Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia


shadow_no

Rekomendowane odpowiedzi

Mi psychoterapia pomaga. Jeszcze nie wyszłam z nerwicy ale mam taki zamiar. Robie duze postepy. Wczoraj np. przeszłam sama 2 km co wczesniej było dla mnie niemożliwe. Napewno psycholog pomaga, ale duzo zalezy od nas samych. Ostatnio zrozumiałam ze tak naprawde to nikt mi nie pomoze jesli ja sama sie ne przemoge. Trzeba walczyc ze soba wszystkimi siłami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychoterapia jest skuteczna ale przeważnie musi być długotrwała a aby zobaczyć pozytywne efekty potrzeba czasu. To raczej dlatego nie wielu pisze że wyszło z tego bo widocznie wciąż mniej lub wićej się z tym zmagają. Nie ma cudownego sposobu na wyleczenie nerwicy, każdy potrzebuje innej formy i rodzaju terapii. No i oczywiscie innego czasu - jedni wychodza z tego szybciej, inni wolniej, sa też pewnie tacy którzy nie wychodza nigdy :|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi psychoterapia bardzo pomaga. Chodzę na grupową już od lutego i jest super. Kiedyś miałam straszny ścisk w gardle przez kilka dni, a jak sie wygadałam na grupie, to jak ręką odjął, klucha z gardła zniknęła. Fakt, że nie pomoże po 2,3 spotkaniach, na wszystko trzeba czasu i cierpliwości. Śmiało mogę powiedzieć, że nerwice mam chyba za sobą i terapia miała pozytywny wpływ na mój stan.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi pomogła. pozbyłam się nerwicy, lęków, zaburzeń depresyjnych i ma w tym zasługę psychoterapia i farmakoterapia. dzięki lekom czułam się na tyle dobrze, że mogłam wyjść z domu do psychoterapeuty - ale one nie załatwią sprawy do końca. na początku uważałam ze psychoterapia jest bez sensu i to leki załatwią wszystko. ale teraz widze że tak nie jest- leki mi tylko pomogły abym mogła uczestniczyć w terapii. a ona mi baaardzo pomaga. ale na to trzeba czasu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie pomogły w dużej mierze same rozmowy z psychologiem, psychiatrą... Wyrzucenie z siebie tego wszystkiego, co siedzi wewnątrz...Wyżalenie się...a sama psychoterapia, włączając "terapię zajęciową"...? Hm, sama już nie wiem... Ogółem, psychoterapia pomaga mi...ale na krótko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zależy od Twojego nastawienia jeżeli na prawde bedziesz chciał wspólpracować i bedziesz nastawiony, że psychoterapia jest nie za kare lecz, żeby Ci pomóc to sądze ze Ci pomoże jestem prawie pewny :). A co do mnie to mi pomaga tylko pamietaj pierwsze wizyty są najgorsze reszta już jest z górki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz Suzuki ,ja jestem nastawiony pozytywnie do terapii,ale to co przechodze po pierwszych sesjach to koszmar,mi duzo dają wypady za miasto ,wlasnie wrocilem z lasu z moją kobietą i sie troche wyluzowałem po całodziennym koszmarze,strasznie mi sie

mięsnie karku spinają,głowa pęka,pojutrze znowu terapia,czekam juz na nią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chodze na terapie juz jakies 9 mieisecy... i wiem, ze nie ma innej drogi do pokonania tego wszystkiego... po pierwsze nie ma cudow i nie mozna oczekiwac ze poprawa nastapi od razu po 2 miesiacach... na poczatku stan sie wrecz pogarsza... ale trzeba to przetrzymac... to wszystko to ciezka praca, pokonywanie samego siebie i cierpliwosc... ale warto

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na terapię chodzę już jakieś 4 lata i dopiero z perspektywy czasu widzę ogromne postępy.Już praktycznie nie mam lęków; zostały mi jeszcze niekiedy objawy somatyczne.Ostatnim bastionem lekowym :) jest wizyta u lekarza ale i tu udalo mi sie ostatnio zapanować nad sobą - przeżylam gastroskopię - więc pozytywnie patrzę w przyszlość (chociaż nadal bardzo sie boję iść do lekarza czy szpitala).nigdy nie bralam żadnych leków, zawsze walczylam sama bo uważam, ze choć to koszmarnie trudne, to jednak mam dostęp do swojego lęku i jego przyczyn tylko wtedy gdy sie z nim zetknę.na początku terapia byla tylko wywalaniem z siebie negatywnych emocji - że nie mogę dojechać tam a tam, ze nie mogę wejść do sali wykładowej, ze nie mogę pojechać na wycieczkę, wytrzymać na zajęciach, wsiąść do autobusu itp.potem umiałam juz wyodrębnić co mnie w tej sytuacji denerwuje, co powoduje, ze jest tak trudna i mam lęk.u mnie przyczyn bylo kilka: niska samoocena, obawa,że zawiodę, brak zaufania do siebie oraz powierzenia siebie innym - takie ogólne banały ale w konkretnych sytuacjach przybierały one postać okreslonych obaw, które były maskowane lękiem.najefektywniejsze sesje to te, z których wychodzilam z rozmazanym od płaczu makijażem, zmęczona i obolała.kilkakrotnie miałam atak paniki na sesji i często bylam tego bliska.chodzilam potem jak ogluszona; bliskie zetknięcie z problemem rzeczywistym powodowalo, ze lęki sie nasilały na co dzień i wtedy musiałam sie zmierzyć z sytuacją.funkcjonowałam taka wymęczona brakiem rozwiązania aż któegoś dnia coś zaskakiwało we mnie i nagle potrafilam np. wyjść z sali, kościola albo pojechać autobusem.takie male sukcesy.teraz dla mnie najważniejsze jest aby utrzymać kontakt z rzeczywistym problemem - tym, czego sie naprawdę boję i nie dopuścić do tego aby somatyka czy lęk to zamaskowały.czasem dyskutuję z wlasnym żolądkiem czy kolanem- nie musisz mnie boleć bo ja wiem czego sie boję, już mi nie jesteś potrzebny. :D obecnie na terapii wrócilam do rozwiazywania konkretnych problemów np. co zrobić w tej a tej sytuacji, czego sie w niej boję - rozkladam to wszystko na czynniki pierwsze i zastanawiam sie co zrobić.radzę sobie bez terapeuty(tzn. nie czuje się uzależniona od wizyt ;) ) ale czuję, ze bez sesji stalabym w miejscu z pewnymi nierozwiązanymi sprawami więc chodze tam nadal.

bardzo się rozpisalam, przepraszam. ale streścić 4 lata to trudne :) mam nadzieję, ze może moje wypociny coś komuś dadzą.powodzenia i pozdrawiam.Ania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziekuje Anno za Twoje refleksje na swój temat.Widze ze ciężka droga przede mna.Widze ze wiekszosc ludzi ma leki przed wychodzeniem z domu ,jazdą autobusem,czy egzaminami.Ja akurat nie mam z tym problemu ja mam lek przed samostanowieniem o sobie ,samotnoscią,zaufaniu komus,przed samym sobą.Czesto nie moge przypisac leku do jakies sytuacji i to problem,bo pojawiaja sie ostanio czesciej,kiedys w nocy teraz w dzien,ale ja dopiero zaczynam terapie i mysle ze kiedys nad tym zapanuje.Chyba musze zmienic swoja osobowosc bo ta juz mnie meczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja akurat nie mam z tym problemu ja mam lek przed samostanowieniem o sobie ,samotnoscią,zaufaniu komus,przed samym sobą
myślę, ze takie i podobne obawy sa u podstaw wszystkich lęków.ty już to wiesz więc jesteś w zaawansowanym stanie. :D osobowości raczej nie zmienisz ale może ci sie uda z nia dogadać (mówię jak z podręczników NLP :lol: ) trzymam kciuki, na pewno sie uda.pozdrawiam.Ania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od tego piątku zaczynam grupową terapię w oddziale dziennym kliniki nerwic...(codziennie od poniedziałku do piątku po 7 godzin dziennie..) i strasznie się boję!!!!!.. W ogole miałam duży problem z podjęciem decyzji czy chcę tam się leczyć... źle się z tym czuję, że będę tam chodzić... Czy ktoś z Was ma jakieś doświadczenia związane z tą kliniką...albo w ogóle w terapii grupowej ? Proszę napiszcie coś żeby mnie uspokoić...na prawdę źle się z tym czuję...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kasiu doskonale Cię rozumiem.Ja osobiście nad terapią myślę juz od jakiegoś czasu(w moim mieście również funkcjonuje tzw.oddział dzienny,z tą różnicą że 4 godziny dziennie).Był czas że byłam tak pozytywnie do tego nastawiona(he,tylko ja zawsze po wizycie u lekarza taka jestem-Fruwam),później mnie to "natchnienie" puściło.Pojawiły się wątpliwości,nie czy to jest dobre,ale czy jestem gotowa :roll:

 

W ogole miałam duży problem z podjęciem decyzji czy chcę tam się leczyć..

Miałaś problem,ale ją podjęłaś.Super!Teraz tylko uwierz w to, że codziennie jesteś o jeden krok bliżej do "normalnego życia" :P

Jesteś dzielna Kasiu i napewno dasz radę,a wątpliwości czy strach?Każdy je myślę ma przed "nieznanym".Większośc z Nas wie o tym że terapia jest Nam niezbędna,nie każdy jednak ma odwagę.(np.ja :oops: )

Ty Kasiu zrobiłaś pierwszy krok w dobrym kierunku,i mam nadzieję że wytrwasz.Sama wiesz ilu ludzi właśnie dzięki terapii dzisiaj "normalnie" funkcjonuje,prawda?

Życzę Ci powodzenia i trzymam kciuki :D

 

P.S.Daj znac w poniedziałek jak było.

Pozdrawiam gusia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja moge napisać tylko tyle że sam bym "chętnie" rozpoczął coś podobnego, ponieważ napewno by pomogło, a strach... jest zawsze po drugiej stronie,zawsze(dlatego " chętnie").I pewnie wszyscy boją sie tego samego, czyli tych "innych"(jak w zagubionych :D ).Jeśli masz tam, iść to sądze że co by sie tam nie działo to wyjdzie ci to na dobre.Oczywiście zdaje sobie sprawe, że takie racjonalne argumenty nie maję wielkiego znaczenia ,przy tego rodzaju lękach,więc siłą rzeczy te lęki muszą być nie racjonalne = przekonać możesz sie tylko ty sama i tylko siłą własnego charakteru i motywacji(a przynajmiej najlepiej by było),a nie siłom(ą? :D )zmiejszonego przez cudze słowo lęku.Jeśli nie jesteś w stanie tak do tego podejść ,to może nie jesteś gotowa i powinnaś poczekać na odpowiedni moment.Z tym ,że ten moment ma to do siebie, że im szybciej przyjdzie tym bardziej odpowiedni,a z czasem robi się coraz bardziej nie odpowiedni.Poprostu to jest zawsze "ten sam moment"(bo zawsze niesie tą samą dawke lęku, czyli pare osub na przeciwko+własna wyobrażnia), zmienić sie może tylko nasze podejście do niego i to tylko na gorsze(oczywiście zawsze istnieje możliwośc zupełnie innego scenariusza ale...), bo zwykła ucieczka zawsze niesie za sobą to samo, "wygode"nie podjęcia walki(chyba nikomu na tym forum nie musze tego tłumaczć) i uniknięciu przykrości(taki rodzaj wygody).Nie jestem w stanie cie pocieszyć bo poprostu nie wiem jak to wygląda.. Nie stety nie mam na razie nawet możliwości rozpoczęcia czegoś podobnego..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję dziewczynki:)

Tylko, że ja już robiłam te kroki do normalnego życia.. Jestem już po 2 rocznych terapiach.. Co prawda obie były indywidualne i... z bardzo młodymi terapeutkami...wiec może nie miały odpowiedniego doświadczenia?.. Mam teraz nadzieję, że zajmą się mną doświadczeni profesjonaliści..

No i jak pomyślę, że za 8 tygodni będę normalnie żyć to ogarnia mnie niesamowita radość!!! :) Trzymajcie proszę za mnie kciuki:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I dziekuję Wojtkowi:) (który szybciej pisze niż ja :)

Motywację-mam!. W końcu głupia bym była gdybym powiedziała, że nie chę nad sobą popracować. Nawet jeżeli oznacza to najpierw bolesne zmierzenie sie ze sobą, ze swoimi słabościami. Chcę być zdrowa! Chce normalnie żyć! Chcę być w pełni szczęśliwa!

:D:D:D

I dziękuję, że ze mną jesteście!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu nie masz sie czego bac ja jestem po trzymiesiecznej psychoterapii grupowej to dzieki niej teraz tutaj jestem bo gdy bym tam nie poszla to nie wiem co by bylo.Jedno jest wazne badz tam szczera ,mow co cie meczy teraz i opowiadaj o przeszlosci sluchaj co mowia inni to wazne bo to dzieki im wypowiedzom dowiesz sie duzo o sobie mow tam co ci do glowy przyjdzie bo nieraz sprawa z przeszlosci jakas niby blacha moze sie okazac ta ktora ciebie gdzies tam podswiadomie meczy.Ja na psychoterapie trafilam w bardzo ciezkim stanie lekarze nie dawali mi zbyt wiele szans na wyleczenie,a na koniec powiedzieli ze sa ze mnie dumni i wierza ze kiedys wyjde z tego calkiem i wierz mi ze jesli nadarzy sie taka okazja pojade tam znowu bo traz rozumiem ze zdrowi jest bardzo wazne i rodzina ale zeby zajac sie rodzina trzeba byc zdrowym bo co im po chorej mamie czy zonie.Dodam ze przed psychoterapia nie robijam praktycznie juz nic nie jadlam nie spalam nie wychodzilam z domu nie zajmowalam sie dzieckiem itd.A po psychoterapii poszlam nawet do pracy zajmuje sie juz dzieciem jak trzeba jem :smile: wychodze z domu chodz mam z tym czasem problem ale sie nie poddaje i ty tez sie nie poddawaj. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się razem z Tobą aga :D że czujesz się dużo lepiej..

Radzisz żebym była tam całkowicie szczera..to będzie trudne..kilkanaście obcych osób słuchających mojej historii choroby, o moim życiu, problemach, objawach, wątpliwościach... No cóż..pocieszajace jest to, że na pewno dla każdej z tych osób, które spotkam na terapii też nie będzie to łatwe..nie będę sama ze swoim strachem.. O kurcze!!! Aż mi się teraz nogi trzęsą jak myśle o najbliższym spotkaniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Dawno tu nie zagladalam bo cale dnie pochlania mnie moja terapia..ktorej sie tak obawiałam. Nie jest łatwo, ale cieszę się że tam jestem. Tylko muszę przyznać, że po całym dniu skoncentrowanym na moich emocjach i emocjach innych jestem strasznie wykończona. Za to grupa jest w porządku :D Raz jest lepiej raz gorzej ale czuję, że jestem na dobrej drodze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×