Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

hej kochani 

ja wczoraj dostałem silnego zatrucia wieczorem myślałem że zejdę. Biegunka ból brzucha wzdęcia nudności prawdziwy dramat... Finalnie leże teraz w łóżku jeszcze ledwo żywy i kminie od czego mogło to być. Wieczorem zjadłem chleb z zakwasem, popcorn i wypiłem pepsi. Nigdy nie jadłem chlebu na zakwasie i kminie czy to mogło być od niego

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Przerażony234 napisał(a):

hej kochani 

ja wczoraj dostałem silnego zatrucia wieczorem myślałem że zejdę. Biegunka ból brzucha wzdęcia nudności prawdziwy dramat... Finalnie leże teraz w łóżku jeszcze ledwo żywy i kminie od czego mogło to być. Wieczorem zjadłem chleb z zakwasem, popcorn i wypiłem pepsi. Nigdy nie jadłem chlebu na zakwasie i kminie czy to mogło być od niego

 

A czy Ty nie masz czasem jelita drażliwego? 

Edytowane przez nadiee

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawno mnie tu nie było. Ludzie znikają z forum i w zasadzie nie wiemy dlaczego. Ale dziś zajrzałam żeby napisać, że mi przeszło.

Może komuś, kto nie widzi końca i jest zmęczony, pomoże fakt, że są ludzie którym po prostu przechodzi. Oczywiście ja nigdy nie będę zdrowa, mam adhd i autyzm (długo nie byłam świadoma w jak dużym stopniu mam autyzm) a nerwice, depresje, zaburzenia neurologiczne itd to tylko pokłosie diagnozy, ale obecnie nie mam nerwicy. Raz jest ciut lepiej, raz ciut gorzej, ale czynnej nerwicy upośledzającej życie już nie mam. Powoli, spokojnie uczę się żyć z adhd i autyzmem świadomie. Mam też inne problemy teraz z samoregulacją, ale są zdecydowanie mniej męczące niż nerwica która potrafiła mnie doprowadzić do chęci poddania się eutanazji (gdzie nawet przy epizodach depresji nie miałam nigdy myśli samobójczych). 
Teraz jest ok i się tym cieszę. Jednocześnie wiem że w każdej chwili może znów być źle. Ale to tylko jeszcze jeden z powodów żeby się cieszyć remisją choroby dopóki trwa.

Pogody ducha Wam życzę, to ważniejsze niż zdrowie ❤️

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy miał ktoś z was dreszcze od nerwicy bez gorączki? Czy to możliwe? Od wczoraj mam i zawsze 37 pokazuje termometr. Dodam że głównie wieczorem to się zdarza. Był jeszcze brak apetytu mdliło mnie I coś w gardle zawadzalo. Dziś apetyt i te gardło lepiej , wczoraj się poplakalem i wtedy tez się lepiej poczułem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 31.03.2024 o 20:45, xD_ napisał(a):

Czy miał ktoś z was dreszcze od nerwicy bez gorączki? Czy to możliwe? Od wczoraj mam i zawsze 37 pokazuje termometr. Dodam że głównie wieczorem to się zdarza. Był jeszcze brak apetytu mdliło mnie I coś w gardle zawadzalo. Dziś apetyt i te gardło lepiej , wczoraj się poplakalem i wtedy tez się lepiej poczułem.

 

Też to u siebie obserwuję od kilku tygodni, takie dreszcze i palenie skóry jak przy gorączce, a temperatura w normie. Wydaje mi się, że to jedna z reakcji mojego organizmu na ogromny stres panujący w głowie.

W moim przypadku płacz trochę rozluźnia to spięcie, może dlatego zrobiło Ci się lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.03.2024 o 20:53, minou napisał(a):

Dawno mnie tu nie było. Ludzie znikają z forum i w zasadzie nie wiemy dlaczego. Ale dziś zajrzałam żeby napisać, że mi przeszło.

Może komuś, kto nie widzi końca i jest zmęczony, pomoże fakt, że są ludzie którym po prostu przechodzi. Oczywiście ja nigdy nie będę zdrowa, mam adhd i autyzm (długo nie byłam świadoma w jak dużym stopniu mam autyzm) a nerwice, depresje, zaburzenia neurologiczne itd to tylko pokłosie diagnozy, ale obecnie nie mam nerwicy. Raz jest ciut lepiej, raz ciut gorzej, ale czynnej nerwicy upośledzającej życie już nie mam. Powoli, spokojnie uczę się żyć z adhd i autyzmem świadomie. Mam też inne problemy teraz z samoregulacją, ale są zdecydowanie mniej męczące niż nerwica która potrafiła mnie doprowadzić do chęci poddania się eutanazji (gdzie nawet przy epizodach depresji nie miałam nigdy myśli samobójczych). 
Teraz jest ok i się tym cieszę. Jednocześnie wiem że w każdej chwili może znów być źle. Ale to tylko jeszcze jeden z powodów żeby się cieszyć remisją choroby dopóki trwa.

Pogody ducha Wam życzę, to ważniejsze niż zdrowie ❤️

 

Cudownie czytać takie informacje. Wydaje mi się to niemożliwe, a jednocześnie tak piękne: żyć bez hipochondrii. Gratulacje - na pewno musiałaś wykonać dużo pracy nad sobą!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.04.2024 o 11:11, zakazana88 napisał(a):

Witam,dawni mnie tutaj nie było ale  czy ktoś mógłby mi pomóc. A mianowicie sprawdzić coś u swoich dzieci? Wiem, że to forum ottczy nas ale moja nerwica przeszła teraz na zamartwianie o dziecko.

 

Mogę Was o coś prosić?

hej, a co konkretnie?

Ja obecnie mam schizę na piersi, strasznie boję się iść na usg. Moim marzeniem jest, żeby zamknęli mnie w szpitalu psychiatrycznym : (

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Agis napisał(a):

hej, a co konkretnie?

Ja obecnie mam schizę na piersi, strasznie boję się iść na usg. Moim marzeniem jest, żeby zamknęli mnie w szpitalu psychiatrycznym : (

O żyły na plecach nad tyłkiem nie wystajace tylko przeswitujace przy pochyleniu w przód. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.04.2024 o 09:58, Agis napisał(a):

Cudownie czytać takie informacje. Wydaje mi się to niemożliwe, a jednocześnie tak piękne: żyć bez hipochondrii. Gratulacje - na pewno musiałaś wykonać dużo pracy nad sobą!

I tak i nie. 
Jakies 20 lat temu sięgnęłam dna, hipochondria prawie zniszczyła mi życie, studia, przyjaźnie, związek i pracę. Wtedy doszłam do wniosku że nie mam po co być zdrowa bo moje życie to porażka. Więc mogę albo dalej biegać po lekarzach, albo iść na żywioł. Przestać w ogóle myśleć o zdrowiu i żyć jakby jutra nie było 😉 stwierdziłam że jeśli dolega mi coś poważnego to objawy będą postępować do poziomu, gdzie lekarze już łatwo postawią diagnozę, ale dopóki wszystko jest takie „a tu mnie boli, tu mnie ćmi, tu mnie coś gniecie, lekko mi niedobrze, chyba ciężko w głowie, trochę słabo” to trudno, olewam to i żyję. I przeszło. Jak inne fobie, które miałam, niekarmione zdychały, szczególnie jeśli rzucałam im wyzwania i ciągle się popychałam za granice swojego lęku, to lęk przegrywał. 

Ale potem po kilku latach uderzył we mnie lęk wolnopłynący i z nim nie mogłam sobie poradzić długie lata. Plus tendencja do hipochondrii zostaje więc tego musiałam pilnować. 
Od zawsze przeczuwałam że nerwica to nie jest pierwotna diagnoza, ona się pojawia jako konsekwencja czegoś innego. I tak było, zdiagnozowano u mnie adhd i autyzm. ADHD leczę farmakologicznie i te leki bardzo mi pomagają na lęki. Poza tym zrozumiałam że wiele różnych bóli, kręcenia w głowie czy innych fizycznych objawów, to po prostu moja neuroatypowosc. Mój system nerwowy jest mega nadreaktywny. Wiedząc to już się tak każdym bólem nie przejmuję, wiem że większość to nerwobóle, a ból głowy, karku czy brzucha może być z przestymulowania. Popycham się żeby trenować. Przyzwyczaić ciało do bólu mięśni, potu, zadyszki, mdłości. Mój fizjoterapeuta nastawiony na osoby z adhd i autyzmem mówi, że mój system nerwowy bardzo tego nie lubi, ale się przyzwyczai. Coś jak odczulanie przy alergii. I to działa. Oczywiście są dni gdzie nie mogę wstać z łóżka. Ale jest też dużo dobrych dni. Poziom lęku zwykle jest niski, jak u zdrowych osób. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.04.2024 o 16:12, zakazana88 napisał(a):

O żyły na plecach nad tyłkiem nie wystajace tylko przeswitujace przy pochyleniu w przód. 

Jako głos rozsądku powiem Ci, że to bardzo indywidualne i u niektórych osób, które mają jasna karnację i płytko unaczynioną skórę, żyły widać bardzo. Tak bardzo że np moje własne dzieci uważają że to ciut obrzydliwe tak widzieć swoje żyły. 
W młodości miałam kolegę który miał jakąś wrodzoną niewydolność jednej tętnicy i to wpływało na żyły na jednej nodze. Ale zapewniam Cię że tu nie było pola do zastanawiania się czy to normalny widok czy nie. Jego żyły na nodze były wypukłe, sinobordowe i poskręcane jak węzły plus miał oczywiście objawy, bóle, drętwienia. Same prawidłowe żyły widoczne przez skórę nie są powodem do niepokoju. U kobiet widoczność żył może się zwiększyć np w ciąży, u mężczyzn przy treningu, kiedy mięśnie je „wypychają” pod skórę. U dzieci może się to zmieniać wraz ze wzrostem. Pamiętaj że ciało rośnie, etapami, nie zawsze w 100% jest to zsynchronizowane. Np kości nagle rosną i dziecko jest 10 cm wyższe po wakacjach a serce i układ krążenia muszą szybko nadrobić, serce musi zwiększyć masę lub bić szybciej, szpik musi wyprodukować więcej krwi dla rosnącego ciała. Te zmiany mogła wpływać na widoczność naczyń krwionośnych. Pomijając fakt, że u niektórych żyły są po prostu bardziej widoczne niż u innych, to nawet u każdego człowieka w niektórych okolicznościach to się będzie zmieniać. Np w lecie zwykle jak człowiek się opali to żyły są mniej widoczne na tle ciemniejszej skóry itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Przerażony234 miałem wycinany kilka lat temu wyrostek - objawy zapalenia nie przypominały skurczy, to raczej taki tępy ból, potem coraz gorszy, nie mogłem się schylić, żeby buty zawiązać i rzygałem na dziesiąte drzewo, poza tym gorączka duża. Tak więc nie świruj, to na pewno nie wyrostek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Dryagan napisał(a):

@Przerażony234 miałem wycinany kilka lat temu wyrostek - objawy zapalenia nie przypominały skurczy, to raczej taki tępy ból, potem coraz gorszy, nie mogłem się schylić, żeby buty zawiązać i rzygałem na dziesiąte drzewo, poza tym gorączka duża. Tak więc nie świruj, to na pewno nie wyrostek

To fakt raczej też myśle że to nie wyrostek 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z drugiej strony prawie nie mam tych skurczów ale czasem je odczuwam dzisiaj. I trochę mnie one martwią. Boje się że może to jakaś przepuklina czy coś aczkolwiek od dawna nie robiłem ciężkich treningów i nie wiem co mogą one oznaczać aczkolwiek mnie stresują

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Przerażony234 napisał(a):

Z drugiej strony prawie nie mam tych skurczów ale czasem je odczuwam dzisiaj. I trochę mnie one martwią. Boje się że może to jakaś przepuklina czy coś aczkolwiek od dawna nie robiłem ciężkich treningów i nie wiem co mogą one oznaczać aczkolwiek mnie stresują

Gdyby to był wyrostek, to zdecydowanie byś to poczuł. Ból byłby taki, że sam byś do lekarza w podskokach poleciał. 
Skurcze mogą być i od nerwów i od ruchu jelitowego, nagromadzone gazy, a nawet nadwyrężony mięsień, czy spanie na danej stronie brzucha. 

Ogólnie nie martw się, będziesz żył. Jeżeli jednak nadal te skurcze będą Ci przeszkadzać, to udaj się do lekarza rodzinnego 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, tolik4442 napisał(a):

Gdyby to był wyrostek, to zdecydowanie byś to poczuł. Ból byłby taki, że sam byś do lekarza w podskokach poleciał. 
Skurcze mogą być i od nerwów i od ruchu jelitowego, nagromadzone gazy, a nawet nadwyrężony mięsień, czy spanie na danej stronie brzucha. 

Ogólnie nie martw się, będziesz żył. Jeżeli jednak nadal te skurcze będą Ci przeszkadzać, to udaj się do lekarza rodzinnego 

no one są lekkie więc myśle że może to przez gazy albo nadwyrężony mięsień 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej:) biorę trittico od dłuższego czasu. Zawsze tak brałam w godzinach 23-24

Jednak przez ostatnie dni chodzę późno spać i brałam go tak o 2 w nocy lub 2:30. I znowu mam potem rozwalone dnie bo jestem cały czas śpiąca i  jak robię sobie drzemki to nawet podczas nich mam koszmary, na dodatek jakoś mi niedobrze znowu. Wie ktoś może czy mógł tak spowodować ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.05.2024 o 20:36, Ju467 napisał(a):

witam

miał ktoś może kiedyś pieczenie języka? ja mam coś takiego od paru dni i boję się, że to cukrzyca.


Śmiem wątpić, że pieczący język będzie objawem cukrzycy.

Raczej suchością jamy ustnej, ewentualnie zażywaniem jakichś leków lub infekcją bakteryjną lub grzybiczą. 

W dniu 19.05.2024 o 12:52, maribellcherry napisał(a):

Ze to jakas bakteria w tym jelicie no to praktycznie na 99,99% ale teraz mam wkreta ze ten stan podgoraczkowy (o ile go na pewno mam) to przez te bakterie i ze dostane sepsy....

 

MIeszkam za granica i u nas sa zielone swiatki wiec do rodzinnego moge zadzwonic dopiero we wtorek. I zrobie to bo nie mam sie zamiaru znowu 3 lata meczyc z tym dziadem, ale boje sie ze nie dozyje bo dostane sepsy. 

 


Bez obaw. Dożyjesz wizyty. Sepsy też nie dostaniesz 😉 To by musiała być jakaś potężna bakteria i totalnie osłabione ciało, żeby w ogóle szansa na sepsę była.

Sprawdź sobie temperaturę, po prostu może czujesz się przegrzana, a nic się nie dzieje. Można się czuć źle z mnóstwa przyczyn, a ewentualny stan podgorączkowy to naturalne zjawisko, że organizm z jakimś patogenem walczy. Martwiłbym się dopiero w przypadku prawdziwej gorączki rzędu 38.5-39 stopni. Wtedy najlepiej jak najszybciej skonsultować się z lekarzem. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy miał ktoś z Was może kiedyś grudki na języku? Takie wystające..Ja teraz zauważyłam że mam ich dość dużo tak przy końcu języka i już świruje że to jakaś kandydoza czy coś z żołądkiem albo rak bo w internecie już czytałam...One mnie nie bolą tylko po prostu są, jedynie mnie zabolało jak próbowałam to "zdrapać" w nadziei że to jakiś osad tylko... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, patrycja03 napisał(a):

Czy miał ktoś z Was może kiedyś grudki na języku? Takie wystające..Ja teraz zauważyłam że mam ich dość dużo tak przy końcu języka i już świruje że to jakaś kandydoza czy coś z żołądkiem albo rak bo w internecie już czytałam...One mnie nie bolą tylko po prostu są, jedynie mnie zabolało jak próbowałam to "zdrapać" w nadziei że to jakiś osad tylko... :(

 

Patrycja, opanuj emocje dziewczyno. Ja jestem hipochondrykiem , ale żeby przez krostki na języku kręcać sobie raka to już przesadzasz. 🙂 Żyj, zmień dietę, płucz jamę ustną. Nie wkręcaj sobie bzdur.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Eve19 napisał(a):

 

Patrycja, opanuj emocje dziewczyno. Ja jestem hipochondrykiem , ale żeby przez krostki na języku kręcać sobie raka to już przesadzasz. 🙂 Żyj, zmień dietę, płucz jamę ustną. Nie wkręcaj sobie bzdur.

"Żyj" łatwo powiedzieć. Ludzie stąd potrafią sobie wkręcać wiele rzeczy i ja nic nie poradzę na to, że akurat wkręcam sobie takie coś. Może z tym rakiem przesadziłam ale bardziej myślała bym, że to coś z żołądkiem. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×