Skocz do zawartości
Nerwica.com

fallen_warrior

Użytkownik
  • Postów

    22
  • Dołączył

Treść opublikowana przez fallen_warrior

  1. eligojot, dziękuję Ci za wklejenie tego listu :)
  2. ale myslisz, ze caly czas ona miala ochote zyc? wydaje mi sie, ze na pewnym etapie choroby kazdy z nas chcialby umrzec czy chociaz sie nigdy nie urodzic. mnie sie bardzo podobalo, nie wiem czy tez zwrociles na to uwage, jak rezyser przedstawia zetkniecie dwoch swiatow, ludzi zdrowych i Lizzie, jednoczesnie dodajac do tego komentarze, ktore zostaly przedstawione jako jej niewypowiedziane mysli. moj ulubiony fragment to ten, w ktorym Lizz rozmawia z Ruby w stołówce [po tej aferze z chlopakiem Ruby]. tam jest sporo tych komentarzy własnie. masz jakies swoje ulubione sceny? ten film wywolal w Tobie jakies emocje?
  3. no jak tam, Kochane Smutasy? :) może już ktoś obejrzał filmik i pogada ze mną na ten temat ?
  4. może zechcesz mi o sobie coś opowiedzieć ? :) trzymam za Ciebie kciuki. :)
  5. bardzo dobry pomysl na temat :) Gdy już będę zdrowa [przez co rozumiem życie bez leków, powrót do normalnego życia] to: - znowu zacznę pisać, bo teraz mam zbyt duze problemy z koncentracja - zrobie cos z soba wreszcie, moze zacznę studia aktorskie o których zawsze marzyłam - swoi przykładem spróbuję pomóc innym, którzy cierpią na depresję. bo gdy zdrowy mówi mi "będzie dobrze" - nie działa to na mnie wcale. ale gdy wiem, że ta osoba też przez to przechodziła i miała stwierdzoną chorobę, leczyła się... i jeśli ktoś taki mówi "da się z tego wyjść, spójrz na mnie" to naprawdę wraca nadzieja. nie mogę się doczekać dnia, w którym wstanę rano, pocałuję w policzek Kogosia śpiącego obok :)... i wyjdę naga na taras naszego małego domku... by powitać słońce, wpatrywać się i z zachłannością w otaczający mnie świat i z każdym kolejnym oddechem uświadamiać sobie... "Boże, jak ja kocham życie."
  6. "Back. Back. Back. How fucking far back do you go?" Zaczęłam cytatem z filmu "Prozac Nation". Warto wspomnieć na początek, że moja choroba może mieć podłoże genetyczne. Moja babcia zmarła w szpitalu psychiatrycznym, leczono Ją na depresję. Mój tata miał nerwicę. Teraz ja. Brzmi to jak slogan w stylu "Teraz Polska!" :) Może Was zadziwi to co tu znajdziecie, ale tak, ja mam poczucie humoru. Umiem śmiać się z mojej choroby. Ba! Ja postanowiłam śmiechem ją pokonać. No i prozakiem, chociaż ostatnio mi się po nim troszkę odbija... :) Mam 18 lat i bagaż doświadczeń na grzbiecie. Szukanie przyczyn depresji jest zadaniem bardzo trudnym, pozostawmy to specjalistom. Napewno miały na to wpływ różne trudne sytuacje w rodzinie. Pamietam, mialam wtedy 15 lat, dokladnie 3 lata temu... moze 4. Nagle pojawila sie u mnie niesamowita niechec do szkoly. Niechec tak wielka, ze ciezko mi to opisac slowami. Robilam sobie krzywde, byleby tylko nie pojsc do szkoly. Kazda chorobe, grype, przeziebienie, traktowalam jak wybawienie "Nie bede musiala isc do szkoly! Czyz to nie brzmi cudownie?" :> Zawsze najlepsza. Zawsze w czolowce. Egzamin jak ja go nazywam 'po podstawowkowy' napisamy najlepiej w miescie. Gimnazjum tez na samych piatkach. Liczne konkursy matematyczne, jezykowe. Inteligentna, zdolna, ambitna, wysportowana, lubiana. Jednym slowem nieprzecietna nastolatka. Zyc nie umierac, prawda? :). Niestety, wtedy moje zycie rodzinne wywrocilo sie dogory nogami, a ja nie umialam sobie z tym poradzic. Bylo gorzej, czasami lepiej, by potem znowu bylo zle. Ale jakos ostatkami sil znowu "wyciagnelam" srednia 5.0 na koniec. Pamietam, nawet olimpiade na szczeblu powiatowym z jezyka polskiego pisalam... To byly moje ostatnie tchnienia, ktore wydalam silac sie na cokolwiek. Moi rodzice nigdy nie wymagali ode mnie dobrych ocen. Cieszyli sie z tego, ze nauka tak latwo mi przychodzi. Ale nie bylo presji. Tzn. presja byla, ale ja sama ja sobie stworzylam. Potem przyszedl czas na liceum. Jedna z pierwszych na liscie, jakzeby inaczej . Ale juz wtedy wiedzialam, ze nie bedzie lekko. Nie moglam znalezc motywacji. W niczym, w nikim. W sobie. Nadomiar zlego wybralam nieodpowiedni kierunek. Mecze sie w tam. I tak "ciagnelam" jakos 2 lata. Teraz, w maturalnej klasie przyszlo zalamanie. Od dluzszego czasu zle sie czulam. Przygnebiona, zrezygnowana, o bardzo niskim poczuciu wlasnej wartosci. Az pewnego dnia... po prostu nie wstalam z lozka. Lezalam tak przez tydzien. Jadlam, bo mama przynosila mi jedzenia. Wstawalam tylko do lazienki. Przez tydzien sie nie mylam. Z nikim nie widywalam. Nie wspomnialam nic o relacjach z rodzina. Kiedys nie bylo najlepiej, ale ostatnio sie wszystko poprawilo. Dlugo rozmawialam z siostra, ktora tez miala kiedys depresje. W koncu poprosilam o pomoc. "Mamo, prosze Cie, pomoz mi. BO BOJE SIE O SIEBIE". Trzy dni potem bylam u psychiatry. Nie zapisalam sie na terapie, bo nie czuje sie na to gotowa. Zazywam Seronil i Lerivon. Moja historia nie jest jeszcze przesadzona. Walcze. Co prawda moj nick oznacza upadlego wojownika... Jednak upadly nie oznacza zwyciezony :). prosze wszystkich rodzicow, ktorzy natrafia na ten post. WSLUCHUJCIE sie w swoje dzieci. Gdyby moi rodzice, tamtego dnia zareagowali inaczej, dzis by mnie tu nie bylo. Nie zrozumie depresyjnego ten, kto depresji sie doswiadczyl. Nie probujcie sobie wyobrazac jakie mechanizmy zachodza czasami w naszych glowach, bp my sami tego nie rozumiemy. Nie zastanawiajcie sie co nami kieruje, bo tego sie wytlumaczyc nie da. To choroba. Pomagajcie dzieciom wychodzic z tego gowna. My naprawde chcemy zyc. Tylko czasami w naszych glowach pojawia sie ktos obcy. Ktos kto uwaza zupelnie na odwrot... Dziękuję. -------- część 2. "Breathing space" Tak, czuję się inaczej. Gdy całymi dniami leżałam w pokoju z pozasłanianymi oknami, wpratrywałam się ślepo w sufit lub zamykałam oczy by nie widzieć wcale... wtedy nie mogłam zrozumieć co Wy tu wszyscy wypisujecie. "Tabletki zaczynają działać 2-4 tygodni po rozpoczęciu kuracji". Nie umiałam sobie tego wyobrazić - jak to?! wstanę któregoś dnia i będę się czuć .. DOBRZE? A jednak. Stało się po 11 dniach. Miało to potrwać ok 5 dni, ale teraz wydaje mi się, że gdyby lekarz powiedział inaczej, to bym się zniechęciła na samym początku. Od wczoraj jest inaczej. Od wczoraj nie boli. Nie wiem ile to potrwa, ale ciesze się tym co mam. Mam spokój. Brakowało mi tego, jestem tym bardzo wyczerpana. Co prawda dzisiaj nie ma takiej rewelacji jak wczoraj, ale nie jest źle :). Niestety wraz z poprawą nastroju, pojawiły się skutki uboczne. Coś za coś. Od poczatku nie narzekałam na moje tabletki. Tylko pierwszego dnia czułam się lekko otumaniona i leciało mi wszystko z rąk. Ale potem, gdyby nie lekko rozszerzone źrenice, nikt, absolutnie nikt by sie nie zorientował, że biorę leki. A że w oczy nikt nie patrzy... Najsmutniejsze dla mnie jest wypadanie włosów. Boję się, że jeśli to nie ustanie, będę je musiała ściąć. Dla mnie moje włosy znaczą naprawde bardzo duzo. Już raz musiałam je ściąć z powodu choroby. Nie chcę nawet o tmy myślec :/. Pojawiła mi się suchość w ustach, ale tylko jednego dnia, wiec nie wiem nawet czym to bylo spowodowane. Gorzej z zawrotami głowy. Raz przy probuje podniesienia czegoś z podłogi mocno uderzyłam głową w klatkę z moim małym zwierzaczkiem :), która stała na meblach. Do dziś nie wiem jak mogło mnie "odrzucić" o pół metra, żeby to się stało, a jednak . Bez guza się nie obyło :). Coż, zdarza się najlepszym. Czasami zawoty głowy pojawiają się gdy siedzę. Zobaczymy jak to będzie dzisiaj. Niestety nadal niewyobrazalnie sie stresuje. Bardzo zle znosze sytuajcje stresowe. Najbardziej rzucają się w oczy moje dłonie, które ciagle sa wtedy w ruchu. Czuję się inaczej. Nie da się tego ukryć. Ale dziś już nie rozmyślam. Nie analizuje. Zaakceptowałam tę rzeź umysłu :). Czuję, że dają mi -tabletki- przestrzeń. Pozwalają się zdystansować do samej siebie. -------- part III. "Powerless" Jakby wykrakane... Ale musiałam się z tym liczyć. Takie są oznaki tej choroby. Uciekam w sen, pod stary dobry kocyk. ((((( -------- dopisek nr 4. Witam wszystkich. Po lekkim upadku pora znowu wypłynąć na powierzchnię. Dzisiaj mam naprawdę udany dzień. Byłam w szkole, nie miałam większych stresów, nawet udało mi się dobrze napisać sprawdzian z przedmiotu, z którego byłam jeszcze 2 lata temu zagrożona . Dziś znów wierzę. Znowu odzyskałam przestrzeń. I chociaż jeszcze 2 dni temu czułam cały ciężar tego świata na sobie - dziś oddycham swobodnie. Cała ta depresja... chyba nie stało się to przez przypadek. Miałam coś zrozumieć. I nie zdziwie sie, jak ktoregos dnia stwierdze, ze to co jest moim przeklenstwem, okaze sie wybawieniem. Było zle. Było bardzo zle. I nie wierzyłam ze bedzie lepiej. Dzis znowu jest. I pewnie wroci dzien, gdy znowu wyda mi sie "tym razem naprawde koniec". Ale w koncu wygram. Zobaczycie :) ps. jak pewnie zauwazyliscie, pisze tu troche w formie pamietnika, ale to mi pomaga. Nie zmienia to jednak faktu, ze chetnie nawiaze kontakt z innymi smutaskami . jesli macie problem, chcecie po prostu pogadac to nie krepujcie sie. tu, albo bardziej prywatnie. pozdrawiam, fallen_warrior post edyt./zmiana temat, mod. Jaśkowa
  7. fallen_warrior

    cześć :)

    Witam ponownie i dziekuje za mile slowa na powitanie :) Moze jeszcze podkresle, bo nie wynika to z mojego nick'u, jestem dziewczyna :) [ Dodano: Dzisiaj o godz. 5:53 pm ] Absolutnie sie z tego nie smieje ! :). Mysle tak samo jak Ty. Nie rozumiem "dlaczego ja?" zachorowalam, ale wydaje mi sie ze nic co sie dzieje w moim zyciu nie jest przypadkowe. I jesli to mnie tylko nie zabije [doslownie], to wiem, ze mnie wzmocni. Niestety nie uczeszczam na terapie. Jeszcze nie teraz. Nie czuje sie na silach. Lecze sie tylko farmakologicznie. Duze oparcie mam w rodzinie. Dziękuję za miłe słowa :) [ Dodano: Dzisiaj o godz. 5:54 pm ] Absolutnie sie z tego nie smieje ! :). Mysle tak samo jak Ty. Nie rozumiem "dlaczego ja?" zachorowalam, ale wydaje mi sie ze nic co sie dzieje w moim zyciu nie jest przypadkowe. I jesli to mnie tylko nie zabije [doslownie], to wiem, ze mnie wzmocni. Niestety nie uczeszczam na terapie. Jeszcze nie teraz. Nie czuje sie na silach. Lecze sie tylko farmakologicznie. Duze oparcie mam w rodzinie. Dziękuję za miłe słowa :)
  8. :) autorka ksiazki jest elizabeth wurtzel. jest to jej biograficzne wyznanie... wielu mowi o tym spowiedz z okresu, gdy chorowala na depresje. i wlasnie na podstawie ksiazki powstal film, ktorego wspolprodecuntka jest christina ricci, rownoczecznie odgrywajaca glowna role. mnie ten film polecila siostra, niedlugo po tym, gdy dowiedziala sie, ze zaczelam sie leczyc, ze jestem chora. i dobrze. teraz wiem, ze mozna z tego wyjsc. ze to gowno sie kiedys skonczy. trzeba tylko wierzyc i nie przerywac leczenia. urzeklo mnie to, w jaki sposob rezyser przedstawia swiat widziany oczami bohaterki. co nie bylo rzecza latwa. oczywiscie tego stanu nie da sie w pelni na obraz przeniesc, ale moim zdaniem wykonali kawal dobrej roboty. uwazam, ze kazdy kto choruje, powinien ten film obejrzec. a nawet powiem wiecej, nie zaszkodzi "podrzucic" go znajomym, rodzinie i przyjaciolom. naprawde :) elizabeth wurtzel jest amerykanska pisarka, dlatego potrafila jak malo kto slowami opisywac ten stan. oto kilka cytatow, ktore dla mnie osobiscie maja duze znaczenie: "Gradually, then suddenly. That's how depression hits. You wake up one morning afraid that you are gonna live." [stopniowo, potem nagle. Tak właśnie atakuje depresja. Budzisz się pewnego ranka, przerażony tym, że masz żyć.] "Sometimes it feels like we all live in a prozac nation. The united states of depression." [Czasami wydaje mi się, że żyjemy w pokoleniu prozaku. Stany zjednoczone depresji.] polecam :)
  9. czesc :). zastanawiam sie, czy uzytkownicy forum znaja ten film (badz ksiazke). nie mialam przyjemnosci przeczytac ksiazki, natomiast film znam niemalze na pamiec. poruszylam pewien temat, dlatego warto, abym sama wypowiedziala sie w tej kwestii. pierwszy raz ogladalam ten film jakbym byla pod wplywem jakiegos srodka znieczulajacego, nie wywolal we mnie zadnych emocji, podczas gdy u innych wywoluje przygnebienie. dzis patrze na niego z boku. i co widze? widze siebie. widze swoje zachowania, mysli, ten lek, niezrozumienie otoczenia. jest mi o tyle trudniej, ze jestem bardzo podobna do glownej bohaterki. fizycznie. he, zeby bylo smieszniej, psychicznie tez :]. czuje sie bardzo dziwnie. wyobrazcie sobie, jakbyscie sie poczuli, gdybyscie zoabczyli film nakrecony o sobie ? Myslalam ze to glupi zart, ze zaraz sie obudze. Ale tak jest. Byc moze dlatego mam w sobie wiare ze naprawde moze sie udac ? glownej bohaterce sie udalo. wow, mam tyle do powiedzenia dzis :). mam nadzieje ze z czasem bedziecie mnie czesciej spotykac na tym forum. a tymczasem mam nadzieje, ze uda nam sie jakos ciekawie ten watek poprowadzic. pozdrawiam. i milej niedzieli zycze :)
  10. fallen_warrior

    cześć :)

    hey wszystkim. w zasadzie nie wiem czemu to robie, ale to ostatnio u mnie normalne. choruje na depresje. chyba chce wyrzucić z siebie, jak bardzo ta choroba zrujnowala moje krótkie zycie. moje ambicje, plany, uzdolnienia i nieczesto spotykany intelekt. dzis jestem nikim. lecze sie, ale to dopiero poczatek. powodzenia wszystkim, ktorzy walcza. fallen_warrior
×