Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''


anita27

Rekomendowane odpowiedzi

Mam pewien problem niemam pojęcia jak sobie radzić z wiecznym smutkiem i melancholią.....Codziennie wstaje i ciągle mi się żyć nie chce...i jeszcze na dotatek boję się ludzi, ostatnio nawet nie poszłam do szkoły tylko cały dzień przepłakałam leżąc w łóżku.Codziennie mam nadzieję, że już się nie obudzę a rodzina zamiast mnie wspierać to mnie zbywa i twierdzą,że jestem nudna a mnie wewnątrz rozrywa pewnego rodzaju ból i naprawdę niewiem co mam robić, bo jak tak dalej pójdzie to definitywnie skończę ze sobą :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...i jeszcze na dotatek boję się ludzi, ostatnio nawet nie poszłam do szkoły tylko cały dzień przepłakałam leżąc w łóżku.

 

Wiem co przeżywasz. Ja jeszcze kilka lat temu też panicznie bałam się ludzi. Walczę z tym już od kilku lat i jakoś zaczynam z tego wychodzić, pomalutku. Ty też musisz przezwyciężyć strach, metodą małych kroczków, bo nie możesz od siebie wymagać, że za trzy dni obudzisz się zdrowa. Musisz sobie uświadomić, że wychodzenie z tej choroby, to długi proces. Ale nie łam się dodatkowo tym, że to dość długo trwa, musisz cieszyć się każdym nawet najmniejszym sukcesem, który osiągniesz. Wierz mi to bardzo pomaga. Mam nadzieję, że zasięgasz też rady specjalisty.

 

Codziennie mam nadzieję, że już się nie obudzę a rodzina zamiast mnie wspierać to mnie zbywa i twierdzą,że jestem nudna a mnie wewnątrz rozrywa pewnego rodzaju ból i naprawdę niewiem co mam robić, bo jak tak dalej pójdzie to definitywnie skończę ze sobą :(

 

hmm... mnie też nigdy nie wspierali. Nawet dziś, gdy mówię mamie, jakie szkody wyrządziło ich "wychowanie" na mojej psychice, ona do końca mi nie wierzy, mówi czasem, że to moje widzi mi się. Jednak musisz zrozumieć, że rodzina nie jest świadoma tego, jak to jest być chorym. Nie rozumie, że ciebie nawet słowo może doprowadzić do kryzysu (u mnie tak jest). Ja staram się po prostu nie brać do siebie tego co oni mówią, wiem że to nie łatwe, ale spróbuj. Bo najważniejsze jest spróbować, jeżeli ci się uda będziesz miała jeden mały sukces, który pomoże ci doprowadzić do kolejnego. I to będzie początek drogi do lepszego życia. Wystarczy spróbować. Wystarczy odbić się od dna, a dalej jest już łatwiej.

Całym serduchem jestem z tobą. Buziole.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko się zmienia. Mam obsesję przemijania.

Najgorsze jest to, że można żyć z depresją wiele lat, nic z tym nie robiąc. Mam takie wrażenie, że można się z tym pogodzić i tkwić w stanie obojętności, połączonej z napadami lęku, jaki miałam wczoraj. Ja jakgdyby się z tym pogodziłam, choć czasem, tak jak wczoraj, lęki świadczą, że jednak nie do końca. Chciałbym bardzo nie czuć się jak wrak. Dziękuję za odpowiedzi, dzięki temu forum i Wam mam wsparcie.

Trzeba pomimo wszystko iść do przodu, czyniąc małe kroczki i starać się cieszyć z małych rzeczy, tak piszą serdeczni Forumowicze, a to bardzo piękne i wartościowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwierzyć jest ciężko, powiedzieć sobie, że wierzę jest prosto, a naprawdę uwierzyć w siebie jest ciężko. Moja mama nie wierzyła we mnie, teraz widzę, że dlatego bo sama w siebie nie wierzy, to taki pokoleniowy balast tak myślę, który trzeba wreszcie zrzucić. Jeszcze jedno trzeba zrobić, wstawać rano, nie bać się wstawać rano. Ja rano udaję, że śpię przed samą sobą, żeby nie wstać. To bardzo dziwne zaburzenie.

Pozdrawiam was serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polecam przeczytać temat: http://www.forum.nerwica.com/viewtopic.php?t=10718

 

 

Gdy go czytałem czułem się jakbyśmy wszyscy nagle dochodzili do końca pewnego etapu.. Jakbyśmy spędzili ze sobą długi czas na jakiejś bezludnej wyspie, a teraz uratowani wracamy spowrotem do domów i każdy z nas opowiada sobie co zrobi po powrocie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"wszystko w życiu się zmienia, zaufaj przeznaczeniu" :)

 

Uwierz przede wszystkim w to, że depresja to nie jest normalny stan w którym powinnaś żyć. Że można żyć bez zmartwień.. albo że TY możesz żyć bez zmartwień..

 

Kiedyś przeczytałem takie coś: Energia do życia to coś co mamy jako dzieci, a co niektórzy z nas tracą z biegiem lat.. Energia i siła do życia umożliwiają wybrnięcie z nawet pozornie najtrudniejszej sytuacji życiowej.

 

Wiem, że nie jest łatwo, ale musisz dokonać jakiegoś przełomu.. Liczy się impuls.. Może coś, co zrobisz wbrew własnej woli, coś szalonego, coś co pozwoli CI się wyrwać z tego zamkniętego pancerza którym się otoczyłaś w ciągu tych lat i ciągle otaczasz..

 

Trzymam za CIEBIE kciuki EWKA!! Dasz radę!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ewawe dlaczego nie spróbujesz kontaktu z psychiatrą? poproś o leki antydepresyjne. wiem jak to jest bo też bardzo długo się opierałam i wydawało mi się że poradzę sobie sama. aż w końcu mój organizm odmówił posłuszeństwa i to już nie było śmieszne bo myślałam że umieram na serce. psychiatra pomóg :smile: idealnie nie jest ale na pewno lepiej. zdobądź się na odwagę. od razu wszystko będzie łatwiejsze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

widze ze dodalas ciag dalszy...niby powinnam sie cieszyc ze ci lepiej ale jedyne mysli ktore mam w glowie to tylko jakies zgorzkniale bzdury...na dzialanie swoich tabletek czekalam dwa miesiace, potem nagle zrobilo sie super, a potem znow w dol. i ciagle tak samo od tego czasu...moze mam zle dobrane leki, nie wiem. wiem tylko ze nie ma cudownych magicznych tabletek szczescia, terapia tez potrzebna, terapia jest kluczem do wszystkiego.

ja tez bylam najlepsza uczennica i wszystko bylo niby ok. i niby potrafilam sobie ze wszystkim zawsze poradzic, niby bylam taka silna...i zawsze pelna energii i wesola. w liceum zostalam odrzucona przez klase za...nadmiar energii i ciagly usmiech na twarzy...

jakis czas temu tez nagle mnie cos kopnelo, kopalo dlugo wlasciwie a potem przestalam wychodzic. nie jadlam, bo nie mialam sily isc do sklepu, wylaczalam telefon i nie szlam nawet do pracy...

a ty sama nie szukasz przyczyn twojej depresji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może masz i rację Moniko, chodzę teraz do psychologa, brałam kiedyś leki, które tylko osłupiały, pozwalały na pewną ulgę, wiem że w moim przypadku,jak również wprzypadku wielu chorych, leki nie spowodują wyzdrowienia tylko zaleczenie objawów, więc próbuję teraz innych sposobów. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

EWAWE-jestem strasznym śpiochem i zawsze lubiłąm długo spac...nienawidziłam porannnego wstawania...teraz jestem na etapie poszukiwania pracy(musze ją mieć,ale boje się na samą myśl o stresie jaki mnie czeka)...i ogólnie cały dzień się opieprzam...nawet jak chcę coś zrobić,to w końcu tego nie robię...chciałąbym iść na spacer,ale kiedy wychodzę sama z domu bez celu,czuję się dziwnie,nieswojo,głupio...nie mogę spokojnie spacerować...kiedyś spacerowałam z psem...ale odkąd przeprowadziłam się do Warszawy nie mam już z kim....mimo,że mieszkam tu z facetem,ale on wraca pozno z pracy i nie ma ochoty już nigdzie wychodzić....ale wracając do tego wstawania....mimo,że budze się w godzinach 10-11-czasami 12...boje się wstac i czasami zmuszam sie wręcz do dalszego snu...mimo,że jestem wyspana....byle nie musieć wstawac i nie przeżywać znowu tego bezsensowanego dnia-więc twoje"zaburzenie" nie jest takie dziwne....nie jestes z nim sama...ja mam jeszcze problem bo teraz jestem na nowych studiach(zaocznych)....chciałabym jakieś skończyć już bo mam 23 lata...problem jest taki,że musze dojezdzac do Łodzi...zeby dojechac na zajęcia musze wstać o 4,czy tez 5 rano...miałąm dopiero drugi zjazd...dziś...mimo,że obudziłam o się o tej 4 to byłam taka zestresowana,że nie zaczełam się zbierać na pociąg...nawet już mi się tak spać nie chciało bo dzien wczesniej o odpowiedniej godzinie wzięłam tabletke nasenną....jednak ten stres/strach...nie wiem jak to nazwac...wygrywa....zmuszam się do zaśnięcia,mimo,że stres mi to utrudnia....kiedy ciemno za oknem,a na zegarku godzina przed 10 rano ogrania mnie ten strach....nie wiem...to strach przed godziną poranna....nie umiem tego nazwac....a w końcu zaczęłąm studia ,które mnie interesując i boje się,że zawale....znowu coś zawale i to przez głupi stres przy porannym wstawaniu...:(((

przepraszam,że się tak wcięłam w Twój wątek....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ohh ja w sumie nic nie wiem. nie wiem jak dlugo choruje, jakos nie umiem tego pozbierac do kupy. Zaczelo sie 4 lata temu pierwsza proba samobojcza. nigdy nie mialam lekow ani terapii w tym czasie i mysle ze od tamtego momentu cos jest nie tak. ale taki potezny atak depresji...zaczelam zjezdzac w dol od stycznia tego roku, w maju kolejna proba, kolejna w lipcu, w sierpniiu nastepna i szpital psychiatryczny. potem powrot do domu i jak zawsze, ciagle w dol...

podloze - glownie rozwod moich rodzicow i siedmioletnia walka w sadzie o mieszkanie i pieniadze, do tego odrzucenie przez klase w liceum, strach przed odpowiedzialnoscia i dorosloscia.

zazdroszcze ci, moze rzeczywiscie mam niedobrane leki, nie czuje tej przestrzeni, mnie codziennie dalej wsyzstko sciska w srodku. juz nie mam na to sily:(((((((((((((((

i podziwiam cie za sile - za malowanie rzes i wstawanie z lozka. to nie glupie - to naprawde powrot do normalnosci malymi kroczkami. ja czuje jedna wielka niemoc, w rezultacie wygladam jak zombie bo nie chce mi sie nic ze soba zrobic. do dupy...:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zaczęłam chorować na depresje w wieku 13 lat. Powodem były problemy w rodzinie ale także w szkole, jestem nieśmiała, w gimnazjum byłam mało lubiana a koleżanki z klasy mi dokuczały zreszta koledzy także, zaczęły sie wtedy także moje problemy z nauką. Teraz mam 17 lat moje życie zaczęło sie lepiej układać. Mam przyjaciółke od serca i chłopaka ale niewiadomo dlaczego mój stan psychiczny sie pogorszył, biore leki. Często jestem przygnębiona i czuje złość a także nienawiść do ludzi. Nie mam chęci do życia, do nauki ani wogóle do niczego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powód-zaniepokojenie mamy tym,że nie mam przyjaciół :( .Rzeczywiście.Minął wrzesień a ja tylko w książkach,przemykałam bokiem i najczęściej pozostawałam sama w klasie.Ciężko było.Nawet,gdy ktoś mi powiedział komplement doszukiwałam się jakiegoś podtekstu.To było okropne.

 

Dobrze cię rozumiem, ja miałam tak samo, powoli z tego wychodzę. Zaczynam się uczyć swojej wartości.

 

Dodam tylko,że cały czas jestem w terapii,uczę się w II LO,chociaż rocznikowo powinnam być w maturalnej,ale żyję,staram się żyć tak jak inni.

 

Nie ważne, że masz zaległości, ważne że się starasz i chcesz żyć. Wszystko jest do nadrobienia, najważniejsze jest to żebyś chciała. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ nie przepraszaj to niezwykle ciekawe, co piszesz, życzę Ci powodzenia z całego serca, mam nadzieję,że się uwolnisz od tego strachu przed wstawainiem, uwierz mi, ja tego nienawidzę, to mi całkowicie komplikuje życie, to że jakby udaje i muszę więcej spać i wstaję za późno

Mój narzeczony długo pracuje nie ma go nigdy, jeszcze w weekendy chodzi na jakieś kursy, więc jestem z tym sama. wygląda to tak jak już się prawie budzę to mówię sobie, a w zasadzie coś mi mówi, nie nie jeszcze musisz spać, nie wolno tak rano wstawać, później mam ogromny lęk przed podniesieniem się, jak to będzię, zawsze rano czuję się jak wrak człowieka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

doskonale Cie rozumiem...

teraz jestem w maturalnej. choruję. i nie mam juz sił.

dopiero pazdziernik a ja juz miesiac opusciłam...

a najgorsze jest to, ze nie wiem jak będzie wyglądało moje życie za dwa dni.

Fallen,wierzę że nie jest Ci łatwo.Mi też nie było.Decyzja rodziców o pozostawieniu mnie na drugi rok była lekkim szokiem.Myślałam:"Zapomnę,dostanę dwóję,nie będą mie lubić,odwrócą się".I tak spiralka się nakręcała.Ale zdałam.Przeszłam z dobrym wynikiem.Mówiąc nieskromnie otrzymałam też stypendium Prezesa Rady Ministrów i stypendium szkolne.Wierzę,że i Tobie się uda.Nie piszesz jednak czy masz oparcie w terapeutce/terapeucie,rodzicach,rówieśnikach.To bardzo ważne.Ja początkowo chowałam się za parawanem książek,bo chciałam udowodnić i zasłużyć na szacunek innych,na miłość rodziców,na ich pochwały.(Jestem najstarsza i mam 5 młodszego rodzeństwa).Teraz zmieniłam się trochę.Już się nie kryję,częściej przebywam z rówieśnikami i jest dobrze.Fallen proszę korzystaj z pomocy gdzie tylko sie da.Pracuj ,nie poddawaj się,mów o swoich obawach i lękach.Wiem,ze to trudne,bo sama wiele razy to przechodziłam(masa psychologów,terapeutów,ppedagogów),ale ktoś mi powiedział mądre zdanie:"Tylko od Ciebie zależy jak będziesz pracować i co wyniesiesz z terapii".Gorąco pozdrawiam i trzymam kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki...

ustawiam budzik na 5;00...jestem przerażona....zaraz będę ryczała...nie boje się ,że się nie obudzę....przez stres pewnie nawet nie zasne....boje się,że nie będę umiała wstać z łóżka....a to wszystko tylko poranne wstawanie 4 razy w miesiącu....tylko głupie wstawanie....dziś większość dnia przeryczałąm przez to,że nie pojechałam na uczelnie....jutro rano czeka mnie kolejna walka z samą sobą....to jest bez sensu....

życzę Tobie za to spokojnej nocy i jaknajbardziej miłego poranka....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze symptomy depresji i nerwicy pojawiły się u mnie jakieś 7 lat temu (miałem wtedy jakieś 15 -16 lat). Tłumaczyłem to albo chorobą lokomocyjną albo wrzodami żołądka albo stresem albo jakimiś niewyjaśnionymi problemami zdrowotnymi. Zauważyłem też okresy silnego przygnębienia, związane np. z jakimiś nieporozumieniami czy słabymi ocenami. Ale w ciągu 4 lata było ich razem może 6 - nie trwały dłużej niż tydzień.

 

Gdy poszedłem na studia miałem spokój przez jakieś pół roku - wiadomo nowe otoczenie, wiele atrakcji itd. Podczas egzaminów "przesiewowych" ciągle się zamartwiałem, że to już ostatni semestr na tych studiach - jednak zawsze jakoś się układało. Jednak poczucie bezsensu zawsze towarzyszyło mi podczas egzaminów. Zero samozaparcia, ambicji, przeświadczenie, że i tak jestem skazany na porażkę.

 

Po 1. roku doszła depresja podszyta lękiem, stagnacja, dekadencja. Podjąłem leczenie przeciwdepresyjne, przeciw-lękowe. Zaakceptowałem szereg czynników, zrozumiałem, że to życie nie jest idealne, ale trzeba jakoś iść naprzód. Pewnych spraw się nie przeskoczy, trzeba nauczyć się z nimi żyć, poznać swoje możliwości i swoje ograniczenia.

 

Miałem parę miesięcy spokoju. Do wczoraj. Dostałem ataku lęków, manii, prawie zwariowałem. Od jutra znowu będę się leczyć psychiatrycznie. Brak słów.

 

Po tym ataku nie wierzę w wyleczenie, są tylko okresy remisji.

 

Boję się wszystkiego, że jestem na coś chory i niedługo będę wycofany ze społeczeństwa, że kiedyś trafię do zamkniętego ośrodka psychiatrycznego, że niedługo wyrzucą mnie ze studiów, że nie znajdę pracy, że zawiodę rodziców, że oni umrą i zostanę sam na tym świecie ze swoją zwichrowaną osobowością, że skończę w przytułku dla bezdomnych, albo że zupełnie się załamię i zwariuję.

 

Nerwica na pewno miała związek z moim charakterem. Podejrzewam nawet, że miałem ADHD, jednak wtedy nikt nie znał tej choroby. Zawsze się denerwowałem łatwo, ale zawsze mogłem liczyć na rodziców, że oni rozwiążą, pomogą, przytulą. Teraz już trzeba brać życie we własne ręce i najpierw na "pomoc" przyszła mi nerwica, a teraz silna depresja. Walczę z nią każdego dnia, zmuszając siebie do rzeczy normalnych, codziennych, zwyczajnych. Mam nadzieję, że to da jakąś namiastkę normalności i wreszcie uwierzę, że tak może być, jak było dawniej...

 

post edyt. zmiana tematu mod. Jaśkowa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×