TYM CO CHCE NAPISAC. NIE MOGE

CHCE JUAKOS TO SPRECYZOWAC ALE NIE MOEG. TKA ZEBY KTOS TO ZROZUMIAL I SPROBOWAL COS ZE MNA ROBIC!

 

ZERO ODPRĘŻENIA. ZERO SKUPIENIA.

 

CZESTO MYLSLAEM ZEBY SIE ZABIC, ZEBY PORPOSTU WYRZSUCIC TO Z SIEBIE I ZYC NORMLANIE ALE NIE MOGLEM NAWET.

BRKAUJE MI NA TO ODWAGI.

WZIALEM NOZ CHCIAELM SIE POCIAC ALE NIE MOGLEM... NORMLANIE W ZYCIU NIE MYLSALEM O JAKIMS SAMOBOJSTWIE...

 

od 3 dni nie moge spac (zreszta miewalem tak juz poprzednio tzn z ponad 2tyg temu)

 

 

BOJE SIE NAWET MUZYKI, NIE MOGE SOBIE ZANUCIC ( BEZ SENSU TO BRZMI.. ALE NIE MOGE INACZEJ JAKOS TEGO WYRAZIC)

 

JA JUZ NIEW IEM. CZEMU JA AKURAT TAK MAM, WSZYSZCY ZYJA NORAM LNIE>

 

Z JEDNEJ STORNY SKUPIAM SIE NA SOBIE (ALE TLYKO W TYCH ZLYCH SPRAWACH) A Z DRUGIEJ SKUPIAMS IE TLYKO NA PROBLEMACH INNYCH...ALE TO CIEZKO WYTLUMACZYC>>ZSOTAWIE TO BO TO PONAD MOJE MOZLWIOSCI TERAZ MYSLENIA...

 

I TERAZ TO CO MNIE NAJBARDZIEJ MECZY (W TAKICH STANCH!!)

 

WYOBRAZAM SIE SOBIE JAKO JAKIS LESZCZ ALBO COS [- A POTEM SOBIE MYSLE "JEEEZU O CO CI CHODZILO. PRZECIEZ JESTES NORMLANYCZLOWIEK, TAKI POZYTYWNIE PIEPRZNIĘTY... zreszta nrmlanie nie mysle nad tym jaki jestem... chwytam dzien i jest pieknie.. mam inny stosunek do wzsystkiego. (I W OOGOLE NIE ZADRECZAM SIE NICZYM... TZN MAM NORMLANE PROBLEMY JAK ZWYKLY CZLOWIEK - ALE JAK MAM TE ZLE STANY NIE MAM W OGOLE PROBLEMOW POJEDYCZNYCH TYLKO JEDEN WIELKI KTORTEGO JUZ MAM DOSC...JUZ NIE WIEM CO MAM ZROBIC]

 

CIAGLE PPOPRAWIAM UBRANIE, WLOSY. NIE MOGE (tak jak zawsze) UBRAC SIE, ZROBIC COS Z WLOSAMI i POWIEIDZIEC "NO JEST OK" I ISC GDZIES NAWET DO SKLEPU. TLYKO POPRAWIAM WLOSY 20TYS RAZY I CIAGLE JEST ZLE, NIE WIEM CO ZAKLDAC, BO UBRANIA MI BRZYDNĄ (W SENSIE KOJAZA MI SIE Z TYMI STANAMI) _ NIE CHCE ZEBY KTOS TO ZLE ODCZYTAL.. ALE TERAZ LEPIEJ TEGO NIE NAPISZE... JA MOWIELM TO TRZEBA POCZUC ZEBY WIEDZIEC O CO MI CHODZI.

KUR NO NIE MOG ENAWET TEGO UJAĆ NORMLANIE. ZLE JEST STRASZNIE.

SERCE MI WALI JAK GLUPIE, BARDZO NIEPRZYJEMNE TO JEST

CZUJE SIE WSZEDZIE ZLE OBCY JABKY MNIE WSSZYSCY WYTYKALI PALCAMI

0 PEWNOSCI SIEBIE. 0!! O LUZIE JUZ NIE WPSOMINAJAC...

 

W TRAKCIH CHWILACH NIC MI NIE POMOZE, ANI DZIEWCZYNA, ANI KOLEDZY, PRZYJACIELE, ANI RODZINA.. TO MUSI MI SAMO PRZEJSC.

 

KAZDE MIEJSCE KTORE ODWIEDZAM W TAKICHS TANACH - POTEM MI SIE STRAWSZNIE ZLE OKJAZY, BOJE SIE W NIE WROCIC ZEBY ZNOWUI MNIE NIE DOPADŁO.

 

PATRZE NA SWIAT ZUPELLNIE INACZEJ NIZ NORMAKNIE, NAPEWnO NIE ZYJE CHWILA<... NIE MOGE SEI WYSLOWIC W ROZMOWIE Z NIKIM. OBWINIAM SIE BARDZO OW ZSYSTKO . INNI ZAZWCYCZAJ NIE ZAUWAZAJA ZEBYM JAKOS BARDOZ SIE ROZNIL OD SIEBIE NORALMNEGO, TLYKO PORPOTU MNIEJ MOWIE I MAM SLABSZY HuMOR. (ALE JA W SRODKU CZUJE COS ZUPELNIE INNEGO.. STRACH, ZLOSC, BICIE SERCA, JAKIES NIEDOWARTOSCIOWANIE - A W NOIMLRANYCH STANACH JEST ZUPELNIE NA ODWROT...!!)

 

NIE WIEM DALCZEOG ALE BOJE SIE ZE KTOS MNIE WYSMIEJE CZY NWAET KTOS MNIE POBIJE!!! (A W ZYCIU NIKT TEGO NIE ZROBIL..!! CZEMU JA SIE TEGO WZSYSTKIEGO BOJE.CZEMU JA SOBIE COŚ WKRĘCAM CIAGLE!! CO SIE ZE MNA STALO!! NORMLANIE, JAK CZUJE SIE SOBĄ OCZYWISCIE MAM OCHOTE CZASEM KOMUS PRZYLOZYC CZY COS.. I JEST TO DLA MNIE ZUPELNIE NORMALNE.. JAK DOCZEPI SIE DO MNIE JAKIS PIJACZEK NP. CZY KTOS BEDZIE MIAL COS DO MNIE, COS MU SIE NIE SPODOBA.. TO [Z PEWNOSCIA SIEBIE] NIE MAM NIC NAPRZECIWKO ZEBY MU PORPOST WALNAC ZEBY SIE OCZEPIL..ALBO NAWET STOCZYC JAKIS MALY POJEDYNEK, NO CZASEM JAKAS TAM AGRESJA W CZLOWIEKU SIEDIZ - NIE CHCE ZEBY KTOS MNIE ZLE ZROZUIMIAL TUTAJ...)

 

ZACZAELM DZIELIC LUDZI NA TZW. LESZCZY (ALE TLYKO W TAKICH STANACH JAK EJSTEM).

NIE WIEM MOZE TO ZLLY WPLYW LUDZI NA MNIE TO WSZYSKTO SPOWODOWAL. PRZECIEZ TO NIE JEST NOMLRANE...

NIE MOGE PATRZEC NA INNYCH LUDZI ANI W TV, ANI NA ZYWO NA ICH SZCZECIE I ICH "PROBLEMY" KTORE JA SAM CHCIALBYM MIEC ZASMIST TEGO PIEPRZONEGO CZEGOS. NIE MOGE PATRZEC NA INNYCH SZCZESCIE (W TAKCIH STANACH).

 

NORMLANIE ROBIE COS NIE ZASTANTAIWAJAC SIE ZA BARDZO NAD TYM I ZAZWYCZAJ MI TO WYCHODZI DOBRZE ( MOWIE TU OGOLNIE O WWIEKSZOSCI SPRAW). A TERAZ NIC...

KURDE NO NNIEW IEM JZU JAK TO OPISAC.

 

STAZSNIE MNIE DENERWUJE JAK KTOS PATRZY NA MNIE I SIE PYTA CZEMU JESTEM TAKI SMUTNY.. (A NIEW IE JAK JA SIE CZUJE W SRODKU... WOLALBYM ZEBY MI BYLO tysiac razy bardziej SMUTNo NIZ TAK JAK JEST TERAZ... NIKT NIE WIE JAK TO JEST I MNIE NIE ROZUMIE..)

 

NORLMANIE NIE PRZEJMUJE SIE NIKIM.. JESTEM SOBA... I JEST CUDOWNIE..

 

PROBOWALEM SEI WYZYC. ALE OT MI NIC NIE DAJE. NIE MOGE SIE WYZYWAC W TAKICH ST%ANACH BO MI TO NAWET SPRAWIA PROBLEM. SERCE MI WALI, NIE MOGE PODNIESC NAWET NICZEGO.

TAK NA MAXA NIEKOMFORTOWO.

 

JAKBMY SIE PRZESTASL ROZWIJAC I COFNAL SIE STRASZNIE DO TYLU.

 

BRAKUJE MI SIEBIE... TEGO SPRZED TYGODNIA.. TEOG Z DZIECINSTWA... TEGO Z "NORMLANYCH STANOW" kTORE POWINNY TRWAC CALY CZAS .... NIE MOGE Z TYM ZYC... ALE ZABIC SIE TEZ NIE MOGE..!! CO JA MAM ROBIC!!!!!!!!!?!??

 

TYDZIEN TEMU BYLA SIOSTRA (PRZYJECHALA Z ANGLII ODWIEDZIC NAS na 7 dni). AKURAT W DNIU PRZYJAZDU MIALEM TOTLANIE ZLE SAMOPOCZUCIE ( I OBAWIALEMS IE Z E JUZ NIGDY NIE MINIE..TRWALO JUZ PRAWIE 2 TYGODNIE) I OBWINIALEMS IE ZE AKURAT TERAZ KIEDY ONA PRZYJEZDZA...

W MOMENCIE KEIDY WYSZLISMY PO NIA NA LOTNISKO WSZYSTKO BYLO JAKIES TAKIE OBOJETNE DLA MNIE...

ALE........... DZIEN PO JEJ PRZYJEZDZIE STALO SIE COS PIEKNEGO DLA MNIE... WROCIELM "DO SIEBIE" i BARDZO DOBRZE WSPOMINAM TEN TYDZIEN.. KLOCILISMY SIE PARE RAZY, CO JEST NORMALNE JAK BRAT Z SIOSTRA.. BYLISMY NA PIWKU... GADALISMY, SMIALISMY SIE ...BYLO NAPRWADE SPOKO... (W SZKOLE TEZ BYLO SUPER)

 

KIEDY ODJEZDZALA SZCZERZE SIE ROZPLAKALEM... (JAK NORMLANY "JA").. TEN STAN TRWAL JESZCZE 3 DNI... BYLO SUPER... i... ZESPULO SIE... I TERAZ SIEDZE TUTAJ I SIE UDRECZAM (CHCOAIZ NIE MOZNA TEGO NAZWAC UDRECZNIEM, PROBOJE SZUKAC POMOCY)

 

 

NIE NO N IEW EIMC O JUZ MAM PISAC NIE MOGE SIE SKPIC IO WYRAZIC TEGO !!!

 

NIE NO NIEW IEM!! PRZEPRASZAM ZE TE PIERDOLY BEZ SKLADU KTORE TU NAPISALEM> WIOEM ZE BYLO BARDZO CIEZKO PRZECZYTAC I COKOLWIEK Z TEGO ZROZUMIEC. ALE JA JUZ NIE WIEM CO MAM ROBIC.

 

 

co ja w ogole pisze tak sie zastantawiam.. normlanie bym w zyciu cz4gos takiego nie npaisal.. ale prosze tylko, o pomoc... juz nie wiem co mam robic.

 

DO KOGO JA MAM SEI ZWROCIC Z TYM PROBLEMEM!??!?!?!

_____________________

 

PRZYPOMNINAM ZE JAK SIE CZUJE NORMLANIE JEST ZUPELNIE NA ODWROT. ZUPELNIE INACZEJ..."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj Bidulku.nie powiem Ci ,że to nerwica bo nie wiem.bardzi ci współczuje.koniecznie idz do psychiatry on Ci z pewnoscia pomoze

a przynajmniej stwierdzi co to za choroba.szkoda że taki młody człowiek a tak choruje.spróbuj sie jakosc pozbierac .wiem że to ciężko ale musisz starac sie sobie pomóc.życzę ci dużo zdrowia.pozdrówka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

melisko nie daj sobie wmóic przez nikogo że jestes beznadziejna.beznadziejni są ći co ranią bliskich ,nie starają się im pomóc ani zrozumieć.nie wierz nigdy jak ktoś ći mówi takie głupoty,wręcz odwrotnie niech Cię to buduje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Iwo 4. Dokladnie mam tak samo, to strasznie meczy. Czasem juz mam nadzieje ze bedzie lepiej bo przez pól dnia nic mi nie dolega a tu ni z tego ni z owego znów sie zaczyna. Czasem mam ochote wrzeszczec ze zlosci na sama siebie- DLACZEGO NIE MOGE NORMALNIE ZYC?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześc witam cie !! niestety wizyta u lekarza cie nieominie. Czytając twojego posta zanalazłem wiele podobieństw do tego co ja przezywam tylko że u mnie jeszcze jest dominujące uczucie lęku i napięcia to mnie wpędza w depreche.tTo takie błędne myślenie Ja boję się że zachoruje psychicznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tak mam, rano wstaj pelna energii (chyba ze obudze sie wlasnie w trakcie koszmaru co zdarza sie ostatnio czesto) natomiast im blizej wieczoru tym czesciej atakuja mnie lęki, humor rzednie itd mysle ze u mnie jest to spowodowne zmniejszaniem sie iloci swiatla wieczorem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć.Koniecznie udaj się na wizytę do psychiatry i psychologa również.Szczerze tak jak tutaj na forum opowiedz mu to co myślisz i tak naprawdę czujesz.Niczego przed nim nie ukrywaj i mów otwarcie całą prawde gdyż on na podstawie przeprowadzonego z tobą wywiadu będzie mógł ci pomóc.Jeżeli nie wyrzucisz tego wszystkiego z siebie leczenie będzie bez skutku.Pozdrawiam i zycze powrotu do normalości :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciezko jest nie brac do siebie slow wypowiadanych przez bliska osobe. Zawsze cos zostaje. Wiem, bo probowalam i wmawialam sobie, ze sie nie przejmuje , a jednak i tak bylam poddenerwowana. Psycholog moze pomoc zaakceptowac sama siebie i byc moze wspolczuc ojcowi, ze tak postepuje.

3maj sie cieplutko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam że ludzie z naszego otoczenia powinni wiedziec o naszej chorobie. Będą wtedy wiedziec jak sie zachowac w stosunku do naszej osoby. A przy okazji dowiemy się kto jest prawdziwym przyjacielem a kto tylko się za takiego uważa (przydatna weryfikacja).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×