Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brak powodzenia u płci przeciwnej


top23

Rekomendowane odpowiedzi

Jest to niemal niemozliwe zeby mu sie samoocena nie podniosla jakby schudnal, nabral troche jedrnosci, muskulatury. Dobrzeby sie ubral.

 

Wiem co to znaczy miec nadwage (duza mniejsza na poziomie ok 7-9 kg) i wiem, ze dla kogos mlodego i wrazliwego bardzo negatywnie to wplywa na pewnosc siebie, zwiekszaja sie lęki w towarzystwie itp itd.

 

I wiem o ile stan psychiczny kogos z nadwaga moze sie poprawic po zeszczupleniu.

 

Wlasnie wtedy ktos taki jeszcze o wiele bardziej docenia dobra sylwetke niz ktos kto nie mial nadwagi !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wazylem rekordowo 108 kg i wcale się nie czułem że mam jakąś specjalną nadwagę dopóki zdjęcia nie zobaczyłem swojego zwłaszcza z twarzy wyglądałem grubo. Tylko że ja cały, może mniej poza kończynami tyje a nie tylko brzusznie i wyglądam raczej potężnie niż grubo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polecam na sam początek zacząć jeść po prostu zdrowiej, zero fastfoodow, napoje gazowane zamienić na wodę mineralną, jeść częściej, ale mniej.

Zapisać się na siłkę z jakimś dobrym kumplem, albo podpiąć się do kogoś kto już chodzi.

Zaczynając od rowerka or bieżni 20 min, przejdź na ciężary, robiąc po jednym ćwiczeniu na każdą partię mięśniową, po 12 powtórzeń, 3 razy w tygodniu. Mały ciężar, dokładnie powoli wykonywane ćwiczenie.

Gwarantuję, że po miesiącu takiego życia zobaczysz już efekty. Ważne żebyś wytrwał ten najcięższy okres, postanawiając sobie to za wszelka cenę. Nie szukaj żadnych wymówek typu, że nie masz siły dzisiaj, nie wyspałem się, czy żebyś odkładał to na ostatnią chwilę.

Po tym czasie zobaczysz, że zaczniesz lubić wysiłek i z niecierpliwością będziesz czekał na kolejny dzień siłowni.

Od razu poprawia się samoocena i samopoczucie. Zginie lenistwo

 

Polecam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Margolka, masz rację, twierdząc, że dla udanego związku potrzebne jest "iskrzenie" czy, jak kto woli, "chemia". Jeżeli nie interesuje nas jakaś osoba, nie ma mowy na jakąkolwiek relację - luźną znajomość czy przyjaźń. Właśnie wszystko rozbija się o to "iskrzenie" :D Nie zgodzę się jednak, że ludzie się wzajemnie punktują, kalkulują, analizują, robią jakiś bilans plusów i minusów. Na pewno nie wszyscy. Jeżeli związek od początku traktuje się w kategoriach zysków i strat, to brakuje spontaniczności i bezinteresowności. Wracamy wówczas do "ekonomii uczuciowej" i "transakcji wiązanych". W miłości nie chodzi, by "mieć siebie i korzyści", ale by "być ze sobą", mimo wszystko. Rzesza ludzi jednak zdaje się o tym zapominać i po roku małżeństwa się rozwodzą, bo "było za trudno".

 

carlosbueno, faktycznie na nasze wybory partnerów wpływa wiele czynników. Nie tylko wzajemna fascynacja, ale tak jak zauważyłeś - wzorce kulturowe, konwenanse społeczne, ewolucja... i wybór partnera się komplikuje. Do tego dochodzą rozdźwięki na linii serce - umysł. Miłość racjonalna a może szalona? Coraz częściej jednak obserwuje się dziwny trend - akceleracja rozwoju fizycznego, wczesne inicjacje seksualne z jednoczesnym brakiem dojrzałości emocjonalno-społecznej. Trochę tak na zasadzie - "Chciałbym z kimś być, ale nie na stałe, tylko tak na trochę, a jak coś będzie nie tak, to każdy idzie w swoją stronę. A najlepiej to związek bez zobowiązań". Ludzie się asekurują, bo boją się konsekwencji swoich decyzji. Trochę tak, jak człowiek nerwica, który twierdzi:

W sumie to nie potrzebuje kogoś ee na stałe, a przynajmniej nie, że zaraz małżeństwo i wspólne mieszkanie...Powiedzmy, że spotykał bym się z kobietą Poniedziałek, Wtorek i Środę, a resztę tygodnia chciałbym mieć dla siebie.....
Ludzie boją się chyba kochać do końca, a od innych wymagają miłości totalnej... A co wy o tym sądzicie? Dlaczego ludzie racjonalizują uczucia, zamiast się im poddać? I z czego wynika ich obawa przed zaangażowaniem się w związek? Dlaczego trudno nam iść na kompromis?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Człowiek nerwica boi się zobowiązań,ale też chodzi mu o to,że nie jest na siłach być ciągle z partnerką,każdego dnia przychodzić do niej,nie stać go na wykup mieszkania itp itp...Dobrze znam Człowieka Nerwicę bo nim jestem to mówię jak z nim jest :mrgreen::P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, A kogo w PL stac na zakup wlasnego mieszkania :pirate::?: Przypominam, ze wedlug GUS w dobrym pod wzgledem ekonomicznym 2008 r w PL bylo tylko 260 tys osob zarabiajacych od 6 tys zl w zwyz (o ile pamietam brutto !!).

 

 

To jak bierzesz sie za siebie ? idziesz na silownie, chudniesz te 15 kg, budujac niezla muskulature ? Trenujac i bedac na diecie mozesz tracic spokojnie 1 kg tygodniowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hola, hola. człowiek nerwica, w takim stanie psychicznym (a czytając jego posty odnoszę wrażenie, że daleko do idealnego), jest na prostej drodze do uzależnienia od drugiej osoby. W takim stanie jakby się zakochał i związek by nie wyszedł, skończy pewnie ze sznurem na karku. Po pierwsze trzeba najpierw uporządkować trochę siebie, głównie psychicznie, wtedy będzie można starać się coś budować. Bo mogę się założyć, że mogło by się to źle skończyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No Michuj,dobre spostrzeżenie.Wiem w tym gupim lbie poukładać muszę sobie,zresztą w życiu ogólnie,dopiero potem przyjdzie może czas na amory...Tylko kurde,żeby mi jakiś kolejny amor nie wpadł nieplanowany...Nienawidze zakochiwania się w sytuacji kiedy nie mogę się zakochać!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michuj, tylko, że patrząc jak wygląda tempo "zdrowienia" to może będzie gotowy w wieku 50, 60 lat, jeżeli w ogóle. Można się zakochiwać i równocześnie intensywnie leczyć. Swoją drogą myślę, że psychoterapia może być bardzo pomocna przy "zakochiwaniu się". Dlaczego? Po prostu, będzie nas studzić.

Mówisz, że skończy ze sznurkiem z powodu kobiety. To powiedź jakie jest prawdopodobieństwo, że nie skończy ze sznurkiem jeżeli tej kobiety nie będzie mieć nigdy? Dla mnie jest 50 na 50. Ja bym wybrał miłość i ewentualnie ten sznurek.

człowiek nerwica, nie wiem czemu ale odnoszę wrażenie, że Tobie nawet podoba się sytuacja w jakiej jesteś. Nie widzę nawet malutkiego pociągu do zmiany. Utwierdzisz mnie w tym jak nie skorzystasz z dobrych rad Zenonek i nawet nie spróbujesz.

 

Poza tym uważam, że ten temat jest bezcelowy, bo służy wyłącznie wyżalaniu się. Nikt nie widzi w nim odskoczni, wręcz przeciwnie zwalamy tu winę na trendy społeczności itp., a jaka jest prawda? Gówno jesteśmy w stanie zmienić, jeżeli chodzi o trendy, możemy jedynie zmienić i pracować nad sobą, jednostką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, A moze masz taki mechanizm obronny ? Boisz sie, ze jakbys schudnal moglbys zaczac podobac sie kobietom ? Duza nadwaga jest takim plaszczem ochronnym przed plcia przeciwna ?

 

Tak jak napisal Uspiony narzekasz, ze jestes sam, narzekasz, ze masz bardzo niska samoocenę, pewnosc siebie ?

A jednoczesnie nie chcesz zrobic podstawowej rzeczy, ktora moglaby poprawic Twoj stan psychiczny i fizyczny :!: Nie dziwne to ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm...a powiedzcie mi...

 

Psychologowie mówią, że zdrowy człowiek normalnie może żyć bez drugiej połówki.

To na cholere ludzie wchodzą w związki?

 

Dlaczego ludzie przeżywają rozstania/rozwody? Przecież osoba o zdrowiu psychicznym i wysokiej samoocenie powinna w ogóle mieć gdzieś to czy się rozwiodła czy nie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem szczerze,nawiązując do "sznurkowego" wątku,że raczej się nie powieszę;)Nawet w najgorszej sytuacji...ale zawsze moge wziąć tabsy :mrgreen:

 

-- So sie 27, 2011 12:23 am --

 

Zenonek szczerze mi ledwo chce się wyjść do kibla,a co dopiero ćwiczyć na siłowniach itp Poza tym tak jak mówiłem,mam chory kręgosłup,cholera wie czy można jeszcze go wyleczyć - nawet mi się do lekarza iśc nie chce.....mi wszystko wisi,mam zdawać prace mgr i w pazdzierniku i nawet sie nie uczę......nawet nie mam ankiet przygotowanych...Ja po prostu czuje taką niechęć silną że masakra.

 

-- So sie 27, 2011 12:25 am --

 

We wrześniu do psychiatry pojadę bo coś "nie hulam" dobrze.

 

-- So sie 27, 2011 12:26 am --

 

Lepiej się czuje w nocy niż w dzień

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się w 100% z Michuj. By być zadowolonym ze związku, trzeba być usatysfakcjonowanym sobą, zaakceptować siebie, wiedzieć, czego się od kogoś oczekuje. Związek z kimś nie może być rekompensatą za niską samoocenę czy inne problemy, z którymi sami sobie nie radzimy. Kiedy wiążemy się z drugą osobą, by przy okazji załatwić sobie swoje "osobiste niedomogi", bardzo łatwo o uzależnienie się emocjonalne od partnera... Dla zainteresowanych - http://portal.abczdrowie.pl/uzaleznienie-od-partnera

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ekspert_abcZdrowie,

Bo partner nie ma być od załatwiania naszych niedomagan czy kompleksów partner ma być min. naszym przyjacielem kimś kogo szanujemy kimś z kim mamy o czym rozmawiać , kimś kogo chcemy wesprzec i byc wspierani przez niego. Ma być kimś z kim mozemy rozmawiac długo , na rózne tematy i rozwijac wasne pasje i kims kogo nie zostawia sie gdy ma kłopoty tylko chcemy go wspierac i oczekujemy tego samego. Partner ma budzic nasz szacunek i mysle ze byc bardziej do nas podobny niz nie podobny, bo wtedy mamy więcej wspólnych założen , i nasze drogi sie nie rozjezdzaja a drogi róznych ludzi , innych od siebe rozjeżdzaja sie bo tacy ludzie zaczynaja sie sobą nudzic po czasie jedno chce tego a drugie zupełnie czegos innego.

A podbudowywanie własnych niedomagań czymkolwiek nie ejst dobre czy to partnerem czy rzeczami marerialnymi to nie ma sensu trzeba siebe zakceptowac, ze swoimi niiedociagnieciami , czasami jest cieżko , ale trudno. Mnie denerwuja ludzie , którzy mowia o sobie ze sa niczym , kazdy jest kimś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, Mozesz zaczac od diety. Duza nadwaga jest obciazeniem dla kregoslupa, wiec jezeli chcesz poprawic jego stan to masz kolejny argument za schudnieciem.

 

Mozesz bez wychodzenia z domu zamowic rowerek stacjonarny - dobry sprzet kupi sie juz za 400-500 zl np ten model jest bardzo popularny i chwalony http://www.sport-shop.pl/rower-magnetyczny-body-sculpture-bc-1690-czarny-p-5970.html.

 

Karnet na silownie kosztuje gdzies miesiecznie ok 100-200 zl, wiec taki rowerek to dobra inwestycja w siebie i w swoje zdrowie.

 

Wizyta u psychiatry to tez dobry pomysl.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie musisz zaczynać od diety. Proponuję przez pierwsze 2 tygodnie jeść delikatnie mniej i ostatni posiłek o 18, max 19. Tylko na tym powinieneś w jakieś 2 miesiące zjechać z 15 kg co najmniej. Ja tak zrobiłem. A ważyłem tyle co ty ;) Tyle, że ja nie mam otyłości brzusznej. Mam to szczęście, że robie się szeroki wszędzie :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie boją się chyba kochać do końca, a od innych wymagają miłości totalnej... A co wy o tym sądzicie? Dlaczego ludzie racjonalizują uczucia, zamiast się im poddać? I z czego wynika ich obawa przed zaangażowaniem się w związek? Dlaczego trudno nam iść na kompromis?

To bardzo proste - uczucia są nieracjonalne, co może budzić (słuszne) obawy o wymknięcie się własnego postępowania spod kontroli. Miłość to ewolucyjny mechanizm uzależnienia od siebie dwóch jednostek w celu wychowania potomków. Na szczęście mamy XXI wiek i doskonale wiemy jak ten mechanizm wygląda - czysta chemia w mózgu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No doooobra.....a teraz pytanie - czy jeśli założymy że wyglądu z takich czy innych przyczyn nie da się wystarczająco poprawić to czy sprawa jest definitywnie zamknięta (mówimy o wyglądzie który jest zupełnie nieatrakcyjny dla płci przeciwnej, nawet po uwzględnieniu różnych gustów i upodobań)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No doooobra.....a teraz pytanie - czy jeśli założymy że wyglądu z takich czy innych przyczyn nie da się wystarczająco poprawić to czy sprawa jest definitywnie zamknięta (mówimy o wyglądzie który jest zupełnie nieatrakcyjny dla płci przeciwnej, nawet po uwzględnieniu różnych gustów i upodobań)?

 

Oczywiscie, ze nie jest "pozamiatana" sprawa...Najwyzej trzeba sie zainteresowac tez malo atrakcyjnymi osobnikami plci przeciwnej.

 

Ale rzadko sie starza, ze ktos jest az tak nietrakcyjny i to jest niezmienialne.

 

Rzeczami obnizajacymi atrakcyjnosc sa glownie :

 

- duza nadwaga (otylosc)

- powazne problemy z cera (np duzy tradzik)

- ponadprzecietnie niski wzrost (albo skrajnie wysoki)

 

Przynajmniej nadwage i tradzik mozna wyleczyc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiscie, ze nie jest "pozamiatana" sprawa...Najwyzej trzeba sie zainteresowac tez malo atrakcyjnymi osobnikami plci przeciwnej.

No ale tutaj akurat trudno coś z tym zrobić. Ja jestem nieciekawy, ale to nie oznacza że podobają mi się bardzo nieatrakcyjne dziewczyny. Przecież się do tego nie zmuszę. Zauważyłem jednak, że bardzo często te niezbyt ładne też mają spore wymagania. Więc to jest raczej bezsensu:)

Natomiast te zupełnie przeciętne uważają mnie za typ absolutnie nie do zaakceptowania. Dlatego pisałem że pozamiatane :)

 

 

Rzeczami obnizajacymi atrakcyjnosc sa glownie :

 

- duza nadwaga (otylosc)

- powazne problemy z cera (np duzy tradzik)

- ponadprzecietnie niski wzrost (albo skrajnie wysoki)

 

Przynajmniej nadwage i tradzik mozna wyleczyc.

Sądzę że obniża wszystko co mocno odbiega od tzw. normy. Czyli jeśli ktoś ma sporą nadwagę, jest bardzo szczupły, bardzo niski albo bardzo wysoki itp itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są rzeczy które podwyższają lub obniżają atrakcyjność, ale jest takie ''coś'', trudne do zdefiniowa, taka ''iskierka w oku'' na którą składają się pochodne tego wszystkiego o czym była mowa, czyli: poczucie własnej wartości, pewność siebie itd...

człowiek nerwica, I jeszcze jedno odnośnie odżywania. Jeśli chcesz, żeby był jakiś efekt, to radzę powoli schodzić z porcjami jedzenia. Jeśli jesz codziennie 10 snikersów, to zmniejsz do 8, później do 6 itd... Oczywiście to taki obrazowy przykład tylko. Żeby nie było, że schodzisz np z 4000 kalorii dziennie do 1500, bo gwarantuje Ci ,że wytrzymasz max 3,4 dni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×