Skocz do zawartości
Nerwica.com

madam jamar

Użytkownik
  • Postów

    31
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez madam jamar

  1. myśle, że rola psychoterapeuty polega na wysłuchaniu nas i na takim pokierowaniu nami, byśmy sami odnaleźli to czego szukamy - np. przyczyne naszych lęków i sposób obrony przed nimi.
  2. myśle, że rola psychoterapeuty polega na wysłuchaniu nas i na takim pokierowaniu nami, byśmy sami odnaleźli to czego szukamy - np. przyczyne naszych lęków i sposób obrony przed nimi.
  3. a nie jest to tak, że w życiu cierpienie cały czas przeplata się ze szczęściem? nie da się być szczęśliwym przez całe życie. a wg biblii po śmierci następuje wieczne szczęscie (w niebie) albo też cierpienie (w piekle). a życie to chyba cierpienie, ale też i szczęscie. tyle że nie da się być zawsze szczęśliwym.
  4. terapia nie pomaga na zawsze. bo zawsze pojawiają się jakieś nowe problemy. ale ona uczy jak sobie radzić z nimi w przyszłosci. pomaga rozwiązać istniejące problemy i uczy jak radzić sobie z przyszłymi
  5. madam jamar

    Niska samoocena

    no właśnie - WYPALONY ma zupełną rację. o tym czy człowiek jest wartościowy czy nie decyduje zupełnie coś innego. bo przecież można zrezygnować ze swoich ambicji (z wykształcenia) dla kogoś bliskiego, ukochanego z bardzo ważnych powodów. ale też chodzi o to, żeby to poczuć. ja zawsze to rozumiałam, wiedziałam że tak nie jest ale nie dopuszczałam tego do siebie, nie czułam tego
  6. mi pomogła. pozbyłam się nerwicy, lęków, zaburzeń depresyjnych i ma w tym zasługę psychoterapia i farmakoterapia. dzięki lekom czułam się na tyle dobrze, że mogłam wyjść z domu do psychoterapeuty - ale one nie załatwią sprawy do końca. na początku uważałam ze psychoterapia jest bez sensu i to leki załatwią wszystko. ale teraz widze że tak nie jest- leki mi tylko pomogły abym mogła uczestniczyć w terapii. a ona mi baaardzo pomaga. ale na to trzeba czasu
  7. madam jamar

    Niska samoocena

    ja też tak zawsze myślałam... że musze się uczyć żeby być kimś. bo mój ojciec ma skończone dobre studia a matka ma tylko (albo AŻ) mature. to mi zawsze wydawało sie że ojciec jest lepszym człowiekiem - bo wykształcony. i katowałam się, katowałm przez kilka lat. żeby być najlepsza. w końcu nerwy nie wytzymały mi i poszło w nerwice, lęki, zaburzenia depresyjne. teraz przekonałam się, że nie trzeba mieć szkoły żeby być ,,kimś", że ktoś po zawodówce też może być ,,kimś". a co mi w tym pomogło? poznałam przyjaiela, który ma fantastycznych rodziców po... zawodówce:))
  8. magdo-27: ja wprawdzie nie mam jeszcze swoich dzieci, ale mam brata młodszego o 15 lat, który od 4 września chodzi do przedszkola. najpierw się cieszył że pójdzie, ale potem nie było już tak dobrze. wprawdzie nie płacze, ale w przedszkolu zachowuje się dziwnie. wychowawczynie twierdzą, że wydaje im się, że czegoś się boi. jak wraca do domu to opowiada jak było fajnie, ale jednocześnie mówi że jutro już nie chce iść. rankami boli go brzuch, naciąga się na wymioty, symuluje kaszel etc. kiedyś przypomniało mi się czego ja bałam się w przedszkolu i porozmawiałam z nim. okazało sie, że on boi się że mama zostawia go tam bo go nie kocha i boi się że po niego nie przyjdzie!!! wyjaśniliśmy mu więc ze tak nie jest, ale wiadomo - trudno wyjaśnić coś 4-latkowi. więc umówiliśmy sie z nim, że zawsze będziemy odbierać go z przedszkola o stałej porze i że kupimy mu zegarek, żeby wiedział kiedy ma się nas spodziewać. to 4-latek więc na zegarku się nie zna, ale już od dawna uczymy go posługiwania się zegarem. np. pokazujemy u jak wygląda ustawinie wskazówek na godzinę 7.00 (19.00) i w ten sposób on już wie kiedy jest wieczorynka. spróbuj jakoś porozmawiać z dzieckim - ono czegoś się boi, ale samo napewno ci tego nie powie.
  9. madam jamar

    Szpital

    shadow_no: dlaczego wg Ciebie osoby z depresją miały ciężko w zagórzu?
  10. ja też czasami popijałam sulpiryd kawą (chociaż to nie jest dobry pomysł) i było OK
  11. ona już taka jest - recydywistka
  12. hmm... ja nie raz płakałam u psychoterapeuty. najpierw się tego bardzo wstydziłam, ale potem zaczęlam to inaczej traktować.
  13. eh... jezeli on zasługuje na kogoś wartościowego, to chyba Ty jestes wartościowy skoro wybrał akurat Ciebie:)
  14. no właśnie o to chodzi:) nie ma jednoznacznego kryterium prywatny-dobry, państwowy-zły
  15. a ja nie wierze we wszystkich lekarzy państwowych i nie we wszystkich lekarzy prywatnych. jak byłam dzieckiem przez 4 lata chodziłam prywatnie do okulisty, po czym moja mama się wkurzyła na brak kompetencji tej pani do ktorej przychodziłam i po pobierznym badaniu dostawalam recepte na inne szkła. przepisała mnie do przychodni mającej kontrakt z NFZ. i trafiłam tam na doświadczonego, wojskowego lekarza który wreszcie zrobił wszystkie badania jakie powinien. prywatny ginekolog w moim przypadku też ,,spaprał robote". państwowy ortodonta - na wizyte musiałam czekać pół roku!!! i w dodatku trafiłam na mało kompetentną babe. poszłam do prywatnego - dla niej liczyła się tylko kasa, ale przynajmniej miałam wszystko od ręki. prywatny alergolog- tylko do takiego moge jechac bez skierowania i na wizyte moge umowić się nawet tego samego dnia. prywatny psychiatra - najpierw miałam do takiego chodzić ale okazało się, że w przeciągu paru dni wyjeżdża na urlop i nie byłoby go kiedy byłby mi najbardziej potrzebny. więc dał mi namiary na państwową przychodnie. jakże miło zostałam zaskoczona, gdy dowiedziałam się że na terapie moge przyjechać tego samego dnia po południu (1 dzień oczekiwania!). nie szufladkujmy lekarzy na prywatnych - państwowych! nie przypisujmy im etykietki kompetentny - konował zgadnie z tym czy to lekarz prywatny czy z NFZ. naprawde, i tu i tu znajdują się zarówno dobrzy lekarze jak i tacy dla których liczy się kasa.
  16. no to ci zazdroszcze, KrzysztofT. serio. mi jeszcze nigdy nie zdarzyło się żeby farmaceuta poinformował mnie o tańszych odpowiednikach.
  17. właśnie, futurelover - nigdy nie możesz być pewien reakcji rodziców. ja kilka lat temu też wpakowałam się w okropne bagno które stało sie potem przyczyną moich lękowo-nerwicowo-depresyjnych problemów. mi i mojej koleżance nie dawało spokoju kilku starszych chłopaków. na szczęscie do niczego nas nie zmuszali, ale za to wymyslali o nas okropne plotki, szantażowali, śledzili, podsłuchiwali etc. to trwało 2 lata. najbardziej w tym wszystkim bałam się powiedzieć rodzicom. a oni mnie zaskoczyli: nie krzyczeli, nie mieli pretensji, pomogli mi. niestety ja nie zgłosiłam nic policji. teraz żałuje. wtedy wydawało mi sie ze nie mam wystarczających dowodów, a poza tym bardzo się bałam i nie chciałam do tego wracać - chciałam zapomnieć. teraz żałuje - zrobili mi świństwo, a ja do dziś nie wiem dlaczego i jak to dokładnie było. nie czekaj na to jak będzie ,,naprawde źle". i może to zabrzmi banalnie i jest troche nierealne w wykonaniu ale: nie przejmuj się innymi. wiem, wiem, że to trudne ale mi się udało powodzenia:)
  18. hmm... myśle że powinieneś starać się iść do szkoły w której mogłoby znać cię jak najmniej osób (chociaż wiem że to w praktyce niemożliwe - a pozatym zawsze pozostaje pewne ryzyko, że ktoś kto wcześniej cię nie znał i tak się czegoś o tobie dowie, ale w takim przypadku wyrobiłby sobie o tobie zdanie zanim dotarłyby do niego te plotki i niekoniecznie musiałby uwierzyć w nie). i nie ma innej rady jak: MUSISZ powiedzieć rodzicom. niestety bez tego się nie da. nie wiem jakie masz z nimi kontakty ale jeżeli nie masz do nich zaufania to zawsze pozostaje pedagog/psycholog szkolny lub jakaś inna dorosła osoba do której masz zaufanie. bo samemu raczej tego nie rozwiążesz.
  19. hmm... ja mam lekarkę z NFZ-u. i jestem z niej całkowicie zadowolona. i ma ,,tytuł'' a przy tym ma też prywatną praktyke i pracuje w szpitalu uniwersyteckim. to nieprawda, że taki lekarz nie wysłucha i wszystko jest tak ,,szybko, szybko". i kolejki to tez nie standard (zależy gdzie) - ja na wizytę u psychologa czekałam 1 dzień, a na wizytę u psychiatry.... 1 godzinę:). i pomimo ze ja u psychiatry jestem raz na miesiąc lub dwa (to z psychologiem widuje się co tydzień) i standardowo taka wizyta (w moim przypadku mająca na celu sprawdzenie skuteczność leków) w założeniu powinna trwać ok. 30 minut, to bywa że jak od pani doktór wychodzę po dwóch godzinach... faktem jest że w poczekalni czeka w tym czasie do niej pacjent lub dwóch, ale lekarz prywatny nie pozwoliłby sobie na coś takiego (bo ma ściśle umówione godziny i nie chce by jego pacjenci na niego czekali). w dodatku po wizycie u mojego lekarza jestem o wiele spokojniejsza - pani doktor dużo mi wyjaśnia, a po wizycie u niej jestem spokojnijsza. dużo też nasłuchałam się o lekarzach prywatnych-konowałach. REASUMUJĄC: i wśród lekarzy prywatnych i wśród państwowych znajdują się ludzie mało kompetentni
  20. a to ze sie nie rozumiecie bierze sie z tego, ze funkcja psychologa jest jak narazie ciągle źle odbierana. sama kiedy zaczęłam chodzić do psychologa to widziałam w nim osobę ktora (to przykład, tylko przykład!) powie mi czy lubie kolor różowy czy czerwony. a tak naprawdę to jest ktos kto ma za zadanie pomoc ci w tym, żebyś sam/a sobie to uswiadomiła. przecież zaden psychoterapeuta nie może być kimś kto będzie kierował zyciem pacjenta!
  21. ta teoria nie do końca opisuje mój problem - to tylko uogolnienie. ty tego dotknąłeś głębiej. tez mam tak, ze na początku jakaś konkretna wada ,,tego kogoś" wcale mi nie przeszkadza - a wręcz przeciwnie: uwazam ją za atrakcyjną - ale potem bardzo szybko mnie to nudzi. nie wiem czy ,,nudzi" jest tu najodpowiedniejszym słowem. przeszkadza mi. i tu się zaczyna problem z ideałem - okazuje się ze mi sie tylko ,,wydawało" ze znalazłam ideał bo tak naprawdę ta osoba nim nie jest. i ja czuje sie zła, oszukana, rozczarowana, mam pretensje do całego świata - a przeciez sama sobie jestem winna (i kiedy sobie to w koncu uświadamiam to zaczyna przechodzic mi to rozczarowanie). okazuje sie, ze po raz kolejny szukałam ,,ducha" (bo ideały przecież nie istnieją). w związku z tym - nastepnym razem jestem ostrożneijsza, wcześniej staram sie sprawdzic czy tym razem trafiłam na ,,ideał". i tu wydaje sie byc niemiła, niedostępna, zimna - bo to etap sprawdzania tej osoby. to jest chore, zamknięte koło:) i najlepszą radą jaką ja mogę ci dać to jest to zebys naprawde spróbował to przemyślec - ale moze nie sam - poszukaj sobie terapeuty dobrego a co do tego przemyśliwania - to czasami bywa zboczeniem:PP
  22. hmm... najpierw to myśle, że powinieneś zastanowić się czego ty się tak naprawdę boisz i czym to jest spowodowane. mowisz ze boisz się zaangażowania - ok, ale dlaczego? jakies powody tego muszą być - i to wcale nie takie oczywiste- czasami trzeba poszukać baaaaardzo głęboko. a jak już znajdziesz to co powoduje ten lęk, to zastanów się czy to tak naprawdę jest racjonalne i jak to możesz zmienić. czasami wystarczy zmienić swoj sposób patrzenia na pewne sprawy.
  23. bo depakine chrono jest zarówna na padaczke jak i na stabilizacje nastroju. ma za zadanie unormowywać nastrój tak. ja miałam tak ze w jednej chwili byłam w totalnej euforii, a za minutę dopadały mnie lęki. zawsze kiedy mówie lekarzowi ze biorę depakine to pada pytanie: ,,ma pani padaczke?" :) mi pomogła- nie mam juz tak zmiennego nastroju, co było bardzo męczące. teraz albo przez dłuższy czas jest mi dobrze albo źle - bez hustawki nastrojów. a odpowiadając na pytanie: w moim przypadku nie spowodowała tycia. wręcz przeciwnie - od jakiegos czasu chudne i nie wiadomo dlaczego.
  24. pierwszego dnia po zażyciu chlorprotixenu nie poszłam do szkoły. kręciło mi sięw głowie, było mi nie dobrze, zasypiałam na stojąco. a hydroxyzyna nie działała na mnie - to słaby lek
  25. madam jamar

    Hydroksyzyna

    dajcie spokój z hydroksyzyną... to cukierek z efektem placebo anie prawdziwe lekarstwo. brałam i nie pomagała mi. jej jedyny wpływ na mnie to to, że mogłam dłuuuuugo spać.
×