Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to schizofrenia? - Wątek zbiorczy


llaux

Rekomendowane odpowiedzi

zielona miętowa Z tego co piszesz to nasi ojcowie mają wiele wspólnego, do tego mój jest jeszcze kompletnie nie decyzyjny. W przeszłości wiele razy było mi to na rękę gdyż mogłam nim wiele razy zwyczajnie manipulować, ale teraz gdy jestem już dorosła nie mogę na niego w wielu sprawach liczyć. Owszem jeśli chodzi o sprawy typu gdzieś zawieść czy dać pieniądze to nie ma najmniejszego problemu ale to by było na tyle jeśli chodzi o to co mój ojciec może mi zaoferować. Nawet w dniu gdy wezwałam do mamy karetkę ( ojciec był w matki mieszkaniu), zabrał się i poszedł aby w tym nie uczestniczyć.

 

Dziś już 5 dzień jak mama jest na oddziale, w sumie już tak nie szaleje, ale dalej mówi o zejściu w czeluści, śmierci duchowej i samopotępieniu. Czasem chowa się w łazience bo jak to opisywała nie chce aby inni widzieli co się dzieje z jej ciałem, jak czernieje itd. Odwiedzam ją 2 razy dziennie, smutne jest to, że do tej pory nikt inny z rodziny jeszcze nie przyszedł. Niewiele też się mogę od personelu dowiedzieć bo mama wspisała jako osobę upoważnioną do informacji swoją koleżankę którą zna może od 2 miesięcy. Ogólnie wydaje mi się, że najgorsze jest to, ze matka nie zdaje sobie sprawy ze swojej choroby i przez to też bardzo cierpi bo na prawdę jest przekonana, że coś się z nią stanie.

 

Co do mnie to nie mogę się ogarnąć. Czuję, że wszystko jest na mojej głowie i nie mam na kogo do końca liczyć. Zaczynam poważnie spadać w dół, nasiliły się moje lęki a zmiany nastrojów stały się jeszcze gwałtowniejsze i częstsze. 3 miesiące temu dumnie odstawiłam antydepresanty ale czuję, że znów będę musiała do nich wrócić. Będąc 8 miesięcy czysta od benzo ( byłam uzależniona od relanium przez ponad pół roku) znów muszę brać bo w nocy rzuca mną na prawo i lewo. Boję się, że po prostu tej sytuacji nie udźwignę gdyż mam świadomość, że dla zdrowej psychicznie osoby było by to ciężkie. Rok temu miałam poważne objawy rozpadu osobowości, było to spowodowane dosyć silną stresowo sytuacją, właściwie nie wiem jak z tego wyszłam, teraz zaczynam się bać, że to się powtórzy. Jak tak dalej pójdzie to skończę na łożku obok matki.

 

Cieszę, się bardzo, że mogę się tu podzielić tym co teraz przeżywam, na prawdę wiele to dla mnie znaczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie w odrożnieniu od mojej psychiatry jakichs objawów schizofrenicznych nie widziałem. Nie chce tez popadac w hipochondrie. Faktem jednak jest ze moje objawy chyba wybiegaja poza depresje lękową, zaburzenie osobowści unikającej ktore sam zsobie przypisałem nie bedąc przez nikogo w tym wzgledzie diagnozowanym. Ale do rzeczy. Killka lat temu leżałem sobie na łozku i miałem wrazenie ze jednoczesnie latam od ściany do ściany a jednoczesnie ze ktoś siedzi mi na klatce piersiowej i powoduje ze nie mam mozliwości ruchu. Teraz myśle o tym jak o śnie czasem, ale wówczas to była zajebiście realne. Oprócz tego miewałem wrazenie idąc ulica ze wszyscy niemal mnie obgadują rozmawiaja o mnie wysmiewaja sie. To tyle jeśli chodzi o odrealnione moje przypadki , które odbiegaja od zwyklych depresji objawami. Boje sie ze jestem w złym kierunku leczony. Ze depresja fobia społeczna nerwica lękowa to nie wszystko co mi dolega :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boje sie ze jestem w złym kierunku leczony. Ze depresja fobia społeczna nerwica lękowa to nie wszystko co mi dolega :(

W moim przypadku większość lęków była wywołana psychozą, więc Twoja teoria może mieć sens.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak tylko ze te przypadki były dobre kilka lat temu i od tej pory nic a od kiedy lecze sie na fobie spoleczną te przypadki na ulicy tez sie nie zdarzają.... słyszałem tez ze niektórzy chorzy na schiofrenie maja killka takich przypadków w życiu...

Może miałeś po prostu epizod i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak tylko ze te przypadki były dobre kilka lat temu i od tej pory nic a od kiedy lecze sie na fobie spoleczną te przypadki na ulicy tez sie nie zdarzają.... słyszałem tez ze niektórzy chorzy na schiofrenie maja killka takich przypadków w życiu...

Może miałeś po prostu epizod i tyle.

 

tak ale schizofrenik to ciąg przypadków a nie jeden...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak tylko ze te przypadki były dobre kilka lat temu i od tej pory nic a od kiedy lecze sie na fobie spoleczną te przypadki na ulicy tez sie nie zdarzają.... słyszałem tez ze niektórzy chorzy na schiofrenie maja killka takich przypadków w życiu...

Może miałeś po prostu epizod i tyle.

 

tak ale schizofrenik to ciąg przypadków a nie jeden...

Więc może wcale nie jesteś schizofrenikiem? Nie mi to rozsądzać, ale dobrze by było jakby Cię porządnie jakiś lekarz przebadał w tym kierunku. Chyba że lekarz Cię przebadał i powiedział że jesteś, bo ja już sam nie wiem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

on sam nie wie

Nie znam Twojego lekarza, ale skoro on sam nie wie, to wydaje mi się nie do końca kompetentny. Idź do innego lekarza i niech on Cię przebada.

 

-- 13 sie 2013, 19:59 --

 

A ty Marcinie jeśli można spytać dużo miałeś takich epizodów??

Jeśli liczyć że zaczęło się kiedy pojawiły się głosy, to mam jeden kilkumiesięczny epizod.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

on sam nie wie

Nie znam Twojego lekarza, ale skoro on sam nie wie, to wydaje mi się nie do końca kompetentny. Idź do innego lekarza i niech on Cię przebada.

 

 

też mi sie tak powoli zaczyna wydawać

Skąd jesteś? Jak z Warszawy lub okolic, to mogę Ci polecić dobrego lekarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Killka lat temu leżałem sobie na łozku i miałem wrazenie ze jednoczesnie latam od ściany do ściany a jednoczesnie ze ktoś siedzi mi na klatce piersiowej i powoduje ze nie mam mozliwości ruchu. Teraz myśle o tym jak o śnie czasem, ale wówczas to była zajebiście realne.
Tym nie musisz się przejmować. To tak zwany paraliż przysenny, albo porażenie przysenne. Owszem, jest strasznie, dzieje się, albo podczas zasypiania, albo gdy budzisz się nad ranem, jesteś jakby przytomny, ale nie do końca, nie możesz się poruszać i czujesz lęk (to taki stan gdzie nie wyszło się jeszcze całkowicie ze snu, podświadomość może płatać figle, bardzo realistyczne).

http://pl.wikipedia.org/wiki/Porażenie_przysenne

 

Oprócz tego miewałem wrazenie idąc ulica ze wszyscy niemal mnie obgadują rozmawiaja o mnie wysmiewaja sie.
Tak możesz się czuć i w nerwicy lękowej i przy fobii społecznej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*Monika* zapewne tak, ale jeśli chciałabym iść prywatnie to musiałabym otworzyć mennicę a państwowo czekam już 9 miesięcy i jeszcze 4 przede mną. Jak na razie staram się nie brać leków, doraźnie benzo jak już jest tragicznie, nie wiem zobaczymy jak to się wszystko potoczy.

 

Ha co do mojej matki to wyobraźcie sobie, że lekarze ją wczoraj wypuścili. Nie zrobili jej zadnych badań nawet tomografu. Byłam w poniedziałek u lekarki prowadzącej, mowiła, że z matką jest źle, że musi zostać w szpitalu a jeżeli będzie chciała się sama wypisać to do sądu i koniec kropka. Jednakże byłam też u niej we wtorek i lekarka zmieniła decyzję o 180 stopni. Rzekła iż matki już trzymać nie może i musi ją wypuścić bo w sumie to nie grozi jawnie samobójstwem ( jawnie w sensie do lekarki bo całej rodzinie cały czas klepie to samo) i nie może jej dłużej trzymać. Okazało się, że mojej matki kochanek i jej "przyjaciółka" ( piszę w cudzysłowiu bo zna tą babę raptem 2 miesiące) zaczęli chamsko nachodzić lekarkę po kilka razy dziennie i grozić jej sądem administracyjnym. Lekarka jest osobą młodą i broń Boże nie chcę jej niczego umniejszać ale w moim obrazie została ona po prostu najzwyczajniej zastraszona... Powiedziała jeszcze, że szkoda, że moja matka wychodzi bo ewidentnie jest chora i gdyby jeszcze została to moze miałaby szanse na powrót do normalnego życia a tak zapewne będzie tylko gorzej i niedługo znów ją karetka zabierze.

 

Brak mi słów na to wszystko, tyle ile ja wysiłkow włożyłam w to aby moja matka znalazła sie w tym szpitalu i podjęła leczenie, aby ją ratować i aby miała szansę jeszcze normalnie żyć a tu przychodzi taki patałach z jakąś durną babą, którzy nie mają nic wspolnego z naszą rodziną ( dodam iż kochanek w świetle prawa jest nieoficjalny bo rodzice wciąż są w związku małżeńskim i nawet nie było wniosku o separację) i załatwiają matce wypis ewidentnie na szkodę jej osoby i zdrowia. Nic tylko złapać ich, lać i patrzeć czy sie rusza...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A dała jej przynajmniej jakieś leki ?

 

I to jest niestety realność leczenia - obojętnie jakiego ... jak pacjent nie chce/odmawia leczenia to nic, ALE TO NIC, nie można zrobić.

Z działki somatycznej ;) pogotowie, na wyraźne życzenie pacjenta, już miało odjeżdżać bez niego ... gdyby nie moja ciotka (krzycząca, grożąca sądem etc), która ich zmusiła żeby delikwenta wzięli do szpitala. W przeciwnym razie umarłby w przeciągu 0,5 godziny.

 

Clue tego jest takie, żeby pokazać mamie że jest chora i leczenie jej pomoże. Wiem jak to brzmi ... ale to jest jedyne co możesz zrobić.

Inna opcja, zostawić to tak jak jest ... ratując swoje zdrowie i stan psyche ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możesz mieć chorobę schizoafektywną jak ja. Czyli elementy ze schizofrenii plus choroba afektywna czyli w Twoim przypadku depresja. Ja mam to z chadem i leczą mnie tak, że mam lek na depresję i lek, który ma dzialanie jednocześnie anty pschotyczne i normujące nastrój.

 

Wysłane z mojego PMP7280C3G za pomocą Tapatalk 4

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

essprit oweszem ale ona podpisała zgodę na leczenie a następnego dnia już wyprawiała szopki, że chce wyjść. To, że nasza służba zdrowia pozostawia wiele do życzenia to sama najlepiej wiem z autopsji, kiedyś ukroiłam się pożądnie nożem a że była noc to zadzwoniłam na pogotowie bo nie mogłam zahamować krwawienia, i przyjechało, zawiozło mnie na szycie a później do psychiatryka z racji mojej historii medycznej. Natomiast w psychiatryku po wywiadzie oczywiście mnie puścili ale BEZ BUTÓW bo w tym całym krawieniu i roztrzepaniu wyszlam do karetki w skarpetkach. Więc o 3 w nocy wracałam piechotą 3 km do domu w skarpetkach... Mogli mi chociaż jakieś kapcie jednorazowe dać.

 

Ale wracając do tematu to matce dali jakiś zastrzyk i z tego co się dowieddziałam jest na zalaście, tyle, ze ona brać jej nie będzie a wytłumaczyć jej, że ona na prawdę ma problem jest nie realne.

 

Ja się odcinam bo czuję, że lecę w dół na łeb na szyję i po prostu muszę ratować swoją głowę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam mam nadzieje ze ktos to przeczyta i podniesie mnie troche na duchu PROSZE... Otóż 5 lat temu pierwszy raz nerwica i depresja dala o sobie znac mialam ojca alkoholika ktory juz nie mieszka ze mna rodzice kiedys duzo sie klocili. Ogólnie to mam tzw.DDA ale nigdy nie bylam na terapi. Wiec trafilam do psychiatry po wszelkich badaniach u rodzinnego, diagnoza nerwica lekowa i depresja. rozstalam sie wtedy z facetem - zawsze tak to przyzywam a mam tendencje do wchodzenie w chore zwiazki a pozniej cierpie (dlatego teraz juz sie nie chce wiazac poki co) Wiec wtedy dostalam parkosetyne- pomogla mi wyszlam z tego. bylo ok. pozniej mialam nawrot. bralam cital i tez przeszlo, lekarz twierdzi ze jestem bardzo wrazliwa i podatna na rzeczy zle ktore sie dzieka wokół mnie i ze nerwica ma tendencje do nawrotow. dlugo bylam bez lekow.

ale znow wrocilo. i dziwnie sie to u mnie objawia. mam straszne leki nie wychodzę z domu, nie spotykam się z nikim płaczę bez powodów.. boję się po prostu wkręcam sobie wszelkie choroby.. czytam w internecie itp.. nakręcam się. Znow dostalam lek, escitalopram 5 mg biore od miesiaca. byly dwa dni poprawy pojezdzilam juz na motocyklu, na rowerze, sprzatalam sluchalam muzyki ale mysli dziwne byly i bach! znow..... dzis placze caly dzien i uciska mnie w glowie to juz od 5 dni... i mam wrazenie ciągle jakbym miala zrobić cos głupiego. Wiec jak bylam sama w domu to zaczęłam wydawać dzwięki i krzyczeć (żeby się wyżyć) i sprawdzić swoją reakcję.. wiem to dziwne. Ale nic się nie działo.. W głowie nadal mnie ciśnie..... w tamtym roku o tej samej porze też mialam takie objawy cital pomogł i ten lek nie lekarz pisal zebym nie brala nic i przyszla do niego w przyszlym tygodniu wiec pewnie bedzie chcial zeminic mi lek i wlasnie :

CZY JA MAM SCHIZOFRENIE????? MAM TAKIE UCZUCIE CIAGLE I CIAGLE O TYM CZYTAM. LEKARZ MOWI ŻE NIE POTRZEBNIE SOBIE WKRECAM ALE PRZECIEZ SCHIZFORENIA OBJAWIA SIE NERWICOWYMI LEKAMI... A JESZCZE NIE DAWNO BYLO DOBRZE.............

HELP ME ....

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×